Reklama

Niedawno Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojtek Szczęsny potwierdzili, że niebawem zostaną rodzicami. Okazało się jednak, że nigdy nie mieli zamiaru tego zrobić, ponieważ chcieli cieszyć się tak wyjątkowymi chwilami w rodzinnym gronie. Niestety ich spokój został przerwany.Zobacz także: Marina w pięknej sukience z Zary. Jest piękna i niedroga!Zrobione przez paparazzi zdjęcia z ukrycia zostały opublikowane w "Fakcie". Wyraźnie widać na nim spory brzuszek wokalistki. Media plotkarskie natychmiast podchwyciły temat i zaczęły zarzucać Marinie, że przez cały ten czas oszukiwała fanów, wrzucając na Instagram stare zdjęcia. Gwiazda w mocnym oświadczeniu postanowiła wszystko wyjaśnić.

Reklama

Oświadczenie Mariny Łuczenko-Szczęsnej

Marina Łuczenko-Szczęsna nie opublikowałaby tego oświadczenia, gdyby nie zarzut serwisu Pudelek.pl, który zarzuca, że gwiazda okłamywała fanów, a media w jej imieniu oszukiwał menedżer. Redaktor serwisu przeprowadził nawet własne śledztwo, z którego wynika, że żona piłkarza publikuje zdjęcia na Instagramie sprzed roku jako aktualne. Przykład? Chociażby jej fotografia z Toskanii, na której ma miętową sukienkę, którą polecaliśmy dziewczynom szukającym kreacji na letnie wesele.

Żeby nie było wątpliwości - jesteśmy zdania, że każdy ma prawo zachować ciążę dla siebie i nie ma obowiązku informowania mediów o swoim stanie. Jednak wypowiedzi menedżera, który zarzucał dziennikarzom zmyślanie, czy wrzucanie archiwalnych zdjęć które mają udawać aktualne, to coś zupełnie innego. Zachować dyskrecję - to oczywiste, kłamać - już nie. ... Przeanalizowaliśmy jej posty w mediach społecznościowych, z których jasno wynika, że Marina wstawia archiwalne zdjęcia udając, że zostały one zrobione teraz. Publikuje też jedynie zdjęcia z Włoch, choć przebywa obecnie w Polsce - czytamy na Pudelku.

Żona piłkarza ma na ten temat nieco odmienne zdanie. Twierdzi, że kierowała się wyłącznie troską o zdrowie nienarodzonego dziecka, bo zbyt duże zainteresowanie mediów wpływa na nią stresująco.Zobacz także: Małysz komentuje sesję Justyny w "Playboyu". Były skoczek wydał oświadczenieJest to zupełnie naturalne zachowanie dla przyszłej mamy. I wcale nie dziwi nas fakt, że Marina zdenerwowała się, gdy w mediach plotkarskich pojawiły się informacje o jej domniemanym oszukiwaniu fanów.

Kochani, jestem zmuszona stanowczo zareagować wobec ostatnich publikacji. Moją ciążę, a więc jedną z najważniejszych i najintymniejszych spraw w życiu kobiety, media te usiłują przedstawiać jako sprawę publiczną. Ja, moja rodzina, a przede wszystkim mój brzuch i życie, które w nim rośnie są traktowane przez te media, jak komercyjny produkt, który ma się sprzedać jako news. Ponieważ nie tylko dla mnie, ale dla każdej kobiety ciąża to wspaniały, jeden z najważniejszych okresów w życiu, naszą decyzją było, aby pozostała ona tylko naszym przeżyciem i nigdy nie stała się częścią mojej obecności medialnej. ...Ani ja, ani moja rodzina, ani nikt inny – niezależnie od tego kim jest i co w życiu robi – nie powinien i nie może być traktowany jak produkt medialny, jedynie na potrzeby takich lub innych newsów i przychodów z reklam.Każdy z nas ma prawo do swojej intymności, niezależnie od tego czym się zajmuje. Poza wszelką dyskusją pozostawiam sprawy czysto prawne, że to co się dzieje narusza dobra osobiste zarówno moje jak i mojej rodziny. Myślę, że każdy z Was potrafi ocenić działalność mediów i poziom przekazywanych przez nie informacji, z sugerowaniem, że ostatnie miesiące okłamywałam fanów włącznie. To, że nie dzielę się takim tematem nawet z najbliższymi, managementem, ani z osobami obserwującymi mnie na Instagramie jest i pozostanie moją prywatna sprawa - napisała w oświadczeniu Marina.
Reklama

Marina Łuczenko-Szczęsna zapowiedziała, że cała sprawa będzie miała finał w sądzie. Naszym zdaniem nagonka na ciężarną kobietę jest kompletnie nie na miejscu. I trudno mówić w tym momencie o tym, że tego typu sytuacje to naturalna część życia gwiazdy. Każda kobieta ma prawo wybrać, jak chce przeżywać ciążę i czy podzieli się taką wiadomością z kimkolwiek.A wy co sądzicie na ten temat? Kto ma rację w tym konflikcie?AKTUALIZACJAJak donosi Pudelek.pl, Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił wniosek Mariny Łuczenko-Szczęsnej o zabezpieczenie, który zmuszałby wydawcę np. do usunięcia tekstów i cenzurowania negatywnych komentarzy pod artykułami o wokalistce. Serwis plotkarski opublikował uzasadnienie sądu ("powszechnienia znana powódka winna liczyć się z publikacjami dotyczącymi jej twórczości"), jednocześnie obwieszczając, że zaprzestanie publikacji jakichkolwiek artykułów o Marinie, przynajmniej do czasu jej porodu.Zdjęcie główne: Instagram.com/marina_official

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane