Reklama

Modne w sieci wyzwania z reguły nie należą do najmądrzejszych (zwłaszcza te popularne wśród nastolatków), ale głośny ostatnio stealhing zdecydowanie nie jest czymś, czego warto próbować. Ostatni "seksualny trend" polega na ukradkowym zdejmowaniu prezerwatywy w trakcie stosunku, nie informując o tym partnerki. Po co? Trudno powiedzieć, podobnie jak do tej pory nie wiemy, czemu ma służyć tzw. "wyzwanie soli i ognia". Jednak także ta "zabawa" może się skończyć bardzo nieprzyjemnie i to na kilka różnych sposobów.

Reklama

Stealhing - niebezpieczna "zabawa"

Jeśli umawiasz się z partnerem, że użyjecie prezerwatywy, prawdopodobnie istnieje ku temu ważny powód - najprostszy z nich to chęć zabezpieczenia się przed niechcianą ciążą. W końcu nie każda z nas musi i chce brać tabletki antykoncepcyjne. Jeśli to przygoda na jedną noc, prezerwatywa minimalizuje też ryzyko zarażenia się którąś z chorób przenoszonych drogą płciową oraz zakażeniem wirusem HIV (wiele osób nie ma świadomości, że są nosicielami). Celowe odrzucanie zabezpieczenia bez obopólnej zgody to świadome wystawianie się na ryzyko - pod niewinnym hasłem "zabawy".

Pomijając aspekt potencjalnie niechcianej ciąży i narażania zdrowia, stealhing można traktować jako przemoc wobec kobiety czy, inaczej rzecz ujmując, formę gwałtu. Mężczyzna zdejmujący prezerwatywę podczas seksu bez wiedzy i zgody partnerki demonstruje w ten sposób swoją wyższość i władzę nad nią oraz jej ciałem - bowiem to ona może zajść w ciążę po takim stosunku. Trudno też mówić o jakikolwiek zaufaniu wobec osoby, która postępuje w ten sposób - a seks bez wzajemnego zaufania raczej nie jest dobrym pomysłem.Nie wiemy, skąd "moda" na takie niepokojące wyzwanie i - szczerze mówiąc - nie chcemy wiedzieć, jakiego pokroju mężczyźni biorą w nim udział. Mamy tylko nadzieję, że nie przebywają bezpośrednio w naszym otoczeniu i wam również radzimy się w tej kwestii upewnić, zanim pójdziecie do łóżka z nowopoznanym facetem.

Reklama

Słyszałyście o stealhingu? Macie znajomych, którzy to robią?

Zobacz też: Nie zgadniecie, co najbardziej denerwuje... ginekologów!

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane