Reklama

Ekranizacja książki Jane Austen, jednej z najpopularniejszych autorek powieści romantycznych („Duma i uprzedzenie”). W rolach głównych wystąpiły Kate Beckinsale (seria „Underworld”) i Chloë Sevigny („Broken Flowers”).
„Przyjaźń czy kochanie?” to pełna intryg historia miłosna rozgrywająca się na salonach osiemnastowiecznej Anglii. Piękna wdowa Lady Susan Vernon (Beckinsale) przyjeżdża do rezydencji swoich teściów, aby przeczekać plotkarską burzę, której jest bohaterką. Mając opanowaną do perfekcji sztukę uwodzenia, planuje znaleźć odpowiednią partię nie tylko dla pięknej córki, ale i dla siebie. O pomoc zwraca się do swej przyjaciółki Alice (Sevigny). Tymczasem jednak dwóch niezwykle przystojnych i przebiegłych zalotników pokrzyżuje jej plany.Zobaczcie także: Szokująca "spowiedź" Dawida Ozdoby- najlepszego tancerza erotycznego w Polsce

Reklama

Whit Stillman mówi o „nowej Austen” i swej pracy nad adaptacją:To wielka radość dodać „nową Austen” do serii zwykle udanych i pamiętnych filmowych adaptacji jej niepowtarzalnej prozy. Tym razem mamy do czynienia z utworem tak naprawdę niedokończonym, acz niezwykłym, zwłaszcza dzięki oryginalnej postaci lady Susan. Klimat i liczne rozwiązania formalne przywodzą na myśl utwory późniejszych angielskich klasyków o zacięciu satyrycznym – Oscara Wilde'a czy Evelyna Waugha. Była to dla mnie jako dla adaptatora poważna trudność – perły celnych obserwacji i humoru nie zmienią faktu, że utwór ma formę powieści epistolarnej, niełatwej do przeniesienia na ekran. Warto wspomnieć, że wczesne wersje „Rozważnej i romantycznej” oraz „Dumy i uprzedzenia” to też były powieści w listach. Tytułu utworowi nie nadała Austen – książkę opublikowano z jej papierów pośmiertnych – wiele lat później. Zdecydowałem się na zmianę tytułu na moim zdaniem bardziej „austenowski”. O ekranizacji książki, która mnie fascynowała, myślałem już od 1998 roku. Udało się zdobyć prawa do adaptacji. Podczas rozmów z moimi młodszymi kolegami po piórze poznałem Trevora Browna prowadzącego małą kompanię teatralną Jermyn Street Theatre. Podzielał mój entuzjazm. To on dał mi cenną wskazówkę, by rozwinąć postać córki Lady Susan, Frederiki. I dlatego figuruje on jako jeden z producentów, choć z pierwotnego projektu współpracy nic w końcu nie wyszło. Potem pracowałem nad wieloma kolejnymi wersjami scenariusza, z których tylko po części byłem zadowolony. I oczywiście szukałem pieniędzy, zajmując się innymi filmami. Poznałem nieźle Dublin, gdzie w Trinity College uczyła się moja córka. To miasto wydało mi się doskonałe dla takiej produkcji. W osiemnastym wieku był to drugi co do prestiżu ośrodek miejski Imperium Brytyjskiego. Zachowało się tam wiele budynków z epoki i, co ważne dla skromnej produkcji, pozostających w bliskiej od siebie odległości. Nie trzeba było więc tracić czasu i pieniędzy na transport. Kręcono tu już wcześniej z sukcesem adaptacje Austen i inne filmy kostiumowe. Irish Board Production wraz z jej szefową Noairse Barry to była kluczowa instytucja, dzięki której film powstał. W 2010 obejrzałem możliwe lokacje i utwierdziłem się w przekonaniu, że można i trzeba tu kręcić. Barry skontaktowała mnie z firmą Galway Film Fleagh i producentką Katie Holly. Skończyłem właśnie prace nad „Pannicami w opałach”, a jednocześnie powstawały kolejne i kolejne wersje scenariusza adaptacji Austen. W 2013 roku, podczas festiwalu w Cannes, zyskałem wiele obietnic od ewentualnych brytyjskich koproducentów, ale – jak to bywa z obietnicami – większość z nich się nie spełniła. Ostrzegano mnie przed zakładaniem bazy producenckiej w Londynie i w ogóle przed kręceniem drogiego filmu w historycznej scenerii bez wsparcia wielkiej wytwórni.Zobaczcie także: Kobiety bez wstydu i mężczyzna gotowy na wszystkie"- książka idealna na wakacje

Londyn był jednak ważny, zwłaszcza ze względu na casting. Wspaniali specjaliści z branży pomogli mi wybrać obsadę, a Colin Jones przekonał mnie do Kate Beckinsale w roli głównej, za co jestem mu ogromnie wdzięczny. W końcu 2013 roku zaczęliśmy castingi. Za nasze wielkie odkrycie uważam Morfydd Clark – była przesłuchiwana jako pierwsza i nie mieliśmy wątpliwości, że to strzał w dziesiątkę. Gdy James Fleet zaczął czytać kwestie Reginalda, była to kolejna magiczna chwila. Tymczasem dzięki specjalistce od castingu Kerry Barden, dotarł do nas z Los Angeles charyzmatyczny i przystojny Xavier Samuel. W międzyczasie, dzięki staraniom Katie, uzyskaliśmy finansowe wsparcie i kolejnego koproducenta z Holandii – z firmy Revolver. Za ich pośrednictwem trafił do nas operator o belgijskich korzeniach, który właśnie niedawno skończył pracę nad innym filmem kostiumowym w Howth Castle, która to lokacja miała stać się naszą posiadłością Churchill. Katie zwerbowała też do współpracy francuską firmę Chic Films (mającą na koncie chociażby słynnego „Proroka”). Dzięki temu w Paryżu mogły odbyć się montaż filmu i miksowanie ścieżki dźwiękowej. Jeśli chodzi o obsadę, to osobiście namówiłem Chloë Sevigny do ponownej współpracy, a nasze morale znacznie wzrosło, gdy Stephen Fry zgodził się przyjąć małą, ale bardzo istotną rolę. Zdjęcia, przy napiętych terminach obsady i niewysokim budżecie, nakręciliśmy w lutym i marcu 2015 roku. Na przykład Fry miał jeden dzień zdjęciowy. Irlandzka ekipa, z wielkim doświadczeniem przy produkcji filmów historycznych, była świetna. Zdjęcia miały trwać 27 dni – udało nam się zakończyć je dzień wcześniej. Co za radość i ulga dla niezależnego filmowca!

Reklama

Zobaczcie także: Kobiety bez wstydu i mężczyzna gotowy na wszystkie"- książka idealna na wakacje

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane