Reklama

Na swoim blogu piszesz - "Jestem optymistką z konieczności" - co to dokładnie znaczy?Jestem optymistką z konieczności, bo życie bez uśmiechu i spojrzenia pełnego nadziei, byłoby nie do zniesienia. Dla mnie takie podejście do życia jest optymalnym wyborem. Dzięki niemu mam energię i motywację do działania, nawet kiedy nie wszystko idzie tak jak zamierzałam.Po co w ogóle być optymistą?To znaczy wiedzieć, że zawsze „jakoś” będzie. Trudności są integralną częścią życia. Optymiści o tym wiedzą i niekoniecznie lukrują świat na różowo, przynajmniej ja tego nie robię. Dla mnie jest to pewna postawa, która pomaga w osiąganiu celów, w codzienności, w macierzyństwie, właściwie we wszystkim. Jeśli coś nie idzie, to mówię sobie: „Poczekaj, popróbuj, zajrzyj od zaplecza, może jest jakaś inna droga”, a nie „Tego się nie da zrobić, to bez sensu”. Nawet jeśli z różnych miejsc czy życiowych sytuacji przyszło mi się wycofać, to nie traktowałam tego jako porażki, ale jako lekcję. I tym się różnię od pesymisty, który w tej sytuacji pewnie stwierdziłby, że jest do dupy, a będzie jeszcze gorzej.Zobacz również: Tylko dla Wizażu - Anwen zdradza, kto namówił ją do pisania bloga!Czy pesymista może stać się optymistą? Jak to osiągnąć?A czy można przestać narzekać? Marudzić? Gadać o pogodzie? Można! Co prawda nastawienie do życia jest w pewnym sensie czymś z czym się rodzimy (jedni będą pogodniejsi, inni bardziej skłonni do melancholii), ale o naszym nastawieniu decyduje głównie to, co myślimy i jak żyjemy. Dobrze pamiętać, że to my mamy mózg, którym możemy kierować, a nie on ma nas. Więc jeśli pojawia się myślenie wyłącznie w czarnych barwach, to dobrze się zastanowić ,co można sobie zaproponować w zamian. Czy narzekanie naprawdę nam służy? Czy spodziewanie się najgorszego na pewno chroni przed rozczarowaniem? Oczywiście nie namawiam do huraoptymizmu, ale między nim, a negatywizmem i pesymizmem jest jeszcze cała paleta możliwości i można z niej wybierać.

Reklama

Dlaczego ludziom tak trudno uwierzyć w to, że każdy jest kowalem swojego losu? A może łatwiej jest myśleć, że na nasze życie wpływa głównie ślepy los?Ja widzę co najmniej kilka czynników. Pierwszy to z pewnością uwarunkowania historyczne, rodzinne. Trochę w nas ciągle PRL- u i podejścia życzeniowego. Niech mi dadzą, niech coś zrobią, świat jest zły, co ja poradzę, nic nie mogę. Wiele osób tak ciągle myśli - uważa że w istocie na mało rzeczy ma wpływ.Drugi powód, to pewna wyuczona bezradność, kolejny określony sposób edukowania, w którym nie premiuje się inicjatywy, kreatywności, otwartości, a raczej to tępi. Spotykam często młodych ludzi, którzy nie mają pojęcia, co chcą w życiu robić, wiedzą tylko że chcą zrobić „jakąś” karierę, dobrze zarabiać i mieć dobre życie – cokolwiek to znaczy. Pytani o szczegóły nie bardzo wiedzą, jak dojść do tego miejsca. Tymczasem kiedy się nie wie gdzie się idzie, to trudno tam dojść. W pewnym momencie pojawi się po prostu wypalenie, zniechęcenie, rozczarowanie. Wtedy faktycznie łatwiej jest zrzucić na ślepy los niż stwierdzić: „Cholera, sam/sama tu doszedłem/doszłam”.Jak nauczyć się cieszyć codziennością? Albo... jak zacząć się nią cieszyć?Od początku: od porannej kawy, zapachu perfum, miękkiego swetra, dobrego obiadu, tego wszystkiego co nas cieszy. Zwykle tego nie zauważamy, ale kiedy zaczniemy, szybko poczujemy różnicę i znajdziemy nowe powody do codziennej radości. Sprawdziłam, to działa :)

Foto: Paweł Kotas

Reklama

Gosia wypełniła również nasz blogowy kwestionariusz :) Sprawdźcie jej odpowiedzi!

Kim chciałaś zostać w przyszłości, gdy byłaś małą dziewczynką?Pisarką. Składałam własną książkę z papieru. Spełniłam to marzenie, a teraz piszę kolejną książkę.Jaki był Twój ulubiony przedmiot w szkole?Do szkoły mam stosunek ambiwalentny, ale zawsze dobrze się uczyłam. Uwielbiałam też czytać, więc lubiłam między innymi polski.Znak ZodiakuBykUlubiony kolorRóżowyUlubiona pora roku i ulubiony miesiącWiosna/majUlubiona potrawaLubię jeść (co widać) i łatwiej mi powiedzieć czego nie lubię, bo lubię wiele rzeczy :)Ulubiony deserMus czekoladowyHobbyOstatnio kolorowanie i rowerUlubiony film"Amelia"Ulubiony serialNie oglądam…Ulubiony aktorHmm... Nie bardzo...Ulubiony muzyk/zespółOstatnio zauroczył mnie Kortez, uwielbiam też Dianę KrallUlubiona piosenka"Narrow Daylight"Ulubiony pisarzJako nałogowa czytelniczka mam problem z odpowiedzią.Ulubiona książka"Biegnąca z wilkami", Clarissy Pinkoli EstesUlubiona dyscyplina sportowaRowerUlubione miejsce na ziemiMorze - byle w miarę ciepłe :)Ulubiony cytat„Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi” – Albert EinsteinJeśli masz zwierzę (zwierzęta), to jakie i jak ma (mają) na imię?Mam kotkę, która odkąd mamy córkę, często zmienia imiona, ale najczęściej jest KICIĄ.Jaka jest najlepsza rzecz, jaką usłyszałaś na temat swojego blogu?Że zmienia życie na lepsze :)Jaka jest najbardziej absurdalna rzecz, jaką usłyszałaś na temat swojego blogu?Że nawołuje do terroryzmu (napisałam, że każdy ma prawo dbać o siebie i stawać po swojej stronie)Ulubiony styl ubieraniaMusi być wygodnieTwój KWC (Kosmetyk Wszech Czasów)Perfumy Alexandra McQuinna, których niestety nie można już kupić ;(Sprawdź także: Tylko dla Wizaz.pl - wywiad z Chujową Panią Domu!

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane