Reklama

Temat polityki menstruacyjnej powraca jak bumerang. Ostatnio głośno było o nim trzy lata temu, kiedy rosyjski polityk Mikhail Degtyaryov zaproponował, by pracujące kobiety miały prawo do dwóch dni – właśnie w czasie miesiączki – płatnego urlopu w miesiącu. Pomysł uznano wówczas za seksistowski i ryzykowny, ponieważ mógłby spowodować dyskryminację kobiet na rynku pracy.W podobnym tonie wypowiadali się na ten temat polscy internauci, którzy radzili, by kobiety z bólem radziły sobie we własnym zakresie. Choć na forach pojawiały się i głosy aprobaty, większość uznała pomysł za totalną przesadę, a przede wszystkim za szkodzenie kobietom, które zazwyczaj w trakcie menstruacji są w stanie normalnie pracować.Bex Baxter, właścicielka firmy Coexist, ma nadzieje, że taka polityka przyczyni się do stworzenia szczęśliwszego i bardziej produktywnego środowiska pracy. - Istnieje błędne przekonanie, że przerwy czynią firmy nieproduktywnymi. W rzeczywistości chodzi tu o synchronizowanie pracy z naturalnymi cyklami ciała – mówi.Pomysł jest oczywiście kontrowersyjny i budzi zastrzeżenia. Takie urlopy mogą bowiem zagrażać zatrudnianiu kobiet i być wyrazem niesprawiedliwości wobec męskiej części załogi. Sytuację ratuje jednak zaufanie, którym Bex Baxter darzy swoich pracowników.Coexist zatrudnia 31 osób, w tym zaledwie siedmiu mężczyzn. Ich szefowa zauważyła, że niektóre pracownice zginają się z bólu, jednak wstydzą się przyznać, z jakiego powodu. To głównie z myślą o nich zaproponowała wprowadzenie innowacyjnej polityki. Bex Baxter, która przyznaje, że sama cierpi z powodu bóli menstruacyjnych, postanowiła w końcu przełamać tabu. Jak powiedziała dziennikarzom, jest przekonana, że wszyscy jej pracownicy dają z siebie 100 proc. i nie będzie problemu z oszukiwaniem.W trakcie jednej z dyskusji na temat swojego pomysłu usłyszała, że gdyby miesiączki przechodzili mężczyźni, taka polityka byłaby wprowadzona wcześniej. Niestety, jest jak jest, dlatego wyrozumiała szefowa wzięła sprawy w swoje ręce. Urlop, jaki zaproponowała swoim pracownicom, nie będzie oczywiście obowiązkowy, ale pozwoli na wprowadzenie bardziej elastycznego czasu pracy. W ten sposób ma zyskać także firma. W dyskusjach padł bowiem argument, że zaraz po miesiączce kobiety są trzy razy bardziej wydajne niż zwykle.Wprowadzenie polityki menstruacyjnej z punktu widzenia kobiety ma wiele zalet. Pracodawcom taki pomysł mógłby być jednak nie na rękę. Wniosek? Odgórne wprowadzenie prawa do urlopu na czas miesiączki przyniosłoby więcej szkody niż pożytku, ale firma, która na podobny krok zdecydowałaby się z własnej inicjatywy, wbrew pozorom mogłaby zyskać na wizerunku i wydajności.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane