Dziwne sytuacje podczas spowiedzi

[hihi]

Napisane przez effcia82

w nawiązaniu do waszych postów dotyczących in vitro naszła mnie taka refleksja. skoro dziecko ma być zrodzone z miłosnego aktu rodziców to co w przypadku ciąży wynikłej ze stosunku osób nie darzących się uczuciem? aborcja powinna być w takim przypadku dozwolona

Aborcja to morderstwo.

No litości, o ile wiem jest coś takiego jak 5. przykazanie mówiące "NIE ZABIJAJ"

Poczytajcie jakie jest stanowisko kościoła, a nie moje, apostetki.
http://wiadomosci.onet.pl/1527301,24...,kioskart.html

[Nija_]

Napisane przez _vixen_

Jak można tak kogoś potraktować? Ja to ogólnie mam wrażenie, że wyznanie katolickie to się tylko wokół seksu i prokreacji kręci. Księża zajmują się głównie krytykowaniem seksu przed ślubem, dziewictwem, wymyślaniem "wyrafinowanych" określeń dla in vitro. Ludzie naprawdę mają tego dość, chcą uprawiać seks z ukochaną osobą NIKOMU TYM NIE SZKODZĄC, ale chcą być też pełnoprawnymi członkami kościoła, bo wychowani są w tym wyznaniu i jest im to potrzebne. Chcą mieć ślub kościelny - i nie mówię tu o tych, co tylko dla białej kiecki go chcą - bo chcą w ten sposób ślubować przed Bogiem. Chcą przy spowiedzi usłyszeć od księdza, że skoro są szczęśliwi, nikomu krzywda się nie dzieje, kochają się szczerze, to niech będą razem i cieszą się sobą, swoimi ciałami. A nasz kościoł jedyny prawdziwy , wciąż tylko potępia za ten seks, za to in vitro. Niestety, ale KK ma obsesję na punkcie seksu (no cóż, tak najłatwiej ludem manipulować) i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej.

Dlaczego Kościół Katolicki (w tym momencie papież jako jego "głowa") ma się dostosować do oczekiwań ludzi, a nie odwrotnie Logiczne jest, że to ludzie -wierzący, katolicy, którzy dalej chcą katolikami pozostać - powinni ufać Kościołowi i postępować w zgodzie z jego nauką. Kościół nie jest od spełniania życzeń, Kościół stawia wymagania. Ale na szczęście w Polsce za zmianę wyznania prawo nie przewiduje żadnych kar

To może niech każdy założy swój kościół i w swoim kościele ustala zasady

[L_V]

Hihi, co za krucjata! jestem pełna podziwu.

W ogóle może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego, z tego co czytam w wizazowych wątkach, osoby podające się za ateistów wiedzą o religii katolickiej (i nie tylko) więcej niż sami Katolicy?

Napisane przez hihi

Aborcja to morderstwo.

No litości, o ile wiem jest coś takiego jak 5. przykazanie mówiące "NIE ZABIJAJ"

Poczytajcie jakie jest stanowisko kościoła, a nie moje, apostetki.
http://wiadomosci.onet.pl/1527301,24...,kioskart.html

Hihihi




PS. Tak mi się przypomniała - wg profesor Magdaleny Środy Jezus też pochodzi z in vitro

[madzia2306]

Napisane przez L_V

Hihi, co za krucjata! jestem pełna podziwu.

W ogóle może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego, z tego co czytam w wizazowych wątkach, osoby podające się za ateistów wiedzą o religii katolickiej (i nie tylko) więcej niż sami Katolicy?





Hihihi




PS. Tak mi się przypomniała - wg profesor Magdaleny Środy Jezus też pochodzi z in vitro

hehe tez tego nie wiem sama nie wiem tyle o religii co osoby nie wierzące

[agusiajnw]

Napisane przez Nija_

Bo według nauki Kościoła Katolickiego współżycie przedmałżeńskie jest grzechem, a katolik uznaje autorytet Kościoła i postępuje w zgodzie z jego nauką Rozgrzeszenie będzie jak będzie żal i postanowienie poprawy.

tak, to wiem. Tylko chodzi mi o coś innego. Skoro partner z którym się współżyje przed ślubem ma stać się mężem to dlaczego wtedy ma nie być rozgrzeszenia? Jak się współżyje z mężem to nie grzech a wręcz obowiązek, ale jak już z przyszłym mężem to jeż grzech bez możliwości rozgrzeszenia, no bo jak rozgrzeszyć jak się nie żałuje. I nawet postanowienie poprawy jest sztuczne, bo przecież to postanowienie poprawy będzie się tyczyło tylko tego okresu przed ślubem. Więc to wszystko jest takie naciągane. A już celibat księży to jest zupełnie naciągany, a ludzie wierzą że to Bóg tak chciał

[L_V]

Napisane przez agusiajnw

tak, to wiem. Tylko chodzi mi o coś innego. Skoro partner z którym się współżyje przed ślubem ma stać się mężem to dlaczego wtedy ma nie być rozgrzeszenia? Jak się współżyje z mężem to nie grzech a wręcz obowiązek, ale jak już z przyszłym mężem to jeż grzech bez możliwości rozgrzeszenia, no bo jak rozgrzeszyć jak się nie żałuje. I nawet postanowienie poprawy jest sztuczne, bo przecież to postanowienie poprawy będzie się tyczyło tylko tego okresu przed ślubem. Więc to wszystko jest takie naciągane. A już celibat księży to jest zupełnie naciągany, a ludzie wierzą że to Bóg tak chciał

Seks w małżeństwie ma tez prowadzić do prokreacji, wg KK to jedyny powód. teraz od niedawna coś w tym temacie drgnęło i niektórzy ojcowie kościoła dopuszczają seks jako element byudujący intymność w małżeństwie - ale to ci bardziej liberalni.

Co do spowiedzi - z doświadczenia znajomych wynika, ze pary , które wyznawały podczas spowiedzi, ze sa zaręczone i przygotowują sie do ślubu nei dostawały "okrochmalu" za współżycie.l

[Iza8]

Ale się uśmiałam z niektórych wypowiedzi)))
Sama nie bylam u spowiedzi pare ładnych lat, ale jakby jakiś ksiądz wypytywał mnie o moje życie seksualne, chętnie opowiedziałabym wszystko w szczegółach. A co, niech chodzi z namiotem cały dzień

[Nija_]

Napisane przez agusiajnw

tak, to wiem. Tylko chodzi mi o coś innego. Skoro partner z którym się współżyje przed ślubem ma stać się mężem to dlaczego wtedy ma nie być rozgrzeszenia? Jak się współżyje z mężem to nie grzech a wręcz obowiązek, ale jak już z przyszłym mężem to jeż grzech bez możliwości rozgrzeszenia, no bo jak rozgrzeszyć jak się nie żałuje. I nawet postanowienie poprawy jest sztuczne, bo przecież to postanowienie poprawy będzie się tyczyło tylko tego okresu przed ślubem. Więc to wszystko jest takie naciągane. A już celibat księży to jest zupełnie naciągany, a ludzie wierzą że to Bóg tak chciał

Bo przed ślubem partner nie jest mężem. Stanie się mężem po ślubie
Nie widzę w tym nic naciąganego - z punktu widzenia Kościoła - przed ślubem seks i wszystkie inne formy bliskości powodujące podniecenie seksualne są zakazane. Po ślubie, z własnym mężem - dozwolone. "Magiczna granica" - chwila zawarcia małżeństwa.

Ludziom nikt nie zabrania dostępu do wiedzy Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o swojej religii, wystarczy pójść do biblioteki albo otworzyć google. Nawet Biblia jest dostępna w internecie, w całości. Ma nawet wyszukiwarkę!

[agusiajnw]

Napisane przez Nija_

Bo przed ślubem partner nie jest mężem. Stanie się mężem po ślubie
Nie widzę w tym nic naciąganego - z punktu widzenia Kościoła - przed ślubem seks i wszystkie inne formy bliskości powodujące podniecenie seksualne są zakazane. Po ślubie, z własnym mężem - dozwolone. "Magiczna granica" - chwila zawarcia małżeństwa.

Ludziom nikt nie zabrania dostępu do wiedzy Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o swojej religii, wystarczy pójść do biblioteki albo otworzyć google. Nawet Biblia jest dostępna w internecie, w całości. Ma nawet wyszukiwarkę!

z tym naciąganiem to miałam na mysli to że gdyby ludzie sobie nie naciągali pewnych faktów, tj. że postanowienie poprawy tyczy się tylko np. tego 1 tygodnia do ślubu, albo że żal to jest niedoskonały (gdzieś wcześniej to było) to absolutnie nikt by po świadomym i chcianym współżyciu nie mógłby już wiecej być katolikiem...

A już coraz częściej zaczynam się zastanawiać nad tym jak to jest że współycie jest jedną z potrzeb fizjologicznych czyli dla nauki podstawowych, tak jak jedzenie czy spanie, a dla kościoła to coś co sie potępia. To trochę tak jakby zabroniono jeść bo to grzech

[hihi]

Napisane przez L_V

Hihi, co za krucjata! jestem pełna podziwu.

W ogóle może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego, z tego co czytam w wizazowych wątkach, osoby podające się za ateistów wiedzą o religii katolickiej (i nie tylko) więcej niż sami Katolicy?

Dlaczego? Justynka, dla mnie to proste. Byłam wychowana w domu ekhm, katolickim niepraktykującym, do któregoś tam roku rodzice kazali chodzić do kościoła, do spowiedzi itd itp. W momencie gdy zaczęłam podchodzić do wiary świadomie, z pełną odpowiedzialnością zdecydowalam, że bierzmowania nie przyjmę, gdyż podstawowe założenia wiary katolickiem sa sprzeczne z moimi poglądami, przekonaniami, pomysłem na życie i nie chcę udawać, że to coś co mi odpowiada, skoro tak nie jest.

Moim zdaniem, żeby coś odrzucić, trzeba to poznać, aby przekonać się czy rzeczywiście nam nie odpowiada. Więc ja Biblię mniej więcej znam, KPK poznałam cząstkowo na studiach, z ciekawości przebrnęłam przez prawie cały i jak czegoś potrzebuję, to raczej znajdę kanon na dany problem (możesz rzucić okiem na wątek o rozwodzie, gdzie wkleiłam połowę rozdziału o małżeństwie z moją interpretacją).

Ja ateistką nie jestem. Jestem apostetką i agnostyczką. Wystąpiłam z kościoła katolickiego kilka lat temu całkiem świadomie, z pełna odpowiedzialnością, mając świadomość skutków tego posunięcia, mając też wiedzę co w ten sposób odrzucam.

Jako osoba prezentująca takie poglądy - nie zgadzam się z kościołem, jego zasadami, panującym prawem - nie udaję osoby wierzącej, bo... coś tam, więc wychodzę.

Tak jak z tym podniesionym przeze mnie wyżej weganizmem - nie odpowiada mi jedzenie warzywek do końca zycia i trzymanie ścisłej diety, bo serek kusi? to nie mówię o sobie, że jestem weganką, tylko jem ten ser

Co do krucjaty... hm. Doprowadza mnie do szału jak ktos podający się za katolika, kto postępuje totalnie wbrew zasadom burzy się, buntuje, że dlaczego to niby jest złe i on ma tak nie postępować... skoro to jest ściśle i wyraźnie okreslone w zasadach, które on zaakceptował nazywając się tym katolikiem.

[L_V]

Napisane przez hihi

Dlaczego? Justynka, dla mnie to proste. Byłam wychowana w domu ekhm, katolickim niepraktykującym, do któregoś tam roku rodzice kazali chodzić do kościoła, do spowiedzi itd itp. W momencie gdy zaczęłam podchodzić do wiary świadomie, z pełną odpowiedzialnością zdecydowalam, że bierzmowania nie przyjmę, gdyż podstawowe założenia wiary katolickiem sa sprzeczne z moimi poglądami, przekonaniami, pomysłem na życie i nie chcę udawać, że to coś co mi odpowiada, skoro tak nie jest.

Moim zdaniem, żeby coś odrzucić, trzeba to poznać, aby przekonać się czy rzeczywiście nam nie odpowiada. Więc ja Biblię mniej więcej znam, KPK poznałam cząstkowo na studiach, z ciekawości przebrnęłam przez prawie cały i jak czegoś potrzebuję, to raczej znajdę kanon na dany problem (możesz rzucić okiem na wątek o rozwodzie, gdzie wkleiłam połowę rozdziału o małżeństwie z moją interpretacją).

Ja ateistką nie jestem. Jestem apostetką i agnostyczką. Wystąpiłam z kościoła katolickiego kilka lat temu całkiem świadomie, z pełna odpowiedzialnością, mając świadomość skutków tego posunięcia, mając też wiedzę co w ten sposób odrzucam.

Jako osoba prezentująca takie poglądy - nie zgadzam się z kościołem, jego zasadami, panującym prawem - nie udaję osoby wierzącej, bo... coś tam, więc wychodzę.

Tak jak z tym podniesionym przeze mnie wyżej weganizmem - nie odpowiada mi jedzenie warzywek do końca zycia i trzymanie ścisłej diety, bo serek kusi? to nie mówię o sobie, że jestem weganką, tylko jem ten ser

Co do krucjaty... hm. Doprowadza mnie do szału jak ktos podający się za katolika, kto postępuje totalnie wbrew zasadom burzy się, buntuje, że dlaczego to niby jest złe i on ma tak nie postępować... skoro to jest ściśle i wyraźnie okreslone w zasadach, które on zaakceptował nazywając się tym katolikiem.

Hihi, nie wiedziałam, ze jesteś apostetką.Przyznam się że czytam forum apostazja i w rozmowach z mężem czasami przewija się ten motyw. Moze za jakiś czas (pewnie kilka lat) dojrzejemy do takiej decyzji.

[_vixen_]

Napisane przez Nija_

Dlaczego Kościół Katolicki (w tym momencie papież jako jego "głowa") ma się dostosować do oczekiwań ludzi, a nie odwrotnie Logiczne jest, że to ludzie -wierzący, katolicy, którzy dalej chcą katolikami pozostać - powinni ufać Kościołowi i postępować w zgodzie z jego nauką. Kościół nie jest od spełniania życzeń, Kościół stawia wymagania. Ale na szczęście w Polsce za zmianę wyznania prawo nie przewiduje żadnych kar

Ale ja nie każę Kościołowi się zmieniać.
Ja po prostu krytykuję podejście KK do różnych tematów. Jak dla mnie za dużo seksu w tej instytucji jest, za dużo blichtru, pieniędzy, pustosłowia. W ostatnim Newsweeku jest dodatek "Europa" z artykułem o pazerności kościoła. Polecam.
Gdyby KK nie trwonił energii na bezsensowne nakazy i zakazy związane z seksem, tylko uczył ludzi zwykłej życzliwości, zauważania obok drugiego, często potrzebującego człowieka, to żyłoby się nam lepiej.
Bo trzeźwo myślący człowiek NIE JEST w stanie zrozumieć, jaką i komu wyrządza krzywdę współżyjąc przed ślubem z ukochaną osobą, i czemu to jest grzech.

[***luna]

Napisane przez _vixen_

Ale ja nie każę Kościołowi się zmieniać.
Ja po prostu krytykuję podejście KK do różnych tematów. Jak dla mnie za dużo seksu w tej instytucji jest, za dużo blichtru, pieniędzy, pustosłowia. W ostatnim Newsweeku jest dodatek "Europa" z artykułem o pazerności kościoła. Polecam.
Gdyby KK nie trwonił energii na bezsensowne nakazy i zakazy związane z seksem, tylko uczył ludzi zwykłej życzliwości, zauważania obok drugiego, często potrzebującego człowieka, to żyłoby się nam lepiej.
Bo trzeźwo myślący człowiek NIE JEST w stanie zrozumieć, jaką i komu wyrządza krzywdę współżyjąc przed ślubem z ukochaną osobą, i czemu to jest grzech.

Oczywiście, że nie wierząc nie jesteś w stanie pewnych kwestii zrozumieć.
Tylko po co atakujesz coś z czym rozumiem nie chcesz mieć nic wspólnego.
KK jako organizacja ma finanse, ma budżet, ma administrację (mam na myśli tutaj hierarchię kościelną.


Dlaczego seks przed ślubem jest grzechem ?

Wynika to z nauki kościoła.

[Little miau miau]

Sorry, że to napiszę, ale ludzie wierzący w boga, którzy tą wiarę karmią jakimiś nie wiem jak to nazwac "sektami"? "zgrupowaniami" są dla mnie jak najbardziej wybrakowani. Nie znam kogoś kto by się w pełni zgadzał sam z siebie z naukami danej takiej grupy a nie wybierał co mu pasuje a co nie. Nie rozumiem sytuacji kiedy to ktoś mi nakreśla co jest dla mnie dobre a co złe, robili to moi rodzice do 15 roku życia i nie wiem jak po tym czasie mogłabym oczekiwać, że jakiś zbiór zasad nakreśli mi moje własne normy.

Jeśli już ktoś zmusiłby mnie do przypisania się jakiejś religii byłby to zapewne buddyzm bo jest tam wg mnie najwięcej miłosierdzia, najmniej biurokracji. Jednak też nie ze wszystkim się zgadzam i nie zamierzam praktykowac.

Ja i mój bóg ( jestem mocno wierząca) jesteśmy ciągle w kontakcie i nie potrzebuję nikomu niczego wyznawac, otrzymac pokutę ( coś jak szlaban od rodziców? taka kara? forma zadoścuczynienia?) A już w ogóle nie przemawia za mną fakt, że ludzie chodzą do spowiedzi a wcale nie są tacy znów skruszeni.

No a przykład?

Para od 11 lat ( mieszkają razem ponad 5) planuje ślub. Kościelny również coby babciom nie popękały serduszka. Spowiedź. Ksiądz, który dowiedział się, że razem mieszkają zapowiedział, że przed ślubem koniecznie muszą się wyprowadzic od siebie aby po ślubie razem zamieszkac.

Absurd? Oczywiście oboje go wyśmiali.

Poza tym zastanawia mnie, że ultrakatolicy mają na ustach "nie zabijaj" jeśli chodzi o te ludzie zarodki ale jeśli chodzi o zwierzęta -już nie. Przecież nie jest wyszczególnione, że chodzi o ludzi.

No to teraz czekam na odwet wegetarian, wierzących, nie bzykających się przed ślubem.

[abiblabla]

Napisane przez Little miau miau

Poza tym zastanawia mnie, że ultrakatolicy mają na ustach "nie zabijaj" jeśli chodzi o te ludzie zarodki ale jeśli chodzi o zwierzęta -już nie. Przecież nie jest wyszczególnione, że chodzi o ludzi.

No to teraz czekam na odwet wegetarian, wierzących, nie bzykających się przed ślubem.

nie jestem katoliczką i byc moze sie myle, ale z tego co wiem to "gdzieś" było zapisane/powiedziane ze 3 pierwsze przykazania dotyczą boga, 7 kolejnych - człowieka.

ale właściwie to troche zgadzam się z twoją wypowiedzią dotyczącą zabijania zwierząt

[***luna]

Napisane przez Little miau miau

Sorry, że to napiszę, ale ludzie wierzący w boga, którzy tą wiarę karmią jakimiś nie wiem jak to nazwac "sektami"? "zgrupowaniami" są dla mnie jak najbardziej wybrakowani. Nie znam kogoś kto by się w pełni zgadzał sam z siebie z naukami danej takiej grupy a nie wybierał co mu pasuje a co nie. Nie rozumiem sytuacji kiedy to ktoś mi nakreśla co jest dla mnie dobre a co złe, robili to moi rodzice do 15 roku życia i nie wiem jak po tym czasie mogłabym oczekiwać, że jakiś zbiór zasad nakreśli mi moje własne normy.

Jeśli już ktoś zmusiłby mnie do przypisania się jakiejś religii byłby to zapewne buddyzm bo jest tam wg mnie najwięcej miłosierdzia, najmniej biurokracji. Jednak też nie ze wszystkim się zgadzam i nie zamierzam praktykowac.

Ja i mój bóg ( jestem mocno wierząca) jesteśmy ciągle w kontakcie i nie potrzebuję nikomu niczego wyznawac, otrzymac pokutę ( coś jak szlaban od rodziców? taka kara? forma zadoścuczynienia?) A już w ogóle nie przemawia za mną fakt, że ludzie chodzą do spowiedzi a wcale nie są tacy znów skruszeni.

No a przykład?

Para od 11 lat ( mieszkają razem ponad 5) planuje ślub. Kościelny również coby babciom nie popękały serduszka. Spowiedź. Ksiądz, który dowiedział się, że razem mieszkają zapowiedział, że przed ślubem koniecznie muszą się wyprowadzic od siebie aby po ślubie razem zamieszkac.

Absurd? Oczywiście oboje go wyśmiali.

Poza tym zastanawia mnie, że ultrakatolicy mają na ustach "nie zabijaj" jeśli chodzi o te ludzie zarodki ale jeśli chodzi o zwierzęta -już nie. Przecież nie jest wyszczególnione, że chodzi o ludzi.

No to teraz czekam na odwet wegetarian, wierzących, nie bzykających się przed ślubem.

Po pierwsze: jakimi sektami?
Po drugie: co ma twoja wiara do cudzej?
Po trzecie: osoba wierząca przyjmująca zasady określonej religii, przyjmuje jej wartości.


Współczuję ci bardzo. Człowiek z taką ilością złości w sobie nie może być zbytnio zadowolony z zycia.

I dlaczego nie potrafisz uwierzyć i uszanować tego, że niektórzy wierzą i są członkami kościołów?

[hihi]

Napisane przez Little miau miau

Jeśli już ktoś zmusiłby mnie do przypisania się jakiejś religii byłby to zapewne buddyzm bo jest tam wg mnie najwięcej miłosierdzia, najmniej biurokracji. Jednak też nie ze wszystkim się zgadzam i nie zamierzam praktykowac.

Na szczęście mamy wolność wyznania i nikt nikogo zmuszać do wyznawania żadnych poglądów/wiary/przekonań nie będzie, więc można wierzyć w puchatego kotka, drzewa albo Boga i nic nikomu do tego.

Fajnie byłoby, jakby ludzie nauczyli się przedstawiać swoje poglądy bez obrażania i atakowania innych.

[_vixen_]

Napisane przez ***luna

Oczywiście, że nie wierząc nie jesteś w stanie pewnych kwestii zrozumieć.
Tylko po co atakujesz coś z czym rozumiem nie chcesz mieć nic wspólnego.
KK jako organizacja ma finanse, ma budżet, ma administrację (mam na myśli tutaj hierarchię kościelną.


Dlaczego seks przed ślubem jest grzechem ?

Wynika to z nauki kościoła.

A co ma wiara do tego, że nie podoba mi się stosunek KK do seksu? Przypuszczam, że bardzo wielu zdeklarowanym katolikom również się nie podoba. Chyba można mieć własne zdanie na ten temat. Dlaczego mamy przyjmować założenie, że Kościół jest instytucją nieomylną? W końcu tworzą ją wciąż tylko ludzie.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego seks przed ślubem jest grzechem - bo wynika to z nauki kościoła, to jest żadna odpowiedź, gdyż niczego nie wyjaśnia. Jest na zasadzie "tak bo tak" i "nie bo nie"

[seroxatomanka]

witam, moze nie sytuacja podczas spowiedzi, ale zwiazana z ksiezulkami-otoz zeszlego roku, chodzac po koledzie, ksiadz zaszedl do ostatniego mieszkania(tak sie sklada ze mojej kolezanki) i zaproponowano mu kawke i cisteczka,a ten odpowiedzial cyt: juz sie kawy opilem, ciastek najadlem, teraz bym zjadl jakis obiad_-dla mnie to byl szok-co za bezczelnosc, godzina 22 wieczorem a ten z takim chaslem wyskakuje-biedni rodzice kolezanki nie wiedzieli co robic-bo bojazliwi sa-kosciolowi-zaczeli ksiezulkowi przygotowywac jakas wyzerke

[madzia2306]

Napisane przez seroxatomanka

witam, moze nie sytuacja podczas spowiedzi, ale zwiazana z ksiezulkami-otoz zeszlego roku, chodzac po koledzie, ksiadz zaszedl do ostatniego mieszkania(tak sie sklada ze mojej kolezanki) i zaproponowano mu kawke i cisteczka,a ten odpowiedzial cyt: juz sie kawy opilem, ciastek najadlem, teraz bym zjadl jakis obiad_-dla mnie to byl szok-co za bezczelnosc, godzina 22 wieczorem a ten z takim chaslem wyskakuje-biedni rodzice kolezanki nie wiedzieli co robic-bo bojazliwi sa-kosciolowi-zaczeli ksiezulkowi przygotowywac jakas wyzerke

to już przechodzi ludzkie pojęcie

[Cherry Blossom Girl]

Napisane przez seroxatomanka

witam, moze nie sytuacja podczas spowiedzi, ale zwiazana z ksiezulkami-otoz zeszlego roku, chodzac po koledzie, ksiadz zaszedl do ostatniego mieszkania(tak sie sklada ze mojej kolezanki) i zaproponowano mu kawke i cisteczka,a ten odpowiedzial cyt: juz sie kawy opilem, ciastek najadlem, teraz bym zjadl jakis obiad_-dla mnie to byl szok-co za bezczelnosc, godzina 22 wieczorem a ten z takim chaslem wyskakuje-biedni rodzice kolezanki nie wiedzieli co robic-bo bojazliwi sa-kosciolowi-zaczeli ksiezulkowi przygotowywac jakas wyzerke

O rany Pamiętam sytuację sprzed kilku lat. Myłam głowę i ktoś zapukał do drzwi. Poprosiłam, by poczekał, pośpiesznie się ubrałam, wytarłam włosy. Otwieram, a tam kościelny uprzejmie pyta, czy chcemy opłatek. Równie uprzejmie odpowiedziałam, że mamy i dziękuję. Na to on się naburmuszył, stwierdził, że "po co on czekał" i poszedł. Nawet się nie pożegnał. Przyznaję, że byłam trochę zaskoczona.

[L_V]

Napisane przez Cherry Blossom Girl

O rany Pamiętam sytuację sprzed kilku lat. Myłam głowę i ktoś zapukał do drzwi. Poprosiłam, by poczekał, pośpiesznie się ubrałam, wytarłam włosy. Otwieram, a tam kościelny uprzejmie pyta, czy chcemy opłatek. Równie uprzejmie odpowiedziałam, że mamy i dziękuję. Na to on się naburmuszył, stwierdził, że "po co on czekał" i poszedł. Nawet się nie pożegnał. Przyznaję, że byłam trochę zaskoczona.

Na drugi raz tak się nie ociągaj z otwieraniem drzwi. Twoja wina!

[agusiajnw]

Napisane przez L_V

Na drugi raz tak się nie ociągaj z otwieraniem drzwi. Twoja wina!

A pewnie, jak mogłaś nie wiedzieć że to ksiądz czeka u Twych drzwi?

[seroxatomanka]

to ja jeszcze cos napisze(tylko na mnie nie krzyczcie-wiem ze watek jest o sytuacjach podczas spowiedzi, ale nie mialam gdzie zamiescic a mnie korci), otoz czas przed swietami bozego narodzenia-puk puk-zakonnica z wielkim zeszytem pod pacha, OPLATKI ROZNOSZE-okej, ale wlasnie teraz nie mam pieniedzy, trudna mam sytuacje finansowa-hmmmm trudno i sobie poszla-oto wielkie milosierdzie-zamiast zostawic i zyczyc wesolych swiat-to naburmuszona poszla-a zeszyt byl po to zeby wpisywac numer mieszkania-adres i kwote jaka dana rodzina przeznaczyla za oplatek

[madzia2306]

Napisane przez seroxatomanka

to ja jeszcze cos napisze(tylko na mnie nie krzyczcie-wiem ze watek jest o sytuacjach podczas spowiezi, ale nie mialam gdzie zamiscic a mnie korci), otoz czas przed swietami bozego narodzenia-puk puk-zakonnica z wielkim zeszytem pod pacha, OPLATKI ROZNOSZE-okej ale wlasnie teraz nie mam pieniedzy-hmmmm trudno i sobie poszla-oto wielkie milosierdzie-zamiast zostawic i zyczyc wesolych swiat-to naburmuszona poszla sobie-a zeszt byl po to zeby wpisywac numer mieszkania-adres i kwote jaka dana rodzina przeznaczyla za oplatek

szok, czyli jak ktoś biedny to nie dadzą za darmo... i to jest wielkie miłosierdzie

[seroxatomanka]

Napisane przez madzia2306

szok, czyli jak ktoś biedny to nie dadzą za darmo... i to jest wielkie miłosierdzie

dokladnie-nie masz kasy nie masz oplatka poswieconego przez ksiedza-a lepszy byl ten zeszyt-pozniej pewnie razem z ksiezulkiem sprawdzali kto ile dal i mscili na tych bogatych co malo dali hehe

[madzia2306]

Napisane przez seroxatomanka

dokladnie-nie masz kasy nie masz oplatka poswieconego przez ksiedza-a lepszy byl ten zeszyt-pozniej pewnie razem z ksiezulkiem sprawdzali kto ile dal i mscili na tych bogatych co malo dali hehe

po prostu szok... zatkało mnie

[Elfir]

A ja mysle ze ksiadz po prostu stwierdzil fakt - objadl sie tymi ciastkami tak, ze sie zaslodzil i przypasowaloby mu cos pikantnego. On chodzi cale popoludnie po domach i moze po ludzku zgłodniał.
Nie chodzilo o ty by wpraszac sie do kogos na żarcie, ale dal upust swoim odczuciom - "no ile ja moge tych ciastek wcinac, a glodny jestem, bo kolęda sie przeciągneła i nie zdązę na kolację".
Po prostu byl prawdomówny. W naszym skomplikowanym swiecie, bylo to najwyrazniej stwierdzenie szkoujace.

[zagubiona89r]

Napisane przez Elfir

A ja mysle ze ksiadz po prostu stwierdzil fakt - objadl sie tymi ciastkami tak, ze sie zaslodzil i przypasowaloby mu cos pikantnego. On chodzi cale popoludnie po domach i moze po ludzku zgłodniał.
Nie chodzilo o ty by wpraszac sie do kogos na żarcie, ale dal upust swoim odczuciom - "no ile ja moge tych ciastek wcinac, a glodny jestem, bo kolęda sie przeciągneła i nie zdązę na kolację".
Po prostu byl prawdomówny. W naszym skomplikowanym swiecie, bylo to najwyrazniej stwierdzenie szkoujace.

Czasami nie chodzi o to CO się powie, ale JAK się to powie. I myślę, że to JAK zaważyło na tym, że ja także odebrałam tą sytuację jako szokującą i lekko chamską w wykonaniu księdza.

[Susette Crackers]

Kiedys miałam dośc niemiła sytuację przy spowiedzi. chciaslam się na święta wyspowiadać i mówię moje grzechy, po chwili ksiądz pyta chamskim tonem "To wszystko?", ja na to, że tak, a on sie pyta ile mam lat. ja że 21, " I tylko takie grzechy masz. Przeciez nie jesteś dzieckiem?". Zapewne oczekiwał na jakies intymne szczegóły. Akurat wtedy nic się nie działo w moim życiu intymnym, niemniej ppoczułam się tym dotknięta i stwierdziłam, ze nigdy nie pójde tam do katedry. A chocby nawet coś było, to i talk bym się z tego nie wyspowiadała, bo przecież nie robiłabym tego z pierwszym lepszym tylko z moim TŻ, z którym jestem 4 lata, więc robię to z miłości.

Jestem osobą wierzącą, ale coraz bardziej odwracam się szczerze mówiąc od Kościoła, jako instytucji. Poza tym dla mnie bezsensu jest klęczenia i klepanie jakis tam modlitw, skoro ja nie czuję tego, co mówię. Dlatego czasem jak wracam sobie z pracy, idę spacerkiem i po prostu sama od siebie kieruje swoje mysli ku Bogu. Spowiedź tez coraz mniej mnie przekonuje, chodze tylko od święta. Wg katolików to Bóg wszystko wie, więc i tak wie, czy faktycznie żałuję za swoje grzechy czy nie, więc bez sensu jest dla mnie iśc do spowiedzi i cos tam klepac, skoro wiem, że np. seksu z TŻ nie żałuję?
Zresztą księża sami nie wiedzą, czego chca. Przyjaciółka mi opowiadała, że jak chodziła na nauki przedmałżeńskie to ksiądz tyle sie nagadał im o czystości, itd. a laska jedna siedziala z brzuchem. NO coś mi tu nie pasuje.