Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[yousuck]

[1=640153e4df0157aa7c29548 7ff8c20c42fd57238_65c176d 09c1ac;26895666]To jest jakaś padaka Mam na roku znajomą: dziewczyna-aniołek, delikatniutka, szlachcianka, warszawianka z dziada pradziada, same piąteczki, katoliczka, rekolekcje, moralność, walka o prawa człowieka, no cud miód i orzeszki, i prychanie na widok przypadkowo spotkanych na ulicy solar +niewybredny komentarz o ich łatwości-pustocie. Po kim jak po kim, ale po niej i takich samoopisach nie wpadłabym na to, że tak prawy i zacny człowiek może tak gardzić kimś innym[/QUOTE]
Bo to niestety jest nasza pierwszorzędna narodowa cecha: niby hołdujemy katolickim wartościom, ale o szacunku zapominamy nader często. Nie chodzi o przyklaskiwanie zachowaniom, które nam nie odpowiadają, ale jeżeli nie krzywdzą one nikogo - dlaczego ich zwolenników obrzucamy błotem? Zresztą, żeby chodziło jeszcze o jakieś kontrowersyjne postawy, a najczęściej jest to po prostu problem tak trywialny, jak mówienie gwarą czy sposób ubierania się.

[Suvia]

[1=640153e4df0157aa7c29548 7ff8c20c42fd57238_65c176d 09c1ac;26895666](...) Po kim jak po kim, ale po niej i takich samoopisach nie wpadłabym na to, że tak prawy i zacny człowiek może tak gardzić kimś innym[/QUOTE]

Mam na roku takiego "intelygenta", ach, och jakiż on niesamowicie genialny i kulturalny itd. Nasza znajomość niedawno gwałtownie się zakończyła, jak sobie razem siedzieliśmy przed salą i koło nas przeszła dziewczyna (blondynka, bardzo elegancko ubrana, bo i okres kolokwiów i egzaminów oficjalnie się rozpoczął) czytająca sobie gazetę, którą sobie na pewno wzięła ze stojaczka z parteru (mamy tam dostarczaną codziennie prasówkę, za darmo, więc szybko rano znika).

I komentarz kolegi- "a jak jak tam przed chwilą byłem, to już dla mnie gazet zabrakło, a tu idzie z gazetką taka, która prawdopodobnie czytać nawet nie umie".

Wywnioskował chyba z płci i koloru włosów, no bo jak to baba może czytać Wyborczą. I to jeszcze baba-blond, koszmar jakiś!

[LostInTranslation]

[1=640153e4df0157aa7c29548 7ff8c20c42fd57238_65c176d 09c1ac;26894832]Bardzo lubię sposób, w jakim mówi pan Tomasz Tomczykiewicz Nie mówi (chyba) taką czystą gwarą, ale za to tak fajnie zaciąga[/QUOTE]

Bo on z Pszczyny jest! Swój chłop!

[201610310857]

Napisane przez Suvia

A umiesz już? (żart, żart)

Ja zdaję za miesiąc najważniejszy egzamin na moich studiach, słyszę to pytanie od pół roku, średnio kilka razy dziennie. To dopiero frajda

właśnie w tym sens, że nie umiałam, ale dałam radę

[gramwzielone]

Napisane przez Angry

Wydaje mi się, że za bardzo się uczepiłyście, kocimiętka użyła jakiegoś niefortunnego skrótu myślowego i już jest raban. Moim zdaniem stwierdzenie "nigdy nie spotkałam się z gwarą w centrum miasta" jest jedynie informacją, że się nie spotkała, a nie już twardym dogmatem, że "w mieście nikt gwarą nie mówi, bo to oh-ah MIASTO, a nie wioska" Rozumiem o co chodzi, że z tłumu tych mitycznych stu tysięcy nie sposób wiedziec czy ktoś nie jest na tyle zuchwały, że używa gwary, ale nie sądzę, aby autorka wypowiedzi była pewna, że nikt się nią nie posługuje.
Poza tym wydaje mi się ,że to po prostu stereotyp, tak jak dziewczyna od stóp do głów w różu wywołuje skojarzenie "pustak" , tak często osoba posługująca się w każdej sytuacji gwarą, nawet w bardzo oficjalnej i znajdując się poza regionem, gdzie zrozumiana nie zostanie - będzie odebrana jako człowiek o raczej wąskich horyzontach i pewnie z góry przyczepi się mu etykietkę "wieśniaka", bo mimo, że strona wcześniej było o fałszywym poglądzie dotyczącym wsi to jednak stereotypowo on funkcjonuje i ma się dobrze. (tak, wiem, że to przykład dobitny i raczej przejaskrawiony, ale mniej więcej coś takiego miałam na myśli przynajmniej ja, gdy napisałam, że gwara mnie drażni. I ma prawo mnie drażnić, po prostu, ot tak, we własnym zaciszu domowym i bez krucjaty wysuwanej przeciwko wszystkim gwarom polskim, tak jak was ma prawo drażnić, to, że mnie to drażni )

Napisane przez Angry

Mnie chodziło głównie o zdanie, że nie spotkała nikogo w centrum, kto mówiłby w ten sposób, w to, czy uważa gwarę za wieśniacką się nie zagłębiałam. Część z Was wywnioskowała, że jej zdaniem w centrum miasta nie ma miejsca na "niecywilizowaną" gwarę i skoro nikogo, kto by jej używał w mieście nie spotkała, to tacy ludzie nie istnieją - dla mnie była to po prostu obserwacja - nie spotkała się z nią w mieście, na wsi owszem, uważa ją za bardziej charakterystyczną dla wsi, a że przy okazji okrasiła wypowiedź swoją własną opinią, to można było od razu uznac, że "wielka miastowa się wywyższa", chociaż ja poza krytyką danego dialektu nie widzę przekazu "ja jestem lepsza, bo mówię poprawną polszczyzną, a nie jak, phi, wieśniara" - po prostu odniosłam wrażenie, że dziewczynę to drażni, a to rzecz normalna.

Napisane przez artney

sorka, że się tak wcinam ale ... błagam was weszłam tutaj i aż się przeraziłam. komuś się nie podoba gwara - ok, jego sprawa. a wy tutaj prowadzicie takie boje, jakby chodziło o nie wiadomo co. trochę mnie to przeraża, że wszyscy od razu najeżdżają na jedną osobę, za to, że śmie powiedzieć, że jej się gwara nie podoba. to jest forum, każdy może wyrazić swoją opinię. ja aż czasami się boję cokolwiek napisać, bo zastanawiam się czy za chwilę dziesięć osób nie naskoczy na mnie z tekstami typu 'jak ty możesz tak mówić'... i właśnie to mnie dziwi, że tak ludzie walczą o wolność słowa, a jak się napisze coś, co się innym nie spodoba to wielkie halo.

Ten temat dotyczy zachowań ludzi, które nas drażnią. _kocimietke denerwuje używanie gwary w miejscach publicznych (inna rzecz że nie podoba jej się w ogóle, ale do tego również ma prawo, mi osobiście też nie), więc o tym pisze. Nie rozumiem w czym problem skoro jest to jej osobiste odczucie i nie prześladuje w jakikolwiek sposób osób mówiących śląską gwarą?
I takie mówienie nią w miejscach publicznych i oczekiwanie że ktoś MUSI to rozumieć, też drażniłoby mnie. Bo nie rozumiem tego, nie obchodzi mnie co to znaczy i jeśli ktoś chciałby coś ze mną załatwić, porozmawiać, niech używa języka powszechnie zrozumiałego w tym kraju, nie jakiś lokalnych odmian.
Obcokrajowiec mający problem z językiem polskim to co innego, a osoba mieszkająca w Polsce, która przez co najmniej 9 lat uczyła się polskiego w szkole i zdawała z niego jeśli nie maturę to egzamin gimnazjalny czy jak dawniej egzamin po szkole podstawowej co innego.

[201607231707]

Napisane przez gramwzielone

Ten temat dotyczy zachowań ludzi, które nas drażnią. _kocimietke denerwuje używanie gwary w miejscach publicznych (inna rzecz że nie podoba jej się w ogóle, ale do tego również ma prawo, mi osobiście też nie), więc o tym pisze. Nie rozumiem w czym problem skoro jest to jej osobiste odczucie i nie prześladuje w jakikolwiek sposób osób mówiących śląską gwarą?
I takie mówienie nią w miejscach publicznych i oczekiwanie że ktoś MUSI to rozumieć, też drażniłoby mnie. Bo nie rozumiem tego, nie obchodzi mnie co to znaczy i jeśli ktoś chciałby coś ze mną załatwić, porozmawiać, niech używa języka powszechnie zrozumiałego w tym kraju, nie jakiś lokalnych odmian.
Obcokrajowiec mający problem z językiem polskim to co innego, a osoba mieszkająca w Polsce, która przez co najmniej 9 lat uczyła się polskiego w szkole i zdawała z niego jeśli nie maturę to egzamin gimnazjalny czy jak dawniej egzamin po szkole podstawowej co innego.

Czytanie ze zrozumieniem się kłania :

Napisane przez invisible_01

Powtórzę kolejny raz: nie chodzi o to, że jej się gwara nie podoba, ale o stwierdzenie, że jest wieśniacka i powinna zostać na wsi, a nie szerzyć się w mieście.

[thesmiths]

A co jesli jest to gwara warszawska?
Albo w przypadku zagranicznych: dialekt kolonski?

(Ma sie nie szerzyc na wsi? )

[gramwzielone]

Napisane przez Demi93

Czytanie ze zrozumieniem się kłania :

No i?

Dziewczyna ma prawo mieć takie opinie jakie tylko chce.

[Casini]

Napisane przez gramwzielone

Dziewczyna ma prawo mieć takie opinie jakie tylko chce.

Formułując swoje opinie w taki sposób, musi liczyć się z tym, że komuś się to nie spodoba.

[201607231707]

Napisane przez gramwzielone

No i?

Dziewczyna ma prawo mieć takie opinie jakie tylko chce.

A nam mają prawo się nie podobac i mamy prawo je skomentować. Tak, tak, wolność słowa działa w obie strony

[Angry]

Dobra, może już faktycznie odpuścimy, zwłaszcza, że sama kocimiętka ze swojej strony zapowiadała eot? Śmiem twierdzić, że i tak żadna ze stron nigdy nie przekona tej drugiej i nie zmieni swojego zdania

Żeby nie offtopowac rzucę coś, nad czym nie mogę wyjśc z podziwu mimo kilku dobrych lat znajomości. Moja kumpela wiecznie spóźnia się na umówione spotkania , chociaż mieszka w tak dobrym punkcie komunikacyjnym ,że umawiamy się 100 m od jej domu. Ja dojeżdżam, ale zawsze jestem na czas, a ona pojawia się najwcześniej po 15 minutach. Nie wiem czy wynika to z przeświadczenia, że skoro wszędzie ma blisko ,to zdąży w sekundę, czy z braku szacunku dla innych i ich czasu i nie wiem też czemu nie stara się z tym walczyć

[gramwzielone]

Napisane przez Casini

Formułując swoje opinie w taki sposób, musi liczyć się z tym, że komuś się to nie spodoba.

No to już problem tej osoby. Ten temat jest taki a nie inny i krytykowane były różne zachowania, czasem w dużo bardziej przykry sposób. I nic. A teraz? Nie wiem, czy to niektóre Wizazanki mają coś wspólnego z gwarą śląską i czują się osobiście obrażone przez czyjś mocno negatywny do niej stosunek czy to może dlatego że Ślązacy często mają jakiś problem ze sobą i swoim językiem, ale to już przesada.

Napisane przez Demi93

A nam mają prawo się nie podobac i mamy prawo je skomentować. Tak, tak, wolność słowa działa w obie strony

Komentowanie to jedno a dziwaczna nagonka drugie. Poza tym, tak działa w obie strony, ale wystarczyło skomentować to raz, jak już się nie mogło znieść czyichś poglądów, zamiast przeżywać to jak mrówka okres w kilku, kilkunastu postach.

[201607231707]

Napisane przez gramwzielone

No to już problem tej osoby. Ten temat jest taki a nie inny i krytykowane były różne zachowania, czasem w dużo bardziej przykry sposób. I nic. A teraz? Nie wiem, czy to niektóre Wizazanki mają coś wspólnego z gwarą śląską i czują się osobiście obrażone przez czyjś mocno negatywny do niej stosunek czy to może dlatego że Ślązacy często mają jakiś problem ze sobą i swoim językiem, ale to już przesada.

Nie mam nic wspólnego z gwarą śląską, ale nie uważam, aby mowienie takową bylo oznaka braku kultury i wieśniactwa

[Sondrina]

Napisane przez whitechocolateraspberry

Ja się nie do końca z tym zgodzę. Oczywiscie są skrajne przypadki, kiedy dziewczyna ma białe włosy, solarka, cała ubrana do przesady na różowo, wielki dekolt, pupa odkryta brzuch tez i tak chodzi po miescie... ale mowie tu o przypadkach, ze np. dziewczyna ubiera sie w zwykłą krótszą spódnice, założy buty na obcasie, co w tym złego? Ja nie kreuje sobie wizerunku pustej panny, po prostu w tym sie dobrze czuję i zdecydowanie lepiej niż w za szerokiej bluzce po mojej mamie. Nigdy nie noszę jakichś prowokujących ubran odsłaniających za dużo. Ale to tez nie znaczy, ze nie mogę się dobrze ubrać w jakiś ładny ciuch, bo od razu każdy mnie będzie uważał za kogoś głupiego i pustego i łatwego w wykorzystywaniu.
Przy takim toku myślenia musiałabym chodzić w worku po ziemniakach i starych trampkach, żeby przypadkiem nikt sobie nie pomyślał, że jestem głupia i pusta.
Każda dziewczyna ma prawo dobrze wygladać i nikt tu nie mowi o przesadnym obnazaniu się. Chodzi o to, ze jesli ktos sie ubiera w taki czy inny sposob to nie znaczy ze kreuwje sobie wizerunek pustej lali, tylko może robi to, aby samemu sie czuc lepiej i bardziej atrakcyjnie w swoim ubiorze, po to, aby dobrze wyglądać i jak dla mnie oddaje tez tym szacunek innym ludziom.
Poza tym w momencie kiedy tamten facet mnie wykorzystywał nosiłam zwykłe dzinsy i bluzki nawet niezbyt modne, jedyne co to buty na obcasie bo sie w nich po prostu lepiej czuje. Nie uważam, abym ubierała się w jakikolwiek prowokujący sposób, a nawet jesli ktos tak sie ubiera, to nie daje facetom prawa do traktowania takiej dziewczyny jak szmaty (jesli jej nie zna i nie wie ze ta dziewczyna takową jest) i wykorzystywania jej uczuc i jej ciała... to ze dziewczyna zaklada krotka spodnice nie znaczy ze daje przyzwolenie facetowi na zaliczenie jej.

Też tego nie rozumiem... To jest naprawdę niesprawiedliwe i wkurzające. Wystarczy, ze założy się sukienkę i buty na obcasie, rozpuści włosy i nawet się nie pomaluje, a niektórzy panowie już się drą na ulicy, składają dziwne propozycje, gwiżdżą, dogadują.... Dla mnie to jest niekulturalne... I nieprzyjemne... Nie daj Bogini iść tak ubraną nieopodal budowy... Wczoraj założywszy sukienkę i buty na niskim obcasie, szłam sobie na uczelnię i chyba z 6 razy zostałam zaczepiona, nim na nią dotarłam. Dodam, że sukienka wszystko zasłaniała, nie robiłam pokazu bielizny...

[BioIvO]

Napisane przez Angry

Żeby nie offtopowac rzucę coś, nad czym nie mogę wyjśc z podziwu mimo kilku dobrych lat znajomości. Moja kumpela wiecznie spóźnia się na umówione spotkania , chociaż mieszka w tak dobrym punkcie komunikacyjnym ,że umawiamy się 100 m od jej domu. Ja dojeżdżam, ale zawsze jestem na czas, a ona pojawia się najwcześniej po 15 minutach. Nie wiem czy wynika to z przeświadczenia, że skoro wszędzie ma blisko ,to zdąży w sekundę, czy z braku szacunku dla innych i ich czasu i nie wiem też czemu nie stara się z tym walczyć

Ja właśnie mam tak jak twoja koleżanka. Też mam wszędzie blisko. I w zasadzie to, że wszędzie dotrę w "5 minut" bardzo mnie gubi.
Tak-to jest przeświadczenie, że jest się tak blisko celu jakby w zasadzie już było sie na miejscu I zawsze okazuje się, że jeszcze trzeba włożyć buty i kurtkę, zamknąć drzwi, poczekać na przejściu dla pieszych itp. I tak zbierają się minuty spóźnienia. Za to gdy muszę gdzieś dalej dojechać, wiem, że moga byc korki to faktycznie spinam się i jestem nawet przed czasem. Spóźnialstwo to naprawde ciekawe zjawisko psychologiczne...

[Angry]

Napisane przez BioIvO

Ja właśnie mam tak jak twoja koleżanka. Też mam wszędzie blisko. I w zasadzie to, że wszędzie dotrę w "5 minut" bardzo mnie gubi.
Tak-to jest przeświadczenie, że jest się tak blisko celu jakby w zasadzie już było sie na miejscu I zawsze okazuje się, że jeszcze trzeba włożyć buty i kurtkę, zamknąć drzwi, poczekać na przejściu dla pieszych itp. I tak zbierają się minuty spóźnienia. Za to gdy muszę gdzieś dalej dojechać, wiem, że moga byc korki to faktycznie spinam się i jestem nawet przed czasem. Spóźnialstwo to naprawde ciekawe zjawisko psychologiczne...

Takie przeświadczenie rozumiem, ale dziwi mnie właśnie, że do znudzenia spóźniając się nigdy nie wyrusza się wcześniej Ale fakt, te przekonania mogą być silniejsze i wszystkie sprawy wokół nagle wydają się ważniejsze, a potem czas się nagle kurczy.

[Sondrina]

Aaa, a z dzisiejszego dnia, który zaliczam do bardzo udanych, jedna mała irytująca sytuacja. Nie znoszę brania mnie na litość i opowiadania łzawych historyjek. Moja koleżanka z roku zatrzymała mnie po zajęciach i mówi, jaką to ma ciężką sytuację, że z tego a tego przedmiotu rok temu 3 razy podchodziła do egzaminu i że chce moje notatki z przedmiotu, który teraz mamy, a jest pokrewny. Ale uwaga: nie mają to być notatki ręczne, ale przepisane na kompa Myślałam, że padnę na miejscu, jeśli myślała, że wzruszy mnie jej historia i będę je przepisywać specjalnie dla niej, to była w ogromnym błędzie. Inna sprawa, że mam to przepisane na kompie, bo ten wykład jest takim grochem z kapustą i z tego uczyć się nie da, ale czemu mam komuś dawać coś, co przepisuję na kompa co najmniej 2 h, redagując jednocześnie. Ja bym na jej miejscu, tym bardziej, że ona mogła na te wykłady chodzić, gdybym miała z czymś problem, to bym na to chodziła. Poza tym swoje notatki z wykładu byłam gotowa jej udostępnić, ale tych przepisanych nie. Te mogę dać moim przyjaciołom, a nie osobie, która pisze do mnie tylko jak ma interes.

[Fela Von Helvete]

Napisane przez Angry

Żeby nie offtopowac rzucę coś, nad czym nie mogę wyjśc z podziwu mimo kilku dobrych lat znajomości. Moja kumpela wiecznie spóźnia się na umówione spotkania , chociaż mieszka w tak dobrym punkcie komunikacyjnym ,że umawiamy się 100 m od jej domu. Ja dojeżdżam, ale zawsze jestem na czas, a ona pojawia się najwcześniej po 15 minutach. Nie wiem czy wynika to z przeświadczenia, że skoro wszędzie ma blisko ,to zdąży w sekundę, czy z braku szacunku dla innych i ich czasu i nie wiem też czemu nie stara się z tym walczyć

Z moją koleżanką zawsze tak było, tylko my mieszkamy jakieś pół km od siebie - zawsze jak się umawiałyśmy, to ja się nie spieszyłam, bo za każdym razem 20 minut przed spotkaniem dostawałam SMS czy możemy je przesunąć o 15 minut, a potem jeszcze 5 minut czekałam 15 metrów od jej domu, bo koleżanka miała do pokonania tor przeszkód w postaci schodów z piętra na parter, drzwi wejściowych, bramki i kawałeczka drogi wjazdowej Ale jakoś mi to nie przeszkadzało nigdy, przywykłam

Tak samo ja np. nienawidzę się spóźniać, za to jadąc do/po TŻ spóźniam się praktycznie zawsze, bo mam pewność, że on coś jeszcze będzie miał do zrobienia (zapracowanego chłopa mam troszkę niestety ) i i tak chwilkę jeszcze poczekam

[karolynka90]

Zdziwiło mnie na wątku o Na Wspólnej podejście 15-latki, piszącej, że od miesiąca ma te 15 lat i od roku pali, chodzi na imprezy z alkoholem i w ogóle dziwi się, że to może być dziwne.
Bo przecież ona może robić co chce, w końcu ma już 15 lat.

[Fela Von Helvete]

Napisane przez karolynka90

Zdziwiło mnie na wątku o Na Wspólnej podejście 15-latki, piszącej, że od miesiąca ma te 15 lat i od roku pali, chodzi na imprezy z alkoholem i w ogóle dziwi się, że to może być dziwne.
Bo przecież ona może robić co chce, w końcu ma już 15 lat.

Taki wiek, że się człowiekowi zaczyna wydawać, że jest już dorosły O ile dobrze pamiętam 15 lat to obecnie 2/3. klasa gimnazjum, wtedy się zazwyczaj zaczynało próbowanie alkoholu i fajek i próby wyrywania się na jakieś imprezy, ja wtedy byłam naprawdę głupią gówniarą, a jakoś wyrosłam na ludzia, który nie pali i obecnie praktycznie nic oprócz piwa raz na ruski rok nie pije

Choć oczywiście z perspektywy matki takiego dziecka wygląda to pewnie inaczej

[karolynka90]

Napisane przez Fela Von Helvete

Taki wiek, że się człowiekowi zaczyna wydawać, że jest już dorosły O ile dobrze pamiętam 15 lat to obecnie 2/3. klasa gimnazjum, wtedy się zazwyczaj zaczynało próbowanie alkoholu i fajek i próby wyrywania się na jakieś imprezy, ja wtedy byłam naprawdę głupią gówniarą, a jakoś wyrosłam na ludzia, który nie pali i obecnie praktycznie nic oprócz piwa raz na ruski rok nie pije

Choć oczywiście z perspektywy matki takiego dziecka wygląda to pewnie inaczej

Wiesz, tylko próby popalania to nie to samo co palenie rok czasu od 14(!) roku życia.
Ale ja jestem wielką przeciwniczką palenia, więc może dlatego tak się wczuwam.

[Suvia]

Napisane przez Fela Von Helvete

Taki wiek, że się człowiekowi zaczyna wydawać, że jest już dorosły O ile dobrze pamiętam 15 lat to obecnie 2/3. klasa gimnazjum, wtedy się zazwyczaj zaczynało próbowanie alkoholu i fajek i próby wyrywania się na jakieś imprezy, ja wtedy byłam naprawdę głupią gówniarą, a jakoś wyrosłam na ludzia, który nie pali i obecnie praktycznie nic oprócz piwa raz na ruski rok nie pije

Choć oczywiście z perspektywy matki takiego dziecka wygląda to pewnie inaczej

A ja sie właśnie zawsze zastanawiam (jak widzę krakowskie nastolatki z papieroskiem , które chwiejnym krokiem wracają do domu z imprezki) gdzie są te matki/ojcowie.

Jakbym zobaczyła swoją 15-letnią latorośl paląca/wyczułabym od niej alkohol/zobaczyłabym jak wraca nad ranem z imprezy, to chyba zamknęłabym maleństwo w piwnicy i odczekała z wypuszczaniem aż skończy 18-stkę

Może jestem staroświecka czy coś, ale moi rodzice bardzo uważali, żebym nie dorosła za szybko (i za szybko nie wyobrażała sobie, że już jestem dorosła) i baardzo im za to teraz dziękuję.

[karolynka90]

Napisane przez Suvia

A ja sie właśnie zawsze zastanawiam (jak widzę krakowskie nastolatki z papieroskiem , które chwiejnym krokiem wracają do domu z imprezki) gdzie są te matki/ojcowie.

Dokładnie.

Wczoraj siedziałam na przystanku z jakimiś dziewczątkami na oko z 14 lat. Siedząc obok czułam tylko smród dymu i słyszałam K**** K**** K****.
Ech chyba się starzeję w wieku 21 lat.

[Chatul]

Macie rację 15 latka to nie jest dorosła osoba. Rozumiem, że taka się czuje itd. ale to jeszcze nie wiek na picie większych ilości alkoholu
Zresztą, pamiętam jak sama miałam 15 lat. I naprawdę nie zachowywałam się tak jak wiele 15latek teraz... Ale może po prostu te krzykliwe i pseudodorosłe piętnastolatki są dla nas - osób przebywających na co dzień w innych środowiskach wiekowych, bardziej widoczne?

[karolynka90]

Napisane przez Chatul

Zresztą, pamiętam jak sama miałam 15 lat. I naprawdę nie zachowywałam się tak jak wiele 15latek teraz...

Ja tez pamiętam, że mając 15 lat oczywiście sprawiałam jakieś tam problemy - pyskowałam, kłóciłam się z rodzicami, czułam się dorosła. A to nie było wieki temu.
Mam 15letnią siostrę. Owszem, pyskata jest jak nie wiem co, mama pozwala jej na imprezy z koleżankami, ale nigdy nie wróciła do domu po alkoholu.
Rodzice powinni wyznaczać dzieciom jakieś granice.

Ale może po prostu te krzykliwe i pseudodorosłe piętnastolatki są dla nas - osób przebywających na co dzień w innych środowiskach wiekowych, bardziej widoczne?

Bardzo możliwe.
Bo ja też pamiętam dziewczyny nawet młodsze ode mnie z papierosem w ręce, a w drugiej z puszką piwa.
I niestety taki robi sie stereotyp gimnazjalisty - głośny, wulgarny, nawalony. Pewnie niesprawiedliwy, bo ja jednak mam nadzieję, że większość 15latków potrafi się zachować.

[little witch]

Napisane przez panierrka

A mówią, że pracy nie ma. Powinni ją wywalić na ... bruk.

ha, ja się zgadzam że nie powinna tak robić i że to nieprofesjonalne.
to jest właśnie przykład krucjaty poprawnej wymowy pociągniętej do ostateczności

[Suvia]

Napisane przez Chatul

Zresztą, pamiętam jak sama miałam 15 lat. I naprawdę nie zachowywałam się tak jak wiele 15latek teraz... Ale może po prostu te krzykliwe i pseudodorosłe piętnastolatki są dla nas - osób przebywających na co dzień w innych środowiskach wiekowych, bardziej widoczne?

A wiesz, że mnie też naszła taka refleksja Pamiętam, że w tym wieku bez obciachu gadałyśmy z koleżankami bardzo głośno (za głośno) np. w komunikacji miejskiej, ciągle wybuchałyśmy śmiechem itd. To musiało niesamowicie wnerwiać otoczenie. Myślę, że takie zachowanie to taka głupia domena tego wieku- przejdzie.

Natomiast co do niepohamowanego pędu do dorosłości objawiającego się w tym najgorszym, czyli w piciu, paleniu, nieprzytomnym imprezowaniu.... Ja na prawdę byłam (i inni moi rówieśnicy) inna... W wieku 15 lat każdy przechwalał się imprezami, popalaniem, popijawami, ale to były czyste przechwałki, NIC więcej. Ci ludzie mieszkali bardzo blisko mnie, moim rodzice znali ich rodziców- jestem pewna, że takich zachowań w ich wykonaniu nie było. Nie wiem czy po prostu trafiłam na wyjatkowo grzeczne i zdyscyplinowane nastolatki, czy rzeczywiście na przestrzeni tych 8 lat TAK wiele się zmieniło

[whitechocolateraspberry]

Napisane przez Sondrina

Też tego nie rozumiem... To jest naprawdę niesprawiedliwe i wkurzające. Wystarczy, ze założy się sukienkę i buty na obcasie, rozpuści włosy i nawet się nie pomaluje, a niektórzy panowie już się drą na ulicy, składają dziwne propozycje, gwiżdżą, dogadują.... Dla mnie to jest niekulturalne... I nieprzyjemne... Nie daj Bogini iść tak ubraną nieopodal budowy... Wczoraj założywszy sukienkę i buty na niskim obcasie, szłam sobie na uczelnię i chyba z 6 razy zostałam zaczepiona, nim na nią dotarłam. Dodam, że sukienka wszystko zasłaniała, nie robiłam pokazu bielizny...

Owszem, to jest irytujące, ale juz mi nawet nie chodziło o pogwizdywanie czy zaczepianie, ale ogólnie, że dziewczyny, które ubierają się powiedzmy dosc atrakcyjnie, ale nie bez przesady, uważa się od razu za puste lale, które nadają się tylko do bzykania i takimi kategoriami faceci na nie patrzą. Tak samo jak faceci widzą jakąś dość atrakcyjną dziewczynę, od razu wiedzą, że na pewno w głowie nie ma nic (tak jak przykład jednej z uzytkowniczek z dziewczyna, ktora czytala gazete, a facet wywnioskował, ze na pewno czytac nawet nie umie).


A co do tematu o 15latkach, sama kiedys jezdziłam na obozy i raz miałam taką sytuacje, ze w wieku 17 lat wyjechałam na obóz za granice. Była tam jedna 15latka, dziewczyna oczywiscie paliła, piła, przefarbowana na blondynke, cała obwieszona króliczkami playboya, chwaliła się wszystkim, że już półtora roku nie jest dziewicą... tez mnie to trochę przeraziło. Na dodatek dziewczyna miała ojca 32 letniego i matkę 45 lat, oczywiscie jej rodzice nie byli razem. Dodatkowo dziewczyna wyjatkowo rozpieszczona - nadziana, widac było, że kasy ma od cholery, bardzo kapryśna i na dodatek lubiła udawać dorosłą osobę z problemami.
Najlepsze było to, jak po 1 dniu obozu wymysliła sobie, że zakochała się w pewnym dresiarzu (chłopak miał wtedy 18 lat, nie powiem, przystojny, ale głupi jak nie powiem co). Całymi dniami wysiadywała na dworzu i gapiła się na niego jak grał ze swoimi kumplami w karty a jak zarywał do jednej kelnerki, to zaczynała 'ciąc się' jakimś dziwnym przyrządem. To cięcie się tez jej nie bardzo wychodziło, bo slady to miała jakby sie mocniej po prostu podrapała ręką. W każdym bądź razie przeraził mnie styl bycia 15latki.

[little witch]

aj, dajcie spokój, jakiekolwiek ocenianie kobiet na podstawie wyglądu jako łatwych/trudnych/dla średnio zaawansowanych uważam że tak głupie, że aż na samą myśl mam pierwsze objawy ataku apopleksji.

faceci, którzy w taki sposób oceniają dziewczyny, jakby ich mózg był na nitce przyczepiony do spódnicy i im mniej mózgu, tym ta spódnica wyżej się podciąga, są na ogół tak zakompleksieni, że po zwyzywaniu wśród znajomych w niewybredny sposób takich dziewczyn zapewne w domu robią sobie dobrze nad zdjęciami roznegliżowanych pań, myśląc sobie z satysfakcją, że co jak co, ale on nigdy do takiej idiotki nie podbije, bo mu intelekt wyparuje przy kontakcie, i może nawet i umrze prawiczkiem, ale chociaż nieskażony debilizmem puszczalskich w spódnicach przed kolano.

eh
ten temat jest dla mnie szczegolnie drażliwy, jako wielbicielki szpilek i spódnic i akrylowych paznokci. przy okazji studentki ze stypendium na MISHu.

[ville]

Ja się o 15latkach nie wypowiadam, bo dopóki nic mi nie robią (), niech sobie żyją, jak im się żywnie podoba. Chociaż niektóre ich akcje uważam za niesamowicie żałosne.

Dziwi mnie nadawanie dwóch imion, z których i tak używa się drugiego. Gdzie sens, gdzie logika? W ten sposób tylko moja babcia i jedna z sióstr na 14 rodzeństwa była nazywana jak w urzędzie (jakimś cudem się uchowały). Reszta po drugim imieniu