Gwałtu rety, widać główkę! Pędem czas na porodówkę. Mamy IX/X 2011.

[stokrotka_]

Napisane przez Malgosia1983

Stokrotka
A stan wód Ci sprawdzali może?
Mnie się w głowie nie mieści co tam się dzieje...z drugiej strony jeśli praktykuja w taki sposób i tam to działa, to wiedzą co robią.
A mąż po porodzie weźmie jeszcze urlop? Bo kurde jak teraz jesteś wyczerpana tym wszystkim, to po porodzie przydałaby Ci się pomoc...żebyś się nie wykończyła

kurde....nie wiem..ale jak robił dziś to króciutkie usg..to chyba musiało być ok. coś by powiedział innaczej pewnie.
mocz też ok dziś.

ehh.. te ich praktyki.. już Monię z kwitkiem odesłali..
nie wiem co za sens tak długo aż trzymać po terminie.. ale co ja mogę.. tylko czekać już teraz

tak...teraz pracuje.. a potem weźmie wolne jak urodzę w końcu. 3 dni mu się należa..pewnie z tydzien urlopu weźmie.. a potem zobaczymy. on nie rpacuje codziennie więc jakoś damy radę. a 28 teściowie przyjeżdzają..to ja się zajmę małą.. a oni domem -bo małej nie dam pewnie nikomu

[Malgosia1983]

AgnysKciuki za mężola
Ja też jeszcze nigdy nie miałam tak czysto w domu

Ciekawe jak tam Cotka

---------- Dopisano o 16:26 ---------- Poprzedni post napisano o 16:22 ----------

Stokrotka
No to czekamy
Dobrze, że będziesz miała pomoc. Ja bym syna też nie dała, ew. tylko do garów zagoniła
Ogórkowa wyszła?
Zjadłabym

edit: nie syna, a mamę do garów

[cotynato]

Wróciłam. Jestem w✂✂✂✂...
Jadna ginka dawała nadzieję że do wrzesnia,, druga to samo , teraz idę i nic nie wiem. Mam rowarcie na ponad 2 cm ( mówiła 1,5-2 palce ), miękką mocno skróconą szyjkę, główka powoli wstawia się w kanał, ale co z tego? Nie mam w ogóle skurczy, poza cholernym bólem lędźwi i brzucha nic się nie dzieje. Nic. I co z tego że to boli jak od tego nie urodzę. Stwierdziłam, że już się nie nakręcam bo nie ma sensu. Jestem totalnie zła i rozżalona.
Dostałam skierowanie do szpitala. 20.09 na patologię jak coś.
Czop podobno nie ma znaczenia i ona tym by się nie sugerowała. Tak więc czekam. W najgorszym wypadku zobaczę Filipka po 20.09 albo i w tym dniu.
Gdyby czop miał znaczenie to bym jeszcze miała nadzieję że do soboty- niedzieli, ale skoro nie ma to czekam.

I nie wiem nic o pęcherzu, za to mały ma już prawie 4 kg, jeszcze troche posiedzi to pewnie będzie miał ponad. Tż się cieszy i mnie wkurza, bo po co mu te 4 kg, chyba żeby patrzeć jak się męczę przepychając. Ogólnie zła jestem jak osa.

[stokrotka_]

Napisane przez Malgosia1983

AgnysKciuki za mężola
Ja też jeszcze nigdy nie miałam tak czysto w domu

Ciekawe jak tam Cotka

---------- Dopisano o 16:26 ---------- Poprzedni post napisano o 16:22 ----------

Stokrotka
No to czekamy
Dobrze, że będziesz miała pomoc. Ja bym syna też nie dała, ew. tylko do garów zagoniła
Ogórkowa wyszła?
Zjadłabym

edit: nie syna, a mamę do garów

może cotka prosto na porodówkę pognała

heh ja też nie dam... chyba,że na spacer..ale nie wiem
no taki mam plan,na zakupy,do garów itd

wyszła i to jaka...że tak nieskromnie powiem mąż powiedział,że mam schować ją gdzieś...bo za dobra i wszystko zje a to w końcu moja ciążowa zupa..
wpadaj....podzielę się


cotuś... teraz doczytałam ehh... wiem co czujesz...ale damy radę musimy. a synuś duży chłopak!

[cotynato]

Napisane przez aa2

Martuś kupowałam u GR-AN mam nadzieje ze wszystko przyjdzie jak chciałam

O, widzę, że też u niego zamawiacie ja już 2 razy brałam i jestem zadowolona.
Napiszę mu może mi jakieś zniżki za polecenie da

Napisane przez martunia_199

Witam się w nowym wątku razem z moją kochaną Zuzanką
Wczoraj wróciłyśmy do domu, czujemy się bardzo dobrze, dziękujemy za miłe słowa i wszystkie gratulacje. Tusi dziękujemy za przekazywanie informacji i gratulujemy wszystkim nowym mamusiom.

Starego wątku na pewno nie nadrobię a i z tym obawiam się że może być ciężko.

Doczytałam tylko, że były ekspresowe porody - super! Mój też nie był mega długi ale to opiszę w innym terminie

Super, że już jesteście
W którym szpitalu rodziłaś?

Napisane przez Martusiaaa21

dziewczyny a rogala do karmienia od jakiego sprzedawcy kupowałyście??

motherhood ma swietne- wiem że dwie mamusie mają, Aga i NAtka?

[tusia872]

Napisane przez cotynato

Wróciłam. Jestem w✂✂✂✂...
Jadna ginka dawała nadzieję że do wrzesnia,, druga to samo , teraz idę i nic nie wiem. Mam rowarcie na ponad 2 cm ( mówiła 1,5-2 palce ), miękką mocno skróconą szyjkę, główka powoli wstawia się w kanał, ale co z tego? Nie mam w ogóle skurczy, poza cholernym bólem lędźwi i brzucha nic się nie dzieje. Nic. I co z tego że to boli jak od tego nie urodzę. Stwierdziłam, że już się nie nakręcam bo nie ma sensu. Jestem totalnie zła i rozżalona.
Dostałam skierowanie do szpitala. 20.09 na patologię jak coś.
Czop podobno nie ma znaczenia i ona tym by się nie sugerowała. Tak więc czekam. W najgorszym wypadku zobaczę Filipka po 20.09 albo i w tym dniu.
Gdyby czop miał znaczenie to bym jeszcze miała nadzieję że do soboty- niedzieli, ale skoro nie ma to czekam.

I nie wiem nic o pęcherzu, za to mały ma już prawie 4 kg, jeszcze troche posiedzi to pewnie będzie miał ponad. Tż się cieszy i mnie wkurza, bo po co mu te 4 kg, chyba żeby patrzeć jak się męczę przepychając. Ogólnie zła jestem jak osa.

nie wkurzaj sie
urodzisz predzej trzymam kciuki zeby skurcze sie szybko pojawily
a co do wagi to usg czesto sie myli wiec sie nie sugeruj tym az tak

Napisane przez cotynato

O, widzę, że też u niego zamawiacie ja już 2 razy brałam i jestem zadowolona.
Napiszę mu może mi jakieś zniżki za polecenie da


Super, że już jesteście
W którym szpitalu rodziłaś?



motherhood ma swietne- wiem że dwie mamusie mają, Aga i NAtka?

ja tez mam ta poduszke widac ze solidna no i plus ze pokrowiec zdejmowany mam nadzieje ze sprawdzi sie przy karmieniu

[agnieszka 0605]

cotka no to jedziemy na tym samym wózku. I z terminem porodu podobnie i z objawami (znaczy się dół juz przygotowany a skurczy brak). Ja się modlę o te wody Może będzie PYK i po sprawie.

Ja mam tp na 15/09. Jak do wtorku nie urodzę to na 18.30 mam wizytę. I nie wiem co dalej, kiedy gin będzie kazał mi do szpitala iść. A coś czuje, że do wtorku się nie ruszy. Choć chodzę dużo, myję okna, sprzątam, wyginam biodrami i duupppaaa.

[anciaahk]

Napisane przez Ulcia2512

L4 z ważnymi wskazaniami to inna bajka.
Ja nie miałam problemów i nie było potrzeby. ehh, tak czy siak zanudziłabym się chyba.

No właśnie też myślałam, że będę się nudzić, a tu nie. Miałam sesję w szkole, remont w domu, wesele w rodzinie i tyle biegałam, że szok .

Napisane przez Martusiaaa21

dziewczyny a rogala do karmienia od jakiego sprzedawcy kupowałyście??

Ja kupowałam u mamo tato, ale nie używam, nie bardzo wiem jak .

Napisane przez stokrotka_

ojj Ancia...uwierz,że tej możliwości mi tu teraz baaardzo brakuje.
napewno będzie wynagrodzone jak w końcu przytulę swoją kruszynkę

Ancia... ja myślę,że najlepiej sprawdzać po karku i policzkach..czy ubrane dzieciątko jest ok.
gdzieś czytałam... że dziecko powinno mieć jedną warstwę ubrania więcej niż my na sobie..
mi każda mama mówi ,że lepiej ciut cieniej i najwyżej kocyk albo coś ..niż przegrzać...
ciekawe jak to w praktyce będzie
tutaj to ja w szoku jestem... dzieciaki z bosymi stopkami albo w skarpetkach pod kocykiem cieńkim a matki poubierane... aż mi się nieraz zimno robiło jak na te dzieciaki patrzyłam

Na pewno będzie wynagrodzone .
A z dzieckiem niby wiem, że 1 warstwę więcej - ale na spacerze ja się ruszam, a on leży. Stąd mam fazę, że mu zimno. Chociaż jak dzisiaj widziałam, jak były dzieci poubierane małe w wózkach, to też byłam w szoku.

Napisane przez agnyska81

To chyba tylko taka ciążowa rozkminka, a tak naprawdę to nie zmienimy Nie ma to jak szukać dziury w całym, jestem ekspertem od tego

A no tak, ciążowe rozterki, zapomniałam jak to jest .

Napisane przez cotynato

Wróciłam. Jestem w✂✂✂✂...
Jadna ginka dawała nadzieję że do wrzesnia,, druga to samo , teraz idę i nic nie wiem. Mam rowarcie na ponad 2 cm ( mówiła 1,5-2 palce ), miękką mocno skróconą szyjkę, główka powoli wstawia się w kanał, ale co z tego? Nie mam w ogóle skurczy, poza cholernym bólem lędźwi i brzucha nic się nie dzieje. Nic. I co z tego że to boli jak od tego nie urodzę. Stwierdziłam, że już się nie nakręcam bo nie ma sensu. Jestem totalnie zła i rozżalona.
Dostałam skierowanie do szpitala. 20.09 na patologię jak coś.
Czop podobno nie ma znaczenia i ona tym by się nie sugerowała. Tak więc czekam. W najgorszym wypadku zobaczę Filipka po 20.09 albo i w tym dniu.
Gdyby czop miał znaczenie to bym jeszcze miała nadzieję że do soboty- niedzieli, ale skoro nie ma to czekam.

I nie wiem nic o pęcherzu, za to mały ma już prawie 4 kg, jeszcze troche posiedzi to pewnie będzie miał ponad. Tż się cieszy i mnie wkurza, bo po co mu te 4 kg, chyba żeby patrzeć jak się męczę przepychając. Ogólnie zła jestem jak osa.

Cotka, Ty się kobieto nie stresuj, bo synkowi zaszkodzisz. Przecież najwazniejsze, że wszystko jest ok i synek zdrowy, a 2 tygodnie w 1 czy drugą nie robią chyba aż takiego znaczenia, co?
Dasz radę kochana, na pewno.


Wróciłam od dentysty, młody dla ojca spał, dla mnie się drze , gdzie tu sprawiedliwość pytam .

[cotynato]

Napisane przez agnieszka 0605

cotka no to jedziemy na tym samym wózku. I z terminem porodu podobnie i z objawami (znaczy się dół juz przygotowany a skurczy brak). Ja się modlę o te wody Może będzie PYK i po sprawie.

Ja mam tp na 15/09. Jak do wtorku nie urodzę to na 18.30 mam wizytę. I nie wiem co dalej, kiedy gin będzie kazał mi do szpitala iść. A coś czuje, że do wtorku się nie ruszy. Choć chodzę dużo, myję okna, sprzątam, wyginam biodrami i duupppaaa.

Ja dzisiaj po ginku jak siedziałam w aucie to miałam takie bóle masakryczne że miałam dość i stąd całe wkurzenie. Ale nie są to skurcze, więc ja nie wiem co to jest.
W każdym razie podobno dają skierowanie do szpitala do 7 dni po terminie bo później trzeba juz kontrolować co i jak.

Ja też pokładam nadzieję w wodach
A ty miałaś już jakieś skurcze bolesne takie wiesz?

Ancia, dobrze, że siedzi, widocznie mu dobrze. Ale ja już psychicznie trochę mam dość. Nie wiem jak to znoszą dziewczyny które mają skurcze, ale mam jakieś irytujące bóle lędźwi, brzucha, kłuje mnie tam na dole strasznie, ledwo się przekładam z boku na bok, ciągle mnie czyści- od ponad tygodnia, zgagę mam już dosłownie po wszystkim- niby nic bo mam ją przez całą ciążę, ale teraz nasila się do jakiś koszmarnych stanów że ledwo znieść się to daje tak pali . Najlepiej chyba żebym nie jadła. Uwielbiam tę ciążę, cieszę się nią- zresztą same wiecie, ale już mnie dopada trochę zmęczenie, rozżalenie że tyle czekamy...
Chyba lepiej by było gdyby p drodze mi ktoś powiedział, że przenoszę i bym się nie nastawiała itp.

[agnyska81]

Napisane przez cotynato

Wróciłam. Jestem w✂✂✂✂...
Jadna ginka dawała nadzieję że do wrzesnia,, druga to samo , teraz idę i nic nie wiem. Mam rowarcie na ponad 2 cm ( mówiła 1,5-2 palce ), miękką mocno skróconą szyjkę, główka powoli wstawia się w kanał, ale co z tego? Nie mam w ogóle skurczy, poza cholernym bólem lędźwi i brzucha nic się nie dzieje. Nic. I co z tego że to boli jak od tego nie urodzę. Stwierdziłam, że już się nie nakręcam bo nie ma sensu. Jestem totalnie zła i rozżalona.
Dostałam skierowanie do szpitala. 20.09 na patologię jak coś.
Czop podobno nie ma znaczenia i ona tym by się nie sugerowała. Tak więc czekam. W najgorszym wypadku zobaczę Filipka po 20.09 albo i w tym dniu.
Gdyby czop miał znaczenie to bym jeszcze miała nadzieję że do soboty- niedzieli, ale skoro nie ma to czekam.

I nie wiem nic o pęcherzu, za to mały ma już prawie 4 kg, jeszcze troche posiedzi to pewnie będzie miał ponad. Tż się cieszy i mnie wkurza, bo po co mu te 4 kg, chyba żeby patrzeć jak się męczę przepychając. Ogólnie zła jestem jak osa.

Oj, jaki duży, a całej sytuacji współczuję

M. dzwonił - nie zdał

[anciaahk]

Cotka, wiem, że psychicznie jest ciężko, rozumiem . Na szczęście już koniec jest bliski i Filipek niedługo będzie tulony przez mamusię .

[madzialena-lublin]

Napisane przez agnyska81

W końcu dziś poprasowałam tę gigantyczna stertę prania (chyba z 4 pralek) Ale dla pospieszenia małego może jeszcze jakieś porządeczki? Dawno nie wycierałam regału za książkami A przydałoby się jeszcze obszukać kąty (od tygodnia szukam trzech piłeczek mojego kota i ona teraz łazi i kombinuje, bo jej się nudzi ) i przy okazji je odkurzyć

Mąż pojechał zdawać prawko, rozumiecie, trzeba sobie znaleźć zajęcie

Ja też mam taką wieeeelką stertę do prasowania- jak się ze swoją uporałaś, to może moją machniesz? Bo ja nie mam siły...

Napisane przez cotynato

Chyba lepiej by było gdyby p drodze mi ktoś powiedział, że przenoszę i bym się nie nastawiała itp.

Cotka- nie nerwuj się. Dobrze, że Młody zdrowy, duży i przyszykowany do rodzenia. W końcu i na Ciebie przyjdzie czas. A skoro sie wcześniej nie nastawiałaś, to może teraz spróbuj sobie "przetłumaczyć" że to jeszcze nie teraz, że jeszcze trochę?
Nie wiem zresztą, tak sobie się mądrzę, próbuję pocieszyć ale sama nie wiem jak bym na Twoim miejscu sie czuła.

---------- Dopisano o 17:18 ---------- Poprzedni post napisano o 17:17 ----------

Napisane przez agnyska81

M. dzwonił - nie zdał

a na czym oblał?

[Ulcia2512]

Napisane przez anciaahk

No właśnie też myślałam, że będę się nudzić, a tu nie. Miałam sesję w szkole, remont w domu, wesele w rodzinie i tyle biegałam, że szok

Wróciłam od dentysty, młody dla ojca spał, dla mnie się drze , gdzie tu sprawiedliwość pytam .

To u Ciebie się działo, dlatego się nie nudziłaś.Ja bym musiała większość czasu spędzać sam. Cała rodzinka i koleżanki w Polsce. Tż w pracy i znajomi też. Może w Polsce bym inaczej o tym myślała.

A sprawiedliwości nie ma, oj nie ma. U mnie jest to samo,nawet teraz jak Kuba ma 2 lata. Zobaczymy jak we trzech będą sobie dawać radę.

Właśnie czekam na dostawę materacyków i jakoś dojechać nie mogą.

[stokrotka_]

cotuś...wiem,że to zadne pocieszenie...ale pomyśl,że jesteś 4 dni przed...

ja już 4 po ..i dalej nic.


ale w pełni się zgadzam...to "nastawianie" że urodzisz za tydzień,czy dwa...wrrrr....
ja miałam donosić do 38 i rodzic...a co wyszło...41 tydzień i dalej nic poza bólami i skurczami itd..
ale jeszcze max..ok 10 dni... nie wiem,czy się cieszyć,czy płakać...

[agnyska81]

Napisane przez madzialena-lublin

Ja też mam taką wieeeelką stertę do prasowania- jak się ze swoją uporałaś, to może moją machniesz? Bo ja nie mam siły...

Ooo nie! Ja do mojej zabierałam się chyba od niedzieli, więc też ciężko było

Napisane przez madzialena-lublin

a na czym oblał?

Na parkowaniu na mieście mu kierunkowskaz odbił

[kaska-buba]

cotka skoro Filip to może czeka na swoje imieniny- u mnie w kalendarzu to już 13.09

[gerda]

Anciakh mam mini lactaset, szwagierka kiedyś miala elektryczny i mowiła, że do każdego recznego można podpiąć elektryczny

[Malgosia1983]

Napisane przez stokrotka_

heh ja też nie dam... chyba,że na spacer..ale nie wiem
no taki mam plan,na zakupy,do garów itd

wyszła i to jaka...że tak nieskromnie powiem mąż powiedział,że mam schować ją gdzieś...bo za dobra i wszystko zje a to w końcu moja ciążowa zupa..
wpadaj....podzielę się

Dobry plan nigdy nie jest zły
Już LECĘ

Napisane przez cotynato

Wróciłam. Jestem w✂✂✂✂...
Jadna ginka dawała nadzieję że do wrzesnia,, druga to samo , teraz idę i nic nie wiem. Mam rowarcie na ponad 2 cm ( mówiła 1,5-2 palce ), miękką mocno skróconą szyjkę, główka powoli wstawia się w kanał, ale co z tego? Nie mam w ogóle skurczy, poza cholernym bólem lędźwi i brzucha nic się nie dzieje. Nic. I co z tego że to boli jak od tego nie urodzę. Stwierdziłam, że już się nie nakręcam bo nie ma sensu. Jestem totalnie zła i rozżalona.
Dostałam skierowanie do szpitala. 20.09 na patologię jak coś.
Czop podobno nie ma znaczenia i ona tym by się nie sugerowała. Tak więc czekam. W najgorszym wypadku zobaczę Filipka po 20.09 albo i w tym dniu.
Gdyby czop miał znaczenie to bym jeszcze miała nadzieję że do soboty- niedzieli, ale skoro nie ma to czekam.

I nie wiem nic o pęcherzu, za to mały ma już prawie 4 kg, jeszcze troche posiedzi to pewnie będzie miał ponad. Tż się cieszy i mnie wkurza, bo po co mu te 4 kg, chyba żeby patrzeć jak się męczę przepychając. Ogólnie zła jestem jak osa.

Echh bo widzisz jak to jest jak się na cos człowiek nastawi, a potem nic z tego nie wychodzi ...Ciekawe co mi powie...niby też mam rodzić na dniach

[lullaby_ml]

cotka.. nie wiadomo czy urodzisz za tydz czy urodzisz teraz juz, przeciez sama wiesz dobrze ze nie ma co sie sugerowac us itd..mmadzia miala termin na 22 wrzesnia i co? urodzila pare dni temu, wiec wiesz; wiem ze jestes zmeczona i rozżalona ale tak jak pisze ancia - tydz czy dwa juz chyba nie robi roznicy wiec no stres, badz cierpliwa.
Agnyska no przykro mi

[agnieszka 0605]

Napisane przez cotynato

A ty miałaś już jakieś skurcze bolesne takie wiesz?

Chyba lepiej by było gdyby p drodze mi ktoś powiedział, że przenoszę i bym się nie nastawiała itp.

1. Nie trochę pobolało jak na @, ale tak delikatnie i cisza
2. otóż to! szczególnie, kiedy ja np. miałam zagrożenie przedwczesnym porodem, człowiek modlił się, żeby dotrwać do 36 tc, dziś już skończony 39 a tu zonk

[Malgosia1983]

AgnyśWkurzające jest to, że oblewają na takich pierdołach...
Nawet nie chcę sobie przypominac swoich egazmianów...Czysta loteria i szczęście, że w końcu to zdałam i zapewne jakbym miala teraz powtarzać egzaminy to też by mnie oblewali. Dziady pierońskie
Na szczęście słyszałam, że teraz nie czeka się długo na egzaminy.
Ja czekałam po 2-3 miesiące...

[anciaahk]

Napisane przez Ulcia2512

A sprawiedliwości nie ma, oj nie ma. U mnie jest to samo,nawet teraz jak Kuba ma 2 lata. Zobaczymy jak we trzech będą sobie dawać radę.

Też dadzą radę.

Napisane przez stokrotka_

cotuś...wiem,że to zadne pocieszenie...ale pomyśl,że jesteś 4 dni przed...

ja już 4 po ..i dalej nic.


ale w pełni się zgadzam...to "nastawianie" że urodzisz za tydzień,czy dwa...wrrrr....
ja miałam donosić do 38 i rodzic...a co wyszło...41 tydzień i dalej nic poza bólami i skurczami itd..
ale jeszcze max..ok 10 dni... nie wiem,czy się cieszyć,czy płakać...

Masakra, bardzo bardzo Ci współczuję:glasiu.

Napisane przez agnyska81

Na parkowaniu na mieście mu kierunkowskaz odbił

Za to oblewają???

Napisane przez gerda

Anciakh mam mini lactaset, szwagierka kiedyś miala elektryczny i mowiła, że do każdego recznego można podpiąć elektryczny

Dzięki! kupowałaś na all??

[agnieszka 0605]

Agnyś ucałuj męża

[cotynato]

Napisane przez stokrotka_

cotuś...wiem,że to zadne pocieszenie...ale pomyśl,że jesteś 4 dni przed...

ja już 4 po ..i dalej nic.


ale w pełni się zgadzam...to "nastawianie" że urodzisz za tydzień,czy dwa...wrrrr....
ja miałam donosić do 38 i rodzic...a co wyszło...41 tydzień i dalej nic poza bólami i skurczami itd..
ale jeszcze max..ok 10 dni... nie wiem,czy się cieszyć,czy płakać...

Dzięki dziewczyny. Chyba miałam jakieś małe zdołowanie, bo ogólnie tż mnie wkurzył, bo mu się na jakieś wydurnianie wzięło, zgaga mnie złapała, jakieś bóle kosmiczne ogólnie kumulacja- popłakałam, przeszło . Teraz jeszcze jak chce posiedzieć sobie sama w moim wyrku to przyjechała koleżanka z Łodzi i koniecznie chce pogadać- lepszego dnia nie mogła wybrać, ale chociaż na loda sobie pójdę, taki plus tego.

Stokrotka, ja tobie to już w ogóle współczuję. I głupio mi się nad sobą użalać, bo wiem, że ty masz te bolesne skurcze i już dobiłaś do terminu. A ja dopiero dobijam, skurczy jako takich nie mam a marudzę i dramatyzuję- ale to wszystko przez to że mnie tak nastawili że to już niedługo... a rozczarowania ogólnie bolą ;p
A czemu aż 10 dni? Mi każą 7 po terminie się zjawić w szpitalu. Chociaż to dobrze

Napisane przez kaska-buba

cotka skoro Filip to może czeka na swoje imieniny- u mnie w kalendarzu to już 13.09

O, hej
Nowa mamusia widzę. Coś mi się obiło o oczy, ale w tym zaaferowaniu chyba zapomniałam się przywitać

Serio 13,09 jest filipa ? Bo u mnie termin to właśnie 13.09, ale tu podałam 12.09 bo stwierdziłam, że nie chcę tak pechowo ..

[martunia_199]

No więc dziękujemy za ciepłe przywitanie nas w Nowym Świecie
Radzimy już sobie lepiej, ale nie powiem miałam parę dni kiepskich, wczoraj było bardzo źle ale dzisiaj mała się spisuje i ja też od razu psychicznie lepiej. Niestety mąż nie może być z nami teraz i wszystko muszę sama robić dlatego moja psychika troszkę dostała po tyłku ale jestem pełna nadziei że najgorsze za mną.

Z karmieniem coraz lepiej, choć dalej sutki poranione i do tego nawał pokarmu, nabrzmiałe i bolące piersi, ale laktator i mały ssak dają mi nadzieję, że miną problemy.

Jeżeli chodzi o poród, to napiszę w skrócie, bo w sumie nie ma co się rozpisywać. Pojechaliśmy w sobotę do mojego rodzinnego domu, bo stwierdziłam że to pewnie moja ostatnia wizyta na jakiś czas. No i tak też było. Był wieczór, umyłam sobie głowę, mąż się golił w łazience gdy o godzinie 20.40 poczułam że coś mi pociekło po nogach jak wstałam z łóżka. Nic nikomu nie mówiąc poszłam do kuchni i czekałam aż się łazienka zwolni i czuję że dalej leci. Mówię do męża żeby się pospieszył bo chyba mi wody odeszły a on na to nie żartuj. Byliśmy 60 km od szpitala w którym miałam rodzić, bez torby. Decyzja jedziemy do Wrocławia - zdążymy - tym bardziej że nie miałam bóli. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i w drogę. Po drodze już miałam bóle co 5-7 minut. Zdecydowaliśmy że jedziemy jeszcze do domu po torbę i tym sposobem byliśmy w szpitalu ok 22.30. Zanim mnie przyjęli na porodówkę była godzina 23.30. Zaprowadzili nas na salę porodów rodzinnych i tak sobie tam leżeliśmy, chodziliśmy, skakaliśmy na piłce i korzystaliśmy z prysznica. Ból robił się coraz to gorszy. Oprócz skurczów miałam bóle krzyżowe, które czuję do dzisiaj. Spytałam o znieczulenie ale położna powiedziała że u nich nie ma. W pewnym momencie poczułam potrzebę parcia. Mąż pobiegł po położną bo się wystraszyłam że urodzę bez niej hehe. Przyszła i podniosła mnie na duchu że już nie długo i mała będzie z nami. Nie wiem która była godzina bo wszystko potoczyło się już bardzo szybko. Słyszałam tylko że szykuje wszystko do porodu - nawet nie widziałam tylko słyszałam. Męża też już potem nie widziałam mimo że był obok. Niestety położna musiała mnie lekko naciąć bo małej zaczęło tętno spadać - coś jej nie pasowało w brzuchu i musiała się na kolejnym partym urodzić. Nie miałam już siły przeć ale jakoś położna mnie zmotywowała i Zuzia wyskoczyła na ten świat Mąż przeciął pępowinę. Był bardzo pomocny, masował mi plecy i najważniejsze że był ze mną, nie wyobrażam sobie bycia tam samej. Dostałam małą na parę minut, a potem już leżeliśmy w trójkę na innej sali.

W skrócie to byłoby tyle

Mała jest śliczna, zdrowa, dostała 10 pkt i bardzo się cieszymy że jest z nami na świecie

[lullaby_ml]

Aaaha, dzownilam do swojej ginki-GBS wyszlo dobrze, nie mam paciorkow, heh

[martunia_199]

Napisane przez cotynato

O, widzę, że też u niego zamawiacie ja już 2 razy brałam i jestem zadowolona.
Napiszę mu może mi jakieś zniżki za polecenie da


Super, że już jesteście
W którym szpitalu rodziłaś?



motherhood ma swietne- wiem że dwie mamusie mają, Aga i NAtka?

Na klinikach na chałubińskiego

[cotynato]

Napisane przez agnyska81

Ooo nie! Ja do mojej zabierałam się chyba od niedzieli, więc też ciężko było


Na parkowaniu na mieście mu kierunkowskaz odbił

O kurde. A u was ty kierująca, czy kierowcy brak?
Następnym razem na pewno mu pójdzie, to wszystko dlatego, że ja nic nie wiedziałam i nie trzymałam kciuków

Napisane przez agnieszka 0605

1. Nie trochę pobolało jak na @, ale tak delikatnie i cisza
2. otóż to! szczególnie, kiedy ja np. miałam zagrożenie przedwczesnym porodem, człowiek modlił się, żeby dotrwać do 36 tc, dziś już skończony 39 a tu zonk

No właśnie u mnie tylko boli jak na @ a czasami gorzej, ale nic z tego nie nazwałabym skurczem. Nie wiem czy stety czy niestety

to czekamy

[lullaby_ml]

Napisane przez Malgosia1983

AgnyśWkurzające jest to, że oblewają na takich pierdołach...
Nawet nie chcę sobie przypominac swoich egazmianów...Czysta loteria i szczęście, że w końcu to zdałam i zapewne jakbym miala teraz powtarzać egzaminy to też by mnie oblewali. Dziady pierońskie
Na szczęście słyszałam, że teraz nie czeka się długo na egzaminy.
Ja czekałam po 2-3 miesiące...

Lajty, ja pare lat temu tez zdawalam pare razy, dwa razy mnie udupili na uwaga-łuku ktorego nie moglam za chiny opanowac (pozniej juz poszlam taktyka i sposobem ktorego mnie nauczyl moj eks a wtedy przyszly facet instruktor taka ciekawostka ) a za trzecim razem mnie oblal kutafon za niby wymuszenie pierwszenstwa noo ja tez dlugo czekalam i jeszvcze ta teoria cholerna, masakra.

Napisane przez martunia_199

No więc dziękujemy za ciepłe przywitanie nas w Nowym Świecie
Radzimy już sobie lepiej, ale nie powiem miałam parę dni kiepskich, wczoraj było bardzo źle ale dzisiaj mała się spisuje i ja też od razu psychicznie lepiej. Niestety mąż nie może być z nami teraz i wszystko muszę sama robić dlatego moja psychika troszkę dostała po tyłku ale jestem pełna nadziei że najgorsze za mną.

Z karmieniem coraz lepiej, choć dalej sutki poranione i do tego nawał pokarmu, nabrzmiałe i bolące piersi, ale laktator i mały ssak dają mi nadzieję, że miną problemy.

Jeżeli chodzi o poród, to napiszę w skrócie, bo w sumie nie ma co się rozpisywać. Pojechaliśmy w sobotę do mojego rodzinnego domu, bo stwierdziłam że to pewnie moja ostatnia wizyta na jakiś czas. No i tak też było. Był wieczór, umyłam sobie głowę, mąż się golił w łazience gdy o godzinie 20.40 poczułam że coś mi pociekło po nogach jak wstałam z łóżka. Nic nikomu nie mówiąc poszłam do kuchni i czekałam aż się łazienka zwolni i czuję że dalej leci. Mówię do męża żeby się pospieszył bo chyba mi wody odeszły a on na to nie żartuj. Byliśmy 60 km od szpitala w którym miałam rodzić, bez torby. Decyzja jedziemy do Wrocławia - zdążymy - tym bardziej że nie miałam bóli. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i w drogę. Po drodze już miałam bóle co 5-7 minut. Zdecydowaliśmy że jedziemy jeszcze do domu po torbę i tym sposobem byliśmy w szpitalu ok 22.30. Zanim mnie przyjęli na porodówkę była godzina 23.30. Zaprowadzili nas na salę porodów rodzinnych i tak sobie tam leżeliśmy, chodziliśmy, skakaliśmy na piłce i korzystaliśmy z prysznica. Ból robił się coraz to gorszy. Oprócz skurczów miałam bóle krzyżowe, które czuję do dzisiaj. Spytałam o znieczulenie ale położna powiedziała że u nich nie ma. W pewnym momencie poczułam potrzebę parcia. Mąż pobiegł po położną bo się wystraszyłam że urodzę bez niej hehe. Przyszła i podniosła mnie na duchu że już nie długo i mała będzie z nami. Nie wiem która była godzina bo wszystko potoczyło się już bardzo szybko. Słyszałam tylko że szykuje wszystko do porodu - nawet nie widziałam tylko słyszałam. Męża też już potem nie widziałam mimo że był obok. Niestety położna musiała mnie lekko naciąć bo małej zaczęło tętno spadać - coś jej nie pasowało w brzuchu i musiała się na kolejnym partym urodzić. Nie miałam już siły przeć ale jakoś położna mnie zmotywowała i Zuzia wyskoczyła na ten świat Mąż przeciął pępowinę. Był bardzo pomocny, masował mi plecy i najważniejsze że był ze mną, nie wyobrażam sobie bycia tam samej. Dostałam małą na parę minut, a potem już leżeliśmy w trójkę na innej sali.

W skrócie to byłoby tyle

Mała jest śliczna, zdrowa, dostała 10 pkt i bardzo się cieszymy że jest z nami na świecie

I tak sobie wyobrazam porod, masakra jakie to piekne przezycie jest

[cotynato]

Napisane przez martunia_199

Na klinikach na chałubińskiego

I jesteś zadowolona z położnej i ogólnie z "pobytu" tam?