Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.2

[Lady in Blue]

Napisane przez invisible_01

Dziwi mnie brak poszanowania dla intymności dzieci. Podam przykład. Byłam ostatnio w sklepie z ciuchami i czekałam w kolejce do przymierzalni. W jednej z nich była mama z córką. Przynosiła jej nowe rzeczy do przymierzenia i kiedy przymierzała, ta odsłaniała zasłonkę i: "No pokaż się!". Kilka razy dziewczynka stała jeszcze w samych majtkach i skarpetkach, dopiero coś zakładając i się zakrywała, bo matka odsłaniała zasłonkę tak, że wszyscy w kolejce mogli ją widzieć (była to przymierzalnia prawie na wprost). Na to matka: "Weź się przestań zasłaniać, przecież wszystkie mamy to samo!". No dziwi mnie coś takiego, bo ja bym nie chciała, żeby ani mnie, ani moje dziecko ktoś oglądał jak się przebiera.

Ciekawe czy ta mamusia na miejscu tego dziecka też tak ochoczo by się pokazywała

[violonczelistka]

Moze już o tym tu pisałam, ale dobra:
Dziwi mnie oglądanie zdjęć na fejsbuku i na ich podstawie obgadywanie ludzi. Kiedyś usłyszałam jak moja współlokatorka mówi ,, ona nie powinna wstawiać takich zdjęć, bo nie ma biustu" . Rany, no to lepiej by wyglądało jakby świeciła gołymi cycami na pół zdjęcia prawda ?

Dziwi mnie tez kupowanie ubrań , mebli, itp dla dziecka , które jeszcze sie nie urodziło . No paranoja. Słyszałam o przypadku, w którym kobieta zaopatrywałam się w śpioszki w 2-3 miesiącu ciąży

[hihi]

Napisane przez violonczelistka

Dziwi mnie tez kupowanie ubrań , mebli, itp dla dziecka , które jeszcze sie nie urodziło . No paranoja. Słyszałam o przypadku, w którym kobieta zaopatrywałam się w śpioszki w 2-3 miesiącu ciąży

No może rzeczywiście 2-3 miesiąc to ciut wcześnie i mówi się, żeby nie robić zakupów w tym pierwszym trymestrze, żeby nie "zapeszyć", ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić kupowanie wyprawki dla dziecka, śpioszków, mebli, akcesoriów zaraz po porodzie, gdy dziecko już jest na świecie i trzeba mieć wszystko wczoraj, a matka z łóżka szpitalnego wstać nie może, a później po powrocie do domu nie ma czasu zjeść czy iść to toalety, bo dziecko jej za przeproszeniem "wisi u cycka"...

Myślę, że te zakupy, wybieranie, przygotowywanie gniazdka na przyjście maluszka się to naturalny element ciąży.

[kiciulec]

Napisane przez hihi

No może rzeczywiście 2-3 miesiąc to ciut wcześnie i mówi się, żeby nie robić zakupów w tym pierwszym trymestrze, żeby nie "zapeszyć", ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić kupowanie wyprawki dla dziecka, śpioszków, mebli, akcesoriów zaraz po porodzie, gdy dziecko już jest na świecie i trzeba mieć wszystko wczoraj, a matka z łóżka szpitalnego wstać nie może, a później po powrocie do domu nie ma czasu zjeść czy iść to toalety, bo dziecko jej za przeproszeniem "wisi u cycka"...

Myślę, że te zakupy, wybieranie, przygotowywanie gniazdka na przyjście maluszka się to naturalny element ciąży.

Dokładnie. Prawdopodobnie urodzę w ciągu kilku dni i gdybym teraz miała robić zakupy to bym się chyba zapłakała. Z trudem wstaję z krzesła, a co mówić o łażeniu po sklepach i wybieraniu. Nie mówiąc o tym, że jako jednorazowy wydatek to strasznie duża kwota, a jak się rozłoży na raty kilkumiesięczne to się tego nawet bardzo nie odczuje

[Chatul]

Ja ostatnio jechałam jakimś szynobusem... Na cały pociąg była tylko jedna toaleta W pierwszej klasie Ludzie sobie kupili drogi bilet na dobre miejsca, a ciągle im ktoś łaził do toalety

Napisane przez Reme

Jak jeździłam często pociągami, to zawsze jakieś stare się trafiały i z toalety nie korzystałam, bo bałam się zatrzaśnięcia (chyba, że jechałam z kimś)

Dlatego ja zawsze wcześniej sprawdzam zamek na otwartych drzwiach

[Sondrina]

Dziwi mnie to, że ktoś sam panikuje w związku z prowadzącymi, z którymi są zajęcia, ale gdy ja dzisiaj rozmawiałam z kumpelą po wykładzie, że musimy się zgadać, która pisze slajdy od góry, a która od dołu, bo nie wyrabiamy, to ta sama osoba, która mi wczoraj na prowadzących narzekała, stwierdziła, że daleko do egzaminu, więc po co tak się przejmujemy Myśmy się nie przejmowały, tylko ustalały taktykę

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez Sondrina

Dziwi mnie to, że ktoś sam panikuje w związku z prowadzącymi, z którymi są zajęcia, ale gdy ja dzisiaj rozmawiałam z kumpelą po wykładzie, że musimy się zgadać, która pisze slajdy od góry, a która od dołu, bo nie wyrabiamy, to ta sama osoba, która mi wczoraj na prowadzących narzekała, stwierdziła, że daleko do egzaminu, więc po co tak się przejmujemy Myśmy się nie przejmowały, tylko ustalały taktykę

Ja mam to samo w pracy - jednego dnia ktoś narzeka na szefa, albo na klientów, albo na godziny pracy etc., a kiedy ja coś powiem podobnego to słyszę tylko "A weź się tak nie przejmuj, to tylko praca jest". Nawet komentować mi się wtedy nie chce.

[I am Rock]

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;29792913]
Ja mam to samo w pracy - jednego dnia ktoś narzeka na szefa, albo na klientów, albo na godziny pracy etc., a kiedy ja coś powiem podobnego to słyszę tylko "A weź się tak nie przejmuj, to tylko praca jest". Nawet komentować mi się wtedy nie chce.[/QUOTE]
No wlaśnie. Mam takiego znajomego, który w kółko truje o swoich wydumanych problemach-a to coś tam żona, córka, teściowa, pyta o radę. RAZ zapytał"co tam u was?", ja na to -ojciec nam choruje. A wtedy on do mnie:"to są wasze sprawy".
Bez komentarza.

[fashionaddicted]

Napisane przez FreakChic

Nie ma czegoś takiego jak 10 godzin polskiego. Sama będąc w klasie humanistycznej miałam 6 godzin, i wszystkie inne osoby tak mają, chyba, że ich wychowawcą jest nauczyciel polskiego, wtedy z godziny wychowawczej robi się ewentualnie polski. Klasy niehumanistyczne mają 5 godzin... Gadasz głupoty i tyle.

jest to możliwe - ja byłam w klasie humianistycznej i miałam 9 godzin polskiego. Dostaliśmy 1 lub 2 godziny dodatkowo z puli godzin dyrektorskich - każda klasa miała taką pulę i myśmy dostali polski, ponieważ chcieliśmy jako że byliśmy profilem dziennikarskim. i moją wychowawczynią nie była polonistka.


a co mnie denerwuje i zadziwia?

-ludzie, do których nie dociera że ktoś ma inne zdanie niż oni i zamiast ewentualnie zakonczyć bezcelową dyskusję wpadają w złość, irytację i posługują się obrażaniem i ironią pomimo prób zakończenia dyskusji przez rozmówcę

- denerwują mnie ludzie na szafie, które same proponują wymianę, a gdy napiszę co mi się od nich podoba- milkną. Rozumiem, że może im nie odpowiadać wymiana za daną rzecz, ale moim zdaniem wypada odpisać.

-denerwują mnie ludzie wracający z kościoła - głownie starsze panie - które spacerkiem idą zajmująć we 4 calutki chodnik i ani myślą usunąć się tym, którzy chcą przejśc szybciej

- denerwuje mnie jak w sklepach ktoś chodzi spacerkiem środkiem alejki lub zygzakiem i co chwilę niespodziewanie się zatrzymuje na środku alejki tak, że inni w niego wpadają

- denerwują mnie matki, które nie zwracają uwagi swoim dzieciom, że powinny się uspokoić, nie krzyczeć, nie biegać itp w kościele, w sklepach w sh(), w poczekalni ( i to nie do dziecięcego lekarza)

- w szoku jestem gdy widzę matki, któe zabierają swoje malutkie dzeci do sh - u mnie jest jeden taki, w którym kolejka przed otwarcie jest już 3 godziny wcześniej, a jak otwierają to ludzie z tyłu głownie zachowują się jak zwierzęta ( a jeszcze wchodzi się po schodach) masakra dla normalnych ludzi, a widziałam ostatnio kobietę z nosidełkiem która w tym tłumie czekała, a w nosidełku (takim duuużym do rąk) miała 2 miesięczne dziecko. Ina dodatek co chwilę stawiała to nosidełko na ziemi i to dziecko tak leżało wśród nóg wszystkich czekających.

- denerwuje mnie wyprowadzanie psa na "spacer" tuż przy chodnikach i potem spacerując ma się " cudowne" widoki wprost koło buta

narazie tyle

[bura kocurka]

Napisane przez fashionaddicted

jest to możliwe - ja byłam w klasie humianistycznej i miałam 9 godzin polskiego. Dostaliśmy 1 lub 2 godziny dodatkowo z puli godzin dyrektorskich - każda klasa miała taką pulę i myśmy dostali polski, ponieważ chcieliśmy jako że byliśmy profilem dziennikarskim. i moją wychowawczynią nie była polonistka.


a co mnie denerwuje i zadziwia?

-ludzie, do których nie dociera że ktoś ma inne zdanie niż oni i zamiast ewentualnie zakonczyć bezcelową dyskusję wpadają w złość, irytację i posługują się obrażaniem i ironią pomimo prób zakończenia dyskusji przez rozmówcę

- denerwują mnie ludzie na szafie, które same proponują wymianę, a gdy napiszę co mi się od nich podoba- milkną. Rozumiem, że może im nie odpowiadać wymiana za daną rzecz, ale moim zdaniem wypada odpisać.

-denerwują mnie ludzie wracający z kościoła - głownie starsze panie - które spacerkiem idą zajmująć we 4 calutki chodnik i ani myślą usunąć się tym, którzy chcą przejśc szybciej

- denerwuje mnie jak w sklepach ktoś chodzi spacerkiem środkiem alejki lub zygzakiem i co chwilę niespodziewanie się zatrzymuje na środku alejki tak, że inni w niego wpadają

- denerwują mnie matki, które nie zwracają uwagi swoim dzieciom, że powinny się uspokoić, nie krzyczeć, nie biegać itp w kościele, w sklepach w sh(), w poczekalni ( i to nie do dziecięcego lekarza)

- w szoku jestem gdy widzę matki, któe zabierają swoje malutkie dzeci do sh - u mnie jest jeden taki, w którym kolejka przed otwarcie jest już 3 godziny wcześniej, a jak otwierają to ludzie z tyłu głownie zachowują się jak zwierzęta ( a jeszcze wchodzi się po schodach) masakra dla normalnych ludzi, a widziałam ostatnio kobietę z nosidełkiem która w tym tłumie czekała, a w nosidełku (takim duuużym do rąk) miała 2 miesięczne dziecko. Ina dodatek co chwilę stawiała to nosidełko na ziemi i to dziecko tak leżało wśród nóg wszystkich czekających.

- denerwuje mnie wyprowadzanie psa na "spacer" tuż przy chodnikach i potem spacerując ma się " cudowne" widoki wprost koło buta

narazie tyle

To a propos tych dzieci w sh, to ja się zgadzam, że takich małych dzieci nie powinno się zabierać na dostawę, bo to co się dzieje w taki dzień od rana, to przechodzi wszelkie pojęcie...nawet ja ledwie to wytrzymuję i mam ochotę rozszarpać te wszystkie babska
Ale jeszcze przypomniało mi się jak takie panie z kilkuletnim dzieckiem przyjdą później. Ja sobie jestem w przymierzalni, pani matka sobie ogląda ciuszki, a dziecko biega i robi co mu się podoba. Stoi sobie na ten przykład przy zasłonce przymierzalni, w której jestem i bawi się w odsłanianie jej. I oczywiście jak ja coś powiem dziecku, żeby tego nie robiło, to nic to na nie nie działa...a matka nic - przegląda sobie ciuszki i dziwię się, że nie zapomniała jeszcze, że zabrała ze sobą dziecko

[fashionaddicted]

Napisane przez maria28

I co, zrozumiałaś? Ja mam czasem problemy, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki


Dziwi mnie, że w np. w sklepach obuwniczych najszybciej zaczyna brakować butów nr 38 i 39 (oczywista oczywistość, że to najbardziej "chodliwe" numery), a mimo to nikt nie wpadnie na to, żeby zamówić więcej tej numeracji.
Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

a ja właśnie mam wrażenie że najszybciej schodzi 36 oraz 38. samoa noszę 36 i przeważnie jak mi się jakiś but spodoba to akurat 36 nie ma. a nawet jak trafiam na pierwszy dzien kiedy buty są wyłożone w sklepie to często widziałam, że 36 była tylko jedna para

[kasiencja]

Napisane przez candycotton

Oni czesto nie wiedza, ze ich sluchawki krzycza, to wina sluchawek a nie ich. To akurat jestem w stanie zrozumiec, bo sluchawki kosztuja sporo i nie bedzie nikt kupowal nowych w ciemno znowu bo tamte krzycza na caly autobus. Czasami nawet bardziej na zewnatrz niz do ucha
.

a ja już o tym kiedyś pisałam i nie widzę dla tego żadnego usprawiedliwienia. po zakupie nowych słuchawek zawsze sprawdzam, jak bardzo je słychać na zewnątrz (i pytam o to chłopaka) - a nie słychać praktycznie nigdy chyba że w absolutnej ciszy i na zwiększonej głośności. teraz mam słuchawki za które zapłaciłam nieco ponad 20 zł we FLO.

no, ale jak niektóre stare autobusy/tramwaje rzężą, stukają, walą, warczą tak, że nie słychać własnych myśli, to ja się poddaję i nie słucham, bo i tak nic nie słyszę tylko jeden wielki szum. a inni wtedy podkręcają głośność i jeszcze, i jeszcze, masakra

[I am Rock]

Napisane przez fashionaddicted

a ja właśnie mam wrażenie że najszybciej schodzi 36 oraz 38. samoa noszę 36 i przeważnie jak mi się jakiś but spodoba to akurat 36 nie ma. a nawet jak trafiam na pierwszy dzien kiedy buty są wyłożone w sklepie to często widziałam, że 36 była tylko jedna para

A ja noszę 35! To prawdziwa rzadkość w butach i jak trafię, to muszę zaraz kupować, bo numeracji nie uzupełniają. To zdaje się, jakaś specyfika dostawy. Chyba najmniej jest małych i największych rozmiarów. I nie można zamówić pojedynczej pary dla klienta, tylko całą rozmiarówkę zdaje się. Ale może ktoś pracuje w jakimś obuwniczym i się wypowie?

[jo@n@]

Napisane przez maria28

I co, zrozumiałaś? Ja mam czasem problemy, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki


Dziwi mnie, że w np. w sklepach obuwniczych najszybciej zaczyna brakować butów nr 38 i 39 (oczywista oczywistość, że to najbardziej "chodliwe" numery), a mimo to nikt nie wpadnie na to, żeby zamówić więcej tej numeracji.
Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

A to nie jest czasem tak, ze sklepy też kupują w hurtowniach jak na tych zakupach wspólnych z wizażu i tam są buty w kartony popakowane https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...50&postcount=1

[zabciajs]

A mnie zadziwiają osoby które mają prace lub swoje interesy i powtarzają bezrobotnym że pracy jest wszędzie pełno dookoła trzeba tylko chcieć.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez zabciajs

A mnie zadziwiają osoby które mają prace lub swoje interesy i powtarzają bezrobotnym że pracy jest wszędzie pełno dookoła trzeba tylko chcieć.

Ja miałam tak samo, gdy szukałam mieszkania do wynajęcia i albo trafiałam na fajne i drogie, albo na tanie, ale totalne rudery, a ludzie dookoła powtarzali, że tanich i pięknych mieszkań jest na pęczki. Nic, tylko tak zasunąć z lewego sierpowego od razu.

[Suvia]

Napisane przez zabciajs

A mnie zadziwiają osoby które mają prace lub swoje interesy i powtarzają bezrobotnym że pracy jest wszędzie pełno dookoła trzeba tylko chcieć.

I mówisz takim dokładnie- ile CV wysłałaś, na ilu rozmowach byłaś, gdzie, ile to już czasu bezowocnie szukasz JAKIEJKOLWIEK pracy. I nic, mur, oni wiedzą lepiej

I od siebie- na moim wydziale panuje niezły bałagan. Nie mamy narzuconego harmonogramu, wybieramy sobie sami przedmioty, a godziny rozpoczecia i zakończenia zajęć potrafią być szalone. No i większość prowadzących rozumie, ze jak się ktoś spóźnia nawet 10 minut na zajęcia, to zazwyczaj dlatego, że idzie z jednego przedmiotu obligatoryjnego na drugi, a te przedmioty nakładają się trochę na siebie i to nie jest nasza wina...

Ale wczoraj miałam zajęcia z panem, ktory najpierw takich spóźnialskich ośmieszał (stwierdził, że na jego zajęcia tylko rektor albo dziekan może wchodzić po czasie i pytał każdego głośno, czy jest może rektorem...), a po 3 minutach zamknął salę na klucz. No kurczę jeszcze jakby ktoś tam wszedł sobie pomalutku po 30 minutach, z kawką w ręku i komóreczka przy uchu, to mogłabym zrozumieć oburzenie, ale jak wpada zziajana cała grupa ludzi ( i to już dowód na to, że wspólnie wyszli przed chwilą z innych zajęć) to mógłby chyba przymknąć oko?

[Chatul]

Napisane przez Suvia

Ale wczoraj miałam zajęcia z panem, ktory najpierw takich spóźnialskich ośmieszał (stwierdził, że na jego zajęcia tylko rektor albo dziekan może wchodzić po czasie i pytał każdego głośno, czy jest może rektorem...), a po 3 minutach zamknął salę na klucz. No kurczę jeszcze jakby ktoś tam wszedł sobie pomalutku po 30 minutach, z kawką w ręku i komóreczka przy uchu, to mogłabym zrozumieć oburzenie, ale jak wpada zziajana cała grupa ludzi ( i to już dowód na to, że wspólnie wyszli przed chwilą z innych zajęć) to mógłby chyba przymknąć oko?

Ale wiesz, taki pan ma wykład czy ćwiczenia opracowane na 90, ewentualnie 80 minut + pytania. A jak ktoś mu się spóźnia 10 minut, to nagle się okazuje, że on się z materiałem nie wyrobi.
Do tego taki pan niekoniecznie wie jak jest z zajęciami danej grupy.
Na Waszym miejscu próbowałabym walczyć o normalny plan, a nie o ulgi u prowadzących. 10 minut na każdym wykładzie przez cały semestr daje jakieś 200 minut (zwykle w semestrze jest 30 godzin, czyli 20 wykładów), a to nie jest tak mało...

[Suvia]

Napisane przez Chatul

Ale wiesz, taki pan ma wykład czy ćwiczenia opracowane na 90, ewentualnie 80 minut + pytania. A jak ktoś mu się spóźnia 10 minut, to nagle się okazuje, że on się z materiałem nie wyrobi.
Do tego taki pan niekoniecznie wie jak jest z zajęciami danej grupy.
Na Waszym miejscu próbowałabym walczyć o normalny plan, a nie o ulgi u prowadzących. 10 minut na każdym wykładzie przez cały semestr daje jakieś 200 minut (zwykle w semestrze jest 30 godzin, czyli 20 wykładów), a to nie jest tak mało...

żeby tak było

70% tego semestralnego wykładu to anegdotki i żarciki (seksistowskie najczęściej). Straszny mam niesmak po wczoraj.

A o jakiś stały plan nie ma co walczyć. Nasz wydział to burdel, nie można tego inaczej określić. Uwalili większość osób z prawa cywilnego, a teraz wykłady w tym roku odbywają się w sali przystosowanej na 300 osób. Zapisanych na przedmiot jest.... jakieś 1500 osób. I dużo takich paranoi mogłabym wymieniać.
Trzeba to przeżyć, zdobyć dyplom i zapomnieć

[Chatul]

Napisane przez Suvia

żeby tak było

70% tego semestralnego wykładu to anegdotki i żarciki (seksistowskie najczęściej). Straszny mam niesmak po wczoraj.

Aj, to zmienia postać rzeczy. W takim razie rozumiem Twoje niezadowolenie.

A o jakiś stały plan nie ma co walczyć. Nasz wydział to burdel, nie można tego inaczej określić. Uwalili większość osób z prawa cywilnego, a teraz wykłady w tym roku odbywają się w sali przystosowanej na 300 osób. Zapisanych na przedmiot jest.... jakieś 1500 osób. I dużo takich paranoi mogłabym wymieniać.
Trzeba to przeżyć, zdobyć dyplom i zapomnieć

Jakiś koszmar Naprawdę niczego nie idzie z tym zrobić? Tylu Was tam jest, że może dalibyście radę. W kupie siła

[Suvia]

Napisane przez Chatul

Jakiś koszmar Naprawdę niczego nie idzie z tym zrobić? Tylu Was tam jest, że może dalibyście radę. W kupie siła

wiesz, taka kupa jak nas tam jest, a nic nie możemy wywalczyć Samorząd ze skóry wyłazi, żeby coś zrobić. a miejsc na zajęcia nadal nie ma, opłaty ciągle rosną, i pomimo tego, ze organizacji praktycznie nie ma- co roku przyjmuje się co raz więcej studentów na nasz wydział jest nas o jakieś 400 osób (na każdym roku) za dużo, za dużo studentów, za mało pracowników, za mało sal, za mało chęci. jeszcze tylko 2 lata

No i już nie mówiąc o sesji:

http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska...-zeby-zarobic/

najfajniejszy jest ten fragment: Zarzuty odpiera prof Janina Błachut prodziekan Wydziału Prawa. ”Pieniądze pójdą m.in. na organizację dodatkowych zajęć” - wyjaśnia prof. Błachut.

Nowych zajęć? Jakich, kuffa, nowych zajęć???? Przepełnione grupy, nie można się wbić na zajęcia, limity na przydatne na przyszłość zajęcia typowo prawnicze kończą się na około setce przyjętych na nie osób. A chętnych jest 500 osób. Paranoja, z roku na rok co raz większa.

[tekila901]

Napisane przez invisible_01

Dziwi mnie brak poszanowania dla intymności dzieci. Podam przykład. Byłam ostatnio w sklepie z ciuchami i czekałam w kolejce do przymierzalni. W jednej z nich była mama z córką. Przynosiła jej nowe rzeczy do przymierzenia i kiedy przymierzała, ta odsłaniała zasłonkę i: "No pokaż się!". Kilka razy dziewczynka stała jeszcze w samych majtkach i skarpetkach, dopiero coś zakładając i się zakrywała, bo matka odsłaniała zasłonkę tak, że wszyscy w kolejce mogli ją widzieć (była to przymierzalnia prawie na wprost). Na to matka: "Weź się przestań zasłaniać, przecież wszystkie mamy to samo!". No dziwi mnie coś takiego, bo ja bym nie chciała, żeby ani mnie, ani moje dziecko ktoś oglądał jak się przebiera.

moja mama tak robiła zawsze o to były wielkie awantury.

Napisane przez violonczelistka

Dziwi mnie tez kupowanie ubrań , mebli, itp dla dziecka , które jeszcze sie nie urodziło . No paranoja. Słyszałam o przypadku, w którym kobieta zaopatrywałam się w śpioszki w 2-3 miesiącu ciąży

a mnie to nie dziwi. jak już wcześniej ktoś pisał - rozłożenie kosztów.

[dzolls]

O mnie denerwuje i dziwi i irytuje, jak komuś coś mówisz, prosisz czy cokolwiek innego, ta osoba odpowiada "a czemu?" i po prostu udzielasz konkretnej odpowiedzi, w połowie której następuje "nie musisz mi się tłumaczyć" i wtedy oczywiście ja wychodzę na idiotkę, co nie umie walczyć o swoje prawa tylko wszystko załatwia delikatnie (i czasem: no dobrze, że o tym mówisz), chociaż grzeczność mi zabrania powiedzieć po prostu bo ja tak chcę. Nie chcesz czegoś wiedzieć, czy nie potrzebujesz, to do jasnej nie pytaj.

[ciri15]

Napisane przez Suvia

I mówisz takim dokładnie- ile CV wysłałaś, na ilu rozmowach byłaś, gdzie, ile to już czasu bezowocnie szukasz JAKIEJKOLWIEK pracy. I nic, mur, oni wiedzą lepiej

I od siebie- na moim wydziale panuje niezły bałagan. Nie mamy narzuconego harmonogramu, wybieramy sobie sami przedmioty, a godziny rozpoczecia i zakończenia zajęć potrafią być szalone. No i większość prowadzących rozumie, ze jak się ktoś spóźnia nawet 10 minut na zajęcia, to zazwyczaj dlatego, że idzie z jednego przedmiotu obligatoryjnego na drugi, a te przedmioty nakładają się trochę na siebie i to nie jest nasza wina...

Ale wczoraj miałam zajęcia z panem, ktory najpierw takich spóźnialskich ośmieszał (stwierdził, że na jego zajęcia tylko rektor albo dziekan może wchodzić po czasie i pytał każdego głośno, czy jest może rektorem...), a po 3 minutach zamknął salę na klucz. No kurczę jeszcze jakby ktoś tam wszedł sobie pomalutku po 30 minutach, z kawką w ręku i komóreczka przy uchu, to mogłabym zrozumieć oburzenie, ale jak wpada zziajana cała grupa ludzi ( i to już dowód na to, że wspólnie wyszli przed chwilą z innych zajęć) to mógłby chyba przymknąć oko?

Jak ja Cię dobrze rozumiem
Chatul, z tym się nic nie da zrobić.

[201604250941]

Tez mam burdel na wydziale. Taki jeden stworzyl system typu usos. Tylko on go rozumie. tylko on rozumie jak sie zapisuje na zajecia. Ma do pomocy 5 babek 50+, ktore nie rozumieja systemu. Wpisuja zle, potem sa gigantyczne kolejki do korekt. A jak system zamknie korekty to koniec i masz problem. system narzuca restrykcje, typu wszelkie poprawki, wpisywanie ocen itd do dnia x godziny y. A potem chocby chcieli to nie moga. I dziekan wpadl na pomysl, ze w przyszlym semestrze zrobimy dwa semestry na raz i szybciej skonczymy. Ciekawe jak ulozymy siatke godzin zeby sie to dalo zrobic. Jak napiszemy prace majac tyle przedmiotow.

[violonczelistka]

Napisane przez hihi

No może rzeczywiście 2-3 miesiąc to ciut wcześnie i mówi się, żeby nie robić zakupów w tym pierwszym trymestrze, żeby nie "zapeszyć", ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić kupowanie wyprawki dla dziecka, śpioszków, mebli, akcesoriów zaraz po porodzie, gdy dziecko już jest na świecie i trzeba mieć wszystko wczoraj, a matka z łóżka szpitalnego wstać nie może, a później po powrocie do domu nie ma czasu zjeść czy iść to toalety, bo dziecko jej za przeproszeniem "wisi u cycka"...

E no bez przesady, dziecko można czasem podrzucić mamie, a tak poza tym to berbeć też czasem śpi także jest czas dla siebie

---------- Dopisano o 23:34 ---------- Poprzedni post napisano o 23:29 ----------

Denerwują mnie nachalne babki, które stoją i proponują ludziom jakiś zakup, itp. Ostatnio miałam sytuację, w której babka namawiała mnie do założenia konta w banku. Odpowiedziałam ,, nie dziękuję " , a ona ,,a dlaczego?" ja: ,,Nie czuję potrzeby zakładania konta" a ona ,, a dlaczego?" No ile mozna drążyć temat ?!

[dzolls]

Napisane przez violonczelistka

E no bez przesady, dziecko można czasem podrzucić mamie, a tak poza tym to berbeć też czasem śpi także jest czas dla siebie

---------- Dopisano o 23:34 ---------- Poprzedni post napisano o 23:29 ----------

Denerwują mnie nachalne babki, które stoją i proponują ludziom jakiś zakup, itp. Ostatnio miałam sytuację, w której babka namawiała mnie do założenia konta w banku Odpowiedziałam ,, nie dziękuję " , a ona ,,a dlaczego?" ja: ,,Nie czuję potrzeby zakładanie konta" a ona ,, a dlaczego?" No ile mozna drążyć temat ?!

Tak w temacie upierdliwców i spławiania.. Mój brat przeszedł ostatnio sam siebie. Był po jakiejś imprezie, sobota rano, ktoś puka. Otwiera drzwi a tam jehowi. Coś zaczynają po swojemu egzystencjalne pytania, brat tak popatrzył i mówi "paaaaaanie, nie dziiiiś..." takim umęczonym tonem, umęczoną miną. Koleś zdębiał i poszedł, ale ta mina, mówię wam

[jo@n@]

Napisane przez violonczelistka

E no bez przesady, dziecko można czasem podrzucić mamie, a tak poza tym to berbeć też czasem śpi także jest czas dla siebie

---------- Dopisano o 23:34 ---------- Poprzedni post napisano o 23:29 ----------

Denerwują mnie nachalne babki, które stoją i proponują ludziom jakiś zakup, itp. Ostatnio miałam sytuację, w której babka namawiała mnie do założenia konta w banku. Odpowiedziałam ,, nie dziękuję " , a ona ,,a dlaczego?" ja: ,,Nie czuję potrzeby zakładania konta" a ona ,, a dlaczego?" No ile mozna drążyć temat ?!

Może mama nie mieć czasu zająć się dzieckiem, zresztą obowiązku nie ma.

Tak dziecko czasem śpi i wtedy pada się na twarz koło niego i też próbuje odespać. Albo się pierze, gotuje, odrobinę dom ogarnia. Są dzieci, które usypia się godzinę a śpi 10 minut itd.

Ja miałam plany, że tyle książek przeczytam, tyle filmów obejrzę, tyle obrazków wyhaftuję. Zderzenie z rzeczywistością było okrutne
Ale jak już się mniej więcej człowiek zorientuje co i jak to wszystko da się jakoś pogodzić

[marzenka83]

witam....chciałam zasięgnąć waszej opinii...trochę z innej beczki......jak odebrać sytuacje kiedy dostaję w prezencie urodzinowym pieniądze

[I am Rock]

Napisane przez marzenka83

witam....chciałam zasięgnąć waszej opinii...trochę z innej beczki......jak odebrać sytuacje kiedy dostaję w prezencie urodzinowym pieniądze

Ktoś nie wie, co kupić na prezent i nie chce kupować czegokolwiek na odczepnego , więc daje pieniądze.
Gdy jesteśmy dziećmi, nie mamy problemu z przyjmowaniem pieniędzy zazwyczaj...