Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później... - Strona 166 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2012-01-15, 13:58   #4951
NoLQa
Zakorzenienie
 
Avatar NoLQa
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Mediolan;)
Wiadomości: 3 844
GG do NoLQa Wyślij wiadomość przez MSN do NoLQa
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez iwona*** Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny!

Być może mnie już nie pamiętacie. Postanowiłam dołączyć do Waszego wątku tuż przed Nowym Rokiem. Wtedy jeszcze miałam nadzieję, że cokolwiek uda się zmienić w moim życiu. Nie pisałam, bo się pogubiłam: we własnych problemach, myślach. Nie potrafię sobie z niczym poradzić, zwłaszcza w ostatnich dniach. Wszystko co robię, robię mechanicznie, bo trzeba? bo wypada? Ale wcale tego nie chcę. Nie mam ochoty wstawać z łóżka, jeść normalnych posiłków, myć się czy rozmawiać, a co dopiero uczyć - a tu mnóstwo kolokwiów, zaliczeń - kierunek taki, że nie muszę mieć sesji aby mieć tzw. "nawał". Wygląda to tak jakbym nie pisała, dlatego że JA mam problemy, JA sobie nie radzę i JA potrzebuję czasu. Tak, skupiam się za bardzo na sobie. Od kiedy pamiętam zachowuję się jak egoistka. Oczywiście nie przechodzę obok czyichś problemów obojętnie. Jestem otwarta i staram się pomóc, jeśli tylko jest to możliwe, ale tym razem chcę zająć się sobą, zanim będzie za późno.
Zaczęłam się poważnie zastanawiać nad wizytą u specjalisty, tylko że się najnormalniej w świecie boję. Prokrastynacja przestała być tylko prokrastynacją... obawiam się, że to przerodziło się w coś więcej. Tylko nie chcę nazywać rzeczy po imieniu. Kiedy to robię, inni mówią mi, że przesadzam.

Dlatego przepraszam, że się nie odzywałam, mimo iż postanowiłam inaczej. I przepraszam, że nie odniosę się do Waszych postów, ale nie mam na to siły. Może kiedyś. Na pewno nie dziś.

Trzymajcie się cieplutko i "do zobaczenia"
Witaj pownownie , dobrze ze jestes bo to znaczy, ze cos zaczyna sie zmieniac w twoim zyciu i moze to akurat teraz jest dobry czas na zmiany?

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Konwalio, sama może zalóż taki wątek i daj tu znać ] wejdziemy, zobaczymy co masz na myśli mówiąc "w pigułce". Próbowałam taką "pigułkę" stworzyć w pierwszym poście, ale to na wątku "rozgrywa się" ŻYCIE i jego zawiłości, a z tego życia rodzą się "pigułki", które wcale tak proste w użyciu nie są.

Napiszę Wam zbiorowo, ze kocham Was za Waszą prawdziwość, za to, że każda z Was wnosi tu coś cennego, fragment siebie, za to, że walczycie z kłopotami, dzielicie się tutaj nie tylko tym kiepskim co Was dotyka, ale własnymi receptami na to, własną filozofią życiową...
Kocham Was za to że jesteście po prostu ŻYCIEM
.



Jeszcze słowo do "NOWYCH".
Drzwi dla Was są szeroko otwarte.
Dzielcie się sobą, bądźcie z nami, walczcie.
Mam wrażenie, że część z Was czeka na jakieś reakcje na swoje pierwsze posty już udzielających się dziewczyn, a gdy ich nie dostajecie nie odzywacie się więcej...
To nie tak, ze ktokolwiek jest ignorowany.
Zadomówcie się.
Poczytajcie na bieżąco.
Może to właśnie od Was wypłynie jakieś cenne słowo, recepta, filozofia, doświadczenie.
Szczerze witamy wszystkich dołączających.
Moge sie tylko podpisac pod tymi slowami a jesli chodzi o to co zaznaczylam na czerwono to pieknie to ujelas


Coffee with Milk - kochana przeczytalam wszystkie twoje posty i nawet nie wiesz jak bardzo odnalazlam sie w tym co piszesz. Byc moze wizyta o specjalisty naprawde moglaby Ci pomoc akceptowac to co robisz i to kim jestes a dopiero wtedy mozliwa bylaby zmiana na lepsze? Pisze tak bo sama czesto mysle jak bardzo chcialabym sie zmienic, ale dopoki nie zaakceptowalam tego kim jestem bylo to niemozliwe. Teraz w koncu zaczelam nad soba pracowac i wciaz mam wiele problemow, ktore powoduja, ze czasem mam ochote zakopac sie w lozku i nigdy z niego nie wychodzic.
Najgorszy mnie jest strach, ktory czasem po prostu przerasta mnie i nie umiem sobie z nim poradzic, choc bardzo chcialabym Jesli masz ochote/potrzebe kiedykolwiek pogadac, popisac to naprawde pisz na PW bez problemow Trzymaj sie


Ostatnie dni byly u mnie raczej pozytywne, w koncu wzielam sie za prawo i malutki krokami zaczynam ogarniac material na egzamin. Mimo wszystko w mojej glowie mam tysiac mysli i planow. To co chcialabym osiagnac w najblizszym czasie to wyjazd na erasmus'a, poniewaz czuje potrzebe oderwac sie od rodzicow. Chcialabym sprobowac stanac o wlasnych silach, choc czasem nie czuje sie jeszcze do tego gotowa.

Czy wy dziewczyny tez tak macie, ze boicie sie zawiesc rodzicow? Ja nigdy nie dawal jakis tam problemow wychowawczych, rodzice dawali mi dosc duzo swobody... Teraz jednak inaczej to odczuwam. Czuje, ze jestem od nich calkowicie zalezna, ze musze robic wszystko tak jak oni chca. Jak sobie dac z tym rade? Mam dwie starsze siostry, ktore nie mialy problemow z usamodzielnieniem sie i z tym aby zaczac zycie "na swoim" a ja ciagle czuje, ze cos mnie ciagnie. Jak dac zrozumiec mamie, ze mam wlasne zycie? Ze powinnam teraz sie rozwijac, usamodzielnic? Ze to najwyzszy czas aby wyjsc z dziupli i otworzyc sie na ludzi? Kazda wasza rada jest mile widziana
__________________
Ti vorrei... condividere con il mondo e tenerti solo per me...


Studentka!

BLOG - zapraszam

Edytowane przez NoLQa
Czas edycji: 2012-01-15 o 14:14
NoLQa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 14:09   #4952
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Coffee, czytam Cie od wczoraj wieczór, choć nie pisałam, bo telefonem mi kiepsko się pisze.
Opisujesz mój stan sprzed lat, kiedy byłam już w dalece zaawansowanej depresji. Byłam tego świadoma, aczkolwiek też słuchałam się mamy, która mówiła do mnie: "nie idź do psychiatry, bo da ci żółte papiery i nigdzie pracy nie znajdziesz." Więc nie szłam do psychiatry, sama starałam się poradzić sobie ze wszystkim. Skończyło się źle i koniec końców i tak trafiłam na leczenie. To Ty założyłaś wątek o depresji, prawda?

Psycholog i pieniądze:
Zgłoś się do poradni zdrowia psychicznego w przychodni studenckiej lub jakiejś tam swojej.
Ja 2 tygodnie temu dzwoniłam się zapisać, okazalo się, że gdzieś od 2 lat wymagane jest skierowanie do psychologa. Zapisałam się więc do psychiatry w nadziei dostania leków i wlasnie skierowanie do psychologa. Bezpłatnie, na NFZ. otrzebne tylko zaswiadczenie o ubezpieczeniu, nie wiem czy ubezpieczają Cię rodzice? RMUA z miejsca pracy ogoś kto Cię ubezpiecza. Jesli nie, trzeba isć do dziekanatu, tam poprosić, zeby uczelnia ubezpieczała Cie, wypełniasz jakieś świstki i już jestes ubezpieczona przez uczelnie.
Oczywiście nie trwa to dzień, moja wizyta u psychiatry bedzie miała miejsce 31 stycznia!!!

Mama:
Nie pokazuj mamie leków, nie spowiadaj się z wizyt u psychiatrów, (nie weź do siebie czasem) ludzie tej epoki nie rozumieja rozchwiań emocjonalnych, moja mama też jest ignorantką jeśli o to chodzi, nawet teraz, kiedy wie czym moze się skończyć nieleczenie depresji. Gdy powiedziałam jej że muszę znów wejść na leki wykrzyczała mi: "Żadnych leków!!" A ja do niej, ze nie ona żyje moim zyciem, już raz jej w tej kwestii zaufałam i źle na tym wyszłam, wiec nich sobie porady daruje.

Bieżąca sytuacja:
Piszesz o kolokwiach w natępnym tygodniu, o egzaminach, sesji czerwcowej, ogarnięciu wszystkiego i lęku, ze jeśli tego nie zrobisz przepadnie wyjazd.
W chwilli obecnej mam taki stan, mam to zrobić i to i to i to i to i tego jest tak dużo, że nie robie nic.
Wczoraj wyryczałam wiadreko lez.
Poźniej wstałam ogarnęłam biurko, zlożyłam ubrania, wstawiłam pranie. Górę naczyń zostawiłam w zlewie. Trudno.
Wiem co czujesz, uwierz.
Nienawidzę, gdy ktoś daje mi rady, bo mój mózg racjonalny pracuje dobrze i mam pelna świadomość CO POWINNAM ZROBIĆ. Ale tego oczekiwania ode mnie, relanego lub nie (przecież nie wiem czy tesciowa oczekuje ciasta, mąż obiadu na własną niekorzyść zakladam, ze tak) jest tak dużo, ze zwyczajnie nie daję rady.
Tak jak Ty i wszystkie Twoje siedzące na Twojej glowie kolokwia.
Potrzeba Ci pomocy natychmiast, bo nawet jeśli się zapiszesz do psychologa lub psychiatry to potrwa.
Na terapii grupowej mówiliśmy o takim stanie, ze wszystkiego jest zbyt dużo i mózg zamiast ogarniać to co ma przed nosem koncentruje się na przyszlosci, rysuje ją czarno i wyć się chce, nic więcej. Tzw. syndrom "w kłębek i pod kołdrę". Gdy jest ZBYT DUŻO trzeba sobie zadać pytanie CO KONKRETNIE. Rozbić czarną masę na podstawowe elementy. Czarna masa wtedy traci moc a my odzyskujemy trochę panowanie nad tym.
Twoje kolokwia... tu dochodzi jeszcze konieczność skupienia się. A tu trudne gdy ma się stan o jakim piszesz, jeśli dobrze to oceniam z własnego doświadczenia oczywiście.
Czy jest jakaś koleżanka/kolega, którzy przygotowują się tez do tego? Podłącz się.
Nawet jeśli bedzie Ci sie wydawać, ze jesteś sto lat za nimi w tej nauce. Niech Ci pomogą, pociagną trochę, niech ogarną to z Tobą, wytłumaczą Ci, są takie osoby?
Pomoze Ci to, bo nawet jeśli nie nauczysz się na milion%, a nie nauczysz się z pewnością, to nauczysz się na 60% a to wystarczy może na zaliczenie.
Wiem, trudno postanowić, przełamać lęk, załamanie, zniechęcenie, izolację, zwątpienie, wiem, wiem, wiem, wiem, wiem. Byłam tam gdzie teraz Ty jesteś.
Masz jakieś 3 koła. Spróbuj zostawić cholerną przyszłość, choćby nie wiem jak fatalną przed sobą, no i kit, niech będzie nawet czarna dupa, w dupie. Teraz niech się wali i pali Ty masz 3 koła. I podejdź do nich, choćbyś szła na wydział na czworaka.

Czas:
Szybko leci ten sukinsyn. Gapisz się na równanie, ni cholery nie pojmujesz, a tu dwie godziny minęły... I znów panika, nie zdążę, za dużo, za późno się wzięłam, ciapa ze mnie, niedorajda, nie dam rady, aaaaa!!! w kłębek i pod kołdrę. Znasz to?
Mój kolega nazywa ten stan AAAAA!!!WSZYSCY ZGINIEMY!!
Trzeba to zatrzymać, żeby nie wpaść w ten kołowrotek bezproduktywnego myślenia.
Jak?
To trudne, kurka, nie wiem jak. Iść do ludzi, z nimi się uczyć.
Jeśli nie?
Może nastawiać zegarek na 20 minutowe interwały czasowe i ile się da tyle zrobić w te 20 minut, potem znów. Świadomość, że to krótki czas, tylko te 20 minut, moze to pomoże się skupić.

Coffee, spróbuj.
O lękach pogadamy po Twoich kolosach, bo piszesz dosłownie o mnie, a ja nie mam już 20 lat i boję się przyszłosci jak cholera!!!!
Trzymam kciuki.
Pisz jakby co.
Daj znać jak idzie.
Wierzę że tym razem, w tej chwili, dasz rade bez profesjonalnej pomocy, a potem ze specjalistami czy bez nich poradzimy sobie!
Na pewno nie jestes sama!!

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2012-01-15 o 15:14
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 14:46   #4953
justysia22a
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 11
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Witam, dziewczyny
Wątek ten śledzę od jakiegoś czasu, czytam dość regularnie, ale dopiero teraz zebrałam się żeby coś napisać. Też mam problem z odkładaniem na pózniej ważnych spraw, po prostu ciągle odkładm życie na póżniej. Mam 24 lata a mój synek 4 i pół, przeraża mnie pójście do pracy, a zwłaszcza problem że czuję się gorsza od innych. Zwłaszcza mam tu pytanie do Patri(oczywiście jeśli mnie przyjmiecie!), jak udało Ci się zmobilizować do pracy, bo wiem że miałaś z tym trudności? Pytam o Ciebie bo chyba mamy dzieci w podobnym wieku i podobne huśtawki nastrojów
justysia22a jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 14:59   #4954
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Myślę, że tak, ale trzeba trafić na dobrego psychologa/psychiatrę. Ja nie jestem za braniem leków antydepresyjnych, czy jakichkolwiek ulepszaczy życia/samopoczucia i myślę, że zawsze warto najpierw zacząć od rozmowy, terapii, od kilku wizyt, bo może się okazać, że leki nie są wcale potrzebne. Ale jeżeli już nie ma innego wyjścia, to trzeba je zacząć brać...
Ale wizyta u psychologa czy psychiatry jest jak najbardziej dobrym pomysłem i ja chyba też znów do nich powrócę... .
No właśnie sprawa ma się tak, ze leki działaja objawowo, jeśli nie masz siły żyć, dadzą Ci tę siłę, ale nie sprawią, ze problem, który Ci tę siłę odebrał zniknie. Tym musi zająć sie psychoterapeuta.
Jeśli jako tako sobie radzisz i jesteś w stanie funkcjonować bez leków, to nie bierz ich a pracuj jedynie na własnej psychice. To nie tak, ze leki i psychoterapia są rownoważne i albo to albo to. Nie. Albo sama psychoterapia albo z lekami jesli poki co nie dajesz rady. Same leki to maskowanie problemu, który znów wyjdzie kilka miesięcy po odstawieniu leków (najprawdopodobniej wyjdzie - jeśli był związany z jaimś głębszym problemem psychicznym, a nie chwilowym, jawnie usprawiedliwionym spadkiem nastroju wywolanym, nie wiem..., utratą pracy, śmiercią, chorobą kogoś bliskiego czy rozstaniem... choć czasem rozstanie jest jak śmierć.)

---------- Dopisano o 15:59 ---------- Poprzedni post napisano o 15:51 ----------

Cytat:
Napisane przez justysia22a Pokaż wiadomość
Witam, dziewczyny
Wątek ten śledzę od jakiegoś czasu, czytam dość regularnie, ale dopiero teraz zebrałam się żeby coś napisać. Też mam problem z odkładaniem na pózniej ważnych spraw, po prostu ciągle odkładm życie na póżniej. Mam 24 lata a mój synek 4 i pół, przeraża mnie pójście do pracy, a zwłaszcza problem że czuję się gorsza od innych. Zwłaszcza mam tu pytanie do Patri(oczywiście jeśli mnie przyjmiecie!), jak udało Ci się zmobilizować do pracy, bo wiem że miałaś z tym trudności? Pytam o Ciebie bo chyba mamy dzieci w podobnym wieku i podobne huśtawki nastrojów
Cześć. Witaj na wątku
Dałam cv znajomej, potem za kilka miesięcy przyszedl mail, że chcą się spotkać. Łyknęłam tabletkę na uspokojenie i poszłam. Nie było rozmowy kwalifikacyjnej, był instruktaż i od razu kilka godzin pracy, zeby ktoś mógł nas "posłuchać"= podsłuchac. Później dostałam maila, że jestem przyjeta i tyle.

Czy sobie poradziłam z lękiem przed szukaniem pracy?
Nie. Nadal nie szukam, bo się boję, przerażam, kulę, nie nadaję, i sto innych mysli... dobierz co chcesz.
Jestem po studiach, Specjalność biomedyczna, a pracuję jako telemarketer i nijak nie mogę się przekonać do szukania czegoś dla siebie na tym "rynku wielkich możliwości".
Czuję się gorsza od innych, ale już niedługo.
Już mi się nie chce tak o sobie myśleć. Po prostu mam dość kulenia się, chowania w skorupce i odczuwania siebie jako tej co sobie nie da rady.
Ja MUSZĘ DAĆ SOBIE RADĘ. Ja mam dziecko, tak samo jak Ty. Przynajmniej ona jest warta tego, zeby zyć godnie, a ja jej to zapewnię. Jej i sobie.
Nie wiem jak tego dokonam.
Po prostu wiem, że nie chcę innej opcji, nie chcę być kaleką. Nie jestem. Kropka.

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2012-01-15 o 15:11
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 16:29   #4955
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez CandyShopGirl Pokaż wiadomość
Dziękuję ślicznie

I żałuję, ale nic z nieśmiałością Wam nie pomogę... Ale coś, co świetnie działa w moim przypadku, to mieć kompletnie wywalone, co inni ludzie sobie o nas pomyślą. Tak, żeby wisiało kalafiorem totalnie.
Ile to razy mijaliśmy ludzi z jakimś wizualnym defektem, albo zachowujących się jakoś megadziwnie, albo przedziwnie mówiących, albo potykających się, albo w ogóle będącymi chodząca klęską żywiołową - no i... co? Byli, przeszli, poszli sobie dalej żyć gdzieś indziej. Dziś nie potrafię przywołać z pamięci żadnego człowieka, który wywołał we mnie spazmy śmiechu, ogromną niechęć czy cokolwiek innego, co mogłabym podciągnąć pod moją reakcję na jego 'upokorzenie'. A jestem pewna, że codziennie mijam takich ludzi dziesiątki.
Sama wychodzę na poranny spacer z psem z przyklejonymi do czoła włosami, bez żadnego makijażu, z kubkiem kawy w jednej ręce i woreczkiem z psią kupą w drugiej, do tego mam na sobie kompletnie losowy zestaw ciuchów i odstające na wszystkie strony sznurówki i... co I nic! Podejrzewam, że połowa mijających mnie ludzi nawet mnie nie zauważa, zajęta swoimi sprawami, a druga połowa - nawet jeśli sobie coś pomyśli - to kompletnie nie wywrze to wpływu na moim życiu, czyjeś myśli nie zmienią w nim nic, a już zwłaszcza myśli kogoś, kogo nigdy w życiu już nie spotkam - człowieka w autobusie, pani przyjmującej zamówienia na pizzę, babci w kolejce na poczcie, recepcjonistki w hotelu, sklepikarki, głupiej koleżanki ze studiów i tak dalej... Od kiedy uświadomiłam sobie, że paradoksalnie to, że wcale nie jestem pępkiem świata, jest moim największym darem od losu - wyzbyłam się obiekcji przed kontaktem z ludźmi całkowicie. Ktoś sobie coś złego o mnie pomyśli, będzie się ze mnie śmiał - no to co, niech ginie
Tak, ja niby też mam wywalone, co inni myślą, bo wchodząc np. wczoraj do tego pubu to sobie powtarzałam w duchu 'co mnie obchodzi, co ktoś o mnie pomyśli' i teoretycznie, jak idę ulicą w tłumie ludzi, to mnie na prawdę nie obchodzi, co kto o mnie myśli, czy ktoś na mnie patrzy, ale ten nieuzasadniony lęk i strach jest silniejszy. Nie potrafię powiedzieć skąd on się bierze i czego ja tak właściwie się boję Mama każe mi iść do sklepu, a ja nie pójdę. Dlaczego? Bo nie, bo po prostu paraliżuje mnie strach. Przed czym? Nie wiem.

---------- Dopisano o 17:24 ---------- Poprzedni post napisano o 17:19 ----------

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Poszlam do psychologa, dostalam leki (asentre) bralam 2 lata. potem odstawilam, po 2ch latach niestety potrzebowalam nadal pomocy psychologa. Ale nigdy bym sie nie zdecydowala na ponowne branie, a wzlaszcza tak dlugo lekow. fakt, ze one pomogly, uregulowaly mnie, ale same leki imho to bardzo kiepskie rozwiazanie. najlepiej isc do psychologa na rozmowy, by podal Ci przepis na to jak sobei z tym poradzic. Same leki po takim czasie Cie otepia i nic Ci sie nie bedzie chcialo, na niczym nie bedzie Ci zalezalo (to ryzyko, nie musi tak byc).

Grunt to wiedziec, ze to co sie dzieje, nie jest anormalne - to zycie. I nic zlego sie nie bedzie dzialo, jezeli skorzystasz z takiej pomocy.
Właśnie dlatego, wolałabym zacząć od rozmowy z psychologiem. A myślisz, że psycholog i psychiatra w jednej osobie to dobry pomysł? Bo znalazłam takiego, z dobrymi opiniami. Nie wiem, czy chcę wrócić do poprzedniego psychologa, trochę daleko musiałam do niego dojeżdżać.

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 17:24 ----------

Cytat:
Napisane przez Lacturia Pokaż wiadomość
Jezu, napisałam posta i sie skasowało...

U mnie to tez wynika z tego, ze moje poczucie wartosci jest niekompatybilne z moim charakterem i generalnie osobowoscia, mozliwosciami. Rodzice we mnie to wszczepili, ze nigdy nie czulam sie tak dobra jak bylam... Masakra. Zawsze jak robilam cos takiego 'wiekszego' to sie patrzyli na mnie zdziwieni, czemu? Przeciez sa do tego lepsi...
Teraz tez mam problem z tym, ze powinnam robic cos, ale potem zalacza mi sie 'Czy ja moge robic takie rzeczy? Kompletnie sie do tego nie nadaje? W zyciu tego nei osiagne, sa przeciez lepsi'. I to mnie sztrasznie chamuje, nawet nie probuje, tylko poddaje sie bez walki.
Kiedys myslalam ze to jest lenistwo, moze troche tez, ale nie koniecznie... Po prostu takie zdemotywowanie, nie potrafie sobie z tym poradzic.

No i mam problemy z odzywianiem. Kiedys obsesyjnie sie odchudzałam, a teraz przeszło mi to w kompulsywne obżeranie sie... Jem ze stresu, nudów, smutku...

No i za czesto mam doly. Takie ze nie chce mi sie wychodzic z domu. Straszne


A i jeszcze, mam strasznie, ale to strasznie duzy problem z tym, ze nigdy nie jestem idealna. Nie wiem. To jest popieprzone. Wymagam od siebie 1000000x wiecej niz od innych ludzi. Potrafie docenic cos u kogos, nigdy u siebie. Wiecznie wydaje mi sie ze wygladam tak, ze innym jest slabo na moj widok. Gora tluszczu z czerowona od naczynek twarza....
Mam podobnie. Nie chcę winić rodziców, za to, jaka teraz jestem, bo wiem, ze zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej (i do tej pory chcą). Ale myślę, że popełnili parę błędów w moim wychowaniu, a że byłam i jestem wrażliwa to niektóre bolące słowa pozostały we mnie do dzisiaj i stąd też może wynika ten brak pewności siebie.
Tak, i ciągłe powtarzanie sobie, że są ode mnie lepsi, że ja się do czegoś nie nadaję, że nie podołam, że inni to zrobią lepiej, szybciej ode mnie, a ja jestem do niczego..

Co do problemów z odżywianiem, może powinnaś poradzić się specjalisty? Z tym nie ma żartów..

Najlepsze jest to, że ja pod względem swojego wyglądu, mam chyba raczej wysokie poczucie własnej wartości. Nie twierdzę, że jestem brzydka, czuję się całkiem ładną osobą, miałam jeden kompleks, który parę lat temu zoperowałam i czuję się raczej dobrze, że własnej skórze (choć nie zawsze), a mimo to i tak jak jestem wśród ludzi, to kulę się w sobie, chciałabym się zgarbić, spuścić głowę i udawać, że nikt mnie nie widzi. Nie wiem skąd się to bierze
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 16:50   #4956
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość




Właśnie dlatego, wolałabym zacząć od rozmowy z psychologiem. A myślisz, że psycholog i psychiatra w jednej osobie to dobry pomysł? Bo znalazłam takiego, z dobrymi opiniami. Nie wiem, czy chcę wrócić do poprzedniego psychologa, trochę daleko musiałam do niego dojeżdżać.
Nie mam az tak duzych doswiadczen. Jedyne co moge powiedziec, to to, ze psychoanalityk jest dla mnie neiwlasciwa osoba. Psycholog owszem, o ile ma podejscie nastawione na 'rozwiazanie problemu tu i teraz jak najszybciej'. bo jezeli zacznie grzebac w przeszlosci, a dlaczego tak, a dlaczego nie inaczej, a skad sie to wzielo, moze ktos Ci krzywde kiedys zrobil...NIE. stop. Po co? przeszlosci sie nie zmieni, nalezy problem rozwiazac teraz, to co sie dzieje. Jak bedziesz dosc silna, mozesz zaczac sie brac za przeszlosc (o ile bdzie w ogole taka potrzeba pozniej...).

Wiecie co sie dzis stalo? dostalam fortepianowy numer napisany przez mojego TZta. co prawda to baza na cos wielkiego co ma zamiar napisac...ale to co zrobil jest tak piekne, ze czuje sie podjarana jak nastolatka, co dostala pierwszego misia na walentynki
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 16:51   #4957
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

NoLQaic
Dziękuję Ci za miłe słowa
I potwierdzam, że strach jest najgorszy. Czasem chciałoby się coś zrobić, ale strach jest taki paraliżujący, że lepiej po prostu się za nic nie brać, żeby tego lęku nie odczuwać

A co do rodziców, to ja jestem niemal pewna, że jestem uzależniona psychicznie od mamy. Przynajmniej ja tak to odczuwam. Niby nie słucham się jej we wszystkim, czasem się buntuję, robię po swojemu, ale potem za chwilę żałuję, że nie zrobiłam, tak jak ona chciała i przychodzę z podkulonym ogonem, że zrobiłam inaczej, mimo, że ja chciałam zrobić coś po swojemu, to i tak mam wyrzuty sumienia, że jej nie posłuchałam I dlatego też nie potrafię sama podejmować decyzji. Jak mam coś zrobić, to lecę/dzwonię/piszę do mamy, co ona o tym myśli i mimo, że mamy całkiem inne poglądy na różne sprawy, to zawsze jest tak jak ona chce. I mam wpojone, że ja nie mogę sama podejmować decyzji, bo każda przeze mnie podjęta ważniejsza decyzja, okazała się porażką.


Patri, dziękuję za wyczerpującą odpowiedź
Znalazłam psychologa-psychiatrę, które ma dobre opinie, przyjmuje tylko prywatnie, ale bardzo możliwe, że zdecyduję się umówić się do niego, na razie raz, zobaczę, co powie, nie powiem nic mamie, zapłacę sama, później będę się martwić dalej.
Niestety nie mam teraz nikogo takiego, z kim mogłabym się pouczyć, bo jestem w grupie z całkiem obcymi ludźmi (jestem rok do tyłu) i nie mam tam takiej znajomej osoby, więc pozostaję mi nauka samemu, co niestety nie potrafi mi wyjść
W kłębek i pod kołdrę, znam to, aż za dobrze. Strach mnie tak paraliżuje, że czasem nie widzę innego wyjścia, tylko zawinąć się w kołdrę i przeleżeć, albo przespać czas, podczas, którego powinnam zrobić wiele rzeczy. Ale jak mam robić skoro się boję? W sumie powinnam robić, bo boję się, że np. nie zdam tak? Ale nie robię i wtedy boję się jeszcze bardziej i bardziej, ogarnia mnie panika, że zmarnowałam tyle czasu i, że faktycznie nie zdam i najlepsze wyjście z takiej sytuacji to - hyc , wskoczyć pod kołdrę i zniknąć ze świata, z życia..
I dziękuję za wsparcie, bardzo dziękuję. Szkoda, że Wasze ciepłe i pokrzepiające słowa nie mogą mnie od razu 'uleczyć', bo chyba w ciągu chwili stałabym się zupełnie innym człowiekiem. Ale to wszystko co piszecie ma wielką moc i jest dla mnie bardzo ważne. Nie mam wsparcia w nikim, przyjaciółki najlepszej nie mam, myślałam, że mam, ale jak jej powiedziałam o swoich problemach, to mnie wyśmiała i powiedziała, że wymyślam, mama tak samo, więc dziękuję Bogu, że jest taki wątek, jak ten i, że chociaż tutaj nie muszę udawać..
Chociaż nie wiem, czy nie zauważyłyście na początku, że tutaj też zaczęłam udawać? Zaczęłam robić listy 'to do' i czasem nawet mi to wychodziło, czasem nawet wykreślałam z listy wszystko, chciałam być idealna, doskonała! Nawet zazdrościłam niektórym z Was tego, ze tak pięknie, codziennie skreślacie z listy kolejne wykonane zadania. Chciałabym też być taka. A jak zaczęło mi coś nie wychodzić, to uciekałam stąd i mimo, że podczytywałam Was cały czas, to nie wiedziałam, co mogłabym napisać, że znów mi nie wyszło? Że tydzień było super, ekstra, że miałam siły i energii, zero strachu, a potem kolejny spadek i poczucie porażki? Ehh.. Niestety, wolałam po prostu uciec

Justysia22a, witaj

Edytowane przez Coffee With Milk
Czas edycji: 2012-01-15 o 17:09
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-01-15, 17:44   #4958
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez NoLQa Pokaż wiadomość
Czy wy dziewczyny tez tak macie, ze boicie sie zawiesc rodzicow? Ja nigdy nie dawal jakis tam problemow wychowawczych, rodzice dawali mi dosc duzo swobody... Teraz jednak inaczej to odczuwam. Czuje, ze jestem od nich calkowicie zalezna, ze musze robic wszystko tak jak oni chca. Jak sobie dac z tym rade? Mam dwie starsze siostry, ktore nie mialy problemow z usamodzielnieniem sie i z tym aby zaczac zycie "na swoim" a ja ciagle czuje, ze cos mnie ciagnie. Jak dac zrozumiec mamie, ze mam wlasne zycie? Ze powinnam teraz sie rozwijac, usamodzielnic? Ze to najwyzszy czas aby wyjsc z dziupli i otworzyc sie na ludzi? Kazda wasza rada jest mile widziana
Nie jestem uzależniona od decyzji rodziców...bo o większości rzeczy po prostu ich nie informuję. W zasadzie to ja dużo peplam, ale na błahe tematy. O moich problemach nie mówię właściwie nigdy I wiecie...to nie do końca dobre, bo teraz znowu mam wrażenie, że w ich oczach wyglądam na zupełnie inną osobę niż jestem. Oni chyba myślą, że jestem odważna, otwarta, samodzielna i w ogóle super. I z niczym nie mam problemów! Myślę, że gdybym np. nie zdała na studiach i osunęła się ten rok, to...oczywiście byłabym zła na siebie, ale nie uznaję tego za życiową tragedię. Jednak wręcz panikowałabym jakbym miała poinformować o tym rodziców. I chyba bym tego zwyczajnie nie zrobiła.

Coffee...czy dobrze pamiętam, że to Ty nie przyznałaś się rodzicom o tym, że nie zdałaś na następny rok? Bo wiem, że ktoś o tym pisał i jestem prawie pewna, że to Ty.
Ja też bym tak zapewne zrobiła

Ja chcę uchodzić za inną niż jestem...o tym jakie mam problemy z emocjami, lękami itd. wie tylko mój TŻ i Wy (ale w końcu w prawdziwym świecie mnie nie znacie). No i co najwyżej dobra koleżanka, która może to tutaj przeczytać, bo też jest wizażanką i zna mój nick

Takiej przyjaciółki, której mogłabym się zwierzyć do tego stopnia też nie mam, bo wydaje mi się, że między wszystkimi zachodzi jakaś taka...rywalizacja. Tzn. prawdopodobnie ja sobie tak wyobrażam po prostu, zawsze sobie coś dopowiem. Wydaje mi się zwyczajnie, że MUSZĘ rywalizować z innymi o jakiś życiowy sukces, ilość znajomych, przyjaciół, pracę, szkołę, ciekawe podróże...wszystko! A to bardzo złe...rodzi zazdrość z mojej strony. Jednak nie potrafię myśleć o wszystkim inaczej

A względem porady jak się odciąć. Po prostu wyjedź...także Twój pomysł z Erasmusem to dobry pomysł. Oderwiesz się od mamy, ona też się odzwyczai od kontrolowania Cię.

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Nie mam az tak duzych doswiadczen. Jedyne co moge powiedziec, to to, ze psychoanalityk jest dla mnie neiwlasciwa osoba. Psycholog owszem, o ile ma podejscie nastawione na 'rozwiazanie problemu tu i teraz jak najszybciej'. bo jezeli zacznie grzebac w przeszlosci, a dlaczego tak, a dlaczego nie inaczej, a skad sie to wzielo, moze ktos Ci krzywde kiedys zrobil...NIE. stop. Po co? przeszlosci sie nie zmieni, nalezy problem rozwiazac teraz, to co sie dzieje. Jak bedziesz dosc silna, mozesz zaczac sie brac za przeszlosc (o ile bdzie w ogole taka potrzeba pozniej...).

Wiecie co sie dzis stalo? dostalam fortepianowy numer napisany przez mojego TZta. co prawda to baza na cos wielkiego co ma zamiar napisac...ale to co zrobil jest tak piekne, ze czuje sie podjarana jak nastolatka, co dostala pierwszego misia na walentynki
Jakie to piękne
I myślę, że między Wami wszystko się ułoży...i nie musisz się o to tak martwić jak się martwisz

Coffee...jeszcze do Ciebie coś napiszę. Że Cię podziwiam mimo wszystko, dlatego że postanowiłaś jechać do USA. Mój brat mnie na taki wyjazd namawiał, bo on jeździł co rok na studiach i był zachwycony. A ja co? Oczywiście nie pojechałam. Myślałam nad tym...myślałam. Tak jak i nad Erasmusem. Skończyło się na myśleniu. I teraz już nie mam jak jechać, bo studiuję ostatni rok, a drugiego kierunku nie jestem na tyle pewna, żeby choćby wierzyć, że jakoś zdam tą sesję - tego jest zbyt dużo i wszystko na raz. Nie na moją głowę

Poza tym wolałabym jechać z kimś znajomym - a nikogo takiego nie mam kto by ze mną pojechał.

No a Ty nie stchórzyłaś, zapisałaś się, wpłaciłaś kasę, więc teraz myślę, że pojedziesz cokolwiek by się działo.
I pomyśl, że przecież nie musisz zdać wszystkiego w czerwcu. Zastanawiałaś się nad tym? Jest jeszcze wrzesień. Masz wtedy drugą szansę w razie gdyby się nie udało (chociaż trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się udało). Mój brat też miał poprawkę jakiegoś ciężkiego egzaminu i wrócił po prostu trochę wcześniej ze Stanów, żeby zdać.
Pomyśl o takim planie B. Może nie będziesz tak panikować
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2012-01-15 o 17:46
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 19:21   #4959
Niqsiaaa
Zadomowienie
 
Avatar Niqsiaaa
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Sarbinowo
Wiadomości: 1 384
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Dziewczyny, mam całkiem podobny problem. Może nie jest rozinięty aż na taką skalę jak u Ciebie, coffe with milk, ale zdarza mi się, że też paraliżuje mnie strach. Mój TŻ nie wie nawet, jak silne to uczucie i zwykle z politowaniem się podśmiewa, że przecież nie może np zarejestrować mnie do ginekologa. Ostatnia sytuacja choćby: bardzo podobała mi się sukienka, jednak nie miałam odwagi spytac, czy mają na magazynie mój rozmiar. Jak po prawie pół godzinie się odważyłam i okazało się, że nie ma, uciekłam stamtąd bo poproszenie o zamówienie sukienki już było ponad moje siły. Nie zawsze tak jest, ogólnie uchodzę za otwarta osobę, jednak czasem na przykład zwyczajnie nie umiem choćby zamówić pizzy przez telefon. Bo nie. Nie wiem dlaczego.
Niqsiaaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 20:33   #4960
NoLQa
Zakorzenienie
 
Avatar NoLQa
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Mediolan;)
Wiadomości: 3 844
GG do NoLQa Wyślij wiadomość przez MSN do NoLQa
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
NoLQaic
Dziękuję Ci za miłe słowa
I potwierdzam, że strach jest najgorszy. Czasem chciałoby się coś zrobić, ale strach jest taki paraliżujący, że lepiej po prostu się za nic nie brać, żeby tego lęku nie odczuwać

A co do rodziców, to ja jestem niemal pewna, że jestem uzależniona psychicznie od mamy. Przynajmniej ja tak to odczuwam. Niby nie słucham się jej we wszystkim, czasem się buntuję, robię po swojemu, ale potem za chwilę żałuję, że nie zrobiłam, tak jak ona chciała i przychodzę z podkulonym ogonem, że zrobiłam inaczej, mimo, że ja chciałam zrobić coś po swojemu, to i tak mam wyrzuty sumienia, że jej nie posłuchałam I dlatego też nie potrafię sama podejmować decyzji. Jak mam coś zrobić, to lecę/dzwonię/piszę do mamy, co ona o tym myśli i mimo, że mamy całkiem inne poglądy na różne sprawy, to zawsze jest tak jak ona chce. I mam wpojone, że ja nie mogę sama podejmować decyzji, bo każda przeze mnie podjęta ważniejsza decyzja, okazała się porażką.

Tez tak mam, ze o kazda najwieksza glupote "pytam" mame, tak jakbym nie byla w stanie podjac sama decyzji. Wkurza mnie to, ze nie potrafie sama zadecydowac i isc do przodu nawet jesli moja decyzja okazalaby sie byc bledem. Dlatego chcialabym sie troche "odciac" od nich, niestety nie mam mozliwosci wyjechania na studia - mieszkam w miescie, gdzie sa najlepsze uczelnie w calym panstwie no i, o dziwo, dostalam sie na wymarzone studia wiec nie chcialabym sie z tego zrezygnowac. (Pomijajac fakt, ze kiedy mam sie uczyc na egzaminy to watpie w siebie i mysle, czy to aby napewno kierunek dla mnie, ze nie dam sobie rady itp.. )

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość

A względem porady jak się odciąć. Po prostu wyjedź...także Twój pomysł z Erasmusem to dobry pomysł. Oderwiesz się od mamy, ona też się odzwyczai od kontrolowania Cię.
Wlasnie 23-ego jest spotkanie w sprawach erasmusaale czuje strach, przed tym aby sie tam zapisac i pojsc - przeciez tam beda nowi ludzie, beda sie patrzec i w ogole Nienawidze tego strachu u mnie, przeciez zejsc mnie nie zjedza
W dodatku chcialabym aby rodzice wspierali ten moj pomysl a sklada sie na to, ze sama bede musiala zarobic na to,aby moc sie utrzymac podczas ewentualnego wyjazdu - zawsze tak jest, ze jesli chce zrobic cos czego oni nie akceptuja to automatycznie probuja na mnie jakos wplynac i zniechecic i w koncu ja sie poddaje

Cytat:
Napisane przez Niqsiaaa Pokaż wiadomość
Dziewczyny, mam całkiem podobny problem. Może nie jest rozinięty aż na taką skalę jak u Ciebie, coffe with milk, ale zdarza mi się, że też paraliżuje mnie strach. Mój TŻ nie wie nawet, jak silne to uczucie i zwykle z politowaniem się podśmiewa, że przecież nie może np zarejestrować mnie do ginekologa. Ostatnia sytuacja choćby: bardzo podobała mi się sukienka, jednak nie miałam odwagi spytac, czy mają na magazynie mój rozmiar. Jak po prawie pół godzinie się odważyłam i okazało się, że nie ma, uciekłam stamtąd bo poproszenie o zamówienie sukienki już było ponad moje siły. Nie zawsze tak jest, ogólnie uchodzę za otwarta osobę, jednak czasem na przykład zwyczajnie nie umiem choćby zamówić pizzy przez telefon. Bo nie. Nie wiem dlaczego.
Ja mam taki strach jesli chodzi o robaki - panicznie moje sie robakow i wszyscy dookola sie ze mnie smieja a mnie to normalnie paralizuje kiedy wpadnie mi jakis robak do domu - nikt nie potrafi tego zrozumiec. Moze wydaje Ci sie to glupi przyklad, ale doskonale rozumiem co czujesz w roznych sytuacjach.
Czytalam kiedys, ze jedyny sposob aby pozbyc sie strachu to stopniowe przyzwyczajenie sie do niego - ja tak staram sie walczyc z moja fobia, bo to jedyne co moge zrobic w tym kierunku.



Dziewczyny nawet nie wiecie jak bardzo chcialabym byc odwazna i pewna siebie. Chcialabym potrafic zmierzyc sie z moimi slabosciami i stopniowo pokonywac je Nie chce sie poddawac i w ciagu ostatnich kilku tygodniu ogolny bilans jest na plus. Staram sie wprowadzac jakies zmiany do mojego zycia i unikac momentow "nie". Ten watek naprawde mi w tym pomogl i mam nadzieje, ze kiedys i ja, tak jak wiele innych dziewczyn, bede mogla napisac: UDALO MI SIE, pokonalam moje lenistwo i moj strach.
Tak wiec dziekuje wam wszystkim, ze jestescie
__________________
Ti vorrei... condividere con il mondo e tenerti solo per me...


Studentka!

BLOG - zapraszam
NoLQa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 20:35   #4961
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Dzisiaj beznadziejny dzień, nic nie zrobiłam, nie mogę się skupić, mam dwie żaby do ogarnięcia do środy, a myśli krążą gdzieś indziej zupełnie.
W domu nie mam weny jakoś.
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-01-15, 20:44   #4962
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 488
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
B
Co do innych lęków. Są rzeczy, których ja się po prostu PANICZNIE BOJĘ, już nawet nie chodzi o to, że ja się stresuję tymi rzeczami, ja się po prostu BOJĘ, paraliżuje mnie strach, obezwładnia mnie i uniemożliwia zrobienie tego! A to są tak błahe sprawy, że pewnie, jakbym powiedziała o tym komuś obcemu, to by pomyślał, że jestem jakaś psychiczne chora.
Coffe
Czy myślałaś o tym, że może w Twoim mózgu brak jakiejś substancji, przez co powstaje ten lęk?
Ten temat jest mi bardzo bliski, ponieważ najbliższa mi osoba ma (a raczej miewała, teraz już rzadko) napady paniki (brak oddechu, kołatanie serca, poczucie, że za chwilę umrze) przez to:
- nie pójdzie do kina (wielka sala bez okien.. to much)
- nie pojedzie pociągiem, w podróż
- przed długi czas nie jeździła sama metrem
- boi się zostawać sama w domu
- musi wszystko kontrolować
- mimo posiadania prawa jazdy nie wsiądzie za kółko
- itd itp, to tylko przykłady
Kiedy dałam jej do przeczytania ten artykuł: http://wyborcza.pl/1,75480,10743340,..._Wloszech.html powiedziała "to o mnie".
Może, tak jak przekonuje doktor z artykułu, chodzi po prostu o "chorobę mózgu", którą można wyleczyć? Nie chcę się tu zaprezentować jako jakaś zwolenniczka leków, ale czasem jest tak, że terapia po prostu nie wystarcza.
Myślę, że pomysł konsultacji z psychologiem, który jest równocześnie psychiatrą to dobry pomysł, bo może on spojrzeć na sytuację również od strony czysto farmakologicznej...

A poza tym chciałabym Wam zadać pytanie, które odchodzi od zagadnień psychologicznych, którymi się tu zazwyczaj zajmujemy, a zaczepia o kwestie... filozoficzne? Chodzi mi o to, czy zadawałyście sobie kiedyś pytania typu "Jakim jestem człowiekiem?, Jakimi zasadami się kieruję? Czym jest dobro? Jakie są najważniejsze wartości w życiu człowieka?" Czy myślałyście o sowim życiu w jakiejś ... szerszej perspektywie?
Pytam o to, bo sama często te pytania sobie zadaję i próbuję szukać odpowiedzi (z bardzo różnym skutkiem), a to, co z tych rozmyślań wynika naprawdę pozwala mi budować w jakiś sposób swoją osobowość, charakter, ja wiem... kręgosłup moralny? Staram się oceniać życie, być uczciwa wobec siebie i rzeczywistości, w jakiś sposób znaleźć metodę na systematyzację rzeczywistości. To są tematy, które zahaczają też i o religię i o duchowość jako taką. I szczerze mówiąc bardzo rzadko zdarza mi się o nich rozmawiać, bo niezwykle łatwo wpędzić się przy okazji takiej rozmowy w banał, zacząć dyskutować czy nawet się kłócić, a przecież nie o to chodzi. Sądzę, że to są sprawy, bez których rozpracowania trudno jest budować fundament swojego "dorosłego" życia, swojej dojrzałości czy mądrości.

Może to zabrzmiało jakoś ciężko i nie na temat, ale przyszła mi taka refleksja czytając ostatnie posty Coffe, burej kocurki, Patri i innych o tym miotaniu się i niepewności. Psychologia i psychiatria to jedno a poświęcenie czasu na... duszę? to drugie. Piszę o tym, również dlatego, że z moich lektur i przemyśleń wynika, że w życiu takim prawdziwym, prawdziwym sukcesem jest to, co my sami jako sukces zdefiniujemy. (Ech, no właśnie, z takimi sprawami bardzo trudno nie wpaść w banał). Przegrywasz, jeśli dajesz się pokonać pysze, egoizmowi, chciwości i złu, przegrywasz jeśli brak ci miłości, jeśli lodowaciejesz w obojętność, jeśli wykorzystujesz okrucieństwo. To są prawdziwe porażki, a nie to, że mama nie może się tobą chwalić przed koleżankami. Może daje znać o sobie moja niewydarzona humanistyczna natura, ale dla mnie to są oczeń ważnyje kwestie i w sumie nie raz ratowały mnie przed poczuciem totalnego bezsensu.

(Dla chętnych do poczytania coś lekkiego czyli kodeks człowieka pobłażliwego Kisiela, który moim zdaniem ujął wiele ważnych rzeczy bez popadania w banał http://wyborcza.pl/1,76842,9253623,1...n_Kisiela.html )

No i jeszcze dwie kwestie dotyczące poczucia własnej wartości, której, na szczęście, chyba mi nie braknie (oprócz tych momentów, kiedy nazywam się "głupią idiotką" czy "potworną będzwalicą", ale każdy ma takie chwile). W sumie jakby się blizej zastanowić, to opieram je głównie na tym, co wyniosłam z domu (i wiem, że nie każdy miał szczęście mieć wierzących w ciebie rodziców) oraz na doświadczeniu wyjazdu za granicę połączonego z pracą. Jechałam do obcych ludzi (kontakt tylko przez maila), z małą znajomością języka i ogólnie małym pojęciem tego, co mnie czeka. Nie zdecydowałabym się na to, gdyby nie wiara rodziny we mnie, że mi się uda. No i po tym już było z górki, w każdej trudniejszej chwili przypominam sobie mój ówczesny wyjazdowy stres i myślę, że jak tamto przezyłam, to wszytsko przeżyję. Potem bywałam w gorszych sytuacjach, ale tamto pierwsze rzucenie się na głębokie wody dało mi dużego kopa. Niektórzy są rzucani na takie wody z powodu okoliczności, a ja myślę, że każdy powinien tego zakosztować. Oceniam to teraz jako ziarno, które owocuje jeszcze w wiele lat od rzucenia...

Dobra, kończę te metafory i zbieram się do spania. Ściskam Was
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-15, 22:04   #4963
isia_de
Raczkowanie
 
Avatar isia_de
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Gdansk
Wiadomości: 126
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Hej Dziewczyny przepraszam, ze nie nawiazuje do postow, mam nadzieje ze mimo to moge liczyc na Wasza pomoc: czy ktoras z Was zna moze jakis dobry, bezplatny program OCR?
isia_de jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 02:04   #4964
78ec78392a9e84b50fa9c61260c26510682869d7_6517570db0492
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 1 352
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

jutro będę nadrabiać co naskrobałyście przez weekend teraz na szybko napiszę co i jak u mnie:
noc z piątku na sobotę- poszłam spać o 1:30- uczyłam się do testu z angielskiego i doklejałam makietę z porfoliem swoim
sobota
4:30- pobudka
6:00- wyjazd do Wawy (strasznie zaśnieżyło u mnie....)
9:15- start zajęć
do 18 zajęcia- bardzo pracowite- ostatnie konsultacje i co do poprawy
18:00-18:30- odpoczynek
18:30-20:00 - szlajanko po sklepach
a później do 1:00 - zabiego własne oraz dalsza nauka angielskiego

niedziela:
haaa! wstałam o 10:00 a coooo
11:00- 15:00 sklepy, sklepy, promocje
15:30- test angielski
17:30- prezentacja z historii i kultury Japonii (chyba się podobała bo dostalam brawa)
a później- powrót do domku i wizyta jeszcze po drodze u cioci
do domu wróciliśmy o 1:30
teraz jest 3:00 - do tego momentu jeszcze przygotowywałam pisma na jutro rano i składałam dokumentację....
zdecydowanie to był bardzo pracowity i męczący weekend, ale kolejny zjazd nie zapowiada się luźniej, więc już teraz muszę sobie wszystko rozpisać co i kiedy, aby później nie latać z wywieszonym jęzorem


pobudka o 7:00.... trzeba iść spać!!!
dobrej nocy życzę!
78ec78392a9e84b50fa9c61260c26510682869d7_6517570db0492 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 05:23   #4965
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Co za nieludzka pora!

Plan na dziś:
* odespać natychmiast (ale nie za długo)
* 2 ostatnie wydruki - kolejowy i pierworys
* spłodzić sprawozdanie z projektu i złożyć całość
* sałatka albo dwie
* odżywka na włosy
* pomóc siostrze z kompem
* ogarnięcie niemożliwej do opanowania 1/3 materiałów/książki/zadań na środowe kolo
* kartka ze wzorami do bezpośredniego wkucia
* przeczytanie notatek na wtorkowe kolo
* ogarnięcie mieszkania po weekendowym przyjmowaniu gości
* zdjąć uprane ubrania, poskładać, schować

Gdzie się podziała wola walki?? Na pewno gdzieś pod kołdrą...
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 07:28   #4966
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cześć!
Weekend w wątku był bardzo intensywny jak widzę...

Zapadło mi w pamięć zdanie Nebuli o tym, że szukanie profesjonalnej pomocy - specjalisty, czy wspomaganie się przez jakiś czas lekami nie umniejsza niczyjej wartości - lepiej sobie pomóc w ten sposób, niż nieustannie zastanawiać się nad tym, dlaczego nie chce mi się/nie umiem pójść/zadzwonić/wejść w interakcję... Jeśli lęki tak bardzo paraliżują aktywność i sprawiają, że człowiek się czuje bardzo słabo psychicznie, to na pewno warto się wspomóc... Więc trzymam kciuki za dziewczyny, którym w tych dniach było/jest bardzo trudno psychicznie...


Cytat:
Napisane przez isia_de Pokaż wiadomość
Hej Dziewczyny przepraszam, ze nie nawiazuje do postow, mam nadzieje ze mimo to moge liczyc na Wasza pomoc: czy ktoras z Was zna moze jakis dobry, bezplatny program OCR?
Nie wiem, do jakich celów jest Ci potrzebny, ale spróbuj pobrać sobie wersję demo Abbyy Fine Readera ze strony producenta.
To jedyny OCR, jakiego używałam, myślę, że demo może się być całkiem ok.

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Co za nieludzka pora!



Gdzie się podziała wola walki?? Na pewno gdzieś pod kołdrą...
Oj, mi też było dziś ciężko się podnieść z łóżka...

Cymemont, bardzo intensywny weekend, super
Zakupy udane?

Ja miałam fajny, intensywny towarzysko weekend.
Od kilku miesięcy uwielbiam weekendy, bo to czas, w którym wiem, że nikt nie będzie mnie niepokoił żadnymi kwestiami pracowymi i mogę się bezkarnie wyłączyć z myślenia o obowiązkach (poza oczywiście sytuacjami, gdy coś pilnie muszę skończyć).
Byliśmy z Tżtem w ciekawej restauracji indonezyjskiej na przedziwnym, choć pysznym, jedzeniu, poszliśmy później potańczyć do klubu, a oprócz tego byliśmy w sobotę i w niedzielę u bliskich znajomych. Było przemiło.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 08:45   #4967
Lilith890502
Zakorzenienie
 
Avatar Lilith890502
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Lbn
Wiadomości: 3 824
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

co do rodziców, to tak się wtrącę, bo ja mam czasami problem z innej beczki, nie pytam o zgodę moich rodziców, ale np. decyzje o ślubie odwlekałam, bo mama będzie niezadowolona, decyzje o zmianie kierunku odwlekałam, bo wiedziałam że zaraz usłysze ze marnuje czas itp. mimo ze powinnam zająć się własnym życiem, bo mam prace więc sie utrzymuję sama, a nie umiem jakos tego myślenia wyłączyć, że będa niezadowoleni i że będa kłótnie , bo oni wiedzą lepiej, wiem że z perspektywy normalnego człowieka to nic strasznego, no bo co, przecież kłótnie można przeżyć, ale to jest jakaś moja wewnętrzna fobia, że jak chcę coś zrobić np. marzy mi się jakiś wyjazd i ja bym była zadowolona, to zaraz się budzi, co mama pomyśli

to tyle z porannych przemyśleń
ściskam mocno i idę do pracy
__________________
My

Szczęście to sposób patrzenia na świat

Daniel
Lilith890502 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 08:49   #4968
isia_de
Raczkowanie
 
Avatar isia_de
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Gdansk
Wiadomości: 126
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

[QUOTE=emi_lka;31645245]
Nie wiem, do jakich celów jest Ci potrzebny, ale spróbuj pobrać sobie wersję demo Abbyy Fine Readera ze strony producenta.
To jedyny OCR, jakiego używałam, myślę, że demo może się być całkiem ok.[QUOTE]
Wlasnie ten sobie sciagnelam... mialam wersje na 15 dni, pieknie przeczytalo mi jeden skan i na tym koniec... Nic innego nie chcialo czytac... Dlatego zastanawiam sie czy ktos moze zna cos podobnie dobrego...
isia_de jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 10:43   #4969
NoLQa
Zakorzenienie
 
Avatar NoLQa
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Mediolan;)
Wiadomości: 3 844
GG do NoLQa Wyślij wiadomość przez MSN do NoLQa
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Dzisiaj beznadziejny dzień, nic nie zrobiłam, nie mogę się skupić, mam dwie żaby do ogarnięcia do środy, a myśli krążą gdzieś indziej zupełnie.
W domu nie mam weny jakoś.
Zjadamy te wielkie zaby jedna po drugiej

Cytat:
Napisane przez isia_de Pokaż wiadomość
Hej Dziewczyny przepraszam, ze nie nawiazuje do postow, mam nadzieje ze mimo to moge liczyc na Wasza pomoc: czy ktoras z Was zna moze jakis dobry, bezplatny program OCR?
Niestety nie potrafie Ci pomoc

[1=78ec78392a9e84b50fa9c61 260c26510682869d7_6517570 db0492;31644606]jutro będę nadrabiać co naskrobałyście przez weekend teraz na szybko napiszę co i jak u mnie:
noc z piątku na sobotę- poszłam spać o 1:30- uczyłam się do testu z angielskiego i doklejałam makietę z porfoliem swoim
sobota
4:30- pobudka
6:00- wyjazd do Wawy (strasznie zaśnieżyło u mnie....)
9:15- start zajęć
do 18 zajęcia- bardzo pracowite- ostatnie konsultacje i co do poprawy
18:00-18:30- odpoczynek
18:30-20:00 - szlajanko po sklepach
a później do 1:00 - zabiego własne oraz dalsza nauka angielskiego

niedziela:
haaa! wstałam o 10:00 a coooo
11:00- 15:00 sklepy, sklepy, promocje
15:30- test angielski
17:30- prezentacja z historii i kultury Japonii (chyba się podobała bo dostalam brawa)
a później- powrót do domku i wizyta jeszcze po drodze u cioci
do domu wróciliśmy o 1:30
teraz jest 3:00 - do tego momentu jeszcze przygotowywałam pisma na jutro rano i składałam dokumentację....
zdecydowanie to był bardzo pracowity i męczący weekend, ale kolejny zjazd nie zapowiada się luźniej, więc już teraz muszę sobie wszystko rozpisać co i kiedy, aby później nie latać z wywieszonym jęzorem


pobudka o 7:00.... trzeba iść spać!!!
dobrej nocy życzę![/QUOTE]
Co ciekawego kupilas na przecenach? Super, ze tak wszystko ogarnelas i nie leniuchowalas

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Co za nieludzka pora!

Plan na dziś:
* odespać natychmiast (ale nie za długo)
* 2 ostatnie wydruki - kolejowy i pierworys
* spłodzić sprawozdanie z projektu i złożyć całość
* sałatka albo dwie
* odżywka na włosy
* pomóc siostrze z kompem
* ogarnięcie niemożliwej do opanowania 1/3 materiałów/książki/zadań na środowe kolo
* kartka ze wzorami do bezpośredniego wkucia
* przeczytanie notatek na wtorkowe kolo
* ogarnięcie mieszkania po weekendowym przyjmowaniu gości
* zdjąć uprane ubrania, poskładać, schować

Gdzie się podziała wola walki?? Na pewno gdzieś pod kołdrą...
Oj to ja chyba pozyczylam - dzisiaj jestem wyjatkowo wojowo nastawiona


Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Ja miałam fajny, intensywny towarzysko weekend.
Od kilku miesięcy uwielbiam weekendy, bo to czas, w którym wiem, że nikt nie będzie mnie niepokoił żadnymi kwestiami pracowymi i mogę się bezkarnie wyłączyć z myślenia o obowiązkach (poza oczywiście sytuacjami, gdy coś pilnie muszę skończyć).
Byliśmy z Tżtem w ciekawej restauracji indonezyjskiej na przedziwnym, choć pysznym, jedzeniu, poszliśmy później potańczyć do klubu, a oprócz tego byliśmy w sobotę i w niedzielę u bliskich znajomych. Było przemiło.
Milo sie czyta takie wpisy, od razu cieplej sie na sercu robi

Cytat:
Napisane przez Lilith890502 Pokaż wiadomość
co do rodziców, to tak się wtrącę, bo ja mam czasami problem z innej beczki, nie pytam o zgodę moich rodziców, ale np. decyzje o ślubie odwlekałam, bo mama będzie niezadowolona, decyzje o zmianie kierunku odwlekałam, bo wiedziałam że zaraz usłysze ze marnuje czas itp. mimo ze powinnam zająć się własnym życiem, bo mam prace więc sie utrzymuję sama, a nie umiem jakos tego myślenia wyłączyć, że będa niezadowoleni i że będa kłótnie , bo oni wiedzą lepiej, wiem że z perspektywy normalnego człowieka to nic strasznego, no bo co, przecież kłótnie można przeżyć, ale to jest jakaś moja wewnętrzna fobia, że jak chcę coś zrobić np. marzy mi się jakiś wyjazd i ja bym była zadowolona, to zaraz się budzi, co mama pomyśli

to tyle z porannych przemyśleń
ściskam mocno i idę do pracy
Tez tak mam, ze wszystko staram sie oceniac pod wzgledem "ale co mama pomysli" i niecierpie tego u siebie, dlatego staram sie informowac ja o coraz mniejszej ilosci spraw nie tracac dobrego kontaku, ktore ze soba mamy.



Dziewczyny jestem wsciekla, normalnie najchetniej ZJADLABYM kogos
Mam niemaly problem z uczelnia a raczej z oplatami z powodu jakies niekompetentnej baby, ktora nie potrafi wykonywac swojego zawodu Najgorsze jest to, ze do czwartku nie moge nic zrobic w tej sprawie, ale jesli przepadnie mi stypendium o ktore sie staram wlasnie przez te epizod to nie zostawie tego tak
Tydzien zaczal sie u mnie wyjatkowo "wojowniczo" jak pisalam wyzej Chce sobie poradzic, chce przestac sie bac, zapakowac wszystkie zaby do wielkiego pudla i go zjesc (Co ja tak ciagle bym cos zjadla, chyba pojde do lodowki zobaczyc czy cos ciekawego tam znajde ).
Tak wiec dzisiaj jestem optymistka i nie trace juz czasu na wizazu a zabieram sie za prawo. Trzymajcie kciuki, aby ta dobra aura mnie szybko nie opuscila
__________________
Ti vorrei... condividere con il mondo e tenerti solo per me...


Studentka!

BLOG - zapraszam
NoLQa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 11:17   #4970
martina@
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 4 365
GG do martina@
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Coffee, czytam Cie od wczoraj wieczór, choć nie pisałam, bo telefonem mi kiepsko się pisze.
Opisujesz mój stan sprzed lat, kiedy byłam już w dalece zaawansowanej depresji. Byłam tego świadoma, aczkolwiek też słuchałam się mamy, która mówiła do mnie: "nie idź do psychiatry, bo da ci żółte papiery i nigdzie pracy nie znajdziesz." Więc nie szłam do psychiatry, sama starałam się poradzić sobie ze wszystkim. Skończyło się źle i koniec końców i tak trafiłam na leczenie. To Ty założyłaś wątek o depresji, prawda?

Psycholog i pieniądze:
Zgłoś się do poradni zdrowia psychicznego w przychodni studenckiej lub jakiejś tam swojej.
Ja 2 tygodnie temu dzwoniłam się zapisać, okazalo się, że gdzieś od 2 lat wymagane jest skierowanie do psychologa. Zapisałam się więc do psychiatry w nadziei dostania leków i wlasnie skierowanie do psychologa. Bezpłatnie, na NFZ. otrzebne tylko zaswiadczenie o ubezpieczeniu, nie wiem czy ubezpieczają Cię rodzice? RMUA z miejsca pracy ogoś kto Cię ubezpiecza. Jesli nie, trzeba isć do dziekanatu, tam poprosić, zeby uczelnia ubezpieczała Cie, wypełniasz jakieś świstki i już jestes ubezpieczona przez uczelnie.
Oczywiście nie trwa to dzień, moja wizyta u psychiatry bedzie miała miejsce 31 stycznia!!!

Mama:
Nie pokazuj mamie leków, nie spowiadaj się z wizyt u psychiatrów, (nie weź do siebie czasem) ludzie tej epoki nie rozumieja rozchwiań emocjonalnych, moja mama też jest ignorantką jeśli o to chodzi, nawet teraz, kiedy wie czym moze się skończyć nieleczenie depresji. Gdy powiedziałam jej że muszę znów wejść na leki wykrzyczała mi: "Żadnych leków!!" A ja do niej, ze nie ona żyje moim zyciem, już raz jej w tej kwestii zaufałam i źle na tym wyszłam, wiec nich sobie porady daruje.

Bieżąca sytuacja:
Piszesz o kolokwiach w natępnym tygodniu, o egzaminach, sesji czerwcowej, ogarnięciu wszystkiego i lęku, ze jeśli tego nie zrobisz przepadnie wyjazd.
W chwilli obecnej mam taki stan, mam to zrobić i to i to i to i to i tego jest tak dużo, że nie robie nic.
Wczoraj wyryczałam wiadreko lez.
Poźniej wstałam ogarnęłam biurko, zlożyłam ubrania, wstawiłam pranie. Górę naczyń zostawiłam w zlewie. Trudno.
Wiem co czujesz, uwierz.
Nienawidzę, gdy ktoś daje mi rady, bo mój mózg racjonalny pracuje dobrze i mam pelna świadomość CO POWINNAM ZROBIĆ. Ale tego oczekiwania ode mnie, relanego lub nie (przecież nie wiem czy tesciowa oczekuje ciasta, mąż obiadu na własną niekorzyść zakladam, ze tak) jest tak dużo, ze zwyczajnie nie daję rady.
Tak jak Ty i wszystkie Twoje siedzące na Twojej glowie kolokwia.
Potrzeba Ci pomocy natychmiast, bo nawet jeśli się zapiszesz do psychologa lub psychiatry to potrwa.
Na terapii grupowej mówiliśmy o takim stanie, ze wszystkiego jest zbyt dużo i mózg zamiast ogarniać to co ma przed nosem koncentruje się na przyszlosci, rysuje ją czarno i wyć się chce, nic więcej. Tzw. syndrom "w kłębek i pod kołdrę". Gdy jest ZBYT DUŻO trzeba sobie zadać pytanie CO KONKRETNIE. Rozbić czarną masę na podstawowe elementy. Czarna masa wtedy traci moc a my odzyskujemy trochę panowanie nad tym.
Twoje kolokwia... tu dochodzi jeszcze konieczność skupienia się. A tu trudne gdy ma się stan o jakim piszesz, jeśli dobrze to oceniam z własnego doświadczenia oczywiście.
Czy jest jakaś koleżanka/kolega, którzy przygotowują się tez do tego? Podłącz się.
Nawet jeśli bedzie Ci sie wydawać, ze jesteś sto lat za nimi w tej nauce. Niech Ci pomogą, pociagną trochę, niech ogarną to z Tobą, wytłumaczą Ci, są takie osoby?
Pomoze Ci to, bo nawet jeśli nie nauczysz się na milion%, a nie nauczysz się z pewnością, to nauczysz się na 60% a to wystarczy może na zaliczenie.
Wiem, trudno postanowić, przełamać lęk, załamanie, zniechęcenie, izolację, zwątpienie, wiem, wiem, wiem, wiem, wiem. Byłam tam gdzie teraz Ty jesteś.
Masz jakieś 3 koła. Spróbuj zostawić cholerną przyszłość, choćby nie wiem jak fatalną przed sobą, no i kit, niech będzie nawet czarna dupa, w dupie. Teraz niech się wali i pali Ty masz 3 koła. I podejdź do nich, choćbyś szła na wydział na czworaka.

Czas:
Szybko leci ten sukinsyn. Gapisz się na równanie, ni cholery nie pojmujesz, a tu dwie godziny minęły... I znów panika, nie zdążę, za dużo, za późno się wzięłam, ciapa ze mnie, niedorajda, nie dam rady, aaaaa!!! w kłębek i pod kołdrę. Znasz to?
Mój kolega nazywa ten stan AAAAA!!!WSZYSCY ZGINIEMY!!
Trzeba to zatrzymać, żeby nie wpaść w ten kołowrotek bezproduktywnego myślenia.
Jak?
To trudne, kurka, nie wiem jak. Iść do ludzi, z nimi się uczyć.
Jeśli nie?
Może nastawiać zegarek na 20 minutowe interwały czasowe i ile się da tyle zrobić w te 20 minut, potem znów. Świadomość, że to krótki czas, tylko te 20 minut, moze to pomoże się skupić.

Coffee, spróbuj.
O lękach pogadamy po Twoich kolosach, bo piszesz dosłownie o mnie, a ja nie mam już 20 lat i boję się przyszłosci jak cholera!!!!
Trzymam kciuki.
Pisz jakby co.
Daj znać jak idzie.
Wierzę że tym razem, w tej chwili, dasz rade bez profesjonalnej pomocy, a potem ze specjalistami czy bez nich poradzimy sobie!
Na pewno nie jestes sama!!
Jakbym byla CoffeeWithMilk to usciskalabym Cie za ten post!

Poza tym CoffeeWithMilk pokusilam sie o wejscie na Twojego bloga. Twoja wola walki jest OGROMNA, wiec brnij do przodu!

Cytat:
Napisane przez NoLQa Pokaż wiadomość
Zjadamy te wielkie zaby jedna po drugiej




Tez tak mam, ze wszystko staram sie oceniac pod wzgledem "ale co mama pomysli" i niecierpie tego u siebie, dlatego staram sie informowac ja o coraz mniejszej ilosci spraw nie tracac dobrego kontaku, ktore ze soba mamy.



Dziewczyny jestem wsciekla, normalnie najchetniej ZJADLABYM kogos
Mam niemaly problem z uczelnia a raczej z oplatami z powodu jakies niekompetentnej baby, ktora nie potrafi wykonywac swojego zawodu Najgorsze jest to, ze do czwartku nie moge nic zrobic w tej sprawie, ale jesli przepadnie mi stypendium o ktore sie staram wlasnie przez te epizod to nie zostawie tego tak
Tydzien zaczal sie u mnie wyjatkowo "wojowniczo" jak pisalam wyzej Chce sobie poradzic, chce przestac sie bac, zapakowac wszystkie zaby do wielkiego pudla i go zjesc (Co ja tak ciagle bym cos zjadla, chyba pojde do lodowki zobaczyc czy cos ciekawego tam znajde ).
Tak wiec dzisiaj jestem optymistka i nie trace juz czasu na wizazu a zabieram sie za prawo. Trzymajcie kciuki, aby ta dobra aura mnie szybko nie opuscila

Boże... ja też dzisiaj bede jadla te żaby jak zla... Mam rozmowe na skypie odnosnie praktyk. Jak wspominalam wczesniej, od grudnia siedze w domu.

Jestem typem osoby, ktora lubi dzialac od razu... Najlepiej jak wpadnie mi jakis pomysl do glowy, to chce go zrealizowac w przeciagu 2tyg. Im bardziej sie cos odwleka, tym mniejsza mam na to ochote. I tak jak jeszcze 2 tyg temu bylam wsciekla, ze nic nie posuwa sie naprzod w zwiazku z tymi praktykami, tak dzisiaj juz zaczynam sie denerwowac i najchetniej wszystko bym odwolala. ALE JESTEM DZIELNA I ZJEM TA ŻABE W CAŁOŚCI BEZ PRZEGRYZANIA NAWET!


Dziewczyny, nie wiem, czy bedzie na miejscu to, co napiszę, ale Wasze sytuacje z rodzicami sa dla mnie tak abstrakcyjne, ze az nie wiem, jak mam sie wypowiedziec w tym temacie... Moi rodzice, a w szczegolnosci Mama (Tata raczej nie jest gadatliwy, ale mam u niego pelne wsparcie) przyklaskują kazdemu mojemu pomyslowi, nawet najglupszemu. Finansuja mnie w miare swoich mozliwosci - kiedys bylo lepiej, teraz jest troszke gorzej. Zawsze dostane od nich cieple slowo - mimo iz jestem ogromna optymistka, czasami (rzadko ale jednak) dopadnie mnie zwatpienie i oni zawsze powiedza : dziecko, badz cierpliwa, wszystko bedzie tak, jak sobie wymarzylas.
Pamietam tez, jak jechalam do Stanow, na W&T, pojechalam na Alaske i moja mama musiala wysluchiwac od dziadkow jak to tak moze mnie poslac, przeciez ja nie jestem stworzona do pracy fizycznej, nie poradze sobie itp. Na co moja mama stwierdzila, ze jestem super i na pewno dam sobie radę, a nawet jesli (chociaz to powiedziala dopiero po moim powrocie, zebym ani przez chwile w siebie nie zwatpila) to mam do tego prawo, liczy sie to, ze odwazylam sie pojechac.
Takich historii moglabym przytaczac wiele, ale nie o to chodzi.

Wiem, ze chcecie sprostac wymaganiom rodzicow, ale powinnyscie dostac tez od nich wsparcie albo chociaz cieple slowo... Demotywowanie chyba nikomu jeszcze nie wyszlo na dobre.
__________________
ŻYCIE, KOCHAM CIĘ NAD ŻYCIE!

73->72->71->65->60
martina@ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 12:22   #4971
fioleciasto
Zakorzenienie
 
Avatar fioleciasto
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 113 781
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Do zrobienia na teraz:

  • dokończyć matryce
  • wydrukować notatki
__________________
08.2017 (8tc)[*]
12.2017 (15tc)[*]

Najszczęśliwsza na świecie podwójna mama



2021 :82
2022 :26
fioleciasto jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 13:37   #4972
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

poniedzialek. SPotkanie z szefem. nieprzespana noc znow z tego samego powodu. Jestem juz jak zombie.

jak sie uspokoic, wyciszyc? jak znalezc moj 'innerpeace'?

http://www.youtube.com/watch?v=6q2Ki...16F9AB3&lf=BFp

Na dzis bylo:
opracowac kikuchi, poprawic sheetsy, przygotowac sie do spotkania - done.

na pozniej - zapisac sie na micro.
opracowac to co zrobilam w pn. dokonczyc ksiazke o dyfrakcji.
sprobowac znalezc sily isc na taniec. ten nowy dodatkowy. ale nie wiem co z tego bedzie.
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 18:32   #4973
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Byliśmy z Tżtem w ciekawej restauracji indonezyjskiej na przedziwnym, choć pysznym, jedzeniu, poszliśmy później potańczyć do klubu, a oprócz tego byliśmy w sobotę i w niedzielę u bliskich znajomych. Było przemiło.
Tego mi brakuje w moim związku.
Cytat:
Napisane przez Lilith890502 Pokaż wiadomość
co mama pomyśli
Nawet nie wiem czy już z tego "wyroslam"...
Wydaje mi się, że tak... ufff, ca za ulga.
Cytat:
Napisane przez martina@ Pokaż wiadomość
Jakbym byla CoffeeWithMilk to usciskalabym Cie za ten post!

Cytat:
Napisane przez martina@ Pokaż wiadomość
Dziewczyny, nie wiem, czy bedzie na miejscu to, co napiszę, ale Wasze sytuacje z rodzicami sa dla mnie tak abstrakcyjne, ze az nie wiem, jak mam sie wypowiedziec w tym temacie...

Wiem, ze chcecie sprostac wymaganiom rodzicow, ale powinnyscie dostac tez od nich wsparcie albo chociaz cieple slowo... Demotywowanie chyba nikomu jeszcze nie wyszlo na dobre.
Powinnyśmy, a nie dostajemy.
I wtedy co tu robić, żeby nie popsuć relacji z tymi ważnymi dla nas ludźmi?
Mój ojciec nie angażował się w moje życie tylko wyskakiwał z radami; powinniście wziąć kredyt, powinnaś za korki brać więcej... najlepiej dyspozycje wydawał co do cudzych pieniędzy, sam nie mając się czym na tym polu popisać niestety...
Z matką było gorzej, bo moje stany psychiczne to dla niej abstrakcja, a moje niedociagnięcia życiowe to coś realnego. Sądziła, zę poganiając mnie, porównując z innymi, zawstydzając, obrażając się zmobilizuje mnie.
Przestałam pisać, mówić jej o waznych rzeczach, kolowiach, a gdy ciągle pytała kiedy koniec studiow mówiłam, że gdy nadejdzie poinformuję ją.
To samo zrobiłam z każda dziedziną, której wałkowanie mnie przerastało.
I nagle został jeden tylko temat: moje dziecko.
Nie wiem czy to dobrze czy źle. Lepiej niż było.
A Ty Martina@ możesz się tylko cieszyc ze swoich Wspaniałych Rodziców.

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2012-01-16 o 18:40
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2012-01-16, 18:55   #4974
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Sądziła, zę poganiając mnie, porównując z innymi, zawstydzając, obrażając się zmobilizuje mnie.
Przepraszam, że wyrwałam tak tylko jedno zdanie, ale wypiłam energy drinka i kawę i jakoś mam taką motywację do działania, że boję się na dłużej zasiąść przed laptopem, a jutro dwa koła! Mam zamiar nie kłaść się dzisiaj spać, bo inaczej to ciężko widzę zaliczenie ich!

A co do tego zdania Patri, to skąd ja to znam? I wiem, jak się czułaś/czujesz. Moi rodzice, a zwłaszcza mama zawsze myśleli, że porównując mnie z innymi, zawstydzając przy koleżankach, każąc mnie przy innych, zmienią mnie i zmobilizują do nauki, do studiów, do życia. Tymczasem zawsze miało to odwrotny skutek. Odkąd pamiętam, ciągle tylko słyszałam: "Tylko czwórka? A Ola dostała 5. Widzisz, nie nauczyłaś się!!", wiecie jak ja się wtedy czułam? W duchu tylko sobie powtarzałam "To zmień sobie córkę, jak ja taka najgorsza" i też przez to (wyszło to na rozmowie z psychologiem) chciałam i chcę być idealna, porównuję się do innych i ciągle tylko myślę, że np. 'po co się uczę, jak i tak nie zaliczę, albo dostanę 3-, a ktoś tam dostanie 5' Tak bym chciała wyrwać to ze swojej świadomości, ten jeden jedyny element, żeby nie istniał, żeby go nie było..

Wracam do nauki (ciekawe ile wytrzymam), chociaż i tak cały czas w głowie mam natrętną myśl "i tak nie zaliczysz"

Ściskam Was Dziewczyny mocno!!!
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 19:13   #4975
3znaki
Przyczajenie
 
Avatar 3znaki
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 16
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Hej Starałam się Was podczytywać regularnie, ale nie chciałam nic pisać samych półsłówek, bo nie lubię nic robić na odwal (a zwłaszcza radzić ludziom).
Sama mam ostatnio tyle na głowie i chyba czas na moje głębsze wyżalenie się...
Otóż jestem w klasie maturalnej, chciałabym zdawać na medycynę i wiem, że stać mnie na to, żeby się tam dostać. Ale jestem okropnym leniem i brak mi jakiejkolwiek motywacji. Strasznie szybko załamuję się porażkami i zamiast wziąć się do roboty, rozpaczam dobre kilka dni nad przeszłością. Nie wiem JAK się uczyć, bo siadam do książek, niby wszystko umiem, ale jak przychodzi do sprawdzianów, testów to okazuje się, że ledwo ledwo to piszę. Jestem obecnie na etapie całkowitego zrezygnowania. Zastanawiam się nad zrezygnowaniem z marzeń, napisaniu matury po prostu żeby była, może za rok poprawię... Przeraża mnie to jak zmarnowałam dotychczasowy czas i jak mało mi go zostało. Nie chcę być nieudacznikiem życiowym, jestem osobą ambitną, ale z 2. strony jestem całkowicie zrezygnowana i najchętniej bym siedziała i płakała. Czasami mam wrażenie, że siedzą we mnie dwie kompletnie inne osoby, tyle że dominuje ta zła strona. Wszystko mnie załamuje, ludzie ciężko pracują, uczą się, a ja? Totalne zero...
3znaki jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 20:09   #4976
Lilith890502
Zakorzenienie
 
Avatar Lilith890502
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Lbn
Wiadomości: 3 824
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
A co do tego zdania Patri, to skąd ja to znam? I wiem, jak się czułaś/czujesz. Moi rodzice, a zwłaszcza mama zawsze myśleli, że porównując mnie z innymi, zawstydzając przy koleżankach, każąc mnie przy innych, zmienią mnie i zmobilizują do nauki, do studiów, do życia. Tymczasem zawsze miało to odwrotny skutek. Odkąd pamiętam, ciągle tylko słyszałam: "Tylko czwórka? A Ola dostała 5. Widzisz, nie nauczyłaś się!!", wiecie jak ja się wtedy czułam? W duchu tylko sobie powtarzałam "To zmień sobie córkę, jak ja taka najgorsza" i też przez to (wyszło to na rozmowie z psychologiem) chciałam i chcę być idealna, porównuję się do innych i ciągle tylko myślę, że np. 'po co się uczę, jak i tak nie zaliczę, albo dostanę 3-, a ktoś tam dostanie 5' Tak bym chciała wyrwać to ze swojej świadomości, ten jeden jedyny element, żeby nie istniał, żeby go nie było..
jakbyś cytowała słowa mojej mamy... teraz własnie dzięki takiemu postepowaniu, zawsze zastanawiam się jakie jest zdanie mojej mamy na podjętą przeze mnie decyzję , zamiast po prostu ja podjąć... dobrze, że TŻ mi pomaga się z tym przełamywać.
__________________
My

Szczęście to sposób patrzenia na świat

Daniel
Lilith890502 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 20:13   #4977
NoLQa
Zakorzenienie
 
Avatar NoLQa
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Mediolan;)
Wiadomości: 3 844
GG do NoLQa Wyślij wiadomość przez MSN do NoLQa
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Lilith890502 Pokaż wiadomość
jakbyś cytowała słowa mojej mamy... teraz własnie dzięki takiemu postepowaniu, zawsze zastanawiam się jakie jest zdanie mojej mamy na podjętą przeze mnie decyzję , zamiast po prostu ja podjąć... dobrze, że TŻ mi pomaga się z tym przełamywać.
Dokladnie! Ja niby wiem, ze rodzice we mnie wierza, ale wcale mi tego nie okazuja, wiec trudno mi uwierzyc sama w siebie. Wydaje mi sie, ze cokolwiek bym nie zrobila tego zawsze za malo
__________________
Ti vorrei... condividere con il mondo e tenerti solo per me...


Studentka!

BLOG - zapraszam
NoLQa jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2012-01-16, 20:56   #4978
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Coffe


A poza tym chciałabym Wam zadać pytanie, które odchodzi od zagadnień psychologicznych, którymi się tu zazwyczaj zajmujemy, a zaczepia o kwestie... filozoficzne? Chodzi mi o to, czy zadawałyście sobie kiedyś pytania typu "Jakim jestem człowiekiem?, Jakimi zasadami się kieruję? Czym jest dobro? Jakie są najważniejsze wartości w życiu człowieka?" Czy myślałyście o sowim życiu w jakiejś ... szerszej perspektywie?
Pytam o to, bo sama często te pytania sobie zadaję i próbuję szukać odpowiedzi (z bardzo różnym skutkiem), a to, co z tych rozmyślań wynika naprawdę pozwala mi budować w jakiś sposób swoją osobowość, charakter, ja wiem... kręgosłup moralny? Staram się oceniać życie, być uczciwa wobec siebie i rzeczywistości, w jakiś sposób znaleźć metodę na systematyzację rzeczywistości. To są tematy, które zahaczają też i o religię i o duchowość jako taką. I szczerze mówiąc bardzo rzadko zdarza mi się o nich rozmawiać, bo niezwykle łatwo wpędzić się przy okazji takiej rozmowy w banał, zacząć dyskutować czy nawet się kłócić, a przecież nie o to chodzi. Sądzę, że to są sprawy, bez których rozpracowania trudno jest budować fundament swojego "dorosłego" życia, swojej dojrzałości czy mądrości.

Może to zabrzmiało jakoś ciężko i nie na temat, ale przyszła mi taka refleksja czytając ostatnie posty Coffe, burej kocurki, Patri i innych o tym miotaniu się i niepewności. Psychologia i psychiatria to jedno a poświęcenie czasu na... duszę? to drugie. Piszę o tym, również dlatego, że z moich lektur i przemyśleń wynika, że w życiu takim prawdziwym, prawdziwym sukcesem jest to, co my sami jako sukces zdefiniujemy. (Ech, no właśnie, z takimi sprawami bardzo trudno nie wpaść w banał). Przegrywasz, jeśli dajesz się pokonać pysze, egoizmowi, chciwości i złu, przegrywasz jeśli brak ci miłości, jeśli lodowaciejesz w obojętność, jeśli wykorzystujesz okrucieństwo. To są prawdziwe porażki, a nie to, że mama nie może się tobą chwalić przed koleżankami. Może daje znać o sobie moja niewydarzona humanistyczna natura, ale dla mnie to są oczeń ważnyje kwestie i w sumie nie raz ratowały mnie przed poczuciem totalnego bezsensu.

(Dla chętnych do poczytania coś lekkiego czyli kodeks człowieka pobłażliwego Kisiela, który moim zdaniem ujął wiele ważnych rzeczy bez popadania w banał http://wyborcza.pl/1,76842,9253623,1...n_Kisiela.html )

No i jeszcze dwie kwestie dotyczące poczucia własnej wartości, której, na szczęście, chyba mi nie braknie (oprócz tych momentów, kiedy nazywam się "głupią idiotką" czy "potworną będzwalicą", ale każdy ma takie chwile). W sumie jakby się blizej zastanowić, to opieram je głównie na tym, co wyniosłam z domu (i wiem, że nie każdy miał szczęście mieć wierzących w ciebie rodziców) oraz na doświadczeniu wyjazdu za granicę połączonego z pracą. Jechałam do obcych ludzi (kontakt tylko przez maila), z małą znajomością języka i ogólnie małym pojęciem tego, co mnie czeka. Nie zdecydowałabym się na to, gdyby nie wiara rodziny we mnie, że mi się uda. No i po tym już było z górki, w każdej trudniejszej chwili przypominam sobie mój ówczesny wyjazdowy stres i myślę, że jak tamto przezyłam, to wszytsko przeżyję. Potem bywałam w gorszych sytuacjach, ale tamto pierwsze rzucenie się na głębokie wody dało mi dużego kopa. Niektórzy są rzucani na takie wody z powodu okoliczności, a ja myślę, że każdy powinien tego zakosztować. Oceniam to teraz jako ziarno, które owocuje jeszcze w wiele lat od rzucenia...

Dobra, kończę te metafory i zbieram się do spania. Ściskam Was
Fairy, poruszyłaś ważny temat Dla mnie to ważne wiedzieć czym się w życiu kieruję, jakim człowiekiem jestem, co cenię, co uważam za wartość... Kiedyś się skupiłam i "zrekonstruowałam" swoje podejście, wrzucę Wam kiedyś fajny "materiał".
Niestety jestem taka, że czasem wolę stracić, ale być wierną sobie i uczciwą.

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
na pozniej - zapisac sie na micro.
opracowac to co zrobilam w pn. dokonczyc ksiazke o dyfrakcji.
sprobowac znalezc sily isc na taniec. ten nowy dodatkowy. ale nie wiem co z tego bedzie.
Byłaś na tańcach?
Kiedy wyjeżdżasz do Nadrenii?
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-16, 23:19   #4979
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Fairy, poruszyłaś ważny temat Dla mnie to ważne wiedzieć czym się w życiu kieruję, jakim człowiekiem jestem, co cenię, co uważam za wartość... Kiedyś się skupiłam i "zrekonstruowałam" swoje podejście, wrzucę Wam kiedyś fajny "materiał".
Niestety jestem taka, że czasem wolę stracić, ale być wierną sobie i uczciwą.



Byłaś na tańcach?
Kiedy wyjeżdżasz do Nadrenii?
troche mialam dzis zly dzien, zwlaszcza rano, po kolejnej nocy z myslami. Dlatego nie odpisalam Fairy na ten post. ale zgadzam sie w zupelnosci z tym co napisalas. Mam zasady wobec ktorych postepuje, weryfikowalam je wielokrotnie by byly w zgodzie ze swiatem i doobrym wychowaniem. gdybym je zlamala bylabym nie fair. Bycie nie w zgodzie ze soba samym jest chyba najgorszym klamstwem, jakie mozna wciskac ludziom. Nie to nie jest maslo maslane Mowienie komus, ze wszystko jest ok, gdy sie klamie to tak jak wmawiac, ze biale jest czarne.


Nie poszlam na taniec, poniewaz siedzielismy z moim dr troszke po godzinach i nie zdarzylabym. Ale za to zrobilismy sporo ciekawych rzeczy.
Wyjezdzam 13 lutego. fajnie, bo TZ dolaczy najprawdopodobniej 15. i posiedzimy sobie tam do 19 Jest wiele rzeczy do uzgodnienia. wyszla dzis pewna pozytywna (po czesci) sprawa. okazalo sie, ze kilka dni temu TZ mial powazna rozmowe z rodzicami i powiedzial im...zeby sie odczepili od wesela. nie bedzie sie ich o nic prosic, dostana zaproszenie tylko. Z jednej strony sie bardzo ciesze, bo byc moze caly moj stres opadnie, a z drugiej troche zaluje, ze jednak nie dalo sie tego inaczej rozwiazac. jednak nie jestem zwolennikiem wojen i klotni, tylko hedonizmu i spokoju w kontaktach z innymi. ale jak widac..nie zawsze sie da.
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!

Edytowane przez Nebula
Czas edycji: 2012-01-16 o 23:22
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-01-17, 02:15   #4980
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Do zrobienia było:
* odespać natychmiast (ale nie za długo)
* 2 ostatnie wydruki - kolejowy i pierworys

* spłodzić sprawozdanie z projektu i złożyć całość
* sałatka albo dwie

* odżywka na włosy
* obiad dla 2 osób

* pomóc siostrze z kompem
* ogarnięcie niemożliwej do opanowania 1/3 materiałów/książki/zadań na środowe kolo
* kartka ze wzorami do bezpośredniego wkucia
* przeczytanie notatek na wtorkowe kolo
* ogarnięcie mieszkania po weekendowym przyjmowaniu gości
* zdjąć uprane ubrania, poskładać, schować


I ten cholerny projekt zjadł cały czas! A w dodatku ciągle nie jest gotowy: sprawozdanie i złożenie czekają - jutro dosłownie podczas zajęć będę musiała się tym zająć. Musiałam zmienić koncepcję, nawet teraz nie jestem jeszcze pewna, czy jest w miarę ok. W krytycznym momencie spisałam wszystkie niedociągnięcia licząc, że przestaną być takie straszne... no i z niektórymi już się pogodziłam.
Wszystko zostaje na jutro, notatki będę czytać dojeżdżając, a ze środowego egzaminu muszę zrezygnować, bo kolokwium ważniejsze. Nawet nie zajrzałam do książki, nie mówiąc o masakralnej ilości zadań. Zaczynam panikować: to jeden z dwóch najważniejszych przedmiotów, moje być albo nie być. I wszystko mi się obsuwa.

Na jutro (dziś) zostaje wszystko niezrobione i:
* wczesna pobudka
* zapłacić za książki
* paznokcie
* ogarnięcie plików na sesję
* format dysku zewnętrznego
* kolejna 1/3 materiału i zadań, to już w sumie pół semestru w 1 dzień

Edytowane przez czerwieclipiec
Czas edycji: 2012-01-17 o 02:17
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:42.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.