Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[Asji]

Napisane przez candiess

Strasznie zdziwiło mnie dzisiaj to, że każdy maturzysta w mojej szkole musi zapłacić 10 zł za catering dla nauczycieli, którzy będą egzaminować nas na maturze. Jeżeli każdy zapłaci to wyjdzie około 1500 zł za kanapeczki dla nich. Wydaje mi się, że to normalny dzień pracy? Naprawdę nie mogą sami zaopatrzyć się w jedzenie dla siebie?

Co to się porobiło na świecie
U mnie na maturze uczniowie dostawali soki owocowe i kanapki, nie pamiętam żebym za to płaciła, ale w sumie możliwe, że zostało mi to potrącone z jakichś opłat studniówkowo-zakończeniowo szkolnych...

[Wyrak]

Napisane przez Darkoz

Cieszę się, że nie jestem w tym poglądzie jedyna . Ale najbardziej mnie bawią osoby, które twierdzą, że narzekanie to nasza cecha narodowa, po czym same marudzą, w jakim to strasznym państwie żyją, jakie to okropne Polaczki ich otaczają... No cóż, droga wolna .

Co to to fakt, narzekajacy na narzekanie Polakow, samospelniajaca sie przepowiednia

Lisbeth, u mnie byl lepszy numer z babka, ktora w zasadzie wymuszala na uczniach zrzutke na prezenty dla niej, a niedostosowanie sie moglo sie skonczyc tym, ze oceny lecialy w dol. Dodac do tego, ze baba naprawde bez wiedzy i specjalnych umiejetnosci pedagogicznych, za to z plecami w kuratorium chyba. Nawet tak milujacy blizniego i ludzkosc osobnik jak ja sie rozezle jak sobie jej zachowanie przypomne

[invisible_01]

Ja maturę pisałam 3 lata temu, nie pamiętam, żebyśmy się składali na jakieś obiady dla nauczycieli, ale wiem, że takowe podczas matur ustnych mieli. Nie wiem, skąd, może jednak z rady rodziców coś poszło

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Wyrak

Lisbeth, u mnie byl lepszy numer z babka, ktora w zasadzie wymuszala na uczniach zrzutke na prezenty dla niej, a niedostosowanie sie moglo sie skonczyc tym, ze oceny lecialy w dol. Dodac do tego, ze baba naprawde bez wiedzy i specjalnych umiejetnosci pedagogicznych, za to z plecami w kuratorium chyba. Nawet tak milujacy blizniego i ludzkosc osobnik jak ja sie rozezle jak sobie jej zachowanie przypomne

U mnie za brak opłaty ocena poleciała w dół Wychowawczyni najwyraźniej myślała, że przekona mnie tym do wydawania kasy na jakieś bliżej nieokreślone cele. Myliła się, bo oceny miałam w głębokim poważaniu skoro na studia liczyła się tylko matura

[syklamen]

Oj to ja napiszę, co mnie dziwi i wkurza.

Dziwią mnie ćwiczeniowcy i wykladowcy którzy:

1. spóźniają się często i gęsto na zajęcia
2. odbierają telefon na wykładzie czy ćwiczeniach i na cały głos radośnie: 'nie mogę teraz rozmawiać mam wykład' to nie można już wyłączyć tego dźwięku w telefonie, albo przynajmniej jak ktoś dzwoni to odrzucić?
3. przekręcają nazwiska studentów za każdym razem sprawdzania listy. (Pani od ćwiczeń przekręciła moje nazwisko 3 razy pod rząd na każdych zajęciach i za każdym razem z tłumaczeniem 'bo tu tak niewyraźnie jest napisane', dodam że piszę bardzo wyraźnie) jakby nie mogła już sobie za którymś razem tej listy wydrukować, skoro ma problemy z wraźnym czytaniem.
4. mają wysłać materiały, zapomną i potem jeszcze pretensja do studentów, że nikt nie napisał maila z przypomnieniem. A czy jakby miała coś do dajmy na to przełożonego wysłać to by się o to dopraszał i pisał maila z przypomnieniem? To jest jej praca i bierza za to kasę.


Niby mają przkład studentom dawać, a niektórzy prezentują niski poziom kultury i brak szacunku do studenta. To skutkuje też brakiem szacunku ze strony studentów do takiej osoby i taka osoba wręcz działa mi na nerwy.

Co o tym myślicie?

[201604181004]

Co o tym myślę? Nic ;P u mnie na uczelni generalnie niektórzy mają luz blues, na egzaminach ustnych telefony odbierają itp. Jakoś specjalnie mi to nie robi nie przeszkadza mi to w edukacji a że mają pretensje o własne błędy to się przyzwyczaiłam, nikt już nie chce wyprowadzać takich ludzi z błędu więc macha się na to ręką.

[Aninek]

Napisane przez syklamen

Oj to ja napiszę, co mnie dziwi i wkurza.

Dziwią mnie ćwiczeniowcy i wykladowcy którzy:

1. spóźniają się często i gęsto na zajęcia
2. odbierają telefon na wykładzie czy ćwiczeniach i na cały głos radośnie: 'nie mogę teraz rozmawiać mam wykład' to nie można już wyłączyć tego dźwięku w telefonie, albo przynajmniej jak ktoś dzwoni to odrzucić?
3. przekręcają nazwiska studentów za każdym razem sprawdzania listy. (Pani od ćwiczeń przekręciła moje nazwisko 3 razy pod rząd na każdych zajęciach i za każdym razem z tłumaczeniem 'bo tu tak niewyraźnie jest napisane', dodam że piszę bardzo wyraźnie) jakby nie mogła już sobie za którymś razem tej listy wydrukować, skoro ma problemy z wraźnym czytaniem.
4. mają wysłać materiały, zapomną i potem jeszcze pretensja do studentów, że nikt nie napisał maila z przypomnieniem. A czy jakby miała coś do dajmy na to przełożonego wysłać to by się o to dopraszał i pisał maila z przypomnieniem? To jest jej praca i bierza za to kasę.


Niby mają przkład studentom dawać, a niektórzy prezentują niski poziom kultury i brak szacunku do studenta. To skutkuje też brakiem szacunku ze strony studentów do takiej osoby i taka osoba wręcz działa mi na nerwy.

Co o tym myślicie?

To akurat jest kwestia wychowania danego osobnika,sama jako prowadząca ćwiczenia
-nie spóźniam się (zdarzyło mi się raz,tramwaj zamiast 20 minut jechał godzinę...przeprosiłam studentów oczywiście)
-wysyłam materiał od razu,choć mówię,żeby w razie mojego zapomnienia przypomniano mi o tym (tu akurat nie widzę w takim przypominaniu nic niestosownego)
-mam ściszony telefon i nigdy do głowy by mi nie przyszło odbierać w czasie zajęć
-przekręcania nazwiska...raz czy drugi może się zdarzyć,ale wówczas piszę takie nazwisko swoim pismem,żeby tego unikać.

Sama nie szanowałam wykładowców,którzy nie potrafili okazać szacunku studentom i do teraz ich nie rozumiem - czy to myślenie,że jak się ma tytuł naukowy,żadna kultura nie obowiązuje?

[Ottos]

Moje dwie współlokatorki. Jak zamieszkałyśmy razem to wyglądały normalnie, średniego wzrostu, średniej wagi, ani grube ani chude. A teraz, po ośmiu miesiącach to, przepraszam za słowa, dwa chodzące grubasy. Jedzą na śniadanie michę płatków i z 5 kanapeczek każda, potem ze dwa obiady, potem dwie wielki torby czipsów, czekoladę, jakimiś ciasteczkami to przegryzają, batonikami, no i oczywiście wielka kolacja i chrupki do snu. Nie przesadzam, potrafią nakupywać całą torbę słodyczy (ostatni paragon na 36 zł) i zjeść to w ciągu popołudnia. Jak się rozbierają przy mnie to mnie cofa, wielkie niezadbane cielska, galaretowate tyłki, bleeh.

Ale najlepsze jest to, że każda sobie wieczorem robi 10 brzuszków i 10 przysiadów i się smaruje kremami wyszczuplającymi. Noż kurde niech one się za siebie wezmą, a nie się łudzą, że to coś pomoże. A w innych kwestiach dbają o siebie, szpileczki, miniówki, makijaż, widać, że chcą się podobać, nie wiem skąd to podejście do jedzenia, ja bym po takiej ilości żarcia zwróciła natychmiast to co właśnie w siebie wepchnęłam.

[Sondrina]

Napisane przez drabineczka

Nie dałam mojej szkole ani grosza, na studniówkę, na składkę, kanapeczki, sreczki, na nic polecam robić to samo co ja

---------- Dopisano o 18:51 ---------- Poprzedni post napisano o 18:20 ----------

A i co mnie dziwi...Dzisiaj na przejściu dla pieszych - strasznie długo paliło się czerwone światło, rozglądam się po bokach a obok pan (na oko 50-60lat) w transporterku ma rudą kicięęęę. I ona się tak patrzy na mnie ja taka zauroczona mówię że ma pan ślicznego kota, a facet się przestraszył chyba odwrócił głowę, nie odezwał się i potem na zielonym skręcił dość szybko



WTF..............

Myślę, że mu się ta kicia mogła mu się skojarzyć erotycznie.;P

[Bananalama]

Dziwi mnie... https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...8&postcount=71 takie podejście do tematu. Oczywiście nie mam monopolu na prawdę, ale mnie dziwi.

[Sondrina]

Napisane przez syklamen

Oj to ja napiszę, co mnie dziwi i wkurza.

Dziwią mnie ćwiczeniowcy i wykladowcy którzy:

1. spóźniają się często i gęsto na zajęcia
2. odbierają telefon na wykładzie czy ćwiczeniach i na cały głos radośnie: 'nie mogę teraz rozmawiać mam wykład' to nie można już wyłączyć tego dźwięku w telefonie, albo przynajmniej jak ktoś dzwoni to odrzucić?
3. przekręcają nazwiska studentów za każdym razem sprawdzania listy. (Pani od ćwiczeń przekręciła moje nazwisko 3 razy pod rząd na każdych zajęciach i za każdym razem z tłumaczeniem 'bo tu tak niewyraźnie jest napisane', dodam że piszę bardzo wyraźnie) jakby nie mogła już sobie za którymś razem tej listy wydrukować, skoro ma problemy z wraźnym czytaniem.
4. mają wysłać materiały, zapomną i potem jeszcze pretensja do studentów, że nikt nie napisał maila z przypomnieniem. A czy jakby miała coś do dajmy na to przełożonego wysłać to by się o to dopraszał i pisał maila z przypomnieniem? To jest jej praca i bierza za to kasę.


Niby mają przkład studentom dawać, a niektórzy prezentują niski poziom kultury i brak szacunku do studenta. To skutkuje też brakiem szacunku ze strony studentów do takiej osoby i taka osoba wręcz działa mi na nerwy.

Co o tym myślicie?

Ad2) Ja mam lepszego wykładowcę od przedmiotu humanistycznego, który zamiast wyłączyć głos w telefonie, odebrać, zrobić cokolwiek, podchodzi do telefonu, patrzy kto dzwoni, po czym nie odbiera. Ostatnio powiedział nam, że chyba się domyśli, że skoro nie odbiera to ma wykład. Ale głosu nie wyłączył, a ktoś bardzo chciał się z nim skontaktować.

[Lady in Blue]

Napisane przez Bananalama

Dziwi mnie... https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...8&postcount=71 takie podejście do tematu. Oczywiście nie mam monopolu na prawdę, ale mnie dziwi.

Mnie też i dlatego nawet nie wchodziłam na tamten wątek

[ricca166]

Napisane przez Ottos

Moje dwie współlokatorki. Jak zamieszkałyśmy razem to wyglądały normalnie, średniego wzrostu, średniej wagi, ani grube ani chude. A teraz, po ośmiu miesiącach to, przepraszam za słowa, dwa chodzące grubasy. Jedzą na śniadanie michę płatków i z 5 kanapeczek każda, potem ze dwa obiady, potem dwie wielki torby czipsów, czekoladę, jakimiś ciasteczkami to przegryzają, batonikami, no i oczywiście wielka kolacja i chrupki do snu. Nie przesadzam, potrafią nakupywać całą torbę słodyczy (ostatni paragon na 36 zł) i zjeść to w ciągu popołudnia. Jak się rozbierają przy mnie to mnie cofa, wielkie niezadbane cielska, galaretowate tyłki, bleeh.

Ale najlepsze jest to, że każda sobie wieczorem robi 10 brzuszków i 10 przysiadów i się smaruje kremami wyszczuplającymi. Noż kurde niech one się za siebie wezmą, a nie się łudzą, że to coś pomoże. A w innych kwestiach dbają o siebie, szpileczki, miniówki, makijaż, widać, że chcą się podobać, nie wiem skąd to podejście do jedzenia, ja bym po takiej ilości żarcia zwróciła natychmiast to co właśnie w siebie wepchnęłam.

Ojej,one chyba nie myślą,że to im cokolwiek pomoże.
Mnie osobiście irytuje podejście ludzi do zdrowego odżywiania .Mówię,że się staram zdrowo odżywiać ,bo ćwiczę ,a oni z czego Ty się chcesz odchudzać.Tak jakby piernik miał coś do wiatraka .Nie mam się z czego odchudzać ,ale bez białka to raczej mi masy nie przypędzie i odpowiednim rozłożeniu węglowodanów.To samo z ludźmi ,którzy mówią,że przecież oni zdrowo jedzą ,a nie chudną .W ich rozumieniu zdrowe jedzenie to słodka bułka,jasne pieczywo i np. serek homogenizowany .A wystarczyłoby zajrzeć do teorii i trochę w tym posiedzieć.

[a298662d510bb0f537bc3b0c2466fe273199e5e8_64a898f2369c4]

Napisane przez ricca166

W ich rozumieniu zdrowe jedzenie to słodka bułka,jasne pieczywo i np. serek homogenizowany .A wystarczyłoby zajrzeć do teorii i trochę w tym posiedzieć.

Mnie to irytuje w ten sposób, że ludzie patrzą na jedzenie zbyt ogólnie.
Na przykład: frytki? Bardzo zdrowe, przecież to same warzywa
Kilogram winogron? Super, przecież potrzebuję codziennie porcji owoców.

No i mój hicior: kolega jadł codziennie na obiad kukurydzę z puszki i puree ziemniaczane (z masłem i śmietaną). Na moją uwagę, że tak to on nie schudnie, wyleciał z tekstem że przecież ma codziennie na obiad talerz warzyw ciężko się nie zgodzić, nie?

[asioollka]

Napisane przez ricca166

Ojej,one chyba nie myślą,że to im cokolwiek pomoże.
Mnie osobiście irytuje podejście ludzi do zdrowego odżywiania .Mówię,że się staram zdrowo odżywiać ,bo ćwiczę ,a oni z czego Ty się chcesz odchudzać.Tak jakby piernik miał coś do wiatraka .Nie mam się z czego odchudzać ,ale bez białka to raczej mi masy nie przypędzie i odpowiednim rozłożeniu węglowodanów.To samo z ludźmi ,którzy mówią,że przecież oni zdrowo jedzą ,a nie chudną .W ich rozumieniu zdrowe jedzenie to słodka bułka,jasne pieczywo i np. serek homogenizowany .A wystarczyłoby zajrzeć do teorii i trochę w tym posiedzieć.

przecież serki homogenizowane zawierają bardzo dużo białka jak na tego typu produkt ; )

[rnm]

Napisane przez ricca166

Ojej,one chyba nie myślą,że to im cokolwiek pomoże.
Mnie osobiście irytuje podejście ludzi do zdrowego odżywiania .Mówię,że się staram zdrowo odżywiać ,bo ćwiczę ,a oni z czego Ty się chcesz odchudzać.Tak jakby piernik miał coś do wiatraka .Nie mam się z czego odchudzać ,ale bez białka to raczej mi masy nie przypędzie i odpowiednim rozłożeniu węglowodanów.To samo z ludźmi ,którzy mówią,że przecież oni zdrowo jedzą ,a nie chudną .W ich rozumieniu zdrowe jedzenie to słodka bułka,jasne pieczywo i np. serek homogenizowany .A wystarczyłoby zajrzeć do teorii i trochę w tym posiedzieć.

Zgadzam się, że akurat serek to źródło białka

Mnie denerwuje ogólnie podejście do chudości i grubości. Nie wolno osobie otyłej wytknąć nadwagi, bo to niegrzeczne. Nie ma jednak przeszkód, żeby "znęcać" się nad chudzinkami Jest przyzwolenie na kąśliwe teksty wobec drobnych kobiet. Nikt nie powie pulchnej pani: "pączuszku", albo że "facet na tłuszcz nie leci". Za to ile razy słyszałyście w swoim otoczeniu: "pies nie facet, na kości nie leci" ?!

---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:57 ----------

[1=a298662d510bb0f537bc3b0 c2466fe273199e5e8_64a898f 2369c4;33312493]Mnie to irytuje w ten sposób, że ludzie patrzą na jedzenie zbyt ogólnie.[/QUOTE]

Coś w tym jest. Moja mama żyła w przekonaniu, że jak przestanie jeść, to schudnie na szczęście wybiłam jej to z głowy.

Znajomy z kolei z dobroci serca starał się mnie wspierać na diecie, podsuwając mi np. słodzone jogurty (bo przecież jogurt nie może tuczyć!), czy płatki nestle fit

Co do kilograma winogron, to akurat miałabym pewne wątpliwości. Wiem, że to niby sam cukier, ale zjedzony jako śniadanie/podwieczorek (o ile ktoś wciśnie w siebie aż kg ), to i się naje, i nafaszeruje witaminami. Lepiej to, niż kilogram pączków, czy tłustej kiełbachy

[Ivy123]

Napisane przez Bananalama

Dziwi mnie... https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...8&postcount=71 takie podejście do tematu. Oczywiście nie mam monopolu na prawdę, ale mnie dziwi.

O rany, zero empatii, niektórzy to chyba powinni doświadczyć swoich poglądów na własnej skórze, może by wtedy coś dotarło?.

[Melanchton]

Napisane przez Ivy123

O rany, zero empatii, niektórzy to chyba powinni doświadczyć swoich poglądów na własnej skórze, może by wtedy coś dotarło?.

Ja też tam nie zaglądam; po co się denerwować...?
Generalnie, im człek głupszy tym bardziej radykalny...

[Bananalama]

Napisane przez Melanchton

Ja też tam nie zaglądam; po co się denerwować...?
Generalnie, im człek głupszy tym bardziej radykalny...

I się okazało, że mam w dalszej rodzinie sporo głupich

[BioIvO]

Napisane przez rnm

Mnie denerwuje ogólnie podejście do chudości i grubości. Nie wolno osobie otyłej wytknąć nadwagi, bo to niegrzeczne. Nie ma jednak przeszkód, żeby "znęcać" się nad chudzinkami Jest przyzwolenie na kąśliwe teksty wobec drobnych kobiet. Nikt nie powie pulchnej pani: "pączuszku", albo że "facet na tłuszcz nie leci". Za to ile razy słyszałyście w swoim otoczeniu: "pies nie facet, na kości nie leci" ?![COLOR="Silver"

Moja bardzo szczupła znajoma, zawsze ma ten kłopot, ze gdy wchodzi w nowe towarzystwo, wszyscy koniecznie musza skomentować jej sylwetkę, zajrzeć do talerza albo do kanapki. I to początkowo bywa popularny temat dyskusji w grupie. Jest bardzo szczupła od urodzenia, zawsze taka była, u niej to rodzinne. Wszystkowiedzące koleżanki zanim się przyzwyczają oskarżają ja o anoreksje, tasiemca, wmuszają jej kanapeczki a nawet macaja jej kończyny, żeby sprawdzić jakie są cienkie A to wszystko dorosłe kobiety. Gdyby tak w pracy ktoś niepokoił grubaskę to byłby skandal, a po chudziaku można sobie jeździć.

[rnm]

Napisane przez BioIvO

Moja bardzo szczupła znajoma, zawsze ma ten kłopot, ze gdy wchodzi w nowe towarzystwo, wszyscy koniecznie musza skomentować jej sylwetkę, zajrzeć do talerza albo do kanapki. I to początkowo bywa popularny temat dyskusji w grupie. Jest bardzo szczupła od urodzenia, zawsze taka była, u niej to rodzinne. Wszystkowiedzące koleżanki zanim się przyzwyczają oskarżają ja o anoreksje, tasiemca, wmuszają jej kanapeczki a nawet macaja jej kończyny, żeby sprawdzić jakie są cienkie A to wszystko dorosłe kobiety. Gdyby tak w pracy ktoś niepokoił grubaskę to byłby skandal, a po chudziaku można sobie jeździć.

no właśnie. Ludzie pozwalają sobie na naprawdę koszmarne zachowania i komentarze. Osobie otyłej nikt wprost nie powie: "za grubo masłem smarujesz". Za to nie raz spotkałam się ze strasznie niemiłymi komentarzami wobec szczupłych. Przez posądzanie o anoreksję, do komentowania w stylu: "jakbyś trochę przytyła, to może miałabyś piersi" razi mnie to bardzo i nigdy nie przestanie.

---------- Dopisano o 12:28 ---------- Poprzedni post napisano o 12:04 ----------

Dziwią mnie poradniki tego typu:

"O czym jeszcze warto pamiętać chcąc poderwać faceta, a właściwie czego nie robić w jego towarzystwie? "

• Zapomnij o wulgaryzmie, gdyż każdy mężczyzna jest na nie wyczulony. Przy tobie będzie się śmiał i udawał, że nie zauważył, a jednak zakoduje to w głowie i poruszy przy najbliższej okazji.

• Nie upijaj się jak spragniona zabawy nastolatka, zachowaj klasę i umiar by pokazać się z jak najlepszej strony i dać mu poczucie bezpieczeństwa że nigdy nie narobisz mu wstydu, zataczając się z przepicia.

• Nie obgaduj wspólnych znajomych ani też tych o których istnienia nie ma pojęcia, wystraszy się, że gdy wam nie wyjdzie i on znajdzie się na twoim języku.

(http://www.megapedia.pl/jak-poderwac-chlopaka.html). nie uważam takich rad za uniwersalne (albo sama muszę przed sobą przyznać, że jestem dziwadłem).

tż poznałam za czasów, kiedy na imprezach piło się na umór (oboje piliśmy, zresztą dalej nam się zdarza choć obiektywnie patrząc wyrośliśmy na ludzi ), przeklinamy, zdarza mi nam palić, obgadujemy czasem tak, że aż wstyd i teraz się zastanawiam, czy każdy facet na świecie będzie chciał księżniczkę "ą, ę", czy też mój tż jest jakimś wyjątkiem i skrywa w sobie urazę, nie chcąc mi sprawić przykrości

jak czytam podobne poradniki dla panów (czyli jak zdobyć jej serce), to też mi się wszystko wywraca. bo takiego książkowego podrywacza sobie nie wyobrażam

[Chatul]

Napisane przez rnm

Dziwią mnie poradniki tego typu:

"O czym jeszcze warto pamiętać chcąc poderwać faceta, a właściwie czego nie robić w jego towarzystwie? "

 Zapomnij o wulgaryzmie, gdyż każdy mężczyzna jest na nie wyczulony. Przy tobie będzie się śmiał i udawał, że nie zauważył, a jednak zakoduje to w głowie i poruszy przy najbliższej okazji.

 Nie upijaj się jak spragniona zabawy nastolatka, zachowaj klasę i umiar by pokazać się z jak najlepszej strony i dać mu poczucie bezpieczeństwa że nigdy nie narobisz mu wstydu, zataczając się z przepicia.

 Nie obgaduj wspólnych znajomych ani też tych o których istnienia nie ma pojęcia, wystraszy się, że gdy wam nie wyjdzie i on znajdzie się na twoim języku.

(http://www.megapedia.pl/jak-poderwac-chlopaka.html). nie uważam takich rad za uniwersalne (albo sama muszę przed sobą przyznać, że jestem dziwadłem).

tż poznałam za czasów, kiedy na imprezach piło się na umór (oboje piliśmy, zresztą dalej nam się zdarza choć obiektywnie patrząc wyrośliśmy na ludzi ), przeklinamy, zdarza mi nam palić, obgadujemy czasem tak, że aż wstyd i teraz się zastanawiam, czy każdy facet na świecie będzie chciał księżniczkę "ą, ę", czy też mój tż jest jakimś wyjątkiem i skrywa w sobie urazę, nie chcąc mi sprawić przykrości

jak czytam podobne poradniki dla panów (czyli jak zdobyć jej serce), to też mi się wszystko wywraca. bo takiego książkowego podrywacza sobie nie wyobrażam

O rany, dla mnie takie poradniki są żałosne Choć ziarnko prawdy w nich jest.
Jak ktoś ma taki styl bycia, że pije i przeklina, to dlaczego miałby podczas podrywu udawać kogoś, kim nie jest? I tak się wyda po jakimś czasie
Za to z tym piciem i przeklinaniem, to się częściowo zgadzam. Jak ktoś po alkoholu robi głupoty, to niech lepiej nie pije za dużo przy obcych osobach, nigdy nie wiadomo jakie mają intencje. O obgadywaniu już nie mówię, bo po co w ogóle mówić nowo poznanemu facetowi, że X to jest taka i owaka, a Y taki i owaki? Poza tym, jak się faceta nie zna, to się nie wie, co on zrobi z tą zdobytą wiedzą. Może zaraz pójdzie do X i Y i im wszystko powie? Po co sobie problemy robić?

[Shinn]

Napisane przez BioIvO

Moja bardzo szczupła znajoma, zawsze ma ten kłopot, ze gdy wchodzi w nowe towarzystwo, wszyscy koniecznie musza skomentować jej sylwetkę, zajrzeć do talerza albo do kanapki. I to początkowo bywa popularny temat dyskusji w grupie. Jest bardzo szczupła od urodzenia, zawsze taka była, u niej to rodzinne. Wszystkowiedzące koleżanki zanim się przyzwyczają oskarżają ja o anoreksje, tasiemca, wmuszają jej kanapeczki a nawet macaja jej kończyny, żeby sprawdzić jakie są cienkie A to wszystko dorosłe kobiety. Gdyby tak w pracy ktoś niepokoił grubaskę to byłby skandal, a po chudziaku można sobie jeździć.

Jakbym czytała o sobie. Ostatnio moja szefowa, zapytała ile ważę. Za nim w ogóle cokolwiek z siebie wydusiłam, parsknęła śmiechem i stwierdziła, że na pewno z 30 kilo. Gdybym ważyła te trzydzieści kilo, na pewno nie siedziałabym tam po osiem godzin w pracy, nie miała siły obżerać się co godzinę, malować, ubierać, śmiać itp. No, ale cóż ona wie lepiej... Ale chyba wiem skąd u niej ta złośliwość, sama jest na wiecznej diecie


A dziwi mnie zachowanie mojej koleżanki. Spotkałam się dziś z nią. Dziewczyna 21 lat. Nie pracuje, nie uczy się ( nie podeszła do matury, bo jej się nie chciało), jest zaręczona z chłopakiem, który notabene również nie pracuje i... mieszka u niego, a raczej z Nim u jego rodziców... Nie dokłada się na nic, bo zwyczajnie na ma z czego. Po prostu egzystuje jakby była członkiem rodziny. Dziwi mnie, że nie wstyd jej się tak zachowywać. A jeszcze bardziej dziwi zachowanie rodziców jej chłopaka, który na to przyzwalają. I utrzymują darmozjada.

[Bananalama]

Mnie też się zdarza skomentować figurę kogoś bardzo szczupłego, ale trochę inaczej. Mówię np :"Jej... jaka ty jesteś szczuplutka, zazdroszczę ci". To też Wam przeszkadza?

[Shinn]

Napisane przez Bananalama

Mnie też się zdarza skomentować figurę kogoś bardzo szczupłego, ale trochę inaczej. Mówię np :"Jej... jaka ty jesteś szczuplutka, zazdroszczę ci". To też Wam przeszkadza?

Lepiej tak powiedzieć, niż... O, ja! Ty jesz coś w ogóle?- Zawsze odpowiadam wtedy, że odżywiam się powietrzem.

[czarno czarna]

Napisane przez rnm

no właśnie. Ludzie pozwalają sobie na naprawdę koszmarne zachowania i komentarze. Osobie otyłej nikt wprost nie powie: "za grubo masłem smarujesz". Za to nie raz spotkałam się ze strasznie niemiłymi komentarzami wobec szczupłych. Przez posądzanie o anoreksję, do komentowania w stylu: "jakbyś trochę przytyła, to może miałabyś piersi" razi mnie to bardzo i nigdy nie przestanie.[COLOR="Silver"]

Oj tak, ja to słysze prawie codziennie. Przychodze na impreze a tam od razu "jacieee musisz być taka chuda" i w sumie to mogłabym się za to obrazić i wyjść, nawet raz tak zrobiłam i co usłyszałam? "przecież powinnaś się z tego cieszyć a nie się obrażać. Tak, napewno się bede cieszyć z czegoś co mi ktoś dzień w dzień wytyka

[Phoce]

Napisane przez Shinn

Lepiej tak powiedzieć, niż... O, ja! Ty jesz coś w ogóle?- Zawsze odpowiadam wtedy, że odżywiam się powietrzem.

Serio ludzie tak myślą? Ja rozumiem, że bycie chudą jak anorektyczka jest 'modne', ale ja widząc chudą/b. szczupłą dziewczynę, pierwsze co myślę to to, że pewnie ma skubana super hiper szybki metabolizm Mam kilka znajomych, które jedzą jak szalone, a i tak stanowią może 1/3 mnie

[Shinn]

Napisane przez Phoce

Serio ludzie tak myślą? Ja rozumiem, że bycie chudą jak anorektyczka jest 'modne', ale ja widząc chudą/b. szczupłą dziewczynę, pierwsze co myślę to to, że pewnie ma skubana super hiper szybki metabolizm Mam kilka znajomych, które jedzą jak szalone, a i tak stanowią może 1/3 mnie

Tak, kiedyś koleżanka na siłę swatała mnie z kolegą, który obejrzał mój profil na Facebooku. Napisał mi sms'a, o drugiej w nocy o treści: Ty jesz coś w ogóle? Boże, nie porwał Cie jeszcze wiatr Nie, żebym jakoś tragicznie chudo wyglądała. Mam 162 cm, mam fakt chude nogi i ręce, ale daleko mi do tych anorektycznych modelek. No, ale cała populacja, która nie akceptuje ludzi szczuplejszych od siebie wie lepiej czy ja jem czy nie Na szczęście przestałam już przeżywać te ich dogryzania w moją stronę, choć nie powiem.. wiele nocy przepłakałam przez takich ludzi, którzy myślą, że jak mi powiedzą, że wyglądam jak kościotrup to zacznę dziękować, że mi to powiedzieli. Mam lustro w domu, wiem jak wyglądam.

[Candy_lips]

Straszne jest wyzywanie ludzi od grubasów i na odwrót
Pytanie czy ktoś ma anoreksję- nie skomentuję.
Anoreksję, to prędzej można by stwierdzić po rozmowie z dziewczyną, gdyby powiedziała, że np woli umrzeć niż jeść i całe dni nic nie je i uważa, że jest gruba. Takie dziewczyny podobno dziś będą w Rozmowach w Toku. W końcu anoreksja to choroba duszy też.
Też kiedyś miałam koleżankę chudzinkę, ale nigdy nie przyszło mi do głowy obrażać ją czy zadawać takie pytania. Po prostu miała taką budowę. Ja też kiedyś byłam szczupła, tak jak ona, to nie, bo kosteczki nie o0dstawały, więc nie byłam mega filigramowa, ale szczupła, a jadłam duże ilości, dużo słodyczy, na obiad mogłam zjeść z 8 ziemniaków porządnych, dużo mięsa itp, a nie tyłam. Także wiecie.

[Phoce]

Napisane przez Shinn

Tak, kiedyś koleżanka na siłę swatała mnie z kolegą, który obejrzał mój profil na Facebooku. Napisał mi sms'a, o drugiej w nocy o treści: Ty jesz coś w ogóle? Boże, nie porwał Cie jeszcze wiatr Nie, żebym jakoś tragicznie chudo wyglądała. Mam 162 cm, mam fakt chude nogi i ręce, ale daleko mi do tych anorektycznych modelek. No, ale cała populacja, która nie akceptuje ludzi szczuplejszych od siebie wie lepiej czy ja jem czy nie Na szczęście przestałam już przeżywać te ich dogryzania w moją stronę, choć nie powiem.. wiele nocy przepłakałam przez takich ludzi, którzy myślą, że jak mi powiedzą, że wyglądam jak kościotrup to zacznę dziękować, że mi to powiedzieli. Mam lustro w domu, wiem jak wyglądam.

Jak już w temacie wagi, to mnie bardzo drażni, gdy dziewczyny, które ewidentnie nie mają problemów z wagą, jęczą wkoło jakie to są grube, jak im fałdy tłuszcz opadają z każdej strony () i jarają się tekstami w stylu 'pretty girls don't eat'. Mam taką jedną znajomą. Szlag mnie trafia, gdy ją słyszę. Wiem, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że gruba NIE jest, a czeka jedynie na komplementy. Lubię ją, ale w tej kwestii jest dla mnie ogromnym pustakiem. Sama kiedyś miałam duże problemy z wagą, schudłam swego czasu z 20kg i mimo że dziś nie wyglądam najgorzej, to obraz mojej figury wciąż jest zaburzony i zwyczajnie czuję się ciągle otyła. Walczę z tym jak mogę, staram się zaakceptować swoje ciało i nie zamęczam nikogo swoim problemem, a gdy słyszę, że dziewczyna o wiele szczuplejsza ode mnie jęczy jaka gruba jest, to robi mi się zwyczajnie przykro i niezręcznie. Skoro ona twierdzi, że źle wygląda to ja powinnam mieć zakaz jedzenia w ogóle