Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[Deleteee]

tinpanalley no tak ty tam przecież byłaś i widziałaś jak one ciężko pracowały przy nas, zmieniając nam pieluchy co godzinę gotując kaszki i pilnując żebyśmy paluszków do kontaktów nie wkładali.


(jakbyś nie zrozumiała to byłą ironia)

[Renatka_2108]

Napisane przez KarolinaK

Ja tez tak wole ale jak sie czyta te wszystkie przypadki to nie ma co liczyc nawet na kwiatka raz do roku

A no to fakt
Mialam takiego własnie pana kiedyś Co kwiatka dostałam raz takiego wiecie na wpół zwiedłego
Chlopak mówi mi :
- Kochanie zobacz co mam w bagazniku dla Ciebie
(Ja juz przeszczesliwa ze dostane jakis mily drobiazg albo coś)
-Otwieram bagaznik a tam jeden badylek... Rece mi opadły normalnie
A facet zarabiał, mieszkał z rodzicami wiec za mieszkanie nie placil az tyle tylko sie dokładał. A ja glupia mu kupowałam jak tylko mialam jakis grosz na zbyciu, czy to bluzka, czy lancuszek czy cos... Tragedia.

Za to moj malzonek od swieta kupuje kwiatki, albo jak sie poklocimy hehe
Ostatnio dostalam sliczny łancuszek od niego Wiec choc raz sie postarał
A przewaznie daje mi kase i sobie sama sprawiam prezenty te ktore mi sie podobaja

Napisane przez Irisfeal

A to nie da się tak że np na urodziny raz do roku (albo i dwa bo na gwiazdka czy trzy bo i na imieniny) dostać coś lepszego a od tak bez okazji dostać kwiatka, lizaka czy czekoladkę parę/paręnaście razy w roku?;>
Ja najbardziej lubię tą opcję:p

Ja wprawdzie kwiatów zazwyczaj nie suszę ale każdemu robię zdjęcie i mam pamiątkę

Pewnie ze sie da, ja lubie ale od czasu do czasu dostac kwiatek (juz mam tyle suszonych bukietów ze patrzec na nie nie moge (Z wesela mi zostaly i co jakis czas zmieniam nowe w pokoju )

Napisane przez pushit

A to nie da sie miec tego i tego?
Głupio by mi było, jakby co miesiąc przychodził z nowym Ipodem, albo skórzaną torebką... a tak, raz kwiatek, raz cos drozszego

Ja nie chce zeby codziennie dostawac takie drogie rzeczy
Zreszta nigdy nie dostałam nic takiego od chlopaka.

Pamietam ze jeden kiedys (nie chlopak a kandydat) mowil mi ze mi kupil pieeekna bluzke D&G i bluzki do dzis nie zobaczyłam
Albo mowil mi (oczywiscie jak ja odwołałam spotkanie) ze zarezerwował stolik w restauracji, ale niestety musi odwołać bo ze spotkania nici
Taki skąpiec - kombinator
Ze niby on chce a ja przez przypadek unikam

[ciri15]

Napisane przez Renatka_2108

A ja Was dziewczyny nie rozumiem co wy z tymi kwiatkami...

Ja wole dostac raz w roku jakis prezent "lepszy" np pierscionek, lancuszek, bielizne , cokolwiek niz co tydzien jakiegos badyla ktory mi zaraz zwiednie i go wywalę.

Fakt jestem kobieta i czasem jak mam zly dzien to bym chciala te kwiatki ale jakos wole dostac cos lepszego

Wątpię by facet, który co tydzień przychodzi z kwiatkiem nie kupił większego prezentu na urodziny

---------- Dopisano o 17:44 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------

Napisane przez tinpanalley

super odpoczynek przy pilnowaniu cudzych dzieci I jeszcze pewnie siostry powinny dopłacać za siebie, za to, że pozwolono im się zajmować grupą dzieci.

A czy autorka posta ma pretensje, że pojechały odpocząć? Jednak skoro jest organizacja wycieczki to ktoś się zobowiązuje opiekować dziećmi i powinien to robić. A ich zachowanie w czasie tej wycieczki było wstrętne.
Generalnie to o siostrach zakonnych/szkołach katolickich/domach prowadzonych przez zakonnice rzadko kiedy można powiedzieć coś dobrego.

[KarolinaK]

Napisane przez ciri15

Wątpię by facet, który co tydzień przychodzi z kwiatkiem nie kupił większego prezentu na urodziny

---------- Dopisano o 17:44 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------


A czy autorka posta ma pretensje, że pojechały odpocząć? Jednak skoro jest organizacja wycieczki to ktoś się zobowiązuje opiekować dziećmi i powinien to robić. A ich zachowanie w czasie tej wycieczki było wstrętne.
Generalnie to o siostrach zakonnych/szkołach katolickich/domach prowadzonych przez zakonnice rzadko kiedy można powiedzieć coś dobrego.

Bo ludzie sa naiwni i mysla ze jesli jest cos organizowanego przez kosciol to bedzie to zorganizowane porzadnie. Guzik prawda, te organizacje dzialaja na takiej samej zasadzie jak kazda inna. Dzisiaj nic sie za darmo nie dostanie. Jak bylam mala tez bylam kiedys na takich rekolekcjach zorganiozwanych przez kosciol. I pamietam ze ciagle chodzilam glodna. A najlepsze bylo jak jednego dnia wszysyc sie rozchorowali to byla jazda, wymioty, biegunki i inne takie. Zakonnicy starali sie wmowic nam ze wypilismy wode z niesprawdzonego zrodla

[tinpanalley]

też byłam na wakacjach z oazą i wszystko było ok. Jedzenie dobre i dużo, wolny czas wspaniale zorganizowany.
chodzi o to, że wszyscy myślą, że opiekunowie wycieczek z dziećmi jadą za darmochę na wywczasy. W życiu nie podjęłabym się opieki nad taką liczbą dzieci. A jeżeli już, to za odpowiednią zapłatę.

[lapida]

Napisane przez tinpanalley

super odpoczynek przy pilnowaniu cudzych dzieci I jeszcze pewnie siostry powinny dopłacać za siebie, za to, że pozwolono im się zajmować grupą dzieci.

a może wystarczyło, po ludzku, powiedzieć, że koszty takie i takie nie są pokrywane? Że nie są wliczone w cenę wycieczki?

Myślę, że koszty nie są małe i jesli doliczyłyby te 50 czy 100 zł, to rodzice nie zrezygnowaliby z wysłania dzieci na wycieczkę, a dzieci nie męczyłyby się na takiej kolonii..

[grusia90]

mnie mój eks na pierwszą (i ostatnią) rocznicę zaprosił do knajpy, gdzie po tym, jak wybrałam sobie kawy nie zaproponował nic więcej. i jeszcze sama za nią płaciłam. na urodziny dostałam od niego pseudo modelującą szczotkę do włosów, którą kupił w moim osiedlowym sklepie za może 5 zł? porażka. mój TŻ to całkowite przeciwieństwo.

[KarolinaK]

Napisane przez tinpanalley

też byłam na wakacjach z oazą i wszystko było ok. Jedzenie dobre i dużo, wolny czas wspaniale zorganizowany.
chodzi o to, że wszyscy myślą, że opiekunowie wycieczek z dziećmi jadą za darmochę na wywczasy. W życiu nie podjęłabym się opieki nad taką liczbą dzieci. A jeżeli już, to za odpowiednią zapłatę.

Ale za te wyjazdy tez sie placi Wiec podejrzewam ze organizatorzy oszczedzajac na jedzeniu na przyklad zbieraja sobie samodzielnie odpowiednia zaplate...

[Deleteee]

to nie był wyjazd z kościoła tylko z prywatnej szkoły, za którą się płaciło. Wyjazd sam w sobie był drogi (nie pamiętam dokładnie coś około 2,5 tys złotych) i jakby powiedziano że trzeba wziąć kasę na jedzenie czy na autobusy, albo dopłacić więcej to nie było by to problemem dla większości osób.

---------- Dopisano o 10:11 ---------- Poprzedni post napisano o 09:41 ----------

Napisane przez tinpanalley

też byłam na wakacjach z oazą i wszystko było ok. Jedzenie dobre i dużo, wolny czas wspaniale zorganizowany.
chodzi o to, że wszyscy myślą, że opiekunowie wycieczek z dziećmi jadą za darmochę na wywczasy. W życiu nie podjęłabym się opieki nad taką liczbą dzieci. A jeżeli już, to za odpowiednią zapłatę.

to czytaj uważnie zanim coś napiszesz było nie całe 30 osób na 7 sióstr które z nami pojechały a w ośrodku było ich jeszcze więcej. ( ale podziel sobie to 30 na 7 ) To nie był wyjazd z oazą tylko ze szkoły niektóre z sióstr były naszymi nauczycielkami. Na przykładzie swojego wyjazdu z oaza mówisz mi że mój ze szkoły był super. Gratuluje logicznego myślenia.

[dahira]

Dla mnie mistrzem skąpstwa był mój współlokator.
1. Wyliczał sobie, ile dziennie może zjeść (np. chleb sobie kroił na takie mega cienkie kromeczki i liczył, ile może zjeść dziennie)
2. Zawsze kupowałam papier toaletowy bo on "zapominał" i kiedyś się w końcu wkurzyłam. Poszedł po ten papier z miną zbitego psa i wrócił z... serwetkami z baru (mieszkaliśmy nad mlecznym barem). Jak go zapytałam, co to, to stwierdził, że upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: kupił sobie pomidorówę za 2,40 i wziął cały gruby plik serwetek. Chyba ze wszystkich stolików pozbierał:/
3. Jak już kończyliśmy mieszkać razem (2 tyg.do wyprowadzki) to się skończył płyn do mycia naczyń. Zrzuciliśmy się, a on mi potem powiedział, że mam mu oddać dokładnie 65 groszy, bo on się wyprowadza dwa dni wcześniej, więc ja więcej tego płynu zużyję.
4. Skończyła mi się kiedyś pasta do zębow, to go zapytałam, czy mogę użyć jego. Zgodził się, ale miał przy tym taką minę, jakbym go co najmniej poprosiła o pożyczenie 1000000 zł.
5. Parzył herbatę 6-7 razy, a te na maksa wysuszone torebki trzymał w kubkach, ohydne to było.
6. Na obiad jadł tylko ryż/makaron z keczupem - i to najtańszym, z Biedronki.
7. Ciągle komentował, jaka to ja jestem rozrzutna, bo np. kupiłam sobie na obiad pierś z kurczaka, jak tak można.
Generalnie gościu nie był biedny - dostawał kasę od rodziców, wiem też, bo kiedyś mi się zwierzył przy piwie (ja mu postawiłam bo świętowałam fakt zdania bardzo trudnego koła), że odkładał miesięcznie zawsze ponad 600 zł.

[motyla]

a propos współlokatorów. mieszkałam z takim jednym egzemplarzem rok czasu na studiach (oboje studiowaliśmy 2h samochodem od miejsca zamieszkania). rodzice odwiedzali go co miesiąc średnio. przywozili mu wtedy worki ziemniaków (bo w stolicy drogie, u nas tańsze) i słoiki z kapustą z czymś tam. CAŁY rok wcinał tę kapuchę i okazjonalnie robił sobie spaghetti - wszystkie składniki z kciukiem na etykiecie - czyli firmy auchan. jedną torebkę herbaty też potrafił parzyć po 10 razy.

kiedyś przed studiami przyjechaliśmy w cztery osoby do Wawy szukać mieszkania (ja, ten współlokator i jeszcze jeden współlokator i matka tego pierwszego, przypiszę mu inicjał K). pojechaliśmy konkretnie spotkać się z właścicielem mieszkania i wręczyć mu kaucję. potem nagle się okazało, że K musiał pojechać jeszcze zawieźć jakieś papiery na swoją szkołę, czego nie było w planach. no ale ok, daleko to nie było. może z 10min jazdy. potem równie nagle okazało się, że matka K musi koniecznie odwiedzić swoją siostrę, bo już od dawna ją zapraszała, a jej nigdy nie było do Warszawy po drodze. jechaliśmy tam 40min!!! bo K władował się w korki i na dodatek nie znał trasy. po skończonej wizycie ruszyliśmy z powrotem do domu. przejazd przez Wawę zajął nam godzinę, bo ciotka K mieszkała dość daleko. w połowie drogi K zaczyna obliczać "noooo, paliwa przed wyjazdem było tyle i tyle, teraz jest tyle i tyle, paliwo kosztuje X zł, więc wychodzi ..." i tu padła całkiem niezła sumka. K dalej "to podzielimy na 3 i wyjdzie ..." - też ładna kwota. nasz kolega - szczena w dół. a mnie skoczyło ciśnienie. cały dzień mi ten człowiek zabrał, a teraz jeszcze chciał mi zabrać całą kasę z portfela! powiedziałam więc, bardzo niemiłym tonem, że o ile wycieczkę na uczelnie jestem w stanie zrozumieć i w pewnym sensie opłacić, o tyle jego wizyty u ciotki sponsorować nie będę i jeśli nie zauważył, to w aucie siedzą 4 osoby, a nie 3, więc niech swoją mamę też raczy doliczyć do ogólnego rozrachunku. i tak, ze 120zł mniej więcej złotych zrobiło się nagle 40zł, a mama K zawsze przyjeżdżała do niego, jak mnie w mieszkaniu nie było. och, jaka szkoda

okropny był z niego człowiek. na dodatek śmierdział, bo na wodzie też zwykł oszczędzać. ble...

[piankowa]

To może i ja opiszę znajomego (liceum).
1. jak wiadomo książki/ podręczniki są potrzebne, ale po co kupować skoro reszta klasy ma, więc mądry osobnik wymyślił, że będzie je pożyczał, kłopot był przed sprawdzianami (klasa pierwsza), więc w drugiej klasie w pierwszym tygodniu pożyczył od każdego po jednej książce i w domu zeskanował, potem używał tych książek jak to nazywał w wersji "mulitmedialnej", a i było wielkie oburzenie gdy osoba z ławki nie miała książki w czasie lekcji, bo przecież trzeba nosić, bo są niezbędne do pracy. na dodatek wszystkim się chwalił ile oszczędził nie kupując.
2. notatki, normalne jest, że można je robić na kartkach z jednej strony zadrukowanych -żeby oszczędzać papier, ale po co własny i tak osobnik ten zbierał ulotki takie drukowane jedno-stronnie i notatki robił na tej pustej stronie
3. trzeba było coś wydrukować zawsze prosił innych, gdy się okazało, że ma drukarkę i ktoś poprosił o wydrukowanie jednej strony następnego dnia zażądał 0,20gr zwrotu za usługę.
4. wiadomo, że pieniądze w tym wieku są od rodziców więc gdy coś chciał podawał cenę tego sklepową po czym gdy dostał już pieniądze szukał jak najtańszej rzeczy na allegro a zaoszczędzoną kwotę brał dla siebie.. (nie mówię, że kupowanie na all czegoś, bo jest taniej jest złe, ale sam fakt oszukiwania na cenie już tak)
przykłady można było mnożyć ale te zapamiętałam najlepiej..

[vyenna]

Napisane przez piankowa

To może i ja opiszę znajomego (liceum).
1. jak wiadomo książki/ podręczniki są potrzebne, ale po co kupować skoro reszta klasy ma, więc mądry osobnik wymyślił, że będzie je pożyczał, kłopot był przed sprawdzianami (klasa pierwsza), więc w drugiej klasie w pierwszym tygodniu pożyczył od każdego po jednej książce i w domu zeskanował, potem używał tych książek jak to nazywał w wersji "mulitmedialnej", a i było wielkie oburzenie gdy osoba z ławki nie miała książki w czasie lekcji, bo przecież trzeba nosić, bo są niezbędne do pracy. na dodatek wszystkim się chwalił ile oszczędził nie kupując.
2. notatki, normalne jest, że można je robić na kartkach z jednej strony zadrukowanych -żeby oszczędzać papier, ale po co własny i tak osobnik ten zbierał ulotki takie drukowane jedno-stronnie i notatki robił na tej pustej stronie
3. trzeba było coś wydrukować zawsze prosił innych, gdy się okazało, że ma drukarkę i ktoś poprosił o wydrukowanie jednej strony następnego dnia zażądał 0,20gr zwrotu za usługę.
4. wiadomo, że pieniądze w tym wieku są od rodziców więc gdy coś chciał podawał cenę tego sklepową po czym gdy dostał już pieniądze szukał jak najtańszej rzeczy na allegro a zaoszczędzoną kwotę brał dla siebie.. (nie mówię, że kupowanie na all czegoś, bo jest taniej jest złe, ale sam fakt oszukiwania na cenie już tak)
przykłady można było mnożyć ale te zapamiętałam najlepiej..

Akurat wszystkie przytoczone przez Ciebie historie nie mają nic wspólnego ze skąpstwem. Opisujesz znajomego z liceum, miałaś z nim jakis bliski kontakt?
Jeśli ktoś jest ubogi, to taki sposób radzenia sobie jest obowiązkiem. Moich rodziców też wielokrotnie nie było stać na podręczniki i trzeba było je kserować, jeśli się je chciało w ogóle mieć, albo wypożyczać z biblioteki.
A w kupowaniu na allegro tej samej rzeczy taniej nie ma nic skąpego. Kupienie bez przemyślenia w pierwszym sklepie, gdzie jest drożej, to jest po prostu głupota - jeśli kogoś na to stać, to jego szczęście.
Nie wiesz jak wyglądał jego kontakt z rodzicami. Ja jestem w stanie postawić się akurat w jego sytuacji, bo znam takich rodziców, którzy na dzieciach chcą tak przyoszczędzić, że nawet na wodę do picia mu nie dadzą. I wtedy oszukanie przy kupnie czegoś jest stosunkowo istotne, jeśli się chce potem chociażby kupić bilet na przejazd - nieładne, ale prawdziwe.

[Annie1441]

tu chodzi raczej o to że oszukiwał rodziców, mnie by było strasznie głupio tak postąpić

[201607110949]

Napisane przez dahira

Dla mnie mistrzem skąpstwa był mój współlokator.
1. Wyliczał sobie, ile dziennie może zjeść (np. chleb sobie kroił na takie mega cienkie kromeczki i liczył, ile może zjeść dziennie)
2. Zawsze kupowałam papier toaletowy bo on "zapominał" i kiedyś się w końcu wkurzyłam. Poszedł po ten papier z miną zbitego psa i wrócił z... serwetkami z baru (mieszkaliśmy nad mlecznym barem). Jak go zapytałam, co to, to stwierdził, że upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: kupił sobie pomidorówę za 2,40 i wziął cały gruby plik serwetek. Chyba ze wszystkich stolików pozbierał:/
3. Jak już kończyliśmy mieszkać razem (2 tyg.do wyprowadzki) to się skończył płyn do mycia naczyń. Zrzuciliśmy się, a on mi potem powiedział, że mam mu oddać dokładnie 65 groszy, bo on się wyprowadza dwa dni wcześniej, więc ja więcej tego płynu zużyję.
4. Skończyła mi się kiedyś pasta do zębow, to go zapytałam, czy mogę użyć jego. Zgodził się, ale miał przy tym taką minę, jakbym go co najmniej poprosiła o pożyczenie 1000000 zł.
5. Parzył herbatę 6-7 razy, a te na maksa wysuszone torebki trzymał w kubkach, ohydne to było.
6. Na obiad jadł tylko ryż/makaron z keczupem - i to najtańszym, z Biedronki.
7. Ciągle komentował, jaka to ja jestem rozrzutna, bo np. kupiłam sobie na obiad pierś z kurczaka, jak tak można.
Generalnie gościu nie był biedny - dostawał kasę od rodziców, wiem też, bo kiedyś mi się zwierzył przy piwie (ja mu postawiłam bo świętowałam fakt zdania bardzo trudnego koła), że odkładał miesięcznie zawsze ponad 600 zł.

to podchodzi pod jakieś zaburzenie psychiczne na bank. masakra.

[lapida]

Napisane przez vyenna

Akurat wszystkie przytoczone przez Ciebie historie nie mają nic wspólnego ze skąpstwem. Opisujesz znajomego z liceum, miałaś z nim jakis bliski kontakt?
Jeśli ktoś jest ubogi, to taki sposób radzenia sobie jest obowiązkiem. Moich rodziców też wielokrotnie nie było stać na podręczniki i trzeba było je kserować, jeśli się je chciało w ogóle mieć, albo wypożyczać z biblioteki.
A w kupowaniu na allegro tej samej rzeczy taniej nie ma nic skąpego. Kupienie bez przemyślenia w pierwszym sklepie, gdzie jest drożej, to jest po prostu głupota - jeśli kogoś na to stać, to jego szczęście.
Nie wiesz jak wyglądał jego kontakt z rodzicami. Ja jestem w stanie postawić się akurat w jego sytuacji, bo znam takich rodziców, którzy na dzieciach chcą tak przyoszczędzić, że nawet na wodę do picia mu nie dadzą. I wtedy oszukanie przy kupnie czegoś jest stosunkowo istotne, jeśli się chce potem chociażby kupić bilet na przejazd - nieładne, ale prawdziwe.

ale ona nie pisała, że chłopak oszczędzał pieniądze rodziców, tylko że podawał im cenę sklepową, kupował na allegro i różnicę, która powstała, zabierał dla siebie.

[Kasiarzynka0]

laski, rozwalacie mnie to ja opowiem taka historie :
kręciłam z pewnym facetem, spotykaliśmy się na mieście, w kawiarniach itd. Pewnego razu wygadałam się mu na GG, ot tak - że mam wolny dom wieczorem. Jemu to się spodobało i natychmiast wyjechał z propozycją że przyjedzie. Jakoś mi to nie do końca się podobało, nie miałam ochoty ale cóż, zgodziłam się, sama nie wiem dlaczego . Pytał się całą rozmowę na GG czy będzie coś do jedzenia i picia, czy będzie jakiś alkohol. A że nie miałam nic w domu, co by można było zaoferować, poleciałam jak głupia do sklepu i kupiłam mnóstwo żarcia, picia i wino. Dojazd zajął mu dłuższy czas. Nie miał auta, przyjechał busem (a raczej kilkoma, bo musiał się przesiadać, zbyt blisko nie mieszkał). Wszedł do domu, wyciągnął ciastko ze swojego plecaczka i zjadł. Jedzenia, które przygotowałam, nawet nie tknął. A tak mnie męczył. Co najlepsze, gdy go odprowadzałam, całą drogę narzekał "Jakie to bilety drogie" "Ile to on się wykosztował"... I bezczelnie wyciągnął rozprostowaną dłoń oczekując na kasę za bilety. Moja mina : Nie dość, że przyjechał tutaj z własnej inicjatywy (nikt go nie zapraszał, generalnie wepchał się na chama), wydałam tyle na żarcie, którego tak strasznie wymagał a nawet nie dotknął, to jeszcze chciał kasy za bilety... Dramat .

[Nunum]

Napisane przez piankowa

To może i ja opiszę znajomego (liceum).
1. jak wiadomo książki/ podręczniki są potrzebne, ale po co kupować skoro reszta klasy ma, więc mądry osobnik wymyślił, że będzie je pożyczał, kłopot był przed sprawdzianami (klasa pierwsza), więc w drugiej klasie w pierwszym tygodniu pożyczył od każdego po jednej książce i w domu zeskanował, potem używał tych książek jak to nazywał w wersji "mulitmedialnej", a i było wielkie oburzenie gdy osoba z ławki nie miała książki w czasie lekcji, bo przecież trzeba nosić, bo są niezbędne do pracy. na dodatek wszystkim się chwalił ile oszczędził nie kupując.
2. notatki, normalne jest, że można je robić na kartkach z jednej strony zadrukowanych -żeby oszczędzać papier, ale po co własny i tak osobnik ten zbierał ulotki takie drukowane jedno-stronnie i notatki robił na tej pustej stronie
3. trzeba było coś wydrukować zawsze prosił innych, gdy się okazało, że ma drukarkę i ktoś poprosił o wydrukowanie jednej strony następnego dnia zażądał 0,20gr zwrotu za usługę.
4. wiadomo, że pieniądze w tym wieku są od rodziców więc gdy coś chciał podawał cenę tego sklepową po czym gdy dostał już pieniądze szukał jak najtańszej rzeczy na allegro a zaoszczędzoną kwotę brał dla siebie.. (nie mówię, że kupowanie na all czegoś, bo jest taniej jest złe, ale sam fakt oszukiwania na cenie już tak)
przykłady można było mnożyć ale te zapamiętałam najlepiej..

Napisane przez Kasiarzynka0

laski, rozwalacie mnie to ja opowiem taka historie :
kręciłam z pewnym facetem, spotykaliśmy się na mieście, w kawiarniach itd. Pewnego razu wygadałam się mu na GG, ot tak - że mam wolny dom wieczorem. Jemu to się spodobało i natychmiast wyjechał z propozycją że przyjedzie. Jakoś mi to nie do końca się podobało, nie miałam ochoty ale cóż, zgodziłam się, sama nie wiem dlaczego . Pytał się całą rozmowę na GG czy będzie coś do jedzenia i picia, czy będzie jakiś alkohol. A że nie miałam nic w domu, co by można było zaoferować, poleciałam jak głupia do sklepu i kupiłam mnóstwo żarcia, picia i wino. Dojazd zajął mu dłuższy czas. Nie miał auta, przyjechał busem (a raczej kilkoma, bo musiał się przesiadać, zbyt blisko nie mieszkał). Wszedł do domu, wyciągnął ciastko ze swojego plecaczka i zjadł. Jedzenia, które przygotowałam, nawet nie tknął. A tak mnie męczył. Co najlepsze, gdy go odprowadzałam, całą drogę narzekał "Jakie to bilety drogie" "Ile to on się wykosztował"... I bezczelnie wyciągnął rozprostowaną dłoń oczekując na kasę za bilety. Moja mina : Nie dość, że przyjechał tutaj z własnej inicjatywy (nikt go nie zapraszał, generalnie wepchał się na chama), wydałam tyle na żarcie, którego tak strasznie wymagał a nawet nie dotknął, to jeszcze chciał kasy za bilety... Dramat .

padlam !

[losux]

dostał hajs? niezly typ!

[sol4ever]

Napisane przez losux

dostał hajs? niezly typ!

Jakby dostał to bym dopiero padła! Niezły numer

[Kasiarzynka0]

Napisane przez sol4ever

Jakby dostał to bym dopiero padła! Niezły numer

nie, gdzie tam wsiadł do busa z obrażoną miną... i tyle go widziałam


wielbiciel busów jeden...

[sine.ira]

Napisane przez motyla

okropny był z niego człowiek. na dodatek śmierdział, bo na wodzie też zwykł oszczędzać. ble...

Te wszystkie centusie zwykle okropnie śmierdzą i umierają na równie okropne choroby.

[Soso]

Napisane przez sine.ira

Te wszystkie centusie zwykle okropnie śmierdzą i umierają na równie okropne choroby.

Umierają na śmierdź

[Kasiarzynka0]

Napisane przez Soso

Umierają na śmierdź

Leżę
Śmierdź Tragiczna

[visionAM]

prawie się popłakałam ze śmiechu.

Ja mam wśród znajomych taką parę - chłopak od kilku lat co wakacje wyjeżdża za granicę, gdzie zarabia spore kwoty, odkłada pieniążki, a przy tym jest strasznie skąpy. Jego dziewczyna odkładała prawie rok, bo chciała razem z nim wyjechać na wakacje, wyczaiła jakieś fajne last minute na wrzesień i jak wrócił z pracy w Niemczech, chciała z nim tam jechać, jednak on powiedział, że nie bo go nie stać I skończyło się na tym, że byli 3 dni w Zakopanem i co chwilę marudził ile kasy wydali. A mało nie zarabiał, miesięcznie odkładał po 2000-2500E więc spokojnie mógł jechać na wakacje za 1200zł... ale lepiej kasę chomikować, co kto lubi.

[sol4ever]

Napisane przez visionAM

prawie się popłakałam ze śmiechu.

Ja mam wśród znajomych taką parę - chłopak od kilku lat co wakacje wyjeżdża za granicę, gdzie zarabia spore kwoty, odkłada pieniążki, a przy tym jest strasznie skąpy. Jego dziewczyna odkładała prawie rok, bo chciała razem z nim wyjechać na wakacje, wyczaiła jakieś fajne last minute na wrzesień i jak wrócił z pracy w Niemczech, chciała z nim tam jechać, jednak on powiedział, że nie bo go nie stać I skończyło się na tym, że byli 3 dni w Zakopanem i co chwilę marudził ile kasy wydali. A mało nie zarabiał, miesięcznie odkładał po 2000-2500E więc spokojnie mógł jechać na wakacje za 1200zł... ale lepiej kasę chomikować, co kto lubi.

Też znam takich. Masakra jakaś.

Śmierdź tragiczna- boskie

[rnm]

Napisane przez Soso

Umierają na śmierdź

[Agatka79]

To ja się też dołączę, historia dotyczy mojego kuzyna, który jest żonaty, zarabiają nieźle oboje ponadto on jest jeszcze radnym w pewnym mieście. nie znam jego żony także nie mogę się wypowiedzieć na jej temat ale z opowieści ciotki (jego mama) wynika że on przywozi pranie do niej a ona wozi swoje pranie do jej matki, żeby pralki w domu nie używać bo się zużyje i trzeba będzie kupić drugą, z obiadami jest dokładni tak samo...jeden dzień on przywozi obiad od swojej mamy a następnego ona od swojej Ciotka ostatnio się żaliła, że zrobił jej awanturę czego ona użyła do gotowania że ich maleńki synek (3 miesiące) wymiotował pół dnia- jego żona karmi piersią...czasami aż wydaje mi się to nierealne...

[201803111829]

No to może nie o facecie, ale o dobrej (byłej) koleżance z klasy. Mamy 3 letnie książki - biologię, chemię - w sensie, że te same na 3 lata nauki. Ale już za to historię, polski matematykę - dwie książki na rok. Ja zawsze książki nosiłam, a ona stwierdziła, że skoro ja noszę, to jej się nie opłaca. No to ok. I tak noszę większość książek, tylko nie polski, bo mieliśmy kupić nową część, a nie było jej już w księgarni w moim mieście. Więc stwierdziłam, że skoro ja noszę 90% książek, (za brak przynajmniej 1 książki na ławce dostaje się 1), a ona ma tą drugą część polskiego, to będziemy korzystać z jej książki. Najpierw mówiła "no, te książki są już w księgarni...", a w końcu się wkurzyła i "no może byś sobie kupiła książkę, a nie żerowała na mojej!". Powiedziałam, że ona przez 3 lata korzystała z moich książek i ja jej wyrzutów nie robiłam, poza tym, co jest strasznego, że tylko jej książka leży na ławce, skoro nawet jej nie dotykam. Nie, bo to jest JEJ książka, za którą ona ZAPŁACIŁA, i nie będzie się dzielić. No to nie, przesiadłam się, a że był marzec, a ja w maju maturę piszę, to nie opłacało mi się książki kupować na 2 miesiące, siadłam z inną dziewczyną. A tamta co? Nie nosi książek, bo ich nie kupiła, i zbiera 1

[chwast]

Znając tego człowieka wiem ,że było to skąpstwo zwykłe i to był chyba jedyny przejaw skąpstwa i pozostałam po tej sytuacji w głębokim szoku mimo, że w porównaniu do niektóych Waszych historii to nie było nic takiego.
Otóz kolega z klasy, ogólnie człowiek baaaardzo dziwny, ale mniejsza. Po wf, wszyscy zdychają, jest lekcja a on stawia sobie na biurku dwie puszki Coli i Mirindy czy tam czegoś. Spytałam się czy poczestowałby mnie jednym małym łyczkiem to odparł, że nie bo ma mało i w ciągu 45min wypił dwie puszki napoju gazowanego (co dla mnie i dla mojego żołądka jest niewyobrażalne) zdawał się pić jak najszybciej mógł żeby tylko nikt mu nie zabrał