Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[Chatul]

Napisane przez abraxas2871

A kwestia podobania się sobie - jasne, to jest ważne. Ale - trzeba brać pod uwagę w pewnych sytuacjach poczucie estetyki świata zewntrznego. To oczywiście zależy od sytuacji życiowej, ale jeśli twoja praca wymaga reprezentatywności lub jakiegoś tam reprezentacyjnego prestiżu to po prostu lekki makijaż jest wymagany.

Moim zdaniem wygląda to tak: jeśli pracodawca tego wymaga, to musisz to zrobić (albo zrezygnować z pracy). Jeśli nie wymaga, to jest spoko.
I dotyczy to makijażu, stroju, fryzury (np. kelnerzy nie powinni mieć rozpuszczonych długich włosów) itd.

Jeśli Pani ambasador/żona ambasadora ma pryszcze to nie dość, że musi z nimi walczyć, to jeszcze musi je maskować - i nie ma bata, nawet jak jej się to podoba to ona ma przynajmniej nie budzić "negatywnych" odczuć w reszcie populacji.

Nie zgadzam się ze wszystkim.
Ambasador — jak najbardziej. JEGO praca tego od niego wymaga.
Ale mąż/żona ambasadora nie musi się już dostosowywać, bo i z jakiej racji? Ma ponosić konsekwencje pracy jaką ma współmałżonek? Choćbym żoną ambasadora była, to bym się nie malowała, bo i z jakiej paki Nie lubię tego i koniec. Nie sądzę, by ktoś zwolnił ambasadora, bo jego żona nie ma makijażu

[Pigeons]

Napisane przez Mileva_

Żeby to absolwenci studiów. Kolega już w drugiej liceum, zapytany, ile chciałby tak realnie zarabiać na start, stwierdził zupełnie poważnie, że 8 kafli na początek wystarczy

No cóż...szkolna wyprawa kosztuje

[mc266]

Napisane przez Chatul

\Nie rozumiem też poglądu, że każda kobieta MUSI się malować, a jak się nie maluje to jest niezadbana

Też mnie to dziwi, a często słszę taką opinię. A już na prawdę grubą przesadą jest uwarzanie takich ludzi za mało sympatycznych. Dziewczyna mojego kolegi na codzień się niemaluje. Kiedy jedna z moich znajomych ją poznała stwierdziła, że jest nudna. Na imprezę przyszła umalowana to już była całkiem ok. Dla mnie to potwornie dziwne.

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

z tym malowaniem się lub nie to ja to rozumiem z ten sposób. Ktoś się nie maluje, nie farbuje włosów, nie używa perfum, ale jest czysty, schludny, ogólnie zadbany, to jest OK i brak makijażu nie jest dla mnie niedbaniem o siebie. Ale jeśli widze taką pół-elegantkę, włosy ufarbowane ale z 5 cm odrostami, paznokcie pomalowane ale do połowy lakier zdrapany, albo poobgryzane, makijaż zrobiony ale jak wczorajszy (albo niechlujnie) to uważam że już chyba lepiej żeby albo nie robiły takich "upiększeń" w ogóle, albo regularnie dbały o to co mają na włosach / twarzy / paznokciach. Owszem zdarzają się sytuacje losowe że lakier odpryśnie, albo nie wiem, wczorajszy makijaż po imprezie (i poranny powrót do domu przez miasto ) ale to są sytuacje losowe, a takich średnio zadbanych panienek jak opisałam wyżej widze zadziwiająco duzo, i właśnie w takich przypadkach np nie zrobienie porządnego makijazu albo nieufarbowanie włosów jest dla mnie niezadbaniem.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

A mnie odrosty ani trochę nie dziwią. Zaniedbaniem nazwałabym jakieś skołtunione, tłuste i śmierdzące włosy, ale nie odrosty.

[abraxas2871]

Napisane przez Chatul

Moim zdaniem wygląda to tak: jeśli pracodawca tego wymaga, to musisz to zrobić (albo zrezygnować z pracy). Jeśli nie wymaga, to jest spoko.
I dotyczy to makijażu, stroju, fryzury (np. kelnerzy nie powinni mieć rozpuszczonych długich włosów) itd.



Nie zgadzam się ze wszystkim.
Ambasador — jak najbardziej. JEGO praca tego od niego wymaga.
Ale mąż/żona ambasadora nie musi się już dostosowywać, bo i z jakiej racji? Ma ponosić konsekwencje pracy jaką ma współmałżonek? Choćbym żoną ambasadora była, to bym się nie malowała, bo i z jakiej paki Nie lubię tego i koniec. Nie sądzę, by ktoś zwolnił ambasadora, bo jego żona nie ma makijażu

Nie no, jeśli jesteś z mężem ambasadorem na placówce i pełnisz funkcje reprezentacyjne (jest to wtedy twoja decyzja, możesz nie jechać ze współmałżonkiem na misję, możesz zostać w Polsce), to dostajesz za to normalnie pensję od państwa polskiego (w ramach ciekawostki - kiedyś tak nie było i żona, która pokłóciła się z mężem często nie miała za co wrócić do Polski). Bo żony ambasadorów, jeśli decydują się pełnić rolę "żony ambasadora" to są normalnie za to wynagradzane przez nas MSZ. Ja mówiłam o takiej sytuacji jak ta. I wtedy jest to też praca tej żony i MUSI ona wyglądać dobrze. I tak - jeśli żona ambasadora zachowywała by się nieodpowiednio (np. wyglądała jak potwór z pryszczami albo nosiła miniówki to albo odwołano by ją z funkcji reprezentacyjnej i ambasador występowałby sam - co generalnie jest średnio pożądane - a jeśli on nie chciałby się zgodzić na to "rozdzielenie" z żoną to zapewne by go odwołano. Oczywiście, mowa o twarzy z pryszczami etc, która wygląda źle, nie o ładnej, nienagannej cerze).

Są pewne okoliczności, w których TRZEBA dostosować się do tego, co myśli świat zewnętrzny i - w tym przypadku - podporządkować się całkowicie regułom. Oczywiście, nie trzeba wybierać takiej drogi życiowej - nie chcesz się malować/ubierać odpowiednio etc. - nie jedź z mężem na misję/nie przyjmuj funkcji reprezentacyjnej (chociaż wtedy pewnie mąż nie zostanie ambasadorem, jest bardzo pożądane, aby jednak była na tym stanowisku para).

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;33698465]A mnie odrosty ani trochę nie dziwią. Zaniedbaniem nazwałabym jakieś skołtunione, tłuste i śmierdzące włosy, ale nie odrosty.[/QUOTE]

mnie też przestają powoli dziwić jak widze ile osób je ma. Oczywiście, masz rację że większym zaniedbaniem jest nie mycie włosów na przykład. Mimo wszystko jakoś nie przemawia do mnie chodzenie z ogromnymi odrostami.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

[1=fe414c2710b8060c6dec850 6e8442112fb575cc4;3369872 3]mnie też przestają powoli dziwić jak widze ile osób je ma. Oczywiście, masz rację że większym zaniedbaniem jest nie mycie włosów na przykład. Mimo wszystko jakoś nie przemawia do mnie chodzenie z ogromnymi odrostami.[/QUOTE]
Ja tak teraz chodzę, bo inaczej nie da się wrócić do naturalnego koloru włosów A nie zaliczyłabym moich włosów do zaniedbanych.

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

aaa no ok, nie wpadłam na to że ktoś może wracać do naturalnego koloru włosów miałam raczej na myśli przypadki "z lenistwa" bo takowe mam w swoim otoczeniu niestety

[Chatul]

[1=fe414c2710b8060c6dec850 6e8442112fb575cc4;3369823 9]z tym malowaniem się lub nie to ja to rozumiem z ten sposób. Ktoś się nie maluje, nie farbuje włosów, nie używa perfum, ale jest czysty, schludny, ogólnie zadbany, to jest OK i brak makijażu nie jest dla mnie niedbaniem o siebie.[/QUOTE]

Mam takie samo odczucie. Ważne, że ktoś jest czysty i schludny. A niech sobie ma mysi kolor włosów, same włosy spięte w kitkę, a na twarzy zero makijażu. Taka osoba pewnie nie powali mnie swoim wyglądem, ale słowa nie powiem, bo wygląda w porządku

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;33698465]A mnie odrosty ani trochę nie dziwią. Zaniedbaniem nazwałabym jakieś skołtunione, tłuste i śmierdzące włosy, ale nie odrosty.[/QUOTE]

A moim zdaniem to zależy. Jak ktoś ma niewielki odrost, to spoko. Wiadomo, że nie każdy chce farbować włosy co tydzień.
Ale mam takie koleżanki, które mają z natury ciemne włosy i farbują je na blond. Niby nic... Ale farbują je raz na rok albo raz na pół roku. Efekt jest taki, że przez dwa tygodnie mają ładny kolor włosów, a potem jest coraz gorzej.
Jak ktoś chce farbować, to niech farbuje, ale tak żeby te włosy wyglądały jakoś. A czarny odrost przy tlenionych blond włosach moim zdaniem, dobrze nie wygląda

Napisane przez abraxas2871

Nie no, jeśli jesteś z mężem ambasadorem na placówce i pełnisz funkcje reprezentacyjne (jest to wtedy twoja decyzja, możesz nie jechać ze współmałżonkiem na misję, możesz zostać w Polsce), to dostajesz za to normalnie pensję od państwa polskiego (w ramach ciekawostki - kiedyś tak nie było i żona, która pokłóciła się z mężem często nie miała za co wrócić do Polski). Bo żony ambasadorów, jeśli decydują się pełnić rolę "żony ambasadora" to są normalnie za to wynagradzane przez nas MSZ. Ja mówiłam o takiej sytuacji jak ta. I wtedy jest to też praca tej żony i MUSI ona wyglądać dobrze. I tak - jeśli żona ambasadora zachowywała by się nieodpowiednio (np. wyglądała jak potwór z pryszczami albo nosiła miniówki to albo odwołano by ją z funkcji reprezentacyjnej i ambasador występowałby sam - co generalnie jest średnio pożądane - a jeśli on nie chciałby się zgodzić na to "rozdzielenie" z żoną to zapewne by go odwołano. Oczywiście, mowa o twarzy z pryszczami etc, która wygląda źle, nie o ładnej, nienagannej cerze).

Są pewne okoliczności, w których TRZEBA dostosować się do tego, co myśli świat zewnętrzny i - w tym przypadku - podporządkować się całkowicie regułom. Oczywiście, nie trzeba wybierać takiej drogi życiowej - nie chcesz się malować/ubierać odpowiednio etc. - nie jedź z mężem na misję/nie przyjmuj funkcji reprezentacyjnej (chociaż wtedy pewnie mąż nie zostanie ambasadorem, jest bardzo pożądane, aby jednak była na tym stanowisku para).

O tym, że żona ambasadora też dostaje pieniądze nie wiedziałam. Dziękuję za informację
Skoro jest tak jak mówisz, to żona ambasadora to po prostu zawód. Dostaje za niego pieniądze, więc musi stosować się do zaleceń pracodawcy. I to rozumiem. Pracodawca wymaga (a może wymagać różnych rzeczy, np. braku tatuażu), a pracownik musi się dostosować, jeśli chce tę pracę zachować.

No ale ja tam się malować nie zamierzam, dlatego nie wybieram zawodu, w którym będę miała obowiązek malowania się.

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;33698801]Ja tak teraz chodzę, bo inaczej nie da się wrócić do naturalnego koloru włosów A nie zaliczyłabym moich włosów do zaniedbanych.[/QUOTE]

To też zależy jaki ktoś ma odrost. Powiem szczerze — czarny odrost na tlenionych blond włosach wygląda moim zdaniem koszmarnie. Za to czarny przy włosach brązowych, albo brązowy przy ciemnorudych już spoko. Ale to już kwestia gustu

[Mileva_]

Napisane przez mc266

Dziewczyna mojego kolegi na codzień się niemaluje. Kiedy jedna z moich znajomych ją poznała stwierdziła, że jest nudna. Na imprezę przyszła umalowana to już była całkiem ok. Dla mnie to potwornie dziwne.

Jakbym widziała swoją klasę w LO

Dla mnie tłuste włosy, niedomycie czy żałoba za paznokciami to niechlujstwo i rzeczywiście zaniedbanie, ale brak makijażu?... Nie każdy ma czas, ochotę i potrzebę. Sama kiedyś malowałam się dość mocno, puder, cienie itd, teraz czasem wychodzę w ogóle nieumalowana i jakoś nie czuję się flejtuchem

[libra777]

Też nie uważam żeby nie robienie makijażu świadczyło o zaniedbaniu ,chociaż sama się maluję -oczy.
Jednak kiedyś słyszałam u fryzjera taką rozmowę ,jednym słowem obrabiały dupę nowej dziewczynie faceta jednej z nich i stwierdziły że jest fleja dosłownie bo makijażu nie robi obydwie natomiast były wyfiokowane że można szpachelką ździerać i moim zdaniem bardziej one wyglądały niechlujnie

Ale tłuste włosy to już dla mnie porażka

[emelie]

Ja nie wiem, jak można mówić, że brak makijażu to oznaka zaniedbania. A makijaż to niby ważniejszy od mydła? Na pęczki znam dziewczyny, od których wręcz śmierdzi, mają tłuste włosy, zniszczone ubrania i brud za paznokciami, ale obowiązkowo kilogram makijażu na twarzy, niechlujnie pomalowane paznokcie i włosy z odrostami. Ładnie to nie wygląda ani nie pachnie Gdyby ktoś taki mi powiedział, że brak makijażu oznacza zaniedbanie, to ze śmiechu bym się nie podniosła

[Chatul]

Napisane przez libra777

Ale tłuste włosy to już dla mnie porażka

Jeśli ktoś regularnie ich nie myje, to tak, to jest dla mnie porażka.
Ale jeśli to efekt sytuacji losowej albo efekt choroby, to zdecydowanie rozumiem. Sama przez dobrych 10 lat męczyłam się z przetłuszczaniem się włosów. Czasem myłam je dwa razy dziennie, a i tak szybko były tłuste. Szybko się przetłuszczały, do tego jeszcze szybko się pociłam, bo mam nadpotliwość, no i miałam takie włosy, że zaraz wszystko było widać (włosy cienkie i gładkie).

[kreaturkka]

Napisane przez siarka40

a ktos tak uwaza?
odniose sie do pierwszego, bo akurat temat omawiany na roznych watkach - nic mnie bardziej nie dziwi jak fakt, ze ktokolwiek traktuje obcasy do "zrobienia sie" wyzszym. bo wychodzi, ze nizszy znaczy gorszy.

Nie zgodzę się z Tobą. Obcasy to dla mnie to samo, co np.prostowanie włosów. To,że dziewczyna prostuje sobie włosy (żeby mieć proste)nie oznacza, że uważa że kręcone są gorsze. I na odwrót
Ja po prostu lubię być wyższa, chociaż wcale nie uważam, żeby mój mikrowzrost był gorzej postrzegany(ewentualnie przez pryzmat 'wieku' - generalnie wyglądam na młodszą niż jestem i niestety niski wzrost w tym nie pomaga).

Napisane przez Chatul

A najgorzej jest jak stoję w kolejce do recepcji albo do baru, a tam ledwo czubek mojej głowy wystaje zza blatu
Niska jestem, bo mam 161 cm wzrostu, ale też nie jest to jakoś porażająco niski wzrost. Sporo osób tego wzrostu jest i dziwi mnie, że w wielu barach blaty są tak wysoko

dokładnie niezmiernie irytująca jest taka sytuacja , od razu czuję się na 'niższej' pozycji i wiem, że zaraz padnie pytanie o dowód

i mam dokładnie tyle cm co Ty

[Finlora]

Napisane przez kreaturkka

dokładnie niezmiernie irytująca jest taka sytuacja , od razu czuję się na 'niższej' pozycji i wiem, że zaraz padnie pytanie o dowód

Ja tak miałam wczoraj A barman miał zabawną minę kiedy spojrzał na datę urodzenia i policzył w myślach ile mam lat - rocznik 83

[Sondrina]

Co do reklamówek w Tesco, to mi to nie przeszkadza, bo i tak noszę swoje płócienne torby, bo foliówki strasznie wrzynają się w palce i szybko się rwą. A ja nie lubię zbierać zakupów z ulicyAle nie podoba mi się, ze w tych małych Tesco nie umieszczono odpowiedniej informacji przy kasach i ludzie się potem dziwią, że muszą płacić. Jak ktoś nie nosi płóciennej torby, bo myśli, że tam są darmowe reklamówki, a nabierze sporo rzeczy, to może zostać nieprzyjemnie zaskoczony.

Mnie dziwi, jak w programach typu "Must be the music" mówi się o trzecim półfinale Półfinał oznacza połowę, 1/2, 50%. Niech nazywają to trzecim odcinkiem przedfinałowym, ale nie trzecim półfinałem

---------- Dopisano o 00:36 ---------- Poprzedni post napisano o 00:24 ----------

Napisane przez Chatul

Coś w tym jest... Ale powiedzmy sobie szczerze, rzadko kto pasuje chociaż w 95% do tego kanonu.



Ja słyszałam już, że powinnam nosić obcasy



Z tym też się spotkałam. Rozumiem, że każdy ma swoje preferencje i nie każdemu musi się coś takiego podobać, ale jednak dziwi mnie społeczna presja na to, by mężczyzna był wyższy od kobiety. Najlepiej tak z 10 centymetrów.



Ja jestem piękna*, a usłyszałam, że powinnam się malować. Ale mówiła to osoba, która uważała, że kobieta MUSI się malować, i koniec

*W swoim odczuciu, przynajmniej. Bo wiadomo, na pewno nie każdemu się podobam. Każdy ma swój gust, więc kogoś innego może uznać za pięknego.



Ja bez makijażu na pewno nie wyglądam na niezadbaną. Mam zdrową cerę, nie mam pryszczy, do tego z natury mam kolorki... Więc naprawdę dodatkowy makijaż nie jest mi potrzebny. Zresztą, nawet gdybym miała pryszcze, ale podobała się sobie z nimi, to uznawałabym, że makijaż nie jest mi potrzebny.
Poza tym, źle się czuję w makijażu. I sama wolę siebie bez niego. Cudzego poczucia estetyki zaspokajać już nie muszę



Ale nie ma czegoś takiego jak piękna/nie piękna. Nie ma jednego obiektywnego wyznacznika piękności. Dla Ciebie ktoś będzie przeciętny, a dla kogoś innego ta osoba będzie pięknością.

Ja tam sama uważam siebie za piękną. Jeśli ktoś inny ma inne zdanie — w porządku. Ale mnie wystarcza, że ja uważam, że nie muszę się malować.

Ja też uważam się za ładną i w zależności od humoru maluję się lub nie. I też jak wychodzę nieumalowana, to się mnie pytają, czy coś mi się stało. Nie ma takiej kolosalnej różnicy, bo ja w obu wersjach wyglądam dosyć podobnie, bo mam wyrazistą oprawę oczu.

[ville]

Napisane przez WhiteCherry

a który to akademik?

Żaczek.

[Mileva_]

Napisane przez ville

Żaczek.

Przeczytałam o co chodzi i szczęka mi opadła A myślałam, że to PW ma chore opcje z akademikami A tu w najgorszy dla studenta okres ludzie muszą zmieniać mieszkanie, przenosić wszystkie bambetle i się aklimatyzować

Dobrze, że chociaż kasę zwrócą, ale to jakiś chory absurd dla mnie...

[Suvia]

Napisane przez ville

Żaczek.

Ciekawa jestem która część. Bo jak ta nowa, śliczna, z nowymi mebelkami, to ciekawe jak to będzie wyglądało po wakacjach

[WhiteCherry]

Napisane przez Sondrina

I też jak wychodzę nieumalowana, to się mnie pytają, czy coś mi się stało. Nie ma takiej kolosalnej różnicy, bo ja w obu wersjach wyglądam dosyć podobnie, bo mam wyrazistą oprawę oczu.

bo fakt faktem, większość kobiet bez makijażu wygląda na niewyspane, przeźroczyste, poszarzałe (żeby uprzedzić tabun wizażanek, które będą kontratakować, że one są zawsze piękne o poranku - NIE WSZYSTKIE TAK WYGLĄDAJĄ, ALE WIĘKSZOŚĆ, KTÓRĄ MAM OKAZJĘ ZAOBSERWOWAĆ W CIĄGU DNIA).

Napisane przez ville

Żaczek.

uf

[ville]

Napisane przez Suvia

Ciekawa jestem która część. Bo jak ta nowa, śliczna, z nowymi mebelkami, to ciekawe jak to będzie wyglądało po wakacjach

Nie - stara część nazywana Nowym Żaczkiem. Ludzie ze Starego Ż. mogą się przenieść z własnej woli.

[Suvia]

no i halleluyah. Tej części nic nie może zaszkodzić i tak wygląda jak ze slumsów

[Julie_]

Makijaż makijażem, ale nie ma nic gorszego od brudnej szyi. Wyjątkowo to kontrastuje z tapetą.

[agata1335]

Ja ostatnio stałam sobie z dziewczynami z klasy i dowiedziałam się, że połowa z nich śpi w nocy w stanikach, bo wstydzą się w domu w samej piżamie chodzić ; O
A jak im zaczęłam mówić, że to niezdrowe itd. to myślałam, że mnie pobiją

[rickybobby]

Napisane przez agata1335

Ja ostatnio stałam sobie z dziewczynami z klasy i dowiedziałam się, że połowa z nich śpi w nocy w stanikach, bo wstydzą się w domu w samej piżamie chodzić ; O
A jak im zaczęłam mówić, że to niezdrowe itd. to myślałam, że mnie pobiją

Ale nie masz racji bo jest dokładnie na odwrót.

[agata1335]

Przecież to jest tak niewygodnie i potem cycki bolą...

[Asji]

Napisane przez rickybobby

Ale nie masz racji bo jest dokładnie na odwrót.

Wg mnie po części obie macie rację. Wszystko zależy od konkretnego biustu. Przy naprawdę małych piersiach stanik jest niepotrzebny, spanie w nim byłoby zwyczajnie niewygodne i niczemu by nie służyło. Co innego przy dużym biuście, który bez stanika mógłby się z nocy niewygodnie przemieszczać, że tak powiem. No i pewnie ma to też wpływ na ogólną kondycję mięśni podtrzymujących piersi, a to jak wiadomo przekłada się na ich kształt.

Sama mam biust średniego rozmiaru i śpię bez stanika, tak jest mi o niebo wygodniej.

[emememsik]

Napisane przez agata1335

A jak im zaczęłam mówić, że to niezdrowe itd. to myślałam, że mnie pobiją

Co w tym niezdrowego?

[ladymoonn]

chyba ani jedna wersja, ani druga nie jest jakoś medycznie udokumentowana, czy stanik powinno się nosić cały czas, czy dać odpocząć. Ja znowu słyszałam, że nawet jak się ma duży biust to powinno się ściągać na jakiś czas stanik żeby wzmocnić mięśnie, bo jak je podtrzymuje stanik to nie pracują