Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[Sondrina]

Co do psów, to nie cierpię jak do dzieci nie dociera, że nie mogą głaskać mojej jamniczki. Doskonale wiem, że ona nie lubi dzieci i facetów. Dotknąć da się tylko kobietom, a dzieciaki i tak pchają ręce, a rodzice beztrosko stoją obok albo raczą tekstem:"taki mały piesek nic nie zrobi".

Moja jest agresywna tylko w sytuacjach zagrożenia. Umiem nad nią zapanować, słucha mnie. Ale jak zaczepiają mnie jacyś faceci na ulicy, próbują łapać za rękę, to się rzuca. Co ja akurat sobie chwalę i nie uważam, by to strasznie wyglądało. Takie osobniki zasłużyły sobie na jej agresję.

[201604190949]

Napisane przez Aliseja

Pisze cała zagotowana ze zlosci!! stoje osbei na balkonie nagle widze dzieciaki sie znęcaja nad kotem i duszą go sznurkiem! krzycze zostawcie tego kota bo wezwe policje! chwile jeszcze się pałetali narazie poszli , jakbym nie krzyknęła to by go udusili i zabili! a co najgorsze na parterze sądziesi siedzieli na przeciwko nich i powiedzieli tylko do nich "zabierzcie ten sznurek z trway" zamiast pomóc kotu martwili sie żeby sznurek im ogródka nie zabrudził , co za ludzie i pełno na placu zabaw i też nikt nie zareagował tylko ja krzyknelam z balkonu ! matko boska co za ludzie.

Co z kotem?

[kasiencja]

dziwią mnie ludzie, którzy planując podróż/wycieczkę wykazują się całkowitym brakiem wyobraźni, przewidywania, jakkolwiek to nazwać...

postanowiliśmy z TŻ, że wczoraj rozpoczniemy sezon wycieczek pieszych i na 1 dzień wybierzemy się w Tatry wiedząc, jakie tłumy mogą być na trasie Kraków-Zakopane, kupiliśmy bilety z miejscówkami w obie strony - wcześnie rano i na ostatni autobus wieczorem, wychodząc z założenia, że lepiej poczekać na dworcu, niż się spóźnić na wcześniejszy kurs. bilety kupiliśmy przedwczoraj wieczorem, bez wcześniejszego planowania i rezerwowania, a z tego co widziałam, ten na powrót można było bez najmniejszego problemu kupić wczoraj rano w Zakopanem. no i my nie mieliśmy żadnego problemu z transportem, wygodne miejsca, klimatyzowany autokar.

natomiast cała masa ludzi przychodziła na dworzec (zarówno w Krakowie, jak i w Zakopanem), próbując kupić bilet u kierowcy tuż przed odjazdem. skończyło się to tak, że kierowca musiał strasznie długo tłumaczyć, że już po prostu nie da rady nikogo wpuścić (i tak były miejsca stojące, wbrew przepisom). a jakaś babka z walizami, że jak to, ona przecież od 2 godzin czeka na dworcu, to ma pierwszeństwo w ogóle chyba większość tych ludzi bez biletu sądziła, że kto pierwszy się wepcha do autobusu ten lepszy, i byli wielce zdziwieni, jak kierowca najpierw poprosił tych z kupionymi wcześniej biletami. było to jakieś 30 osób, a co najmniej drugie tyle bez biletów. no luuudzie!

[Julie_]

Dziwią mnie osoby, które potrafią na facebooku w opisach relacjonować swój cały dzień. Moja znajoma teraz co chwilę wrzuca opisy - co, gdzie, kiedy robi na majówce.

[Lemmy is God]

Dziwią mnie głupie pytania. Przed chwilą sąsiadka zapytała męża gdzie jedzie rowerem w deszcz. Wczoraj pytała czy nie za gorąco na rower...

[mm444]

Treść usunięta

[tekila901]

Napisane przez Julie_

Dziwią mnie osoby, które potrafią na facebooku w opisach relacjonować swój cały dzień. Moja znajoma teraz co chwilę wrzuca opisy - co, gdzie, kiedy robi na majówce.

albo takie osoby, które co chwilę dodają informację w jakim to miejscu na świecie były. co ma to na celu? pokazać jacy to nie są światowi?

[lapida]

Wczoraj byłam na majówce, siedziałam sobie nad rzeczką - na wysepce bawiły sie dzieci (6-7 lat) z opiekunką (nie byłam w stanie stwierdzić czy była to mama, siostra czy niania). W pewnym momencie zaczęły sie chlapać wodą, na co kobieta rzuciła małym kamieniem obok dzieci - woda je ochlapała.

Tak się to dzieciakom spodobało, że za chwilę już rzucały sie całkiem pokaźnymi kamiuchami - tylko czekałam, aż któreś oberwie w głowę. Doczekałam się - ale w biodro. Tak trzasnęło, że myślałam, że dziecko poszła kość. Dziewczynka zaczęła zwijać się z bólu, położyła się w tej wodzie, zbierało jej sie do płaczu, a kobieta jak gdyby nigdy nic dalej chlapała się z resztą dzieciaków.

Kurcze, dziwi mnie to, że po pierwsze: w ogole pozwoliła im rzucać sie tymi kamieniami
po drugie: nie zareagowała, jak podopieczna oberwała kamiuchem..

Dopiero kiedy ja podniosłam sie z trawy i zapytałam czy wszystko jest w porządku, bo dziewczynka dłużą chwilę leżała zwinięta w tej wodzie, kobieta podeszła do niej, zapytała "Ok?" i stała nad nią, jakby czekając, aż dziecko się otrzepie i wróci do zabawy..

[Julie_]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Z laptopa Był piękny opis w stylu - słoneczko dziś przygrzało, a ja zapomniałam o olejku

[mm444]

Treść usunięta

[mpt]

Napisane przez Julie_

Z laptopa Był piękny opis w stylu - słoneczko dziś przygrzało, a ja zapomniałam o olejku

Kocham! "Na imprezie z...bla bla bla" - po czym otagowane osoby zaczynają lajkować, tagować na swoich profilach i komentować na fejsie przebieg imprezy - na której są wszyscy razem. Normalnie biba że doopę urywa

[reverse]

Napisane przez mpt

Kocham! "Na imprezie z...bla bla bla" - po czym otagowane osoby zaczynają lajkować, tagować na swoich profilach i komentować na fejsie przebieg imprezy - na której są wszyscy razem. Normalnie biba że doopę urywa

Co najlepsze: najczęściej są to osoby w wieku +19, nie? :P Też mam w znajomych kilka takich osób, do tego obowiązkowo po każdej imprezie zdjęcia i komentarze pod nimi o "co lepszych momentach z imprezy".
Takie zachowanie kojarzy mi się z podstawówką i wrzucaniem opisów na gg Widać niektórym to nie minęło

Dziś wyskoczyłam z TŻ nad wodę. Oczywiście nie obyło się bez widoku kilku dzieci w wieku ok. 5 - 6 lat, biegających na golasa. Nie wiem, czy niektórzy rodzice nie mają wyobraźni?

[mpt]

Napisane przez reverse

Co najlepsze: najczęściej są to osoby w wieku +19, nie? :P Też mam w znajomych kilka takich osób, do tego obowiązkowo po każdej imprezie zdjęcia i komentarze pod nimi o "co lepszych momentach z imprezy".

Nawet +25 I żeby to "po imprezie", ale cudaki ładują w ajfony w trakcie

[ciri15]

Napisane przez _Tinkerbell

Sytuacja dosłownie sprzed godziny. Wzięłam moją psinę na spacer, nie za daleko, wiadomo, to jamnik, nóżki krótkie, namacha się i zmęczy, a potem klapnie na ziemie i nie wstanie ;D I stoi rodzinka z jakimś kundlem, duże toto, bez smyczy, bez kagańca, tupta, widać, że z nimi. skracam smycz, żeby mój pies był jak najbliżej nogi, i nagle to bydle leci do mojego psa. Fera na grzbiet, piszczy, skamle, a tamten pies szczeka! Drę się, żeby zawołali tego psa, Fera mi się próbuje wyrwać (mam cudnie podrapane ramiona i dekolt), tamten tak jakby "podskakuje" i co usłyszałam? "On się tylko bawi!" No szlag mnie trafił, próbuję tupać, odganiać, odchodzić, aż się tak wystraszyłam, bo ten pies stanął przede mną prawie, że go po prostu kopnęłam (nigdy nie chciałam skrzywdzić zwierzęcia, no ale..) i spieprzyłam... tak to się jeszcze chyba w życiu nie bałam.. Dopiero po całym zajściu pomyślałam, że mogłam poinformować, że brak smyczy i kagańca jest karany ;/

Ale moze on naprawdę chciał się tylko bawić?
Jak ja chodziłam na spacery ze swoją bernardynką to zawsze wyskakiwał do nas jamnik sąsiadów, moja psina lubiła się z nią bawić choć mogło to wyglądać przerażająco. Ten jamnik był bardzo zadziorny, a jak moja podleciała to wyglądało jakby zaraz miała go zabić.

---------- Dopisano o 19:25 ---------- Poprzedni post napisano o 19:09 ----------

Napisane przez _Tinkerbell

Czy ja wiem.. Ja bym się bała (dużych) kundli bardziej niż bokserów czy innych psów. Miałam bokserkę, sunia do rany przyłóż.. Raz zaatakowała człowieka w mojej obronie. Tzn. to było tak, że szłam z nią na smyczy, nagle podszedł jakiś koleś, starszy, bardzo pijany, brudny, zastawił mi drogę. Chciałam go ominąć, ale nie mogłam. Astra warczała, ale on nic. I zaczęło się "jesteś ładniutka, chodź ze mną" i zaczął się do mnie przybliżać, i rozpinać pasek. I wtedy Astra się na niego rzuciła, przewróciła go łapami i (miała kaganiec) go uderzać pyskiem i tak jakby "rozdrapywać"go łapami. Jezu tak jak się wtedy wystraszyłam to nigdy w życiu. W końcu ją odciągnęłam i uciekłam, To była chyba druga gimnazjum. Nigdy przedtem ani potem się to nie powtórzyło. I to było, kiedy jeszcze żył mój ojciec, więc zawsze miała kogoś "dominującego". Potem niestety zakończyła żywot, bo miała nowotwór Ja wiem, że wam się to może wydawać brutalne, bo mój pies się na kogoś rzucił, ale to było straszne... I tak, miała rodowód.
A taki kundel, to nigdy nie wiadomo po jakich rodzicach, nie wiadomo jaki oni mieli "charakter", usposobienie..

Boże, co za idiota. Dobrze mu tak. No naprawdę, próbować skrzywdzić kogoś kto idzie z dużym psem. Wtedy nawet najłagodniejsza sunia może się zamienić w mordercę.

[Sondrina]

W ogóle dziwią mnie sytuacje, kiedy facet idący z dzieckiem zaczyna podrywać kobiety na ulicy. Dzisiaj idę sobie z psem, a taki koleś z małym dzieckiem do mnie podbija. To już jest moim zdaniem bezczelność. W domu pewnie czeka żona/partnerka

[ciri15]

Napisane przez Sondrina

W ogóle dziwią mnie sytuacje, kiedy facet idący z dzieckiem zaczyna podrywać kobiety na ulicy. Dzisiaj idę sobie z psem, a taki koleś z małym dzieckiem do mnie podbija. To już jest moim zdaniem bezczelność. W domu pewnie czeka żona/partnerka

Może wujek. Nie wiesz, że jest taka metoda podrywu: na dzieciaka?

[Sondrina]

Napisane przez ciri15

Może wujek. Nie wiesz, że jest taka metoda podrywu: na dzieciaka?

Dzieciak mały, ale mówił:"tato". Niby wiem o tej metodzie, ale to chyba lepiej działa w przypadku niemowlaków To był dwulatek, więc mniejszy efekt wzruszenia.

[201604181004]

co mnie dziwi a nawet bardziej śmieszy mam znajomą, chyba pierwszy raz w życiu poszła do pracy zaczęła prywatne studia, więc wiadomo koszta wysokie, w innym mieście - dojeżdża, więc obiadki dojazdy no kupa kasy jednym słowem. wcześniej były wyjazdy do lloret de mar i takie tam inne rzeczy, no teraz najwidoczniej musiała pójść do pracy.
ale jak ona jęczy.
ale jak ona stęka.
ale matko bosko, cały facebook usłany 'o nie matko moje stopy o nie tragedia cieszcie się że wy tego nie macie' nie, nikt nigdy nie pracował na stojąco i absolutnie nie ma pojęcia co ci jest
moi znajomi z którymi jadę na domek jutro, pracują normalnie jak ja w trakcie tygodnia studiując jednocześnie. każdy odłożył sobie kasę i jedziemy a na facebooku co? "matko boska wam to jest dobrze :/ d... sobie będziecie wygrzewać ech, a ja jutro do pracy na ósmą"

dżizaz krajst pierwsza naczelna polska męczennica

[oh Mandy]

Napisane przez kasiencja

dziwią mnie ludzie, którzy planując podróż/wycieczkę wykazują się całkowitym brakiem wyobraźni, przewidywania, jakkolwiek to nazwać...

postanowiliśmy z TŻ, że wczoraj rozpoczniemy sezon wycieczek pieszych i na 1 dzień wybierzemy się w Tatry wiedząc, jakie tłumy mogą być na trasie Kraków-Zakopane, kupiliśmy bilety z miejscówkami w obie strony - wcześnie rano i na ostatni autobus wieczorem, wychodząc z założenia, że lepiej poczekać na dworcu, niż się spóźnić na wcześniejszy kurs. bilety kupiliśmy przedwczoraj wieczorem, bez wcześniejszego planowania i rezerwowania, a z tego co widziałam, ten na powrót można było bez najmniejszego problemu kupić wczoraj rano w Zakopanem. no i my nie mieliśmy żadnego problemu z transportem, wygodne miejsca, klimatyzowany autokar.

natomiast cała masa ludzi przychodziła na dworzec (zarówno w Krakowie, jak i w Zakopanem), próbując kupić bilet u kierowcy tuż przed odjazdem. skończyło się to tak, że kierowca musiał strasznie długo tłumaczyć, że już po prostu nie da rady nikogo wpuścić (i tak były miejsca stojące, wbrew przepisom). a jakaś babka z walizami, że jak to, ona przecież od 2 godzin czeka na dworcu, to ma pierwszeństwo w ogóle chyba większość tych ludzi bez biletu sądziła, że kto pierwszy się wepcha do autobusu ten lepszy, i byli wielce zdziwieni, jak kierowca najpierw poprosił tych z kupionymi wcześniej biletami. było to jakieś 30 osób, a co najmniej drugie tyle bez biletów. no luuudzie!

o kurde

ja do rodziców wracam autobusem, który należy wcześniej zarezerwować -tzn miejsce w nim, bo inaczej może kierowca po prostu nie zabrać.

No i co mnie rozwala. Przychodzę na przystanek 10-15 minut przed przyjazdem autobusu, widzę sporo ludzi. Autobus podjeżdża. Ludzie biegną do autobusu - oczywisćie bez rezerwacji, a potem zdziwieni, że pierwszeństwo mają ci, ktorzy wczesniej rezerwowali i się dziwią, że nie ma miejsc

[Asji]

Napisane przez oh Mandy

No i co mnie rozwala. Przychodzę na przystanek 10-15 minut przed przyjazdem autobusu, widzę sporo ludzi. Autobus podjeżdża. Ludzie biegną do autobusu - oczywisćie bez rezerwacji, a potem zdziwieni, że pierwszeństwo mają ci, ktorzy wczesniej rezerwowali i się dziwią, że nie ma miejsc

Standard
A najlepsze jest jak kilka osób już wejdzie do środka i dopiero wtedy się okazuje, że najpierw wchodzą osoby z biletami. Zaczyna się przepychanie, przeciskanie, przeskakiwanie bagaży, bo przecież nikt nie wpadnie na to, żeby wysiąść na moment. Ostatnio jakaś kobieta bez biletu na schodkach do autobusu rozłozyła wielką torebkę i zaczęła coś szukać w środku, a ludzie z biletami skakali nad nią żeby dostać się do środka

[rnm]

dziwi mnie to, że ludzie kłamią. w takim sensie, że w sprawie błahej potrafią w zywe oczy mowic nieprawde. mimo tego, ze klamac nie potrafia, ze wszystkie dowody swiadcza przeciwko nim, to jednak ida w zaparte, majac swojego rozmowce za idiote

i jeszcze dziwi mnie naiwna czesc ludzkosci, ktora im wierzy

[TheKey]

Napisane przez drabineczka

co mnie dziwi a nawet bardziej śmieszy mam znajomą, chyba pierwszy raz w życiu poszła do pracy zaczęła prywatne studia, więc wiadomo koszta wysokie, w innym mieście - dojeżdża, więc obiadki dojazdy no kupa kasy jednym słowem. wcześniej były wyjazdy do lloret de mar i takie tam inne rzeczy, no teraz najwidoczniej musiała pójść do pracy.
ale jak ona jęczy.
ale jak ona stęka.
ale matko bosko, cały facebook usłany 'o nie matko moje stopy o nie tragedia cieszcie się że wy tego nie macie' nie, nikt nigdy nie pracował na stojąco i absolutnie nie ma pojęcia co ci jest
moi znajomi z którymi jadę na domek jutro, pracują normalnie jak ja w trakcie tygodnia studiując jednocześnie. każdy odłożył sobie kasę i jedziemy a na facebooku co? "matko boska wam to jest dobrze :/ d... sobie będziecie wygrzewać ech, a ja jutro do pracy na ósmą"

dżizaz krajst pierwsza naczelna polska męczennica

Nie każdy musi uwielbiać swoją pracę. A jak sobie ponarzeka to przynajmniej trochę jej ulży Zawsze możesz wyłączyć powiadomienia od niej

[Olkaaaa_s]

Napisane przez Aliseja

Pisze cała zagotowana ze zlosci!! stoje osbei na balkonie nagle widze dzieciaki sie znęcaja nad kotem i duszą go sznurkiem! krzycze zostawcie tego kota bo wezwe policje! chwile jeszcze się pałetali narazie poszli , jakbym nie krzyknęła to by go udusili i zabili! a co najgorsze na parterze sądziesi siedzieli na przeciwko nich i powiedzieli tylko do nich "zabierzcie ten sznurek z trway" zamiast pomóc kotu martwili sie żeby sznurek im ogródka nie zabrudził , co za ludzie i pełno na placu zabaw i też nikt nie zareagował tylko ja krzyknelam z balkonu ! matko boska co za ludzie.

Jak można takie podłe bachory wychować?

U mojej siostry na osiedlu była kiedyś podobna "akcja". Moja siostra siedzi z koleżanką w mieszkaniu i do mieszkania wchodzi syn mojej siostry i syn koleżanki(10 lat) i obaj krążą po pokoju, widać, że chcą coś powiedzieć ale nie wiedzą jak i są przerażeni. W końcu siostra spytała się, co się stało, a mój siostrzeniec powiedział, że "chłopaki z gimnazjum wyrzucili kota z 8 piętra" i spadł koło nich na chodnik i nie wiedzą, co zrobić z kotem, bo chyba nie żyje. Moja siostra od razu pobiegła na dół zobaczyć co z kotem, a koleżanka siostry wezwała policję. Policja przyjechała, wypytała się młodych o wszystko, czy potrafią wskazać tych gnojków od kota, wszyscy stoją nad kotem(oddychał) i się zastanawiają, jak go zanieść do weterynarza. Nagle kot podskoczył, zamiauczał na całe osiedle i pobiegł w siną dal. Nastała cisza, którą przerwał jeden z policjantów: "dowód zbrodni nam uciekł"

[invisible_01]

Napisane przez drabineczka

co mnie dziwi a nawet bardziej śmieszy mam znajomą, chyba pierwszy raz w życiu poszła do pracy zaczęła prywatne studia, więc wiadomo koszta wysokie, w innym mieście - dojeżdża, więc obiadki dojazdy no kupa kasy jednym słowem. wcześniej były wyjazdy do lloret de mar i takie tam inne rzeczy, no teraz najwidoczniej musiała pójść do pracy.
ale jak ona jęczy.
ale jak ona stęka.
ale matko bosko, cały facebook usłany 'o nie matko moje stopy o nie tragedia cieszcie się że wy tego nie macie' nie, nikt nigdy nie pracował na stojąco i absolutnie nie ma pojęcia co ci jest
moi znajomi z którymi jadę na domek jutro, pracują normalnie jak ja w trakcie tygodnia studiując jednocześnie. każdy odłożył sobie kasę i jedziemy a na facebooku co? "matko boska wam to jest dobrze :/ d... sobie będziecie wygrzewać ech, a ja jutro do pracy na ósmą"

dżizaz krajst pierwsza naczelna polska męczennica

Ale ja to dobrze znam Pracuję od samego początku dziennych studiów, obecnie jestem na 3 roku. Prawie wszystkie weekendy mam przepracowane, do domu jeżdżę jedynie na gwiazdkę i czasami wiadomo da radę wziąć wolne i wyskoczyć gdzieś, ale to naprawdę rzadko. Ostatnio moja koleżanka z grupy znalazła pierwszą w życiu pracę Do tej pory na każdy weekend jeździła do domu, a ja pracowałam normalnie. I akurat trafiło tak, że ona szła pierwszy raz do pracy na weekend, a ja akurat wzięłam wolne na wesele. I ona do mnie: "O matko, ale Ci dobrze, wolne masz a ja do pracy" I olaboga, jaka to ona zmęczona, jak ją wszystko boli.

Ja studiuję dziennie i pracuję 135 godz. miesięcznie i nic mnie tak nie denerwuje, jak narzekania moich niepracujących znajomych z moich studiów, którzy komentują moje zakupy czy coś innego Np. kupiłam sobie ostatnio na przecenach parę rzeczy, żadnej fortuny nie wydałam, a znajoma: "O proszę, ale się obkupiłaś, takiej to dobrze", zrobiłam sobie tatuaż: "Ja też bym chciała, ale nie mam kasy", wyjeżdżam gdzieś: "Ale Ci dobrze, mnie nie stać", idę do teatru: "Fajnie Ci, ja nie mam na to kasy" i takie biadolenie, jak to mi dobrze, a im źle. Ja na wszystkie przyjemności sobie zarabiam sama, w wakacje i ferie pracuję codziennie całe dnie, żeby odłożyć na następny rok akademicki, oni nie pracują, a mimo to bardzo często wytykają mi, że na coś mnie "stać". Ja się niczym nie chwalę, ale niektóre rzeczy same wychodzą. Kiedy ciągle słyszę: "Też bym chciała, ale nie mam kasy" od osób, które żadną pracą się nie skalają, to mam ochotę powiedzieć, żeby sobie zarobiły. Na ogół wtedy słyszę, że one nie mają czasu

[candiess]

Dziwią mnie maturzyści, którzy na fb chwalą się, że ich jedyną lekturą jaką przeczytali jest "Dżuma" i oby jutro na maturze była.... No naprawdę jest się czym chwalić... Poza tym pisała to dziewczyna z klasy humanistycznej i właśnie dzięki takim osobom jest kiepskie zdanie na temat "humanistów". I może jeszcze na filologię pójdzie, bo tam matmy przecież nie ma ;]

[pixies20]

Napisane przez candiess

Dziwią mnie maturzyści, którzy na fb chwalą się, że ich jedyną lekturą jaką przeczytali jest "Dżuma" i oby jutro na maturze była.... No naprawdę jest się czym chwalić... Poza tym pisała to dziewczyna z klasy humanistycznej i właśnie dzięki takim osobom jest kiepskie zdanie na temat "humanistów". I może jeszcze na filologię pójdzie, bo tam matmy przecież nie ma ;]

mnie bardzo zdziwił były już maturzysta, który niedawno na profilu na fcb nauczycielki języka polskiego napisał, że przez całe liceum przeczytał dwie lektury. do tego z literatury obozowej. nie wiedzialam czy sie smiac czy płakać.

[201803111829]

W ogóle denerwują mnie ludzie przechwalający się głupotą. I niezależnie czy to przez książki, czy alkohol, czy ściąganie.. Jasne, też czasem ściągam na sprawdzianie. Ale nie wyobrażam sobie zrobienia ściąg na cały sprawdzian, spisanie i oddanie kartki. To jest zwykłe oszustwo. I nie mówię tu o zgapieniu np. jednej formułki czy coś. Tylko o autentycznym ściąganiu. I jeszcze później chwalenie się "a ja się w ogóle nie uczyłam, zrobiłam ściągi, i mam 2/3". Albo takie czytanie książek. Ja nie mam z kim porozmawiać o literaturze. I to nie musi być tak ambitne jak np "Dymy nad Birkenau", może to być HP, jakieś opowieści, cokolwiek. Mówię "przeczytałam książkę taką i taką" odpowiedź "Mój boże mi to by się nie chciało, ja w ogóle nie czytam, wolę obejrzeć film"
Uważam się za fankę HP, przeczytałam wszystkie części, wszystkie filmy, i ciągle wracam do sagi. A mam koleżankę, która obejrzała filmy, i tekst "bo ty to nic nie wiesz o HP". Ja się załamuję, jak mi ktoś mówi Z DUMĄ "przez całe życie przeczytałem "Dzieci z Bullerbyn" i "Psa który jeździł koleją"" No rzeczywiście, jest się czym chwalić.
Przyznaję się, jak byłam mała, to ojciec dawał mi się czasem napić pianki z piwa A swoje pierwsze piwo wypiłam w wieku 14 lat. Ale do swojej 18 nigdy się nie upiłam, dopiero właśnie na imprezie. A teraz widzę coraz to młodsze dzieciaki, osobiście znam dziewczynę, która w 5 klasie podstawówki (teraz 1 gimnazjum) już nie jest dziewicą, ma za sobą 4 facetów (w kwestii łóżkowej), pije, pali, ćpa.. Skąd wiem? Moja siostra cioteczna chodzi z nią do klasy od podstawówki. I jeszcze te zdjęcia na fb, nk czy gdzie tam, z piwem, wódką, papierosem... Nie mówię, że trzeba być abstynentem, bo sama od 3 gimnazjum jestem fanką taniego wina z coca colą. I nie, nie dlatego, że tanie. Pijałam i takie za 80 zł (sama sobie je kupiłam) i było paskudne. I te wszystkie opisy "boshe ale się naj***am"

[boinnenazwybylyzajete]

Mnie dziwi jedna laska z mojej klasy. Na wagary nie pójdzie, jako jedyna zostanie, nie da nauczycielowi odetchnąć bo będzie do tej 15 sama jedna siedziała na tej lekcji zamiast sobie odpuścić i iść do domu.
Rozumiem, że dba o frekwencje, zależy jej, ale jasne, że pójdzie cała klasa to konsekwencji nikt nie wyciągnie.

[mc266]

Napisane przez _Tinkerbell

W ogóle denerwują mnie ludzie przechwalający się głupotą. I niezależnie czy to przez książki, czy alkohol, czy ściąganie.. Jasne, też czasem ściągam na sprawdzianie. Ale nie wyobrażam sobie zrobienia ściąg na cały sprawdzian, spisanie i oddanie kartki. To jest zwykłe oszustwo. I nie mówię tu o zgapieniu np. jednej formułki czy coś. Tylko o autentycznym ściąganiu. I jeszcze później chwalenie się "a ja się w ogóle nie uczyłam, zrobiłam ściągi, i mam 2/3". Albo takie czytanie książek. Ja nie mam z kim porozmawiać o literaturze. I to nie musi być tak ambitne jak np "Dymy nad Birkenau", może to być HP, jakieś opowieści, cokolwiek. Mówię "przeczytałam książkę taką i taką" odpowiedź "Mój boże mi to by się nie chciało, ja w ogóle nie czytam, wolę obejrzeć film"
Uważam się za fankę HP, przeczytałam wszystkie części, wszystkie filmy, i ciągle wracam do sagi. A mam koleżankę, która obejrzała filmy, i tekst "bo ty to nic nie wiesz o HP". Ja się załamuję, jak mi ktoś mówi Z DUMĄ "przez całe życie przeczytałem "Dzieci z Bullerbyn" i "Psa który jeździł koleją"" No rzeczywiście, jest się czym chwalić.
Przyznaję się, jak byłam mała, to ojciec dawał mi się czasem napić pianki z piwa A swoje pierwsze piwo wypiłam w wieku 14 lat. Ale do swojej 18 nigdy się nie upiłam, dopiero właśnie na imprezie. A teraz widzę coraz to młodsze dzieciaki, osobiście znam dziewczynę, która w 5 klasie podstawówki (teraz 1 gimnazjum) już nie jest dziewicą, ma za sobą 4 facetów (w kwestii łóżkowej), pije, pali, ćpa.. Skąd wiem? Moja siostra cioteczna chodzi z nią do klasy od podstawówki. I jeszcze te zdjęcia na fb, nk czy gdzie tam, z piwem, wódką, papierosem... Nie mówię, że trzeba być abstynentem, bo sama od 3 gimnazjum jestem fanką taniego wina z coca colą. I nie, nie dlatego, że tanie. Pijałam i takie za 80 zł (sama sobie je kupiłam) i było paskudne. I te wszystkie opisy "boshe ale się naj***am"

Też mnie to denerwuje. Znam parę takich osób, które jeśli na przykład się upiją na imprezie to muszą poinformować o tym każdego. Może czują się przez to lepsze Choć dla mnie fakt, że ktoś spędził pół imprezy w łazience zamiast na zabawie ze znajomymi jest raczej powodem do wstydu niż do chwalenia się.

[ciri15]

Napisane przez _Tinkerbell

W ogóle denerwują mnie ludzie przechwalający się głupotą. I niezależnie czy to przez książki, czy alkohol, czy ściąganie.. Jasne, też czasem ściągam na sprawdzianie. Ale nie wyobrażam sobie zrobienia ściąg na cały sprawdzian, spisanie i oddanie kartki. To jest zwykłe oszustwo. I nie mówię tu o zgapieniu np. jednej formułki czy coś. Tylko o autentycznym ściąganiu. I jeszcze później chwalenie się "a ja się w ogóle nie uczyłam, zrobiłam ściągi, i mam 2/3". Albo takie czytanie książek. Ja nie mam z kim porozmawiać o literaturze. I to nie musi być tak ambitne jak np "Dymy nad Birkenau", może to być HP, jakieś opowieści, cokolwiek. Mówię "przeczytałam książkę taką i taką" odpowiedź "Mój boże mi to by się nie chciało, ja w ogóle nie czytam, wolę obejrzeć film"
Uważam się za fankę HP, przeczytałam wszystkie części, wszystkie filmy, i ciągle wracam do sagi. A mam koleżankę, która obejrzała filmy, i tekst "bo ty to nic nie wiesz o HP". Ja się załamuję, jak mi ktoś mówi Z DUMĄ "przez całe życie przeczytałem "Dzieci z Bullerbyn" i "Psa który jeździł koleją"" No rzeczywiście, jest się czym chwalić.
Przyznaję się, jak byłam mała, to ojciec dawał mi się czasem napić pianki z piwa A swoje pierwsze piwo wypiłam w wieku 14 lat. Ale do swojej 18 nigdy się nie upiłam, dopiero właśnie na imprezie. A teraz widzę coraz to młodsze dzieciaki, osobiście znam dziewczynę, która w 5 klasie podstawówki (teraz 1 gimnazjum) już nie jest dziewicą, ma za sobą 4 facetów (w kwestii łóżkowej), pije, pali, ćpa.. Skąd wiem? Moja siostra cioteczna chodzi z nią do klasy od podstawówki. I jeszcze te zdjęcia na fb, nk czy gdzie tam, z piwem, wódką, papierosem... Nie mówię, że trzeba być abstynentem, bo sama od 3 gimnazjum jestem fanką taniego wina z coca colą. I nie, nie dlatego, że tanie. Pijałam i takie za 80 zł (sama sobie je kupiłam) i było paskudne. I te wszystkie opisy "boshe ale się naj***am"

Co do podkreślonego - tu mam wrażenie, że sama zachowujesz się podobnie do opisywanych osób. Nie ma się czym chwalić.

A co do tej dziewczyny, która niby nie jest dziewicą - wiem, że takie sytuacje się zdarzają, ale może się tylko chwali, raczej dowodów na swoje doświadczenia seksualne nie ma.

Co do alkoholu to ja nie cierpię jak jestem na jakieś imprezie(albo na drugi dzień po imprezie) i wszyscy gadają tylko o tym jak się naje**li wczoraj. Ło Jezu, ale to ciekawe...