Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[Asji]

Napisane przez kreaturkka

a czym się różni kradzież stringów od kradzieży czegoś innego?

Kradzież jest czynem zawsze tak samo paskudnym, ale: no ludzie, na paczkę stringów to już chyba większość osób może sobie pozwolić Mnie to bardzo dziwi, że ktoś posuwa się do ohydnej kradzieży żeby wzbogacić swoją szafę o 3 pary gaci.

[Olkaaaa_s]

Napisane przez kreaturkka

a czym się różni kradzież stringów od kradzieży czegoś innego?

Bardziej chodziło mi o sam fakt kradzieży w sklepach. Tyle, że akurat dzisiaj te stringi(chyba ze względu na fakt co to był za produkt) mnie rozbroiły

Napisane przez Asji

Kradzież jest czynem zawsze tak samo paskudnym, ale: no ludzie, na paczkę stringów to już chyba większość osób może sobie pozwolić Mnie to bardzo dziwi, że ktoś posuwa się do ohydnej kradzieży żeby wzbogacić swoją szafę o 3 pary gaci.

Nawet nie trzech, tylko dwóch- jedna sztuka wisiała smętnie na wieszaku . Gdyby ktoś wziął "na szybko" i nie przeliczył, ile par jest, a przy kasie pani/pan by nie zauważyli, to ktoś mocno by się zdziwił w domu

A! Jeszcze jedno mnie rozwala w tym temacie.Kilka razy zdarzyło mi się np.(zresztą też w H&M ), że ktoś przypiął kolczyki na kartonik z tańszą ceną, a jak kupowałam jakieś kolczyki za 19,99 to na kasie wyskakiwało 29,99. Albo ostatni kartonik z zestawem wkrętów, a tutaj kilka miejsc pustych po kolczykach

A już hitem dla mnie była sytuacja w Naturze Czaiłam się na paletkę z limitowanej kolekcji Essence i kiedy zastałam ostatnią, nie posiadałam się z radości. Otworzyłam ją jednak, żeby sprawdzić, czy nie była macana. Widok jaki ukazał się moim oczom? Na większości cieni zostawione odciski palców, pędzelka brak, a jeden cień został po prostu... wyrwany z paletki

Zmieniając temat
Nie rozumiem ludzi, którzy mimo tego, że klimatyzacja w autobusie działa(chodzi mi o prawdziwy chłodny nawiew, a nie pseudoklimatyzację ) i jest napisane, żeby nie otwierać okien, to i tak otwierają okna na oścież. Moja siostra opowiadała mi związaną z tym historię. Wczoraj jechała na zajęcia w klimatyzowanym autobusie, a jakieś dziewczę otworzyło okno. Starsi ludzie(o dziwo ) zwrócili jej uwagę, że jak otworzy okno to gorące powietrze "wejdzie" do autobusu. Na co dziewczę odpowiedziało, że to jest komunikacja publiczna i ma prawo robić to, co chce Dwóch starszych panów podobno bardzo się zezłościło i zaczęli wołać do kierowcy, żeby coś zrobił. Kierowca włączył mikrofon i ochrzanił dziewczynę, która ponoć w końcu zamknęła okno

[kreaturkka]

Napisane przez Asji

Kradzież jest czynem zawsze tak samo paskudnym, ale: no ludzie, na paczkę stringów to już chyba większość osób może sobie pozwolić Mnie to bardzo dziwi, że ktoś posuwa się do ohydnej kradzieży żeby wzbogacić swoją szafę o 3 pary gaci.

Czyli: jak kraść to miliony?
Wiesz,a mi się wydaje, że ludzie właśnie częściej kradną tego typu artykuły.Częściej kradną chleb niż trufle .. bo jest im bardziej potrzebny. Tak samo majtki czy skarpetki. Wydaje mi się, że to mogą być po prostu biedne osoby, nie usprawiedliwiam tego oczywiście, ale jednak potrafię zrozumieć poniekąd . Ale oczywiście mogę się mylić

Napisane przez Olkaaaa_s

Bardziej chodziło mi o sam fakt kradzieży w sklepach. Tyle, że akurat dzisiaj te stringi(chyba ze względu na fakt co to był za produkt) mnie rozbroiły

Nawet nie trzech, tylko dwóch- jedna sztuka wisiała smętnie na wieszaku . Gdyby ktoś wziął "na szybko" i nie przeliczył, ile par jest, a przy kasie pani/pan by nie zauważyli, to ktoś mocno by się zdziwił w domu

A! Jeszcze jedno mnie rozwala w tym temacie.Kilka razy zdarzyło mi się np.(zresztą też w H&M ), że ktoś przypiął kolczyki na kartonik z tańszą ceną, a jak kupowałam jakieś kolczyki za 19,99 to na kasie wyskakiwało 29,99. Albo ostatni kartonik z zestawem wkrętów, a tutaj kilka miejsc pustych po kolczykach

A już hitem dla mnie była sytuacja w Naturze Czaiłam się na paletkę z limitowanej kolekcji Essence i kiedy zastałam ostatnią, nie posiadałam się z radości. Otworzyłam ją jednak, żeby sprawdzić, czy nie była macana. Widok jaki ukazał się moim oczom? Na większości cieni zostawione odciski palców, pędzelka brak, a jeden cień został po prostu... wyrwany z paletki

to już przesada bardziej mnie to rozwala niż kradzież majtek, co za bezczelność

[Asji]

Napisane przez kreaturkka

Czyli: jak kraść to miliony?
Wiesz,a mi się wydaje, że ludzie właśnie częściej kradną tego typu artykuły.Częściej kradną chleb niż trufle .. bo jest im bardziej potrzebny. Tak samo majtki czy skarpetki. Wydaje mi się, że to mogą być po prostu biedne osoby, nie usprawiedliwiam tego oczywiście, ale jednak potrafię zrozumieć poniekąd . Ale oczywiście mogę się mylić

A mi się wydaje, że kradną majtki, bo łatwiej jest ukraść bieliznę niż coś drogiego, ekskluzywnego, co jest monitorowane, zabezpieczone i obstawione bramkarzami.
Właśnie nie jestem pewna czy kradną głównie biedni. Jeśli ktoś jest aż tak biedny, że nie ma na jedzenie to dostaje zasiłek, pomoc z urzędu (choć niewielką), idzie do mopsu, pck, do księdza, prosi o pomoc rodzinę, itd. Da się bardzo skromnie przeżyć wtedy od pierwszego do pierwszego.
Często kradną osoby, którym się nie chce na daną rzecz zapracować choć mają taką mozliwość. To tak z moich obserwacji, mogę się mylić

[kreaturkka]

Napisane przez Asji

A mi się wydaje, że kradną majtki, bo łatwiej jest ukraść bieliznę niż coś drogiego, ekskluzywnego, co jest monitorowane, zabezpieczone i obstawione bramkarzami.
Właśnie nie jestem pewna czy kradną głównie biedni. Jeśli ktoś jest aż tak biedny, że nie ma na jedzenie to dostaje zasiłek, pomoc z urzędu (choć niewielką), idzie do mopsu, pck, do księdza, prosi o pomoc rodzinę, itd. Da się bardzo skromnie przeżyć wtedy od pierwszego do pierwszego.
Często kradną osoby, którym się nie chce na daną rzecz zapracować choć mają taką mozliwość. To tak z moich obserwacji, mogę się mylić

Też prawda . Pewnie różnie bywa. Ale z tego co wiem, to w H&M bielizna również jest zabezpieczana

[dzustam]

Ale kraść niezdrowe stringi ? Ludzie, przecież to działanie na własną szkodę. Pomijając konsekwencje prawne i sferę moralną, które są bezdyskusyjne.

[201706190936]

Mnie trochę dziwi nazywanie teściową matki swojego chłopaka który nie jest mężem ani narzeczonym.

[Soso]

Napisane przez Senses Woman

Mnie trochę dziwi nazywanie teściową matki swojego chłopaka który nie jest mężem ani narzeczonym.

Wiesz, z jednej strony tak, a z drugiej strony jak mam nazywać mamę mojego partnera, z ktorym od 6 lat jestem i mieszkam, i co więcej nie planuję zmian w tym temacie? Na slub poki co się nie zanosi

[201706190936]

Napisane przez Soso

Wiesz, z jednej strony tak, a z drugiej strony jak mam nazywać mamę mojego partnera, z ktorym od 6 lat jestem i mieszkam, i co więcej nie planuję zmian w tym temacie? Na slub poki co się nie zanosi

Wg mnie teść/teściowa to rodzice męża/żony.
Ale jak kto woli.

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez Senses Woman

Mnie trochę dziwi nazywanie teściową matki swojego chłopaka który nie jest mężem ani narzeczonym.

A mnie matka mojego TŻ nazywa córką
Straszne rzeczy
Co prawda ja sformułowań teść/teściowa nie używam, ale jakoś nie razi mnie to u innych.

[Asji]

Napisane przez Senses Woman

Wg mnie teść/teściowa to rodzice męża/żony.
Ale jak kto woli.

Mam takie samo zdanie
Rodzice męża/żony - teściowie
Rodzice partnera - rodzice partnera nie mają żadnej specjalnej nazwy

[Dovahkiin]

A co mają zrobić ci, którzy nigdy ślubu nie wzięli i nie wezmą a są ze sobą wieeele lat? Mówienie teściowa jest po prostu szybsze niż "mama mojego partnera".

[Soso]

Napisane przez Dovahkiin

A co mają zrobić ci, którzy nigdy ślubu nie wzięli i nie wezmą a są ze sobą wieeele lat? Mówienie teściowa jest po prostu szybsze niż "mama mojego partnera".

Prawda ;-)

[invisible_01]

A moim zdaniem ludzie powinni nazywać siebie tak, jak lubią Mnie to nie przeszkadza i nie dziwi. Ja nawet po ślubie nie mam zamiaru mówić "mamo" i "tato" do nikogo poza moimi własnymi rodzicami, ale wielu osobom mówienie w ten sposób do teściów odpowiada.

[tekila901]

Napisane przez invisible_01

A moim zdaniem ludzie powinni nazywać siebie tak, jak lubią Mnie to nie przeszkadza i nie dziwi. Ja nawet po ślubie nie mam zamiaru mówić "mamo" i "tato" do nikogo poza moimi własnymi rodzicami, ale wielu osobom mówienie w ten sposób do teściów odpowiada.

mam w rodzinie jedno takie małżeństwo, gdzie jeden z małżonków nie mówi do teściów mamo/tato. teściowie wielkie halo z tego zrobili. broniłam tej osoby zażarcie, ale ludziom nie przegadasz... ma być mamo i tato, nieważne co by się działo.

ja sądzę, że nie będę miała z tym problemu, ale tylko i wyłącznie dlatego, że TŻ ma bardzo fajnych rodziców. gdybym ich nie lubiła lub miała jakieś "problemy" z nimi, to nie sądzę, że te słowa przeszłyby mi przez gardło.

[emememsik]

Napisane przez Senses Woman

Mnie trochę dziwi nazywanie teściową matki swojego chłopaka który nie jest mężem ani narzeczonym.

Napisane przez Senses Woman

Wg mnie teść/teściowa to rodzice męża/żony.
Ale jak kto woli.

Czemu więc nie dziwi Cię nazywanie tak matki narzeczonego?

[invisible_01]

Napisane przez tekila901

mam w rodzinie jedno takie małżeństwo, gdzie jeden z małżonków nie mówi do teściów mamo/tato. teściowie wielkie halo z tego zrobili. broniłam tej osoby zażarcie, ale ludziom nie przegadasz... ma być mamo i tato, nieważne co by się działo.

ja sądzę, że nie będę miała z tym problemu, ale tylko i wyłącznie dlatego, że TŻ ma bardzo fajnych rodziców. gdybym ich nie lubiła lub miała jakieś "problemy" z nimi, to nie sądzę, że te słowa przeszłyby mi przez gardło.

Ja na pewno nie będę tak mówić. Rodziców TŻ-ta lubię, ale ja uważam, że rodziców ma się jednych i słowa "mama" i "tata" są tak wyjątkowe, że nie mam zamiaru mówić tak do nikogo więcej Uważam jednak, że nikt nie powinien być zmuszany ani do mówienia "mamo" i "tato" do teściów ani do mówienia jakoś inaczej, jeśli nie ma ochoty. Ja jednak żałuję, że nie ma osobnego określenia dla teściów. Ogólnie dziwi mnie to, że mówi się do nich jak do rodziców, przecież ja i TŻ nie staniemy się po ślubie rodzeństwem

[tekila901]

Napisane przez invisible_01

Ja na pewno nie będę tak mówić. Rodziców TŻ-ta lubię, ale ja uważam, że rodziców ma się jednych i słowa "mama" i "tata" są tak wyjątkowe, że nie mam zamiaru mówić tak do nikogo więcej Uważam jednak, że nikt nie powinien być zmuszany ani do mówienia "mamo" i "tato" do teściów ani do mówienia jakoś inaczej, jeśli nie ma ochoty. Ja jednak żałuję, że nie ma osobnego określenia dla teściów. Ogólnie dziwi mnie to, że mówi się do nich jak do rodziców, przecież ja i TŻ nie staniemy się po ślubie rodzeństwem

to jak masz zamiar się do nich zwracać? Pani X, panie Y? pytam z ciekawości.

[invisible_01]

Napisane przez tekila901

to jak masz zamiar się do nich zwracać? Pani X, panie Y? pytam z ciekawości.

Najbardziej chciałabym po imieniu, ale nie sądzę, żeby to przeszło Właśnie dlatego żałuję, że nie ma innej formy, bo "mamo" i "tato" mówić nie chcę, ale znowu "pani" i "pan" jest zbyt oficjalne Nie wiem jeszcze, jak to rozwiązać, ogólnie to podejrzewam, że będzie burza

[MonikaFaustyna]

Zawsze możesz im zaproponować mówienie po imieniu. Chociaż, np. ja tego unikam, jak ognia. Mimo, że we wrześniu nam stuknie 2 rocznica ślubu, a znamy się 9 lat, to nie odważyłabym się mówić do teściów po imieniu. Bardziej odpowiada mówienie mamo i tato. Poza tym, oni są tak kochani, że aż głupio byłoby mi tak do nich nie mówić. Nie chodzi o to, że z M. jesteśmy rodzeństwem. Po prostu tak się przyjęło zwyczajowo. Tak samo mówię ciociu, wujku do jego cioć i wujków. On też tak mówi do moich i jest ok.

Mnie bardziej razi, jak ktoś jest w związku ledwo parę miesięcy i już wypala do rodziców partnera na ty.

[Klementyna12]

Ja mieszkam z teściami i do ślubu mówiłam Pani/Pan (mieszkając już razem ) a po ślubie mamo/tato. Ale wg mnie każdy niech mówi jak chce, znam osoby, które do teściów mowią: ciociu, wujku.

[201706190936]

Napisane przez emememsik

Czemu więc nie dziwi Cię nazywanie tak matki narzeczonego?

Źle sformułowałam poprzednie zdanie (jestem mężatką notabene )

Edit: każdy nazywa tak jak chce, mnie nic do tego, ot luźne spostrzeżenie.

[Melanchton]

Napisane przez TheKey

Np. o nieprzywiązywaniu wagi do tak trywialnych spraw, o innym podejściu do języka - język jako środek służący przekazywaniu treści, a nie jako wyznacznik kultury osobistej czy statusu społecznego.

Ale język jest wyznacznikiem kultury osobistej i statusu społecznego. Po prostu jest. Zawsze poznasz po języku z kim masz do czynienia.

[TheKey]

Napisane przez Melanchton

Ale język jest wyznacznikiem kultury osobistej i statusu społecznego. Po prostu jest. Zawsze poznasz po języku z kim masz do czynienia.

I to jest kolejny argument za tym, by ludzie pisali wedle własnego uznania - wówczas możemy mieć lepszy wgląd w to kim są, a nie na kogo chcą się kreować.

[rnm]

Napisane przez Melanchton

Ale język jest wyznacznikiem kultury osobistej i statusu społecznego. Po prostu jest. Zawsze poznasz po języku z kim masz do czynienia.

hmm, coś w tym jest

czasem się śmiejemy z tż, że choć w kontaktach z osobami trzecimi jesteśmy tacy ą, ę, piękne słowa, kulturka, to zdarzają nam się rozmowy (raczej między sobą, albo ze znajomymi) tak rynsztokowe, że ręce opadają mój wniosek z tego taki, że nie tylko język, ale i wyczucie chwili. bo słownictwo jakie ujdzie przy "kielichu", nie sprawdzi się u cioci na imieninach.

prostując - mój status społeczny nie jest na tyle wysoki, żebym musiała wyzbywać się swojego rynsztokowego pierwiastka

[megamag]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34260741]
Skoro zacytowałaś moje posta przed zarzutem o nieznajomości ortografii, to domyślam się, że mi tą nieznajomość zarzucasz. Od początku piszę w jakim kontekście używam słowa bóg (nigdy jako nazwy własnej), a ty od początku zarzucasz mi (i innym) niezrozumienie zasad ortografii i usiłujesz tłumaczyć rzeczy, które od dawna wiem.[/QUOTE]

Może po prostu się nie dogadałyśmy. Odebrałam Twoje wypowiedzi jako sprzeciw wobec pisania Boga z dużej litery w każdym znaczeniu. Również kiedy masz na myśli konkretnego Boga.

Napisane przez lara

Zgadzam się, nigdy nie mogłam zrozumieć argumentów typu "nie wierzę, to mogę używać innego słowa, czy raczej znaku, megamag popraw jeśli to niewłaściwe językoznawczo określenie (bo "bóg" to co innego niż "Bóg"). Może prościej mówić "nie wierzę w żadnego boga"? To naprawdę różnica, czy ktoś rzuci "nigdy nie byłem nad morzem" czy "nigdy nie byłem nad Morzem Czarnym".

Tak jak mówi lara, jest poważna różnica w tym co znaczy zdanie jeśli napiszesz bóg z małej lub z wielkiej litery. Jeśli ktoś mówi "Nie wierzę w boga" to na pewno jest ateistą, bo nie wierzy w żadnego boga. Ale jeśli mówi "Nie wierzę w Boga" to nie jest chrześcijaninem, ale może być wyznawcą jakiejś innej religii np. buddyzmu.

Znak to bardzo dobre słowo.

Znakiem w języku (znakiem językowym) nazywamy wszystko w języku, co posiada swoje znaczenie – wszystkie jednostki języka mające nierozerwalny związek pomiędzy swoją formą oznaczającą a treścią oznaczaną. Związek ten jest związkiem umownym wynikającym z konwencji społecznej.

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Zgadzam się, ładnie wysławiający się człowiek zawsze zrobi lepsze wrażenie, nawet jeśli nie jest bardzo inteligentny, a geniusza który zaleci gwarą nikt do pracy nie przyjmie, bo nie uwierzy mu, że jest geniuszem.


Co do form żeńskich, jestem przeciw z kilku powodów:
- brzmią debilnie i mniej poważnie (-ka to przecież też sufiks zdrobnienia, czegoś mniej poważnego niż całość)
- formy żeńskie często już coś znaczą i to niekoniecznie to, czego by nazywana osoba chciała (sekretarz to nie to samo, co sekretarka, że o pielgrzymkach czy drukarkach nie wspomnę)
- umniejszają zasługi osoby, o której się tak mówi (bo najlepszy psycholog na świecie, to najlepszy ze wszystkich psychologów, a najlepsza psycholożka jest najlepsza tylko wśród kobiet wykonujących ten zawód)
- nie jestem przekonana, czy podkreślanie jakiej płci jest dana osoba służy równouprawnieniu, czy wręcz przeciwnie. Podkreślamy, że jakaś osoba jest kobietą, jakby to było jakieś niezwykłe, a płeć przecież w świecie, gdzie panuje równouprawnienie nie powinna mieć znaczenia. (Dla przykładu, w angielskim odchodzi się od podkreślania i tak nielicznych form żeńskich i uchodzi to za staromodne, bo przecież mamy równouprawnienie.)

[GoodNight]

Jeszcze o rodzicach narzeczonego to w sumie moge zrozumiec (choc mnie dziwi), tak chłopaka, gdzie dziewczyna po 3 mies znajomosi mowi moja teściówka (aaaaa!!!!!) nie moge pojąc.

Ja przez 5 lat do rodzicow TŻ mówiłam pan/pani. Po ślubie to sie zmieniło.

[Chatul]

Napisane przez MonikaFaustyna

Mnie bardziej razi, jak ktoś jest w związku ledwo parę miesięcy i już wypala do rodziców partnera na ty.

Jeśli owi rodzice mówią do partnera swojego dziecka na ty, to moim zdaniem wszystko jest w porządku
Co innego jak oni mówią „pan”/„pani”, a taki pan, czy taka pani powiedzą nagle „a wiesz Małgosiu/Karolu”

[201706190936]

Napisane przez GoodNight

Jeszcze o rodzicach narzeczonego to w sumie moge zrozumiec (choc mnie dziwi), tak chłopaka, gdzie dziewczyna po 3 mies znajomosi mowi moja teściówka (aaaaa!!!!!) nie moge pojąc.

Ja przez 5 lat do rodzicow TŻ mówiłam pan/pani. Po ślubie to sie zmieniło.

O dokładnie to miałam na myśli ale źle ubrałam w słowa

[Melanchton]

Napisane przez megamag

Co do form żeńskich, jestem przeciw z kilku powodów:
- brzmią debilnie i mniej poważnie (-ka to przecież też sufiks zdrobnienia, czegoś mniej poważnego niż całość)
- formy żeńskie często już coś znaczą i to niekoniecznie to, czego by nazywana osoba chciała (sekretarz to nie to samo, co sekretarka, że o pielgrzymkach czy drukarkach nie wspomnę)
- umniejszają zasługi osoby, o której się tak mówi (bo najlepszy psycholog na świecie, to najlepszy ze wszystkich psychologów, a najlepsza psycholożka jest najlepsza tylko wśród kobiet wykonujących ten zawód)
- nie jestem przekonana, czy podkreślanie jakiej płci jest dana osoba służy równouprawnieniu, czy wręcz przeciwnie. Podkreślamy, że jakaś osoba jest kobietą, jakby to było jakieś niezwykłe, a płeć przecież w świecie, gdzie panuje równouprawnienie nie powinna mieć znaczenia. (Dla przykładu, w angielskim odchodzi się od podkreślania i tak nielicznych form żeńskich i uchodzi to za staromodne, bo przecież mamy równouprawnienie.)

Wszystko ładnie pięknie, ale sęk w tym, że język polski jest bardzo zmaskulinizowany. Kiedy tysiąc kobiet głosuje w wyborach mówimy: "one głosowały", ale jeśli 999 kobiet i jeden mężczyzna - "oni głosowali". Sądzę, że nie jest wielkim nadużyciem, jeśli powiemy, że w innych społeczeństwach pewne procesy społeczne zachodzą nieco szybciej, chociażby właśnie ze względu na brak rodzaju gramatycznego w danym języku....
Postrzegamy świat poprzez język czy tego chcemy czy nie. Dodawanie żeńskich końcówek jest próbą od-maskulinizowania języka, moim zdaniem słuszną. Pewne rzeczy brzmią dla nas śmiesznie, bo są zwyczajnie nowe, ale z czasem staną się powszechne i nikt nie będzie się im dziwił. Weźmy na przykład słowo "kobieta" - czy ktoś już pamięta co pierwotnie znaczyło? Że etymologię wywodzi się od słowa kob - bydło, albo jeszcze lepiej, od kobu - chlewu? Czy to słowo jest dla nas obelżywe? Nie jest, ale pierwotnie było...