Ludzkie zachowania i poglądy które dziwią cz.4

[ciri15]

Napisane przez MonikaFaustyna

Chyba Cię nie zrozumiałam. To jak nawijam ciągle, mam być odsunięta od społeczeństwa bezdzietnego, a jak nie nawijam, to jestem jakaś nie tego ? Jak ktoś się mnie pyta, co u małej, to mówię, ale nie wgłębiam się w szczegóły jej fizjologii. Co to kogo obchodzi?

Nie wiem, czy Cie dobrze zrozumiałam.
Jeśli będziesz ciągle o tym nawijać - nie zdziwi mnie, że się od Ciebie odsuną.
Jak tylko jakieś podstawowe informacje przekazujesz - wtedy by mnie zdziwiło, ze się odsunęli.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lagerfeldised

No cóż, ja to widzę trochę inaczej, z tym jedzeniem i niejedzeniem mięsa jest tyle samo argumentów za co przeciw, a żadnego argumentu "za" przy futrze poza "wygoda" czy oczywiście kwestie estetyczne ja nie widzę i nigdy nie słyszałam, żeby ktoś twierdził, że z jakiegoś powodu MUSI (dla zdrowia) chodzić w futrze. A z mięsem, to różne już argumenty widziałam.

Ja argumenty za i przeciw przetestowałam na sobie i nie tylko ja. Żyjemy. Poza bardzo nielicznymi wyjątkami wszyscy mogą. Dostarczanie sobie np. wszystkich aminokwasów w pożywieniu za pomocą kawałka kurczaka jest wygodniesze niż robienie tego samego przygotowując do spożycia 4 rośliny.
Inna sprawa, że bardzo często ludzie rozpatrujący niejedzenie mięsa w kontekście zdrowia, są w tej dziedzinie kompletnymi ignorantami. Przykład z wizażu: dziewczyna powiedziała, że woli zjeść kawałeczek mięsa niż kilogram fasoli, żeby dostarczyć sobie białka. Inna z kolei twierdziła, że jest jakiś aminokwas nr 21, bez którego niektórzy ludzie nie mogą żyć.

[mm444]

Treść usunięta

[201612280917]

Co do porodu, to moim zdaniem nie jest to strefa intymna, jednak osobiście nie pisałabym na swojej tablicy ile mam rozwarcia podzieliłabym się tą informacją z ważnymi osobami, ale wiadomością prywatną.

[Olivvek]

Napisane przez TheKey

O, a myślałam, że tylko ja tak mam. Też mnie dziwią takie reakcje, że jak ja mogę nie cieszyć się, gdy ich ukochany pieseczek rzuca się na mnie z łapami albo wylizuje mi buty, jakaś bez serca chyba jestem
Aż się czasem cieszę, że mam alergię na sierść, przynajmniej mogę się tym tłumaczyć by unikać kontaktu z cudzymi psami, bo inaczej ludzie nie potrafią tego pojąć, że nie sprawia mi to przyjemności

Lubię zwierzaki, ale w życiu nie nazwałabym kogoś, kto ich nie lubi bydlakiem itp. dopóki nie bawisz się w rzut kotem na odległość uważam, że nic nikomu do tego i powinno się respektować takie poglądy.

Ale po co się tak przyglądać? Dla Ciebie to mało przyjemne, a dla nich pewnie krępujące Uważam tak jak linka_12, że latem również osoby o zrogowaciałych piętach mają prawo wyjść w sandałach zamiast męczyć się i przegrzewać stopy, dodatkowo pogarszając ich stan.

Nie no, przecież nie wgapiam się im namiętnie I ja tutaj uważam, że krytykując innych, trzeba być też krytycznym wobec siebie. Ja bym z takimi stopami nie wyszła i myślę, że ma prawo mnie to zniesmaczać.

Rozumiem że Cię zdenerwowała ta sytuacja, ale dlaczego zaraz "gówniara"?

Spodziewałam sie takiego głosu jestem pewna, że podchodząc do kasy nie myślała "oo, młoda siksa, pewnie będzie ryj krzywić". Ale skoro okazała się zwyczajną chamką to po zaistniałej sytuacji degradacja z "kasjerki" lub "pani" do "gówniary" wcale mnie nie dziwi.

Napisane przez linka_12

Szczerze? Kilka lat temu przestało mnie to obrzydzać. Jest sporo osób, które mają problemy ze zrogowaciałym naskórkiem i nawet systematyczne dbanie o stopy niewiele daje. I jak dla mnie przez zrogowaciałą skórę raczej nie powinny być "zmuszane" do chodzenia w zakrytych butach. Mnie o wiele bardziej dziwi, jak człowiek jest całościowo zadbany, a jeden element "odstaje. Czyli na przykład odwalona kobitka z brudem za paznokciami albo modnie ubrana dziewczyna z brudnymi włosami. Zawsze mnie zastanawia jak to jest, że wszystko zadbane, a jakiś jeden element nie.

Wiesz, takie tłumaczenie tego problemami przypomina mi tłumaczenie otyłych problemami z tarczycą. Pewnie, że wiele osób ma takie problemy, ale jednak przeważa tu prostsza przyczyna- niechlujstwo (obżeranie się).

Co do żałoby za pazurami itp. się zgadzam.

A w kwestii tego, co mnie dziwi:
- Dlaczego miasta kupują supernowoczesne, wypasione, klimatyzowane autobusy, w których nie da się otworzyć okien (bo wszystkie są jakby wbudowane na stałe), a potem tej klimatyzacji nie włączają? Jechałam dzisiaj takim autobusem i musiałam się przesiąść na inny (starego, poczciwego Ikarusa, w którym może i nie ma klimy ale można otworzyć okna). Próby rozmowy z kierowcą, żeby włączyć klimatyzację spełzły na niczym (nie tylko ja próbowałam), bo usłyszałam, że przecież wcale nie jest tak ciepło (a on siedział obok otwartego okna - okno obok kierowcy jest jedynym, które można otworzyć). A z drugiej strony jak w niektórych autobusach kierowca włączy klimatyzację to nic tylko się mozna zapalenia oskrzeli i anginy nabawić. Szkoda, że to nie jest jakoś odgórnie ustalane i zależy od widzimisię pana kierowcy (a może nie?).

To ja teraz Wam powiem taką historię: jadę kiedys autobusem, 35 stopni w cieniu, a w pksie ogrzewanie napierdziela kiedy ludzie zaczęli się burzyć, kierowca z rozbrajającą szczerością stwierdził, że to nie jego autobus i nie wie, jak to wyłączyć

Napisane przez MonikaFaustyna

A mnie dziwi oddalanie się znajomych od osób, które np. zostały świeżo upieczonymi rodzicami. Jeśli ktoś nie ma dzieci, to nie będę mu gadać o kupkach itp. rzeczach. Nie ogarnie tego i może go to zniesmaczyć. No, ale przy takich okazjach, można zobaczyć ile warte są niektóre znajomości

To gratuluję podejścia bo u mnie w rodzinie z matkami, nawet nie świeżo upieczonymi, o niczym innym już nie pogadasz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Wiem, że była taka wizażanka. Między innymi dlatego napisałam "Poza bardzo nielicznymi wyjątkami". Zdecydowanie więcej jest jednak ludzi, którzy po podjęciu decyzji "od dzisiaj będę wege" jedzą przez tydzień same frytki, a potem mówią, że wegetarianizm jest be, bo cośtam. Albo kiszki bolą, albo anemia.

[Olivvek]

Napisane przez RozowaKotka

Co do porodu, to moim zdaniem nie jest to strefa intymna, jednak osobiście nie pisałabym na swojej tablicy ile mam rozwarcia podzieliłabym się tą informacją z ważnymi osobami, ale wiadomością prywatną.

Wydaje mi się, że to też zależy, jakich się ma znajomych. Ja bym się uchachała czytając o rozwarciu, a jeśli mam znajomych, to raczej mamy podobne poczycie humoru więc bym wrzuciła

[mm444]

Treść usunięta

[truskawkowawiosna]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34786047]Wiem, że była taka wizażanka. Między innymi dlatego napisałam "Poza bardzo nielicznymi wyjątkami". Zdecydowanie więcej jest jednak ludzi, którzy po podjęciu decyzji "od dzisiaj będę wege" jedzą przez tydzień same frytki, a potem mówią, że wegetarianizm jest be, bo cośtam. Albo kiszki bolą, albo anemia.[/QUOTE]
to chyba o mnie byla mowa ja uwazam jednak, ze takich osob jak ja tzn. ktorym nie pasuja wegetarianskie odpowiedniki mięsa jest duzo wiecej. po prostu one nie robily takich prob jak ja, nie czuly takiej potrzeby albo zwyczajnie uwielbiaja mięso. mimo wszystko rozumiem o co Ci chodzi: glupio jest krytykowac diete bezmiesną, gdy się podeszlo do niej bez zglebienia tematu

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez truskawkowawiosna

to chyba o mnie byla mowa ja uwazam jednak, ze takich osob jak ja tzn. ktorym nie pasuja wegetarianskie odpowiedniki mięsa jest duzo wiecej. po prostu one nie robily takich prob jak ja, nie czuly takiej potrzeby albo zwyczajnie uwielbiaja mięso. mimo wszystko rozumiem o co Ci chodzi: glupio jest krytykowac diete bezmiesną, gdy się podeszlo do niej bez zglebienia tematu

Właśnie o to mi chodziło.

Napisane przez mm444

Tyle, że to jest chyba ogólnie nazbyt częste podejście do wielu diet, wliczając w to głównie odchudzające. Zamiast się trochę doinformować ludzie rzucają się na pierwszą dietę cud, ruchu zero, wytrzymają kilka dni i zrobią szturm na lodówkę

Albo mają fontannę na dwa końce. Tego dokonała moja koleżanka na tygodniowej diecie kapuścianej, cokolwiek do było

[mm444]

Treść usunięta

[truskawkowawiosna]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

pamiętam jak na jednych zajęciach, chyba z fizjologii, prowadzaca zapytala czy ktos jest wegetarianinem, jedna podniosla ręke i dumnie opowiada, ze ona wlasnie mięsa nie je, czuje sie rewelacyjnie i w ogole. ktos tam zapytal o jej glowne zrodlo bialka, odpowiedziala z rozbrajająca szczeroscią, ze je ryby najgorsze, ze prawie nikogo to nie oburzylo/zdziwilo procz mnie

rozwala mnie u niektorych kobiet rzucanie się na nowe diety, cwiczenia i zrezygnowanie z tuczących produktow to zbyt duze poswiecenie

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Wegetarianie nie jedzą zwierząt. Żadnych.
Mnie też intryguje piątkowy post. Mięsność ryb określił KK. Kiedyś jeden z papierzy uznał, że kapibara jest rybą, więc można ją jeść w czasie postu. Podobnie ogon bobra - bo ma łuski
A oto tłumaczenie idei postu wg znajomego katolika: umartwienie, w dzień śmierci Jezusa należy ograniczać przyjemności. Niestety nie umiał podtrzymać opinii, bo w dalszej dyskusji wyszło, że koleś bardziej lubi mięso rybie od innego

[lagerfeldised]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34785192]Ja argumenty za i przeciw przetestowałam na sobie i nie tylko ja. Żyjemy. Poza bardzo nielicznymi wyjątkami wszyscy mogą. Dostarczanie sobie np. wszystkich aminokwasów w pożywieniu za pomocą kawałka kurczaka jest wygodniesze niż robienie tego samego przygotowując do spożycia 4 rośliny.
Inna sprawa, że bardzo często ludzie rozpatrujący niejedzenie mięsa w kontekście zdrowia, są w tej dziedzinie kompletnymi ignorantami. Przykład z wizażu: dziewczyna powiedziała, że woli zjeść kawałeczek mięsa niż kilogram fasoli, żeby dostarczyć sobie białka. Inna z kolei twierdziła, że jest jakiś aminokwas nr 21, bez którego niektórzy ludzie nie mogą żyć. [/QUOTE]

Wiesz jaką musiałabyś zrobić próbę, żeby przetestować wynik dla całej ludzkości? Ja też nie jem i mam rewelacyjne wyniki biochemii, ale wiem doskonale, że to niczego nie dowodzi.
Dieta zbilansowana wymaga poświęcenia bardzo dużej ilości czasu, a co dopiero, kiedy chcemy zastąpić białka zwierzęce odpowiednio. Nie każdy może sobie na to pozwolić. Dodatkowo są ludzie, mocno "mięsożerni", którzy nie przełkną pomidorka, kalafiorka, szpinaczki i tak dalej. Jak odstawią mięso, to nic im nie zostanie. A wiem, że nie do wszystkiego da się przekonać, ja prędzej zwymiotuję (dosłownie) niż zjem rybę. Gdybym z jakiegoś powodu nagle chciała przerzucić się na dietę rybną, to prawdopodobnie po prostu głodowałabym (a to potrafię akurat).

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Pescowegetarianie jedzą ryby.

[Iclosemyeyes]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

nie jedzą

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lagerfeldised

Wiesz jaką musiałabyś zrobić próbę, żeby przetestować wynik dla całej ludzkości? Ja też nie jem i mam rewelacyjne wyniki biochemii, ale wiem doskonale, że to niczego nie dowodzi.
Dieta zbilansowana wymaga poświęcenia bardzo dużej ilości czasu, a co dopiero, kiedy chcemy zastąpić białka zwierzęce odpowiednio. Nie każdy może sobie na to pozwolić. Dodatkowo są ludzie, mocno "mięsożerni", którzy nie przełkną pomidorka, kalafiorka, szpinaczki i tak dalej. Jak odstawią mięso, to nic im nie zostanie. A wiem, że nie do wszystkiego da się przekonać, ja prędzej zwymiotuję (dosłownie) niż zjem rybę. Gdybym z jakiegoś powodu nagle chciała przerzucić się na dietę rybną, to prawdopodobnie po prostu głodowałabym (a to potrafię akurat).

Z białek zwierzęcych jest jeszcze jajko. Jak mi się nie chce bilansować, to sobie zjadam jedno Z resztą to bilansowanie nie jest takie straszne jak je malują. Na początku ciężko oragnąć wszystkie możliwe połączenia różnych produków, ale potem to jest automatyczne. Poza tym każda dieta wymaga zbilansowania. Większe problemy mogą być chyba tylko z całkowicie wegeńską.

Pescowegetarianie jedzą ryby.

Czy to pojęcie nie powstało przypadkiem przez ludzi, którzy jedli ryby myśląc, że są wegetarianami?

[magica]

Są także np. semiwegetarianie, którzy z mięsa jedzą tylko drób. Weganie-nic pochodzenia zwierzęcego. dalej juz hardkor-frutarianie, breatharianie. warto poczytać

[TheKey]

Napisane przez Olivvek

Lubię zwierzaki, ale w życiu nie nazwałabym kogoś, kto ich nie lubi bydlakiem itp. dopóki nie bawisz się w rzut kotem na odległość uważam, że nic nikomu do tego i powinno się respektować takie poglądy.

Bydlakiem to mnie nikt nie nazwał Ale nie raz się spotkałam z negatywną postawą.
Fajnie, że są osoby, które same uwielbiając zwierzęta nie wymuszają tego samego na innych

Napisane przez Olivvek

Nie no, przecież nie wgapiam się im namiętnie I ja tutaj uważam, że krytykując innych, trzeba być też krytycznym wobec siebie. Ja bym z takimi stopami nie wyszła i myślę, że ma prawo mnie to zniesmaczać.

No ja też nie wychodzę z odkrytymi piętami jeśli akurat wyglądają fatalnie, ale w takich przypadkach zła jestem na siebie trochę, że nie stawiam swojego komfortu na pierwszym miejscu.

Napisane przez Olivvek

Spodziewałam sie takiego głosu jestem pewna, że podchodząc do kasy nie myślała "oo, młoda siksa, pewnie będzie ryj krzywić". Ale skoro okazała się zwyczajną chamką to po zaistniałej sytuacji degradacja z "kasjerki" lub "pani" do "gówniary" wcale mnie nie dziwi.

Ale dlaczego chamką, bo tego do końca nie zrozumiałam? Miała wyjść zza kasy i sama przynieść te reklamówki? A czy przypadkiem wtedy cała operacja nie zajęłaby więcej czasu?

[Olivvek]

Napisane przez TheKey

Bydlakiem to mnie nikt nie nazwał Ale nie raz się spotkałam z negatywną postawą.
Fajnie, że są osoby, które same uwielbiając zwierzęta nie wymuszają tego samego na innych

Właśnie nie pamiętałam jakiego słowa użyłaś

No ja też nie wychodzę z odkrytymi piętami jeśli akurat wyglądają fatalnie, ale w takich przypadkach zła jestem na siebie trochę, że nie stawiam swojego komfortu na pierwszym miejscu.

W sumie to nawet lubie jeden ciepły dzień potuptać w pełnych butach, jak sie wtedy fajnie pumeksuje stópki, nie trzeba moczyć godziny

Ale dlaczego chamką, bo tego do końca nie zrozumiałam? Miała wyjść zza kasy i sama przynieść te reklamówki? A czy przypadkiem wtedy cała operacja nie zajęłaby więcej czasu?

Bo rozdarła ryja. Taki sam skutek osiągnęłaby mówiąc normalnie... W mojej ocenie wrzaszczki to właśnie chamy.
I buce. I w sumie nie raz widziałam, jak kobity wychodzą zza kasy- przepraszają i idą

[TheKey]

Napisane przez Olivvek

Właśnie nie pamiętałam jakiego słowa użyłaś

"Bez serca" O bydlaku pisała wizażanka do której posta się odnosiłam

Napisane przez Olivvek

W sumie to nawet lubie jeden ciepły dzień potuptać w pełnych butach, jak sie wtedy fajnie pumeksuje stópki, nie trzeba moczyć godziny

No właśnie nie bardzo fajnie

Napisane przez Olivvek

Bo rozdarła ryja. Taki sam skutek osiągnęłaby mówiąc normalnie... W mojej ocenie wrzaszczki to właśnie chamy.
I buce. I w sumie nie raz widziałam, jak kobity wychodzą zza kasy- przepraszają i idą

Wiesz co, w hipermarketach na ogół jest głośno, to ja się nie dziwię, że krzyknęła. Wychodzić zza kasy wychodzą, ale wtedy gdy jest taka pilna potrzeba - np. by rozmienić pieniądze. A nie po to, żeby klientowi przynosić pod nosek towar, w końcu od tego mamy sklepy samoobsługowe, żeby sobie samemu wziąć Jak staję przy kasie i widzę, że nie ma tam reklamówek to podchodzę do kasy obok, biorę reklamówkę i wracam do tej kasy gdzie sobie upatrzyłam miejsce z racji krótkiej kolejki

[oh Mandy]

Napisane przez Olivvek

Spodziewałam sie takiego głosu jestem pewna, że podchodząc do kasy nie myślała "oo, młoda siksa, pewnie będzie ryj krzywić". Ale skoro okazała się zwyczajną chamką to po zaistniałej sytuacji degradacja z "kasjerki" lub "pani" do "gówniary" wcale mnie nie dziwi.

Podchodząc do kasy, nawet miałam dobry nastrój, bo pamiętam, jak ja pracowałam na kasie, 2 dni, ale pracowałam
Nazwałam ją "gówniarą", bo dziewczyna była młodsza ode mnie (lub po prostu tak młodo wyglądała, ale nie sądzę), a poza tym nie uważam, że trzeba na klienta krzyczeć, gdy jest pełno ludzi i to bez powodu? Mogłam zostawić te zakupy i wyjść, po prostu.

---------- Dopisano o 23:51 ---------- Poprzedni post napisano o 23:47 ----------

Napisane przez TheKey

"Bez serca" O bydlaku pisała wizażanka do której posta się odnosiłam


No właśnie nie bardzo fajnie


Wiesz co, w hipermarketach na ogół jest głośno, to ja się nie dziwię, że krzyknęła. Wychodzić zza kasy wychodzą, ale wtedy gdy jest taka pilna potrzeba - np. by rozmienić pieniądze. A nie po to, żeby klientowi przynosić pod nosek towar, w końcu od tego mamy sklepy samoobsługowe, żeby sobie samemu wziąć Jak staję przy kasie i widzę, że nie ma tam reklamówek to podchodzę do kasy obok, biorę reklamówkę i wracam do tej kasy gdzie sobie upatrzyłam miejsce z racji krótkiej kolejki

Ale akurat w tym kerfurze reklamówki podawał sprzedawca... Gdyby klient sobie je brał sam, jak np w biedronce czy w lidlu to by przecież problemu nie było. Dziewczyna odezwała się do mnie z wyższością i to mnie zbulwersowało/zdziwiło, bo przecież robiłam tam zakupy i ja grzecznie poprosiłam o reklamówkę, żebym mogła od razu skasowane rzeczy pakować..
Nie wiem, jak to się odbywa w kerfie, ale u nas w auchan to obsługa z działu kas przynosiła te reklamówki.

Zresztą, Stali tam ochroniarze, mogła kasjerka poprosić, żeby je przynieśli, gdy widziała, że się skończyły, a kolejka do kasy była niemała

[lagerfeldised]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;34786980]Z białek zwierzęcych jest jeszcze jajko. Jak mi się nie chce bilansować, to sobie zjadam jedno Z resztą to bilansowanie nie jest takie straszne jak je malują. Na początku ciężko oragnąć wszystkie możliwe połączenia różnych produków, ale potem to jest automatyczne. Poza tym każda dieta wymaga zbilansowania. Większe problemy mogą być chyba tylko z całkowicie wegeńską.
Czy to pojęcie nie powstało przypadkiem przez ludzi, którzy jedli ryby myśląc, że są wegetarianami?[/QUOTE]
Znaleźliby się tacy weganie, którzy powiedzieliby, że hipokryzją jest jeść jajka/pić mleko i resztę produktów odzwierzęcych. Przecież możesz je jakoś zastąpić Jajka z "odpowiednim" numerkiem jeszcze nie załatwiają sprawy.


Mówię to oczywiście tak dla przekory, bo ja po prostu nauczyłam się doceniać najmniejsze kroczki ludzi w kierunku robienia świata trochę lepszym. Jak ktoś je mięcho, nosi futra, ale kupując jajka się zastanowi - doceniam, jak ktoś je mięcho, nosi skórzane buty, ale powie, że futra nie kupi, bo to jest mu w zasadzie zbędne, a szkoda zwierząt żywcem obdzieranych - doceniam

Myślę, że to pojęcie powstało, bo są ludzie, którzy nie jedzą mięsa, a jedzą ryby... I tyle Nie są jakimiś gorszymi wegetarianami, po prostu jedzą tak, a nie inaczej i to ma swoją nazwę.
Tak samo wegetarianie, to moim zdaniem nie są gorsi weganie.

Ja czasem jem krewetki (raz na ruski rok)... Chyba dla mnie nazwy nie wymyślili

[pannaleksandra]

Napisane przez Olivvek

Właśnie nie pamiętałam jakiego słowa użyłaś


W sumie to nawet lubie jeden ciepły dzień potuptać w pełnych butach, jak sie wtedy fajnie pumeksuje stópki, nie trzeba moczyć godziny


Bo rozdarła ryja. Taki sam skutek osiągnęłaby mówiąc normalnie... W mojej ocenie wrzaszczki to właśnie chamy.
I buce. I w sumie nie raz widziałam, jak kobity wychodzą zza kasy- przepraszają i idą

W mojej ocenie ludzie nie mający za grosz kultury to właśnie chamy.

[megamag]

Mnie ogólnie dziwi podniecanie się tym, co kto je albo czego nie je. Powiem, że nie jem mięsa to zaraz jest "Jak możesz nie jeść, to nienormalne, niedobory itp." (zupełnie jakby wszystkożerca nie miał niedoborów, jak się źle odzywia), albo z drugiej strony "ty nie jesteś prawdziwą wegetarianką, widziałam u ciebie skórzane buty". No kurde, że też się nikt tak nie podnieca, jak powiem, że nie lubię brokułów.

Wrócę jeszcze do tematu sprzed paru stron, jak można kogoś namawiać, żeby wychodził za mąż/ żenił się albo rodził dzieci, jak powiedzmy jest sam. Ja rozumiem, że parę. Ale to ogólnie nie takie proste jest. Co ma taka delikwentka wyjść na ulicę i złapać pierwszego lepszego i zaproponować mu założenie rodziny? Czemu służą takie namowy, kiedy technicznie to i tak niemożliwe, bo nie ma chętnego?

[Chatul]

Napisane przez megamag

Wrócę jeszcze do tematu sprzed paru stron, jak można kogoś namawiać, żeby wychodził za mąż/ żenił się albo rodził dzieci, jak powiedzmy jest sam. Ja rozumiem, że parę. Ale to ogólnie nie takie proste jest. Co ma taka delikwentka wyjść na ulicę i złapać pierwszego lepszego i zaproponować mu założenie rodziny? Czemu służą takie namowy, kiedy technicznie to i tak niemożliwe, bo nie ma chętnego?

Ja w ogóle nie ogarniam takiego natarczywego namawiania innych na posiadanie dzieci Co komu do tego, że czy państwo X mają dzieci czy nie mają Ja rozumiem zapytać dobrych znajomych czy planują dzieci, ale nie rozumiem wywierania na nich presji, że muszą mieć dzieci, i to koniecznie dwoje, bo jedno to za mało

Mam dziwne odczucie, że jak ktoś się za bardzo cudzym życiem interesuje, to albo sam ma nudne życie, albo też x lat temu sam pozwolił by inni włazili mu z jego życie z butami.

[siarka40]

Napisane przez Chatul

Mam dziwne odczucie, że jak ktoś się za bardzo cudzym życiem interesuje, to albo sam ma nudne życie, albo też x lat temu sam pozwolił by inni włazili mu z jego życie z butami.

a co powiesz na pojawianie sie osob "dzietnych" w watkach (na Wizazu) typu "Nie chce miec dzieci", i ich przekonywanie, ze te bezdzietne maja zle podejscie oraz ze bez posiadania drobiazgu nie nie można być stuprocentowa kobieta?

[Chatul]

Napisane przez siarka40

a co powiesz na pojawianie sie osob "dzietnych" w watkach (na Wizazu) typu "Nie chce miec dzieci", i ich przekonywanie, ze te bezdzietne maja zle podejscie oraz ze bez posiadania drobiazgu nie nie można być stuprocentowa kobieta?

Równie niefajne W ogóle nie rozumiem takich nalotów, czy to bezdzietnych na wątki dzietnych, czy to dzietnych na wątki bezdzietnych

[mm444]

Treść usunięta

[MonikaFaustyna]

Napisane przez ciri15

Nie wiem, czy Cie dobrze zrozumiałam.
Jeśli będziesz ciągle o tym nawijać - nie zdziwi mnie, że się od Ciebie odsuną.
Jak tylko jakieś podstawowe informacje przekazujesz - wtedy by mnie zdziwiło, ze się odsunęli.

Tak, dziwi mnie, że odsuwa się młodych rodziców, którzy, jak ja, nie zamierzają epatować szczegółami fizjologii i anatomii swoich pociech osób, które nie mają dzieci.

[Chatul]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Jednak co innego pytać o to, czy ktoś planuje dziecko, co innego uporczywie i regularnie o to pytać, mimo że dana osoba już odpowiedziała z milion razy, a co innego w ogóle wymuszać na kimś posiadanie dziecka.
Z tego wszystkiego, rozumiem tylko pytanie o to, czy dana para planuje dziecko. Regularne dręczenie ludzi tym pytaniem (mimo że niekiedy nawet wprost powiedzieli „przestań już o to pytać, odpowiedź się nie zmieni”) czy też wymuszanie na ludziach poczęcie dziecka, są według mnie nie do przyjęcia.