pieniądze na studiach na jedzenie :)

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez viva91

a miałaś miejsce, żeby to podgrzać?

Nie, najadałam się zimnym Jak nie brałam 2 śniadania i obiadu ze sobą to wydawałam dużo kasy na jedzenie w pracy, gdzie dwie małe kanapeczki kosztują 20 zł

[viva91]

Dla mnie obiad musi być ciepły, inaczej nie czuję, że jadłam obiad Co nie znaczy, że nie zdarza mi się zimnego zjeść...

[aska1415]

W sumie jak tak patrze na plan to 3 obiady w domu mi stykną. A w tygodniu można się żywić chlebem ^^

[withi_as]

Napisane przez viva91

Dla mnie obiad musi być ciepły, inaczej nie czuję, że jadłam obiad Co nie znaczy, że nie zdarza mi się zimnego zjeść...

Dla mnie również - zresztą, ciepłe dania najbardziej sycą. W ogóle ja nie wyobrażam sobie dnia bez obiadu. A jak na uczelni siedzę cały dzień, to nie ma wyjścia - trzeba skoczyć do GreenWay'a czy Vege miasta ^.^

[Oh Peggy Brown]

Ale jeśli ktoś jest od rana do późnej nocy poza domem i oszczędza to lepiej wziąć obiad i zjeść zimny

Dlaczego ciepłe dania bardziej sycą?

[viva91]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Dlaczego ciepłe dania bardziej sycą?

Bo bardziej sycą? Nie wiem dlaczego, jakiś specjalista od żywienia powinien się wypowiedzieć. Ale ja, mając porcję tego samego posiłku zimną i ciepłą, prędzej najem się ciepłą

[Oh Peggy Brown]

Słyszałam tylko o tym, że jedząc ciepłe szybciej czuje się ''pełnym'', ale to jest tylko chwilowe odczucie. I ciekawi mnie czy może rzeczywiście ciepłe posiłki są jakoś inaczej przyswajane przez organizm niż te w temperaturze pokojowej

[paula54]

myślę, że chodzi tu o ilość energii, którą zużyć musi organizm na doprowadzenie posiłku do odpowiedniej temperatury przed jego strawieniem - ale mogę się mylić, w końcu nie jestem specjalistą

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez paula54

myślę, że chodzi tu o ilość energii, którą zużyć musi organizm na doprowadzenie posiłku do odpowiedniej temperatury przed jego strawieniem - ale mogę się mylić, w końcu nie jestem specjalistą

No tak jest w przypadku lodów, ale nie obiadu, który jest w temperaturze pokojowej.

No ale nieważne Nie o tym jest wątek. Ja podałam po prostu ''sposób'', by nie zdychać z głodu i nie wydawać kroci na jedzenie na mieście. A jak się jest głodnym to można zjeść i zimne

[krul]

Ciepłe potrawy tylko wydają się bardziej sycące, takie placebo na pusty żołądek.

[viva91]

Napisane przez krul

Ciepłe potrawy tylko wydają się bardziej sycące, takie placebo na pusty żołądek.

nawet jeśli to zadanie spełnione, nie mam nic przeciwko placebo

[matyldaaaa]

Napisane przez krul

Ciepłe potrawy tylko wydają się bardziej sycące, takie placebo na pusty żołądek.

Co nie zmienia faktu, że większość rzeczy "obiadowych" smakuje lepiej na ciepło

[withi_as]

Efekt placebo czy nie - mój organizm po prostu nie funkcjonuje bez ciepłego obiadu. Oczywiście bywały dni, kiedy nie miałam jak zjeść i wiem po sobie, że czuję się wtedy fatalnie, nie mam na nic siły, a to przekłada się na całą resztę, więc i z dnia nici, bo nic nie jestem w stanie zrobić. Dlatego zawsze jem obiady, nawet kosztem czegoś, powiedzmy, 'ważniejszego' w mniemaniu innych

[krul]

Napisane przez matyldaaaa

Co nie zmienia faktu, że większość rzeczy "obiadowych" smakuje lepiej na ciepło

Wszystko ma jakąś zależność. W wiosnę/lato obejdę się bez herbaty na śniadanie, jesień - koniecznie herbata, a zimą to i o 5 wstaje, byleby wypić ciepłe kakao. Tak samo z ciepłymi śniadaniami - dla mnie zimą to konieczność, kanapki nie wchodzą w grę. Czasami to i termos na zajęcia się brało.

[Bziu]

Każdy ma inne przyzwyczajenia co do jedzenia, jeden na zimno drugi na ciepło, nie ma co się dziwić każdy z nas jest inny. Ja nie mam "parcia" na jedzenie, mogłabym wyżyć bez ciepłych posiłków, śniadań nie jem, tyle że wiem że to nie zdrowo i staram się coś tam sobie upichcić zawsze. Jak się siedzi na uczelni cały dzień, a nie chce się wydawać kasy na jedzenie to można zabrać czemu nie.

A powiedzcie mi co przygotowujecie sobie na obiad żeby w miarę tanio wychodziło? Ja praktycznie nigdy nie gotowałam a na studiach głównie ryż/makaron sos, chciałabym teraz coś więcej pogotować, łatwego i studenckiego.

[krul]

Napisane przez Bziu

Każdy ma inne przyzwyczajenia co do jedzenia, jeden na zimno drugi na ciepło, nie ma co się dziwić każdy z nas jest inny. Ja nie mam "parcia" na jedzenie, mogłabym wyżyć bez ciepłych posiłków, śniadań nie jem, tyle że wiem że to nie zdrowo i staram się coś tam sobie upichcić zawsze. Jak się siedzi na uczelni cały dzień, a nie chce się wydawać kasy na jedzenie to można zabrać czemu nie.

A powiedzcie mi co przygotowujecie sobie na obiad żeby w miarę tanio wychodziło? Ja praktycznie nigdy nie gotowałam a na studiach głównie ryż/makaron sos, chciałabym teraz coś więcej pogotować, łatwego i studenckiego.

Ja za czasów AGH pracowałem w barze i zawsze w tygodniu szedłem na 2-3h postać, bo przy okazji podjadałem. Tak było najtaniej.

[viva91]

Napisane przez Bziu

A powiedzcie mi co przygotowujecie sobie na obiad żeby w miarę tanio wychodziło? Ja praktycznie nigdy nie gotowałam a na studiach głównie ryż/makaron sos, chciałabym teraz coś więcej pogotować, łatwego i studenckiego.

Ja od jakiegoś czasu eksperymentuję z zupami Najbardziej w nich podoba mi się to, że jak już się wszystko wrzuci to tylko czekać pozostaje, nie trzeba stać nad tym i pilnować
Robię też czasami kotlety z kaszy - zawsze to coś innego niż zwykły gulasz.

[Oh Peggy Brown]

Na pewno pierogi ruskie, ze szpinakiem, kapustą i grzybami
Kopytka z sosem pieczarkowym
Sos z mięsa z kurczaka, sos z przeróżnych warzyw
Zapiekanka z ryżem i kurczakiem, zapiekanka makaronowa z kiełbasą, zapiekanka warzywna z ryżem lub makaronem
Makaron z sosem bolognese, makaron ze szpinakiem, spaghetti carbonara
Burgery warzywne (te zjadam albo z kaszą, ziemniakami, makaronem, ryżem lub z bułką, z majonezem, keczupem, pomidorem, sałatą, tak jak hamburgera )
Babka ziemniaczana (bardzo prosta, bardzo tania i dużo jedzenia )
Do tego zupy, przeróżne Z dużą ilością mięsa, warzyw, śmietany. Ale jestem uzależniona od zup i duży gar potrafiłam zjeść w dzień, a miał starczyć na 3
A czasami jak mi się nie chce gotować to smaruję chleb smalcem sojowym i się zajadam

---------- Dopisano o 16:30 ---------- Poprzedni post napisano o 16:25 ----------

Napisane przez krul

Ja za czasów AGH pracowałem w barze i zawsze w tygodniu szedłem na 2-3h postać, bo przy okazji podjadałem. Tak było najtaniej.

Też czasami podjadam w pracy, ale są to takie minimalne porcje, bo wszystko się robi tak na styk. Ale czasami aż ślinka ciekła jak robiłam bruschette albo kanapki włoskie i nie mogłam wziąć do ust :P

[Bziu]

Peggy jak robisz tą babkę ziemniaczaną?

ja chcę troszkę ograniczyć wydatki na jedzenie, już zwłaszcza jedzenie na mieście, bo to strasznie drogo wychodzi -.- (ot odkryłam Amerykę ;p)

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez Bziu

Peggy jak robisz tą babkę ziemniaczaną?

ja chcę troszkę ograniczyć wydatki na jedzenie, już zwłaszcza jedzenie na mieście, bo to strasznie drogo wychodzi -.- (ot odkryłam Amerykę ;p)

Obieram i trę ok. 2 kg ziemniaków, podsmażam cebulkę i jakąś kiełbasę, do starkowanych ziemniaków wsypuję 2 łyżki mąki, 1-2 jajka, sól, pieprz, cząber jeśli lubisz, dodaję to co było smażone na patelni i mieszam. Wykładam blachę papierem lub smaruję tłuszczem i obsypuję bułką/kaszą i wlewam mieszankę Piekę 1,5-2 godziny na 180 st.

[neia]

Napisane przez Bziu

A powiedzcie mi co przygotowujecie sobie na obiad żeby w miarę tanio wychodziło? Ja praktycznie nigdy nie gotowałam a na studiach głównie ryż/makaron sos, chciałabym teraz coś więcej pogotować, łatwego i studenckiego.

Ja pod koniec miesiąca jak już nie moge szaleć z kasą to zawsze robię kremy. Z marchwi, z brokułow, z dyni, ze szparagów, kukurydzy, szpinaku, groszku, pieczarek, pomidorów, selera etc. Do tego prażone migdały, smażona kiełbaska chorizo lub samodzielnie zrobione czosnkowe grzanki i mamy bardzo sycący posiłek na dwa dni. Z tym że trzeba mieć blender.

Musze przyznać dziewczyny, że zainspirowałyście mnie do oszczędzania na jedzeniu. Przez ostatni tydzien wydałam dużo mniej niż zwykle i... stwierdziłam, że jestem chyba nieco zbyt rozpieszczona w kwestiach kulinarnych. Za bardzo kocham gotować, by odpuścić sobie produkty kuchni orientalnej(które są dość drogie) czy jakieś wymyślne potrawy(dzis na obiad kurczak w harissie z sosem tzatziki i suszonymi pomidorami). Nie wyobrażam sobie zjedzenia kotleta z ziemniakami, czy jedzenia co drugi dzien spaghetti. Także koniec z oszczędzaniem na jedzeniu(skoro nie muszę), bo mnie to po prostu unieszczęśliwia Już wolę nie wyjsc do kina, odpuscic alkohol na imprezie czy nie kupić sobie jakiegos ciuchu...

[viva91]

Napisane przez neia

(dzis na obiad kurczak w harissie z sosem tzatziki i suszonymi pomidorami)

wow to ja w domu rodzinnym na nadzielny obiad mam twoje niewyobrażalne kotlety z ziemniakami, więc faktycznie, duże różnice i teraz wiemy dlaczego u Ciebie idzie 600 zł

[Bziu]

Kurcze u mnie ani piekarnika nie będzie i ze sprzętami trudno ;/ więc muszę poszukać fajnych przepisów bo poszaleć nie poszaleje w kuchni

Ja po roku stwierdziłam że wolę oszczędzić na jedzeniu i przeznaczyć pieniądze na inny cel, nie mówię o głodzeniu się ale zrezygnowaniu z droższych rzeczy i zachcianek oraz fast foodów

[krul]

Napisane przez Bziu

ja chcę troszkę ograniczyć wydatki na jedzenie, już zwłaszcza jedzenie na mieście, bo to strasznie drogo wychodzi -.- (ot odkryłam Amerykę ;p)

e, zależnie od miasta, ale są miejsca, w których można zjeść dobrze i tanio. W Krakowie miałem jedno takie, gdzie np. za 4zł łapałem żeberka i kopytka, albo inne rarytasy.

[Oh Peggy Brown]

O, no właśnie We Wrocławiu można jeść w misiu

[krul]

Innym sposobem jest znalezienie sobie jako partnera/partnerki 'obywatela/obywatelkę' danej miejscowości i wpadanie do teściowej na obiad.

[Bziu]

Napisane przez Oh Peggy Brown

O, no właśnie We Wrocławiu można jeść w misiu

szkoda że to daleko ode mnie

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez Bziu

szkoda że to daleko ode mnie

Oj, wsiądziesz w 6,7,20 i zajedziesz!

[neia]

Napisane przez krul

Innym sposobem jest znalezienie sobie jako partnera/partnerki 'obywatela/obywatelkę' danej miejscowości i wpadanie do teściowej na obiad.

Niestety to nie zawsze działa. Miałam już dwoch rodowitych warszawiakow i obydwaj jak nie musieli, to do wlasnej matki sie nawet nie odzywali. -.- Wiec zamiast taniej, wychodziło drozej.

Przy okazji: poleciłaby któraś przepis na ciasto do pierogów? Tylko na takie, które nawet bardzo cienko rozwałkowane bedzie sie ładnie trzymać.

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez neia

Niestety to nie zawsze działa. Miałam już dwoch rodowitych warszawiakow i obydwaj jak nie musieli, to do wlasnej matki sie nawet nie odzywali. -.- Wiec zamiast taniej, wychodziło drozej.

Przy okazji: poleciłaby któraś przepis na ciasto do pierogów? Tylko na takie, które nawet bardzo cienko rozwałkowane bedzie sie ładnie trzymać.

Mąkę zalewam zagotowaną wodą i tak ugniatam i dolewam wody/dosypuję mąki.