Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 7

[dziad kalwaryjski]

Napisane przez smerfetk_a

Szczerze? Jedyna pomoc taty przy Wigilii to nałuskanie orzechów (po kilku przypomnieniach i jednym ochrzanieniu) i powieszenie światełek na podwórku. Bracia już ożenieni ale jak z nami byli to też pomoc marna. Mojej mamie w życiu by nie przyszło do głowy żeby powiedzieć tacie, że jeść nie dostanie czy coś. Pod tym względem ojciec jest tragiczny, baby mają gotować, sprzątać a on najlepiej nadzorować i pouczać. Stare wychowanie i stary człowiek, nic tego nie zmieni. Szlak by mnie na miejscu mamy trafił, nie pozwole u siebie na coś takiego Na szczęście z tego co widzę, mimo kiepskiego wzorca, moi bracia są inni

Skąd ja to znam... Mój ojeciec jest taki sam, a może i gorszy...

Teraz będzie wylewanie złości i żalu

Mój ojciec uważa, że to kobiety powinny w domu robić wszystko i latać wokół PANA jak głupie.

Doszło do tego, ze jak był chory to po skończeniu antybiotyku, kiedy już każdy człowiek funkcjonuje normalnie (a i on ani nie ma gorączki ani nie kaszle już za bardzo) wydarł się na moją mamę, że nikt mu nie podaje szklanki wody i nie przebiera mu piżamki od 3 dni Woda ze szklanką leży na stoliku cały czas (nie musi nawet wstawać, wystarczy ręką sięgnąć, a szklanka wymieniana kilka razy dziennie na czystą), do szuflady z piżamkami nie ma od łóżka metra... Jedzenie poddawane pod nos ciągle plus przez pierwsze 2 dni choroby mama go KARMIŁA.
A on miał tylko grypę...

Dla mnie to jest chore.

Najlepsze jest to, że zaraził nas obie i sam nawet nie zapyta jak się czujemy. Na dodatek uważa, że on dalej jest chory i ma wszystko gdzieś i kazał dziś mamie z gorączką gotować obiad... Oczywiście tylko dla niego, bo my w gorączce to na nic poza chlebem z masłem nie mamy siły...

Od 2 tygodni leży w łóżku, chociaż nic się mu już nie dzieje. Obrażony na cały świat, przez całe święta nic nie gadał do nas. Niby taki słaby, a jakoś oglądać TV całe dnie i noce i siedzieć na kompie przy biurky po 3 godziny ma siłę. Ja to już nawet nie chodze do niego do pokoju zapytać jak się czuje, bo jak mi dwa razy odpowiedział "srak" to mam go gdzieś.
Z resztą jak ja byłam dzieckiem to będąc bardziej chora kazał mi chodzić do szkoły i nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek on mi robił herbatki czy coś...

Nie chce tak mówić o moim ojcu, ale muszę, jak można być takim samolubnym dupkiem?

[magyarparaszt]

Napisane przez dziad kalwaryjski

Nie chce tak mówić o moim ojcu, ale muszę, jak można być takim samolubnym dupkiem?

Fakt, jest. Ale dlaczego, na Boga, Twoja mama mu usługuje???

[TheKey]

No to ja tak w temacie - owszem, dziwią mnie takie oczekiwania, ale jeszcze bardziej dziwi mnie, że kobiety się na to godzą i robią tak jak im jaśnie pan każe

[zMoose]

Napisane przez dziad kalwaryjski

Skąd ja to znam... Mój ojeciec jest taki sam, a może i gorszy...

Teraz będzie wylewanie złości i żalu

Mój ojciec uważa, że to kobiety powinny w domu robić wszystko i latać wokół PANA jak głupie.

Doszło do tego, ze jak był chory to po skończeniu antybiotyku, kiedy już każdy człowiek funkcjonuje normalnie (a i on ani nie ma gorączki ani nie kaszle już za bardzo) wydarł się na moją mamę, że nikt mu nie podaje szklanki wody i nie przebiera mu piżamki od 3 dni Woda ze szklanką leży na stoliku cały czas (nie musi nawet wstawać, wystarczy ręką sięgnąć, a szklanka wymieniana kilka razy dziennie na czystą), do szuflady z piżamkami nie ma od łóżka metra... Jedzenie poddawane pod nos ciągle plus przez pierwsze 2 dni choroby mama go KARMIŁA.
A on miał tylko grypę...

Dla mnie to jest chore.

Najlepsze jest to, że zaraził nas obie i sam nawet nie zapyta jak się czujemy. Na dodatek uważa, że on dalej jest chory i ma wszystko gdzieś i kazał dziś mamie z gorączką gotować obiad... Oczywiście tylko dla niego, bo my w gorączce to na nic poza chlebem z masłem nie mamy siły...

Od 2 tygodni leży w łóżku, chociaż nic się mu już nie dzieje. Obrażony na cały świat, przez całe święta nic nie gadał do nas. Niby taki słaby, a jakoś oglądać TV całe dnie i noce i siedzieć na kompie przy biurky po 3 godziny ma siłę. Ja to już nawet nie chodze do niego do pokoju zapytać jak się czuje, bo jak mi dwa razy odpowiedział "srak" to mam go gdzieś.
Z resztą jak ja byłam dzieckiem to będąc bardziej chora kazał mi chodzić do szkoły i nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek on mi robił herbatki czy coś...

Nie chce tak mówić o moim ojcu, ale muszę, jak można być takim samolubnym dupkiem?

Ja się w takich chwilach dziwię, dlaczego kobiety brały za mężów takich pasożytów i jeszcze się nie rozwiodły. W sumie wiem dlaczego - w takich przypadkach większość jest uzależniona od mężów - zero wykształcenia czy doświadczenia zawodowego i po rozwodzie zostają z niczym. Moja matka by tak miała. Niby ma zawód i doświadczenie ale za chiny nie będzie zarabiać tyle co ojciec. Gdyby się rozwiodła poszłybyśmy do babki mieszkać w jednym pokoiku i najlepiej każda do pracy bo nie wyżyjemy
Dlatego ja sobie za cel postawiłam nie być zależną od mężczyzny by potem w razie czego nie zostać na ulicy pod mostem a mężuś nie pławił się we własnych luksusach.

[dziad kalwaryjski]

Jak ja pytam to mówi, że inaczej by się kłócili cały czas, a on nigdy nie wyciąga ręki pierwszy... Czasem mam ochotę jej powiedzieć żeby się z nim rozwiodła, ale chyba mi nie pasuje?

Z reszta gdyby chciała to już dawno by to zrobiła.
Myślę, że tutaj chodzi o względy finansowe. Co prawda moja mama ma stałą pracę i nie zarabia najniższej krajowej, ale mój ojciec zarabia dużo więcej. Wiedzie nam sie dzięki temu dość hm dobrze. Choć z jednej strony ojciec jakiś dziwny rodzaj skąpstwa (mama mówi, że po prostu wychodzi jego samolubność), bo np nie zrobi remontu mieszkania, bo...on tu nie przebywa codziennie, albo nie zabierze ją na wakacje, bo...on woli przyjechac do domu i leżeć przed TV żeby mu ona usługiwała i to są dla niego najlepsze wakacje.
Ale np na nowe auto czy drogie perfumy dla niej już mu nie szkoda...

Poza tym ma pracę tak, że bywa tylko w domu w weekendy, urlop i w większe święta, więc mam wrażenie, że mama przez te dni po prostu chyba zaciska zęby i już.

Zapytałam też kiedyś dlaczego od początku małżeństwa nie ustaliła z nim, że ma być podział obowiązków, to stwierdziła, że przez pierwsze lata małżeństwa to nawet się cieszyła, że jest idealną żonką, itp, po jakiś 15 latach już ją to męczyło, a po 25 niecierpi kiedy on przyjezdza.

W zasadzie przez to jego zachowanie ja też niezbyt lubię jego obecność, bo raz, że mi szkoda mamy, a dwa jak coś chce ode mnie, to też nigdy nie poprosi, nie zapyta czy może mam czas itp, tylko zrób to i to i nawet dziękuje nie usłyszę. Ba! On nawet sam nie przyjdzie tylko mnie woła i ja muszę do niego przyjść. Jak mu odmawiam, bo np nie mam czasu to się obraża i wkurza...

[zMoose]

I niestety, taka matka zapomina, że nie tylko ona musi zagryzać przez lata zęby ale i jej dzieci. :| Powiedziałaś jej to kiedyś?
Moja mama czasami nie rozumie jak ja cierpię. Ona myśli, że przesadzam i wymyślam by zwrócić na siebie uwagę. Teraz jets lepiej ale gdy miałam naście lat ich kłótnie z psychiki robiły mi sieczkę i jedną wielką niechęć do życia. No ale nie, jesteśmy po ślubie, kochamy się, złożyliśmy przysięgę. :|
Paranoja goni paranoję.

[smerfetk_a]

Napisane przez magyarparaszt

Fakt, jest. Ale dlaczego, na Boga, Twoja mama mu usługuje???

"stara szkoła"...
grunt żeby tego nie powielać dziewczyny bo to najgorsze co można sobie samej zrobić...

[misiadelko]

Moja babcia też tak skacze nad dziadkiem, dobrze, że mama jest inna...

[Erykah_B]

Moja Mama też skacze koło Ojca, i bardzo mnie to drażni od lat. Najbardziej chyba wtedy kiedy ona mówi, że nie będzie jej już tak traktował, że ona nie jest jego służacą, a 10 minut później idzie z kanapkami ;/

[201604181004]

Mnie drażni że moja mama się czepia że obiadow nie robię... Pracuję i studiuję mam kilka dni w tygodniu gdzie wychodzę przed siódmą wracam przed ósmą wieczorkiem chyba by mi musiał sufit na łeb spaść żeby wracając po 13 godzinach stać przy garach i robić ziemniaki 'bo takie są teraz te nowe panie domu że obiadów nie robią' no, ta, Jezu na początku mnie to śmieszyło. Ale teraz myślę że to nie wiem, z zazdrości? bo ją wychowali i do dzisiaj to praktykuje że jak zaprasza na imieniny ludzi to robi 15 dań i cały dzień stoi przy garach i mnie krytykuje że jak zaprosiłam np rodziców faceta na jego urodziny to był tylko tort i tylko babeczki i ciasto, a na kolację tylko dwie sałatki, tylko founde, tylko nie wiem mięso na zimno, bo przecież stół się powinien uginać od kilogramów mięcha które powinnam gotować non stop żeby każdemu dogodzić. Dżizaz goście są żeby przyjść się napić i pogadać a ja nie jestem od tego żeby gotować i memlać się w mięchu.

[Erykah_B]

Moja Mama jeszcze jak zaprasza gości to w zasadzie stoi tyle przy garach, że nawet nie wie, co u nich słychać. A ja robię tyle ile trzeba dla swoich gości i plotkujemy. Nie pytam ich co 5 minut czy nie chcą kawy, herbaty, siku, bigosu, ciasta czy czegoś tam. A ona pyta co chwilę i wszystkim mówi, że są głodni

[201604181004]

No, no, no, no właśnie... Robię tyle ile trzeba w końcu mieli przyjść na kawę. Kawa z ciastem, a potem alkohol do jakiejś kolacji normalnej. I po to zapraszam gości żeby z nimi czas spędzić pogadać, jak chcą się nażreć 150342 rodzajami mięsa to niech mi powiedzą i więcej ich nie zaproszę bo ja nie będę jak moja mama stać przy garach bez odklejania się tak że cała impreza ją omija.

[ciri15]

Napisane przez magyarparaszt

A ile rodzeństwo ma lat? Może są w zlośliwym wieku.

Nie... już dawno go przekroczyli, ale może są jacyś opóźnieni....

---------- Dopisano o 14:04 ---------- Poprzedni post napisano o 13:55 ----------

Napisane przez dziad kalwaryjski

Dla mnie to jest chore.

No chore...
Dziwi mnie, że Twoja mama tak się dała mu wychować... U nas niby też jest "tradycyjny" model, ale usługiwania takiego nie było.
Z tymi ojcami to coś nie tak jest. Znajomego ojciec jak mu się nie chciało nic w domu robić to wpadł na genialny pomysł, żeby zawał udawać

---------- Dopisano o 14:07 ---------- Poprzedni post napisano o 14:04 ----------

Napisane przez smerfetk_a

"stara szkoła"...
grunt żeby tego nie powielać dziewczyny bo to najgorsze co można sobie samej zrobić...

I synów dobrze wychowywać jakby co.

---------- Dopisano o 14:12 ---------- Poprzedni post napisano o 14:07 ----------

Napisane przez drabineczka

Ale teraz myślę że to nie wiem, z zazdrości?

Zapytaj ją o to, jestem ciekawa odpowiedzi.

A co do żarcia na imieninach Twojego chłopaka - to jest "tylko"?
A później pewnie u niej zostaje żarcia i nie ma kto tego jeść.

---------- Dopisano o 14:15 ---------- Poprzedni post napisano o 14:12 ----------

Napisane przez Erykah_B

Moja Mama jeszcze jak zaprasza gości to w zasadzie stoi tyle przy garach, że nawet nie wie, co u nich słychać. A ja robię tyle ile trzeba dla swoich gości i plotkujemy. Nie pytam ich co 5 minut czy nie chcą kawy, herbaty, siku, bigosu, ciasta czy czegoś tam. A ona pyta co chwilę i wszystkim mówi, że są głodni

Czy my jesteśmy siostrami?

[magyarparaszt]

Napisane przez drabineczka

bo przecież stół się powinien uginać od kilogramów mięcha które powinnam gotować non stop żeby każdemu dogodzić.

A potem reszta do lodówki/śmieci/dla psa, bo nikt przecież nie zje tyle

[WhiteCherry]

kwestia wychowania, jak matka syna nie zagoni do roboty, to później wyrasta na takiego, co żonę traktuje jak służącą.

mój tata był w dzieciństwie nauczony, że w domu zawsze się pomaga - i nie ma, że się nie chce (duże gospodarstwo), w związku z czym moja mama ma lajcik.

[Suvia]

Najgorsze jest właśnie to, że one mają z takich imprez nie mają nic. Po cholerę bawić się w taką na przykład wigilię, skoro nawet nie usiądzie spokojnie, tylko lata z pokoju do kuchni (i każdego przy okazji przegania, bo przecież "nie pomogą, a będą jej tylko przeszkadzać". Mój szwagier w końcu wypalił z tekstem "niechże se mama wreszcie klapnie" i polazł po jakieś pierogi. To nie obraziła

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez magyarparaszt

A potem reszta do lodówki/śmieci/dla psa, bo nikt przecież nie zje tyle

Weź nie mów. Po świętach jest tyle żarcia, że jeszcze przez tydzień będziemy dojadać. Już mnie mdli na samą myśl o sałatce jarzynowej i pieczonym pasztecie. Ale wszelkie próby powstrzymania tego szaleństwa kupowania/gotowania/pieczenia spełzły na niczym.

[201604181004]

Mój facet nie był tak wychowany, ja go tak wychowałam ;p jego mama to pani domu która całe życie się nim zajmuje i nie pracuje zawodowo, więc lekki szok jak się wyprowadziliśmy razem i okazało się że mnie więcej w domu nie ma a niesprzątany kibel sam się nie sprzątanie. No ale co ja jestem, sufit mi jeszcze na łeb nie spadł żebym obrabiała cały dom sama, a moja mama myśli że normalne to powinno być, bo przecież ona też pracuje i daje radę... ta tylko że jak pracowała i się uczyła to wiecznie stękała jak źle niedobrze jaka zmęczona i nie może się doczekać egzaminów

[201604200942]

Napisane przez zMoose

Ja się w takich chwilach dziwię, dlaczego kobiety brały za mężów takich pasożytów i jeszcze się nie rozwiodły.

Mnie też to dziwi. Też wydaje mi się, ze to nie chodzi tylko o uzależnienie- w sensie wykształcenia, ale o przyzwyczajenie.
Po 25 latach ludzie zaczynają przyzwyczajac się do siebie i nie wyobrażają sobie tego, by nagle się rozstać, podzielić majątek.... a co zrobić z domem? Gdzie się podziać?
Wydaje mi się, ze dla niektórych łatwiej jest zacisnąć zęby niż robić sobie tyle problemów.


Oczywiście nie bronię tych ludzi, ale widzę po swoim środowisku jak jest.

Napisane przez drabineczka

Mnie drażni że moja mama się czepia że obiadow nie robię... Pracuję i studiuję mam kilka dni w tygodniu gdzie wychodzę przed siódmą wracam przed ósmą wieczorkiem chyba by mi musiał sufit na łeb spaść żeby wracając po 13 godzinach stać przy garach i robić ziemniaki 'bo takie są teraz te nowe panie domu że obiadów nie robią' no, ta, Jezu na początku mnie to śmieszyło. Ale teraz myślę że to nie wiem, z zazdrości? bo ją wychowali i do dzisiaj to praktykuje że jak zaprasza na imieniny ludzi to robi 15 dań i cały dzień stoi przy garach i mnie krytykuje że jak zaprosiłam np rodziców faceta na jego urodziny to był tylko tort i tylko babeczki i ciasto, a na kolację tylko dwie sałatki, tylko founde, tylko nie wiem mięso na zimno, bo przecież stół się powinien uginać od kilogramów mięcha które powinnam gotować non stop żeby każdemu dogodzić. Dżizaz goście są żeby przyjść się napić i pogadać a ja nie jestem od tego żeby gotować i memlać się w mięchu.

moja mama póki co nie interesuje się co jadam na studiach, ale czuję, że będę miała podobnie w momencie kiedy zamieszkam z Tżtem....

z drugiej strony po co robić tyle jedzenia? Goście nie przychodzą, żeby zjeść tylko żeby porozmawiać.

[BioIvO]

Napisane przez smerfetk_a

"stara szkoła"...
grunt żeby tego nie powielać dziewczyny bo to najgorsze co można sobie samej zrobić...

I to mnie właśnie dziwi- takie schematy pięknie sie powielają. Znam sytuacje z życia i z wizażowych opowieści. Każda młoda w teorii jest za podziałem obowiązków, partnerstwem itp. Ale wiele dziewczyn ma ciągle, gdzieś w tyle głowy "Ah to przecież facet, wiadomo że będzie bałaganił", "No tak, facet jak to facet nie ma cierpliwości do sprzątania", "Nikt tak dobrze dzieckiem sie nie zajmie jak matka". I jak trafi na leniwego gogusia to wszystko jasne. Na początku dla swojego pana ciągle pichci i dba o dom, bo on bardzo ją za to chwali a ona puchnie z dumy. Po 10 latach ma już wszystkiego dość bo cała robota domowa spada na nią. Miłe złego początki.

[201604200942]

ale ja się też dziwię facetom. Widzi, że jego luba się męczy, ale i tak nie pomoże. Dlaczego?
Nie wyobrazam sobie nie zwrócić uwagi Tżtowi, kiedy będę miała z czyms problem, ale też nie wyobrażam sobie sytuacji, że Tż mi nie będzie chciał pomóc.
Bierność i brak chęci z ich strony do pomocy jest dla mnie nie do ogarnięcia. Przeciez to oni są samcami i to w ich "instynkcie" powinien być odruch pomocy słabszej płci.

to ich natura obdarzyła większą siłą, większym wzrostem i chyba nie bez powodu- by zapewnić kobiecie bezpieczeństwo.

[ajah]

Dziwi mnie jak ludze gadają od rzeczy: ofiara gwałtu jest sama sobie winna.
Albo że facet bije żonę, bo na to zasługuje.
Wkurzaja mne poglady typu:
obeta jest od ratowania rodziny- choćby się waliło i paliło.
A ratowane to oczywście oznacza trwanie w związku (nie ważne jak beznadziejnym). Dziwi mnie obrażanie kobiet które nie wypełniają roli menczennicy- przez inne kobiety.

Dziwi mnie jak ludzie są w stanie zyć głównie zyciem innych. Wiedzą lepiej jak sąsiadka powinna mieć urządzone zycie. Swoim się nigdy nie zajmą.

[nicRu]

Mnie dziwi, że kobiecie, która sama robi z siebie męczennice nalezy okazywać nie wiadomo jaki szacunek

[201604181004]

Napisane przez ajah

Wkurzaja mne poglady typu:
obeta jest od ratowania rodziny- choćby się waliło i paliło.
A ratowane to oczywście oznacza trwanie w związku (nie ważne jak beznadziejnym). Dziwi mnie obrażanie kobiet które nie wypełniają roli menczennicy- przez inne kobiety.

Jak ty to pięknie ujęłaś, zgadzam się

[monika_sonia]

Dziwi mnie, jak ktoś na wizażu pisze, że ma 22 lata, innym razem 25, 27, 28, rok temu zerwała z chłopakiem, od ponad dwóch lat jest z chłopakiem, zna go od miesiąca, obchodzi urodziny kilka razy w roku... Mało się tu udzielam, ale podczytuję i rzuca mi się to coraz częściej w oczy. Czy Wy też dostrzegacie takie sprzeczności, czy ja mam ostatnio za dużo wolnego czasu ?

[201604190949]

Ja mało kiedy takie rzeczy zauważam ale daj linka albo szepnij login

[monika_sonia]

A nie zbanują mnie za to ? Na PW poślę może .

[hermionno]

Napisane przez ajah

Dziwi mnie jak ludze gadają od rzeczy: ofiara gwałtu jest sama sobie winna.
Albo że facet bije żonę, bo na to zasługuje.
Wkurzaja mne poglady typu:
obeta jest od ratowania rodziny- choćby się waliło i paliło.
A ratowane to oczywście oznacza trwanie w związku (nie ważne jak beznadziejnym). Dziwi mnie obrażanie kobiet które nie wypełniają roli menczennicy- przez inne kobiety.

Dziwi mnie jak ludzie są w stanie zyć głównie zyciem innych. Wiedzą lepiej jak sąsiadka powinna mieć urządzone zycie. Swoim się nigdy nie zajmą.

Gwałt na ulicy jest jasny bardzo
ten kto gwałci jest winny i każda kara jest dala niego dobra
ale co z tzw gwałtem małżeńskim ?
czemu kobiety po trwaniu w związku nagle oskarżają kogoś kto był im bliski?
przecież prze lata w tym trwały a nagle mówi ze jednak nie to nie był sex to nie była relacja to był gwałt?
to wtedy tez nie jest ich wina ze sie zgadzały.... czemu nagle przestąły czerpać przyjemności z zainteresowania sobą swojego partnera?
co o tym sadzisz?

A co do ratowania związku
jejku a dzieci są w tym związku?
a czy dzieciom naprawdę będzie lepiej bez taty i mamy razem w domu na wyciągnięcie ręki czy naprawdę nie można iść na terapie jakąś i ruszyć?
bo związki się same nie rozpadają!!
rozpad związku jest na ogół zaniedbaniem jednej lub obu ze stron brakiem dobrego czsu razem niespiętrzającymi się problemikami
wiec czemu nie spróbować terapii ?
nawet jeśli to tylko uzasadnienie będzie, ze jednak rozpad związku jest ostateczny waro sie o te lata razem po bić troszkę bo inaczej całe lata wrzucamy do śmietnika i naprawdę krzywdzimy dzieci i bliskich
No chuba ze boimy sie podjac ryzyka ale STRACh jest bardzo złym doradcą
szczegulnie ze przez lata znamy partnera

zobacz tu:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=664804
cał grupa nas stara się bo warto być szczęśliwą w domu z kimś kto kocha
;(

a tak wogule topewna jestes ze to ty tylko masz ratowac zwiazek ze twój partner nie chce ratować zwiazku za wszelka cenę?
i jak sie z tym czujesz ajah?
jesli tak to ucieczka jest od odpowiedzialności mi sie wydaje..

Aha
tak mi jeszcze przyszło
a skąd wiesz ze on Nie cierpi?
i ze nie cierpiał?
jeśli tak to on tez chce zmian
i to teraz a nie za rok
bo przecież wszyscy chcemy być szcześliwi a życie jako cierpiętnica zakąlda ze Twój facet nie chce zmian i ze one nie nastąpią
więc czemu z nim nie pogadać a nie zakąłdać cierpienia?
z góry skąd wiesz co stanie sie jutro albo za miesiąc skad wiesz?
słońce zawsze wstaje po nocy tylko trzeba tą noc przeczekać i zobaczyć czy ta druga polówka tez chce bo ja chce to jak z rodziną zaczełaś być z kimś bo ty chciałas i on chciał a teraz trez możecie chcieć
pozytywizmu troszke
to bardzo pomaga zrozumiec tych którzy staraja sie pomóc bo oni sie postarali i bykli z tym szcześliwi
Ja jestem a było cieżko z tym moim alkoholem eh ale wzioł się
chodzi na AA
opiekuje się
spędza czas z nami a nie na piwie
warto warto było dac szansę
i warto trwac przy kimś kogo się kocha
bo my tez zasługujemy na szansę
a dzieci uwielbiaja nowego starego tate

[201604190949]

hermionno, że tak grzecznie zapytam, what the fu*k?


monika_sonia, ok przeczytałam i jestem pełna podziwu W jednym wątku widziałam, że ktoś już to zauważył ale jakoś przeszło bez echa. A dziewoja dalej sobie radośnie pisze różne rzeczy. Ja bym ją chyba dała na wątek o perełkach

[ajah]

Napisane przez hermionno

Gwałt na ulicy jest jasny bardzo
ten kto gwałci jest winny i każda kara jest dala niego dobra
ale co z tzw gwałtem małżeńskim ?
czemu kobiety po trwaniu w związku nagle oskarżają kogoś kto był im bliski?
przecież prze lata w tym trwały a nagle mówi ze jednak nie to nie był sex to nie była relacja to był gwałt?
to wtedy tez nie jest ich wina ze sie zgadzały.... czemu nagle przestąły czerpać przyjemności z zainteresowania sobą swojego partnera?
co o tym sadzisz?

A co do ratowania związku
jejku a dzieci są w tym związku?
a czy dzieciom naprawdę będzie lepiej bez taty i mamy razem w domu na wyciągnięcie ręki czy naprawdę nie można iść na terapie jakąś i ruszyć?
bo związki się same nie rozpadają!!
rozpad związku jest na ogół zaniedbaniem jednej lub obu ze stron brakiem dobrego czsu razem niespiętrzającymi się problemikami
wiec czemu nie spróbować terapii ?
nawet jeśli to tylko uzasadnienie będzie, ze jednak rozpad związku jest ostateczny waro sie o te lata razem po bić troszkę bo inaczej całe lata wrzucamy do śmietnika i naprawdę krzywdzimy dzieci i bliskich
No chuba ze boimy sie podjac ryzyka ale STRACh jest bardzo złym doradcą
szczegulnie ze przez lata znamy partnera

zobacz tu:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=664804
cał grupa nas stara się bo warto być szczęśliwą w domu z kimś kto kocha
;(

a tak wogule topewna jestes ze to ty tylko masz ratowac zwiazek ze twój partner nie chce ratować zwiazku za wszelka cenę?
i jak sie z tym czujesz ajah?
jesli tak to ucieczka jest od odpowiedzialności mi sie wydaje..

jeśli chodzi o gwałt małżenski

Nie mówię o konkretnym związku. Raczej o opinii osób, które się o związkach wypowiadają.

A cała reszta, to chyba nie w tym wątku