Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 7

[mell002]

Napisane przez WhiteCherry

większość takich szkolnych gwiazdeczek w ten sposób kończy, a te kozły ofiarne często gęsto wyrastają na łabędzie

Zwykle te drugie są naturalnie ładne, ale nie pindrzą się od małego i wiedzą, że na pewne rzeczy będzie czas.

Napisane przez Demi93

Ej, ja mam wadę wzroku Niezbyt dużą, ale jest.
Nobody's perfect Jedni są grubi, inni mają wade wzroku, są brzydcy albo czarują rekinim uśmiechem

Ale ona to ma denka od słoików. A w moim poprzednim poście nie chodziło o to, że "jak masz wadę wzorku to się chowaj przed ludźmi" , a raczej, że zanim sklasyfikujemy kogoś jako brzydulę, wypadałoby się przyjrzeć sobie nieco obiektywnej. Absolutnie nie mam nic do osób z wadą wzroku, większość moich dotychczasowych facetów nosiła okulary, a jak ktoś tak zza nich spogląda, bardzo seksownie to wygląda.

[201607231707]

IMHO problem nie leży w tym, że ktoś kogoś tam uważa za brzydala, ale w tym, że nie zachowuje tego dla siebie

[mm444]

Treść usunięta

[mell002]

Napisane przez Demi93

IMHO problem nie leży w tym, że ktoś kogoś tam uważa za brzydala, ale w tym, że nie zachowuje tego dla siebie

czerpiąc z tego dziką satysfakcję i podbudowując własną samoocenę

---------- Dopisano o 01:31 ---------- Poprzedni post napisano o 01:31 ----------

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Pokaż mi, gdzie tak napisałam.

[201604181004]

Napisane przez Demi93

Mnie przezywali w podstawówce Kostucha, bom chuda i blada -.-

Ja miałam chwilę w podstawówce coś w stylu karpatka - cyce jak karpaty taka była motywacja dzieci

Napisane przez mello22

Gimnazjalna gwiazda! Wygląda jak Amerykanki z TLC, musi mieć ogromną wadę wzroku, bo szkła nosi bardzo grube, edukację zakończyła na gimnazjum i siedzi w domu z dzieciakiem.

Tja, ja nikomu źle nie życzę ale bez kitu, wchodzę na facebooka przegląd gwiazd;
dziecko plus matura
dziecko plus brak gimnazjum i facet pijus
chory związek osiemnasty z rzędu
zaręczyny od 16 roku życia i zapita japa
są też takie co 'melanż je wciągnął'
I na zdrowie panienkom.

[201607231707]

Z cyckami to jakos na mistrzach.org był komentarz, że dziewczynie biust zczął rosnąć wcześnie i najpierw się smiali, a potem juz tylko cieszyli

[201604181004]

Tyle że wiesz, patrzę na zdjęcia, to w sumie wyglądało źle. Mówię, wyrosłam szybciej niż inni, to zdecydowanie. Ten głupi moment gdy dziewczyna zamienia się w kobietę, bluzki robią się krótkie i opięte w biuście itp...

[201607231707]

No, mnie też biust urósł dość szybko (geny, panie, co poradzisz...), ale ja akurat z tym nie miałam problemów - no, oprocz, oczywiście, tego, że przed kupnem pierwszego stanika niezbyt elegancko to wyglądało.

[201604181004]

A nic mi nie mów ja latami nosiłam g... nie stanik :{

[201607231707]

Jak większość kobiet ;> Moje pierwsze to były jakieś brzydactwa z wielopaków, potem standardowa miseczka B, obwód chyba 70(albo 65? Z dupy wzięty w każdym razie), a taki dobrze dopasowany dostałam jak miałam jakieś 14-15 lat - fartnęło mi się, że do mojej rodziny stanikowe uświadomienie trafiło dosyć szybko.

[201604181004]

Ale większość kobiet/nastolatek ma na tyle standardowy biust że są w stanie ubrać to oklepane 75b i nosić mi się wylewało z każdej strony i nie wiedziałam już czy brć staniki dla karmiących czy co ;d

[201607231707]

Nooo, to ja miałam to szczęście, że na moj wczesnonastoletni biust wchodzily bez problemów Dziś prwnie by nie weszły, ale jakoś nie żałuję
A tam dla karmiących - widziałam juz stanik, który wg pani ekspedientki był 65G, a na luzie mógłby spać w nim mój kot Do dziś nie wiem co to za cudo było, chyba podwójny spadochron dla królików x3

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez szakal165

ja pamiętam co przeżyłam w gimnazjum i dziwię się, że nie targnęłam się na swoje życie w pewnym momencie bałam się chodzić do szkoły

Tak samo, wieczorem jak się kładłam spać to się w duchu modliłam żeby się rano nie obudzić. Byłam nieśmiałą, wysoką dziewczyną, która nie dość, że pierwsza zaczęła dojrzewać (wiecie, tyłek urósł, piersi, pryszcze się zaczęły robić) to jeszcze byłam jedną z najbiednieszych dzieci bo akurat trafiłam na klasę lekarsko-wojskowo-inżynierową. Czego ja się nie nasłuchałam, w końcu minęło mi przekonanie, że jestem tak brzydka, że powinnam chodzić z torbą na głowie ale wciąż mam odruchy nerwowe jak słyszę, że jakaś grupka osób się śmieje.

[magyarparaszt]

Napisane przez MonikaFaustyna

Taa i te licytacje... moje dziecko ma już 5 zębów, moje mówi całymi zdaniami w 5 językach a moje prowadzi orkiestrę w Filharmonii Narodowej . Żenada jakaś. Staram się unikać takich głupich rozmów. Jeśli zauważę, że mam muzykalne dziecko, to będę w tym kierunku ją rozwijać, jak w innym, to w innym. Wiadomo, można dziecko spróbować zaciekawić jakimiś aktywnościami, ale jak widać, że nie lubi czegoś, to po co zmuszać? Żeby znajomi robili: ? Bzdura jakaś.

A ja bym chciała, żeby rodzice mi znaleźli jakieś zajęcia językowe od przedszkola. Za jakieś rysunkowo-malarskie też bym się nie obraziła

---------- Dopisano o 09:00 ---------- Poprzedni post napisano o 08:58 ----------

Napisane przez ciri15

No i weźmy pod uwagę, że do pewnych rzeczy trzeba mieć wrodzone predyspozycje.

Wg mnie większa część sukcesu to ciężka praca, a nie predyspozycje

---------- Dopisano o 09:16 ---------- Poprzedni post napisano o 09:00 ----------

Napisane przez 1000days

A skrzypce kupię! Pójdę prywatnie na lekcje. Teraz w wieku 26 lat. I będę sobie grała jako tako i jakieś rockowe kawałki itd. Dla własnej przyjemności. Pro nie będę ale co sobie pogram to moje.

Napisane przez drabineczka

A dla mnie PG to też otchłań Gdańska tak jak wydział chemii - totalnie, nie wiem gdzie

A ten Chemii to nie jest nowy taki?

Napisane przez khloe

Dziwi mnie takie zachowanie tej wizażanki (i innych dziewczyn.
Pozwólcie, że zacytuję z Powiedz to tutaj:



na to oczywiście inne dziewczyny jej odpisały, że po co jest w takim związku, skoro facet jej nie szanuje, a ona na to:



Na Boga nigdy tego nie pojmę! Nie wiem, czy jest jakiś ogólnoświatowy przymus bycia z kimś na siłę, czy co?

Tak, bo potem można zrobić z siebie męczennicę

Napisane przez WhiteCherry

zależy jakich pasji. Na wiele już jest za późno, jeśli nie zaczęło się w dzieciństwie (wspomniany balet, gimnastyka artystyczna itp.)
30 letnia baletnica to już babcia na emeryturze
na profesjonalny modeling po 20stce też już jest za późno (nie wierzcie programom Tap Madl ),
taniec często też, jeśli ktoś chciałby mieć jakieś osiągnięcia i liczyć się w świecie tanecznym, a nie tylko podskakiwać sobie przed lustrem i w klubach.

Hm, a może ktoś nie chce się liczyć w "świecie tanecznym", tylko zrobić coś dla siebie?

[kobietasukcesu]

Napisane przez drabineczka

Tyle że wiesz, patrzę na zdjęcia, to w sumie wyglądało źle. Mówię, wyrosłam szybciej niż inni, to zdecydowanie. Ten głupi moment gdy dziewczyna zamienia się w kobietę, bluzki robią się krótkie i opięte w biuście itp...

Ja też pierwsza z klasy zaczęłam rosnąć w biuście, ale na szczęście nikt mnie nie przezywał, chłopcy tylko mieli radochę próbując dojść do mnie i strzelić z tylnej części stanika- bo ciągnięcie za włosy nie wystarczy czy obrzucanie śnieżkami w zimie.

Za to słyszałam *erka(od nazwiska)-puderka, bo byłam blada.

Ale jakoś mnie to nie ruszało, bo w sumie byłam blada i wiedziałam, że to widać. Zresztą prawie każdy odstający od normy miał jakieś przezwisko. I tak się wszyscy lubili co nie przeszkadzało się naśmiewać jeden z drugiego- ten tak wygląda, ten gruby, ten niski, ten chudy, ten taki, ten głupi.
Nauczycielka też kiedyś powiedziała coś mało miłego- teraz byłyby za to problemy że hoho. Raz jeden uczeń, który nie zdał w pierwszej klasie (!) dostał dobrą ocenę to skomentowała, że no to teraz będzie świętowanie u Ciebie w domu i tort, okazja się już może nie powtórzyć- coś takiego.
Teraz by miała mega problemy pewnie za umniejszanie czy co tam jeszcze, a wtedy się wszyscy łącznie z tym chłopcem śmiali.

Nie, że popieram wyśmiewanie czy dogadywanie, ale znowu takie dzieci, którym nic nie można powiedzieć to nie wiem jak sobie mają potem w życiu radzić

[MonikaFaustyna]

Napisane przez kobietasukcesu

Ja też pierwsza z klasy zaczęłam rosnąć w biuście, ale na szczęście nikt mnie nie przezywał, chłopcy tylko mieli radochę próbując dojść do mnie i strzelić z tylnej części stanika- bo ciągnięcie za włosy nie wystarczy czy obrzucanie śnieżkami w zimie.

Za to słyszałam *erka(od nazwiska)-puderka, bo byłam blada.

Ale jakoś mnie to nie ruszało, bo w sumie byłam blada i wiedziałam, że to widać. Zresztą prawie każdy odstający od normy miał jakieś przezwisko. I tak się wszyscy lubili co nie przeszkadzało się naśmiewać jeden z drugiego- ten tak wygląda, ten gruby, ten niski, ten chudy, ten taki, ten głupi.
Nauczycielka też kiedyś powiedziała coś mało miłego- teraz byłyby za to problemy że hoho. Raz jeden uczeń, który nie zdał w pierwszej klasie (!) dostał dobrą ocenę to skomentowała, że no to teraz będzie świętowanie u Ciebie w domu i tort, okazja się już może nie powtórzyć- coś takiego.
Teraz by miała mega problemy pewnie za umniejszanie czy co tam jeszcze, a wtedy się wszyscy łącznie z tym chłopcem śmiali.

Nie, że popieram wyśmiewanie czy dogadywanie, ale znowu takie dzieci, którym nic nie można powiedzieć to nie wiem jak sobie mają potem w życiu radzić

Oj dzisiaj jest przegięcie w drugą stronę. Pamiętam, jak bawiłąm się ze swoją kolonijną grupą w zapamiętywanie imion czy coś tam. Chłopaki śmiali się z jednego chłopca, że jest owcą (nie czaję o co chodziło i czemu to było śmieszne). Ja oczywiście nie wiedziałam o co chodzi a zabawa polegała na podawaniu imienia i zwierzaka, żeby się łątwiej kojarzyło, jak kolejna osoba miała wymieniać imiona kolegów po kolei. No i przyszło do tego chłopca i nie mógł nic wymyślić, jakie zwierzę, to palnęłam "powiedz, że masz na imie X i jesteś owcą". Chłopak foch, płacz i telefon do starych, że pani z niego drwi i go obraża . Ile ja się mu musiałam natłumaczyć, że się nikt z niego nie chciał naśmiewać itd. Z resztą teraz dzieci zamiast załatwiać samodzielnie problemy, od razu telefon do rodziców...do nas też się nie zwracali tylko telefony . A potem mamuśki zapłakane dzwoniły, co się tam dzieje. Jak ja byłam w wieku kolonijno-obozowym, to nie każdy miał komórkę a jak już, to dzwonić można było po kolacji, bo cały dzień był zajęty zabawami i wycieczkami i nie wolno było rodzicom głowy zawracać, tylko się bawić. OD tego opiekunowie mieli nr do rodziców, żeby zgłaszać, jak wypadek, czy coś. Ale te dzieciaki zamiast się bawić, to wisiały na komórkach. Zabranie nie wchodziło w grę, bo by było, że pani kradnie telefony, zakazuje kontaktu z rodziną, bo pewnie ma coś do ukrycia .

[nicRu]

Napisane przez magyarparaszt

Hm, a może ktoś nie chce się liczyć w "świecie tanecznym", tylko zrobić coś dla siebie?

No po 20stce czy 30stce to raczej nie ma się szans na opanowanie zbyt wielu baletowych pozycji i wyrobienie odpowiednich postaw z przyczyn czysto fizycznych. Baletnice mają latami kształcone nawyki i od małego się "rozciągają". Dlatego o ile po 20stce nauczysz się świetnie tańczyć czaczę, rumbę i inne i możesz się tym cieszyć (choć w poważnych zawodach pewnie nie wystąpisz), to na opanowanie sztuki jaką jest balet jest już trochę za późno

[kobietasukcesu]

monikafaustyna: niektórzy rodzice to by chcieli, żeby dzieci najlepiej do toalety z tym telefonem chodziły.
Zresztą nie tylko rodzice, ludziom się rodzi jakaś mania w głowach, że jak ktoś nie odbiera to nie żyje albo chociaż leży nieprzytomny w szpitalu

A jak wyjdziesz na pół godz to też z telefonem. Zresztą najlepiej to pobliskiego sklepu też, jakby się komuś z domowników przypomniało że jednak jeszcze masła potrzebuje i żeby mógł zadzwonić.

Niektórzy to by najchętniej z majtkami przy kostkach do telefonu biegali

A jeśli chodzi o okrucieństwo dzieci- moim zdaniem lepsze ostre słowa wprost niż niby bycie grzecznym i miłym (bo rodzice kazali czy nauczyciele) a obgadywanie za plecami.
Zresztą wcale nie trzeba kogoś wyzywać, wystarczy jak ktoś będzie wypchnięty poza społeczność i nikt z nim nie będzie rozmawiał.

Nie rozumiem też tej presji ze strony rodziców, nauczycieli że mamy się w klasie lubić, no jeszcze w podstawówce- ok. Ale w liceum? Każdy już tam ma jakąś swoją paczkę, swoje życie i swój świat, a klasa to po prostu ludzi z którymi się chodzi na lekcje.
Pamiętam jak w 2 klasie liceum przepisała się do nas jakaś laska z biol-chem i polonistka do mnie, żebym jakoś z nią porozmawiała i pomogła się zintegrować. A co to ona w przedszkolu jest i nie umie się sama przedstawić? Dołączyły dwie osoby ( z tym, że ona w październiku, druga dziewczyna z mat-fiz we wrześniu) i jakoś jedna umiała się zgrać.
To ja mam na siłę z kimś rozmawiać? Jakbym była zainteresowana znajomością to bym ją znała już wcześniej, co to za problem znać kogoś z równoległej klasy.

[mell002]

Napisane przez drabineczka

Ja miałam chwilę w podstawówce coś w stylu karpatka - cyce jak karpaty taka była motywacja dzieci

U mnie miałabyś +10 do lansu i każdy chłopaczek chciałby tańczyć z Tobą poloneza na zakończeniu roku.
A karpatka dobrym ciastem jest!

Tja, ja nikomu źle nie życzę ale bez kitu, wchodzę na facebooka przegląd gwiazd;
dziecko plus matura
dziecko plus brak gimnazjum i facet pijus
chory związek osiemnasty z rzędu
zaręczyny od 16 roku życia i zapita japa
są też takie co 'melanż je wciągnął'
I na zdrowie panienkom.

dziecko plus któryś już z kolei facet
ostre chlanie od 16stki

Też nikomu źle nie życzę, nie obchodzą mnie, nie mamy ze sobą kontaktu, nigdy nie były moimi "psiapsiółami" i teraz też nie będą.

[pendraiw]

Ja się dziwię ,że ludzie (szczególnie zainteresowani) akceptują nepotyzm. Powinni narobić smrodu, jesli widzą że na dane stanowisko przyjeli córcie pracownika. Chodzi mi oczywiscie o państwowe instytucje. Pisze o tym bo akurat, moja dzielna kumpela narobiła szumu
Jest po studiach, ma rok doswiadczenia na stanowisku na które aplikowała, a przyjeli pociotka po szkole średniej.

[bowszystkotoiluzjajest]

i pomyśleć, że istnieją ludzie, którzy się nigdy nie spotkali ze zjawiskiem wyśmiewania czyjegoś wyglądu dla mnie to nieprawdopodobne

A widzisz, widocznie miałam prawdziwe szczęście

[WhiteCherry]

Napisane przez kobietasukcesu

Nie, że popieram wyśmiewanie czy dogadywanie, ale znowu takie dzieci, którym nic nie można powiedzieć to nie wiem jak sobie mają potem w życiu radzić

ale wiesz, jest różnica pomiędzy jakimś tam niewinnym dogadywaniem w stylu - przezwisko od nazwiska, wyśmianiem jakiejś sytuacji itp. i tyle, a pomiędzy permanentnym gnojeniem do tego stopnia, że ten kozioł ofiarny postanawia targnąć się na swoje życie albo postanawia cały czas wagarować, byle nie chodzić do szkoły. Można sobie bagatelizować taki problem i uważać, że to ''dobra szkoła życia dla dzieciaka", jeśli nie było się świadkiem czegoś takiego.

[201604200942]

co do przezywania.... Mnie we wczesnej podstawówce przezywano okularnica (nosiłam okulary jak spora część dzieci w tym wieku) i to głównie przez chłopaka, który sam nosił okulary... Gdzie tu sens, gdzie tu logika

[WhiteCherry]

Napisane przez SamaraMorganx

co do przezywania.... Mnie we wczesnej podstawówce przezywano okularnica (nosiłam okulary jak spora część dzieci w tym wieku) i to głównie przez chłopaka, który sam nosił okulary... Gdzie tu sens, gdzie tu logika

[anlejka]

Napisane przez MonikaFaustyna

Oj dzisiaj jest przegięcie w drugą stronę. Pamiętam, jak bawiłąm się ze swoją kolonijną grupą w zapamiętywanie imion czy coś tam. Chłopaki śmiali się z jednego chłopca, że jest owcą (nie czaję o co chodziło i czemu to było śmieszne). Ja oczywiście nie wiedziałam o co chodzi a zabawa polegała na podawaniu imienia i zwierzaka, żeby się łątwiej kojarzyło, jak kolejna osoba miała wymieniać imiona kolegów po kolei. No i przyszło do tego chłopca i nie mógł nic wymyślić, jakie zwierzę, to palnęłam "powiedz, że masz na imie X i jesteś owcą". Chłopak foch, płacz i telefon do starych, że pani z niego drwi i go obraża . Ile ja się mu musiałam natłumaczyć, że się nikt z niego nie chciał naśmiewać itd. Z resztą teraz dzieci zamiast załatwiać samodzielnie problemy, od razu telefon do rodziców...do nas też się nie zwracali tylko telefony . A potem mamuśki zapłakane dzwoniły, co się tam dzieje. Jak ja byłam w wieku kolonijno-obozowym, to nie każdy miał komórkę a jak już, to dzwonić można było po kolacji, bo cały dzień był zajęty zabawami i wycieczkami i nie wolno było rodzicom głowy zawracać, tylko się bawić. OD tego opiekunowie mieli nr do rodziców, żeby zgłaszać, jak wypadek, czy coś. Ale te dzieciaki zamiast się bawić, to wisiały na komórkach. Zabranie nie wchodziło w grę, bo by było, że pani kradnie telefony, zakazuje kontaktu z rodziną, bo pewnie ma coś do ukrycia .

My na obozie za korzystanie z telefonu w czasie zajęć zabieraliśmy dzieciakom komórki na 24 godziny. Dziecko wtedy dzwoniło do rodzica, mówiło, że nie będzie dostępne przez najbliższe 24, bo korzystało z telefonu wtedy kiedy nie powinno i dostaje 'szlaban', a jeśli coś ważnego to kontaktować się z opiekunem mogą. Najgorsze pierwsze dwa dni, bo wtedy w pokoju nic tylko sprzedawać na allegro Ale potem już spokojnie, telefony tylko wtedy kiedy wolne, a i wtedy rodzice do nas dzwonili, że co się dzieje z moim Jasiem, bo od wczoraj telefonu nie odbiera. Jaś się po prostu dobrze bawi i zapomniał poinformać rodziców
Raz miałam akcję, bo zabrałam najgrzeczniejszemu dzieciakowi telefon. Następnego dnia miała być wycieczka. Miałam wrażenie, że mama się zaraz mi rozpłacze do telefonu, bo jak to on, przecież on grzeczny, przecież on nigdy, ale to tylko raz, to przecież mogę mu dać, bo to był pierwszy raz, przecież na drugą szansę każdy zasługuje

[kobietasukcesu]

5000 stuknęło i tak nas zaraz zamkną, więc założyłam nową część

https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...7#post39425257

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

Napisane przez kobietasukcesu

monikafaustyna: niektórzy rodzice to by chcieli, żeby dzieci najlepiej do toalety z tym telefonem chodziły.
Zresztą nie tylko rodzice, ludziom się rodzi jakaś mania w głowach, że jak ktoś nie odbiera to nie żyje albo chociaż leży nieprzytomny w szpitalu

A jak wyjdziesz na pół godz to też z telefonem. Zresztą najlepiej to pobliskiego sklepu też, jakby się komuś z domowników przypomniało że jednak jeszcze masła potrzebuje i żeby mógł zadzwonić.

oesu jak mnie to wkurza moi teściowie mają taki zwyczaj, że wydzwaniają jak na alarm do nas jak nie odbierzemy pierwszego telefonu, a jak już w koncu któreś z nas odbierze to zaraz panika czego nie odbieracie, stało się coś? Nie mamo, chcieliśmy w spokoju zjeść obiad / prowadziłam akurat auto / byłam w toalecie / po prostu nam się nie chciało. Dzisas kiedyś byłam uzależniona od komórki, od kilku lat coraz częsciej mam ochotę wywalić ją gdzieś w kąt

[201607231707]

Napisane przez SamaraMorganx

co do przezywania.... Mnie we wczesnej podstawówce przezywano okularnica (nosiłam okulary jak spora część dzieci w tym wieku) i to głównie przez chłopaka, który sam nosił okulary... Gdzie tu sens, gdzie tu logika

Tytan myslowy po prostu

[ciri15]

Napisane przez Demi93

Bo takie rzeczy potrafią w czlowieku tkwić bardzo długo. Oczywiście, zależy to też od konkrenej osoby i wieku - ja im starsza jestem, tym gorzej reaguję na takie mądrości

Gorzej? Ja z wiekiem coraz bardziej mam negatywne komentarze gdzieś(choć co prawda już niemal się z tym nie spotykam). Ale w gimnazjum jak usłyszałam, że jestem "grubsza" to siedziało we mnie miesiącami.

---------- Dopisano o 13:37 ---------- Poprzedni post napisano o 13:34 ----------

Napisane przez Demi93

Ej, ja mam wadę wzroku Niezbyt dużą, ale jest.
Nobody's perfect Jedni są grubi, inni mają wade wzroku, są brzydcy albo czarują rekinim uśmiechem

I większość moze nosić soczewki. I ogólnie można się ogarnąć, schudnąć, zadbać o wygląd - problem w tym, że niektórym się nie chce.

---------- Dopisano o 13:50 ---------- Poprzedni post napisano o 13:37 ----------

Napisane przez Demi93

Jak większość kobiet ;> Moje pierwsze to były jakieś brzydactwa z wielopaków, potem standardowa miseczka B, obwód chyba 70(albo 65? Z dupy wzięty w każdym razie), a taki dobrze dopasowany dostałam jak miałam jakieś 14-15 lat - fartnęło mi się, że do mojej rodziny stanikowe uświadomienie trafiło dosyć szybko.

E tam to i ta dobrze, moja mama stwierdziła, że nie będzie na staniki wydawać 50 zł i więcej, jak będę sama dużo zarabiać to mogę sobie kupować.
A tak patrząc nawet nie na mnie, a na moją młodszą siostrę to jej by się przydał.

---------- Dopisano o 13:58 ---------- Poprzedni post napisano o 13:50 ----------

Napisane przez magyarparaszt

Wg mnie większa część sukcesu to ciężka praca, a nie predyspozycje

Np. braku bardzo dobrego/absolutnego słuchu przy niektórych instrumentach nie ominiesz, jeśli chcesz zrobić karierę. Bo brzdąkać dla siebie, rysować, tańczyć itp. to każdy może. I fajnie jeśli mu to wystarcza. A jeśli ma to robić dla siebie to może zacząć i wieku 30+. Więc nie ma co mieć pretensji do rodziców(chyba, że się ich namawiało na rozwijanie swoich istniejących talentów, a oni nie i nie).

[WhiteCherry]

już jest nowy wątek.