Przez co przeszły Wasze włosy ? :)

[zzzielona]

Śmieszny temat, ale ciekawy zarazem, więc i ja się wypowiem, a co!

Zacznę od tego, że moje włosy są gęste, długie, kręcone i... suche! Ich kolor jest taki, jak u ponad połowy Polek - mysi blond .

W drugiej klasie ogólniaka zamarzył mi się jasny blond, więc niewiele myśląc kupiłam farbę i poprosiłam koleżankę, żeby mi ją nałożyła. Nie muszę chyba mówić, że wyszedł rudy? Następnie moja mama wzięła sprawy w swoje ręce i kupiła mi inną farbę nakazując koleżance-fryzjerce zrobienie mi nowego koloru. Kolor ten naprawdę ładnie wyglądał na moich włosach!

Mimo wszystko ja chciałam jaśniej i jaśniej . Do tego stopnia, że okropnie spaliłam sobie włosy, które na domiar złego miały paskudny kolor... Na ich szczęście nie prostowałam i nie suszyłam ich zbyt często.

Któregoś pięknego dnia poszłam po rozum do głowy i wybrałam się do fryzjerki, która zrobiła mi na głowie jasny brąz, który totalnie odmienił mój image i moje włosy . I tu zaczęła się żmudna droga do zapuszczania swoich własnych, naturalnych włosów...

Ciemna farba schodziła stopniowo tworząc podobny odcień do mojego naturalnego... I tak minęło ok. 3 lata i mam swoje naturalne, kręcone włosy sięgające za łopatki. Wciąż są nieco niesforne i lekko przesuszone, ale taki ich urok . Generalnie nie narzekam na nie . Od hektolitrów odżywek nawet końcówki tak bardzo się nie rozdwajają .

[vanilla_kate]

Trochę tego było, a zawsze się dziwiłam że są w złym stanie
Pierwsze farbowanie na jaśniejszy kolor w wieku 19 lat, potem co 3 miesiące, teraz mam 24 l., czyli 5 lat i ok. 15 farbowań za mną . Oprócz tego prawie codziennie myłam włosy, suszyłam je byle jak na szybko i potem machnęłam prostownicą na długości (moje biedactwa!). Termoochronę zaczęłam stosować dopiero na około rok przed odstawieniem prostownicy. Przy niemal każdej wizycie u fryzjera wszystko kończyło się słowami "no nie wiem, trochę skrócić... i może wycieniować?" więc miałam postrzępione, chudziutkie końcówki i krótkie włosy na czubku, które zaczynały się kręcić więc je prostowałam... i tak w kółko, błędne kolo. Nic się nie uczylam na błędach Dopiero teraz kiedy mam włosy za łopatki zdałam sobie sprawę z tego jaki mają skręt i jak je męczyłam cały czas

Raz postanowiłam całkowicie obciąć zniszczone końcówki, poszło z 10 cm włosów i miałam ślicznego boba, jedna z najlepszych fryzur jaką miałam ale co z tego, skoro po kilku miesiącach potem zamiast znowu obciąć je ładnie na prosto, poszłam do niedouczonej beznadziejnej fryzjerki która pocieniowała mi włosy, choć o to nie prosiłam ! I dopiero teraz udaje mi się powoli z tego cieniowania schodzić do równej długości.

I na koniec, żeby dopełnić tragizmu - odżywka do włosów wystarczała mi na jakieś pół roku, a o czymś takim jak maska długo nie słyszałam (o olejach nie wspominając) . Szampony standardowe, drogeryjne - Dove, L'oreal, Nivea . W 2011 coś mnie tknęło i pierwszy raz kupiłam Joannę ze skrzypem i tak jakoś rozkręciłam się z naturalną pielęgnacją teraz mam z 7 masek, 4 odżywki w tym d/s i b/s, 1 szampon z slsem i kilka bez... oprócz tego rośnie kolekcja olejków, zaprzyjaźniłam się z pokrzywą, drożdżami i CP . I co ważne- przez 8 miesięcy wyprostowałam włosy tylko 3 razy na długości (na wesele, poprawiny i inną ważną imprezę) i kilka razy grzywkę i'm proud!

[Jigoku]

Moje włosy przede wszystkim przeszły wielokrotną narkozę, były po tym suche jak siano, codziennie suszenie im nie pomagało. Wyglądały jak na 1 zdjęciu, okropnie. Potem były 2 radykalne cięcia, po 1 nadal nie używałam odżywek ani masek, wieć szybko trzeba było je obciąć znowu. Od czasu drugiego cięcia olejuję, nawilżam, odżywiam i mają się już lepiej

[fryz5]

no nie może zabraknąć mnie!

zaczęło się.....7 lat temu (mam prawie 20)
jakies tam pasemka u fryzjera potem próba zrobienia sobie refleksów rozjasniaczem joanny, nie wiem jak to zrobiłem ze chciałem refleksy a nałozyłem rozjaśniacz na całe włosy! O.o miałem całe rude, chcąc wrocic na braz zrobiłem czekoladą...nie znałem sie wtedy jeszcze, były bordowe więc je ściałem....potem farbowanie ich na czarno to juz było 2007-2008 tak! rok na czarno i emo grzywka codzienne prostowanie 230*C.
potem zorbiłem sobie bok na czerwono więc co? rozjaśniacz z joanny i czerwona farba.... od tej chwili w ogole zaczęła się moja przygoda z wlosami! gdyby nie ta niefortunna koloryzacja to by mnie tu nie było a ja bym nie wiedział jak się farbuje wlosy!

jedna porażka nie wystarczyła....zaczeło sie częste zmienianie kolorów, potrafiłem w ciagu miesiąca mieć czerń, biel i znów czerń.... nie kłamię was, liczylem opakowania po farbach i w ciagu 1 roku zużyłem ich 200....(dekoloryzatory, rozjaśniacze, farby) to się skończyło .....półtora roku temu kiedy moje włosy przeszły od grudnia do lutego następujące zabiegi: blond na czerń, z czerni na blond i niebieski toner, po 2 tygodniach ciemny braz, potem dekoloryzacja matrixem na blond i znów ciemny braz - to 2-3 miesiace tylko...
ostatecznie ten ciemny braz trzymałem od lutego do lipca, i uwaga! od maja 2011 nie podcinam końcówek a mam zdjęcia w albumie jak wyglądają moje włosy!
napisalem, ze od maja nie podcinam a abstynencja od farb trwała do lipca, bo w lipcu zrobiłem(uwaga teraz opiszę poczynania od lipca 2011 do dziś) pasemka rozjaśniaczem, potem kolejne, potem całe włosy rozjasniaczem, potem brąz, sprał sie i zrobiłem blond z niebieskim, potem czern, potem blond.....blond blond blond..jakis karmel, jakis lekki brąz, znow blond, blond blond blond, w te wakacje ciemny fiolet a po 2 dniach blond, turkus zrobiłem 3 tygodnie temu, w zeszły piątek rozjaśniłem go na platynę, a dzis zrobiłem lekki brązik.

załączam moje włosy dziś!

nie żartowałem z tymi 200 farbami w jeden rok dzieki temu miałem na głowie KAŻDĄ farbe i KAŻDY odcień z dostepnych w rossmanie i kilka firm profesjonalnych, dzięki czemu pasjonuje mnie fryzjerstwo do dnia dzisiejszego



ZAPOMNIAŁEM ! dodam ze prostowanie, kręcenie, suszenie to nieodłączny element mojego dnia codzienniego!

[vanilla_kate]

Napisane przez fryz5

nie żartowałem z tymi 200 farbami w jeden rok dzieki temu miałem na głowie KAŻDĄ farbe i KAŻDY odcień z dostepnych w rossmanie i kilka firm profesjonalnych, dzięki czemu pasjonuje mnie fryzjerstwo do dnia dzisiejszego



ZAPOMNIAŁEM ! dodam ze prostowanie, kręcenie, suszenie to nieodłączny element mojego dnia codzienniego!

haha, teraz śmieszy mnie moje 15 farbowań w życiu
oglądałam Twoje zdjęcia na blogu, masakra no ale na krótkich włosach to co innego niż na długich, moje by dawno umarły po takiej ilości chemii
a nie masz żadnych problemów z wypadaniem po tylu zabiegach? jeśli tak to zazdroszczę najbardziej na świecie

[fryz5]

Napisane przez vanilla_kate

haha, teraz śmieszy mnie moje 15 farbowań w życiu
oglądałam Twoje zdjęcia na blogu, masakra no ale na krótkich włosach to co innego niż na długich, moje by dawno umarły po takiej ilości chemii
a nie masz żadnych problemów z wypadaniem po tylu zabiegach? jeśli tak to zazdroszczę najbardziej na świecie

nie i nigdy nie miałem problemów z wypadaniem, raz mialem strupy ropne po palette A10 zastosowanej na podrażnioną skórę głowy po rozjasniaczu, ale przeszlo po tygodniu.

http://www.photoblog.pl/iamafreebitc...ton-brown.html

na moim photoblogu jest obecnie 1213 wpisów, archiwum sięga stycznia roku 2008 więc blog ma prawie 5 lat, są w nim zawarte zdjęcia większości moich kombinacji. i masz racje ja miałem zawsze krótkie włosy , no własnie...4 lata były ciągle krótkie bo po prostu odpadały końcówki

[maharet1092]

Mam wrażenie, że męskie włosy są w stanie więcej znieść niż damskie.

[fryz5]

Napisane przez maharet1092

Mam wrażenie, że męskie włosy są w stanie więcej znieść niż damskie.

tez nad tym sie zastanawiałem, ale nie, to chyba po prostu zalezy od tego jakie są genetycznie, ja i moja kuzynka mamy genetycznie grube gęste lśniące ciemne i podatne na układanie, jej tez się nie niszczą i są w stanie przejść wiele

[8d6bb8e295b6f8a6661e98cda8040e22ff42086f_6577a3bfbbbd4]

Ech...od zawsze miałam bardzo gęste włosy, falowane, kolor-ciemny blond Na studiach zaczęłam robić jasne pasemka, odżywiania nigdy nie było-tylko szampon! Nie uśmiechało mi się robić u fryzjera ciągle pasemek na odrostach [kasa], więc postanowiłam dorobić je za pomocą mamy, której zatrzęsła się ręka i wylała mi na skalp rozjaśniacz, przez co musiałam potraktować nim już całość. Wyszedł 'kurczak', a nie znałam się wtedy na farbowaniu, myślałam, że na ciemnym jasny też wyjdzie potem nałożyłam blond, znowu była żółć. Zafarbowałam miedzianym, były ładne, ale nie wiem, jaki pieron mnie podkusił burgund Robiłam sobie dalej burgundem i nadal jechałam na samym szamponie! ziołowym! znudził mi się burgund i poszłam do fryzjerki i poradziła mi na tym pasemka, żeby 'rozweselić' prostowałam namiętnie oczywiście dopiero po tym zobaczyłam, jakie mam włosy-aha, no i cieniowane, degażowane regularnie plus susza na głowie, zero połysku, każda [!] końcówka rozdwojona i marzyłam o włosach jakie mają w reklamach, dla mnie blask, to było marzenie [jedynie kilka dni po farbowaniu je miałam].
Zafarbowałam na paloną kawę Joanny sporo razy, ale włosy zaczęły lecieć garściami...spływały wraz z wodą do odpływu...byłam przerażona, bo sporo się przerzedziły, zwłaszcza w jednym miejscu...zaczęłam ratować się Skrzpovitą i dzięki niej nie wyłysiałam...wypadanie ustąpiło i zmieniłam farbę na Wellaton.
I pewnego dnia poszłam z siostrą do hipermarketu, miałam imieniny, więc zaproponowała, żebym może coś do włosów wzięła. I tak zakupiłam 1 raz w życiu maskę-wtedy to była Dove chroniąca przed ciepłem, szampon z Gliss Kur, nie znałam się na składach ale zachwycona byłam efektem, jaki dał mi silikon na włosach, blask, gładkość, sklejone końcówki...myślałam, że już jest zdrowy...trafiłam na to forum, zaczęłam czytać o składach, kosmetykach, testować je i tak już 4 lata...włosy oczywiście wtedy podcięłam do linii prostej i zrobiłam na ciemny brąz i tak po dziś dzień...włosy są lśniące, gładkie, jest ich dużo mimo dawnego wypadania, do połowy pleców, podcinam czasem, bo chcę zejść z tego pierońskiego degażowania, bo mam wrażenie, że jeszcze trochę zostało nie rozdwajają się, co jedyne, to są lekko suche, bo je suszę, a muszę piję skrzyp z pokrzywą, odżywiam, olejuję i jestem w miarę zadowolona

[Meere]

Zaczęło się w podstawówce miałam proste jak drut włosy, bardzo gęste i tak w piątej klasie prawdopodobnie pod wpływem hormonów włosy zaczęły się falować. Potem chciałam coś w sobie zmienić to ścieniowałam włosy...wyglądałam z początku jakbym miała lwią grzywę... wtedy po raz pierwszy pomyślałam żeby kupić sobie prostownice na szczęście mama postawiła veto i wytzymałam jakoś do drugiej klasy gimnazjum W miedzy czasie targałam te moje kłaczyska plastikową szczotą powodując jeszcze większe puszenie. Gdy już wyrównałam to moje cieniowanie to zaczęłam od czasu do czasu prostować włosy. Pod wpływem mojej ukochanej matematyczki wyleciało mi pół włosów ze stresu i przyszłam do liceum z pierwszym siwym (!) włosem. W liceum zaczęło się prostowanie po każdym myciu, oczywiście używałam tylko szamponu byle jakiego bez żadnych odżywek o kosmetykach termoochronnych nie wspominając. Łatwo się domyślić ze po około 7 miesiącach moje włosy były całkowicie popalone. Moja mama z furią w oczach zaprowadziłą mnie do fryzjera gdzie ściełam włosy do ramion przy okazji je cieniując znowu ehhh no ale przestałam już tak często prostować włosy, przestałam je tak szrapać szczotą...przerzuciłam się na grzebień i delikatnie po myciu je rozczesywałam. Moje włosy odżyły. I tak pod koniec drugiej klasy liceum zachciało mi się blondu. 3 krotnie rozjaśniałam włosy u fryzjera. Włosy popalone, ale kolor ładny. Przed maturą zafarbowałam u fryzjera na średni brąz zbliżony do naturalnego. Potem był epizod z czernią i tak oto w zeszłym roku zapragnęłam wyrównać włosy z cieniowania i zapuszczać do pasa. w sierpniu zeszłego roku trafiłam na wizaż i tak zaczęło się moje włosomaniactwo. Obecnie wyrównałam już włosy do jednej długości, schodzę z czarnego i farbuję teraz na kasztan. Niestety geny i stres spowodowały przedwczesne siwienie u mnie Systematycznie nakładam oleje, maski, odżywki, prostuje na wielkie wyjścia, piję pokrzywę, biorę silicę i powoli powoli dochodzę do ładu z moimi włosami

[brzydkie]

wiec moze ja poweim Wam moja historie zawsze od dziecka mialam grube dlugie piekne wlosy, urodzilam sie juz z wlosami tak ze mlode dziewczyny na porodowce robily mi fryzury)..mijaly lata ..a ja mialam falowane wlosy czasem scinalam troche ale tak naprawde od 3 czy 4 do 16 roku zycia mialam zawsze je za lopatki conajmniej ..do czasu kiedy w 2 liceum przestaly mi sie podobac moje lekko falowane wlosy i zaczelam je codziennie prostowac na najwyzszej temp bez zabezpieczen nie majac zielonego pojecia na tem,at pielegnacji wlosow.Liczyla sie tylko fryzura.Prostowalm nawet 2 razy dziennie czasem.we efekcie popadalm w uzaleznienie nie dalo sie wyjsc bez prostownicy a nie chcialam wiazac ( 5 lat chodzilam tylkow rozpuszczonych anwet jak byly wiorem)
ludzie mi mowili wprost ze mam zniszczone wlosy ,rodzice ostrzegali az w koncu zabrali mi prostownice.oczywiscie wczesniej zaczelam stosowac drogeryjnych kosmetykow,pozniej tarfilam na wizaz.
moj ,login BRZYDKIE dotyczy wlasnie wlosow,przeszlam przez nafte maske domowa z zoltka ,powoli moej wlosty zaczely dochodzic do siebie...z dlugosci do lopatek skruszyky se do ramion i 3 lata nie rosly.obecnie juz nikt mnie nie pyta czy obcinalam sie bo stoja w miejscu ale zapuszczam bo moim wielkim marzeniem sa dawne wlosy ktore byly atutem,nie mam odwagi obciac radykalnie wiec powoli czekam na efekty....jesli trzeba to nauczylam sie wiazac włosy co kiedys bylo nie do pomyslenia.Myslam o przedluzaniu ale jednak to nei dla mnie.
obecnie stosuje oleje...kokosowy wax i bezsilikonowe produkty>do prostownicy wracam rtylko okazyjnie.gdy pare miesiecy uzywam ja za czesto _czyli mp.2 razyw tyg) pozniej 3 -4 miesiace nie ruszam jej wcale.Obecnie chce pol roku przerwy zrobic.
marza mis ie wlosy do zapiecia stanika czyli jakies 10 -15 cm .Tyl;ko mimo ze juz sa zdrowsze wiele nadal sie łamią.....

prosze o rady pozdrawiam i ostrzegam przed prostownica!:P
jesli znacie jakies dobre ardy dla mnie chetnie wyslucham
i pamietajcie ...zastanowic sie warto bo zniszczone wlosy nie tak latwo odbudowac.

[Little Katie]

To i ja opowiem o moich przejściach

W drugiej LO zafarbowałam włosy na tajemniczy fiolet z palette oczywiście pierwsze farbowanie, jakieś niedociągnięcia i 3dni później ta sama farba potem zachciało mi się brązu i tak od jasnych po ciemne co 4tygodnie farbowanie bo fiolet prześwitywał (wszystko farbami joanny) Jakoś tak na początku maturalnej klasy postanowiłam wrócić do naturalek i poł roku bez farby no ale studniówka więc pofarbowałam potem była dekoloryzacja i ciemne blondy, później brązy aż do któregoś dnia gdy Pani w sklepie mi poleciła brązową czerwień, pofarbowałam i ... przedzialek i jakieś 3cm długości ognista czerwien a dalej nie wiadomo co więc zeby sie ludziom pokazac pomalowalam czarnym bzem (joanny) i tak sobie chodzilam z nim moze ze 3mce az w koncu stwierdzilam ze wracam do naturalek (ciemny blond/ jasny braz), pol roku bez farby i pomysl by z czarnych zrobic wysokie ombre, oczywiscie bylo nieudane a robione przez fryzjerke wiec chodzilam w koku i ktoregos dnia mnie naszlo zrownac kolor i padlo na farbe joanny slodkie cappucino, 3dni pozniej naturalny blond tej samej firmy a ostatnio to przeszlam sama siebie kolor byl wyrownany wiec chcialam jasny zloty blond, padlo na palette w shakerze bo duzo jej i co za filozofia na wlosy do polowy plecow nalozyc piane jak szampon wszystko ladnie pieknie, ale piana czarna sie zrobila mysle sobie: hmm producent zapewnia ze kolor mieszanki nie ma wplywu na efekt koloryzacji. Mija pol godziny zmywam farbe a wlosy kolor czekolady, toffi Nie wiem czy to wina palette bo wychodzi za ciemno czy tych zabobonow ze jak kbieta ma okres to nie powinna malowac wlosow ale efekt calkiem calkiem i jak sie wymyje to znow potraktuje je rozjasniaczem
Do tego wlosy prostowalam przez 9lat a od dwoch wgl nie prostuje bo mam sciete na prosto i fajnie sie faluja
Pielegnacja:
Czesto podcinam, siedze z miodkiem ile sie da szampon i maska stapiz, lykam skrzyp i mam 3cm wzrostu na miesiac, ale zeby nie bylo kolorowo wypadaja mi wlosy, mam zakola a na nich duzo babyhair i mysle ze jeszcze kilka miesiecy ze skrzypem a bedzie i upragniona dlugosc i zakoli nie bedzie

Ale sie rozpisalam

[fryz5]

Napisane przez brzydkie

wiec moze ja poweim Wam moja historie zawsze od dziecka mialam grube dlugie piekne wlosy, urodzilam sie juz z wlosami tak ze mlode dziewczyny na porodowce robily mi fryzury)..mijaly lata ..a ja mialam falowane wlosy czasem scinalam troche ale tak naprawde od 3 czy 4 do 16 roku zycia mialam zawsze je za lopatki conajmniej ..do czasu kiedy w 2 liceum przestaly mi sie podobac moje lekko falowane wlosy i zaczelam je codziennie prostowac na najwyzszej temp bez zabezpieczen nie majac zielonego pojecia na tem,at pielegnacji wlosow.Liczyla sie tylko fryzura.Prostowalm nawet 2 razy dziennie czasem.we efekcie popadalm w uzaleznienie nie dalo sie wyjsc bez prostownicy a nie chcialam wiazac ( 5 lat chodzilam tylkow rozpuszczonych anwet jak byly wiorem)
ludzie mi mowili wprost ze mam zniszczone wlosy ,rodzice ostrzegali az w koncu zabrali mi prostownice.oczywiscie wczesniej zaczelam stosowac drogeryjnych kosmetykow,pozniej tarfilam na wizaz.
moj ,login BRZYDKIE dotyczy wlasnie wlosow,przeszlam przez nafte maske domowa z zoltka ,powoli moej wlosty zaczely dochodzic do siebie...z dlugosci do lopatek skruszyky se do ramion i 3 lata nie rosly.obecnie juz nikt mnie nie pyta czy obcinalam sie bo stoja w miejscu ale zapuszczam bo moim wielkim marzeniem sa dawne wlosy ktore byly atutem,nie mam odwagi obciac radykalnie wiec powoli czekam na efekty....jesli trzeba to nauczylam sie wiazac włosy co kiedys bylo nie do pomyslenia.Myslam o przedluzaniu ale jednak to nei dla mnie.
obecnie stosuje oleje...kokosowy wax i bezsilikonowe produkty>do prostownicy wracam rtylko okazyjnie.gdy pare miesiecy uzywam ja za czesto _czyli mp.2 razyw tyg) pozniej 3 -4 miesiace nie ruszam jej wcale.Obecnie chce pol roku przerwy zrobic.
marza mis ie wlosy do zapiecia stanika czyli jakies 10 -15 cm .Tyl;ko mimo ze juz sa zdrowsze wiele nadal sie łamią.....

prosze o rady pozdrawiam i ostrzegam przed prostownica!:P
jesli znacie jakies dobre ardy dla mnie chetnie wyslucham
i pamietajcie ...zastanowic sie warto bo zniszczone wlosy nie tak latwo odbudowac.

powinnac po prostu chronić je produktami termoochronnymi jak je prostowałaś.... sylikony nie zawsze są złe, one chronią włosy własnie!

[brzydkie]

nawet najlepsze termoochronne kosmetyki nie uchronia naszych wlosow jesli bedziemy je prostowac codziennie na wysokiej temp,dodam ze nie mialam ani slabych ani cienkich wlosow.A jednak zostaly spalone na wior.Tym samym grozi rozjasnianie.
A silikony to tylko poprawiaja wyglad moze troche chronia bo tak oblepiaja wlosy ze moze czesanie czy cos im tak nei bedzie szkodzic ...ale w wiekszosc to tylko zludzenie.Ja staram sie uzywac kosmetykow ktore na pewno nie zaszkodza;bez silikonow parabenow ,sls-ow.Wazne to jest gdy sioe ma zniszczone wlosy szczegolnie.

[201612080925]

Napisane przez Lizz91

6 lat basenu
To wykończyło moje włosy ; Chlor został zamieniony na ozon w basenach. Ale moje włosy i tak są w opłakanym stanie. Nie noszę czepka na basenie, do tego codzienne suszenie... efekty widać. Teraz ratuje je od jakiegoś czasu , ale to ciężka praca kiedy codziennie jest się na basenie..

Ohhh, skąd ja to znam? Też przez 6 lat trenowałam pływanie, mimo że zawsze nosiłam czepek, to i tak włosy ucierpiały, bo w tedy W OGÓLE nie używałam odżywek do włosów, nawet tych przeciętnych z silikonami, a szkoda, bo pewnie dzięki temu nie miałabym aż tak zniszczonych włosów. Moja pielęgnacja kończyła się na szamponie, więc nic dziwnego że po codziennym suszeniu, szarpaniu włosów plastikowym grzebieniem i częstym prostowaniu były w opłakanym stanie. Na szczęście od 7 miesięcy o nie dbam i są w dużo lepszym stanie.
Teraz, jak idę na basen, to przed wejściem do wody nakładam na włosy olej, coś z silikonami i jeszcze czepek. Tak się boję chloru.

[fryz5]

Napisane przez brzydkie

nawet najlepsze termoochronne kosmetyki nie uchronia naszych wlosow jesli bedziemy je prostowac codziennie na wysokiej temp,dodam ze nie mialam ani slabych ani cienkich wlosow.A jednak zostaly spalone na wior.Tym samym grozi rozjasnianie.
A silikony to tylko poprawiaja wyglad moze troche chronia bo tak oblepiaja wlosy ze moze czesanie czy cos im tak nei bedzie szkodzic ...ale w wiekszosc to tylko zludzenie.Ja staram sie uzywac kosmetykow ktore na pewno nie zaszkodza;bez silikonow parabenow ,sls-ow.Wazne to jest gdy sioe ma zniszczone wlosy szczegolnie.

kochanie zawsze używamy produktów termoochronnych, nie każde są dobre, ale mamy na forum trochę sprawdzonych już ja polecam serum marion termoochronne... oczywiście że nic nie uchroni przed szkodliwym działaniem prostownicy ale jak masz już prostować to prostuj z głową, chroniąc je przynajmniej w pewnym stopniu! sylikon oblepia włosy, ale to dobrze w niektórych przypadkach własnie wtedy gdy prostujemy czy suszymy, on oblepiając, chroni go .

druga sprawą jest jakość prostownicy, moze po prostu miałaś złą i paliła włosy bo była po prostu taka a nie inna?
poza tym, bądźmy szczerzy. konieczne było używanie najwyższej temp? kiedy wyciągniesz włosy na szczotce podczas suszenia i dasz odpowiednie chroniące preparaty nawet na temp 180*C jest szansa, ze włosy będą idealnie proste i to nie na chwilę, nie trzeba od razu lechać na 230*C podczas gdy przy 250*C (chyba, nie pamietam ale chyba 250) następuje zwęglenie włosów.

[Pinacolada]

Moje włosy też sporo przeszły... Naturalne mam włosy kręcone, jasnobrązowe, kiedyś były gęste (kiedyś!).
Zaczęło się od codziennego prostowania (przez rok), tuż po porannym myciu (oczywiście bez odżywki) i suszeniu. Włosy słabo się prostowały, więc moje prostowanie trwało około 20-30 minut, masakra. Potem odstawiłam prostownicę, zaczęła się zabawa z farbami najpierw blond baleyage (), potem jakieś ciemne brązy, kilka miesięcy przerwy, potem włosy karmelowe, następnie jakieś takie rude, rudo-blond, coraz jaśniej, jaśniej, aż do takiego raczej żółtego blondu (farbami superrozjaśniającymi Palette...). Raz próbowałam też rozjaśniacza z Delii, nie dość, że nie rozjaśnił włosów, to jeszcze potem miałam straszne strupy na skórze głowy! Potem farbowałam na brązy, raz wyszło za ciemno i włosy przeszły dekoloryzację, farbowanie na jasny brąz. Kilka farbowań, aż w końcu stwierdziłam że spróbuję ich przez pewien czas nie farbować... I od listopada do teraz włosy nie widziały farby kilka cm od dołu mam włosy trochę jaśniejsze, takie mocno złociste, w słońcu rudawe. A z góry naturalki do tej pory codziennie rano myłam i suszyłam włosy, a teraz od około dwóch miesięcy nie suszę ich, staram się też przyzwyczaić do mycia co drugi dzień.
Włosy są w dużo lepszej kondycji, chociaż i tak duuuużo im brakuje

[redclaw]

hej
Moje włosy były w każdym kolorze jaki jest dostępny na rynku. Naturalne mam ciemnobrązowe, falowane z natury. Obcięłam je z długości prawie do pasa, a tzw chłopaka. Potem na jeża:P Ale rosną mi bardzo szybko i od 2009 roku do dzisiaj wyhodowałam do zapięcia stanika W między czasie miałam tez kilka mocniejszych cięć.
Pozdrawiam

[czarnadamaxd]

Zawsze miałam długie, gęste włosy. Aż w gimnazjum zaczęłam farbowanie... W 2007 roku zrobiłam sobie blond pasemka, ale tylko na górnej warstwie włów, po około 2 miesiącach pomalowałam na odcień zbliżony do naturalnego (ciemny blond), jednak za rok znów wróciły pasemka, jednak tylko na miesiąc. Przefarbowałam się wtedy na czerń i tak malowałam je przez 2 lata. Włosy ładnie odrosły, nie było śladu po rozjaśnianych pasemkach, były zdrowe, grube, sięgały trochę za łopatki. Łykałam suplementy, używałam aptecznych odżywek. Aż pewnego dnia przyszedł mi do głowy beznadziejny pomysł. Zachciało mi się blond pasemek, a żeby od razu nie rozjaśniać na tak jasny kolor najpierw były rude, za jakiś czas stały się blond. Jednak nie podobały mi się pasemka, gdyż fryzjerka zrobiła je strasznie nie równo. Więc popędziłam po farbę - wybór padł na kasztan, który wyszedł ognisto czerwony, jeszcze tego samego dnia nałożyłam czarna farbę. Byłoby jeszcze ok, włosy podejrzewam wróciły by do swojego stany, gdyby nie to ze po ok. 2 miesiącach znów zaczęłam bawić się w rozjaśnianie. I tak rozjaśniałam, rozjaśniałam, aż z czerni został platynowy blond, a z włosów za łopatki siano do ramion. Po roku rozjaśniania zmądrzałam (w końcu ) i we wrześniu 2011 obcięłam włosy mniej więcej do brody zaczęłam używać już tylko farb w odcieniach średniego blondu. Włosy powoli wracały do siebie, ja w tym czasie codziennie wpinałam doczepiane włosy na spinkach. w styczniu 2012 pomalowałam włosy na brąz, dalej doczepiałam... W czerwcu odrzuciłam doczepy. W lipcu radykalnie odstawiłam prostownice, suszarkę, staram sie jak najrzadziej malować włosy, jak już to tylko szamponem i zaczęłam porządnie odżywiać włosy, od zewnątrz jak i od wewnątrz. Włosy wyglądają już o wiele lepiej niż w zeszłym roku, odrosły za ramiona i mam nadzieję, że będą w coraz lepszym stanie

[Guiwenneth]

Och, czego to moje włosy nie widziały...
Po raz pierwszy włosy pofarbowała mi mama jak byłam w gimnazjum. Moim naturalnym kolorem był szatyn z delikatnymi prześwitami blondów (do połowy podstawówki byłam platynową blondynką). Uparłam się na kolor czarny, przez co nikt mnie później nie poznawał I chodziłam sobie z tym czarnym, jednak po jakimś czasie zszedł on, ale odrosty miałam już ciemniejsze niż kiedyś, można powiedzieć, że był to ciemny szatyn wpadający w brąz. Włosy były tak gęste, że miałam problem z robieniem kucyka. Sięgały za ramiona.
Szaleństwo zaczęło się dopiero w liceum, w momencie gdy zaczęłam słuchać j-rock'a :P Chcąc upodobnić się do idoli, razem z koleżanką, zaczęłyśmy ścinać, cieniować, a co najważniejsze: dekoloryzować, jako, że każda z nas miała bardzo ciemne włosy. Na pierwszy ogień poszły mocne rozjaśniacze. Po pierwszej próbie byłam ogniście ruda. Do tej rudości zrobiłam sobie zaraz asymetryczne platynowe blondy (na 2 dzień!), które zaraz pofarbowałam na niebiesko. Zestawienie nieziemskie :P Później było tylko gorzej: platyna na całej głowie, za chwilę niebieski, zielony, czerwony, fioletowy. Do tego włosy były coraz krótsze, aż wylądowałam z niebieskim irokezem
Największym hitem było farbowanie włosów tuszem kreślarskim lub tonerem do drukarki (włosy były wściekle turkusowe).
Łatwo można sobie wyobrazić stan tych włosów: przesuszone, połamane, kompletnie bez życia. Wychodziłam jednak z założenia, że włosy nie zęby - odrosną. Do tego pielęgnacja ograniczała się do pierwszego lepszego szamponu. Cud, że prostownicy prawie że nie używałam. Wszystko trwało ok. 2,5 roku. W pewnym momencie powiedziałam sobie stop! i zaczęłam żmudne zapuszczanie, jako, że zawsze podobały mi się długie włosy.
Teraz mogę pochwalić się w miarę długimi włosami, które nigdy nie były farbowane, jako że zaczynałam od zaledwie 5 cm

[KasiaN448]

Podobnie jak koleżanki wypowiadające się wyżej miałam piękne, długie i grube włosy. Postanowiłam, że prostowanie będzie najlepszym wyjściem w celu ich pielęgnacji. Teraz wyglądają tragicznie, wypadają garściami i nie wiem co zrobić. Lepiej je obciąć czy zacząć pielęgnować takie?

[ally5]

Fajny wątek kobiety to jednak mocno niezdecydowane są

Zaczęłam eksperymentowaćz włosami jak miałam jakieś 15 lat,czyli 10 lat temu. W tym czasie moje włosy przeszły:

Trwała - masakra dla włosów, śliczne loczki, ale jakim kosztem... najgorsze zło jakie wyrządziłam włosom, mega wysuszone zniszczone i spalone włosy, które wypadały w przerażających ilościach, skutki odczułam jeszcze parę lat!

Wilekrotne farbowanie - raz farbą chemiczną, raz henną- i tak na przemian, rozjaśnianie, potem przyciemnianie (często nawet co 2-3 tygodnie). Faby trwałe, szamponetki, na 24 mycia, rozjaśniacz w spreju joanny podsuszany suszarką. Po rojaśnianiu włosy prawie zawsze z brzydkim rudawym odcieniem, potem na to bardzo ciemna farba, w której nie było mi do twarzy i znów marzenia o blondzie. Chodowanie kilkucentymetrowych odrostów, chodzenie z dwukolorowymi włosowami, a parę razy nawet całkowity powrót do naturlanych włosów (ciemny lekko popielaty blond) żeby znów walnąć na to farbę w nietwarzowym kolorze,itd. błedne koło. W efekcie przez większośc czasu chodziłam z dwukolorowymi włosami.

Wielokrotne zapuszczanie na przemian z radykalnym cięciem. Zapuszczałam przed rok, półtora, włosy sięgały sporo za ramiona, po czym cięcie ledwo za ucho, i znów zapuszczanie.

Stylizacja - krótkie włosy nie chciały się uładać, więc tony pianek, lakierów, lokówa, czasem prostownica.

O dziwo mam bardzo mocne i zdrowe włosy, naturalnie niskoporowate. Bardzo rzadko zdarzło mi się znaleźć rozdwojone czy łamiące się końcówki (najbardziej łamały się po przedawkowaniu rozjaśniacza joanny + suszara). Niestety o ile łodyga włosa była nawet w dobrym stanie, to włosy po takich eksperymentach często wypadały.

Obecnie mam włosy znów po nieudanym farbowaniu rozjaśnione u góry i trochę ciemniejsze na końcach, gdzie farba nie zlapała. Planuję wyrónać kolor moją ulubioną perfect mousse i zapuszczam naturalki

Nauczyłam się z moich doświadczeń ,żeby już nigdy w życiu nie sięgać po hennę (włosy piękne, zdrowe, ale nie ma opcji pozbycia się tego potem z włosów-tylko ścięcie), po której wyglądam po prostu źle, nie pasuje mi pomarańczowo-czerwony kolor. A także tego, że z blondem tylko do fryzjera. W domu zawsze wychodzi brzydki (przynajmniej na moich włosach, które mimo naturalnego koloru ciemny blond bardzo cięzko i brzydko się rozjaśniają). W domu tylko ewentulanie lekkie zmiany koloru, jak najmniej rzucające się w oczy - i przede wszytskim rzadko.

[syla929]

- Prostowanie włosów około 5 lat, nawet 2-3 razy dziennie!!
- degażowanie włosów (nawet maszynką do golenia)
- przedłużanie około dwóch lat.
Dobrze, że chociaż nigdy ich nie farbowałam.

Tak właśnie wyglądały po tym co im zrobiłam.
Przemianę możecie zobaczyć w albumie

[Lavanja]

7 lat prostowania, krecenia, farbowania rozjasniania , sciagania kolorow. zostalo mi tylko rozjasnianie ale aby znow do tego wrocic zapuscilam swoje wlosy od nowa wiec przemeczylam sie dlugi czas by miec znow jasne zdrowe wlosy a oto one (nigdy nie byly az tak dlugie xD)