Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[MonikaFaustyna]

Właśnie rozwalił mnie mój brat. 2 lata temu proponowałam jego dziewczynie, że mogę jej sprzedać rower, bo go nie miałam jak wziąć do NL. Powiedziała coś tam wymijająco, że spoko coś tam, odezwie się jak coś. Olali mnie. Rower stał ponad rok w piwnicy. W końcu odezwała się do mnie bardzo dobra koleżanka ze studiów, że potrzebuje rower, bo nie chce wydawać kasy na bilety, żeby jeździć do pracy. Mąż zawiózł jej rower, ona mi przelała symboliczną kaskę na konto i po sprawie. A teraz....nagle dostaję wiadomość, gdzie rower, bo dziewczyna mojego brata się w końcu zdecydowała i go łaskawie weźmie . Napisałam im, że nie, sprzedałam, bo się nie mogli zdecydować. To z fochem było "acha, ok" . Masakra jakaś. Niektórzy pełnoletność mają tylko na papierze.

[201705250955]

Napisane przez Chatul

A dla mnie to nielogiczne. Nie wiem dlaczego przez internet trzeba kupować bilet na imię i nazwisko, a w kasie identyczny bilet, na ten sam przejazd itp. jest sprzedawany jako bilet na okaziciela

Hmm jak to wytłumaczyć Jak kupujesz bilet w kasie to dostajesz bilet do łapy. Kupując przez internet możesz go... zwielokrotnić, podarować każdemu z jednego wagonu. Dlatego bilet MUSI BYĆ imienny, nie ma innej opcji. Konduktorzy nie mają niestety możliwości na chwilę obecną zaznaczenia biletu kasowanego, zakupionego przez internet. Biletu kupionego w kasie raczej nie podrobisz, taki przez internet można bardzo łatwo zmanipulować. Pytanie tylko, jakim problemem jest edytować ten plik i zmienić nazwisko czy nawet nr dowodu

Napisane przez ciri15

To że przez neta można kupić to wiem, ale mi to naprawdę nie przeszkadza, że przede mną wejdzie 15 osób.
Nie wiem w jakich przypadkach, ale czasem u kierowcy jest taniej niż w kasie.

U mnie to istotne, bo w weekendy, tak jak np. do Radomia, Lublina czy Kozienic, wracają słoiki i studenci, a autobusy pełne. Wolę niby rezerwować busa, ale nie zawsze się to udaje (trzeba sobie odpowiednio wcześniej zarezerwować miejsce).

Napisane przez oh Mandy

Przecież do Płocka z zachodniego jeździ eko bus. Ja np. nie wyobrażam sobie tłuc się pociągiem, czy pksem który objeżdża bodzanów, bo eko busem jestem szybko w domu, no i komfortowo wysiadam na swoim osiedu i nie muszę jeszcze z dworca się cofać do siebie.

Tylko, że ja nie mieszkam ani nie studiuję w Warszawie Mam taką pracę, że wyjeżdżam na weekendy i wszystko zależy od tego, jak mi pójdzie. A fakty są takie, że Ekobus jest dosyć oblegany i nie zawsze uda mi się zarezerwować bilet. Niestety też ja jeżdżę głównie wieczorami, a busy jeżdżą np. do 20. Czasem muszę wracać "Słupskiem" (27 zł ), czasem "Koszalinem", w drugą stronę "Zamościem". A ostatnio Mobilis jeździ za dychę to nie widzę sensu przepłacać Nie, te kursy nie jeżdżą przez Bodzanów, takie kursy są oznaczone. Pociągiem z kolei często jeżdżę, bo de facto też dojeżdża bezpośrednio na moje... osiedle

Napisane przez candycotton

Ale tak ogolnie to trzeba wroclawskiemu dworcowi przyznac, ze jest piekny. W porownaniu do mojego skromnego szczecinskiego jest swietny. U mnie to nawet nigdzie karta nie zaplacisz a ja raczej nieczesto mam gotowke przy sobie ;/

Mój ulubiony Zaraz za Zieloną Górą, Rzeszowem i... Centralnym w Warszawie

Napisane przez lakeithia

Ja tez brzydze sie nowych miejsc, po prostu sprawdzam czy kubek, talerz, widelec jest sa czyste, nie mówiac o toalecie.

Ja też. Mam fobię na punkcie czystości, "przyjemnych" zapachów, ogólnie higieny.

[201604200942]

Napisane przez asia_aisa

Mój ulubiony Zaraz za Zieloną Górą, Rzeszowem i... Centralnym w Warszawie

Jakby jeszcze odnowili dworzec PKS to byłoby wspaniale

[cholernarejestracja]

Napisane przez MonikaFaustyna

Właśnie rozwalił mnie mój brat. 2 lata temu proponowałam jego dziewczynie, że mogę jej sprzedać rower, bo go nie miałam jak wziąć do NL. Powiedziała coś tam wymijająco, że spoko coś tam, odezwie się jak coś. Olali mnie. Rower stał ponad rok w piwnicy. W końcu odezwała się do mnie bardzo dobra koleżanka ze studiów, że potrzebuje rower, bo nie chce wydawać kasy na bilety, żeby jeździć do pracy. Mąż zawiózł jej rower, ona mi przelała symboliczną kaskę na konto i po sprawie. A teraz....nagle dostaję wiadomość, gdzie rower, bo dziewczyna mojego brata się w końcu zdecydowała i go łaskawie weźmie . Napisałam im, że nie, sprzedałam, bo się nie mogli zdecydować. To z fochem było "acha, ok" . Masakra jakaś. Niektórzy pełnoletność mają tylko na papierze.

na początku tej historii zrozumiałam, że ty miałaś JEJ rower, i go komuś sprzedałaś, bo ona go nie odebrała. I się zbulwersowałam. Musiałam przeczytać drugi raz

[lakeithia]

Napisane przez asia_aisa

Hmm jak to wytłumaczyć Jak kupujesz bilet w kasie to dostajesz bilet do łapy. Kupując przez internet możesz go... zwielokrotnić, podarować każdemu z jednego wagonu. Dlatego bilet MUSI BYĆ imienny, nie ma innej opcji. Konduktorzy nie mają niestety możliwości na chwilę obecną zaznaczenia biletu kasowanego, zakupionego przez internet. Biletu kupionego w kasie raczej nie podrobisz, taki przez internet można bardzo łatwo zmanipulować. Pytanie tylko, jakim problemem jest edytować ten plik i zmienić nazwisko czy nawet nr dowodu




U mnie to istotne, bo w weekendy, tak jak np. do Radomia, Lublina czy Kozienic, wracają słoiki i studenci, a autobusy pełne. Wolę niby rezerwować busa, ale nie zawsze się to udaje (trzeba sobie odpowiednio wcześniej zarezerwować miejsce).



Tylko, że ja nie mieszkam ani nie studiuję w Warszawie Mam taką pracę, że wyjeżdżam na weekendy i wszystko zależy od tego, jak mi pójdzie. A fakty są takie, że Ekobus jest dosyć oblegany i nie zawsze uda mi się zarezerwować bilet. Niestety też ja jeżdżę głównie wieczorami, a busy jeżdżą np. do 20. Czasem muszę wracać "Słupskiem" (27 zł ), czasem "Koszalinem", w drugą stronę "Zamościem". A ostatnio Mobilis jeździ za dychę to nie widzę sensu przepłacać Nie, te kursy nie jeżdżą przez Bodzanów, takie kursy są oznaczone. Pociągiem z kolei często jeżdżę, bo de facto też dojeżdża bezpośrednio na moje... osiedle

Mój ulubiony Zaraz za Zieloną Górą, Rzeszowem i... Centralnym w Warszawie



Ja też. Mam fobię na punkcie czystości, "przyjemnych" zapachów, ogólnie higieny.

A czy tez masz robię na punkcie obiadowych smrodow z mieszkań? W klimacie - odwiedzasz kogoś, i wracasz do domu, po czym wszystkie ubrania laduja w praniu, bo tak przesmierdly rybka czy kapusta


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez cholernarejestracja

na początku tej historii zrozumiałam, że ty miałaś JEJ rower, i go komuś sprzedałaś, bo ona go nie odebrała. I się zbulwersowałam. Musiałam przeczytać drugi raz

Chodziło o MÓJ rower . Przepraszam, że piszę jak głupek. Nie śpię od 6 rano i ciągle coś robię. Spać też szybko nei pójdę.

A w ogóle.... uwielbiam zapach smażonej rybki i polskiego domowego obiadu .

[cholernarejestracja]

Napisane przez MonikaFaustyna

Chodziło o MÓJ rower . Przepraszam, że piszę jak głupek. Nie śpię od 6 rano i ciągle coś robię. Spać też szybko nei pójdę.

A w ogóle.... uwielbiam zapach smażonej rybki i polskiego domowego obiadu .

Nie no, to ja źle przeczytałam

Ja też lubię może rybki nie, ale ogólnie zapachy kuchenne lubię.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez cholernarejestracja

Nie no, to ja źle przeczytałam

Ja też lubię może rybki nie, ale ogólnie zapachy kuchenne lubię.

Tęskno mi za polskimi młodymi ziemniaczkami .

[Mimiko]

W temacie matek wypychających wózki pod samochód to tej zimy przekonałam się jakie to niebezpiecznie. Wyjazd z osiedlowej drogi na główną ulicę, skrzyżowanie ze światłami. Jadę sobie jakieś 15-20 na godzinę, bo tak ślisko na tej drodze było. Nikt nie odśnieżał przez cała zimę tego dojazdowego kawałka. Miałam zielone, ale przed pasami zmieniło się na czerwone, jak wcisnęłam hamulec to z przerażeniem zauważyłam, że samochód wcale się nie zatrzymuje, ale dalej jedzie prosto, a z prawej strony na pasy wchodzą już dwie zagadane mamuśki. Rozumiem, że miały zielone i były na przejściu dla pieszych, ale ja nie mogłam się zatrzymać! W końcu zatrąbiłam na nie, bo już wiedziałam, że nie wyhamuje i one mnie oburzone obrzuciły stekiem wyzwisk, że jestem piratem drogowym i kto mi dał prawo jazdy, ale na szczęście się zatrzymały. Ja też, ale w połowie pasów, więc jakbym nie zatrąbiła to mogłoby się to różnie skończyć. Nie przypuszczałam, że z tak niewielkiej prędkości nie będę w stanie wyhamować. Możliwe, że to mój błąd, bo powinnam to przewidzieć, ale uważam, że pieszy też powinien patrzeć i uważać, bo czasami kierowca nie może nic zrobić. I to, że ja je widziałam, nie hamowałam gwałtownie, nie jechałam szybko i chciałam się zatrzymać i tak mogło nie pomóc.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Mimiko

W temacie matek wypychających wózki pod samochód to tej zimy przekonałam się jakie to niebezpiecznie. Wyjazd z osiedlowej drogi na główną ulicę, skrzyżowanie ze światłami. Jadę sobie jakieś 15-20 na godzinę, bo tak ślisko na tej drodze było. Nikt nie odśnieżał przez cała zimę tego dojazdowego kawałka. Miałam zielone, ale przed pasami zmieniło się na czerwone, jak wcisnęłam hamulec to z przerażeniem zauważyłam, że samochód wcale się nie zatrzymuje, ale dalej jedzie prosto, a z prawej strony na pasy wchodzą już dwie zagadane mamuśki. Rozumiem, że miały zielone i były na przejściu dla pieszych, ale ja nie mogłam się zatrzymać! W końcu zatrąbiłam na nie, bo już wiedziałam, że nie wyhamuje i one mnie oburzone obrzuciły stekiem wyzwisk, że jestem piratem drogowym i kto mi dał prawo jazdy, ale na szczęście się zatrzymały. Ja też, ale w połowie pasów, więc jakbym nie zatrąbiła to mogłoby się to różnie skończyć. Nie przypuszczałam, że z tak niewielkiej prędkości nie będę w stanie wyhamować. Możliwe, że to mój błąd, bo powinnam to przewidzieć, ale uważam, że pieszy też powinien patrzeć i uważać, bo czasami kierowca nie może nic zrobić. I to, że ja je widziałam, nie hamowałam gwałtownie, nie jechałam szybko i chciałam się zatrzymać i tak mogło nie pomóc.

Dlatego, nie ważne, czy jadę rowerem, idę z wózkiem, czy sama, zawsze się zatrzymuję i patrzę dookoła. Jeden puści inny nie. Mnie rozwala, że tutaj rowerzyści chamsko wymuszają pierwszeństwo. OK, należy im się wg kodeksu drogowego, ale bez jaj, że ktoś nagle na masce nam ląduje, albo prawie, że powoduje zderzenie się autobusu z latarnią .

[201708160922]

Napisane przez lapida

a to trzeba być na studiach humanistycznych, żeby wiedzieć, jak kulturalnie należy się porozumiewać?
to ciekawe

Szukasz zaczepki, że tak nadinterpretujesz?

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Otóż to.

Być może się mylę, ale wydaje mi się, ze jednak na filologii więcej się rozmawia, dyskutuje i argumentuje np. przy omawianiu lektury) niż na matematyce. Ale matematyki nie studiowałam.

[ahoooj]

Napisane przez MonikaFaustyna

Właśnie rozwalił mnie mój brat. 2 lata temu proponowałam jego dziewczynie, że mogę jej sprzedać rower, bo go nie miałam jak wziąć do NL. Powiedziała coś tam wymijająco, że spoko coś tam, odezwie się jak coś. Olali mnie. Rower stał ponad rok w piwnicy. W końcu odezwała się do mnie bardzo dobra koleżanka ze studiów, że potrzebuje rower, bo nie chce wydawać kasy na bilety, żeby jeździć do pracy. Mąż zawiózł jej rower, ona mi przelała symboliczną kaskę na konto i po sprawie. A teraz....nagle dostaję wiadomość, gdzie rower, bo dziewczyna mojego brata się w końcu zdecydowała i go łaskawie weźmie . Napisałam im, że nie, sprzedałam, bo się nie mogli zdecydować. To z fochem było "acha, ok" . Masakra jakaś. Niektórzy pełnoletność mają tylko na papierze.

Może ta dziewczyna go ciągle używała? Po co miała kupować, skoro wystarczyło wziąć go z piwnicy, nikt by się o tym nie dowiedział

[ciri15]

Napisane przez asia_aisa

U mnie to istotne, bo w weekendy, tak jak np. do Radomia, Lublina czy Kozienic, wracają słoiki i studenci, a autobusy pełne. Wolę niby rezerwować busa, ale nie zawsze się to udaje (trzeba sobie odpowiednio wcześniej zarezerwować miejsce).

Ale ja też w piątki na ogół wracam. Może mniej uczęszczana trasa niż Twoja.

[cholernarejestracja]

Napisane przez MonikaFaustyna

Tęskno mi za polskimi młodymi ziemniaczkami .

jadłam dziś...

[Chatul]

Napisane przez asia_aisa

Hmm jak to wytłumaczyć Jak kupujesz bilet w kasie to dostajesz bilet do łapy. Kupując przez internet możesz go... zwielokrotnić, podarować każdemu z jednego wagonu. Dlatego bilet MUSI BYĆ imienny, nie ma innej opcji. Konduktorzy nie mają niestety możliwości na chwilę obecną zaznaczenia biletu kasowanego, zakupionego przez internet. Biletu kupionego w kasie raczej nie podrobisz, taki przez internet można bardzo łatwo zmanipulować. Pytanie tylko, jakim problemem jest edytować ten plik i zmienić nazwisko czy nawet nr dowodu

Nieprawda. Konduktorzy mają możliwość oznaczenia biletów zakupionych przez internet – każdy taki bilet ma unikalny numer i ten wielki przenośny komputer, którym skanują bilety wysyła od razu informację o tym, że bilet jest skanowany i pokazuje dane, które powinny być na bilecie o danym numerze.

[Karinio]

Napisane przez MonikaFaustyna

Tęskno mi za polskimi młodymi ziemniaczkami .

A ja za pomidorami,malinówki

[coffee]

Napisane przez CzasKomety

Być może się mylę, ale wydaje mi się, ze jednak na filologii więcej się rozmawia, dyskutuje i argumentuje np. przy omawianiu lektury) niż na matematyce. Ale matematyki nie studiowałam.

Ja mimo wszystko nie pojmuję podejścia "umiem matematykę, nie muszę ładnie mówić/pisać". O ile wiem, język matematyczny nie jest językiem używanym w Polsce (albo w innym kraju) do komunikacji interpersonalnej, więc sądzę, że każdy żyjący w społeczeństwie powinien mieć umiejętności porozumiewania się i znać kulturę słowa. Tego przecież nie uczą na studiach, kierunek czy wyuczony zawód wg mnie nie ma tu znaczenia.
Brzmisz trochę jakby wg Ciebie studenci matematyki czy matematycy nie umieli mówić ładnie "bo tego przecież nie przerabialiśmy"... Kiepska wymówka. Nawet jeśli na humanistycznych więcej się omawia, to to omawianie wcale nie musi być śliczne i literackie. Niejednokrotnie słyszałam błędy i kolokwializmy od profesorów czy doktorów habilitowanych. Zarówno od "ścisłowców", jak i "humanistów". I w obu przypadkach jest to dla mnie zaskakujące i nie powinno mieć miejsca.

[201604250941]

Napisane przez Mimiko

W temacie matek wypychających wózki pod samochód to tej zimy przekonałam się jakie to niebezpiecznie. Wyjazd z osiedlowej drogi na główną ulicę, skrzyżowanie ze światłami. Jadę sobie jakieś 15-20 na godzinę, bo tak ślisko na tej drodze było. Nikt nie odśnieżał przez cała zimę tego dojazdowego kawałka. Miałam zielone, ale przed pasami zmieniło się na czerwone, jak wcisnęłam hamulec to z przerażeniem zauważyłam, że samochód wcale się nie zatrzymuje, ale dalej jedzie prosto, a z prawej strony na pasy wchodzą już dwie zagadane mamuśki. Rozumiem, że miały zielone i były na przejściu dla pieszych, ale ja nie mogłam się zatrzymać! W końcu zatrąbiłam na nie, bo już wiedziałam, że nie wyhamuje i one mnie oburzone obrzuciły stekiem wyzwisk, że jestem piratem drogowym i kto mi dał prawo jazdy, ale na szczęście się zatrzymały. Ja też, ale w połowie pasów, więc jakbym nie zatrąbiła to mogłoby się to różnie skończyć. Nie przypuszczałam, że z tak niewielkiej prędkości nie będę w stanie wyhamować. Możliwe, że to mój błąd, bo powinnam to przewidzieć, ale uważam, że pieszy też powinien patrzeć i uważać, bo czasami kierowca nie może nic zrobić. I to, że ja je widziałam, nie hamowałam gwałtownie, nie jechałam szybko i chciałam się zatrzymać i tak mogło nie pomóc.

Tu na północy kraju nie pada praktycznie śnieg, jest bardzo zimno i wilgotno, ale śnieg tak w listopadzie/grudniu i w lutym na tydzień dwa. Ale przychodzi raz w czas taki dzień, że przyleci jakiś front, spadnie śnieg, jeszcze tego samego dnia stopnieje i wieczorem zamarznie. I potem kręcą u nas Ale urwał! i Ale urwał! 2. Te nasze szklanki to nie żarty, jak w tym roku była to autobusy sie poprzewracały, ja widziałam z 10 tirow poprzewracanych jadac tylko z dworca do domu. I też z sercem w przelyku bo Odra nie jest niczym odgrodzona od jezdni, która idzie wzdłuż niej, co jakiś czas ktoś wpada. Szklanka to u nas chleb powszedni, mniejsza zazwyczaj, tragiczna co jakiś czas. Ale piesi o tym nie pamiętają. A drogowcy nie sypią bo i tak za dwa dni się stopi.

Widziałam kilka razy dzieci wpadające pod koła, mam podstawówkę na ulicy. Przebiegają przez ulicę, mają metr wzrostu i ich nie widać zza zaparkowanych samochodów. Nie wiem czemu dzieci się uczy tylko patrzeć w prawo i w lewo ale nie o tym, że ich nie widać.
Sama kiedyś wjechałam w swoją koleżankę, która ma 150 cm, była szklanka a ona wybiegła spomiedzy samochodów (które parkowały częsciowo na pasach), na pasach, ale tu jest dość stromy stok i była właśnie szklanka. Żal mi tyłek ściska, ale tylko się przewróciła bo jechaliśmy też tak metr na godzinę. Jej wina niby, ale ja mam uraz psychiczny i tak.

Napisane przez CzasKomety

Szukasz zaczepki, że tak nadinterpretujesz?



Otóż to.

Być może się mylę, ale wydaje mi się, ze jednak na filologii więcej się rozmawia, dyskutuje i argumentuje np. przy omawianiu lektury) niż na matematyce. Ale matematyki nie studiowałam.

Na studiach inżynierskich napisałam jedno wypracowanie na zarządzanie własnością intelektualną, nikt go nie czytał nikt nie sprawdzał pod kątem stylu, ortografii, składni.
Wydaje mi się, że na socjologii, dziennikarstwie, wszelkich lingwistykach, pisze się prace pisemne, gdzie oceniany jest styl. Wypowiedź koleżanki nie jest tak całkiem bez sensu moim zdaniem.

[201708160922]

Napisane przez coffee

Ja mimo wszystko nie pojmuję podejścia "umiem matematykę, nie muszę ładnie mówić/pisać". O ile wiem, język matematyczny nie jest językiem używanym w Polsce (albo w innym kraju) do komunikacji interpersonalnej, więc sądzę, że każdy żyjący w społeczeństwie powinien mieć umiejętności porozumiewania się i znać kulturę słowa. Tego przecież nie uczą na studiach, kierunek czy wyuczony zawód wg mnie nie ma tu znaczenia.
Brzmisz trochę jakby wg Ciebie studenci matematyki czy matematycy nie umieli mówić ładnie "bo tego przecież nie przerabialiśmy"... Kiepska wymówka. Nawet jeśli na humanistycznych więcej się omawia, to to omawianie wcale nie musi być śliczne i literackie. Niejednokrotnie słyszałam błędy i kolokwializmy od profesorów czy doktorów habilitowanych. Zarówno od "ścisłowców", jak i "humanistów". I w obu przypadkach jest to dla mnie zaskakujące i nie powinno mieć miejsca.

A czy ja coś takiego napisałam?!

A Ty brzmisz tak, jakbyś nie przeczytała dokładnie moich wypowiedzi (w drugiej wyraziłam się precyzyjniej jak sądzę) i szukała zaczepki.

A czy to jest moja wymówka? Gdzie Ty to przeczytałaś? Błędy i kolokwializmy to jednak nie to samo co kultura wypowiedzi.

[coffee]

Napisane przez candycotton

Na studiach inżynierskich napisałam jedno wypracowanie na zarządzanie własnością intelektualną, nikt go nie czytał nikt nie sprawdzał pod kątem stylu, ortografii, składni.
Wydaje mi się, że na socjologii, dziennikarstwie, wszelkich lingwistykach, pisze się prace pisemne, gdzie oceniany jest styl. Wypowiedź koleżanki nie jest tak całkiem bez sensu moim zdaniem.

Na dziennikarstwie - na pewno. Słowa są narzędziem pracy dziennikarza, więc wiadomo. Podobnie lingwisty. Nie wiem, co w tym niby dziwnego. Z tym, że humanistyka (ta współczesna) nie kończy się na dziennikarstwie, lingwistyce, filologii i językoznawstwie.
Zapewniam Cię, że nawet na tej durnej socjologii są ważniejsze rzeczy niż ortografia. Zapewniam Cię, że ortografii się na studiach wyższych nie uczy. Na to był czas wcześniej.

Zastanawiam się, jak ci biedni inżynierzy piszą prace inżynierskie i publikacje, skoro nie uczą ich na studiach kultury wypowiedzi i poprawnej ortografii.
Umiem całki i skład chemiczny zupki chińskiej, więc mogę wtrącać wulgaryzmy, robić błędy i brzmieć jak Zbyszek spod monopola w sytuacjach oficjalnych. Trochę niedorzeczne, wg mnie.

---------- Dopisano o 00:46 ---------- Poprzedni post napisano o 00:43 ----------

Napisane przez CzasKomety

A czy ja coś takiego napisałam?!

A Ty brzmisz tak, jakbyś nie przeczytała dokładnie moich wypowiedzi (w drugiej wyraziłam się precyzyjniej jak sądzę) i szukała zaczepki.

A czy to jest moja wymówka? Gdzie Ty to przeczytałaś? Błędy i kolokwializmy to jednak nie to samo co kultura wypowiedzi.

A czy ja napisałam, że napisałaś?

Wszyscy szukają "zaczepki", bo się z Tobą nie zgadzają. Tak.

Co to jest kultura wypowiedzi wg Ciebie?

[201604250941]

Inżynierowie umieją mówić kulturalnie, ale nie jakoś kwieciscie raczej, nasze prace nie są boskie pod względem stylu, ale muszą jak to prace ludzi po studiach minimum spełniać. A kultura jest taka jaką wynieśliśmy z domu, czyli różnie bywa. Są tacy co wyzywają wykładowców, przeklinają na zajęciach, ale domyślam się że wszędzie tacy się znajdą. Kultura oczywiście sięga głębiej niż kierunek.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[panna mati_]

Napisane przez cholernarejestracja

jadłam dziś...

Polskie młode ziemniaki?

[BioIvO]

Napisane przez panna mati_

Polskie młode ziemniaki?

Polskie ziemniaczki, jak mi się zdaje, dopiero trafiły do ziemi i starają się puścić listki Jak młode to pewnie z Izraela albo Turcji.

[cholernarejestracja]

Napisane przez panna mati_

Polskie młode ziemniaki?

Napisane przez BioIvO

Polskie ziemniaczki, jak mi się zdaje, dopiero trafiły do ziemi i starają się puścić listki Jak młode to pewnie z Izraela albo Turcji.

"Polskie" i "młode" ale ziemniaki to chociaż na pewno w smaku całkiem przyzwoite, na szczęście

[pendraiw]

Moje młode ziemniaki będą koło lipca koniec czerwca

[MonikaFaustyna]

Napisane przez ahoooj

Może ta dziewczyna go ciągle używała? Po co miała kupować, skoro wystarczyło wziąć go z piwnicy, nikt by się o tym nie dowiedział

Nie używała, bo stał i się kurzył z nienapompowanymi kołami . Po prostu zostałam olana i tyle. Teraz, jak nagle potrzebuje, to ojeeej ma przecież za darmochę, bo co tam, nie śmiem odmówić. A tu klops. Pewnie znowu wyszłam na egoistkę nielubiącą dziewczyny brata i jak ja śmiałam sprzedać własny rower . Mieli się do mnie na skype odezwać i...po tekście, że roweru nie ma i dlaczego... cisza. Lajf ys lajs nanana nana .

---------- Dopisano o 09:45 ---------- Poprzedni post napisano o 09:40 ----------

Młode ziemniaczki są od kiedy? Będę cały maj w kraju, więc chyba się nie załapię? Tu są niedobre ziemniaki, takie jakieś dziwne . Jedyne, co z ziemniaków im się udaje, to fryty z różnymi fajnymi sosami .

[201604250941]

Wydawało mi się, że w Holandii mają najwięcej odmian Ziemniaka i frytek, i wsuwają to wszystko z masłem orzechowym.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez candycotton

Wydawało mi się, że w Holandii mają najwięcej odmian Ziemniaka i frytek, i wsuwają to wszystko z masłem orzechowym.

Odmian może i mają...ale takich młodych ziemniaczków nie . Co do masła orzechowego, to może chodziło o sos sate?

Kiedyś kupiłam masło orzechowe, ale mi nie podeszło. Wolę je wykorzystać do sosu...albo pójść na skróty i kupić gotowy . Mi tak dobrze nie wychodzi, jak robię sama.

[201604250941]

Nie pamietam, ale frytki mi tam zawsze dawali z majonezem i sosem orzechowym.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez candycotton

Nie pamietam, ale frytki mi tam zawsze dawali z majonezem i sosem orzechowym.

O tak jeszcze nie jadłam.Tylko z sosem sate albo jakimś z papryką. Ostatnio widziałam ludków jedzących fryty z tym sosem majonezowym i cebulką pokrojoną w kostkę .