Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :) - Strona 143 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Pokaż wyniki sondy: Jaki ma być tytuł 17 części naszego wątku ??
Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.17 0 0%
Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.17 - Rozpakowywanie trwa 7 12,96%
Czas leci jak szalony, niedługo nasz poród upragniony. Mamy MAJ-CZERWIEC 2013 cz.17 1 1,85%
Przed porodem stracha mamy, ale dzielnie się wspieramy. Mamy V-VI 2013 cz.17 2 3,70%
Kolejnych porodów nadchodzi czas co cieszy ale i przeraża nas! Mamy V-VI 2013 cz.17 0 0%
Do dnia porodu już całkiem blisko ale jesteśmy gotowe na wszystko. V-VI 2013 cz.17 1 1,85%
Połowa maluszków już jest z nami, na resztę niecierpliwie czekamy! V-VI 2013 cz.17 20 37,04%
Obniżone nasze brzuchy, bo już wychodzą z nich maluchy. Mamy V-VI 2013 cz.17 0 0%
Obniżają nam się brzuszki - chcą wychodzić z nich maluszki! MAJ-CZERWIEC 2013 cz.17 2 3,70%
Są już bliźniaczki i inne dzieciaczki, niecierpliwie czekamy na kolejne robaczki. 4 7,41%
Są już bliźniaczki i inne dzieciaczki, właśnie rodzą się kolejne robaczki. V-VI 2013 4 7,41%
Regularnie się myjemy, do porodów szykujemy. Mamy MAJ-CZERWIEC 2013 cz.17 3 5,56%
Szamańśkie metody stosujemy, maluchy przywołać chcemy. Mamy V-VI 2013 cz.17 3 5,56%
Sexi orki maluchy witają, okładów z samca nie zaprzestają. Mamy V-VI 2013 cz.17 7 12,96%
Głosujący: 54. Nie możesz głosować w tej sondzie

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-05-24, 23:14   #4261
anoxee
Zadomowienie
 
Avatar anoxee
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 855
GG do anoxee
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez lonely_lady Pokaż wiadomość
AAaaaa, co do chust:
jest plus tego, że jeszcze nie rodzę...
w poniedziałek w SR jest spotkanie dotyczące chustowania, ma być jakaś babeczka która się na tym zna i będzie pokazywała jak wiązać na żywym dziecku
Mam zamiar się dokulać i czegoś nauczyć

Anoxe- a Ty upolowałaś już chustę ? zobacz co znalazłam z Rybnika
http://tablica.pl/oferta/chusta-tkan...tml#662d13e308
Super, że macie takie zajęcia.

Dzięki za cynk, ale piszę do tej babki właśnie i maile, i na gg, nawet ostatnio dzwoniłam i cisza. Nie rozumiem tego, wystawiła to drugi raz i żadnej odpowiedzi... A wejść ma mnóstwo.

Teraz mam okazję kupić natkę Sycylię za 95 zł z W-wy, ale tradycyjnie boję się wysyłać $. Babka mi napisała, że po weekendzie da mi znać ile by wyniosła przesyłka. Jeśli nie znajdę nikogo na odbiór osobisty, to poproszę ją, żeby wystawiła najwyżej na allegro i pokryję prowizję. Obawiam się jednak, że może na to nie pójść, bo już się odezwała następna osoba, że chętnie odbierze osobiście. Zobaczymy.
__________________
- Pierwszy i podstawowy sprawdzian
stosunku człowieka do człowieka -


Leon

Edytowane przez anoxee
Czas edycji: 2013-05-24 o 23:15
anoxee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-24, 23:18   #4262
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez lonely_lady Pokaż wiadomość
Bidulka
czyli najgorsze z całego porodu było urodzenie główki ?
czy bolesne skurcze ?
a nie chciałaś znieczulenia ?

najgorsza u mnie była I faza porodu.. głównie dlatego, że tak długo to trwało..

A i powiem Wam, że jeżeli bym miała taki poród jak miałam, a TŻta tam nie było, z tego powodu, że on by to źle psychicznie zniósł i by na mnie nie mógł patrzec tak jak patrzył przed porodem to bym już z nim nie była.. Zabrałabym dziecko i by go nigdy nie zobaczył.. Jeżeli facet nie ma jaj, żeby wesprzeć swoją kobietę kiedy traktują ją jak swiniaka w rzeźni i robia z jej ciałem jakby była kawałkiem miesa a nie człowiekiem to on jej warty nie jest..i tym bardziej nie jest warty tego dziecka..
__________________
/// tralalala///

Wojtek
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-24, 23:19   #4263
Magiusa
Zakorzenienie
 
Avatar Magiusa
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 926
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez NoBoTak Pokaż wiadomość
Dziewczyny byłam wczoraj na usg i od tego momentu co chwila poplakuje:'( podobno Mały jest bardzo mały, 36tc a waży tylko 2200. Po weekendzie ide na wizytę, może mi wtedy coś więcej powie:-( ja coprawda tez się malutka urodziłam, ale potwornie się martwię
Cytat:
Napisane przez NoBoTak Pokaż wiadomość
No właśnie gin nie powiedziała mi za duzo:-\ nie wiem dlaczego ale kazała przyjść we wtorek i powiedziała że wtedy zobaczymy czy położyć mnie do szpitala czy nie. Boje się ze cos się za tym kryje:-( ale DZIEKUJE WAM bardzo bo mnie podnioslyscie trochę na duchu, pozostaje mi czekać do wtorku i starać się nie denerwować. Jeszcze raz dziękuję! :-*
No już dziewczyny pisały, ale mnie też się wydaje, że taka waga to wcale nie jest jakaś tragedia i możesz być spokojna.
A myślę, że ta wizyta za kilka dni to właśnie by sprawdzić czy dziecko rośnie. Bo jeśli rośnie, ale ma małą wagę to niczym się nie trzeba przejmować, dopiero gdyby nie rosło lub rosło za mało to wtedy można się obawiać, że coś nie tak z przepływami i ja myślę, że ginekolog po prostu chce mieć 100% pewności, że dzieciaczek rośnie.

Cytat:
Napisane przez Kamciatka Pokaż wiadomość
Czesc dziewczyny, pewnie juz spocie, ale i tak póki mogę napisze Jesteem w szpitalu, podali mi żel na wywołanie. A znalazłam się tu zupełnie nieoczekiwanie. Poszliśmy po obiedzie na gofry z mężem i na chwile usiedliśmy pod parasolka Jak wstałam i chciałam ruszyć, to się okazało ze nie mogę kroku zrobić, bo tak mnie boli spojenie. Wsparta na ramieniu Tzta mogłam ujść 3 kroki nic więcej, wiec maz pobiegł po auto i moja książeczkę ciąży i mnie zawiózł do szpitala. Zbadal mnie ordynator i stwierdził ze i tak nigdzie nie dojdę, wiec wywołujemy. Zdążyłam się poryczec bo znów słyszałam mega krzyki a jestem straszny peniacz i naprawdę nie wiem jak ja zniose ten bol. Marchewko jesteś mega dzielna ze dałaś radę teraz leze na ginekologii, ze mną laska której trzeci dzień wywołują i nic. Ale chrapie dziewczyna...
To kciukasy za rozwój akcji, by poszło szybko i bezboleśnie
__________________
Dziś oprócz Was, wiem, nie mam nic

07.07.2012

12.06.2013 DARUŚ
&
20.02.2015 BARTUŚ




Edytowane przez Magiusa
Czas edycji: 2013-05-24 o 23:20
Magiusa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 00:44   #4264
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

piszę ten opis , piszę i w kurcze na prawde to dobrze nie wygląda.. jestem już na koncówce.. w ogóle mi wyszła nowela a nie opis:p

---------- Dopisano o 01:43 ---------- Poprzedni post napisano o 00:56 ----------

Opis porodu
Jeszcze przed…
Oczywiście spakowana już od 7 miesiaca ciaży, a 2 tygodnie przed terminem już na fest zwarta i gotowa do porodu, oczekiwałam tego wielkiego dnia.. Każdego wieczora krzyczałam na meżula, że może wypić tylko jedno piwo i że to może być dzisiaj.. Do łóżka kładłam się z myśla, że to może dzis i jak to się zacznie i czy rozpoznam i w ogóle..
Termin się zbliżał, ale absolutnie nic go nie przepowiadało… oprócz męczących mnie ze wszystkich stron telefonów i smsów czy to już??

Tydzien przed terminem pojawiły się skurcze przepowiadacze, ot takie bezbolesne spinanie macicy.. Ale oprócz tego szyjka długa i zamknięta..W ruch poszedł wiesiołek, liscie malin i masaż krocza..Termin nadszedł a z nim coraz większy stres.. Oczywiście każdy zaczął dzwonić i siać panikę, ze ciąża przenoszona, ze zielone wody, ze łożysko stare, ze nic nie załatwiliśmy, nie opłaciliśmy i na pewno nas potraktuja jak świnie w rzeźni..Ze dziecko na pewno będzie chore a tak w ogóle to oni nie chcą nas straszyć..
Także spanikowana jak 150 pojechałam w 1 dzien po terminie porodu (jak zresztą kazał mi lekarz prowadzacy) na KTG do przychodni, z planem w głowie, że zrobią mi KTG a potem zapytam się czy mi wody nie wyciekają (bo takie miałam obawy), czy ich nie jest za mało, że wszystkiego się dowiem i będzie wszystko dobrze.

Na KTG się nie dostałam.. Miejsc nie było, zapisałam się dopiero na drugi dzień.. Ze łzami w oczach przerażona co ja zrobie i ze szlak mój plan trafił zaczęłam wydzwaniać do męza i mamy co robić.. Maz się wydarł, że jak to mi nie zrobią badań, że mam zrobić awanturę, że ma się lekarz podpisać, że na jego odpowiedzialność, że mi nie zrobią i w ogóle o swoje prawa mam walczyć.. taa… mama powiedziała, żebym poszła na Izbę przyjec i powiedziała o co chodzi i oni mnie gdzieś skierują.. Zaryczana poszłam więc na IP. Tam miła pani do mnie, żebym nie płakała.. Ze płakać będę jak się maluszek urodzi i to ze szczęścia, że wszystko będzie dobrze i ze zaraz mnie przyjmą..

Na IP położna poprosiła mnie do pokoju, wzięła wkładkę polała jakimś płynem i zabarwił się na zielono i żółto.. Powiedziała, żebym poczekała na korytarzu i zaraz podepną mnie pod KTG. Nie wiedziałam za bardzo czy to oznacza ze płyn wycieka czy nie, ale stwierdziłam, że chyba tak jak mnie nie odesłali z powrotem.. Mama wysłała smsa ze do nas jedzie (230 km w jedna stronę), co przeraziło mnie jeszcze bardziej bo umawialam się z nia a tym bardziej z mężulem ze 2 tygodnie po porodzie nikt do nas nie przyjezdza ze musimy się oswoic itp...Jakoś ją wstrzymalam, że nie wiadomo czy już będę rodzic, to po primo, a i że Męzul zarządził zakaz odwiedzin to po sekundo.. Oczywiście mama się wkurzyła zaczęła robic mi wyrzuty sumienia i sieke z mózgu ale jakoś jej wytłumaczyłam ze na porodówke nie wejdzie a potem do szpitala tez są krótkie godziny odwiedzin ze to tez moja decyzja i o wiele lepiej będzie jak przyjedzie później bo wtedy – jak męzu wróci do pracy jej pomoc będzie najbardziej potrzebna..

Podpieli mnie pod KTG w ciemnym pokoju, gdzie nie widziałam monitora.. Przeżyłam tam horror..Leżałam tam sama nie wiedząc co się dzieje.. W pewnym momencie serduszko strasznie wolno zaczęło bić, zaczęłam głęboko oddychać, potem zaczęło szybko bić..Co jakiś czas w ogóle przestawało być cokolwiek słychać.. Położnej nie było.. Potem przyszła położna wzięla zapis i kazała czekac..

Niedługo po badaniu zaprosili mnie do gabinetu.. W ogóle były 2 gabinety – nr 1 i nr2. Z 1 wychodzili powrotem do domu, z nr 2 przebrane w piżdzame i na oddział.. Ja przerażona bo zapraszają do 2.. Już z myślą, że tętno pewnie spadało i od razu mnie na cesarke z ulicy wezmą.. Tam zbadał mnie lekarz jeszcze raz na fotelu.. Szyjka długa i zamknięta, wody nie wyciekają.. Wcześniej wyszedł błąd, często tak się zdarza bo wkładka fałszuje wynik.. No i tak wróciłam do domu..

Następny dzien KTG, problem z wypisaniem zwolnienia bo lekarze nie chcieli mi po terminie porodu wypisywać, szyjka długa i zamknięta i brak czegokolwiek.. Za każdym dniem masę pytań i telefonow czy rodze, jak się czuje i czy Wojtek jest na świecie.. Każdy dzień to nowa irytacja.. I chociaż wszyscy mieli dobre intencje to wkurzali mnie niemiłosiernie..

Ja już wychodziłam z siebie i robiłam wszystko co by mogło przyśpieszyć poród – było chodzenie po schodach po których dostawłąm tylko zakwasów, była gimnastyka, długie spacery, skakanie na piłce, masaż sutków – to akurat było w miarę skuteczne – bo dostawałam przepowiadaczy chociaż.. Oprócz tych skurczy które w międzyczasie to nawet zanikły nic się nie działo.. Czop nie odpadł, nie przeczyszczało mnie…

Ciągle bałam się, że robią mi tylko KTG a przecież nie wiedzą jaki jest stan wód i łożyska.. Czytałam ze powinno być USG w ostateczności też badanie wód.. A ja tylko KTG i badanie na fotelu.. W końcu 8 dnia po terminie porodu napisałam do starej znajomej, która jest ginekologiem w szpitalu w których chciałam rodzić, że jestem po terminie, że nie było USG czy nie powinno być i że się stresuje i w ogóle..Ona mi napisała, że dobrze się składa bo jutro jest na KTG a ja mam włąśnie badania to ona mnie zbada od serca zobaczy co i jak.. Ze USG powinnam mieć i że mam się w międzyczasie bzykać z mężem..

9 dnia po TP zbadała mnie koleżanka, że KTG super, maluszek zdrowy, szyjka na zgładzeniu, ładne warunki, rozmiękczona.. tylko kanał długi jak tunel.. badanie było faktycznie od serca.. włożyła mi tam ręce po łokieć prawie, aż się na mnie musiała położyć bo taki dluuugi tunel.. w trakcie badania dostałam skurczu, aż mi się słabo zrobiło.. Zalecenia ze bzykać mam się dalej ale skierowanie do szpitala na następny dzien bo 10 dni po TP.. Poradziła, żebym przyjechała koło 7 rano to akurat jest szansa, że mnie szybko przyjmą bo potem zlezą się cesarki i inne ciąże a tam zawsze mase ludzi itp..

---------- Dopisano o 01:44 ---------- Poprzedni post napisano o 01:43 ----------

Poród..
O 23 położyłam się spać.. o 1 w nocy obudziły mnie bóle..Od 1 bóle zaczęły być regularne.. Takie skurcze macicy jak podczas początku bolesnej miesiączki..Zagotowałam wodę w termoforku. Do pleców przykładałam termofor, a bóle macicy „rozmasowywałam” chodzeniem i kręceniem ósemek biodrami.. Z każdą godziną skurcze robiły się coraz częstsze.. Na początku jakoś 7-12 minut, potem 5-8 minut.. Koło 5 rano były co 3-4 minuty.. Poszłam pod prysznic, ogoliłam nogi i ubrałam się…Ogólnie natężenie tych skurczy było znośne.. Pewnie w trakcie miesiączki wzięłabym z 2 apapy i było by do przeżycia.. Zbudziłam mężula, że jedziemy niech wstaje, bo mam skurcze co 3 minuty i jednak rodzę… Ten przerażony zerwał się na równe nogi, że jak to już? jakby miał tu zaraz w sypialni poród odbierać.. Zaczęłam się z niego śmiać, że spoko jeszcze pewnie z 10 godzin, że ja jeszcze musze termofor przygotować, ale niech się ubiera bo i tak mieliśmy być o 7 rano to akurat będziemy..

Na IP czekałam ponad 3 godziny. Skurcze dalej męczyły, przykładałam termofor, który dawał sporą ulgę przy skurczach z kręgosłupa, a na tych z macicy chodziłam.. Bo właśnie miałam 2 rodzaje skurczy.. Z macicy jak na miesiączkę, ściskanie brzucha, tylko z większą intensywnością.. oraz z kręgosłupa, które mi nawalały w miednicy.. Moja koleżanka –ginekolog przyszła na IP chociaż miała być na patologii tego dnia i zawołała mnie do gabinetu.. Ucieszyła się ze są skurcze.. Zbadała na fotelu i mówiła, że rozwarcie na prawie 2 palce, szyjka 0,5 cm.. Także wysłała mnie na porodówke..Pośmiałyśmy się jeszcze w gabinecie, pomierzyli mi miednice, papierologia, przebranie w piżdżamkę..

Był straszny tłok i przyjmowali już tylko na czekanie na korytarzu na porodówce..Były 3 pary czekające na sale i kilka par czekające na cesarki.. Z sal dobiegały krzyki ciężarnych- odgłosy normalnie zarzynanych swiń, co jakiś czas maluszków.. Korytarz był mały i zatłoczony nie było za bardzo jak chodzić, żeby rozchodzić skurcze…Tam znowu czekałam, tak chyba z 1 godzinę albo 2… Już miałam obawy, że jak sala się nie znajdzie to faktycznie będę rodzić tu na korytarzu między akwarium a recepcją.. Już byłam też nieźle głodna, bo jadłam ostatnio o 4 rano, a tu już prawie 12 była..

W końcu dostaliśmy sale.. Na szczęscie pojedyńczą.. Całkiem przytulna.. Załączyliśmy music, poszły w ruch piłka, porobilismy słit foty, pośmialiśmy się i tak sobie trwało.. Co jakiś czas przychodziła położna robiła badanie na fotelu i podłączała KTG..

Sama sala bardzo fajna.. 2 piłki, drabinka, prysznic.. Jedyną wadą był brak kibla.. Ubikacja była na korytarzu dla wszystkich, jeden kibel..Mnie zaczęło nieźle gonic do wc w pewnym momencie.. I nie było komfortowe jak wychodziłam a za mną ktoś zaraz wchodził.. Albo ktoś czekał pod drzwiami.. No ale to jedyny minus..

Pierwsze badanie na fotelu to lekki hardcor.. Kładziesz się na łóżku ściągasz gacie wysadzasz picze a ona Ci wkłada całą rękę i gmera, gmera, gmera aż wygmera.. Obok siedzi TŻ i się na to z przerażeniem patrzy.. A ja jak oprawiany w rzeźni świniak.. Wtedy też nie wiedziałam, że to badanie i tak należało do bardziej przyjemnych i w miarę ludzkich, bo jeszcze skurcze nie były takie straszne i dało się badać między skurczami i ta położna to mnie zasłoniła jak mnie badała prześcieradłem no i i tak była baaaardzo delikatna. .

KTG przy skurczach to też hardcore.. Mi najlepiej znosiło się skurcze jak chodziłam.. Jak nawet siadałam na piłce to było źle.. Leżenie godzine pod zapisem, gdzie nie można się za bardzo ruszać i jedyne o czym się myśli to, że zaraz będzie napieprzać.. Każde KTG to teź stres czy skurcze nie zanikają i czy nas nie odeśla na patologię…

Tak to trwało aż do 17.. co jakiś czas badanie, co jakiś czas KTG, ciśnienie, zapis w karcie, że ciągle rozwarcie na 2 palce i szyjka 0,5 cm.. Co jakiś czas pytanie dlaczego tu jesteśmy czy z IP i się musieliśmy tłumaczyć, że po terminie i nas tu skierowali i w ogóle..Trochę się czułam jakbym im wciskała kit ze rodze a ktoś na korytarzu czeka na miejsce.. W koncu położna powiedziała, że TŻ jak sobie ma coś do załatwienia na mieście to niech jedzie bo w przeciągu 2 godzin porodu nie będzie.. Mnie to już zaczęło dołować, że nic nie postępuje, że ja się męczę, wszystko mnie już boli i jestem strasznie głodna.. a jak się nie rozwinie to jeszcze mi zabiorą sale bo dużo osób i w ogóle blokuje miejscówke bez sensu..

Gdzieś koło 18 przyszła położna, zbadała po raz ostatni i powiedziała, że te skurcze co mam to muszą być jednak przepowiadacze, że nie ma sensu, żebym tu się męczyła.. Że od rana nic się nie zmieniło. Pojadę na patologię, położe się, prześpię i odpocznę i rano albo wieczorem urodze..

Pojechanie na patologie rozwaliło mnie już konkretnie psychicznie.. Skurcze cały czas były, tylko w różnych odstępach czasu, od 3-12 minut, cały czas napierniczały. Ja byłam niesamowicie głodna, bo na porodówce jeszcze nie dawali kolacji, a na patologi już na nią nie zdążyłam..Miałam do jedzenia tylko herbatniki od których mi było tylko niedobrze, bo ja nie lubie jesć słodkiego na głoda..

W dodatku lezałam na 4 osobowej sali.. Leżenie na łożku wzmagało ból skurczy a czułam się jak debil chodząc po sali.. Dodatkowo był już wieczór wiec powoli pora spać, a głupio mi było sapać i stękać bo chcialam żeby dziewczyny mogły spać..

Załączyłam sobie muzykę, położyłam się i liczyłam co ile są skurcze.. największa przerwa była 30 minutowa, jedna była 20 minutowa a tak to co 3-10 minut. Pomiędzy dłuższymi skurczami starałam się zasnąć i odpocząć, bo czułam, że to prędko nie będzie i fizycznie nie dam rady jak nie odpocznę..

Tak udało mi się przespać może godzinę, półtorej łącznie.. o 23 skurcze były co 3 minuty i tak bolały, że nie szło wytrzymać leżąc.. Wziełam wodę i poszłam łazić po korytarzu.. Na skurczu łapałam się za drzwi, na przerwie siedziałam, żeby trochę odpocząć.. Ciągle mierzyłam co ile są.. Mój każdy skurcz trwał 1 minutę 10 sekund.. Najgorzej było około 47 sekundy, wtedy napierniczało najmocniej i jeszcze trzeba było zrobić kilka oddechów, żeby była ulga..

Chociaż z tą ulgą to różnie.. Bo o ile był tylko skurcz macicy to on właśnie trwał tą 1 minutę 10 sekund, o tyle skurcz od pleców czasami w ogóle nie puszczał.. i trwał nawet na tej uldze.. czasami go nie było czasami były 2 na raz..

Około północy zobaczyła mnie położna i powiedziała, żebym poszła do zabiegowego, że mnie zbada.. Bardzo miła babka.. Zobaczyła, że rozwarcie dalej na 2 palce, ale już bardziej luźno.. Też miała problemy, żeby mnie zbadać, w trakcie mówiła, że ona chyba tam nie dosięgnie.. nie wiem co ja tam mam, może dlatego te badania dla mnie były takie nieprzyjemne??

Powiedziała, żebym może wzięła ciepły prysznic, że może pomoże.. Że jak się skurcze nasilą to jej powiedzieć, a ona mnie i tak zbada za jakieś 2 godziny..
Wcześniej nie chciałam brać prysznica, chociaż wiedziałam, że powinien mi dać trochę ulgę.. Ale chciałam to sobie zostawic, jak już będę naprawdę ledwo ścian się trzymać i jak to teraz wykorzystam to potem już całkiem będę gryzła ziemię.. Ale się posłuchalam i poszłam.. Byłam pod prysznicem z pół godziny.. Faktycznie pomógł, skurcze też się nasiliły, były już co 2 minuty.. Także ponad minutę skurcz, około minuty przerwy..

Musiałam jednak wyjść z tego prysznica bo zaczęło mi się słabo robić i gorąco.. Zmieniłam metodę.. Na przerwie siedziałam na korytarzu, na skurczu wbiegałam do łazienki i lałam sobie lodowatą wodą po nogach.. Trochę odciągało uwagę.. Potem już kładłam się na leżance na przerwie, żeby chociaż odpocząć, na skurczu woda.. Potem już nawet nie miałam siły biec do łazienki.. Leżałam na leżance na korytarzu i płakałam.. Jak tak płakałam to mi trochę ulżyło..

Tak czekałam do tych magicznych dwóch godzin, bo się bałam, że jak pójde się zbadać i ona mi powie, ze nie ma absolutnie żadnego postępu to wyskocze, albo się potnę.. Położna usłyszała chyba jak płaczę na tej lezance i powiedziała, żebym poszła do zabiegowego..Sprawdziła ile było jak przychodziłam..Zbadała mnie i mówi, że szyjka prawie zgładzona i są już luźne 2 cm.. Wydaje mi się, że było tyle samo co wcześniej albo minimalnie lepiej, ale chciała mi dać babką jakoś nadzieje..Powiedziała, że zadzwoni na porodówke zobaczy czy są miejsca i się tam przeniosę..

Zapytała się z kim rodzę, powiedziałam, że z mężem , no to ona, żebym dzwoniła po męza..Po tej informacji trochę nabrałam sił, skurcze jakby mniej bolały, bo zaczęłam czuć, że idzie ku lepszemu, chociaż w głębi duszy nie wierzyłam, żeby to miało się szybko skończyć..
__________________
/// tralalala///

Wojtek

Edytowane przez maarchewka
Czas edycji: 2013-05-25 o 01:03
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 00:46   #4265
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Za chwilę byłam już przeniesiona na porodówke.. Dostałam inną sale niż wcześniej ale też fajną, też pojedyńczą.. Na porodówce na nocnym dyżurze były ze 3 studentki.. Pomimo tego, że na patologii tuż przed przyjsciem na porodówke byłam pod KTG to mnie zaraz znowu podłączyli.. Studentka mi zakładała peloty.. Zaraz weszła położna – która była okropna.. W jej oczach był demon bez kitu..Gadała do mnie po imieniu zdrobniale, co normalnie strasznie lubie, ale w jej głosie czaił się szatan..

Jak założyli mi te peloty to znowu mi się zaczęło słabo robić.. myśle nie, ledwo żyje to jeszcze będę teraz w tych bólach przywiazana do łóżka..

aaa.. no i weszła położna-demon.. Kazała mi położyć się na plecach.. Ja ale teraz? A ona, że jak mówi, ze na plecach to teraz.. No to ja zdziwiona ale z tymi pelotami kładę się na plecach.. Zaczęła mnie badać jak świniaka coś gmerała w srodku a gmeraniu nie było konca.. Oczywiście badała mnie na skurczu ja płakałam żeby poczekała chociaż aż skurcz odpuści, bo nie wytrzymam, bo boli, ale ona tam w ogóle na to nie patrzyła.. W trakcie badania wywołała jeszcze większy skurcz, ja już zanosiłam się od płaczu..

Coś ze mnie wypłynęło, zasyfiło całe łóżko, nie miałam pojęcia co to, ale leżałam w tym cała mokra, brudna i klejąca się..Oczywiście na badaniu mnie nawet nie zakryła tylko goła tak lezałam ona łapy w środku co raz ktoś wchodził ktoś wychodził.. Jak w rzeźni..Chociaż tak mnie bolało, że nawet mi było wszystko jedno czy ktoś na mnie patrzy czy nie.. Miałam tylko nadzieje, że zaraz będzie maż, bo ja tu sama nie dam rady..

Od tego płaczu (tak myślałam) zaczeło spadać tętno.. 80, 90, 50 , 40.. Ktoś mi zaczął podłączać kroplówke, ktoś się wydzierał, że źle oddycham, że dusze dziecko, ktoś mi wepchnął maskę z tlenem..zleciała się cała masa ludzi.. Tetno spadało, ja próbowałam oddychać jak mi kazali.. Nikt nic nie robił, wszyscy lampili się w cyferki i było słychać to alarmowe pikanie. Pip pip pip. Ja z tego wszystkiego to nawet się cieszyć zaczęłam, że jak tętno spada to może stwierdzą, że trzeba cesarkę zrobic i się to skończy.. W koncu ktoś powiedział, że chyba piszę się nie dziecka tętno tylko moje i że musiała pelota się przesunąc.. Tłum się rozszedł.. Została tylko ta studentka co mi KTG zakładała, żeby mi je odłączyć i ją się spytałam co ze mnie wypłynęło.. Powiedziała, że czop śluzowy.,.

Położna-demon zarządziła, że mam wdychać gaz z azotem.. Ja tego gazu nie chciałam bo wiedziałam, że on bóli nie zmniejszy tylko mnie ogłupi.. Ale stała nade mna i kazała wdychać.. Oczywiście krzyczała, że źle oddycham, że nie w tym miejscu i wszystko źle.. Że 20 sekund przed skurczem wdychać, a ja nie miałam pojęcia co ile mam skurcze i jak wyczuć te 20 sekund.. Nie miałam w ręku telefonu.. W koncu jakoś ogarnęłam ten gaz i zaczęłam go wdychać.. Bólu może nie uśmieżył, ale byłam na tyle zrelaksowana, że oddychałam spokojnie i mniej napinałam ciało.. Co w sumie trochę ulżyło w odczuwaniu skurczy.. Gdzieś w międzyczasie zapytała czy chce znieczulenie jak dojdzie rozwarcie do 4 cm..Ja powiedziałam, że pewnie tak, że raczej nie dam rady bez.. Coś mi przyiosła coś podpisałam..

W koncu przyjechał meżu..Ja wtedy leżałam na łóżku, chyba było znowu KTG, w jednej ręce kroplówka w drugiej jakaś maska podłączona pod butle.. Ja cała w jakimś syfie, przykryta brudnym prześcieradłem.. Potem przyszła położna-demon, że mam siadać na piłce.. Odkryła to prześcieradło a tam zarzynany knur.. Wszystko wypaplane w krwi, ja cała brudna. Meżu się pyta czy to krew.. A ona, żę krew, że to poród i jak mu słabo to niech sobie wyjdzie.. A on, że się krwi nie boi tylko się upewnie czy jest wszystko w porządku.. Trochę jej się głupio zrobiło dała mi piłkę i wyszła..

Mi na widok męża znacznie ulżyło, zwłaszcza, że ta położna przy nim już nie mogła się nade mną tak pastwić bo by jej nie dał.. Jeszcze mi się niedobrze zrobiło.. zaczęłam krzyczeć ze zaczne rzygać, przynieśli mi jakieś naczynie, ale miałam odruch wymiotny ale nie rzygałam, za to puścił mi pęcherz i zasikałam całe łóżko..Odłączyli mnie od aparatury…Przynieśli piłkę..

Powiedziałam, żę chce się umyć przed tą piłką. Poszłam pod prysznic. Tam siedziałam na piłce i lałam się wodą.. Była jakaś taka średnio ciepła.. zaczęło mną całą telepać, szczęka, nogi, ręce nie mogłam przestać.. Umyłam się i wyszłam było mi strasznie zimno a drgawki nie przestawały.. Siadłam na piłce i się bujałam.. Oczywiście wcale mi to nie pomagało.. W ręku miałam gaz i wdychałam.. Maz mi włączył muzykę, w tle leciał Bob Marley – Don’t worry about a thing,causa every little thing gonna be alright..ja jarałam się gazem i bujałam w lewo i prawo.. Męzu gadał do mnie jakieś rzeczy bo mówiłam, żeby coś do mnie non stop mówił. Nie mam pojecia o czym, ale gadał jak najęty a ja słuchałam..Co raz przychodziła położna i pytała co ile są skurcze i mi mówiła, że jak nie będzie regularnych skurczy to mi nie dadzą znieczulenia.. Tak jakbym ja specjalnie skurcze hamowała, żeby ich nie było.. i jakby to moja wina wszystko była ..

Meżu mówił, żębym już gazu może nie wdychała.. ale kiedy tego nie robiłam to skurcze bywały nie do zniesienia..
__________________
/// tralalala///

Wojtek

Edytowane przez maarchewka
Czas edycji: 2013-05-25 o 01:08
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 00:47   #4266
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

W końcu po którymś badaniu położna-demon powiedziała, że rozwarcie na takie 3-4 cm..Podłączyli KTG.. ja na tym KTG mówiłam sobie muszę przeżyc tylko ten skurcz, tylko ten i będzie spokój..w końcu złapał mnie jeden wielki skurcz.. Nie wiem co to było trwał non stop z 10 minut.. Chyba ten od pleców.. Potem weszła jakas cała ekipa ludzi z aparaturą.. Byli strasznie mili powiedzieli, żrobią mi znieczulenie.. Wydawało mi się, że ten główny anestezjolog to anioł, że ma skrzydła i mnie uratuje..

Nie do konca wiedziałam, jak działa to znieczulenie, bo zarzekałam się że go nie będę brać. Naczytałam się, że ono powoduje często zanik skurczy, a potem całą lawinę, oksytocynę, zanik tętna i cesarkę.. a ja bardzo chciałam jej uniknąć..Stąd myślałąm, że muszę go za wszelką cenę uniknąć.. Bałam się po tym wielkim skurczu ze jak się będą wkuwać a ja będę miała skurcz to nie dam rady wysiedzieć.. Ale cudem, ktoś wysłuchał moich cierpień i modłów i przez całe wkuwanie, które krótkie nie było nie miałam żadnego skurczu.. albo żadnego nie odczułam nie wiem.. Nie poruszyłam się ani o centymetr.. Z kazdą minutą skurcze odpuszczały aż po 10-15 minutach ból zupełnie zniknął.. Czasami coś poczułam na prawej stronie, ale to takie lekkie cmienie w macicy.. czasami trochę niżej. Trochę mi się to znieczulenie własnie nierówno rozłożyło bo lewą nogę to prawie nieruchomą miałam i nic nie czułam na tę stronę, a w prawej niektóre skurcze czułam.. ale znośnie.. .Była wtedy godzina 6 rano..

Poczułam wielką ulgę.. Poczułam, że żyję, że wrociła mi świadomość, poczułam wielkie szczęście.. Już mnie nie obchodziło, czy to postępuje czy nie bo mogłam tak leżeć i leżec.. w koncu bo 29 godzinach przestałam czuć ból..

W tle grała muzyka, ja gadałam z męzem, co raz ktoś przychodził mnie badać, KTG było non stop podłączone, a oprócz tego aparatura mierząca moje tętno i ciśnienie. W międzyczasie zmieniła się ekipa, więc przyszła nowa położna..Ogólnie średnio miła babka dla wszystkich studentek, ale ze mną obchodziła się całkiem dobrze.. Taka „stara wyga” w fachu co ją to nic już nie zaskoczy, babko koło 40 lat.. Ale znała się na rzeczy i była konkretna..

A i w ogole w trakcie porodu na parapecie leżała karta przebiegu porodu i różne papiery dotyczące mnie, badań, ciązy.. Często było tak, że ktoś przychodził coś mi robił, podchodził tam coś zapisywał, wychodził.. a ja nie bardzo wiedziałam co się dzieje.. No i wtedy podchodził TZ i czytał co tam wpisali i jak to postępuje.. I w ogóle przez cały poród to się tam z 30 różnych osób przewinęło.. a może nawet więcej..

W trakcie tej II fazy ciągle coś się działo z KTG. Jak raz tętno spadało poniżej 90 czy 80 to właczał się alarm.. W sali siedzieliśmy tylko my z TŻtem wiec na każdym alarmie on biegł po położne i one sprawdzały czy jest ok, czy fałszywy alarm.. No i ja za każdym razem bałam się, że pomimo tego ile już wycierpiałam to mnie zawiozą na cesarke, a akurat jestem już tak blisko i zę jestem w takim stanie ze już mi lepiej i wytrzymam..

A no i w pewnym momencie położna-wyga coś powiedziała, że pełne rozwarcie i niedługo będzie maluszek, ale musimy poczekać aż parte się zaczną.. podłączyli mi oksytocynę.. zaczęłam czuć coraz mocniejsze skurcze pomimo znieczulenia.. ale ciągle takie jakie miałam wcześniej – czyli te macicowe.. Potem powiedziała, że musi mi odpuścić znieczulenie bo bez partych nie urodze i że czekamy.. W tym czasie kazała mi podwijać nogi pod siebie, łapać się za kolana i przec z całej siły, a ze mnie wychlustywał płyn owodniowy.. i tak kilka razy.. ale tylko na jej życzenie kiedy mi powiedziała ze mam to robić.. poza tym staralam się jakoś przetrzymać skurcze które z każdą minutą znowu się nasilały..

Byłam tak już psychicznie wymęczona poprzednimi skurczami że na samą myśl o ich powrocie mnie mrowiło.. Wróciły czarne myśli, że mnie wszyscy oszukują,że to nie będzie niedługo, że znowu wrócą okropne skurcze i będę tu tak leżeć aż szczezne..

Potem zaczęła się chyba najgorsza część.. Przyszły masakryczne skurcze, te macicowe, ja z bólu na każdym skurczy miałam okropne drgawki, rzucało mną na łóżku, TŻ mnie trzymał i głaskał i ciągle mówił jak mam oddychać.. starałam się jak mogłam tak oddychać ale w trakcie oddychania szczeka mi latała i nawet nie mogłam nad oddechem zapanować, ale starałam się ile tylko mogłam..

Obok TZta stała położna-studentka i też cały czas powtarzała, że jestem dzielna ze super mi idzie, że już niedługo.. A ja ciągle im nie wierzyłam.. Jeszcze położna-wyga powiedziała, chwilkę poczekamy i będziemy już przeć i wyszła, że główka musi się wstawić.. I wiedziałam, że dopóki nie wróci to jeszcze nie ma partych czy głowa nie tak i że bez niej nie ruszy.. Potem było jeszcze gorzej, bo obok tych skurczów macicowych doszły parte..

Takie uczucie jakbym mega chciała zrobić „kupę”.. Zaczynało się tymi macicowym na którym cała byłam w drgawkach i w środku miałam parte.. Nie mogłam wtedy przec chociaż rozsadzało mnie z całej siły i tylko parcie dawało ulgę.. Więc jednocześnie musiałam zatrzymać te parte i znieść ten skurcz „macicowy”. Położna – wyga nie przychodziła..

Nie wiem ile to trwało, dla mnie wieki, ale parte się nasilały, a te macicowe znikały.. W koncu przyszła położna-wyga.. Jak ją zobaczyłam to wróciła mi nadzieja, że w koncu będę mogła przeć, a to parcie to takie w miarę „przyjemne” uczucie.. Nie boli, po prostu robisz coś co Ci organizm każe..

Zaczęły się same parte. Miałam ściągac nogi pod siebie i przeć.. Nabierać powietrza mocno i pchać z całej siły.. Chociaż próbowałam nie zaciskać twarzy i pchać do dołu nie dawało rady.. ale nie ważne.. robiłam wszystko co mówili.. Pchałam i pchałam, 1 cykl partych, 2 cykl partych, 10 cykl partych.. nie wiem ile jeszcze tych partych poszło..

ciągle głowa już prawie, już widać włosy, już już niedługo, już już, tylko ciągle nie wychodzi.. mnie już piekło na dole ogniem, czułam, że wielkie twarde coś rozsadza mnie od środka.. W pewnym momencie położne do siebie zaczęły gadac, jedna, że natnie, druga ze już teraz nie nacinaj, ja poczułam coś jakby przejechanie czymś zimnym w dół.. Nie wiem czy to było nacięcie czy nie..

Wtedy myślałam sobie, kobieto nacinaj dziurę i wyciągaj tego dzieciaka bo inaczej to ja cała pęknę razem z głową.. Zaraz mi wypłyną oczy z oczodołów, a obok dziecka to jeszcze przy okazji wszystkie kiszki wypcham..W koncu poszły 3 albo 4 parte pod rząd i nagle wyleciał ze mnie jeden wielki glut..i ten glut położyli mi na brzuchu.. Pomyslałam sobie, że to chyba cud, że nie musiałam rodzić jeszcze barków i że wszystko za jednym zamachem wyleciało, bo już nie miałam siły.. Nie słyszałam krzyku, tylko takie pojękiwania i nie wiedziałam co mam w ogóle z tym dzieckiem zrobić..Trzymałam go w rękach i nie wiedziałam co dalej.. TŻ w tym czasie odcinał pępowinę.. Potem zabrali mi malucha na chwile zacisnąc pępowinę i go troche wytrzeć i zaraz mi go oddali otulonego od góry w pieluchę i ręczniczek.. TZ stał obok głaskał to mnie to malucha mówił, ze to nasz synek, że jest z nami.. Mi kazali jeszcze poprzeć, wypłynęło łożysko, potem trzymałam malucha dalej na sobie a mnie zszywała położna-wyga.. Miałam znowu drgawki, latały mi nogi we wszystkie strony.. Położna mówiła do drugiej ze jestem jeszcze znieczulona i nic nie powinnam czuć..Może bólu nie czułam ale mi tam ciągnęła i czułam każdą pociągniętą nitkę.. Nie było konca.. zszywała i zszywała.. A ja starałam się nie myśleć o tej igle która to mi co raz przebijała skórę i ciągnącej się za nią nitce..

A i maluch jak go wyciągnęli to w ogóle nie płakał.. Potem tylko tak stękał sobie cichutko a jak mi go położyli to tylko się patrzył na mnie.. Położna mówiła, że mam go klepać, żeby płakał bo będzie lepiej dla niego, więc klepałam go a on ryczał..

Mówią, że jak się zobaczy malucha to się od razu o bólu zapomina.. Ja jeszcze do konca dnia myślałam sobie, że nigdy już nie urodze drugiego dziecka. Ciagle miałam sceny z porodu przed oczami, co sobie przypomniałam to płakałam.. Jak karmiłam małego to miałam skurcze i znowu wszystkie obrazy latały mi przed oczami.. Nie mogłam też za bardzo się ruszać bo bałam się, że się „rozerwę”, przy poruszaniu też wypływało mi dużo krwi.

Po porodzie pytałam tzta jak to wszystko zniósł i czy będzie mógł na mnie dalej patrzeć tak jak na mnie patrzył przed.. Powiedział, zę wszystkie obawy jakie miał się sprawdziły.. ze będzie krew, będę biegać goła, ze będą ze mną robić obrzydliwe rzeczy a on się będzie musiał na to przyglądać.. Powiedział też, że jeden obraz to mu nigdy w życiu nie zniknie z oczu.. Ze jak wyciągali Wojtka to myślał, że jest martwy, że wygladał jak zdeformowana glizda, ale potem zaczął się ruszać i wydawać dzwięki i się uspokoił.. Ale ze dał rade wytrzymać i nie mógłby mnie zostawić w takim momencie.

Żeby to zakończyć jakąś dobrą puentą powiem Wam, że na drugi dzień jest znacznie lepiej. Nie mogę uwierzyć, że w koncu mam synka i że to taka rybkopszczólka i że robi słodkie minki.. I że dogadujemy się jakbyśmy się znali kopę lat.. I w ogole z nas fajna ekipa jest. Z naszej całej trójeczki.. Taka rodzinka.

Pewnie mój poród nie byłby taki straszny jaki był, gdybym nie znalazła się na porodówce tak wczesnie.. Jakbym była w domu do 4 cm rozwarcia, siedziała sobie na wizażu, słuchała muzyczki, mogła zjeść albo w ogóle czymś się zajęła, zamiast łazić po patologii i gryźć sciany to zniosła bym ten ból.. Tylko byłam już tak wymęczona szpitalem i tym ,że ta historia nie ma konca, że ciągle ktoś mi coś robi , mnie wszystko boli i wszystko na marne bo nie ma postępu.. Także dziewczyny już lepiej urodzic na chomiku niż męczyc się w szpitalu, bo szynka się nie gładzi.. O tak i niech to będzie hasło przewodnie!!
__________________
/// tralalala///

Wojtek

Edytowane przez maarchewka
Czas edycji: 2013-05-25 o 01:16
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 01:06   #4267
karolina2121
siedzę i myślę
 
Avatar karolina2121
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 5 439
Odp: Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez justyna_g4 Pokaż wiadomość
Dla mnie owca ładniejsza
kupilam delfina, bo fajniejsze dzwieki wydaje

Marchewka super opis bardzo obrazowo wszystko opisalas polozna-demon mnie rozwalila Współczuję Ci, że tyle musiała się męczyć od samego czytania aż i mnie brzuch rozbolal

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
bla bla bla

Edytowane przez karolina2121
Czas edycji: 2013-05-25 o 01:24
karolina2121 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-05-25, 01:22   #4268
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Odp: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez Aaś Pokaż wiadomość
Justi właśnie doczytalam. Wiem co czujesz bo ja miałam skurcze od soboty od 22 do poniedziałku rano.
Trzymaj się kobieto. Dasz radę

Color wrzucalam wrzucalam
Ale to przy okazji wrzuce nowe. Marchewka sie kiedyś pytała czy je rozróżniamy. No mamy takie różne sposoby;-)

Załącznik 5259788
O kurna prawie polałam się w gacie, dobrze ze mam tam tą wielką bella pampuchę to jeśli nawet to bym łóżka nie zalała..

Cytat:
Napisane przez JennyAniolek Pokaż wiadomość
Justi, Marchewka trzymam mocno kciuki
Justi gdzie w końcu rodzisz - Kato czy GL ?
Lady oby u Ciebie też coś się ruszyło
Aaś ekstra zdjęcie


---
Cześć
Odebrałam wyniki i trochę się martwię, ale poczekam co powie gin , a potem byłam na spotkaniu z przyjaciółką i nie wiadomo kiedy zleciało nam 3.5h

Na mieszkaniu kolejne postępy Dawno nie pisałam, więc z nowości: mamy już wszystkie drzwi wstawione rurki z wodą i ogrzewaniem gotowe podłączone grzejniki i piec + zrobiony komin położone kafle na podłodze w kuchni zagruntowane ściany w sypialni a jutro lub w piątek będziemy mieć położone w sypialni panele

Zaraz zmykam spać, bo ok 10:00 musimy być już u PM na zleceniu, dlatego proszę mocno trzymać kciuki, aby żadna akcja nie rozpoczęła się prędzej niż w piątek po 1:00

No a z gorszych informacji to prawdopodobnie w piątek czeka mnie również wizyta u laryngologa bo cały dzień jakoś dziwnie/mocno boli mnie ucho i chyba pojawiła się ropa Nie miało mi się co przyplątać na koniec ciąży

Dobranoc
O kurna idziecie jak burza po prostu. jesteście takze moim guru remontowym!!!
__________________
/// tralalala///

Wojtek
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 01:27   #4269
Ashyshqa
Zakorzenienie
 
Avatar Ashyshqa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 643
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Ja mieszkam na Pradze Pld do tego mam Ci do przeslania plaszczyk wiec mow co tam Ci trzeba zalatwic

Marchewka, bez Ciebie forum traci urok. Wycaluj TZa od nas za lapka
Super sie czyta, ze tak Wam fajnie idzie z Wojtusiem. Co do ssania to ja je czuje, ale nie boli. Na poczatku bolalo. I czekam na opis
porodu, cos czuje, ze moj przy Twoim to pikus :glaszcze:
Ashyshqa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 01:56   #4270
colorblue
Zakorzenienie
 
Avatar colorblue
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 3 394
Odp: Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez Kamciatka Pokaż wiadomość
Czesc dziewczyny, pewnie juz spocie, ale i tak póki mogę napisze Jesteem w szpitalu, podali mi żel na wywołanie. A znalazłam się tu zupełnie nieoczekiwanie. Poszliśmy po obiedzie na gofry z mężem i na chwile usiedliśmy pod parasolka Jak wstałam i chciałam ruszyć, to się okazało ze nie mogę kroku zrobić, bo tak mnie boli spojenie. Wsparta na ramieniu Tzta mogłam ujść 3 kroki nic więcej, wiec maz pobiegł po auto i moja książeczkę ciąży i mnie zawiózł do szpitala. Zbadal mnie ordynator i stwierdził ze i tak nigdzie nie dojdę, wiec wywołujemy. Zdążyłam się poryczec bo znów słyszałam mega krzyki a jestem straszny peniacz i naprawdę nie wiem jak ja zniose ten bol. Marchewko jesteś mega dzielna ze dałaś radę teraz leze na ginekologii, ze mną laska której trzeci dzień wywołują i nic. Ale chrapie dziewczyna...
O kurczaki trzymam kciuki za szybki i łatwy poród!!!





Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
właśnie nie wiem.. słyszałam tylko głosy położnych gadajacych do siebie, że się przekręciła - chyba główka bo co? i że natnie- coś, a druga, to już teraz nie nacinaj, a w tym czasie poczułam takie zimny, cienki pasek plum.. i nie wiem czy to nacięcie czy nie.. TŻ twierdzi, że mnie nie nacieli, ale on wnioskuje po tym co słyszał jak gadały ze sobą położne, bo tak dokładnie im na ręce nie parzył.. Ale wierzcie mi jeżeli mnie nacieli i to przyśpieszyło urodzenie tej główki to dla mnie wtedy mogli mi nawet dziurę na pół dupy wyciąc aby był już finish..




dochodze powoli do opisu 29 godziny porodu.. jeszcze 5 i bedzie
cieszę się że już do nas wróciłaś:-*
Opis porodu the best,przeczytałam od deski do deskh chociaż środek nocy;-)
Położna-szatan z demonem w oczach??? Sorki to jedno mnie rozbawiło
Byłaś dzielna!!!! Buziaki dla Was!


A mnie zgaga taka męczy ,że spać nie idzie. Zaraz coś mnie trafi:banghead:

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
START 64,7 kg
CEL 52 kg
OBECNIE 60,6 kg


min sierpnień 520/1000
Minuty lipiec 610/1000
Minuty CZERWIEC : 1205 /1000
Minuty MAJ: 1005 min/1000
colorblue jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 02:52   #4271
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

W ogóle bosko ze ta laska z mojej sali sobie wzięła salę 1 osobową.. Tym sposobem ja sobie siedze sama na 3 osobowej sali z łązienką i prysznicem.. Czuje się jak na wakacjach... tylko gdzie te drinki z palemką się pytam, gdzie?

---------- Dopisano o 03:52 ---------- Poprzedni post napisano o 03:47 ----------

Kiedyś się śmiałam, że widziałam jak ze szpitala wyszła para z maluszkiem i facet niosł dziecko a kobieta ledwo jak kaczka próbowała za nim podązac.. To jak nas wypiszą jutro, bo to już 3 doba będzie to chyba do domu nie? to będę wyglądać znacznie gorzej.. Mam problemy zeby wejśc na łóżko i z niego zejść.. Karmie tylko na leżąco bo nie jestem w stanie usiąść..
__________________
/// tralalala///

Wojtek
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 03:06   #4272
Aaś
Zakorzenienie
 
Avatar Aaś
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 292
Odp: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Marchewka rzeźnia to chyba mało powiedziane
Dobrze że już jesteś z powrotem...wśród żywych
I giga brawa dla męża że to wszystko zniósł
Na madalinskiego w końcu rodziłas?

Anoxe ja cię rozumiem z tymi imprezami bo my wieczorem na pepkowo-urodzinowa-parapetowke (i weź tu człowieku bądź mądry i kup prezent ) i już nie mogę się doczekać jak zobaczę tych wszystkich moich ludkow... Niektórych od lutego nie widziałam...w międzyczasie jedna kumpela urodziła synka a inna para wzięła ślub

Kurde. Wstałam koło 2. Majka rachu ciachu nakarmiona, śpi w najlepsze a Ala się wierci na wszystkie strony. Jeść nie chce, przewinieta, nie płacze. Leży i się wierci. Normalnie chyba ją zostawię i pójdę spać skoro nie chce wyartykuowac swoich potrzeb
Aaś jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 03:12   #4273
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Widzę ze poród Justi to coś jak u mnie.. CZyli dziewczyny nierozpakowane, jak chcecie mieć lżejsze porody to siedzieć w domu maksymalnie ile się da i pojechać do szpitala w ostatniej chwili.. Na porodówke przyjmą was w trybie pilnym, zaraz na fotel, nie będzie kiedy pomyśleć o bólu i wio dzieciaka na świat.. A takie czekanie na patologiach, i odpoczywanie w skurczach na korytarzu to psychicznie potrafi tak wymęczyć, że szok.. A w porodzie to nie ból fizyczny męczy tylko psycha.. Jak widzisz, że idzie do przodu, że jeszcze tyle i tyle to dasz radę.. Jak tak jak ja 24 godziny masz skurccze a Ci mówią, że to nie poród i nic się nie posunęło do przodu to już chcesz się żywcem sama pokroić oby się tylko skonczyło..
__________________
/// tralalala///

Wojtek
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 03:16   #4274
Aaś
Zakorzenienie
 
Avatar Aaś
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 292
Odp: Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
Widzę ze poród Justi to coś jak u mnie.. CZyli dziewczyny nierozpakowane, jak chcecie mieć lżejsze porody to siedzieć w domu maksymalnie ile się da i pojechać do szpitala w ostatniej chwili.. Na porodówke przyjmą was w trybie pilnym, zaraz na fotel, nie będzie kiedy pomyśleć o bólu i wio dzieciaka na świat.. A takie czekanie na patologiach, i odpoczywanie w skurczach na korytarzu to psychicznie potrafi tak wymęczyć, że szok.. A w porodzie to nie ból fizyczny męczy tylko psycha.. Jak widzisz, że idzie do przodu, że jeszcze tyle i tyle to dasz radę.. Jak tak jak ja 24 godziny masz skurccze a Ci mówią, że to nie poród i nic się nie posunęło do przodu to już chcesz się żywcem sama pokroić oby się tylko skonczyło..
O dokładnie. Jak mi całą niedzielę i całą noc mówili że rozwarcie na 1 palec i że będą wyciszac skurcze to myślałam że zejdę tam i wszystkich nienawidziłam za takie gadanie.
I jeszcze ani wstać ani usiąść bo ktg.
Jak już ma się jakiś konkret to jest lepiej.
Aaś jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 04:06   #4275
karolina2121
siedzę i myślę
 
Avatar karolina2121
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 5 439
Odp: Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
Widzę ze poród Justi to coś jak u mnie.. CZyli dziewczyny nierozpakowane, jak chcecie mieć lżejsze porody to siedzieć w domu maksymalnie ile się da i pojechać do szpitala w ostatniej chwili.. Na porodówke przyjmą was w trybie pilnym, zaraz na fotel, nie będzie kiedy pomyśleć o bólu i wio dzieciaka na świat.. A takie czekanie na patologiach, i odpoczywanie w skurczach na korytarzu to psychicznie potrafi tak wymęczyć, że szok.. A w porodzie to nie ból fizyczny męczy tylko psycha.. Jak widzisz, że idzie do przodu, że jeszcze tyle i tyle to dasz radę.. Jak tak jak ja 24 godziny masz skurccze a Ci mówią, że to nie poród i nic się nie posunęło do przodu to już chcesz się żywcem sama pokroić oby się tylko skonczyło..
dlatego ja planuje czekać do ostatniej chwili, tylko żebym nie urodziła w samochodzie

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
bla bla bla
karolina2121 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-05-25, 04:35   #4276
Atena564
Zadomowienie
 
Avatar Atena564
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 1 281
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

DZIŚ TP

Całą noc niespałam....po wczorajszej wizycie troszke czasem zaboli od kregosłupa podbrzusze, kilka razy się brzuch spinał....a teraz mi czop śluzowy (podbarwiony krwią) odeszedł więc licze że po weekendzie się coś ruszy

Marchewka to co napisałaś by siedzieć jak najdłużej w domu przed porodem to też tak bym chciała zrobić.....też niechce siedzieć w szitalu na korytarzu i np. słuchać innych kobiet albo tekstów połozynych (jak byłam na ktg to się nasłuchałam)---> ta K rodziła ale rady niedała, ciełam......moja z pod prysznica wyjść niechciała itp.....
Marchewka opis porodu długi, ale nieczytałam bo wole się niestresowac i jak bede po to dopiero poczytam

Kamciatka trzymam kciuki za ciebie i maleństwo
Atena564 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 04:39   #4277
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

zaczynam miec cycki-bawarki..,
__________________
/// tralalala///

Wojtek
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 04:41   #4278
MoTyleKsw
Zakorzenienie
 
Avatar MoTyleKsw
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: łódzkie ;)
Wiadomości: 4 729
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
W końcu po którymś badaniu położna-demon powiedziała, że rozwarcie na takie 3-4 cm..Podłączyli KTG.. ja na tym KTG mówiłam sobie muszę przeżyc tylko ten skurcz, tylko ten i będzie spokój..w końcu złapał mnie jeden wielki skurcz.. Nie wiem co to było trwał non stop z 10 minut.. Chyba ten od pleców.. Potem weszła jakas cała ekipa ludzi z aparaturą.. Byli strasznie mili powiedzieli, żrobią mi znieczulenie.. Wydawało mi się, że ten główny anestezjolog to anioł, że ma skrzydła i mnie uratuje..

Nie do konca wiedziałam, jak działa to znieczulenie, bo zarzekałam się że go nie będę brać. Naczytałam się, że ono powoduje często zanik skurczy, a potem całą lawinę, oksytocynę, zanik tętna i cesarkę.. a ja bardzo chciałam jej uniknąć..Stąd myślałąm, że muszę go za wszelką cenę uniknąć.. Bałam się po tym wielkim skurczu ze jak się będą wkuwać a ja będę miała skurcz to nie dam rady wysiedzieć.. Ale cudem, ktoś wysłuchał moich cierpień i modłów i przez całe wkuwanie, które krótkie nie było nie miałam żadnego skurczu.. albo żadnego nie odczułam nie wiem.. Nie poruszyłam się ani o centymetr.. Z kazdą minutą skurcze odpuszczały aż po 10-15 minutach ból zupełnie zniknął.. Czasami coś poczułam na prawej stronie, ale to takie lekkie cmienie w macicy.. czasami trochę niżej. Trochę mi się to znieczulenie własnie nierówno rozłożyło bo lewą nogę to prawie nieruchomą miałam i nic nie czułam na tę stronę, a w prawej niektóre skurcze czułam.. ale znośnie.. .Była wtedy godzina 6 rano..

Poczułam wielką ulgę.. Poczułam, że żyję, że wrociła mi świadomość, poczułam wielkie szczęście.. Już mnie nie obchodziło, czy to postępuje czy nie bo mogłam tak leżeć i leżec.. w koncu bo 29 godzinach przestałam czuć ból..

W tle grała muzyka, ja gadałam z męzem, co raz ktoś przychodził mnie badać, KTG było non stop podłączone, a oprócz tego aparatura mierząca moje tętno i ciśnienie. W międzyczasie zmieniła się ekipa, więc przyszła nowa położna..Ogólnie średnio miła babka dla wszystkich studentek, ale ze mną obchodziła się całkiem dobrze.. Taka „stara wyga” w fachu co ją to nic już nie zaskoczy, babko koło 40 lat.. Ale znała się na rzeczy i była konkretna..

A i w ogole w trakcie porodu na parapecie leżała karta przebiegu porodu i różne papiery dotyczące mnie, badań, ciązy.. Często było tak, że ktoś przychodził coś mi robił, podchodził tam coś zapisywał, wychodził.. a ja nie bardzo wiedziałam co się dzieje.. No i wtedy podchodził TZ i czytał co tam wpisali i jak to postępuje.. I w ogóle przez cały poród to się tam z 30 różnych osób przewinęło.. a może nawet więcej..

W trakcie tej II fazy ciągle coś się działo z KTG. Jak raz tętno spadało poniżej 90 czy 80 to właczał się alarm.. W sali siedzieliśmy tylko my z TŻtem wiec na każdym alarmie on biegł po położne i one sprawdzały czy jest ok, czy fałszywy alarm.. No i ja za każdym razem bałam się, że pomimo tego ile już wycierpiałam to mnie zawiozą na cesarke, a akurat jestem już tak blisko i zę jestem w takim stanie ze już mi lepiej i wytrzymam..

A no i w pewnym momencie położna-wyga coś powiedziała, że pełne rozwarcie i niedługo będzie maluszek, ale musimy poczekać aż parte się zaczną.. podłączyli mi oksytocynę.. zaczęłam czuć coraz mocniejsze skurcze pomimo znieczulenia.. ale ciągle takie jakie miałam wcześniej – czyli te macicowe.. Potem powiedziała, że musi mi odpuścić znieczulenie bo bez partych nie urodze i że czekamy.. W tym czasie kazała mi podwijać nogi pod siebie, łapać się za kolana i przec z całej siły, a ze mnie wychlustywał płyn owodniowy.. i tak kilka razy.. ale tylko na jej życzenie kiedy mi powiedziała ze mam to robić.. poza tym staralam się jakoś przetrzymać skurcze które z każdą minutą znowu się nasilały..

Byłam tak już psychicznie wymęczona poprzednimi skurczami że na samą myśl o ich powrocie mnie mrowiło.. Wróciły czarne myśli, że mnie wszyscy oszukują,że to nie będzie niedługo, że znowu wrócą okropne skurcze i będę tu tak leżeć aż szczezne..

Potem zaczęła się chyba najgorsza część.. Przyszły masakryczne skurcze, te macicowe, ja z bólu na każdym skurczy miałam okropne drgawki, rzucało mną na łóżku, TŻ mnie trzymał i głaskał i ciągle mówił jak mam oddychać.. starałam się jak mogłam tak oddychać ale w trakcie oddychania szczeka mi latała i nawet nie mogłam nad oddechem zapanować, ale starałam się ile tylko mogłam..

Obok TZta stała położna-studentka i też cały czas powtarzała, że jestem dzielna ze super mi idzie, że już niedługo.. A ja ciągle im nie wierzyłam.. Jeszcze położna-wyga powiedziała, chwilkę poczekamy i będziemy już przeć i wyszła, że główka musi się wstawić.. I wiedziałam, że dopóki nie wróci to jeszcze nie ma partych czy głowa nie tak i że bez niej nie ruszy.. Potem było jeszcze gorzej, bo obok tych skurczów macicowych doszły parte..

Takie uczucie jakbym mega chciała zrobić „kupę”.. Zaczynało się tymi macicowym na którym cała byłam w drgawkach i w środku miałam parte.. Nie mogłam wtedy przec chociaż rozsadzało mnie z całej siły i tylko parcie dawało ulgę.. Więc jednocześnie musiałam zatrzymać te parte i znieść ten skurcz „macicowy”. Położna – wyga nie przychodziła..

Nie wiem ile to trwało, dla mnie wieki, ale parte się nasilały, a te macicowe znikały.. W koncu przyszła położna-wyga.. Jak ją zobaczyłam to wróciła mi nadzieja, że w koncu będę mogła przeć, a to parcie to takie w miarę „przyjemne” uczucie.. Nie boli, po prostu robisz coś co Ci organizm każe..

Zaczęły się same parte. Miałam ściągac nogi pod siebie i przeć.. Nabierać powietrza mocno i pchać z całej siły.. Chociaż próbowałam nie zaciskać twarzy i pchać do dołu nie dawało rady.. ale nie ważne.. robiłam wszystko co mówili.. Pchałam i pchałam, 1 cykl partych, 2 cykl partych, 10 cykl partych.. nie wiem ile jeszcze tych partych poszło..

ciągle głowa już prawie, już widać włosy, już już niedługo, już już, tylko ciągle nie wychodzi.. mnie już piekło na dole ogniem, czułam, że wielkie twarde coś rozsadza mnie od środka.. W pewnym momencie położne do siebie zaczęły gadac, jedna, że natnie, druga ze już teraz nie nacinaj, ja poczułam coś jakby przejechanie czymś zimnym w dół.. Nie wiem czy to było nacięcie czy nie..

Wtedy myślałam sobie, kobieto nacinaj dziurę i wyciągaj tego dzieciaka bo inaczej to ja cała pęknę razem z głową.. Zaraz mi wypłyną oczy z oczodołów, a obok dziecka to jeszcze przy okazji wszystkie kiszki wypcham..W koncu poszły 3 albo 4 parte pod rząd i nagle wyleciał ze mnie jeden wielki glut..i ten glut położyli mi na brzuchu.. Pomyslałam sobie, że to chyba cud, że nie musiałam rodzić jeszcze barków i że wszystko za jednym zamachem wyleciało, bo już nie miałam siły.. Nie słyszałam krzyku, tylko takie pojękiwania i nie wiedziałam co mam w ogóle z tym dzieckiem zrobić..Trzymałam go w rękach i nie wiedziałam co dalej.. TŻ w tym czasie odcinał pępowinę.. Potem zabrali mi malucha na chwile zacisnąc pępowinę i go troche wytrzeć i zaraz mi go oddali otulonego od góry w pieluchę i ręczniczek.. TZ stał obok głaskał to mnie to malucha mówił, ze to nasz synek, że jest z nami.. Mi kazali jeszcze poprzeć, wypłynęło łożysko, potem trzymałam malucha dalej na sobie a mnie zszywała położna-wyga.. Miałam znowu drgawki, latały mi nogi we wszystkie strony.. Położna mówiła do drugiej ze jestem jeszcze znieczulona i nic nie powinnam czuć..Może bólu nie czułam ale mi tam ciągnęła i czułam każdą pociągniętą nitkę.. Nie było konca.. zszywała i zszywała.. A ja starałam się nie myśleć o tej igle która to mi co raz przebijała skórę i ciągnącej się za nią nitce..

A i maluch jak go wyciągnęli to w ogóle nie płakał.. Potem tylko tak stękał sobie cichutko a jak mi go położyli to tylko się patrzył na mnie.. Położna mówiła, że mam go klepać, żeby płakał bo będzie lepiej dla niego, więc klepałam go a on ryczał..

Mówią, że jak się zobaczy malucha to się od razu o bólu zapomina.. Ja jeszcze do konca dnia myślałam sobie, że nigdy już nie urodze drugiego dziecka. Ciagle miałam sceny z porodu przed oczami, co sobie przypomniałam to płakałam.. Jak karmiłam małego to miałam skurcze i znowu wszystkie obrazy latały mi przed oczami.. Nie mogłam też za bardzo się ruszać bo bałam się, że się „rozerwę”, przy poruszaniu też wypływało mi dużo krwi.

Po porodzie pytałam tzta jak to wszystko zniósł i czy będzie mógł na mnie dalej patrzeć tak jak na mnie patrzył przed.. Powiedział, zę wszystkie obawy jakie miał się sprawdziły.. ze będzie krew, będę biegać goła, ze będą ze mną robić obrzydliwe rzeczy a on się będzie musiał na to przyglądać.. Powiedział też, że jeden obraz to mu nigdy w życiu nie zniknie z oczu.. Ze jak wyciągali Wojtka to myślał, że jest martwy, że wygladał jak zdeformowana glizda, ale potem zaczął się ruszać i wydawać dzwięki i się uspokoił.. Ale ze dał rade wytrzymać i nie mógłby mnie zostawić w takim momencie.

Żeby to zakończyć jakąś dobrą puentą powiem Wam, że na drugi dzień jest znacznie lepiej. Nie mogę uwierzyć, że w koncu mam synka i że to taka rybkopszczólka i że robi słodkie minki.. I że dogadujemy się jakbyśmy się znali kopę lat.. I w ogole z nas fajna ekipa jest. Z naszej całej trójeczki.. Taka rodzinka.

Pewnie mój poród nie byłby taki straszny jaki był, gdybym nie znalazła się na porodówce tak wczesnie.. Jakbym była w domu do 4 cm rozwarcia, siedziała sobie na wizażu, słuchała muzyczki, mogła zjeść albo w ogóle czymś się zajęła, zamiast łazić po patologii i gryźć sciany to zniosła bym ten ból.. Tylko byłam już tak wymęczona szpitalem i tym ,że ta historia nie ma konca, że ciągle ktoś mi coś robi , mnie wszystko boli i wszystko na marne bo nie ma postępu.. Także dziewczyny już lepiej urodzic na chomiku niż męczyc się w szpitalu, bo szynka się nie gładzi.. O tak i niech to będzie hasło przewodnie!!

Najdłuższy opis! Byłas bardzo dzielna, a teraz wasza rybopszczółka wynagrodzi Ci wszystkie bóle
No i ogromne gratulacje dla Smyka, że tak pięknie już je i chwyta pierś!!!
__________________
Nasza Miłość - Matylda
11.05.2013

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpre6ydpfblirzx.png

Jestem W Niebie.

Kocham Was





Edytowane przez MoTyleKsw
Czas edycji: 2013-05-25 o 04:42
MoTyleKsw jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 04:54   #4279
maarchewka
Zakorzenienie
 
Avatar maarchewka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 4 120
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez szprotka_mada Pokaż wiadomość
Coś musiało się wczoraj rozkręcić, bo wczoraj już nie brałam no-spy i magnezu i brzuch mi się spinał i strasznie mi Młody uciskał. Normalnie chodząc po domu czy po schodach, to podtrzymywałam brzuch od dołu, bo miałam wrażenie, że mi zaraz wszystko opadnie
A dzisiaj w nocy męczyły mnie skurcze. Właściwie noc z bani. Przysnęłam rano na godzinę i znowu mnie zaczęło łapać- ze dwa takie długaśne plus do tego "odbieranie" nogi... Ale póki co spokój. Względny oczywiście, bo maskarycznie boli mnie spojenie i chyba zaczyna kręgosłup...
Młody dostał przykaz od ojca, coby poczekać do poniedziałku, gdyż dzisiaj Mężu ma trening, jutro finał Ligi Mistrzów, a w niedzielę mecz Mężula... Zobaczymy czy posłucha...

Pytanie do doświadczonych
- z jakimi skurczami śmigałyście do szpitala... Takimi co Was zginało w pół, czy z takimi delikatniejszymi połączonymi trochę z bólem jak na @... Bo ja kompletnie nie wiem kiedy mam zacząć się zbierać, oprócz tego, że powinny one być w miarę regularne...
ja przy drugim porodzie ( o ile kiedykolwiek się na niego zdecyduje pojade) jak już nie będę mogła się poruszac z bólu, albo jak parte poczuje, bez kitu.. bo to nie tak, ze się napniesz i Ci wypadnie...

---------- Dopisano o 05:54 ---------- Poprzedni post napisano o 05:43 ----------

A dziewczyny które karmią... czy wasz pypek od brodawki jak wyciągacie cyca też jest taki wyciągnięty??
Normalnie mój pypek to ma tak z 0,5 cm, zasadzam Wojtkowi całego pypka razem z otoczką, ma takie usteczka w rybke, nosek styka się z cycem.. ale potem jak koncze karmić, wsadzam mu palec w buzie, zeby mi w koncu cyca oswobodził to pypek jest wyciągnięty tak na 1,5- 2 cm.. on tak strasznie go ciagnie ze mam wrazenie ze go za któryms razem wyrwie..pierwsze ileś karmien bylo w miare dobrze bo jeszcze cyce byly odporne, ale już którys raz i miara sie przebiera..
__________________
/// tralalala///

Wojtek
maarchewka jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-05-25, 06:06   #4280
axella
Zakorzenienie
 
Avatar axella
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Swarzędz koło Poznania
Wiadomości: 5 254
GG do axella
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

marchewka..podziwiam Cie..
ale masz to juz za soba, jeszcze raz gratuluje!

mi tez mloda zasysa sutki

dzis klade se spac na kazdym spaniu mlodej..
__________________
Ja nawet jak upadnę to wstanę,a wtedy ty masz przechlapane

ZUZIAK 7.05.2013

Edytowane przez axella
Czas edycji: 2013-05-25 o 06:11
axella jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 06:56   #4281
ankaaa206
Wtajemniczenie
 
Avatar ankaaa206
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 2 726
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

marchewka za opis porodu, teraz juz wiem na 100% że chcę swoją położną, pierdzielę że wydam kasę ale chyba psychicznie się będe lepiej czuła jeśli ktoś będzie się mną opiekował i wspierał a nie że przyjdzie jakaś zmęczona życiem położna demon, która będzie miała gdzieś mój poród.

--
Liczyłam że po tym ogromnym czopie coś sie zacznie w nocy i się przeliczyłam, nic, tylko cały czas glut wyłazi, dziś pełnia - może ruszy

Kamciatka trzymam kciuki za Was, oby poród był jak najlżejszy.
--
boję się tylko tego że u nas nie ma znieczulenia, tylko ten gaz i czy dam radę ?
__________________
Nikoś

Julka
ankaaa206 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 07:03   #4282
vil84
Wtajemniczenie
 
Avatar vil84
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Gliwice/Katowice
Wiadomości: 2 987
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Marchewka !!!! nie wyspałam się przez Ciebie !!! położyłam Przemka po 2 i zaczęłam czytać opis porodu ... a potem już spać nie mogłam
wycierpiałaś się biedactwo, dobrze że już po wszystkim

kolejna fajna noc - pobudki co dwie godzinki i ładne zasypianie po jedzeniu ale kiedy zaczną się te przespane noce że będzie spał ciągiem chociaż 5 godzin?
__________________
09.04.13 Przemuś


vil84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 07:23   #4283
Kamciatka
Rozeznanie
 
Avatar Kamciatka
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 755
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Dziewczyny bardzo wam dziękuję za kciuki na razie żel do pipki z prostaglandyna nie podzialal czekam na obchod, zobaczę co powiedzą, pewnie dalej będą go tam pchacMarcheweczk o czytałam twój opis porodu jeszcze w nocy, bo współlokatorka chrapie jak stary kombajnista, juz myślałam, ze kapcia w nią rzuceale nie będę Niemców na ich terenie bic. W każdym razie jestem pod wrażeniem twojej siły, masz powody wszelkie, żeby być z siebie dumna. Mysle ze w tym wszystkim co cię wymeczylo duza role gra czas i personel, który może u weterynarza by się sprawdził, gorzej z rodzacymi życzę ci zebys szybko wróciła do formy i mogła się cieszyć macierzynstwem

---------- Dopisano o 08:23 ---------- Poprzedni post napisano o 08:17 ----------

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
zaczynam miec cycki-bawarki..,
no i będziesz miała, czym machac
Kamciatka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 07:25   #4284
Mysia mysz
Zakorzenienie
 
Avatar Mysia mysz
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 578
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Kamciatka

Marchewka podziwiam Cie, powinnas wysmarowac im opinie na gdzie rodzic, bo to jakis koszmar jak Cie potraktowano

Ja mysle ze wlasnie stres zwiazany z taka 'opieka' wydluzyl porod... Mowila o tym babka na gimnastyce, ze adrenalina blokuje oxy i bardzo wazna jest w szpitalu i wsparcie tz

Ja wzielam sobie polozna, moze bez sensu, bo maly oddzial i 1 porod dziennie, ale bede spokojniejsza....
__________________
Piotruś 8.06.13
Michaś 02.07.16

Edytowane przez Mysia mysz
Czas edycji: 2013-05-25 o 07:28
Mysia mysz jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 07:30   #4285
komiksowa
Raczkowanie
 
Avatar komiksowa
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 418
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Marchewka, kurcze, aż nie wiem, co napisać
Jak bym na wyjściu tę położną nr 1 spotkała, to bym ją opierdzieliła od stóp do głów, no co za babsztyl 3maj się ciepło, życzę Ci dużo sił i żebyś jak najszybciej doszła do siebie i wymazała z pamięci te 34 (!) godziny.

Cytat:
Napisane przez Kamciatka Pokaż wiadomość
bo współlokatorka chrapie jak stary kombajnista, juz myślałam, ze kapcia w nią rzuceale nie będę Niemców na ich terenie bic
jak będziemy mieć III wojnę światową, to już wiadomo przez kogo powodzenia i szybkiej akcji
__________________
Mieszko, Mieszko...nasz koleżko! 15.06.2013
komiksowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 08:19   #4286
anoxee
Zadomowienie
 
Avatar anoxee
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 855
GG do anoxee
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez Ashyshqa Pokaż wiadomość
Ja mieszkam na Pradze Pld do tego mam Ci do przeslania plaszczyk wiec mow co tam Ci trzeba zalatwic
Pamiętasz o płaszczyku, jesteś kochana. Odezwę się na pw, dziękuję!

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
W ogóle bosko ze ta laska z mojej sali sobie wzięła salę 1 osobową.. Tym sposobem ja sobie siedze sama na 3 osobowej sali z łązienką i prysznicem.. Czuje się jak na wakacjach... tylko gdzie te drinki z palemką się pytam, gdzie?
Zadzwoń po service room (położną).

Cytat:
Napisane przez Aaś Pokaż wiadomość
Anoxe ja cię rozumiem z tymi imprezami bo my wieczorem na pepkowo-urodzinowa-parapetowke (i weź tu człowieku bądź mądry i kup prezent ) i już nie mogę się doczekać jak zobaczę tych wszystkich moich ludkow... Niektórych od lutego nie widziałam...w międzyczasie jedna kumpela urodziła synka a inna para wzięła ślub
Super, że idziecie na takie spotkanie. Ty to miałaś chyba 4 miechy wyjęte z życia.

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
zaczynam miec cycki-bawarki..,
Ekstraaa.

Cytat:
Napisane przez Kamciatka Pokaż wiadomość
Marcheweczko czytałam twój opis porodu jeszcze w nocy, bo współlokatorka chrapie jak stary kombajnista, juz myślałam, ze kapcia w nią rzuceale nie będę Niemców na ich terenie bic.


Dzień dobry. Uśmiałam się z Was na dzień dobry. Wstawiłam już ręczniki do prania i mam zamiar być za godzinkę gotowa z mieszkankiem. Wczoraj chyba justyna chwaliła mamę, że jej dużo pomaga. Jako, że jutro Dzień Mamy, to też moją wychwalę, bo mi posprzątała całe mieszkanie przedwczoraj. Miała tylko umyć okna, ja poszłam się do łazienki ogarniać przed wizytą u gina i jak zawsze zeszło mi dużo czasu, wychodzę, a tu kurze pościerane, poukładane rzeczy, odkurzone i powycierane. Było mi tak głupio, że jej powiedziałam, że już się nie zgodzę na żadne "tylko okna Ci umyję". Śmiała się, że przecież ma klucze, więc moje zakazy mogę sobie włożyć. Moja kochana.

Małżonek składa garderobę do przedpokoju i chyba na razie nieźle mu idzie, bo nie lecą żadne k*r*y, a nawet z psem pogaduje.

A ja uciekam ogarnąć i machnąć jakieś śniadanko.

---------- Dopisano o 09:19 ---------- Poprzedni post napisano o 09:17 ----------

Aaa! Miałam jeszcze napisać maarchewko, że Twój opis porodu przeczytam po południu z kawką, bo zapowiada się dłuuuga lekturka.
__________________
- Pierwszy i podstawowy sprawdzian
stosunku człowieka do człowieka -


Leon
anoxee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 08:57   #4287
axella
Zakorzenienie
 
Avatar axella
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Swarzędz koło Poznania
Wiadomości: 5 254
GG do axella
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

kolkowe mamy- moja jedna rada,może Wam pomoże, mi trocche pomogła

wziąć malucha położyć brzuszkiem na przedramieniu swoim.niech tak poleży po tym mi zasnela i spała..


wlasnie obudzilysmy sie z Z ide po ineczke
__________________
Ja nawet jak upadnę to wstanę,a wtedy ty masz przechlapane

ZUZIAK 7.05.2013
axella jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-05-25, 08:59   #4288
nuna2
Zakorzenienie
 
Avatar nuna2
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 6 103
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Kamciatka kciuki za rozwój akcji

NoBoTak będzie dobrze, nie martw się na zapas

Marchewka miałam się wziąć za sprzatanie, ale zasiadłam do Twojego opisu... Ale Cię wymordowali Dobrze, że maluszek jest zdrowy... Ale tyle godzin... Szok...
I teraz się upewniłam, że biorę swoją połozną, skoro mąż nie chce iść... Bo jakbym miała przechodzić przez coś takiego sama... to sobie nie wyobrażam... Wielkie gratulacje, bo dałas radę

Dziś balanga w domu... Mam nadzieję, że mi ciasta wyszły... I że rodzicom spodoba się prezent...
__________________
MYŚLI I SŁOWA BY ZNOWU BUDOWAĆ NOWY DZIEŃ, NOWY, NOWY DZIEŃ...
nuna2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 09:00   #4289
szprotka_mada
Wtajemniczenie
 
Avatar szprotka_mada
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: :)
Wiadomości: 2 298
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez maarchewka Pokaż wiadomość
Także dziewczyny już lepiej urodzic na chomiku niż męczyc się w szpitalu, bo szynka się nie gładzi.. O tak i niech to będzie hasło przewodnie!!
Super puenta!
A tak serio, to nie zazdroszczę tego całego hardcoru- mam nadzieję, że mnie to ominie. Wielkie że wytrzymałaś to wszystko!
Chciałabym być jak najdłużej w domu, ale psychicznie ogranicza mnie to, że do szpitala mam 40km, a nie chciałabym rodzić w samochodzie na trasie
__________________
29. 01. 2002 09. 02. 2011 10. 09. 2011

Kubuś

ex-aparatka
góra- 30.06.10- 17.11.11
dół- 01.09.10- 26.08.11

koszt leczenia- 6225 zł


szprotka_mada jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-05-25, 09:05   #4290
MoTyleKsw
Zakorzenienie
 
Avatar MoTyleKsw
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: łódzkie ;)
Wiadomości: 4 729
Dot.: Mamusie MAJ-CZERWIEC 2013, cz.16 - Rozpakowywanie trwa :)

Cytat:
Napisane przez axella Pokaż wiadomość
kolkowe mamy- moja jedna rada,może Wam pomoże, mi trocche pomogła

wziąć malucha położyć brzuszkiem na przedramieniu swoim.niech tak poleży po tym mi zasnela i spała..


wlasnie obudzilysmy sie z Z ide po ineczke
Na kolki działa równiez leżenie na brzuchu taty, który w przeciwieństwie do nas oddycha brzuchem i masuje brzuszek dziecka.

A żeby uśpić to palcem między oczami masujemy w górę od nosa do głowy
__________________
Nasza Miłość - Matylda
11.05.2013

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpre6ydpfblirzx.png

Jestem W Niebie.

Kocham Was




MoTyleKsw jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:52.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.