Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV - Strona 20 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-09-10, 13:17   #571
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Hej dziewczyny!

Nie odniosę się do Waszych wypowiedzi, jednak czytam Was na bieżąco.
Kibicuję tym z Was, które prowadzą potyczki z kampanią wrześniową i tym z Was, którzy prowadzą potyczki pracowe.

Żałuję, że nie mogę spędzić więcej czasu i wejść w wątek, ale mam kupę roboty związaną z zakładaniem firmy i własnymi poprawkami.

W każdym razie trzymam kciuki za wszystkie Wasze plany
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-10, 14:23   #572
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez grey_cat Pokaż wiadomość
Dziewczyny, czy Wam tez tak sie zdarza, ze jak skonczycie czytac serie ksiazek, to Wam jest tak pusto? Zastanawiam sie, czy to normalne, bo za kazdym razem jak przeczytam iles tam ksiazek to przez pare dni czegos mi naprawde bardzo brakuje, i nie wiem, czy to normalne... [/FONT]
Odpowiem Ci z poślizgiem - często mi się zdarza ostatnio odbywałam żałobe po Harrym Hole ... I jakiejś szwedzikiej prawniczce Rebecce (ale krótsza bo mniej ksiązek w serii i nie tak dobre) ... Obecnie próbuję się przekonać do Erica Wintera - ale styl pisania do mnie nie przemawia ... (słowem wyjaśnienia - powyżsi to bohaterowie skandynawskich kryminałów a nie nie znani celebryci - jakoś mi nie wchodzą do głowy co trudniejsze nazwiska autorów a bohaterowie jakieś łatwiejsze mają i dzięki za to autorom kiedyś myslałam że po przeczytaniu książki powinno się mieć poczucie satysfakcji/spełnienia a u mnie smutek ... Ale teraz myślę ze zaprzyjaźniamy się z bohaterami i pocieszam się że zawsze można do nich wrócić ...Ja np jak mi bardzo źle i niedobrze wracam do Jeżycjady

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość

"Siła woli nie powinna być (...) hamulcem, włączanym w ostatniej chwili, ale przypominać sprawny pojazd, który pozwala nam dotrzeć do celu. Wraz z kierowcą, który wie, dokąd zmierza."

R. Kadzikowska-Wrzosek, "I kto tu rządzi", "Charaktery", 9/2013.
Bardzo dobre zdanie ... Przynajmniej do mnie przemawia - dzięki


Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość

Kiedy masz tyyyle rzeczy do zrobienia i nie wiadomo, w co ręce włożyć a wszystko jest na wczoraj, przedwczoraj i terminy minęły lipca -- może mogłabyś zrobić jeden, malutki, nieznaczący krok. Coś co zajmie pół minuty albo minutę? Napiszę na przykładzie moim, nie znoszę ściągać suchego prania z suszarki, układać a już najbardziej wkładać w szafki. Czasem oszukuję samą siebie i jak mam dwie pełne prania suszarki to mówię sobie "Ok, przerastają mnie te suszarki. Ale wezmę jedne majty/parę skaretek męża/t-shirt dziecięcy, poskładam i wsadzę na miejsce. Tylko jeden." Idę i składam to jedno i zwykle jakoś dochodzę do wniosku, że mogę jeszcze jedno i jeszcze jedno itd. A nawet jak nie - to zawsze mam o to jedno mniej do składania potem. Inny przykład. Moje dzieci uwielbiają naleśniki. A ja nie lubię ich robić, drogie toto, niespecjalnie zdrowe, śmierdzi tłuszczem przy smażeniu itd itp. Wiec jak bardzo mi smęcą, że by juz chciały naleśniki to ja mówię do siebie "Ok, nie rób naleśników, to zbyt pracochłonne. Ale wyciagnij tylko potrzebne produkty, potem się zastanowisz co dalej." Wyciągam na blat mąkę, jajka, mleko, kakao, mikser, garnek w którym miksuję, tłuszcz i patelnię i packi do obracania. I potem zwykle jakoś mi idzie, a jak nie idzie to mówię sobie "Ok, to tylko roztłuczesz jajka i wrzucisz w garnek". Rozbijam sprawy do zrobienia na jakieś nieskończenie małe kroczki, ale jednak posuwające sprawę do przodu. Czasem to działa, czasem nie, ale zawsze to lepiej niż leżeć i się dołować, że nic nie robię. (Technika z książki "Filozofia Kaizen. Jak mały krok może zmienić Twoje życie" R.Maurer)
Hmm to mnie przekonuje Dzięki za tytuł z poradnikowej półki - który byc może przeczytam ...


Cytat:
Ja bym na kurs się zapisała, cv złożyła, o ile bym wykrzesała z siebie entuzjazm. Nie wiadomo, czy od razu będą chcieli zatrudnić i nie wiadomo, czy dostaniesz umowę czy na poczatku to będzie na czarno. A i 400zł dla kursanta piechotą nie chodzi... Jeśli pójdziesz na kurs, to będziesz miała jakieś wydatki?
Bardzo dobre podejście i rada - podbijam Tu czasem widzę ogłoszenia w sklepach o pracy które wiszą po parę miesiecy - wiec warto sprawdzić.

Poczytałam, nadrobiłam i przesyłam spóźnione gratulacje Nebuli oraz zycze dalszych sukcesow Indze (o ile czyta)...

Żywiec jakoś teraz bardziej ogarnęłam Twoją sytuacje - i tym bardziej gratuluje egzaminu- niech to będzie pozytywny przełom
A co do studiow filologicznych - one sa obiektywnie trudniejsze od "normalnej humanistyki" - ja np poddałam się po pierwszym roku nie podchodząc nawet do pnja (ale akurat to była dobra decyzja bo angielski to nie moja bajka na tym poziomie a szkoła była taka sobie za to droga) ... Ale -poddałam się a Ty brniesz dalej i dajesz radę (co z tego że dłużej) Mój mąż juz 4 czy 5 rok próbuje skończyć studia inżynierskie i końca nie widać ... Oczywiście wszyscy sie czepiali i komentowali (powody jego problemów są po części zawinione a po czesci ma obiektywnego pecha/brak mu ślepokurzego szczęścia) - w każdym razie - wszyscy lekko dostali po nosie bo obecnie zarabia naprawdę dobrze i ma świetną prace w zawodzie (a zadecydowało o tym doświadczenie i umiejętności a nie dyplomy o które nikt nawet nie pytał) także jak już pisały dziewczyny - los się może odwrócić i jeszcze wyjdzie z tego coś pożytecznego
No

---------- Dopisano o 15:23 ---------- Poprzedni post napisano o 15:18 ----------

Poprawiłyście mi humor za co dziękuję całemu kolektywowi

W miedzy czasie posprzątałam, ugotowałam obiad na dwa dni , zjadłam i na szczęście nie wyszłam pobiegać bo zaczęło lać.Ach i pranie zrobiłam.
Powoli wpadam w rytm domowy i chyba dobrze mi z podjętą decyzją bo jakoś wiecej entuzjazmu ...

To teraz podzialam bardziej umysłowo

Edytowane przez Joanna XL
Czas edycji: 2013-09-10 o 14:19
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-10, 16:02   #573
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Hej!
Powiodło się - dostałam rekomendację, do jutra muszę załatwić resztę formalności (czyli czeka mnie jeszcze siedzenie, a spałam 3,5 godziny, więc paaadam... ale jakoś się sprężę może...). I tak ostateczna decyzja zapadnie za 2 tygodnie i dopiero wtedy będą prawdziwe powody do radości. Ale nie jestem zadowolona z jakości mojej pracy i boję się, że to zaważy właśnie na tej kluczowej ocenie za 2 tyg.
Dziękuję za kciuki!

Ok. Muszę dziś szybko się uporać ze wszystkim i wreszcie się zresetować.
Miłą perspektywą jest prawdopodobne jutrzejsze spotkanie z dziewczynami ze studiów - dwa lata nadrabiania


Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Zaleglosci nadrobione - nie bylo tego az tak duzo, jak sie obawialam.

Co do mnie - az nie wiem jak to ubrac w slowa, bo nie wiem, czy jest ze mna az tak dobrze czy az tak zle.
Otoz albo osiagnelam najwiekszy poziom duchowego oswiecenia i niedlugo przeistocze sie w Budde (wersja zaiste malo prawdopodobna) albo zaczynam powoli staczac sie na dno.
Otoz ogarnia mnie coraz wieksza obojetnosc wobec swiata zewnetrznego.
Niby jest to lepsze niz ciagle stresowanie sie przyszloscia i przeszloscia i zycie w napieciu i strachu.
Ale chyba ten stres dawal mi jakiegos tam kopa - bo co ludzie powiedza, bo co to bedzie, bo tak trzeba itp. - wszystko to powodowalo, ze robilam jednak swoje.
Przypuszczam, ze moje obecne odretwienie spowodowane jest wchlanianiem ostatnio duzej ilosci ksiazek na temat wzglednosci rzeczy. I chyba cos zle zrozumialam najwyrazniej, bo owszem, psychiczne napiecie znika, ale znika rowniez chcec do podejmowania jakiegokolwiek dzialania.
Powaznie, do tego stopnia izoluje sie ostatnio od tego swiata, ze najchetniej zostalabym jakims mnichem lub innym eremita i spedzila reszte zycia na kontemplacjach i studiowaniu madrych ksiag.

Czy ktos tu na sali wie, o co mi chodzi?
Mam nadzieje, ze mi to jednak przejdzie, bo chyba posuwam sie za daleko. Nurtuje mnie pytanie, gdzie konczy sie bycie indywidualista a zaczyna stan chorobowy zwany niezdolnoscia do zycia w spoleczenstwie?
Hmmm.
Może to po prostu etap przejściowy?

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość


Dylemacik:
1. Zapisałam się na kurs z Urzędu Pracy - pisałam o nim - "przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej, korzystanie z różnych metod poszukiwania pracy, identyfikacja własnych predyspozycji, wzmocnienie motywacji i wiary w siebie" plus 400 zł dla uczestnika. Kurs zaczyna się 7 października - za miesiąc.
2. Na oknie wystawy w perfumerii wisi kartka - przyjmą na 1/2 etatu - nie jest powiedziane, że natychmiast zostanę przyjęta przecież...

Pytanie: kisić ten miesiąc w oczekiwaniu na kurs - warunkiem przystąpienia jest bycie bezrobotnym, czy składać do perfumerii i "ryzykować" utratę statusu bezrobotnego - załapać się gdziekolwiek, bo potrzebne pieniądze?

Grrrr, jak ja nie lubię żyć w takim zawieszeniu.
Próbuj z pracą, duże prawdopodobieństwo, że nie będzie tam normalnej umowy, więc i szkolenie nie musi przepaść. Poza tym na razie nie ma konkretu - nie ma dylematu/ryzyka
Na pewno nie warto żyć w oczekiwaniu na coś, jeśli są inne opcje do sprawdzenia.

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Zdałam egzamin z literatury angielskiej na 5! I to po angielsku

Uff, trochę mi to dodało skrzydeł. Aż zaszalałam z zakupami w Biedronce Teraz idę coś zjeść i biorę się za sianie moich ziół Później Was nadrobię
Wspaniale! Gratuluję!

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość


Ja dziś jeszcze nie zrobiłam nic pożytecznego ... tj owszem jako tłumacz wzięłam udział w jednym spotkaniu wstępnie biznesowym- i okazałam sie totalnie zbędna Cóż to metafora mojego życia ...

Ale przynajmniej wstałam przed ósmą (wow) i doprowadziłam sie do stanu używalności ..A w drodze powrotnej zrobiłam zakupy
I tak sobie myślałam wracajac do domu - jak ja bym chciała normalnie wstawać i chodzić gdzieś gdzie będe potrzebna ... Może mi sie wydaje ale to chyba by mi pomogło. Bo na napisanie pracy i skończenie studiów chyba straciłam nadzieje Nic sie w tym temacie nie stało od dawna wiec chyba czas się z tym pogodzić ...

A wiec szukam pracy . Jak na mnie mocne słowa - zobaczymy jakie czyny za tym pójdą ...
Dziś rano dosłałam dokumenty do jednej z cv-ek - staram sie o praktykę w dużej firmie .... Z jednej strony trochę śmieszne 28-latka ze skończonymi studiami szuka praktyki z drugiej strony nie mam sensownego doświadczenia ani wizji siebie ... Wiec chciałabym choćby tą praktykę (zwłaszcza że tu są płatne) ... Pytanie tylko jakie mam szanse
Druga aplikacja poszła w kierunku zgodnym z wykształceniem i w pewnym sensie doświadczeniem ... Nawet był odzew - mail automatyczny pani zajmująca się rekrutacją jest na urlopie
Plan mam taki żeby codziennie coś w tym temacie ruszyć. Choćby malutkie coś. Malusieńkie ...

Poza tym staram się wrócić do diety i ćwiczeń (jak bym chciała mieć to już za sobą - a tu 2 kroki do przodu, krok do tyłu i w kółko); próbuje ogarnąć mieszkanie i pranie ...

Gdzieś czai sie pisanie pracy ale ...
Dużo smutku w tym, co piszesz, rezygnacji...
Przesyłam pozytywny ładunek
Brawo za kroczki o to chodzi


Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny!

Nie odniosę się do Waszych wypowiedzi, jednak czytam Was na bieżąco.
Kibicuję tym z Was, które prowadzą potyczki z kampanią wrześniową i tym z Was, którzy prowadzą potyczki pracowe.

Żałuję, że nie mogę spędzić więcej czasu i wejść w wątek, ale mam kupę roboty związaną z zakładaniem firmy i własnymi poprawkami.

W każdym razie trzymam kciuki za wszystkie Wasze plany
Gdzieś mi umknął plan otwierania firmy - co planujesz, jaka to firma?
Super, że się zdecydowałaś.

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Odpowiem Ci z poślizgiem - często mi się zdarza ostatnio odbywałam żałobe po Harrym Hole ... I jakiejś szwedzikiej prawniczce Rebecce (ale krótsza bo mniej ksiązek w serii i nie tak dobre) ...
Ja też miałam żałobę po Harrym, choć historia skończyła się wstrętnie, cynicznie jakoś. W ogóle od jego wyjazdów przestało mi się podobać...
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-10, 16:44   #574
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość




Dylemacik:
1. Zapisałam się na kurs z Urzędu Pracy - pisałam o nim - "przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej, korzystanie z różnych metod poszukiwania pracy, identyfikacja własnych predyspozycji, wzmocnienie motywacji i wiary w siebie" plus 400 zł dla uczestnika. Kurs zaczyna się 7 października - za miesiąc.
2. Na oknie wystawy w perfumerii wisi kartka - przyjmą na 1/2 etatu - nie jest powiedziane, że natychmiast zostanę przyjęta przecież...

Pytanie: kisić ten miesiąc w oczekiwaniu na kurs - warunkiem przystąpienia jest bycie bezrobotnym, czy składać do perfumerii i "ryzykować" utratę statusu bezrobotnego - załapać się gdziekolwiek, bo potrzebne pieniądze?

Grrrr, jak ja nie lubię żyć w takim zawieszeniu.
Bierz wiec i to i to!
Od zapytania do zatrudnienia jest dluga droga, jak nie wyjdzie to bedziesz miala najwyzej "trening live". No i odskocznie od codziennosci, zrobisz cos nowego.
(Swoja droga tez mam obecnie podobny dylemat. Od kiedy skonczyla sie poprzednia praca robie kurs po ktorym zdobede wazny dla mnie certyfikat. I tak mysle - czekac do stycznia (koniec kursu + egzamin) i zajac sie teraz tylko kursem a szukac pracy dopiero po ukonczeniu (i z nowa kwalifikacja) czy tez szukac jakiejkolwiek pracy juz teraz? TZ postuluje wersje porzadnego zajecia sie tym kursem i chyba tak zrobie - rzeczywiscie, mam wrazenie, ze sporo sie ucze. Ale z kolei to "siedzenie" w domu chyba rzeczywiscie powoduje, ze "dziczeje" i zamieniam sie w pustelnika...I tak zle, i tak niedobrze.)

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość

A wiec szukam pracy . Jak na mnie mocne słowa - zobaczymy jakie czyny za tym pójdą ...
Dziś rano dosłałam dokumenty do jednej z cv-ek - staram sie o praktykę w dużej firmie .... Z jednej strony trochę śmieszne 28-latka ze skończonymi studiami szuka praktyki z drugiej strony nie mam sensownego doświadczenia ani wizji siebie ... Wiec chciałabym choćby tą praktykę (zwłaszcza że tu są płatne) ... Pytanie tylko jakie mam szanse
Druga aplikacja poszła w kierunku zgodnym z wykształceniem i w pewnym sensie doświadczeniem ... Nawet był odzew - mail automatyczny pani zajmująca się rekrutacją jest na urlopie
Plan mam taki żeby codziennie coś w tym temacie ruszyć. Choćby malutkie coś. Malusieńkie ...

Poza tym staram się wrócić do diety i ćwiczeń (jak bym chciała mieć to już za sobą - a tu 2 kroki do przodu, krok do tyłu i w kółko); próbuje ogarnąć mieszkanie i pranie ...

Gdzieś czai sie pisanie pracy ale ...
Joanno, mysle, ze masz dobre szanse, mam wrazenie, ze firmy tutaj obecnie szukaja jedynie praktykantow bo na "pelnowymiarowych" pracownikow szkoda im pieniedzy. Wola wykwalifikowanych i mlodych, ale po cenach dumpingowych . Ja robilam swego czasu tylko praktyki obowiazkowe i zostalam potem przejeta do firmy na okres 2 lat. Nie powiem, calkiem milo wspominam ten czas, przede wszystkim byl to dla mnie okres przygladania sie zasadom panujacym tutaj w firmach. Nabylam nieco doswiadczenia i oglady w rozmowach bardziej "biznesowych".Bo jednak - inny kraj, inne zasady, w ogole inny punkt ciezkosci, te subtelne roznice trzeba jednak przezyc live (co innego budzi tutaj zainteresowanie, co innego smieszy itp.) . Warto to sobie przerobic wlasnie na praktykach zeby pozniej lagodnie i bez stresow wejsc w powazne zycie zawodowe.
Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość

Konwalio, a może to poprostu teraz taka "faza", a potem Ci przejdzie?
Mam nadzieje, ze masz racje, dzis juz odrobine mi z tym lepiej.
W sumie stan ten wynikl z tego, ze posypalo mi sie ostatnio kilka dlugoletnich znajomosci i jak sie dobrze zastanowie, to... az tak bardzo nie zaluje. Z drugiej strony - przeraza mnie to odrobine, bo im bardziej jestem wierna sobie, tym wieksza robi sie pustka wokol mnie. Mam nadzieje, ze ta pustka zacznie sie jednak powoli zapelniac, jesli nie, to chyba jednak powinnam zweryfikowac swoja, hmmm, bezkompromisowosc? Moze za duzo wymagam od ludzi? Jestem przewrazliwiona? Sama nie wiem.

---------- Dopisano o 17:44 ---------- Poprzedni post napisano o 17:40 ----------

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Hej!
Powiodło się - dostałam rekomendację,

Ciesze sie i gratuluje, ale szampana otworzymy dopiero za te 2 tygodnie!
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-10, 19:00   #575
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Motylki to na wczoraj miałam kupione takie papierowe (tekturkowe) taśmy-wstążki i dzieciaki sklejały i zwijały w kółka i potem te kółka skleiły i wyszedł motylek z tego, nieskładnie opisałam, no ale mam nadzieję, że będziesz wiedzieć, o co chodzi Młodsze odmówiło sklejania, starsze skleiło i zrobił to p-i-ę-k-n-i-e. Jak się nauczę, to mogę wkleić fotkę tego motylka.
Poproszę
Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Młode moje na takie notesy w których panie zapisują jakieś pochwały czy wklejają naklejki - nagrody czy ku pamięci roztrzepanych rodziców zapisują kiedy jakie wyjście czy że trzeba przynieść zdjęcie czy cos tam innego, nazywają "agendą". Smoothie to podobno trendi nazwa na stary poczciwy koktajl albo dżus (miksuję warzywa i owoce z ewentualnym dodatkiem wody/mleka, aż będzie toto bardzo gładkie; ja robię z warzyw i owoców, inni przeważnie z owoców, nie daję cukru a jesli dodaje mleko to migdałowe domowej roboty (mam sprytną maszynkę która mi to mleko robi, młode nie mogą zwykłego mleka wiec kupiłam sobie taki gadżet))
Aha Dzięki za wyjasnienie
Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Ja bym na kurs się zapisała, cv złożyła, o ile bym wykrzesała z siebie entuzjazm. Nie wiadomo, czy od razu będą chcieli zatrudnić i nie wiadomo, czy dostaniesz umowę czy na poczatku to będzie na czarno. A i 400zł dla kursanta piechotą nie chodzi... Jeśli pójdziesz na kurs, to będziesz miała jakieś wydatki?
Na kurs się już zapisałam, dzień przed rozpoczęciem odbieram z Urzędu Pracy skierowanie.
A CV?
Krążyłam i dziś wokół tej perfumerii, ale jakoś odpycha mnie. Nie przeszłam nawet na druga stronę ulicy. Rodzą się myśli takie jak:
nie mam odpowiedniego ubrania, nie wyglądam dość dobrze, nie wiem czy chcę stawać się sprzedawcą, boję się, że jak już złoże, to nie powiem przecież - składam żeby wypróbować jak to jest złożyć podanie :/, że będę musiała określić kiedy mogłabym zacząć, że ugrzęznę gdzieś, gdzie na dłuższą metę nie chcę być, że przepadnie mi kurs, który może, choć nie musi, ruszyć mnie wreszcie z posad. Bo do tej pory działam w lęku, po omacku, o ile w ogóle działam. Emilce udało się zaktywizować mnie trochę, choć w zasadzie tylko w jej asyście, a i to nie było wolne od lęków, wątpliwości i chęci ucieczki.
Jestem już w stanie wysłać cv - nawet sama, a to było kiedyś niemożliwe (Iszka też coś o tym wie).
Chciałabym coś po moich studiach, bo to było wszystko bardzo ciekawe i wciągające, ale... znów stosy ale... nie pamiętam już tylu rzeczy!
No ciągle ta sama śpiewka i tyle. Sama się z niej nie uwolnię i już na zawszę pozostanę zatrudniona - o ile w ogóle - gdzies poza sferą swoich marzeń - wzdychając, że taka ze mnie beznadzieja.
Musze to przerwać, muszę, i wierzę w te jakieś głupie unijne kursy.

Bardzo miałam nadzieję na nowy start w życiu po tym szkoleniu, na którym miałam być z Ingą i Halimą. Zadzwonili i powiedzieli, że jestem za stara, bo absolwent to ktoś do 27 roku życia, mimo, że dopiero rok wcześniej skończyłam studia
I choć wierzyłam mocno, że to coś pomoże mi wystartować, tak się nie stało i pozostałam dalsze mnóstwo czasu w punkcie wyjścia, bez odwagi, żeby coś zmienić.
Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
mam kupę roboty związaną z zakładaniem firmy i własnymi poprawkami.
Jejku, też to przeoczyłam. Napisz więcej jak będziesz miała czas. Gratulacje!!
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Bierz wiec i to i to!
Od zapytania do zatrudnienia jest dluga droga, jak nie wyjdzie to bedziesz miala najwyzej "trening live". No i odskocznie od codziennosci, zrobisz cos nowego.
Bierz i to i to
Kurs trwa codziennie przez 4 godziny dziennie przez 3 tygodnie, z czego 2 sa rodzajem terapii grupowej czy warsztatów a jeden na poszukiwanie pracy z wykorzystaniem wiedzy z poprzednich dwóch tygodni.
Tak czy siak będę wychodzić z domu o stałej porze, a już samo to jest motywujące.
No i znów się zastanawiam czy nie uchwyciłam się tej zasłony dymnej, zeby czasem nie zacząć żyć. Ja naprawdę boję się powaznych stanowisk, na których wyszłaby moja niekompetencja. Po prostu wstydzę się braków i niedociągnieć w mojej wiedzy, a mam wrażenie, że składam się tylko z braków i niedociągnięć.
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Z drugiej strony - przeraza mnie to odrobine, bo im bardziej jestem wierna sobie, tym wieksza robi sie pustka wokol mnie. Mam nadzieje, ze ta pustka zacznie sie jednak powoli zapelniac, jesli nie, to chyba jednak powinnam zweryfikowac swoja, hmmm, bezkompromisowosc? Moze za duzo wymagam od ludzi? Jestem przewrazliwiona? Sama nie wiem.
A ja myślę, że pustka się wypełni w końcu. Że właśnie robisz miejsce nowemu. I pewnie życie przyniesie to nowe coś, co wypełni pustkę, choćby nowo poznanych ludzi w tej, na przykład, nowej pracy.
Choć oczywiście mogę się mylić
A bycie wiernej sobie to cnota moim zdaniem, choć pisząc to mam obawę, że nie do końca zdefiniowałam co się za tym kryje.

PS. Nie wlezę za chiny do tej perfumerii, czy to oznacza, że jestem wierna sobie?

---------- Dopisano o 20:00 ---------- Poprzedni post napisano o 19:50 ----------

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Hej!
Powiodło się - dostałam rekomendację, do jutra muszę załatwić resztę formalności (czyli czeka mnie jeszcze siedzenie, a spałam 3,5 godziny, więc paaadam... ale jakoś się sprężę może...). I tak ostateczna decyzja zapadnie za 2 tygodnie i dopiero wtedy będą prawdziwe powody do radości. Ale nie jestem zadowolona z jakości mojej pracy i boję się, że to zaważy właśnie na tej kluczowej ocenie za 2 tyg.
Dziękuję za kciuki!

Emi, wiem, że dziś Cię czeka przekraczanie samej siebie, ale wiem też, że poradzisz sobie.
Bardzo się cieszę, że poszło dobrze
Poczekam na Twoją prawdziwą radość i entuzjazm, bo na razie widzę postawę stoicką

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-09-10 o 18:53
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-10, 20:11   #576
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 195
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Witam Was wieczorową porą Nqjpierw zrobię rozliczenie mojego planu (obowiązki najpierw), potem poodpisuję.

Plan na dzisiaj
06:00-06:15 budzenie się, zaścielenie łóżka - wstałam o 05:30 i to był dobry ruch, młodszy dzieć miał wpadkę nocną i to w naszym łóżku więc dzień zaczęłam od prania pościeli, pprzytulanki, koca, podkładu i pokrycia materaca i modlity, aby to wszystko zdąrzyło wyschnąć do wieczora...
06:15-06:45 prysznic, mycie włosów, ubieranie, tapeta (minimum: podkład, tusz) - tu będę miała trochę mało czasu - zrobiłam wczesniej, ale wyrobiłam się
06:45-07:30 przygotowanie śniadania dzieciom (jutro coś max szybkiego), jesli będę głodna to smoothie, II śniadania dla dzieci, dopilnowanie ubierania itd - tu będę miała problem z czasem na zjedzenie sniadania, mam nadzieję, że nie będę głodna - no nie byłam głodna, ale straszy dzieć poważnie zamarudził przy ćwiczeniu cyferek i potem przy śniadaniu i stąd się opóxnienie zrobiło półgodzinne
07:30-08:30 odwiezienie dzieci do przedszkola - wyszliśmy z domu o 08:00 a z powrotem byłam 08:40 co uważam za mega sukces, zredukowałam półgodzinny poslizg do 15 minut
08:30-11:30 nauka 3 x 45+15 - zaczęłam o 08:45 i zamiast 3 przerw po 15 minut zrobiłam jedną 30minut i jej czasie wyskoczyłam do zegarmistrza po baterię
11:30-12:15 sałatka, przygotowanie, zjedzenie
12:00-12:30 forum + rozliczenie pierwszej połowy dnia - na forum do 12:45, kolejne 15min w plecy, musze szybciej czytac i pisać

Mimo porannych perturbacji z praniem i potem ślimaczego tempa starszaka - jest w miarę ok. Sukcesem jest to, że się uczyłam dość uczciwie, bez ociagania się, robienia 10 herbat itd.

12:30-15:15 nauka 3 x 45+15 - zadzwoniła mama i rozmowa była półgodzinna więc nie było pełnych 3 cykli
15:15-16:15 odebranie dzieci - był korek więc dłużej mi zeszło
16:15-18:00 winogrona dla dzieci, agendy, szlaczki, plastelina - wyklejanka - mąż zabrał dzieci na rowerki, więc szybciej się uporałam z obiadokolacją i galeretką ale plasteliną się nie pobawiliśmy, przygotowanie obiadokolacji, nastawienie na galaretkę, - zrobione więc może uda mi się z dziećmi przygotować galaretkę?, suche pranie poskładać, ubrać łóżko
18:00-19:30 obiadokolacja, prysznic i kładzenie dzieci, zrobienie galaretki
20:00-20:30 ogarnięcie kuchni: blat, zlew, płyta, stół, podłoga odkurzaczem i oblecieć na mopie, podłoga w p-pokoju i toalecie
20:30-21:00 prysznic, pięty
21:00-22:00 podsumowanie dnia, planowanie środy, forum

Jest 21-sza a ja mam już częściowo ogarnięte podsumowanie i planowanie, jakoś nadgoniłam opóźnienia.

Wniosek z dzisiaj: niedoszacowuję czasu potrzebnego na takie proste domowe czynności czy na pomalowanie się itp. albo się grzebię jak mucha w smole
No i na odwożeniu i przywożeniu dzieci schodzi mi około 1,5-2 godziny!! Wywieszę kartkę w przedszkolu, że jestem chętna zorganizować wspólne z innym rodzicem zawożenie/odbieranie. Nawet gdyby ktoś mi tylko raz czy dwa razy w tygodniu zabrał dzieciaki choćby w jedną stronę to jestem za każdym razem do przodu o 45 minut (+ paliwo). Spróbuję też pozawierać w przedszkolu znajomości z rodzicami w szatni, choć nie bardzow wiem jak to zrobić. Ale dojeżdżanie mnie męczy, choć to dopiero 2-gi tydzień!!!

Mój plan na jutro:
05:30-06:00 prysznic, ścielenie, lekka tapeta (podkład, tusz)
06:00-07:30 śniadanie I dla dzieci, przygotować, śniadanie II dla dzieci, szlaczki
07:30-08:30 odwieźć do przedszkola
08:30-12:15 nauka 4 x 45+15
12:15 - 12:45 II śniadanie
12:45 - 13:15 rozliczenie połowy dnia na forum
13:15 - 15:15 nauka 3 x 45+15
15:15 - 16:30 odebranie dzieci
16:30-18:00 agendy, wyklejanka plastelina, szlaczki, przygotowanie obiadokolacji
18:00 - 19:30 zjedzenie obiadokolacji, ogarnięcie kuchni i przedpokoju i toalety , mam nadzieję, że umycie i położenie dzieci weźmie mąż
19:30-20:00 prysznic, pięty
20:00-21:00 forum, podsumowanie dnia, planowanie czwartku
Jeśli faktycznie do 19:30 będę miała zrobione zgodnie z planem, to przesunę prysznic i forum i pojadę kupić nowe pudełko śniadaniowe dla młodszego a dla siebie mleczko do demakijażu. Zdenkowałam wszystkie stare zapasy demakijażowych środków i został mi teraz tylko jakis badziewny tonik do demakijażu który nie domywa tuszu


Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość

Lynette
Patrzę z ciekawoscią na plany i interwały "naukowe" ... Moim ideałem byłoby działanie wg harmonogramu - dodam ideałem nigdy nie zrealizowanym. No i zazdroszczę punktu - wstawanie o 6 - rozumiem ze dzieci to wymuszaja ale i tak jestem pod wrażeniem ...
A w ogóle to witaj

Otóż to - u mnie problemem są też puchnące przerwy , rozrpraszacze oraz nierealność założeń.
To trochę dziwne, bo kiedyś, p.n.A. (przed narodzinami A., mojego starszego) byłam typową sową, siedzącą do nocy i wstającą w okolicach południa. Teraz jestem hybrydą sowo-skowronkiem, wstaję wcześnie i nawet ta 5:30 nie jest mi straszna . Staram się nie myśleć za bardzo o tym wstawaniu, nie chcę się nakręcać, że inni wstają na codzien o 7-mej itp. W weekendy czasem śpię do 7 czy nawet 7:30 i wstaję wtedy max wyspana i z poczuciem, że spałam taaak długo

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
u mnie wirtualne znajomości są dominujące - i owszem to bardzo smutne
U mnie też i mnie to mocno smuci, czuję się samotna, często nie mam do kogo (z dorosłych) buzi otworzyć

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Czasem myśle że tylko ludzie bezrefleksyjni są zdolni do pełnego i dajacego satysfakcje życia w społeczeństwie .. Ale sami o tym nie wiedzą bo nad tym nie reflektują
Też miewam takie myśli

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Poza tym staram się wrócić do diety i ćwiczeń (jak bym chciała mieć to już za sobą - a tu 2 kroki do przodu, krok do tyłu i w kółko)
Też się próbuję trochę odchudzić, z marnym skutkiem, niestety

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Hej!
Powiodło się - dostałam rekomendację
Super, gratuluję, mimo tego, że jeszcze czeka Cię trochę pracy to pewien etap zamknęłaś



Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
przeraza mnie to odrobine, bo im bardziej jestem wierna sobie, tym wieksza robi sie pustka wokol mnie. Mam nadzieje, ze ta pustka zacznie sie jednak powoli zapelniac, jesli nie, to chyba jednak powinnam zweryfikowac swoja, hmmm, bezkompromisowosc? Moze za duzo wymagam od ludzi? Jestem przewrazliwiona? Sama nie wiem.
Mam podobnie, ale ja już nie chcę się podporządkowywać i udawać, że jestem inna, niż jestem, że mi to czy tamto nie przeszkadza. Tyle lat to robiłam a i tak nie udało mi się zbudowac trwałych relacji. Może ludzie wyczuwali jakiś fałsz w kontakcie ze mną... Nie wiem...



Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Zadzwonili i powiedzieli, że jestem za stara, bo absolwent to ktoś do 27 roku życia, mimo, że dopiero rok wcześniej skończyłam studia
2 lata temu przepadł mi tygodniowy wyjazd do Portugalii (opłacony przejazd, noclegi, wyżywienie i parę euro na "kieszonkowe", więc wyjazd nie kosztowałaby mnie nic), ale okazało się, że jestem za stara, tez granicą było 27 rok zycia. Poczułam się wtedy pierwszy raz w życiu STARA. Jak stare pudło, które do niczego się nie nadaje, bo ma więcej niż te 27 lat Miałam wtedy ochotę strzelać do wszystkiego i wszystkich, choć to niczyja wina, że mam więcej niż 27 lat...

Edytowane przez Lynette Scavo
Czas edycji: 2013-09-10 o 20:28
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-10, 23:09   #577
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość




Ciesze sie i gratuluje, ale szampana otworzymy dopiero za te 2 tygodnie!
Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość




Emi, wiem, że dziś Cię czeka przekraczanie samej siebie, ale wiem też, że poradzisz sobie.
Bardzo się cieszę, że poszło dobrze
Poczekam na Twoją prawdziwą radość i entuzjazm, bo na razie widzę postawę stoicką
Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość

Super, gratuluję, mimo tego, że jeszcze czeka Cię trochę pracy to pewien etap zamknęłaś

Dziękuję

Walczę jeszcze...
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-09-10, 23:27   #578
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Super.
Próbowałam, ale to taki cholerny nawyk, że bez kawy to jak na prawdziwym odwyku z głodem odstawiennym. A to niby tylko jeden kubek kawy z mlekiem i z cukrem. Bez tego jednego kubeczka cały dzień czegoś mi brakuje i chodzę jak struta...


Żyję, a dzień za dniem mija mi w moich myślach o niewykorzystanych szansach i o tych, którzy dali radę, i o własnej nieporadności, lęku, o tym, że tyle czasu minęło a ja zatrzymałam się w jakimś punkcie i kiszę. I dzień nie różni się od dnia, do niczego to wszystko, życie wyrzucane do kosza.

Myślę często o tym, żeby łapać chwile. Wczoraj nocą odsłoniłam żaluzje, okazało się, że z łóżka widzę gwiazdy.
Obudziłam się o 3 rano i przywędrowała do mnie myśl o poniedziałkowym spotkaniu z "kolegą" z dawnych lat. Czym się różniliśmy, dlaczego moje życie wygląda tak nijak i beznadziejnie, podszyte lękiem, wstydem, niepewnością, a on ma stabilnie i jest gotów na dalszy rozwój życia.

Czy moje życie już się skończyło?
Czuję się wstrętnie.

Lodówka, mimo że umyta, rozmrożona, nadal zajeżdża jakimś tłuszczem fatalnym. Ma któraś z Was pomysł jak doprowadzić ją do przynajmniej nieśmierdzenia? Spróbuję włożyć sodę, choć myłam ją z użyciem sody gdy czułam, że to nie będzie proste pozbyć się z niej przeszłych zapachów. Mam wrażenie, że przeszły nim uszczelki gumowe i jadą przy każdym otwarciu lodówki. Fuj.

Teraz na tapecie mam piekarnik - zacieki na szybie od wewnątrz, drzwi nierozkręcalne - następne fuj.

Tak, marudzę. Sorry.

Na śniadanie zjadłam kaszę jaglaną.

Odprowadziłam dziecko do szkoły.

Poszłam do Urzędu Pracy, zapisałam się na Kurs w Klubie Pracy - miękkie umiejętności, coś tam coś tam. Start za miesiąc - czy do tego czasu znajdę zatrudnienie? Czy ja w ogóle chcę coś znaleźć? Czy Coś jest wystarczające dla mnie? Czy jestem ambitna czy tylko życzeniowo "chciałabym"? Czy rezygnacja jest jakiś mechanizmem obronnym? Czy mi w ogóle na tym życiu jeszcze zależy? Sto pytań do... kiedyś był taki program w TV.

Kończę to pieprzenie. Mnóstwo tego mam w głowie - nadprodukcja.
Pa.
A a w ogóle nie pijam kawy

Patri widzę, że chyba póki co przeprowadzka Ci nie służy. Martwi mnie to. Co się dzieje?

To jest jakieś stare mieszkanie po kimś? Ja ostatnio też walczyłam z lodówką, ale myłam wszystko płynem do naczyń. I znów mam pełno wody na dnie, nie wiem czemu...

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość

Mój TŻ ma dziś urodziny, a ja nie mam nic dla niego. Zna sytuację i mówi, że wszystko jest ok., ale dla mnie nie jest... Nabędę jakiś mega tort i szampana, a prezent kiedy indziej... Poświętujemy godzinę, a później pewnie zarwę noc nad papierami.
Widzę, że bardzo podobnie jak u mnie to wszystko wygląda. Chociaż dzisiaj z racji zdanego egzaminu pozwoliłam sobie na wypicie piwa i obejrzenie meczu.

Cytat:
Napisane przez martuha20 Pokaż wiadomość
Dziewczyny , jak mi tutaj dobrze. Wszystko o czym piszecie jest mi bardzo bliskie. Jak bede na lapku napisze cos wiecej jesli pozwolicie
Generalnie wczorajszy dzien byl bardziej produktywny od poprzednich...
Pobudka, kapiel, zakupy na targu, sniadanie, pozmywanie naczyn, chwila relaksu z tz, przygotowanie leczo na obiad- mniamm, obiadek, umycie okien, a potem nauka z dosc dlugimi przerwami. Co mnie martwi bo poprawa juz w czwartek...

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Z czego masz poprawkę? Masz jeszcze troszkę czasu. Ja mam kolejny egzamin w piątek. W ogóle to witaj u nas

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Dylemacik:
1. Zapisałam się na kurs z Urzędu Pracy - pisałam o nim - "przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej, korzystanie z różnych metod poszukiwania pracy, identyfikacja własnych predyspozycji, wzmocnienie motywacji i wiary w siebie" plus 400 zł dla uczestnika. Kurs zaczyna się 7 października - za miesiąc.
2. Na oknie wystawy w perfumerii wisi kartka - przyjmą na 1/2 etatu - nie jest powiedziane, że natychmiast zostanę przyjęta przecież...

Pytanie: kisić ten miesiąc w oczekiwaniu na kurs - warunkiem przystąpienia jest bycie bezrobotnym, czy składać do perfumerii i "ryzykować" utratę statusu bezrobotnego - załapać się gdziekolwiek, bo potrzebne pieniądze?

Grrrr, jak ja nie lubię żyć w takim zawieszeniu.
Ja bym uderzała do perfumerii Sama wiesz jaką masz sytuację i że każdy grosz się przyda. Trzymam kciuki.

Cytat:
Napisane przez isza89 Pokaż wiadomość


GRATULACJE!!!
Dziękuję, nawet nie wiecie jak mi to dodało skrzydeł

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość

Marudź sobie marudź -zawsze lepiej sie wygadać ... Zresztą to wszystko jest mi bliskie - zmuszam sie żeby zachowywać jako taką energie i 'trzymać poziom" (choć minimalny) ale czasem mam wrażenie ze żyje na siłe


Żywiec





Druga aplikacja poszła w kierunku zgodnym z wykształceniem i w pewnym sensie doświadczeniem ... Nawet był odzew - mail automatyczny pani zajmująca się rekrutacją jest na urlopie
Plan mam taki żeby codziennie coś w tym temacie ruszyć. Choćby malutkie coś. Malusieńkie ...

Poza tym staram się wrócić do diety i ćwiczeń (jak bym chciała mieć to już za sobą - a tu 2 kroki do przodu, krok do tyłu i w kółko); próbuje ogarnąć mieszkanie i pranie ...

Gdzieś czai sie pisanie pracy ale ...
Też mam takie wrażenie często - żyję, bo muszę.

Trzymam kciuki za owocne poszukiwanie pracy. Praktyki to też ważna rzecz, od czegoś trzeba zacząć, lepsze to niż nic

Co do diety i ćwiczeń to możemy się wzajemnie motywować

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Żywiec jakoś teraz bardziej ogarnęłam Twoją sytuacje - i tym bardziej gratuluje egzaminu- niech to będzie pozytywny przełom
A co do studiow filologicznych - one sa obiektywnie trudniejsze od "normalnej humanistyki" - ja np poddałam się po pierwszym roku nie podchodząc nawet do pnja (ale akurat to była dobra decyzja bo angielski to nie moja bajka na tym poziomie a szkoła była taka sobie za to droga) ... Ale -poddałam się a Ty brniesz dalej i dajesz radę (co z tego że dłużej) Mój mąż juz 4 czy 5 rok próbuje skończyć studia inżynierskie i końca nie widać ... Oczywiście wszyscy sie czepiali i komentowali (powody jego problemów są po części zawinione a po czesci ma obiektywnego pecha/brak mu ślepokurzego szczęścia) - w każdym razie - wszyscy lekko dostali po nosie bo obecnie zarabia naprawdę dobrze i ma świetną prace w zawodzie (a zadecydowało o tym doświadczenie i umiejętności a nie dyplomy o które nikt nawet nie pytał) także jak już pisały dziewczyny - los się może odwrócić i jeszcze wyjdzie z tego coś pożytecznego
No


Dzięki za kolejne słowa wsparcia
Widocznie te studia nie były Ci pisane - może i mnie nie są? Tylko wciskam się tam na siłę znosząc upokorzenia wysłuchując jak to kaleczę język...
Gratuluję Twojemu mężowi, fajnie, że mu się udało

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Hej!
Powiodło się - dostałam rekomendację, do jutra muszę załatwić resztę formalności (czyli czeka mnie jeszcze siedzenie, a spałam 3,5 godziny, więc paaadam... ale jakoś się sprężę może...). I tak ostateczna decyzja zapadnie za 2 tygodnie i dopiero wtedy będą prawdziwe powody do radości. Ale nie jestem zadowolona z jakości mojej pracy i boję się, że to zaważy właśnie na tej kluczowej ocenie za 2 tyg.
Dziękuję za kciuki!
Super, gratuluję!!! Będzie dobrze - ja trzymam kciuki dalej
Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Na kurs się już zapisałam, dzień przed rozpoczęciem odbieram z Urzędu Pracy skierowanie.
A CV?
Krążyłam i dziś wokół tej perfumerii, ale jakoś odpycha mnie. Nie przeszłam nawet na druga stronę ulicy. Rodzą się myśli takie jak:
nie mam odpowiedniego ubrania, nie wyglądam dość dobrze, nie wiem czy chcę stawać się sprzedawcą, boję się, że jak już złoże, to nie powiem przecież - składam żeby wypróbować jak to jest złożyć podanie :/, że będę musiała określić kiedy mogłabym zacząć, że ugrzęznę gdzieś, gdzie na dłuższą metę nie chcę być, że przepadnie mi kurs, który może, choć nie musi, ruszyć mnie wreszcie z posad. Bo do tej pory działam w lęku, po omacku, o ile w ogóle działam. Emilce udało się zaktywizować mnie trochę, choć w zasadzie tylko w jej asyście, a i to nie było wolne od lęków, wątpliwości i chęci ucieczki.
Jestem już w stanie wysłać cv - nawet sama, a to było kiedyś niemożliwe (Iszka też coś o tym wie).
Chciałabym coś po moich studiach, bo to było wszystko bardzo ciekawe i wciągające, ale... znów stosy ale... nie pamiętam już tylu rzeczy!
No ciągle ta sama śpiewka i tyle. Sama się z niej nie uwolnię i już na zawszę pozostanę zatrudniona - o ile w ogóle - gdzies poza sferą swoich marzeń - wzdychając, że taka ze mnie beznadzieja.
Musze to przerwać, muszę, i wierzę w te jakieś głupie unijne kursy.

Bardzo miałam nadzieję na nowy start w życiu po tym szkoleniu, na którym miałam być z Ingą i Halimą. Zadzwonili i powiedzieli, że jestem za stara, bo absolwent to ktoś do 27 roku życia, mimo, że dopiero rok wcześniej skończyłam studia
I choć wierzyłam mocno, że to coś pomoże mi wystartować, tak się nie stało i pozostałam dalsze mnóstwo czasu w punkcie wyjścia, bez odwagi, żeby coś zmienić.

Jejku, też to przeoczyłam. Napisz więcej jak będziesz miała czas. Gratulacje!!

Bierz i to i to
Kurs trwa codziennie przez 4 godziny dziennie przez 3 tygodnie, z czego 2 sa rodzajem terapii grupowej czy warsztatów a jeden na poszukiwanie pracy z wykorzystaniem wiedzy z poprzednich dwóch tygodni.
Tak czy siak będę wychodzić z domu o stałej porze, a już samo to jest motywujące.
No i znów się zastanawiam czy nie uchwyciłam się tej zasłony dymnej, zeby czasem nie zacząć żyć. Ja naprawdę boję się powaznych stanowisk, na których wyszłaby moja niekompetencja. Po prostu wstydzę się braków i niedociągnieć w mojej wiedzy, a mam wrażenie, że składam się tylko z braków i niedociągnięć.



PS. Nie wlezę za chiny do tej perfumerii, czy to oznacza, że jestem wierna sobie?

-
Patri - Twoje argumenty to typowe wymówki. Przeczytaj je jeszcze raz i spójrz na nie obiektywnie. Ja wiem, że nic na siłę, ale wiesz, że z pracą ciężko, a Ty się wykręcasz tym, że nie masz odpowiedniego ubrania, co na pewno jest bzdurą. A jeśli nawet żyjesz w takim przekonaniu to jeśli nie pójdziesz do pracy to nigdy na to ubranie nie zarobisz. I koło się zamyka. Dobrze, że chociaż się zapisałaś na ten kurs. W takiej perfumerii nie musisz zabierać pracy do domu, mogłabyś sobie przypominać rzeczy ze studiów w międzyczasie i później startować na stanowiska które Cię interesują. Obawiam się, że obecnym podejściem nie ruszysz z miejsca, a chyba nie chcesz do końca tak żyć?
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam

---------- Dopisano o 00:27 ---------- Poprzedni post napisano o 00:23 ----------

Witaj Lynette Scavo Fajne te Twoje listy z dokładną godziną i minutami Ja bym pewnie nie była w stanie zapanować nad swoim dniem z taką dokładnością. Albo wyglądało by to tak : 9.00-24.00 - internet
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 03:15   #579
martuha20
Rozeznanie
 
Avatar martuha20
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 689
Odp: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Witajcie deszcz mnie obudzil...
Mam nadzieje ze w czwartek zdam i bede mogla na spokojnie usiasc i do Was napisac.
Ogolnie czuje sie lepiej, kop "na ostatnia minute" dziala i wczoraj sporo nauki nadrobilam. Jeszcze tylko dzis zostalo. Buzka

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

Maniaczka Yankee Candle

Jestem kierowcą
martuha20 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 08:54   #580
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość

Dużo smutku w tym, co piszesz, rezygnacji...
Przesyłam pozytywny ładunek
Brawo za kroczki o to chodzi

Ja też miałam żałobę po Harrym, choć historia skończyła się wstrętnie, cynicznie jakoś. W ogóle od jego wyjazdów przestało mi się podobać...
Dzięku za pozytywny ładunek - chyb podziałał bo mi lepiej
Co do Harry'ego to jak przeczytałam całość to wyszło ze on odpierwszych tomów wyjeżdżał (1-Australia, 2 Tajlandia) ale faktycznie najlepsze są te środkowe w Norwegii (moim zdaniem) .. Mi cały czas chodzi po głowie zakończenie ostatniego tomu - raczej oceniłabym je jako bardzo smutne ale chyba (niestety) prawdziwe ... nie miałam kontaktu z osobami uzależnionymi od narkotyków ale myśle że to realistyczne zakończenie ... Natomiast pocieszę Cie (mam nadzieje że nie zdradzajac przy tym za dużo) ze po researchu w necie na temat nowej ksiązki wychodzi że jednak chyba Harry przeżyje

[QUOTE=Konwalia11;42732816]

Odnośnie popularności praktyk też mam takie wrażenie (np w firmie męża) ...Ale dzieki za potwierdzenie mojego wrażenia
Natomiast mam wrażenie że moj wiek nie jest tu tak zaawansowany(bo tu często ludziom studia zajmują wiecej czasu) inna sprawa że jednak większość młodych Niemców zdobywa w czasie studiów doświadczenie ... Ech zobaczymy ....

Patri ja jednak bym radziła przemóc się i złożyć Cv - bo ostatecznie jak dostaniesz prace to wcale nie znaczy że musisz ją podjąć ...A będziesz miała konkret ... Po tygodniu/miesiącu jak ci nie będzie odpowiadać faktycznie to zawsze można zrezygnować ...
Tak mi radził M. i miał rację - a ja robiłąm troche jak Ty (dosłownie te same argumenty) i teraz żałuje że choćby właśnie do sklepu nie poszłam na miesiąc dwa ... Albo do kawiarni ... Zawsze teraz bym sie czuła lepiej i mogła sobie to wpisc w cv że jednak cos robiłam...
Ale nie robiłam wiec i tobie nie bede niczego narzucac

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość

U mnie też i mnie to mocno smuci, czuję się samotna, często nie mam do kogo (z dorosłych) buzi otworzyć

Też się próbuję trochę odchudzić, z marnym skutkiem, niestety


Mam podobnie, ale ja już nie chcę się podporządkowywać i udawać, że jestem inna, niż jestem, że mi to czy tamto nie przeszkadza. Tyle lat to robiłam a i tak nie udało mi się zbudowac trwałych relacji. Może ludzie wyczuwali jakiś fałsz w kontakcie ze mną... Nie wiem...
No niestety -gdyby nie net czułabym sie bardzo samotna ... Częścią problemu jest na pewno nowy kraj(ale czy nowy po ponad roku?) i zarazem brak jakiś okazji do poznawania ludzi - ale charakter też robi swoje ... Nie będę narzekać specjalnie - wyjechałam bo chciałam Przyjaciół w Pl na szczęście mam (choć z biegiem czasu jakby mniej) a tu pewnie sytuacja sie poprawi jak pójdę do pracy (oby

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość

Też mam takie wrażenie często - żyję, bo muszę.

Trzymam kciuki za owocne poszukiwanie pracy. Praktyki to też ważna rzecz, od czegoś trzeba zacząć, lepsze to niż nic

Co do diety i ćwiczeń to możemy się wzajemnie motywować


Dzięki za kolejne słowa wsparcia
Widocznie te studia nie były Ci pisane - może i mnie nie są? Tylko wciskam się tam na siłę znosząc upokorzenia wysłuchując jak to kaleczę język...
Gratuluję Twojemu mężowi, fajnie, że mu się udało
Dzięki za słowa wsparcia Odnośnie diety/ćwiczeń to ja już się odchudzam od prawie roku wiec obawiam się ze jadę na resztkach motywacji a jeszcze sporo mi zostało... No inna sprawa że jest o niebo (12 kg) lepiej niż rok temu - więc grzechem byłoby narzekać
Obawiam się że znowu po swojemu odwracasz moje słowa i deprecjonujesz siebie i swoje osiągnięcia ... Wiec powtórzę dobitniej : Ty dobrnęłaś do ostatniego semestru co oznacza że ileś tam egzaminów praktycznych z języka zdałaś, ja nie podeszlam do pierwszego bo szans na zdanie części ustnej nie miałam żadnych (czego dowodzi wynik CAE po latach - w mówieniu i tak byłam pod kreską choć zdałam Napisałam to żeby Ci na swoim przykładzie pokazać że miejsce w którym jesteś już dowodzi że na te studia sie nadajesz bo inni (ja) nie mieli szans dobrnąc tak daleko
A w ogóle to myślę ze powinnaś spróbować pracować nad swoim podejściem do sytuacji jak inni Cie chwala Bo mam wrażenie że jest tak że przyjmujesz każdy negatywny komentarz do swojej osoby ale negujesz wszelkie pozytywy (bądź doszukujesz się ukrytych sensów)

Ale jestem taka mądra bo sama dochodzę do wniosku że trzeba się cenić i przyjmowac komplementy z wiarą i radością a nie podejrzliwością
Mam ostatnio trening - ludzie mnie chwala że lepiej wyglądam a ja długo miałam na końcu języka (czasem dalej tak mówię) "to jeszcze nie to , jeszcze muszę schudnąć , to dopiero początek itd" ale jednak staram się tak nie mówić bo to bez sensu i deprecjonuje to co już osiagnełam (a walka wcale nie była łatwa i dużo mnie kosztowała)

Myśle że trzeba nam trochę relatywizmu - to że innym pewne rzeczy przychodzą z łatwoscią nie znaczy że dla nas są one łatwe (np niektórzy nie maja problemu z mówieniem w obcym jezyku-akcent im "wchodzi" sam itd, niektórzy poprostu są szczupli/kochaja sport etc) Ale ludzie są różni - i trzeba siebie oceniać (doceniać) za osiągnięcie pewnych rzeczy w kontekście tego ile nas to kosztowało i ile pracy w to włożyliśmy

---------- Dopisano o 09:54 ---------- Poprzedni post napisano o 09:43 ----------

Jak pewnie widać wrócił optymizm (nawet jeśli trochę na siłę i troche sobie właściwe podejście wmawiam - to ostatecznie nawet kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą
Wstać o 6 się nie udało (wyszła 8) ale M. też nabrał takiej chęci (i też poległ) wiec jutro kolektywnie umieścimy budzik na drugim końcu pokoju

Za to wczoraj skończyłam z powakacyjnym praniem/porządkowaniem, poćwiczyłam (zeszło mi do 22 zeby się do tego zebrać ale jednak), dietę trzymam z powrotem już 2 dzień (drugie wow)... Dokumenty rekrutacyjne nabierają mocy prawnej ...
Dziś wracam do niemieckiego i może coś jeszcze dołożę ...O i pójde pobiegać Do tego mam plan żeby poczytać trochę o rozmowach kwalifikacyjnych na tutejszym gruncie ..Czyli po mału, małymi kroczkami wracam do trybu nieurlopowego

Edytowane przez Joanna XL
Czas edycji: 2013-09-11 o 08:48
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 10:44   #581
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Mam zaległości w wątku, ale podczas ostatniej edycji rzuciły mi się w oczy słowa JoannaXL o wybaczaniu sobie, jak znalazł mogę do niego nawiązać.

Imo, aby to było prawdziwe trzeba wiedzieć co wybaczyć. Nie ogólnie "wszystko to co złe", ale konkretnie, co tak naprawdę. Bo podświadomie będzie się czuło, że nie ma wybaczenia, bo tak naprawdę nie było żadnych przeprosin i skruchy, a zadra, która tak boli, dalej w nas tkwi, tyle że oklejona plasterkiem.

W weekend wybaczyłam sobie kolejną porcję "grzeszków". W zasadzie jeden, ale raczej śmiertelny (przenośnia naprawdę świetnie oddaje skalę tego przewinienia) - to, że pozwalałam się krzywdzić. Wiem, brzmi trochę jak frazes, ale emocje, które to odkrycie wywołało, potwierdzają, że to nie frazes tylko głęboka i bolesna prawda.

Czytając różne wątki na Intymnie praktycznie w każdym można znaleźć "rady" o konieczności poprawy komunikacji w związku. Tak, u mnie też leżała i kwiczała, i dlatego mój "domek z kart" runął przed niemal rokiem. Nic nowego, wiem o tym już od dobrych paru miesięcy. Ale w weekend odkryłam, że komunikacji brakowało także w znacznie ważniejszym związku - z samą sobą.

Uff. Kopnięcie. Przypomniała się niby-decyzja sprzed lat, podjęta w taki typowo prokrastynacyjny sposób - przez unikanie podjęcia decyzji. Zamykanie oczu, brak wiary w siebie. Taaak... Brak wiary to dopiero później nastąpił. Dzień po dniu, krok za krokiem. Decyzje podjęte ze strachu pozbawiają nas mocy! Aż mnie kopnęło, gdy zrozumiałam jak bardzo, i na jak długo.

Kusi mnie, by zawiesić to zdanie nad łóżkiem, choć i tak powtarzam je w myślach bardzo często. I co i raz znajduję jego inną realizację w swoim życiu. Choć myślę, że tej ostatniej nic nie przebije. Klepię ją, by nie zapomnieć. Taka druga część zdania Feel the fear and do it anyway , bo jak nie, to wiesz co się stanie... pozbawiają nas mocy (i tu wizualizacja jak z horroru ).

*to be continued, some day, somewhere, when I have more time to spendt
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-09-11 o 10:47
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-09-11, 10:59   #582
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Dzięki za słowa wsparcia Odnośnie diety/ćwiczeń to ja już się odchudzam od prawie roku wiec obawiam się ze jadę na resztkach motywacji a jeszcze sporo mi zostało... No inna sprawa że jest o niebo (12 kg) lepiej niż rok temu - więc grzechem byłoby narzekać
Obawiam się że znowu po swojemu odwracasz moje słowa i deprecjonujesz siebie i swoje osiągnięcia ... Wiec powtórzę dobitniej : Ty dobrnęłaś do ostatniego semestru co oznacza że ileś tam egzaminów praktycznych z języka zdałaś, ja nie podeszlam do pierwszego bo szans na zdanie części ustnej nie miałam żadnych (czego dowodzi wynik CAE po latach - w mówieniu i tak byłam pod kreską choć zdałam Napisałam to żeby Ci na swoim przykładzie pokazać że miejsce w którym jesteś już dowodzi że na te studia sie nadajesz bo inni (ja) nie mieli szans dobrnąc tak daleko
A w ogóle to myślę ze powinnaś spróbować pracować nad swoim podejściem do sytuacji jak inni Cie chwala Bo mam wrażenie że jest tak że przyjmujesz każdy negatywny komentarz do swojej osoby ale negujesz wszelkie pozytywy (bądź doszukujesz się ukrytych sensów)

Ale jestem taka mądra bo sama dochodzę do wniosku że trzeba się cenić i przyjmowac komplementy z wiarą i radością a nie podejrzliwością
Mam ostatnio trening - ludzie mnie chwala że lepiej wyglądam a ja długo miałam na końcu języka (czasem dalej tak mówię) "to jeszcze nie to , jeszcze muszę schudnąć , to dopiero początek itd" ale jednak staram się tak nie mówić bo to bez sensu i deprecjonuje to co już osiagnełam (a walka wcale nie była łatwa i dużo mnie kosztowała)

Myśle że trzeba nam trochę relatywizmu - to że innym pewne rzeczy przychodzą z łatwoscią nie znaczy że dla nas są one łatwe (np niektórzy nie maja problemu z mówieniem w obcym jezyku-akcent im "wchodzi" sam itd, niektórzy poprostu są szczupli/kochaja sport etc) Ale ludzie są różni - i trzeba siebie oceniać (doceniać) za osiągnięcie pewnych rzeczy w kontekście tego ile nas to kosztowało i ile pracy w to włożyliśmy

---------- Dopisano o 09:54 ---------- Poprzedni post napisano o 09:43 ----------

Jak pewnie widać wrócił optymizm (nawet jeśli trochę na siłę i troche sobie właściwe podejście wmawiam - to ostatecznie nawet kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą
Wstać o 6 się nie udało (wyszła 8) ale M. też nabrał takiej chęci (i też poległ) wiec jutro kolektywnie umieścimy budzik na drugim końcu pokoju

Za to wczoraj skończyłam z powakacyjnym praniem/porządkowaniem, poćwiczyłam (zeszło mi do 22 zeby się do tego zebrać ale jednak), dietę trzymam z powrotem już 2 dzień (drugie wow)... Dokumenty rekrutacyjne nabierają mocy prawnej ...
Dziś wracam do niemieckiego i może coś jeszcze dołożę ...O i pójde pobiegać Do tego mam plan żeby poczytać trochę o rozmowach kwalifikacyjnych na tutejszym gruncie ..Czyli po mału, małymi kroczkami wracam do trybu nieurlopowego
12 kg? Wow, jak to zrobiłaś?

Masz/macie rację i już nawet skąd to deprecjonowanie się bierze. Otóż byłam na weekend w domu i niby mama nie miała większych pretensji i mówię jej, że pracowałam nad tym od lipca, nie robiłam sobie przerwy, wakacji itp. i naprawdę się uczyłam. Jej odp.: "widocznie za mało". Dzwonię do niej wczoraj pochwalić się, że dostałam 5. A co ona na to? - "nie można było tak od razu?". No i jak tu mieć wysoką samoocenę i cieszyć się z sukcesów?

Widzę, idziesz z zadaniami jak burza. Mnie dzisiaj czeka mycie umywalki, pranie ręczne bielizny, pranie w pralce, depilacja, obiad i nauka.
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 11:40   #583
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 195
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Hej Dziewczyny, witam się deszczowo, u mnie szaro-buro-listopadowo, słońca brak i zimno. Dzisiaj rano udało mi się wszystko piorunem zrobić, po odwiezieniu małych byłam 15 minut przed czasem w domu, zabrałam się za uczenie się. Niestety, poległam na drugiej przerwie i z 15 minut zrobiłam 45 Siadłam sobie na te 15 minut i pomyślałam, że przeczytam, co tam na Forum i będę mieć część przeczytane i w południe będzie mi łatwiej odpisywać. Jak widać, moje myślenie się zakrzywiło I zamiast przeczytac tylko wątek prokrasti to weszłam w inny, tak "na minutkę" no i przeczytałam cały Wniosek dla mnie: krótkie przerwy w nauce NIE mogą być spędzane przy Internecie. Bo nie jestem w stanie się oprzeć swojemu chciejstwu i je przedłużam.

I jeszcze jeden wniosek: lepiej, abym śniadania dla dzieci robiła prostsze a nie takie fikuśne, które im się bardzo podobają. Wystarczy, żeby zjedli i w miarę im smakowało. Szybkie śniadanie to zaoszczędzone z 15 minut stania w kuchni z samego rana. Jutro wogóle muszę coś wykombinować szybkiego, bo wychodzimy o 6-tej z domu, no taki układ, że musimy i już. Będą musieli zjeść coś w samochodzie

Dobra, moje rozliczenie połowy dnia:
Mój plan na jutro:
05:30-06:00 prysznic, ścielenie, lekka tapeta (podkład, tusz)
06:00-07:30 śniadanie I dla dzieci, przygotować, śniadanie II dla dzieci, szlaczki
07:30-08:30 odwieźć do przedszkola

08:30-12:15 nauka 4 x 45+15 - częściowo wykonane bo zamiast 3 godzin to uczyłam się w sumie około 2:15 - teraz też wcześniej zrobiłam przerwę i wczesniej zjadłam II śniadanie bo byłam max głodna (rano nie jadłam)

Plan na drugą połowę dnia
12:45 - 15:15 nauka 2 x 45+15 + 1 x 30
15:15 - 16:30 odebranie dzieci
16:30-18:00 agendy, wyklejanka plastelina, szlaczki, przygotowanie obiadokolacji
18:00 - 19:30 zjedzenie obiadokolacji, ogarnięcie kuchni i przedpokoju i toalety, mam nadzieję, że umycie i położenie dzieci weźmie mąż
19:30-20:00 prysznic, pięty
20:00-21:00 forum, podsumowanie dnia, planowanie czwartku
Do łóżka podręcznik.

Ok, zaplanowane, to teraz mogę poodpisywać

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
A a w ogóle nie pijam kawy
Też nie pijam, serducho mi wali po kawie za mocno. Czasem, raz na sto lat piję słabiutką, z dużą ilością mleka.

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Patri - Twoje argumenty to typowe wymówki. Przeczytaj je jeszcze raz i spójrz na nie obiektywnie. Ja wiem, że nic na siłę, ale wiesz, że z pracą ciężko, a Ty się wykręcasz tym, że nie masz odpowiedniego ubrania, co na pewno jest bzdurą. A jeśli nawet żyjesz w takim przekonaniu to jeśli nie pójdziesz do pracy to nigdy na to ubranie nie zarobisz. I koło się zamyka. Dobrze, że chociaż się zapisałaś na ten kurs. W takiej perfumerii nie musisz zabierać pracy do domu, mogłabyś sobie przypominać rzeczy ze studiów w międzyczasie i później startować na stanowiska które Cię interesują. Obawiam się, że obecnym podejściem nie ruszysz z miejsca, a chyba nie chcesz do końca tak żyć?
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam
Wiesz, Żywiec, choć te słowa nie są do mnie, to ja nieraz tez sobie wkręcam coś, szukam wymówek i się zapętlam, jakos tak do siebie wzięłam te słowa Twoje i dziękuję, że je napisałaś choć wcale mi się miło tego nie czytało


Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Witaj Lynette Scavo Fajne te Twoje listy z dokładną godziną i minutami Ja bym pewnie nie była w stanie zapanować nad swoim dniem z taką dokładnością. Albo wyglądało by to tak : 9.00-24.00 - internet
No ja co rusz mam obsunięcia, przesunięcia, zasiedzenia itd ale pisanie z godzinami pomaga mi jakoś rezerować odpowiednią (albo prawie odpowiednią) ilośc czasu. Jak wypisuję sobie tylko listę to wpoisuję sobie za dużo spraw, jestem sfrustrowana i rzucam planowanie. Pisanie godzin mi pomaga i czuję, że niektóre przedziały czasowe mam dobrze, rozsądnie zagospodarowane, wiem co mam robić itd (po przywiezieniu dzieci, po położeniu ich spać) ale są takie, gdzie się motam i tam chyba potrzebuję b.szczegółowego planowania.





[QUOTE=Konwalia11;42732816]



Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość

Masz/macie rację i już nawet skąd to deprecjonowanie się bierze. Otóż byłam na weekend w domu i niby mama nie miała większych pretensji i mówię jej, że pracowałam nad tym od lipca, nie robiłam sobie przerwy, wakacji itp. i naprawdę się uczyłam. Jej odp.: "widocznie za mało". Dzwonię do niej wczoraj pochwalić się, że dostałam 5. A co ona na to? - "nie można było tak od razu?". No i jak tu mieć wysoką samoocenę i cieszyć się z sukcesów?
Czy my mamy jedną matkę Moja mówi tak samo!!!!!!!!!!!! Więc o niczym jej nie informuję, o niczym nie mówię, jak nie zapyta wprost to się nie dowiaduje itd. Jak mnie krytykuje to najczęściej mówię coś w stylu "Rani mnie to" "chciałabym usłyszeć "Cudownie córciu że zdałaś"". Ogólnie kontakty ja i moja mama to dramat komunikacyjny, ale póki nie nabiorę więcej wprawy w rozpoznawianiu swoich uczuć i ich wyrażaniu wolę poprostu nie dostarczać jej powodów do wygłaszania takich niszczących komentarzy... Jestem dorosła i nie chcę, aby mojej mamy raniące komentarze mnie niszczyły.

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Mnie dzisiaj czeka mycie umywalki, pranie ręczne bielizny, pranie w pralce, depilacja, obiad i nauka.
Powodzenia w realizacji zadań
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 12:07   #584
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Witam i ja.
U mnie pogoda typowo brytyjska, leje tak ze az dzwieki kropel rozbijanych o okno przebijaja sie przez dzwieki z moich malych sluchawek. Senny dzien.

Wczoraj dluugo rozmawialismy, a na koniec obejrzelismy Anastazje jako bajke na rozluznienie...bajke o tym, ze mozna marzyc i snic, a gdy sie wyjatkowo dlugo i cierpliwie probuje, marzenia sie spelniaja.

Za tydzien maz mnie opusci na dlugie miesiace znow wrocimy do skejpowych rutyn. Dobrze, ze bede miec duzo pracy to moze bedzie latwiej to przetrwac. Byle do Marca, wtedy sie okaze, czy wracamy do Pl na zawsze, czy na zawsze ja opuszczamy... bo nie chce mi sie wierzyc, ze da sie zostawic magiczno-mgliste San Francisco dla klasycznej Warszawy...a moze i mozna ? Zobaczymy.

Emilko - gratulacje, pamietaj ze nasze odczucia sa zawsze gorsze niz odczucia innych!

Zywiec - mam nadzieje, ze tak dobrze zdany egzamin sprawil, ze odsyzkalas wiare w sibeie oby tak dalej!

Lynette - pieknie zaczelas, trzymam kciuki by dale jtak bylo tylko 21 dni i nasz organizm przwyknie do nowych zadan, zachowan. Wtedy bedzie duzo latwiej panowac nad przestrzenia i obowiazkami.
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 12:10   #585
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 488
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Witam Was jesiennie
Odzyłam trochę, uspokoiłam się wewnętrznie odrobinę (wyjazd nad b. ciepłe morze był pomocny) i już nie odrzuca mnie tak myśl o dzieleniu się z innymi ludźmi swoimi myślami (aczkolwiek fejs nadal wyłączony, zaczynam mieć wobec niego jakiś love-hate stosunek).

Przywituję się też z nowymi dziewczynami


Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Otoz albo osiagnelam najwiekszy poziom duchowego oswiecenia i niedlugo przeistocze sie w Budde (wersja zaiste malo prawdopodobna) albo zaczynam powoli staczac sie na dno.
Otoz ogarnia mnie coraz wieksza obojetnosc wobec swiata zewnetrznego.
Niby jest to lepsze niz ciagle stresowanie sie przyszloscia i przeszloscia i zycie w napieciu i strachu.
Ale chyba ten stres dawal mi jakiegos tam kopa - bo co ludzie powiedza, bo co to bedzie, bo tak trzeba itp. - wszystko to powodowalo, ze robilam jednak swoje.
Przypuszczam, ze moje obecne odretwienie spowodowane jest wchlanianiem ostatnio duzej ilosci ksiazek na temat wzglednosci rzeczy. I chyba cos zle zrozumialam najwyrazniej, bo owszem, psychiczne napiecie znika, ale znika rowniez chcec do podejmowania jakiegokolwiek dzialania.
Wiesz, strzeliłaś mnie tym zdaniem prosto w czoło. Mam tak również, właściwie tylko dwa stany mi towarzyszą:
stan A - kiedy jestem spokojna i wyluzowana, a chęci do działania zero
stan B - kiedy mam dużo chęci i (złego) stresu (chęci BO stres lub stres BO chęci - właściwie wszystko jedno co jest przyczyną a co skutkiem).
Mam jakiś przełącznik z A do B i na odwrót, ale bardzo rzadko zdarzają mi się sytuacje, kiedy chcę i mogę i jest tak cudownie i chwilo trwaj. A to sprawia, że działanie z pasją, "robienie zawodowo rzeczy, które się lubi" itd właściwie jest dla mnie niedostępne. Bo co z tego, że lubię coś robić, skoro jak tylko się za to zabieram, pojawiają się czarne myśli, stres, zniechęcenie, a w końcu znielubienie totalne tego, co miało mi sprawiać przyjemność?

Okropne jakieś fatum.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Dylemacik:
1. Zapisałam się na kurs z Urzędu Pracy - pisałam o nim - "przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej, korzystanie z różnych metod poszukiwania pracy, identyfikacja własnych predyspozycji, wzmocnienie motywacji i wiary w siebie" plus 400 zł dla uczestnika. Kurs zaczyna się 7 października - za miesiąc.
2. Na oknie wystawy w perfumerii wisi kartka - przyjmą na 1/2 etatu - nie jest powiedziane, że natychmiast zostanę przyjęta przecież...

Pytanie: kisić ten miesiąc w oczekiwaniu na kurs - warunkiem przystąpienia jest bycie bezrobotnym, czy składać do perfumerii i "ryzykować" utratę statusu bezrobotnego - załapać się gdziekolwiek, bo potrzebne pieniądze?

Grrrr, jak ja nie lubię żyć w takim zawieszeniu.
Znam te myśli i ten stan i już nauczyłam się go identyfikować jako szkodliwy. Mówię o tym "kiszeniu". A, poczekam, po kolei, może to i jakaś okazja, ale co to za okazja - wymówki, wymówki, wymówki.

Przeczytałam gdzieś (w WO?) motto życiowe kobiety, która jest obecnie na jakimś hajl level stanowisku w FB zdaje się, albo innej wielkiej firmy. Brzmi ono: Gdy oferują ci miejsce w rakiecie, nie pytaj o rodzaj siedzenia. Czyli żeby korzystać z absolutnie każdej okazji do posuwania się naprzód.

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny!

Nie odniosę się do Waszych wypowiedzi, jednak czytam Was na bieżąco.
Kibicuję tym z Was, które prowadzą potyczki z kampanią wrześniową i tym z Was, którzy prowadzą potyczki pracowe.

Żałuję, że nie mogę spędzić więcej czasu i wejść w wątek, ale mam kupę roboty związaną z zakładaniem firmy i własnymi poprawkami.

W każdym razie trzymam kciuki za wszystkie Wasze plany
A mogę spytać jakim rodzajem działalności będizesz się zajmować?

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Poproszę

Aha Dzięki za wyjasnienie

Na kurs się już zapisałam, dzień przed rozpoczęciem odbieram z Urzędu Pracy skierowanie.
A CV?
Krążyłam i dziś wokół tej perfumerii, ale jakoś odpycha mnie. Nie przeszłam nawet na druga stronę ulicy. Rodzą się myśli takie jak:
nie mam odpowiedniego ubrania, nie wyglądam dość dobrze, nie wiem czy chcę stawać się sprzedawcą, boję się, że jak już złoże, to nie powiem przecież - składam żeby wypróbować jak to jest złożyć podanie :/, że będę musiała określić kiedy mogłabym zacząć, że ugrzęznę gdzieś, gdzie na dłuższą metę nie chcę być, że przepadnie mi kurs, który może, choć nie musi, ruszyć mnie wreszcie z posad. Bo do tej pory działam w lęku, po omacku, o ile w ogóle działam. Emilce udało się zaktywizować mnie trochę, choć w zasadzie tylko w jej asyście, a i to nie było wolne od lęków, wątpliwości i chęci ucieczki.
Jestem już w stanie wysłać cv - nawet sama, a to było kiedyś niemożliwe (Iszka też coś o tym wie). :
Powiem w trzech słowach: za dużo myślisz

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam ochote wykorzystać jesień i dobić jakoś bezboleśnie do Bożego Narodzenia. Zapisałam się już na jeden kurs (angielski), za jakiś czas mam nadzieje zapisać się na drugi (wymarzony). Kupiłam tez bilety na koncert symfoniczny i balet, od października będę też chodzić na sport (myslę o basenie, pilatesie, moze jakis tańcach... zobaczymy).
Nie mam pomysłu na polepszanie kompetencji zawodowych, na tym polu czuję jałowość.
Chciałabym też pochodzić na spotkania autorskie i podróżnicze - w sumie b. rzadko do tej pory na takich bywałam. Niedługo idę na drugi urlop i boję się, że jak wrócę, przywita mnie jesień w pełni i smutek.
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-09-11, 12:21   #586
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Hej!
Napiszę tylko szybko, że załatwiłam formalności i idę spać


Nebulko, czyli jednak decyzja zapadła odnośnie pracy... W ogóle gratuluję Twojej oferty - wielkie wow!

Fairy, fajnie, że znów jesteś
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 13:37   #587
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Ach, chciałam jeszcze dopisać.
Te weekendowe emocje trochę uporządkowały pewne sprawy. Myśli, które obracane i międlone, dotychczas wywoływały niepowstrzymany wylew łez (również w sytuacjach "niekomfortowych"), przestały być tak groźne. Mimo, że oczy jeszcze się szklą, to jednak łzy już nie płyną. Za to pojawiło się ciężkie westchnienie "i co ja mam z tym zrobić". Czyli pozytywnie. (imo)
Choć pewnie zostało jeszcze trochę spraw do wyjaśnienia. No nic, muszę poczekać na kolejny "błysk". A w międzyczasie myśleć, zadawać sobie "głębokie" pytania, słuchać innych, bo czasem mogą zauważyć dużo więcej, albo lepiej odczytać to, co mówię swoim zachowaniem, choć mi się wydaje, że mówię zupełnie co innego. Po swojemu analizować.
Najważniejsze, by nie uciekać, a stawiać światu czoła.

O kurczę.
Pisząc te słowa ("na brudno" - w zeszycie, tak, "założyłam" sic!) odkryłam, że chyba stchórzyłam. Czyżby ten oczekiwany błysk nadszedł tak szybko. Koniecznie muszę się lepiej poznać , zanim się dalej skrzywdzę.

Czasem odnoszę wrażenie, że zaprzeczam sama sobie z "dnia wczorajszego" i stanowię idealny obraz spotykanego podpisu "Powyższy post przedstawia pogląd użytkownika w danej chwili i nie może byś wykorzystany przeciwko niemu w innym terminie oraz w innej sprawie." Przyszła mi do głowy myśl, ze moje pisanie o pewnych rzeczach ma moc sprawczą - tyle że odwrotności :/ Jakbym z chwilą zapisania obracała zdarzenia i przemyślenia w proch. Prawda pewnie jest pośrodku. Czyli, że dopóki nie zapiszę to umiem siebie skutecznie okłamywać, a jak spojrzę z boku (choćby i małego) to okazuje się, że to nie jest do końca to, co miałam na myśli. Widać werbalizacja wciąż słabo mi przychodzi, skutecznie zafałszowuję swoje myśli. "Szczera" ze sobą jestem w działaniach, tyle że te działania trzeba odpowiednio zinterpretować, bo często wydają się bardzo irracjonalne. A to nie brak logiki mną rządzi, tylko nieznajomość prawdziwych motywów. Zakręciłam się pod koniec jak świński ogonek.

Miłego popołudnia
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 13:41   #588
isza89
tree hugger
 
Avatar isza89
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: wild west
Wiadomości: 1 444
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

znowu czuję się źle
__________________
Nie potrafię zmierzyć się z codziennością, choć nadal zdarza mi się wierzyć w cuda i marzyć o lataniu.
isza89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 16:16   #589
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 195
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Isza, przytulam

------------------------------------------------------------------
Przyszłam się wyżalić, czy raczej "wypisać". Nagle siadł mi humor i to jakos tak bardzo. Najpierw ochrzaniłam na czym świat stoi domokrążców (próbowali sprzedać sąsiadce 70+ jakieś badziewne perfumy za stówę) że chcą oszukać starszą panią. Potem pokłóciłam się telefonicznie z mężem. Od 24 września do konca czerwca dwa razy w tygodniu będzie wychodził rano i wracał po 20-tej, więc całkowite obskoczenie dzieci to będzie moja broszka. Złoszczę się. Potem ochrzaniłam dwie kobity które źle (bardzo źle, bo zablokowały przejazd na niewielkiej osiedlowej uliczce) zaparkowały, byłam złośliwa itd. Wcale mi nie jest lepiej, a nawet gorzej. Zaczęłam popadać w jakies takie głupie myślenie, a tego nie chcę. Chcę wrócić na właściwy tor i dalej realizowac zadania które są przede mną na dzisiaj. Na domiar złego spóźniłam się z płatnością i mam do zapłaty karę - 50zł. No i zablokowałam sobie dostęp elektroniczny do banku. No i po zapłacie kart kredytowych (a PRZED zapłatą czynszu...) mamy na koncie bieżącym 1.100zł. Na czynsz potrzebuję ok.500. Na gwałt potrzebuję też kupić fotelik dla młodszego, poprzedni jest już za mały i wagowo i wzrostowo, i tak przeciągam ten zakup od zeszłej zimy :-( Następny wpływ gotówki 10-go października. Mam zły humor bardzo. Smutno mi i wogóle.
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 17:21   #590
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
12 kg? Wow, jak to zrobiłaś?

Masz/macie rację i już nawet skąd to deprecjonowanie się bierze. Otóż byłam na weekend w domu i niby mama nie miała większych pretensji i mówię jej, że pracowałam nad tym od lipca, nie robiłam sobie przerwy, wakacji itp. i naprawdę się uczyłam. Jej odp.: "widocznie za mało". Dzwonię do niej wczoraj pochwalić się, że dostałam 5. A co ona na to? - "nie można było tak od razu?". No i jak tu mieć wysoką samoocenę i cieszyć się z sukcesów?

Widzę, idziesz z zadaniami jak burza. Mnie dzisiaj czeka mycie umywalki, pranie ręczne bielizny, pranie w pralce, depilacja, obiad i nauka.
Nieco ponad 12 -ale miałam z czego chudnąć Jak? W bólu i łzach bo kocham jeść i nienawidze ruszać się z kanapy (chyba że do lodówki) Ćwiczenia/bieganie , zdrowe odżywianie (żadne diety nie dały sensownych efektów, choć próbuje od 15 lat schudnąć ) i wizażowe wątki odchudzajace (to tak odkryłam wizaż Tak czy owak jestem gdzie jestem -drugie tyle przede mną

Z zadaniami posuwam się jak ślimak raczej niz jak burza ... Choć dziś jest lepiej niż wczoraj każdego dnia jest nieco lepiej...

Co do mamy i jej komentarzy - mogłabym Ci powiedzieć że Twoja samoocena nie może zależeć od jej opinii, że nasi rodzice prezentuja często metode wychowawczą "chwalić oszczędnie, motywować wymagając coraz więcej", że to Twoje życie, że jestes dorosła ...
Tyle że do emocjonalnego uniezależnienia od opinii rodziców trzeba dorosnać - ja jestem chyba parę lat starsza a dopiero do tego dojrzewam (nie dawno zauważyłam że to co robię robię żeby spełnić oczekiwania mojej matki ,/albo wbrew niej/ że jest głównym punktem odniesienia przy podejmowaniu życiowych decyzji itd) Nie zmienisz tego na siłę - ale może zacznij o tym myśleć ... Twoja(moja) mama ma swoje życie, my swoje - i to Ty będziesz musiała z sobą wytrzymać następne 60-80 lat i ponosić konsekwencje swoich decyzji/cieszyć sie z sukcesów itd... Fajnie jakby mamy były wspierające itd ale raczej się juz tego nie nauczą Najwyżej możemy traktować nasze dzieci in spe tak jakbyśmy chciały być same traktowane (moje mocne postanowienie). .. A aprobaty dla swoich działań i docenienia sukcesów trzeba szukać w sobie (to przede wszystkim) oraz w partnerze (bo go wybieramy świadomie a rodziców dostajemy z przydziału)...
Osobiście mam to szczęście ze mój partner mówi mi wszystko to co zawsze chciałam usłyszeć od mamy (a nawet więcej)... Jest moim największym fanem i dzięki niemu zaczynam postrzegać siebie jako wartościową jednostkę (bez względu na to co osiągam/nie osiągam). Warto skupić się na tym co dobre a opinie dołujące puszczać mimo uszu ... NIestety w przypadku rodziców to b. trudne

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Wniosek dla mnie: krótkie przerwy w nauce NIE mogą być spędzane przy Internecie. Bo nie jestem w stanie się oprzeć swojemu chciejstwu i je przedłużam

Czy my mamy jedną matkę Moja mówi tak samo!!!!!!!!!!!! Więc o niczym jej nie informuję, o niczym nie mówię, jak nie zapyta wprost to się nie dowiaduje itd. Jak mnie krytykuje to najczęściej mówię coś w stylu "Rani mnie to" "chciałabym usłyszeć "Cudownie córciu że zdałaś"". Ogólnie kontakty ja i moja mama to dramat komunikacyjny, ale póki nie nabiorę więcej wprawy w rozpoznawianiu swoich uczuć i ich wyrażaniu wolę poprostu nie dostarczać jej powodów do wygłaszania takich niszczących komentarzy... Jestem dorosła i nie chcę, aby mojej mamy raniące komentarze mnie niszczyły.

Powodzenia w realizacji zadań
Podpisuje sie pod tym Paradoksalnie moje relacje z mamą wkroczyły w lepszą fazę odkąd zaczęłam ją traktować jak przyjaciółkę - wiadomo wyraża swoja opinię ale to tylko opinia drugiej osoby a nie jakiegoś tam guru...A o pewnych rzeczach nie mówię bo i po co Zresztą jak tak zaczęłam patrzeć na moją rodzicielkę z dystansu to dotarło do mnie że choć można ja uznać za kobietę sukcesu to sama się tak nie odbiera i nie do końca/wcale nie jest zadowolona z miejsca w jakim się znajduje zawodowo (co jest głupotą bo bardzo dużo osiągnęła) oraz emocjonalnie (no tu to może) - myśle że nie ocenia siebie jako osoby szczęśliwej, spełnionej i pogodzonej ze sobą i światem wiec dlaczego miałaby oceniać i decydować o moim życiu? Traktować jej uwagi jako prawdy oświecone to głupota bo nie doprowadziły jej do celu który by chciała/ja bym chciała osiagnąć...
I ja chyba też zakręciłam się jak ten świński ogonek

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Isza, przytulam

------------------------------------------------------------------
Przyszłam się wyżalić, czy raczej "wypisać". Nagle siadł mi humor i to jakos tak bardzo. Najpierw ochrzaniłam na czym świat stoi domokrążców (próbowali sprzedać sąsiadce 70+ jakieś badziewne perfumy za stówę) że chcą oszukać starszą panią. Potem pokłóciłam się telefonicznie z mężem. Od 24 września do konca czerwca dwa razy w tygodniu będzie wychodził rano i wracał po 20-tej, więc całkowite obskoczenie dzieci to będzie moja broszka. Złoszczę się. Potem ochrzaniłam dwie kobity które źle (bardzo źle, bo zablokowały przejazd na niewielkiej osiedlowej uliczce) zaparkowały, byłam złośliwa itd. Wcale mi nie jest lepiej, a nawet gorzej. Zaczęłam popadać w jakies takie głupie myślenie, a tego nie chcę. Chcę wrócić na właściwy tor i dalej realizowac zadania które są przede mną na dzisiaj. Na domiar złego spóźniłam się z płatnością i mam do zapłaty karę - 50zł. No i zablokowałam sobie dostęp elektroniczny do banku. No i po zapłacie kart kredytowych (a PRZED zapłatą czynszu...) mamy na koncie bieżącym 1.100zł. Na czynsz potrzebuję ok.500. Na gwałt potrzebuję też kupić fotelik dla młodszego, poprzedni jest już za mały i wagowo i wzrostowo, i tak przeciągam ten zakup od zeszłej zimy :-( Następny wpływ gotówki 10-go października. Mam zły humor bardzo. Smutno mi i wogóle.
No tak jak się wali to wszystko na ram - trzymaj się A co do kasy - może tytułu królowej oszczędzania nie dostane - ale przeciez zawsze masz karty kredytowe jakby co ... Mnie ratowały przez całe dorosłe życie w Pl a i teraz czasem skorzystam - niestety niektórych kasa się nie trzyma Życzę ci dużo spokoju i pogody ducha i przesyłam powiedzenie mojej babci "jak przetrzymasz gradobicie, będziesz miała piękne życie"

---------- Dopisano o 18:21 ---------- Poprzedni post napisano o 18:12 ----------

Żeby nie było że nic nie robie tylko się wymądrzam na wątku :

Dziś juz zrobiłam:
1. ogarnęłam chałupę (ale mam ledwo 45 m2)
2. nadrobiłam sporo niemieckiego - duuuzo nowych słówek , sporo słchania
3. wbrew niechęci przejrzałam symulacje niemieckiego interview i nawet znalazłam parę sensownych ogłoszeń o pracy (jutro bedę tworzyć listy i wysyłać cv-ki - no może jedną coby mi nadmiar działania nie zaszkodził
4. poszłam biegać - poniekąd fail bo zaczęło padać i wróciłam mokra - ale 40 minut pobiegałam a już myślałam że się nie zbiorę ...
5. karmię się wytrwale zdrowym żarciem od rana i zachowuję niezły humor

A teraz zrobię kawę i porobię coś jeszcze - utrzymujmy sie w ruchu póki się da
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 17:49   #591
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
PS. Nie wlezę za chiny do tej perfumerii, czy to oznacza, że jestem wierna sobie?

Patri, pytanie niby ot tak luzno rzucone na koniec, a moznaby tomy pisac.
Na pierwszy rzut oka - brzmi jak "typowa Patri" i chcialoby sie formulowac dobre rady, motywujace kopniaki itepe.
Ale.
Juz mi to od dluzszego czasu chodzi po glowie i chyba nadszedl czas, zeby pozastanawiac sie nad tym na glos.
Dlaczego wlasciwie zakladamy, ze cos sie nagle i niespodziewanie zmieni w Twojej sytuacji zawodowej, ze bedzie inaczej, nastapi przelom, wielkie WOW skoro do tej pory tak sie nie stalo?

Do mnie zaczyna docierac, ze Ty po prostu nie jestes w stanie i juz.
Dlaczego nie mowimy osobie sparalizowanej: "wez Ty sie zmotywuj, wstan i idz, zeby zarobic na siebie i dziecko" a osmielamy sie tak mowic do osoby chorej na depresje?
Wydaje mi sie, ze zalapalam: czuje, jak bardzo chcesz, czuje, jak kochasz swoich bliskich, ale jestes "sparalizowana" i po prostu do cholery - nie mozesz. Te wszystkie oczekiwania i nadzieje pogarszaja chyba jedynie Twoj stan.

Nie mam pojecia, co bym zrobila na Twoim miejscu, ale chyba konieczne jest postawienie otoczenia przed faktem dokonanym - z powodu choroby nie jestes zdolna do pracy i juz. Koniec, kropka, kto chce, niech sie rozwodzi, placze, wiesza psy, przeciez osobie ktora ulegla naglemu wypadkowi losowemu tez sie nie robi wyrzutow, nie rozumiem, dlaczego w wypadku choroby psychicznej ma byc inaczej.

A odpowiadajac na pytanie - tak, jestes wierna sobie, bo w tej chwili jestes "ta Patri, ktora za Chiny nie wlezie do perfumerii" i masz ku temu wiele powodow. Oczywiscie, ze ten stan moze ulec zmianie i najpewniej tak bedzie, ale chyba jeszcze nie wybila ta godzina.

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ----------

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość

Wiesz, strzeliłaś mnie tym zdaniem prosto w czoło. Mam tak również, właściwie tylko dwa stany mi towarzyszą:
stan A - kiedy jestem spokojna i wyluzowana, a chęci do działania zero
stan B - kiedy mam dużo chęci i (złego) stresu (chęci BO stres lub stres BO chęci - właściwie wszystko jedno co jest przyczyną a co skutkiem).
Mam jakiś przełącznik z A do B i na odwrót, ale bardzo rzadko zdarzają mi się sytuacje, kiedy chcę i mogę i jest tak cudownie i chwilo trwaj. A to sprawia, że działanie z pasją, "robienie zawodowo rzeczy, które się lubi" itd właściwie jest dla mnie niedostępne. Bo co z tego, że lubię coś robić, skoro jak tylko się za to zabieram, pojawiają się czarne myśli, stres, zniechęcenie, a w końcu znielubienie totalne tego, co miało mi sprawiać przyjemność?

Okropne jakieś fatum.
Fairy (jestes! ) zycie idealne wyglada tak: w sytuacjach stresowych zachowujemy wewnetrzna rownowage, kiedy natomiast nie ma nacisku z zewnatrz - dzialamy, kierowane wewnetrzna motywacja. Czemu u nas tak nie jest? Oczywista odpowiedz przyszla mi do glowy dzis - bo jestesmy sterowane jedynie zewnetrzna motywacja (nagroda i kara), ta wewnetrzna jest mniejsza lub rowna zeru.
Wydaje mi sie, ze potrzeba nam pracy nad taka stabilna osobowoscia, nie wiem czemu do glowy przychodzi mi obraz wielkiego okretu, ktory plynie stabilnie po wodzie, niezaleznie od tego, czy panuje sztorm czy piekna pogoda.
Ja poki co ciagle plyne w malej lubiance, ktora przy byle podmuchu przewraca sie do gory dnem. Ale pracuje nad tym.
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 19:04   #592
martuha20
Rozeznanie
 
Avatar martuha20
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 689
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Dziewczyny pozdrawiamWas serdecznie. Jutro do Was napiszę jakiś esej. dziś muszę jeszcze się pouczyć, bo dziś prawie nic nie zrobiłam ...
Możecie jutro rano trzymać kciuki, czy cokolwiek, co mi pomoże
dobranoc
__________________

Maniaczka Yankee Candle

Jestem kierowcą
martuha20 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 20:37   #593
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cześć
Przyznam, że ostatnio czytam baardzo pobieżnie, dziś tylko przejrzałam. Brakuje mi czasu, ale przede wszystkim sił i wydolności poznawczej. Mimo, że w pracy nie mam jeszcze konkretnych obowiązków, stymulacji intelektualnej mi nie brakuje. Najgorzej, że ciężko z siłami na naukę. Obawiam się, że będę zmuszona wykorzystać trochę wolnego już niedługo...
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-09-11, 20:40   #594
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 195
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Dobry wieczór Dziewczyny, przyszłam spóżniona godzinę i 20 minut, no obsuwa ogromna, ale trudno. najważniejsze że po tym złym samopoczuciu byłam w stanie się zebrać i jakos dokończyć sensownie dzień. Udało mi się nie popłynąć w myślenie "Skoro się tak źle czuję, to sobie poprawię humor i posiedzę na pudelku/forum/... przecież i tak już dzisiaj miałam obsuwy więc dzisiaj już jest zmarnowane, zacznę od jutra" bla bla bla, wymówki i szalejący perfekcjonizm i takie myślenie nie pozwalało mi działać z tym, co mam. Tylko wiecznie czekałam na jutro, poniedziałek, pierwszego, po egzaminie, wiosną itd itp. Dzisiaj tego typu mysli przyszły mi do głowy, ale nie dałam się. Zebrałam się w sobie i krok po kroku zaczęłam realizować plan.

Teraz napiszę moje rozliczenie dnia:
Dobra, moje rozliczenie połowy dnia:
Mój plan na jutro:
05:30-06:00 prysznic, ścielenie, lekka tapeta (podkład, tusz)
06:00-07:30 śniadanie I dla dzieci, przygotować, śniadanie II dla dzieci, szlaczki
07:30-08:30 odwieźć do przedszkola

08:30-12:15 nauka 4 x 45+15 - częściowo wykonane bo zamiast 3 godzin to uczyłam się w sumie około 2:15 - teraz też wcześniej zrobiłam przerwę i wczesniej zjadłam II śniadanie bo byłam max głodna (rano nie jadłam)


12:45 - 15:15 nauka 2 x 45+15 + 1 x 30 - w miarę ok
15:15 - 16:30 odebranie dzieci - w miarę ok
16:30-18:00 agendy, wyklejanka plastelina, szlaczki, przygotowanie obiadokolacji - z obsuwą dużą, ale wykonane, nawet ta plastelina zrobiona
18:00 - 19:30 zjedzenie obiadokolacji, ogarnięcie kuchni i przedpokoju i toalety, mam nadzieję, że umycie i położenie dzieci weźmie mąż - zrobione, choć oczywiście z obsuwą
19:30-20:00 prysznic, pięty - jw
20:00-21:00 forum, podsumowanie dnia, planowanie czwartku - będzie godzina obsuwy, ale zrobię
Do łóżka podręcznik. - Pewnie zasnę przy pierwszej linijce, ale trudno.

Plan na jutro:
05:00-06:00 prysznic, włosy, tabsy, pomiary, ciuchy dla JW zabrac do auta, spakować II śniadania dla dzieci i jedzenie do auta i termos, spakować ciuszki T, ciepłe skarpety, budzenie i ubieranie dzieci - no tutaj to nie wiem, jak to wszystko zrobić w godzinę, ale wczesniej nie wstanę, no nie dam rady
06:00 -09:00 wyjazd, P., odwiezienie do p-kola
09:00 - 09:30 smoothie
09:30 - 12:15 3 x (45 +15)
12:15 - 13:00 II śniadanie + forum i rozliczenie połowy dnia
13:00 - 15:00 2 x (45 + 15)
15:00 - 15:15 przelew czynsz
15:15 - 16:30 odebranie dzieci
16:30 - 18:00 agendy, szlaczki, zgniatanie styropianu, obiadokolację przygotować, nastawić czerwone pranie
18:00 - 19:30 obiadokolacja, mycie i kładzenie dzieci, ogarnięcie kuchni, p-pokoju, toalety, wywiesić pranie
19:30 - 20:00 prysznic
20:00 - 21:00 podsumowanie dnia, planowanie piątku, forum

Idę do tego łóżka, dobranoc
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 21:35   #595
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

http://www.youtube.com/watch?v=gw3ivn1qo6A

Z dedykacją dla Nas Wszystkich .
Chociaż częściej mogłabym zaśpiewać o tygodniach .
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-11, 23:03   #596
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
http://www.youtube.com/watch?v=gw3ivn1qo6A

Z dedykacją dla Nas Wszystkich .
Chociaż częściej mogłabym zaśpiewać o tygodniach .
Miałam kiedyś fazę na tę piosenkę
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-12, 00:19   #597
Fouette
Raczkowanie
 
Avatar Fouette
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 108
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Jejku... To niesamowite, że jest taki wątek! Jestem okropną odkładaczką I jestem tu z tego powodu, że odkładam na później spanie. Mam juz tego dość. Zawaliłam moje możliwości karierowe przez to. Marnuję inne najważniejsze sprawy w życiu. A czas się nie wróci. Od dzisiaj nie wchodzę na kompa po 21.00 i robię, co się da przed czasem.
__________________
Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę. Za to odważnym szczęście sprzyja
Fouette jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-12, 08:25   #598
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Fouette Pokaż wiadomość
Jejku... To niesamowite, że jest taki wątek! Jestem okropną odkładaczką I jestem tu z tego powodu, że odkładam na później spanie. Mam juz tego dość. Zawaliłam moje możliwości karierowe przez to. Marnuję inne najważniejsze sprawy w życiu. A czas się nie wróci. Od dzisiaj nie wchodzę na kompa po 21.00 i robię, co się da przed czasem.
Witaj Oj ja od dawna próbuje ograniczyć internet rozrywkowy do jednego razu dziennie ... Na razie kiepsko mi idzie

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Dobry wieczór Dziewczyny, przyszłam spóżniona godzinę i 20 minut, no obsuwa ogromna, ale trudno. najważniejsze że po tym złym samopoczuciu byłam w stanie się zebrać i jakos dokończyć sensownie dzień. Udało mi się nie popłynąć w myślenie "Skoro się tak źle czuję, to sobie poprawię humor i posiedzę na pudelku/forum/... przecież i tak już dzisiaj miałam obsuwy więc dzisiaj już jest zmarnowane, zacznę od jutra" bla bla bla, wymówki i szalejący perfekcjonizm i takie myślenie nie pozwalało mi działać z tym, co mam. Tylko wiecznie czekałam na jutro, poniedziałek, pierwszego, po egzaminie, wiosną itd itpzisiaj tego typu mysli przyszły mi do głowy, ale nie dałam się. Zebrałam się w sobie i krok po kroku zaczęłam realizować plan.
to nie wiem, jak to wszystko zrobić w godzinę, ale wczesniej nie wstanę, no nie dam rady
Fajna refleksja - też mam tak niestety ... Tj z perfekcjonizmem w stylu jak do środy mi przecieklło przez palce to po co sie wysilać na robienie czegoś w czwartek i piątek ? No i bezsensowne czekanie z początkiem do poniedziałku /pierwszego itd


Tak oczywiście nie wstałam o 6 Właściwie to chyba bez sensu - tak myśle że skoro sama się budzę o 7.48 (serio od paru dni to pora o której patrzę świadomie na komórke - bo o 6 budzik wyłączam na ślepo albo drę się na męza żeby to zrobił) to może spróbujmy powoli - jutro przełączę budzik na 7.30 ... Małymi kroczkami

Plan na dziś:
1. Wysłać jedną cv (napisać list motywacyjny i uwierzyć że mam szanse)
2. Niemiecki
3. Poćwiczyć
4. Ogarnać mieszkanie
5. Zakupy
6. Zajrzeć do angielskiego (bo w cv mam CAE a mam wrażenie że mój poziom jest odległy o lata świetlne obecnie)
7. Uporządkować kosmetyczny chaos
8. Dietowe jedzonko-przygotować, skonsumować
9. Zachować dobry humor i optymizm; nie myśleć za duzo (zwłaszcza w tmatach pracowo -studiowych0 - dzialać
10. A jak bym jeszcze zajrzała do jakiejś ksiązki dotyczącej tematu mojej pracy to ....

Powoli do przodu ...
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-12, 12:57   #599
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez isza89 Pokaż wiadomość
znowu czuję się źle
Co się dzieje?

Ja czuję wypalenie
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-09-12, 15:13   #600
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez isza89 Pokaż wiadomość
znowu czuję się źle
high five - ja też...

---------- Dopisano o 15:49 ---------- Poprzedni post napisano o 15:48 ----------

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Mam zły humor bardzo. Smutno mi i wogóle.
Tak to napisałaś, że aż poczułam .
Szło płynnie, pojawiła się przeszkoda?
Życzę mimo wszystko pogody ducha.


---------- Dopisano o 15:59 ---------- Poprzedni post napisano o 15:49 ----------

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Co do mamy i jej komentarzy - mogłabym Ci powiedzieć że Twoja samoocena nie może zależeć od jej opinii, że nasi rodzice prezentuja często metode wychowawczą "chwalić oszczędnie, motywować wymagając coraz więcej", że to Twoje życie, że jestes dorosła ...
Tyle że do emocjonalnego uniezależnienia od opinii rodziców trzeba dorosnać - ja jestem chyba parę lat starsza a dopiero do tego dojrzewam (nie dawno zauważyłam że to co robię robię żeby spełnić oczekiwania mojej matki ,/albo wbrew niej/ że jest głównym punktem odniesienia przy podejmowaniu życiowych decyzji itd) Nie zmienisz tego na siłę - ale może zacznij o tym myśleć ... Twoja(moja) mama ma swoje życie, my swoje - i to Ty będziesz musiała z sobą wytrzymać następne 60-80 lat i ponosić konsekwencje swoich decyzji/cieszyć sie z sukcesów itd... Fajnie jakby mamy były wspierające itd ale raczej się juz tego nie nauczą Najwyżej możemy traktować nasze dzieci in spe tak jakbyśmy chciały być same traktowane (moje mocne postanowienie). .. A aprobaty dla swoich działań i docenienia sukcesów trzeba szukać w sobie (to przede wszystkim) oraz w partnerze (bo go wybieramy świadomie a rodziców dostajemy z przydziału)...
I to jest punkt wyjścia do uniezależnienia się od mamy i stania osobą dorosłą. Ta świadomość. Ładnie napisałaś.
Są jeszcze emocje i funkcjonowanie w schematach, z których czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy.
Trudne to wszystko.

---------- Dopisano o 16:11 ---------- Poprzedni post napisano o 15:59 ----------

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość

Patri, pytanie niby ot tak luzno rzucone na koniec, a moznaby tomy pisac.
Na pierwszy rzut oka - brzmi jak "typowa Patri" i chcialoby sie formulowac dobre rady, motywujace kopniaki itepe.
Ale.
Juz mi to od dluzszego czasu chodzi po glowie i chyba nadszedl czas, zeby pozastanawiac sie nad tym na glos.
Dlaczego wlasciwie zakladamy, ze cos sie nagle i niespodziewanie zmieni w Twojej sytuacji zawodowej, ze bedzie inaczej, nastapi przelom, wielkie WOW skoro do tej pory tak sie nie stalo?

Do mnie zaczyna docierac, ze Ty po prostu nie jestes w stanie i juz.
Dlaczego nie mowimy osobie sparalizowanej: "wez Ty sie zmotywuj, wstan i idz, zeby zarobic na siebie i dziecko" a osmielamy sie tak mowic do osoby chorej na depresje?
Wydaje mi sie, ze zalapalam: czuje, jak bardzo chcesz, czuje, jak kochasz swoich bliskich, ale jestes "sparalizowana" i po prostu do cholery - nie mozesz. Te wszystkie oczekiwania i nadzieje pogarszaja chyba jedynie Twoj stan.

Nie mam pojecia, co bym zrobila na Twoim miejscu, ale chyba konieczne jest postawienie otoczenia przed faktem dokonanym - z powodu choroby nie jestes zdolna do pracy i juz. Koniec, kropka, kto chce, niech sie rozwodzi, placze, wiesza psy, przeciez osobie ktora ulegla naglemu wypadkowi losowemu tez sie nie robi wyrzutow, nie rozumiem, dlaczego w wypadku choroby psychicznej ma byc inaczej.

A odpowiadajac na pytanie - tak, jestes wierna sobie, bo w tej chwili jestes "ta Patri, ktora za Chiny nie wlezie do perfumerii" i masz ku temu wiele powodow. Oczywiscie, ze ten stan moze ulec zmianie i najpewniej tak bedzie, ale chyba jeszcze nie wybila ta godzina.
Mam wrażenie, że opisałaś dokładnie to jak się czuję. A czuję się jak w pułapce. I to takiej, którą stworzyłam sobie sama.
Jestem w stanie iść do sklepu przecież, jestem w stanie funkcjonować normalnie, a w pewnych okolicznościach dzieje się coś dziwnego i łatwiej rozważyć mi zakończenie życia niż zmierzenie się z ...perfumerią...
Nie wiem czy można być chorym wybiórczo - chorym na pracę - uczulonym na pracę.
Dlatego myślę, że to co mam to wynik nieoswojenia z tą sferą życia i jeszcze większy stres spowodowany choćby wiekiem.
Wstyd, wstyd, wstyd i poczucie niedostosowania- nieadekwatności jak to nazwała psycholog.... to mi doskwiera.
Tak, ta godzina, w której coś mogę z tym zrobić jeszcze dla mnie nie wybiła.
Nie, otoczenie nie kupuje faktu istnienia depresji w ogóle oraz w szczególe u mnie.
Mi jest tak wygodnie żyć i tyle.
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Fairy (jestes! ) zycie idealne wyglada tak: w sytuacjach stresowych zachowujemy wewnetrzna rownowage, kiedy natomiast nie ma nacisku z zewnatrz - dzialamy, kierowane wewnetrzna motywacja. Czemu u nas tak nie jest? Oczywista odpowiedz przyszla mi do glowy dzis - bo jestesmy sterowane jedynie zewnetrzna motywacja (nagroda i kara), ta wewnetrzna jest mniejsza lub rowna zeru.
Wydaje mi sie, ze potrzeba nam pracy nad taka stabilna osobowoscia, nie wiem czemu do glowy przychodzi mi obraz wielkiego okretu, ktory plynie stabilnie po wodzie, niezaleznie od tego, czy panuje sztorm czy piekna pogoda.
Ja poki co ciagle plyne w malej lubiance, ktora przy byle podmuchu przewraca sie do gory dnem. Ale pracuje nad tym.
Mądre, zastanawiałam się już kiedyś nad tym.
Jestem zewnętrznie sterowana i straszliwie zależna od oceny otoczenia. Zależna w sensie samopoczucia. Chciałabym żeby było inaczej, ale nie łudzę się, że sprawię, że będzie inaczej.

---------- Dopisano o 16:13 ---------- Poprzedni post napisano o 16:11 ----------

Cytat:
Napisane przez Fouette Pokaż wiadomość
Jejku... To niesamowite, że jest taki wątek! Jestem okropną odkładaczką I jestem tu z tego powodu, że odkładam na później spanie. Mam juz tego dość. Zawaliłam moje możliwości karierowe przez to. Marnuję inne najważniejsze sprawy w życiu. A czas się nie wróci. Od dzisiaj nie wchodzę na kompa po 21.00 i robię, co się da przed czasem.
czesc
Odkładasz na później... spanie?
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-29 14:49:51


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:41.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.