Odpieluszkowe zapalenie mózgu

[Chatul]

Napisane przez Klarissa

Nie wiem jak jest teraz, bo moje dzieci jeszcze do szkoły nie chodzą, ale "za moich czasów" maksymalnie było 4-5 lekcji dziennie w początkach podstawówki i potem 6-7 na końcówce. Nie do wszystkiego były książki, zeszyty czy ćwiczenia, średnio to było 4 książki w plecaku i tyleż zeszytów plus kanapka, jakoś nie był to wielki ciężar.

Teraz to w ogóle inaczej jest, bo w klasach I-III jest kształcenie zintegrowane, gdzie nie ma nawet podziału na przedmioty. Jak to wygląda w praktyce, to nie wiem (jak jest z podręcznikami, też nie wiem), ale podejrzewam, że jak zawsze – różnie w zależności od szkoły.

Zresztą, na ulicy czy w komunikacji miejskiej widuję różnych uczniów i naprawdę wielu z nich ma duże i ciężkie plecaki. Dla mnie to przesada.

A w liceum dawałam radę do szkoły chodzić z torebką zamiast plecaka i wszystko mi się mieściło wraz z ubraniami na w-f i zeszytami A4

Dobrze zrozumiałam, że nosiłaś w liceum podręczniki, zeszyty A4 i strój na WF w torebce? Moim zdaniem to dużo, jeśli to były podręczniki i zeszyty do np. ośmiu przedmiotów. Strój na WF też swoje waży, zwłaszcza buty, które dodatkowo zajmują sporo miejsca.

[ciri15]

Napisane przez stokrotka_to_ja

z dojrzałością ta nie ma nic wspolnego z wiekiem

Tak,to typowe dla nasto i dwudziesto ,a także trzydziestokilkulatek część ma ugruntowane poglądy i wie,ze nie chce miec dzieci,ale nie robi sobie z wszystkiego co rodzicielstwa dotyczy tematu do szydery ,a znakomita większość zmieni zdanie w odpowiednim czasie .

Może po prostu z upływem czasu obojętnieją, tak jak i Ty, na pewne zjawiska, które jednak denerwują je wciąż tak samo.

Ale ogólnie to nie uważam, żeby lubienie/nielubienie dzieci miało coś wspólnego z dojrzałością.

---------- Dopisano o 15:23 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

Napisane przez smerfetk_a

OZM 2.0, wersja męska: cmentarz. Specjalna droga dla karawanów. Nagle wjeżdża na nią sobie osobówka i pruje między ludźmi. Na pytanie co też pan odwala, odpowiedz: bo ja z dzieckiem jade. (nie, nie było na wózku, nie wyglądało też na jakieś chore)


--

Co za idiota.

---------- Dopisano o 15:26 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------

Napisane przez traicionera

Mnie się niestety zdarzały niemile sytuację że społeczeństwem, np co jakiś czas ktoś się czepial, że corke noszę w ergonomiku i będzie całą pokrzywiona, żebym używała wózka starsze babcię się czepialy, że latem nierazs karpetek nie zakladalam, gdy była niechodzacym niemowlakiem. Zdarzyło mi się też, że pani w metrze przeszkadzało, że młoda się śmieje, bo ona akurat miała migrene albo jakąś pani chciała pogadać w autobusie z koleżanka, corka gaworzyla sobie do mnie, a ta wypalila do niej Cicho bądź! oczywiście jej dogadalam. No ale ją jeżdżę z młoda od dwoch lat codziennie w dni robocze komunikacja miejska, więc siłą rzeczy muszę trafić też na takie przypadki. Z drugiej strony jest też sporo miłych ludzi, którzy stwierdzają, że fajnie sobie organizujemy czas podczas jazdy i miło się nas słucha, gdy się bawimy lub czytamy.

Okropne.

Czemu nie założycie o tym wątku?

[201607231707]

Napisane przez ciri15

Czyni coś w celu eliminacji?

Jak na razie ogranicza się do zamazywania mnie na rodzinnych fotach i wypisywania imion domowników na kartkach świątecznych, żeby było wiadomo, że dla mnie nie ma życzeń, ale staram się nie chodzić ciemnymi uliczkami, kto wie

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez ciri15

Może po prostu z upływem czasu obojętnieją, tak jak i Ty, na pewne zjawiska, które jednak denerwują je wciąż tak samo.

Ale ogólnie to nie uważam, żeby lubienie/nielubienie dzieci miało coś wspólnego z dojrzałością.

lubienie/nielubienie nie,hejtowanie gdzie się da tak

Poza tym,większość z tych ,co im dzieci na pewnym etapie zycia mocno przeszkadzają jednak się na dziecko decyduje ,czyli ta niechęć chyba mija,przynajmniej częsciowo.

[ciri15]

Napisane przez stokrotka_to_ja

lubienie/nielubienie nie,hejtowanie gdzie się da tak

Poza tym,większość z tych ,co im dzieci na pewnym etapie zycia mocno przeszkadzają jednak się na dziecko decyduje ,czyli ta niechęć chyba mija,przynajmniej częsciowo.

Jak dla mnie ten wątek nie jest przykładem hejtu na dzieci. Tym bardziej, że większość krytykujących zamierza te dzieci mieć.

Co do drugiego to jednak się nie zgodzę. Choćby patrząc po wizażu - niektórych tu od lat spotykam i konsekwentnie powtarzają, że dzieci nie chcą mieć(co też nie zawsze jest równoznaczne z tym, że ich nie lubią). A w życiu - jak nastka mówi, że dzieci mieć nie chce to myślę "i na szczęście, może Ci się odmieni", jak dziewczyna w moim wieku tak mówi to jej wierzę, bo bywa(jeszcze zależy jaki typ charakteru).

[Klarissa]

Napisane przez Chatul

Dobrze zrozumiałam, że nosiłaś w liceum podręczniki, zeszyty A4 i strój na WF w torebce? Moim zdaniem to dużo, jeśli to były podręczniki i zeszyty do np. ośmiu przedmiotów. Strój na WF też swoje waży, zwłaszcza buty, które dodatkowo zajmują sporo miejsca.

Tak. Ale u nas było stosunkowo mało podręczników, taki profil szkoły, że większość przedmiotów była bezpodręcznikowa (i też takie to były czasy - nikt nie karał ucznia za brak książki, a rodzice nie pędzili kupować od razu 5 kompletów we wrześniu, wiele książek się brało ze szkolnej biblioteki).

[traicionera]

Napisane przez ciri15

Może po prostu z upływem czasu obojętnieją, tak jak i Ty, na pewne zjawiska, które jednak denerwują je wciąż tak samo.

Ale ogólnie to nie uważam, żeby lubienie/nielubienie dzieci miało coś wspólnego z dojrzałością.

---------- Dopisano o 15:23 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------


Co za idiota.

---------- Dopisano o 15:26 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------


Okropne.

Czemu nie założycie o tym wątku?

Myślę, że zebraloby się więcej tego typu historii. Niedawno na naszym rowiesniczym wątku koleżanka opowiadała, jak w markecie jakąś obca baba złapała za rękę jej synka i zaczęła jakieś głupie teksty walić, bo akurat był niegrzeczny - typowy bunt dwulatka.

Co do podręczników, to u mnie w szkole średniej było z tym słabo, nauczyciele potrafili minusy stawiać za brak książki. Rozpisalysmy sobie niby z koleżanka dyżury, tak, żeby zawsze był jeden podręcznik na ławkę, ale nauczycielki się wkurzaly, że musimy mieć dwa. A np do francuskiego była jedną książka na dwa lata, duży format i grubą, do tego podobnych gabarytow ćwiczenia, podręcznik do historii drukowany na jakimś drogim grubym papierze, również duzoformatowy, do polskiego zawsze oprócz podr i zeszytu jakieś lektury, też koniecznie każdy swój egzemplarz na lawce. Oprócz tego strój na wf, śniadanie, przybory i naprawdę kręgosłup padał po całym dniu. A że w LO nie wazylam nawet 45 kg, to te kilkanaście kg na plecach mocno odczuwalam - kiedyś zwazylysmy z mama mój plecak z ciekawości.

[Tallan]

Napisane przez traicionera

Myślę, że zebraloby się więcej tego typu historii. Niedawno na naszym rowiesniczym wątku koleżanka opowiadała, jak w markecie jakąś obca baba złapała za rękę jej synka i zaczęła jakieś głupie teksty walić, bo akurat był niegrzeczny - typowy bunt dwulatka.

Co do podręczników, to u mnie w szkole średniej było z tym słabo, nauczyciele potrafili minusy stawiać za brak książki. Rozpisalysmy sobie niby z koleżanka dyżury, tak, żeby zawsze był jeden podręcznik na ławkę, ale nauczycielki się wkurzaly, że musimy mieć dwa. A np do francuskiego była jedną książka na dwa lata, duży format i grubą, do tego podobnych gabarytow ćwiczenia, podręcznik do historii drukowany na jakimś drogim grubym papierze, również duzoformatowy, do polskiego zawsze oprócz podr i zeszytu jakieś lektury, też koniecznie każdy swój egzemplarz na lawce. Oprócz tego strój na wf, śniadanie, przybory i naprawdę kręgosłup padał po całym dniu. A że w LO nie wazylam nawet 45 kg, to te kilkanaście kg na plecach mocno odczuwalam - kiedyś zwazylysmy z mama mój plecak z ciekawości.

My mieliśmy szatnię gdzie w workach można było zostawić wszystko. Momentami miałam tam z 3 pary butów, dużą część podręczników itd.

Za to wracając do tematu. Natknęłam się na taką historię: http://piekielni.pl/55446#comments

[ciri15]

Napisane przez traicionera

Myślę, że zebraloby się więcej tego typu historii. Niedawno na naszym rowiesniczym wątku koleżanka opowiadała, jak w markecie jakąś obca baba złapała za rękę jej synka i zaczęła jakieś głupie teksty walić, bo akurat był niegrzeczny - typowy bunt dwulatka.

No ja serio mówię. Myślę, że to byłoby ciekawe.

---------- Dopisano o 19:01 ---------- Poprzedni post napisano o 18:56 ----------

Napisane przez Tallan

Za to wracając do tematu. Natknęłam się na taką historię: http://piekielni.pl/55446#comments

Historia w komentarzach i z linku też niezła.

[iizabelaa]

Dla mnie lubienie dzieci cudzych nie ma nic wspólnego z posiadaniem własnych.

Ja za dziećmi nie przepadam, często i gęsto mnie irytują.
A swoje chciałam mieć, kocham nad życie, nie irytuje mnie wogole, choć czasami doprowadza do szału.

[201607231707]

http://piekielni.pl/51434
http://piekielni.pl/51505
Te dwie panie wygrały Internety Powinien być specjalny obowiązkowy kurs, po którym dostaje się licencję na rodzicielstwo

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez Demi93

http://piekielni.pl/51434
http://piekielni.pl/51505
Te dwie panie wygrały Internety Powinien być specjalny obowiązkowy kurs, po którym dostaje się licencję na rodzicielstwo

zgadzam się w 100%

na mamowym dużo ciekawostek tego pokroju mozna znalezc

[Bananalama]

Napisane przez stokrotka_to_ja

lubienie/nielubienie nie,hejtowanie gdzie się da tak

Poza tym,większość z tych ,co im dzieci na pewnym etapie zycia mocno przeszkadzają jednak się na dziecko decyduje ,czyli ta niechęć chyba mija,przynajmniej częsciowo.

Nie, tu raczej chodzi o hejtowanie głupich zachowań mamusiek. Co dziecko winne, że ma matkę głupią? Nic.

No ja się na dziecko nie zdecyduję, bo mamusia ze mnie by była jak z koziej dupci trampek . Dlatego tak podziwiam kobiety, które zdrowo temat ogarniają.

---------- Dopisano o 21:41 ---------- Poprzedni post napisano o 21:39 ----------

Napisane przez ciri15

Jak dla mnie ten wątek nie jest przykładem hejtu na dzieci. Tym bardziej, że większość krytykujących zamierza te dzieci mieć.

Co do drugiego to jednak się nie zgodzę. Choćby patrząc po wizażu - niektórych tu od lat spotykam i konsekwentnie powtarzają, że dzieci nie chcą mieć(co też nie zawsze jest równoznaczne z tym, że ich nie lubią). A w życiu - jak nastka mówi, że dzieci mieć nie chce to myślę "i na szczęście, może Ci się odmieni", jak dziewczyna w moim wieku tak mówi to jej wierzę, bo bywa(jeszcze zależy jaki typ charakteru).

Ja od 10 roku życia stanowczo dzieci mieć nie chcę, serio . Zbliżam się do magicznej granicy, kiedy niby miało mi się odmienić i póki co nic. Ale jeszcze ponad pół roku, to wiesz

[201607231707]

Napisane przez stokrotka_to_ja

zgadzam się w 100%

na mamowym dużo ciekawostek tego pokroju mozna znalezc

Jezu, blagam, nie mów, że takich genialnych agentek jest więcej Biedne dzieci...

Banana, piona, od malego mówiłam,że dzieci miec nie chcę, a teraz nie tylko nie chcę, ale i nie powinnam, dla dobra dziecka i społeczeństwa

[traicionera]

a jaką to ta magiczną granicą? bo znam koleżankę, która dobiegala 40tki, dzieci mieć nie chciała i wpadła. gdy już urodziła, to stwierdziła, że chce jeszcze, więc praktycznie zaraz zaszła w druga ciążę. I potem zalowala, że tak późno zaczęła, bo jeszcze trzecie się jej marzyło, ale przy jej wieku i stanie zdrowia nie było wskazane.

[Linka25]

subskrybuję, muszę koniecznie przeczytać ten wątek

[Bananalama]

Napisane przez traicionera

a jaką to ta magiczną granicą? bo znam koleżankę, która dobiegala 40tki, dzieci mieć nie chciała i wpadła. gdy już urodziła, to stwierdziła, że chce jeszcze, więc praktycznie zaraz zaszła w druga ciążę. I potem zalowala, że tak późno zaczęła, bo jeszcze trzecie się jej marzyło, ale przy jej wieku i stanie zdrowia nie było wskazane.

Czyli rozumiem, że moje niechciejstwo dopiero po 50-tce będzie traktowane poważnie?
Ta magiczna granica to ćwierćwiecze.

[traicionera]

hehe, po prostu nie wierzę w teorię jakiś magicznych granic itp. jedna nie poczuje instynktu nigdy, druga w wieku lat 15, trzecia jako 30tolatka, a czwartą przed 4p-tka. czasem też trzeba do tego właściwego faceta, bo niechęć do posiadania to taki podswiadomy instynkt samozachowawczy, gdy dana kobieta przeczuwa, że jej partner nie jest materiałem na tatę.

[dawidowskasia]

Napisane przez traicionera

hehe, po prostu nie wierzę w teorię jakiś magicznych granic itp. jedna nie poczuje instynktu nigdy, druga w wieku lat 15, trzecia jako 30tolatka, a czwartą przed 4p-tka. czasem też trzeba do tego właściwego faceta, bo niechęć do posiadania to taki podswiadomy instynkt samozachowawczy, gdy dana kobieta przeczuwa, że jej partner nie jest materiałem na tatę.

troche lipny, bo wiele zaciąża nie z tym co trzeba A coraz więcej ludzi (wg statysyk) dzieci mieć nie chce a związek ma udany

[Bananalama]

Napisane przez dawidowskasia

troche lipny, bo wiele zaciąża nie z tym co trzeba A coraz więcej ludzi (wg statysyk) dzieci mieć nie chce a związek ma udany

otóż to!

dawidowskasia! tęskniłam!

[dawidowskasia]

Napisane przez Bananalama

otóż to!

dawidowskasia! tęskniłam!

Ja Cię często czytam - szukam po wątkach

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Bana mnie się chciało ok 30 dopiero, wczesniej niet

[houseofcolours]

Napisane przez Bananalama

Czyli rozumiem, że moje niechciejstwo dopiero po 50-tce będzie traktowane poważnie?
Ta magiczna granica to ćwierćwiecze.

Może być u ciebie tak jak u mnie. Odkąd pamiętam nie znosiłam dzieci. Jak widziałam małe bachorki na ulicy, które zaczynały scenę o lizaka to marzyłam, ze móc takiemu jakimś kamieniem w twarz, żeby się zamknął. Małe dzieci po prostu mnie wk.ur.wi.ały. Do czasu pewnego grudniowego poranka (miałam wtedy 25 i pół roku) kiedy to nagle stwierdziłam, ze chcę mieć dziecko. To był jeden dzień kiedy wszystko mi się odmieniło (zupełnie bez przyczyny, ot tak) i od tego dnia moja chęć posiadania dziecka tylko się pogłębiała i niecały rok później zaszłam w upragnioną ciążę. Także nie zawsze jest tak, że instynkt macierzyński rozwija się nie wiadomo jak długo, u mnie to był jeden dzień

[traicionera]

Napisane przez dawidowskasia

troche lipny, bo wiele zaciąża nie z tym co trzeba A coraz więcej ludzi (wg statysyk) dzieci mieć nie chce a związek ma udany

ale ją nigdzie nie napisałam, że taka jest regułą, tylko też obserwuje takie zjawisko wśród znanych mi kobiet i mężczyzn również. w moim otoczeniu ludzie ogólnie później decydują się na dzieci, raczej po skończeniu 30 lat, ją by'am taka młoda mama, bo rodzilam, mając niecałe 27

[ptysza]

Napisane przez traicionera

ale ją nigdzie nie napisałam, że taka jest regułą, tylko też obserwuje takie zjawisko wśród znanych mi kobiet i mężczyzn również. w moim otoczeniu ludzie ogólnie później decydują się na dzieci, raczej po skończeniu 30 lat, ją by'am taka młoda mama, bo rodzilam, mając niecałe 27

Ja rodziłam w wieku tez 27 lat . Przelezalam wtedy ponad 3 tygodnie w szpitalu ze względu na stan przedrzucawkowy, ale przez ten okres byłam najmłodsza na oddziale wszystkie były 30 plus

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja mam 28 lat i w szpitalu z reguły też byłam najmłodsza.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[ciri15]

Napisane przez Bananalama

Ja od 10 roku życia stanowczo dzieci mieć nie chcę, serio . Zbliżam się do magicznej granicy, kiedy niby miało mi się odmienić i póki co nic. Ale jeszcze ponad pół roku, to wiesz

Rozumiem. Wsród tych nastolatek też są osoby, które myślą o tym dość poważnie więc wiem, że niektórym się nie odmieni, ale to jednak za mało pewne. Ja między 12 a 18 rokiem życia raz chciałam, raz nie chciałam.

---------- Dopisano o 09:45 ---------- Poprzedni post napisano o 09:41 ----------

Napisane przez Demi93

http://piekielni.pl/51505
Te dwie panie wygrały Internety Powinien być specjalny obowiązkowy kurs, po którym dostaje się licencję na rodzicielstwo

Zwłaszcza ta druga, ta pierwsza to naprawdę coś z głową chyba miała.

---------- Dopisano o 09:46 ---------- Poprzedni post napisano o 09:45 ----------

Napisane przez traicionera

hehe, po prostu nie wierzę w teorię jakiś magicznych granic itp. jedna nie poczuje instynktu nigdy, druga w wieku lat 15, trzecia jako 30tolatka, a czwartą przed 4p-tka. czasem też trzeba do tego właściwego faceta, bo niechęć do posiadania to taki podswiadomy instynkt samozachowawczy, gdy dana kobieta przeczuwa, że jej partner nie jest materiałem na tatę.

Jeszcze co innego instynkt, a co innego chęć posiadania(kiedyś).

---------- Dopisano o 09:46 ---------- Poprzedni post napisano o 09:46 ----------

Napisane przez dawidowskasia

troche lipny, bo wiele zaciąża nie z tym co trzeba A coraz więcej ludzi (wg statysyk) dzieci mieć nie chce a związek ma udany

To Ty żyjesz?
Fajnie Cię znowu widzieć.

[traicionera]

Z tym instynktem to tak w skrócie napisałam, wiadomo, że niektóre kobiety podchodzą do tego właśnie bardziej insynktownie, inne bardziej rozumowo i instynkt im się włącza np po porodzie dopiero, a na dziecko się decydują bo są akurat w odpowiednim momencie życia ze wzgledu na pracę itp, albo dlatego, że nie chcą zwiększać ryzyka jakiś chorób.

[Linka25]

Napisane przez traicionera

Z tym instynktem to tak w skrócie napisałam, wiadomo, że niektóre kobiety podchodzą do tego właśnie bardziej insynktownie, inne bardziej rozumowo i instynkt im się włącza np po porodzie dopiero, a na dziecko się decydują bo są akurat w odpowiednim momencie życia ze wzgledu na pracę itp, albo dlatego, że nie chcą zwiększać ryzyka jakiś chorób.

o, to ja byłam w tej drugiej grupie
instynktu nie czułam, poczułam go po narodzinach dziecka, natomiast na dziecko zdecydowałam się w okolicach 30, bo był odpowiedni moment

---------- Dopisano o 12:14 ---------- Poprzedni post napisano o 12:12 ----------

jestem prawie po lekturze wątku i jedna z rzeczy (wątków pobocznych) które mnie przeraziły to herezje na temat karmienia piersią wygłaszane przez osobę związaną zawodowo () z medycyną

[Bananalama]

Wy się lepiej módlcie, żebym nie miała tego instynktu, bo biedne to dziecko ze mną będzie