Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV - Strona 55 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-11-07, 16:49   #1621
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Nie odniose sie na razie do postow, bo siedze w pociagu, pisze z telefonu, a nie wiem jak tutaj cytowac. Jestem po wizycie, ogolnie z ta wizyta udalo mi sie tak, ze chwile przed moim telefonem ktos odmowil wizyte, wiec ja wskoczylam na to miejsce, inaczej czekalabym do stycznia.. Wizyta niecale 10 minut. Dostalam lek seroxat, cos takiego. Do tego jeszcze jakies dorazne leki, w razie nasilonego leku, ale nie pamietam nazwy, pozniej napisze. I musze miec psychoterapie, ale na psychologa na nfz czeka sie 2 lata chyba nie mam wyjscia i musze szczerze porozmawiac z rodzicami, co sie ze mna dzieje, zeby mi pozyczali pieniadze na terapie.. Lekow sie boje, strasznie. Przeczytalam o skutkach ubocznych i o skutkach odstawienia i nie wiem czy sie odwaze je lykac jest mi strasznie zle, ale jak po lekach bedzie mi gorzej...? A co do tz nie wiem czy jestem w stanie mu powiedziec o tym wszystkim, on wie tylko, ze nie lubie miejsc gdzie jest duzo ludzi.. Nie, ze sie boje, tylko, ze nie lubie..

Czy macie jakies doswiadczenia z tym lekiem albo z podobnym?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 16:53   #1622
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Nie odniose sie na razie do postow, bo siedze w pociagu, pisze z telefonu, a nie wiem jak tutaj cytowac. Jestem po wizycie, ogolnie z ta wizyta udalo mi sie tak, ze chwile przed moim telefonem ktos odmowil wizyte, wiec ja wskoczylam na to miejsce, inaczej czekalabym do stycznia.. Wizyta niecale 10 minut. Dostalam lek seroxat, cos takiego. Do tego jeszcze jakies dorazne leki, w razie nasilonego leku, ale nie pamietam nazwy, pozniej napisze. I musze miec psychoterapie, ale na psychologa na nfz czeka sie 2 lata chyba nie mam wyjscia i musze szczerze porozmawiac z rodzicami, co sie ze mna dzieje, zeby mi pozyczali pieniadze na terapie.. Lekow sie boje, strasznie. Przeczytalam o skutkach ubocznych i o skutkach odstawienia i nie wiem czy sie odwaze je lykac jest mi strasznie zle, ale jak po lekach bedzie mi gorzej...? A co do tz nie wiem czy jestem w stanie mu powiedziec o tym wszystkim, on wie tylko, ze nie lubie miejsc gdzie jest duzo ludzi.. Nie, ze sie boje, tylko, ze nie lubie..

Czy macie jakies doswiadczenia z tym lekiem albo z podobnym?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Czyli paroksetyna. Spokojnie, nie ma się czego obawiać a już na pewno nie nakręcaj się szukając efektów ubocznych po forach, bo u Ciebie może to w ogóle nie wystąpić

Pamiętaj, że przez pierwsze 2-3 tygodnie może nie być efektów, możesz mieć wahania nastrojów i ogólnie czuć się źle - to minie i musisz o tym pamiętać. Te leki potrzebują czasu, żeby zacząć działać.

A odstawianie wcale nie jest takie straszne, po prostu stopniowo zmniejsza się dawkę

Mówię z doświadczenia, też brałam leki z grupy SSRI i SNRI
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 18:12   #1623
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Konwalio u mnie jest trochę inaczej, ale myślę, że u ciebie ogromną rolę odgrywa nastawienie. Z góry zakładasz, że się nie odnajdziesz, że będzie okropnie, że odchorujesz, że będzie to traumatyczne przeżycie. Bierze to się stąd, że być może faktycznie kiedyś tam brałaś udział w takiej uroczystości, po której miałaś negatywne odczucia. Może nawet nie jedno, a kilka takich przytrafiło ci się. Może nie jest tak, że wszyscy "na siłę" chcą, aby spotkanie wyglądało na fajne? Może to ty tak ich odbierasz. Ale tu nie chodzi o to, żeby patrzeć na innych, bo to co siedzi w ich głowach dla nas jest nieznane, przede wszystkim zaś - nieistotne. Spróbuj oswoić ten lęk i obawy, nazwij je, zastanów się czego dotyczą dokładniej, bo póki co on pozostaje w sferze negatywnego nastawienia. I pamiętaj, że ludzie są tylko ludźmi.
Ja się pod tym podpiszę

Ale opisana przez Ciebie Konwalio historia rzeczywiście taka trochę mało przyjemna...wcale nie dziwię się, że zostało Ci po tym takie myślenie niemiłe o tego typu imprezach Ale nie każda musi być taka A co na to wtedy Twój TŻ? Jak zareagował?

Cytat:
Napisane przez cholernarejestracja Pokaż wiadomość
Po drugie - leki np. przeciwlękowe mają mało efektów ubocznych a dają świetne rezultaty, sama radość (i dlatego łatwo się od nich uzależnić)
To ja bym się mogła chętnie od takich uzależnić

Ja się zastanawiam jak taki psychiatra po 10 minutach rozmowy z pacjentką już wie czy jej lęk jest lękiem wystarczającym do leczenia terapeutykami? Kiedy ten poziom lęku jest już godny leczenia? Bo każdy się czegoś boi...ja się boję ogromu rzeczy. A w dodatku co jakiś czas nagle spada na mnie taka myśl "Boże, mogę nagle umrzeć..." i łzy mi stają przed oczami i odczuwam autentyczny strach (ale w miarę szybko staram się z niego otrząsnąć). Albo nagły paraliż przed powiedzeniem czegoś. Albo sam syndrom "w kłębek i pod kołdrę" to też objaw strachu - czy to już się powinno leczyć?
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 18:23   #1624
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Bura, ale te leki się bierze doraźnie, a nie non-stop. To nie jest tak, że łykasz tabletkę i nagle się niczego nie boisz i wszystko jest super.

A kryterium przepisania leków jest subiektywna ocena lekarza co do tego, czy występujący lęk wywołuje np. cierpienie u osoby badanej, czy przeszkadza jej w funkcjonowaniu, czy da się go opanować w inny sposób.

Ogólnie lekarz, który po 10 minutach rzuca w Ciebie receptą i do widzenia to zły lekarz.
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 18:29   #1625
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez cholernarejestracja Pokaż wiadomość
Czyli paroksetyna. Spokojnie, nie ma się czego obawiać a już na pewno nie nakręcaj się szukając efektów ubocznych po forach, bo u Ciebie może to w ogóle nie wystąpić

Pamiętaj, że przez pierwsze 2-3 tygodnie może nie być efektów, możesz mieć wahania nastrojów i ogólnie czuć się źle - to minie i musisz o tym pamiętać. Te leki potrzebują czasu, żeby zacząć działać.

A odstawianie wcale nie jest takie straszne, po prostu stopniowo zmniejsza się dawkę

Mówię z doświadczenia, też brałam leki z grupy SSRI i SNRI
Bralas podobne leki? Juz nie bierzesz? Wyleczylas sie? Boje sie, ze bede musiala je brac do konca zycia..






Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja się pod tym podpiszę

Ale opisana przez Ciebie Konwalio historia rzeczywiście taka trochę mało przyjemna...wcale nie dziwię się, że zostało Ci po tym takie myślenie niemiłe o tego typu imprezach Ale nie każda musi być taka A co na to wtedy Twój TŻ? Jak zareagował?



To ja bym się mogła chętnie od takich uzależnić

Ja się zastanawiam jak taki psychiatra po 10 minutach rozmowy z pacjentką już wie czy jej lęk jest lękiem wystarczającym do leczenia terapeutykami? Kiedy ten poziom lęku jest już godny leczenia? Bo każdy się czegoś boi...ja się boję ogromu rzeczy. A w dodatku co jakiś czas nagle spada na mnie taka myśl "Boże, mogę nagle umrzeć..." i łzy mi stają przed oczami i odczuwam autentyczny strach (ale w miarę szybko staram się z niego otrząsnąć). Albo nagły paraliż przed powiedzeniem czegoś. Albo sam syndrom "w kłębek i pod kołdrę" to też objaw strachu - czy to już się powinno leczyć?
Mysle, ze kazdy czlowiek ma czasem jakis nieuzasadniony lek, albo syndrom "w klebek i pod koldre". Ale czasem nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. A ja nie mam leku przed sytuacjami spolecznymi czasem (Jezu, jak ja bym chciala zeby tak bylo), tylko niestety caly czas. Mam lek przed pojsciem na uczelnie, na poczte, do banku, do sklepu, do marketu, do tramwaju, do pociagu, do przychodni, do pubu. No po prostu wszedzie. Jak juz musze gdzies isc to najpierw ciagne wszystkich po kolei, zeby ktos ze mna poszedl - brat, babcia, kolezanka, tz, a jak nikt nie chce isc to np. mowie sobie, ze przeciez to jeszcze moze poczekac i znow odwlekam to w nieskonczonosc...


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 18:43   #1626
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Brałam, już nie biorę, jest dużo lepiej z tym, że ja miałam dystymię, takie trwałe obniżenie nastroju. Miałam kiedyś epizod depresyjny, nieleczony, z którego się jakośtam wykaraskałam i zostało mi właśnie takie...bycie ciągle trochę smutną. Potrafiłam się zmobilizować do pewnych rzeczy, w ciągu dnia bywało ok, ale kładłam się wieczorem do łóżka i czułam się nieszczęśliwa bez konkretnego powodu. I to mi minęło teraz jestem nieszczęśliwa jak coś zawalę/mam zły dzień, czyli tak racjonalnie
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 18:55   #1627
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Super! Tak pozytywnie do tego podchodzisz Jak sobie ustawiłaś odprowadzanie/odbieranie z przedszkola? Pytam, bo to moja pięta achillesowa
Hej.
Ja prowadzę małą do szkoły na 8 a potem wolnym krokiem do pracy.
Odbiera ją mój TŻ.
Czemu pięta achillesowa?
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 18:55   #1628
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja się pod tym podpiszę

Ale opisana przez Ciebie Konwalio historia rzeczywiście taka trochę mało przyjemna...wcale nie dziwię się, że zostało Ci po tym takie myślenie niemiłe o tego typu imprezach Ale nie każda musi być taka A co na to wtedy Twój TŻ? Jak zareagował?
Kocur, moj TZ to z takich, co maja taki typowy meski umysl i taki tez sposob myslenia - nic nie zauwazyl . Porozmawialam z nim na ten temat pozniej to stwierdzil, ze to kwestia wlasnie tej zazylosci. Oni jako wieloletni znajomi maja takie odpaly a mnie sie dostalo troche przypadkiem.
Ale to nie byla oczywiscie moja najgorsza porazka towarzyska, mialam ich w zyciu tyle, ze naprawde watpie w moje kompetencje na tym polu.
Ciagle robie te same bledy, troche jak w filmie "Dzien swistaka" (kocham ten film!) - za kazdym razem powielam stary, felerny wzorzec i za nic nie moge ruszyc do przodu.
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 19:33   #1629
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
/gdy mąż wyjeżdża, to włącza mi się taki dziwaczny "tumiwisizm" - przeciągam wszystkie czynności, opóźniam "grafik dzieciowy" i ogóle tkwię w życiu, jak w smole - tym razem JESTEM ZADOWOLONA /
Gdy mój wyjeżdża staję się panią domu - sprzątam sobie, zarządzam, ogarniam i siebie i dziecko. I potrafię wtedy. Gdy on jest - klapa, nie ruszam palcem. Nie wiem czemu tak jest. Żeby się zabrać, to muszę przekonać swój mózg, że jestem sama w domu.
A u Ciebie konkret, że TYM RAZEM BYŁO INACZEJ, oby tak częściej było i żebyś częściej byłą zadowolona.

---------- Dopisano o 19:00 ---------- Poprzedni post napisano o 18:58 ----------

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Dziś realizuję żabę. Idę sama załatwiać papierowe sprawy. Próbuję nazwać i określić swój lęk - mam z tym problem. Pewnie nawet nie dopuszczam do głosu myśli, które byłyby ich przyczyną. Taki lęk nawykowy.
Przyczyną odwlekania był chyba lęk....przed lękiem.
Jak było? Pewnie przeczytam za chwilę, bo odpowiadam na posty kolejno
Jak Ci na kursie, jak Ci w ogóle, poznałaś ludzików, masz już znajomków?
Jak organizacja dnia?

---------- Dopisano o 19:33 ---------- Poprzedni post napisano o 19:00 ----------

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Umówiłam się do psychiatry, na 6 grudnia, na NFZ. Od razu pomyślałam sobie, że przychodnia beznadziejna, skoro taki szybki termin...
Ciesz się, że szybko. Wolałabyś czekać pół roku?
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Dziewczyny, czy któraś z Was bierze albo brała leki psychotropowe? Mam do nich straszne uprzedzenie, po prostu jak myślę o takich lekach to wyobrażam sobie osobę zawiniętą w kaftan w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym
Czas może zrewidować własne wyobrażenia, bo widzę, że zniekształcają Ci rzeczywistość... Leki jak leki - jak antybiotyk, jak ibuprom, tyle że brane regularnie, żeby dobrze działały. Antybiotyk zabija bakterie, a psychotrop wpływa na procesy związane z neuroprzekaźnikami. Żaden kaftan.
Jeśli bierzesz antybiotyk, to po czym widać że bierzesz? po tym że zdrowiejesz. To samo z psychotropami. Nie musisz się nikomu tłumaczyć. Dobry seks też potrafi sprawić że błyszczą się oczy, wiec nie bój się że ktoś w twoich oczach wyczyta że jesteś na psychotropach (i doda jeszcze sobie w myślach słowo "świr" zapewne... ). Więc się uspokój i jeśli czujesz że jest źle to po cholerę się męczyć jeśli mozna sobie pomóc?
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Obejrzałam filmik http://www.youtube.com/watch?v=xlA39m3rCQg i po prostu wszystkie odczucia, które w nim są, ja posiadam... Przez to marnuję życie, przez to nie mogę skończyć studiów - bo omijam uczelnię szerokim łukiem, bo tam są przecież ludzie Nie wspomnę o miejscach takich, jak przychodnia, markety, sklepy, poczta - chodzę, bo muszę, ale po pierwsze odwlekam w nieskończoność, a po drugie nie czuję się w tych miejscach swobodnie, ze stresu zapominam, co miałam kupić, co miałam powiedzieć, co zobaczyć.
Łykasz psychotropy i po 2 tygodniach się nie boisz - idziesz do psychologa i pracujesz nad tym po to, zebyś mogła nie bac się gdy odstawisz psychotropy.
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Byłam trzeźwa, bo kierowałam i dostałam takiej paniki, że myślałam, że stamtąd ucieknę. W sumie to próbowałam, tylko tż mnie powstrzymał. Nie mieliśmy gdzie usiąść, więc stanęliśmy po środku, oni czuli się swobodnie, ja myślałam, że się popłaczę. W końcu znaleźliśmy miejsce, ale konsekwencją mojego stresu było to, że cały wieczór siedziałam zła, zestresowana, obrażona na tż Bóg wie za co.
miałam dokładnie, dokładnie, dokładnie to samo. Panika, na granicy płaczu, ucieczka i winienie otoczenia za to, ze w ogóle istnieje.
Wyjdziesz z tego, tylko musisz wiedzieć, że jest to mozliwe i oczekiwać zmiany na lepsze.

Na szkoleniu padło takie mądre zdanie na temat tego, ze nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie ma, zawsze istnieje rozwiązanie.
"Rozwiązanie jest, tylko ja go jeszcze nie widzę."
Dotyczy to też wiary w osiągnięcie zdrowia mentalnego. Otworzą się odpowiednie furtki a Ty z nich skorzystasz, jeśli bedziesz wiedzieć (wierzyć), że takie furtki są. Jeśli z siebie zrezygnujesz, to niestety, nasze klepanie po pleckach nie pomoże.

W depresji jest tak, że jesteś w dolinie i otacza Cię mgła. Ktoś CI opowiada o perspektywach, ale Ty ich nie widzisz, bo jesteś za nisko. Musisz wejść wyżej, sama nie masz siły, leki Ci pomogą. Zobaczysz szersza perspektywę, krajobraz życia i będziesz mogła wybrać jakąś opcję, na coś się zdecydować. Znajdziesz siłę żeby dociągnąć do końca rozpoczęte projekty.
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Jest mi z tym wszystkim strasznie źle, po prostu fatalnie. Każde codziennie czynności sprawiają mi tyle problemów i stresu, że się kiedyś wykończę
Leki pomogą, potem musisz odnaleźć źródło problemów i zmienić wzorce, wtedy wyjdziesz z tego. O ile chcesz w ogóle, bo może ten stan potrzebny Ci do czegoś, masz z niego jakieś korzyści...
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Patri, zapomniałam dodać, że Cię bardzo, ale to bardzo podziwiam
Dzięki Wyjątkowo sama się podziwiam.
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
I nie wyobrażam sobie szukać pracy, iść na rozmowę, pracować.. Był moment, że wysłałam mnóstwo cv, telefon się rozdzwonił, nie odebrałam żadnego... Ostatnio dałam ogłoszenie o korepetycjach, telefon dzwonił, nie odebrałam ani razu... Tak bardzo mnie to przeraża, przeraża mnie, że byłabym niewystarczająco dobra, że ktoś mi zada pytanie, a ja odpowiem nie na temat, że ktoś mnie wyśmieje, że zwróci mi uwagę, że coś nie tak zrobiłam. W sumie to przeraża mnie wszystko
Również jest mi to znane bardziej niż sadzisz. Zapytaj Emi, zapytaj Iszki, zapytaj Ingi. Totalnie miałam Twoje obawy i kwitły we mnie jeszcze w dniu pierwszej (z trzech etapów) rozmowy kwalifikacyjnej. Przeszłam szkolenie - jak powinno się zachować na rozmowie, co mówić, jak odpowiadać na pytania. Mam wrażenie, że wiedza to jakiś ułamek sukcesu rozmów, ze bardziej polega to na opanowaniu treści i tricków.

Gdybym teraz szła na rozmowę?
Odczuwałabym lęk, który nazwałam lekiem przed nieznanym. Coś jakby ktoś kazał mi włożyć nogę w bagno, gdzie nie widzę dna i nie wiem jakie robactwo tam pływa. Totalnie nie wiem czego oczekiwać - ślepiec w nowym pomieszczeniu.
I ten lęk jest tak wyraźny, że ucieczka przynosi natychmiastową acz chwilową ulgę. Ale jeśli chcesz iść dalej musisz wleźć w to czarne dziwne nieznane straszne bagno. Okaże się, że było znośnie, że teraz to bagno już tak nie przeraża.

Na szkoleniu zdawałam relację po pierwszej rozmowie:
"Potwór stracił swoją moc, już nie jest straszny."

Jasne, że każda następna rozmowa kwalifikacyjna jest nowym bagnem. Jest nieprzyjemnie (aż do zrzygania niemal), wchodzi się w to nieznane, (narażajac się na śmieszność, wstyd, żenadę i tak dalej - według naszych szanownych myśli oczywiście, bo jak bedzie naprawdę tego nikt nie wiem przecież ), jest sie w tej nowej sytuacji, poznaje się ją, ogląda, oswaja.
Świat się nie kończy nawet jak chlapnie się głupotę. W cholerę z tym. Oni oceniają mnie, ale ja oceniam ich!!

Nowe sytuacje bywają producentem lęków - hm, inaczej, nasza głowa na skutek braku danych odniesienia do czekającej nas sytuacji wytwarza rodzaj napięcia, który my definiujemy jako lęk, czy jakoś tak.

Teraz już to wiem. Już określiłam ten mechanizm, tak działa to u mnie.
Poszłam na rozmowę, bo nie miałam nic do stracenia, a bardzo dużo do zyskania.

Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem. Dużo się dzieje.

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-11-07 o 19:36
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:04   #1630
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez cholernarejestracja Pokaż wiadomość
Czyli paroksetyna. Spokojnie, nie ma się czego obawiać a już na pewno nie nakręcaj się szukając efektów ubocznych po forach, bo u Ciebie może to w ogóle nie wystąpić

Pamiętaj, że przez pierwsze 2-3 tygodnie może nie być efektów, możesz mieć wahania nastrojów i ogólnie czuć się źle - to minie i musisz o tym pamiętać. Te leki potrzebują czasu, żeby zacząć działać.

A odstawianie wcale nie jest takie straszne, po prostu stopniowo zmniejsza się dawkę

Mówię z doświadczenia, też brałam leki z grupy SSRI i SNRI
Wg mnie ważne jest także aby przy pierwszym przypływie sił i energii nie podejmować żadnych ważnych, nieodwracalnych decyzji, kroków. Przy SSRI bywa że najpierw poprawia się tzw. napęd (siła do robienia czegoś, energia) natomiast nastrój jest nadal kiepski. A słaby nastrój to zły doradca
__________________
Pozdrawiam
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:08   #1631
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Ogolnie lubie ludzi, lubie sie z nimi wymieniac doswiadczeniami, myslami, uczyc sie od innych. Tak jak to robie na przyklad tutaj.
Lubie spotkania w jakims konkretnym celu - powiedzmy, zeby wspolnie wedrowac, nie wiem: szyc, malowac, omawiac ksiazke, no cos razem robic.
Ale moja najwieksza trauma jest... zasiadanie przy wielkim stole i rozmawianie. O czym? O niczym - z mojego punktu widzenia.
To jest za kazdym razem moj wielki, krwawy dramat.
Aaaaaaa, ja mam to samo! Mam/miałam, nie wiem.
Nienawidzę nieformalnych spotkań - wigilii na wydziale, bankietów (fuj), czasem rodzinnych posiedzeń w mniejszym gronie, często zapada cisza, która aż piszczy w uszach...
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Ludzie siedza przy tym stole i jedza.
Sila sie na uprzejmosci.
Sila sie na small-talk.
Sila sie na bycie zabawnymi.
Itd.

Na tego typu spotkaniach moja ulubiona czynnoscia jest... spogladanie na zegarek: jeszcze tylko jakies dwie godziny... wytrzymaj... jeszcze poltorej... ufff.... wychodzimy

Nie wiem, o czym mam mowic w czasie takich spotkan. Jeszcze mniej rozumiem - po co to robic? Te rozmowy wydaja mi sie tak monotonne, nudne, wymuszone i sztuczne, ze nie jestem w stanie brac w nich udzialu. Czuje sie w srodku pusta - nie potrafie brylowac, opowiadac kawalow, mam cichy glos, ludzie przerywaja mi w srodku zdania. Cala energia ze mnie ucieka, czuje sie jak mumia.
AAAAAAAAAAA, mam to samo!!!!

Dotyczy to też poznawania nowych ludzi - nigdy nie wiem o co mogę zapytać o co nie i generalnie milczę mając nadzieję, że inni są bardziej gadatliwi.

Pewnego dnia byłam z moimi medeleczkami na kolacji po pokazie. Jak zwykle chcąc uniknąć tego o czym pisałaś wyzej poszłam sobie gdzieś do jakiegoś holu posiedzieć, pogapić się w okno, odpocząć. Znalazła mnie koleżanka i zawołała, ze chodź bo cię szukam jest dla ciebie miejsce i coś tam coś tam. Byłam po tabletce - PROPRANOLOL - jak bedziecie u lekarzy pierwszego kontaktu lub psychiatrów - proście o to. Pół tabletki przed obroną magisterki - emocji zero, za to klarowny umysł. Taki niemulący uspokajacz. Wzięłam tę tabletę przed pokazem, bo na scenie bym chyba umarła ze zdenerwowania. Zapomniałam że jestem pod jego wpływem. Poszłam na tę kolację, usiadłam, kelner...brrrr, kelner się pyta czy chłodnik zielony czy czerwony a ja....nie wiem!!! Głupia prosta decyzja, A czy B, zamówiłam to co osoba przede mną, jak papuga bez swoich preferencji...
No ale nie o tym chciałam. Zawsze w sytuacji przy stole, pieprzenia o nie wiem o czym snułam w głowie co bym robiła gdybym teraz była w domu i że tyle mam do zrobienia a ja tu czas tracę i tak dalej. A wtedy stało się coś dziwnego, zaczęłam słuchać rozmów, zastanawiać się jak jak bym się zachowała w omawianej sytuacji, kodowałam nowe zasłyszane fakty, oglądałam osoby przy stole, patrzyłam na ich obycie, zachowanie, w ogóle byłam całą sobą w sytuacji, pierwszy raz mózg nie uciekł w myśli o czyms nie związanym z miejscem w którym byłam - i przez to NIE STRESOWAŁAM SIĘ. Nie zastanawiałam kiedy pójdę do domu itp.
PROPRANOLOL tak ze mną zrobił. Nadal nie lubię nieformalnych spotkań, ale pomogła mi terapeutka odczarowując nieco ludzi. Zamiast się zastanawiać co oni pomyślą - ja sobie o nich myślę. Może pomóc doraźnie taka postawa.
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Nie rozumiem siebie w tej kwestii. I nie wiem, co poczac - moze po prostu przestane przyjmowac zaproszenia na takie uroczystosci? Albo inni przestana mnie w koncu zapraszac, bo kto chce przy stole takiego gbura .

I mimo to czuje, ze jestem nie fair wobec innych. Wiem, ze inni tez czuja sie podobnie, ale mimo to sila sie na to wszystko, probuja tworzyc dobra atmosfere, kierowac rozmowa, uczestniczyc w niej.
Ja czuje sie jak ktos psujacy zabawe.
Niepotrzebnie. Masz prawo przecież odbierać sytuację po swojemu, nie?
Szkoda tylko żebyś się męczyła.
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Ze wzgledu na to, ze w sobote znowu czeka mnie tego typu przyjemnosc mam do Was kilka pytan:
Ty organizujesz czy ktoś Cię zaprasza?
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
[B]1. Jak Wy przezywacie tego typu uroczystosci?
Jak wyżej.
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
2. Czy przygotowywujecie sie jakos do nich czy idziecie na totalny spontan?
Ubieram się i maluję
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
3. Co moze zrobic osoba cicha i niesmiala, zeby mimo wszystko odnalezc w grupie swoje miejsce?
Bardzo Ci na tym zależy? Nie mozesz być obserwujacy outsider wyciągajacy wnioski, smakujacy jedzenie, goniący groszek po talerzu? Może wystarczy jakiś pojedynczy towarzysz dialogu, skoro musisz/chcesz tam być?
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
4. Co zrobic, zeby pomimo presji grupy zachowac swoja osobowosc, wartosci, swoje kontury?
A jak się ta presja będzie przejawiać?
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Ja kazde tego typu spotkanie tradycyjnie odchorowywuje. Potrzebuje doslownie dzien lub nawet dwa, zeby wrocic do normalnego rytmu. Czuje, ze do tego stopnia deformuje swoja osobowosc na potrzeby takich spotkan, ze czuje sie jak miazga, kiedy jest po wszystkim.
Co sie ze mna dzieje?
No brzmi nieciekawie... Mnie bardziej bolało wszystko przed takim spotkaniem - boże o czym ja będę z nimi rozmawiać!!
Jechałam z drugim szefem niedawno - wsiadłam i cisza, absolutna. On coś o święcie zmarłych, ja coś tam odbąknęłam i tyle - stresujaco, bo:
- coż ze mnie za mało inteligenty człowiek, ze nie umiem nawiazać/podtrzymać konwersacji
- co on sobie o mnie pomyśli
- boze ile jeszcze bedziemy jechac
- jestem nudna jak flaki z olejem
- w ogóle jaka beznadzieja

Tak by kiedyś było..., a teraz dałam sobie prawo do zanurzenia się we własne myśli, zapamiętywanie drogi, oglądanie samochodu wewnątrz i takie tam. Ogólnie luz - nie należę do osób gadatliwych. Kropka. Taki egzemplarz - taka ja. I mam prawo sobie na tym świecie taka być o ile innym nie szkodzę. Kropka. Na imprezie proponuję Ci znaleźć coś co skupi Twoją uwagę, zajmie Twoją głowę - ale coś co znajduje się tam na imprezie, nie w domu.

Trzymam mocno mocno za Ciebie kciuki, pisz, rozwiewaj mysli złe, może Cholernarejestracja (nick ) tudzież Halimaa - psycholożki nasze kochane coś mogą profesjonalnego poradzić?

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
(Z zupelnie innej beczki - na Kobiete Roku 2013 nominuje nikogo innego jak nasza Patri . Wszelkie uzasadnienia wydaja mi sie zbedne - Zwyciezyni we wszystkich kategoriach! )
Aaaaaaaaaaaaaaaaa się wzruszyłam i zaskoczyłam końcówką Twojego postu Nie spodziewałam się.

---------- Dopisano o 20:08 ---------- Poprzedni post napisano o 20:07 ----------

Cytat:
Napisane przez Lilith890502 Pokaż wiadomość
a no i rozpoczęłam 2-gi kocyk dla dziecka na szydełku
Pokażesz (w klubie może być) swojego Dziecia?

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-11-07 o 20:29
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:09   #1632
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość

Ja się zastanawiam jak taki psychiatra po 10 minutach rozmowy z pacjentką już wie czy jej lęk jest lękiem wystarczającym do leczenia terapeutykami? Kiedy ten poziom lęku jest już godny leczenia? Bo każdy się czegoś boi...ja się boję ogromu rzeczy. A w dodatku co jakiś czas nagle spada na mnie taka myśl "Boże, mogę nagle umrzeć..." i łzy mi stają przed oczami i odczuwam autentyczny strach (ale w miarę szybko staram się z niego otrząsnąć). Albo nagły paraliż przed powiedzeniem czegoś. Albo sam syndrom "w kłębek i pod kołdrę" to też objaw strachu - czy to już się powinno leczyć?
10 minut to trochę mało No ale warto pamiętać, że (za wyjątkiem pacjentów o tendencjach hipochondrycznych) już to, że ktoś zdecydował się umówić do psychiatry, zadzwonić, odczekać swoje do wizyty, zaprowadził się na tą wizytę i powiedział obcej osobie, że mu źle i sobie nie radzi - już to pokazuje, że poziom cierpienia jest wysoki. Na tyle wysoki, że te wszystkie wymienione przeze mnie niedogodności okazały się jednak mniejsze niż odczuwane cierpienie.
__________________
Pozdrawiam
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:13   #1633
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
3 dzień z rzędu nie dotarłam na zajęcia. Po prostu nie mogę się zmusić, nie chcę mi się. Ciągle wymyślam sobie wymówki, żeby się tam tylko nie pojawić. Skończę marnie

No. Jak Cię dorwę to skończysz marnie...

---------- Dopisano o 20:13 ---------- Poprzedni post napisano o 20:10 ----------

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Ale tu nie chodzi o to, żeby patrzeć na innych, bo to co siedzi w ich głowach dla nas jest nieznane, przede wszystkim zaś - nieistotne.

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
W urzędzie ośmieliłam się mówić po norwesku i jest git. Jestem z siebie dumna.

Ja też jestem z Ciebie dumna!!!!!!!
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:21   #1634
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Hej.
Ja prowadzę małą do szkoły na 8 a potem wolnym krokiem do pracy.
Odbiera ją mój TŻ.
Czemu pięta achillesowa?
Czy jest jakaś ikonka na "zazdrośnika"? Mężul mój przez ostatnie 3,5 roku odebrał/zaprowadził dzieci może w sumie 10 razy... (Jak mnie nie było, jak leżałam z jelitówką plackiem w toalecie itp. podbramkowe sytuacje) Mnie to zawsze zabiera dużo czasu, nie lubię tego robić, wkurzam się na typowo dziecięcą powolność i smakowanie każdego liścia, już nawet nie walczę ze sobą, aby to odprowadzanie polubić, tyle że staram się je skrócić i nie uprzykrzać go już bardziej. No i od września wożę do oddalonego przedszkola i udało mi się znaleźć inną mamę która też wozi i coraz częściej wozimy na zmianę

---------- Dopisano o 20:21 ---------- Poprzedni post napisano o 20:18 ----------

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Mam lek przed pojsciem na uczelnie, na poczte, do banku, do sklepu, do marketu, do tramwaju, do pociagu, do przychodni, do pubu. No po prostu wszedzie. Jak juz musze gdzies isc to najpierw ciagne wszystkich po kolei, zeby ktos ze mna poszedl - brat, babcia, kolezanka, tz, a jak nikt nie chce isc to np. mowie sobie, ze przeciez to jeszcze moze poczekac i znow odwlekam to w nieskonczonosc...
pociąg, pub, bank, przychodnia - to są sytuacje społeczne... spotykasz innych, najczęściej nieznajomych ludzi...
__________________
Pozdrawiam
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:21   #1635
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak to bywa - stolek byl u dolu nieco zakurzony i stanowil cudowny kontrast dla wypacykowanego ambiente...
Znajoma zauwazyla ten fakt - i sie zaczelo!
Zarty w stylu - ze nie posprzatane, ze kto wie, moze naczynia tez nie umyte i brudne itp.

Szczerze - nie bylo mi do smiechu. Moze dlatego, ze sama jestem bardzo delikatna w takich tematach jak czystosc, higiena, dla mnie to tematy tabu. Poza tym wiem, ile wysilku wklada gospodarz w takie przygotowania.
Nie uwierzycie, ale humor mialam zepsuty do konca wieczoru (choc oczywiscie starannie to ukrywalam).
Mysle, ze jestem po prostu bardzo skoncentrowana na sobie i sztywna w takich sytuacjach. Nawet, jesli to byl nietakt, to nie warto tak sie spinac. Zapominam, ze ludzie sa tylko ludzmi i ze im zdarza sie cos glupiego palnac a mnie zdarzaja sie zakurzone krzesla.
Ech, niby intelektualanie to rozumiem, ale potem spinam sie i tak .
Co za buraki! Wcale się nie dziwię, zę nie było Ci do śmiechu bo włożyłaś energię w przygotowania a tu dostałaś podśmiechujki z głupiego stołka. Stołki.
Zapodałam mojemu dziecku w necie piosenkę - taka tańcząca żaba - piosenka rytmiczna i do tańczenia. Kolega mojego tż rzekł - dziecko czego ty słuchasz, ratuj się. Ja wiem ze on i mój słuchają metalu ciężkiego, czarnego, chaotycznego i im bardziej porozrywanego tym lepiej. Ale dlaczego do jasnej anielki ktoś w taki sposób ocenia moją muzykę. zrobiło mi się przykro i wezbrała we mnie taka złość, ze szkoda słów.
Czasem się mówi, że trzeba komunikować otwarcie, ze nam się nie podoba to i owo, ale w takich wypadkach obronienie swojego może sprawić, że w przyszłosci bedą nas traktować z dystansem - "bo ona się nie zna na żartach" Nie umiem jeszcze znaleźć zdrowej równowagi w takich sytuacjach - i bardzo szybko przekreślam ludzi.
Niech wieje w knieje!
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:26   #1636
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość





Tak by kiedyś było..., a teraz dałam sobie prawo do zanurzenia się we własne myśli, zapamiętywanie drogi, oglądanie samochodu wewnątrz i takie tam. Ogólnie luz - nie należę do osób gadatliwych. Kropka. Taki egzemplarz - taka ja. I mam prawo sobie na tym świecie taka być o ile innym nie szkodzę. Kropka. Na imprezie proponuję Ci znaleźć coś co skupi Twoją uwagę, zajmie Twoją głowę - ale coś co znajduje się tam na imprezie, nie w domu.
Super!
__________________
Pozdrawiam
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:35   #1637
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Czy jest jakaś ikonka na "zazdrośnika"? Mężul mój przez ostatnie 3,5 roku odebrał/zaprowadził dzieci może w sumie 10 razy... (Jak mnie nie było, jak leżałam z jelitówką plackiem w toalecie itp. podbramkowe sytuacje) Mnie to zawsze zabiera dużo czasu, nie lubię tego robić, wkurzam się na typowo dziecięcą powolność i smakowanie każdego liścia, już nawet nie walczę ze sobą, aby to odprowadzanie polubić, tyle że staram się je skrócić i nie uprzykrzać go już bardziej. No i od września wożę do oddalonego przedszkola i udało mi się znaleźć inną mamę która też wozi i coraz częściej wozimy na zmianę

---------- Dopisano o 20:21 ---------- Poprzedni post napisano o 20:18 ----------



pociąg, pub, bank, przychodnia - to są sytuacje społeczne... spotykasz innych, najczęściej nieznajomych ludzi...
Wiesz. Super masz podpis odnosnie strachu, w zwiazku z sytuacjami społecznymi chociażby.

Dzieci...
Powolność, nierozgarniecie, wszystko na Twojej głowie - kończę z tym.
Młoda dziś - aaaaaa, nie mam czystych majtek!
Aha. Natychmiast jej pytam jakie jest rozwiązanie w tej sytuacji i co zrobić żeby wprzyszłosci tak nie było?
Założyć majtki z nocy i jutro wstawić pranie.
Do szkoły grzebała się i spóźniała. Ja się denerwowałam i wrzeszczałam.
Do dupy. Teraz tylko staram się, zębym była ubrana wcześniej i żebym to nie ja opóźniała wyjście do szkoły. W szatni - już nie rozbieram jej w pośpiechu - siedzę na ławce i czekam.
Jak ja za nią bedę ogarniać czas i obowiązki to moje krzyczenie niczego jej nie nauczy...
Nie, wcale nie jestem spokojna wewnętrznie, jeszcze nie, choć coraz bardziej.

Trochę nastąpiło zmian we mnie.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:41   #1638
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Załatwiłam co miałam załatwić, po drodze miałam deszcz, grad, błyski i słońce. W prognozie było tylko słońce. W urzędzie ośmieliłam się mówić po norwesku i jest git. Jestem z siebie dumna.
klask i:
__________________
Pozdrawiam
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:47   #1639
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

I jeszcze tylko napiszę Wam, ze w pracy jest SUPER!!! Wdrożyłam się, rozmawiam z mechanikiem, projektantem, przedstawicielem handlowym i się nie boję, choć przecież nie mam doświadczenia technicznego. Weszłam w pewna działkę tak szybko i potraktowałam ją jako swoją i teraz mam wrażenie, że wiem co mówię AutoCAD odsłania się przede mną coraz bardziej. Dziś narysowałam samodzielnie przestrzennie koło łańcuchowe! Projektant jest super i pomaga i wspiera i instruuje, zawsze moge zapytać i pomoże mi rozwiązać mój problem, choć sam ma na głowie tyle, że ukłony i podziw. Atmosfera w ogóle jest super choć jest to okres mocno stresujący dla firmy bo zbliża się deadline dla projektu.
Cieszę się, że tam jestem. I chyba zostałam pochwalona.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:55   #1640
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Wiesz. Super masz podpis odnosnie strachu, w zwiazku z sytuacjami społecznymi chociażby.

Dzieci...
Powolność, nierozgarniecie, wszystko na Twojej głowie - kończę z tym.
Młoda dziś - aaaaaa, nie mam czystych majtek!
Aha. Natychmiast jej pytam jakie jest rozwiązanie w tej sytuacji i co zrobić żeby wprzyszłosci tak nie było?
Założyć majtki z nocy i jutro wstawić pranie.
Do szkoły grzebała się i spóźniała. Ja się denerwowałam i wrzeszczałam.
Do dupy. Teraz tylko staram się, zębym była ubrana wcześniej i żebym to nie ja opóźniała wyjście do szkoły. W szatni - już nie rozbieram jej w pośpiechu - siedzę na ławce i czekam.
Jak ja za nią bedę ogarniać czas i obowiązki to moje krzyczenie niczego jej nie nauczy...
Nie, wcale nie jestem spokojna wewnętrznie, jeszcze nie, choć coraz bardziej.

Trochę nastąpiło zmian we mnie.
Doskonałe z tymi majtami!! Też się staram zostawiać pole do wymyślania przez dzieci własnych rozwiązań ale tez pole do ponoszenia naturalnych konsekwencji (z tym mi trudniej ale pracuję bardzo nad tym). W celu nieuprzykrzania sobie poranków wstaję 05:30. Przygotowuję śniadanie do zjedzenia w domu, śniadanie do śniadaniówek (u nas dzieci jedzą drugie śniadania przynoszone z domu a obiadki gotowane w przedszkolu). Dopilnowuję ubrania się, umycia buzi i rączek, ścielenia łóżek. Makijaż, ciuszki, przygotowanie torebki i sprawdzam plan dnia. Ciuszki przygotowują wieczorem na dzień następny pod moim okiem. Nie ubieram/rozbieram dzieci, wszystko robią sami, tu akurat moje lenistwo okazało się zbawienne dla ich samoobsługi Od bardzo dawna ubierają się sami

---------- Dopisano o 20:55 ---------- Poprzedni post napisano o 20:50 ----------

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
I jeszcze tylko napiszę Wam, ze w pracy jest SUPER!!! Wdrożyłam się, rozmawiam z mechanikiem, projektantem, przedstawicielem handlowym i się nie boję, choć przecież nie mam doświadczenia technicznego. Weszłam w pewna działkę tak szybko i potraktowałam ją jako swoją i teraz mam wrażenie, że wiem co mówię AutoCAD odsłania się przede mną coraz bardziej. Dziś narysowałam samodzielnie przestrzennie koło łańcuchowe! Projektant jest super i pomaga i wspiera i instruuje, zawsze moge zapytać i pomoże mi rozwiązać mój problem, choć sam ma na głowie tyle, że ukłony i podziw. Atmosfera w ogóle jest super choć jest to okres mocno stresujący dla firmy bo zbliża się deadline dla projektu.
Cieszę się, że tam jestem. I chyba zostałam pochwalona.
To co Ty ogarniasz to dla mnie Zdolniacha z Ciebie, dla mnie programy do projektowania są absolutnie nie do opanowania... Opanowałam obsługę linijki w zakresie rysowania odcinków i osi xy i na tym się moje umiejętności rysowania kończą
__________________
Pozdrawiam
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 20:59   #1641
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Nie, wcale nie jestem spokojna wewnętrznie, jeszcze nie, choć coraz bardziej.

Trochę nastąpiło zmian we mnie.
Wyczytuję to między wierszami i na blogu

Lynette super rozwiązanie z dowożeniem dzieci na zmianę z inną mamą Na pocieszenie napiszę ci, że ja przez 3 lata sama ogarniałam dowożenie dzieciarni, w Polsce mieszkamy (ciężko mi pisać "mieszkaliśmy) pod miastem, przynajmniej nie miałam korków po drodze. Najgorsze było zawsze rano ogarnięcie towarzystwa i nieustanne powtarzanie tych samych słów. Więc doskonale wiem, o czym piszesz. Miałam wrażenie, że moja codzienność to zawieźć, odwieźć, przywieźć, pojechać po drugie i komplet w domu Teraz ma high life: małego wystawiam za drzwi - busik po niego przyjeżdża, starsza samodzielnie prowadzi się na przystanek i jedzie komunikacją miejską.


Kurs językowy - mieszane uczucia, dziewczyna pochodzi z Filipin, jest w Norge od 13 lat i stawia na komunikację, gramatyki w ogóle nie tłumaczy, a jak się o coś spytamy w związku z ćwiczeniami to hmm...daje błędne odpowiedzi. Wczoraj były fajne zajęcia, cały czas rozmawialiśmy w 4-osobowych grupach, byłam w grupie z koleżanką z Polski, Litwinką i kolegą z Kongo. Sama byłam zdziwiona tym, jak dużo mówię, odblokowałam się trochę, nawet K. to potwierdziła. Mam duże problemy z rozumieniem tekstu mówionego, ale nie jest to dziwne, jestem tutaj dopiero 3 miesiące.
W ogóle nauczycielka jest zakręcona na punkcie psychologii. Wczoraj było też takie ćwiczenie: każdy na karteczce musiał napisać co lubi robić w wolnym czasie i jak odpoczywa. Potem losowaliśmy te karteczki, czytaliśmy i każdy musiał zgadną autora wylosowanej wypowiedzi. Śmiechu było dużo
Jeśli chodzi o znajomych to jestem trochę dzikus
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 21:05   #1642
Lynette Scavo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość

Lynette super rozwiązanie z dowożeniem dzieci na zmianę z inną mamą Na pocieszenie napiszę ci, że ja przez 3 lata sama ogarniałam dowożenie dzieciarni, w Polsce mieszkamy (ciężko mi pisać "mieszkaliśmy) pod miastem, przynajmniej nie miałam korków po drodze. Najgorsze było zawsze rano ogarnięcie towarzystwa i nieustanne powtarzanie tych samych słów. Więc doskonale wiem, o czym piszesz. Miałam wrażenie, że moja codzienność to zawieźć, odwieźć, przywieźć, pojechać po drugie i komplet w domu Teraz ma high life: małego wystawiam za drzwi - busik po niego przyjeżdża, starsza samodzielnie prowadzi się na przystanek i jedzie komunikacją miejską.
No u mnie korki absolutnie cały czas, mieszkam w p&^%$# centrum. A nieustanne powtarzanie tych samych słów to jakiś koszmar. Jakbym była automatem do sprawdzania czy te wszystkie drobne, acz bardzo potrzebne rzeczy są zabrane, zrobione... Te rękawiczki, śniadaniówki w plecaczkach, książeczki, kalesonki. Jak dobrze pójdzie to w przyszłym roku szkolnym będę odwozić obu do szkoły (starszak zacznie 1-szą klasę) a młodszaka będzie woził busik

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Kurs językowy - mieszane uczucia, dziewczyna pochodzi z Filipin, jest w Norge od 13 lat i stawia na komunikację, gramatyki w ogóle nie tłumaczy, a jak się o coś spytamy w związku z ćwiczeniami to hmm...daje błędne odpowiedzi. Wczoraj były fajne zajęcia, cały czas rozmawialiśmy w 4-osobowych grupach, byłam w grupie z koleżanką z Polski, Litwinką i kolegą z Kongo. Sama byłam zdziwiona tym, jak dużo mówię, odblokowałam się trochę, nawet K. to potwierdziła. Mam duże problemy z rozumieniem tekstu mówionego, ale nie jest to dziwne, jestem tutaj dopiero 3 miesiące.
W ogóle nauczycielka jest zakręcona na punkcie psychologii. Wczoraj było też takie ćwiczenie: każdy na karteczce musiał napisać co lubi robić w wolnym czasie i jak odpoczywa. Potem losowaliśmy te karteczki, czytaliśmy i każdy musiał zgadną autora wylosowanej wypowiedzi. Śmiechu było dużo
Jeśli chodzi o znajomych to jestem trochę dzikus
Zadanie nauczycielka wymyśliła wg mnie bardzo fajne. No i jak Ty po 3 m-cach jesteś w stanie wyłapywać błędy nauczycielki i załatwiać sprawy telefonicznie po norwesku w urzędach to Ty masz mega talent językowy!!!
__________________
Pozdrawiam

Edytowane przez Lynette Scavo
Czas edycji: 2013-11-07 o 21:08 Powód: dopisek
Lynette Scavo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 21:18   #1643
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
I jeszcze tylko napiszę Wam, ze w pracy jest SUPER!!! Wdrożyłam się, rozmawiam z mechanikiem, projektantem, przedstawicielem handlowym i się nie boję, choć przecież nie mam doświadczenia technicznego. Weszłam w pewna działkę tak szybko i potraktowałam ją jako swoją i teraz mam wrażenie, że wiem co mówię AutoCAD odsłania się przede mną coraz bardziej. Dziś narysowałam samodzielnie przestrzennie koło łańcuchowe! Projektant jest super i pomaga i wspiera i instruuje, zawsze moge zapytać i pomoże mi rozwiązać mój problem, choć sam ma na głowie tyle, że ukłony i podziw. Atmosfera w ogóle jest super choć jest to okres mocno stresujący dla firmy bo zbliża się deadline dla projektu.
Cieszę się, że tam jestem. I chyba zostałam pochwalona.
Fajne jest to, że ty to naprawdę lubisz. Ja też nie mam pojęcia o AutoCadzie, wydaje się to wszystko bardzo skomplikowane

---------- Dopisano o 21:18 ---------- Poprzedni post napisano o 21:06 ----------

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość



Zadanie nauczycielka wymyśliła wg mnie bardzo fajne. No i jak Ty po 3 m-cach jesteś w stanie wyłapywać błędy nauczycielki i załatwiać sprawy telefonicznie po norwesku w urzędach to Ty masz mega talent językowy!!!
O nie, to nie było przez telefon, nie dałabym rady przez telefon, byłam osobiście w urzędzie Lubię ten język coraz bardziej
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 22:46   #1644
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez cholernarejestracja Pokaż wiadomość
Brałam, już nie biorę, jest dużo lepiej z tym, że ja miałam dystymię, takie trwałe obniżenie nastroju. Miałam kiedyś epizod depresyjny, nieleczony, z którego się jakośtam wykaraskałam i zostało mi właśnie takie...bycie ciągle trochę smutną. Potrafiłam się zmobilizować do pewnych rzeczy, w ciągu dnia bywało ok, ale kładłam się wieczorem do łóżka i czułam się nieszczęśliwa bez konkretnego powodu. I to mi minęło teraz jestem nieszczęśliwa jak coś zawalę/mam zły dzień, czyli tak racjonalnie
Jejku, to przecież wypisz wymaluj to co ja mam...ciągle smutna, wiecznie niezadowolona. Jakby codziennie ktoś prosił o określenie mojego nastroju to byłby ciągle w skali gdzieś między "totalnym dołem" a "jakoś ujdzie" Bywa tak, że nie chce mi się ruszyć nawet palcem u stopy i nie ruszam...a bywa, że się zmuszę. Ale nigdy nie jest tak, że wstaję rano z entuzjazmem i robię cokolwiek z entuzjazmem. Raczej na ogół jest to wieczne zmuszanie się.

Tylko, że ja nie wiem...czy to nie dlatego, że jestem zbyt wymagająca co do życia i różnych sytuacji czy dlatego, że tak mam i może coś ze mną nie tak

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
10 minut to trochę mało No ale warto pamiętać, że (za wyjątkiem pacjentów o tendencjach hipochondrycznych) już to, że ktoś zdecydował się umówić do psychiatry, zadzwonić, odczekać swoje do wizyty, zaprowadził się na tą wizytę i powiedział obcej osobie, że mu źle i sobie nie radzi - już to pokazuje, że poziom cierpienia jest wysoki. Na tyle wysoki, że te wszystkie wymienione przeze mnie niedogodności okazały się jednak mniejsze niż odczuwane cierpienie.
Te 10 minut wzięłam z wypowiedzi Coffee..bo tak mi się wydaje, że to trochę krótka wizyta Nawet u pani alergolog siedziałam chyba z pół godziny spowiadając się z każdej jednej zauważonej dolegliwości...a psychiatra wypisuje leki po 10 minutach?

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
I jeszcze tylko napiszę Wam, ze w pracy jest SUPER!!! Wdrożyłam się, rozmawiam z mechanikiem, projektantem, przedstawicielem handlowym i się nie boję, choć przecież nie mam doświadczenia technicznego. Weszłam w pewna działkę tak szybko i potraktowałam ją jako swoją i teraz mam wrażenie, że wiem co mówię AutoCAD odsłania się przede mną coraz bardziej. Dziś narysowałam samodzielnie przestrzennie koło łańcuchowe! Projektant jest super i pomaga i wspiera i instruuje, zawsze moge zapytać i pomoże mi rozwiązać mój problem, choć sam ma na głowie tyle, że ukłony i podziw. Atmosfera w ogóle jest super choć jest to okres mocno stresujący dla firmy bo zbliża się deadline dla projektu.
Cieszę się, że tam jestem. I chyba zostałam pochwalona.
Cieszę się, że Ci się podoba w pracy

Cytat:
Napisane przez Lynette Scavo Pokaż wiadomość
Doskonałe z tymi majtami!! Też się staram zostawiać pole do wymyślania przez dzieci własnych rozwiązań ale tez pole do ponoszenia naturalnych konsekwencji (z tym mi trudniej ale pracuję bardzo nad tym). W celu nieuprzykrzania sobie poranków wstaję 05:30. Przygotowuję śniadanie do zjedzenia w domu, śniadanie do śniadaniówek (u nas dzieci jedzą drugie śniadania przynoszone z domu a obiadki gotowane w przedszkolu). Dopilnowuję ubrania się, umycia buzi i rączek, ścielenia łóżek. Makijaż, ciuszki, przygotowanie torebki i sprawdzam plan dnia. Ciuszki przygotowują wieczorem na dzień następny pod moim okiem. Nie ubieram/rozbieram dzieci, wszystko robią sami, tu akurat moje lenistwo okazało się zbawienne dla ich samoobsługi Od bardzo dawna ubierają się sami
Powiem Ci, że jak to czytam, to wydajesz mi sie super zorganizowaną babeczką
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 22:47   #1645
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Lynette super rozwiązanie z dowożeniem dzieci na zmianę z inną mamą Na pocieszenie napiszę ci, że ja przez 3 lata sama ogarniałam dowożenie dzieciarni, w Polsce mieszkamy (ciężko mi pisać "mieszkaliśmy) pod miastem, przynajmniej nie miałam korków po drodze. Najgorsze było zawsze rano ogarnięcie towarzystwa i nieustanne powtarzanie tych samych słów. Więc doskonale wiem, o czym piszesz. Miałam wrażenie, że moja codzienność to zawieźć, odwieźć, przywieźć, pojechać po drugie i komplet w domu Teraz ma high life: małego wystawiam za drzwi - busik po niego przyjeżdża, starsza samodzielnie prowadzi się na przystanek i jedzie komunikacją miejską.


Kurs językowy - mieszane uczucia, dziewczyna pochodzi z Filipin, jest w Norge od 13 lat i stawia na komunikację, gramatyki w ogóle nie tłumaczy, a jak się o coś spytamy w związku z ćwiczeniami to hmm...daje błędne odpowiedzi. Wczoraj były fajne zajęcia, cały czas rozmawialiśmy w 4-osobowych grupach, byłam w grupie z koleżanką z Polski, Litwinką i kolegą z Kongo. Sama byłam zdziwiona tym, jak dużo mówię, odblokowałam się trochę, nawet K. to potwierdziła. Mam duże problemy z rozumieniem tekstu mówionego, ale nie jest to dziwne, jestem tutaj dopiero 3 miesiące.
W ogóle nauczycielka jest zakręcona na punkcie psychologii. Wczoraj było też takie ćwiczenie: każdy na karteczce musiał napisać co lubi robić w wolnym czasie i jak odpoczywa. Potem losowaliśmy te karteczki, czytaliśmy i każdy musiał zgadną autora wylosowanej wypowiedzi. Śmiechu było dużo
Jeśli chodzi o znajomych to jestem trochę dzikus
Na pewno nie jest źle na tym kursie - wygląda na to, że świetnie sobie radzisz

A powiedz mi Elle, już wcześniej chciałam zapytać, ale zapomniałam Jak Twoje dzieciaki sobie radzą z językiem i jak im się podoba Norwegia i w ogóle taka przeprowadzka?

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
O nie, to nie było przez telefon, nie dałabym rady przez telefon, byłam osobiście w urzędzie Lubię ten język coraz bardziej
I tak jestes super zdolna
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-07, 23:12   #1646
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Jejku, to przecież wypisz wymaluj to co ja mam...ciągle smutna, wiecznie niezadowolona. Jakby codziennie ktoś prosił o określenie mojego nastroju to byłby ciągle w skali gdzieś między "totalnym dołem" a "jakoś ujdzie" Bywa tak, że nie chce mi się ruszyć nawet palcem u stopy i nie ruszam...a bywa, że się zmuszę. Ale nigdy nie jest tak, że wstaję rano z entuzjazmem i robię cokolwiek z entuzjazmem. Raczej na ogół jest to wieczne zmuszanie się.

Tylko, że ja nie wiem...czy to nie dlatego, że jestem zbyt wymagająca co do życia i różnych sytuacji czy dlatego, że tak mam i może coś ze mną nie tak
Wiesz, u mnie taki stan trwał pięć lat i też przywykłam do myśli, że ja po prostu taka jestem i tyle, że widocznie taki jest mój "zwykły" nastrój. Dopiero mój TŻ mnie namówił na pójście z tym do lekarza, i bardzo się z tego cieszę, bo okazało się, że wcale taka nie jestem i nie muszę być - po prostu zapomniałam już, że może być inaczej
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-08, 09:50   #1647
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 068
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Hej

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Dziekuje Ci za fluidy. Emocjonalnie jest ciezko, z doswiadczenia wiem, ze opisywanie takich sytuacji w trakcie trwania burzy nie ma sensu. Musze sie zdystansowac, ochlonac, wtedy popatrze na to wszystko z dalszej perspektywy. Rowniez przesylam cieple mysli, mam wrazenie, zes przeciazona. Dbaj o siebie.
Zapamietac na przyszlosc: realizować jakiś cel własny. Tak, to wlasciwy trop, to juz bardziej moje. Dzieki!

Dzięki. Naprawdę potrzebuję czegoś na uspokojenie...

A co do opisanej sytuacji, to na pewno też miałabym zepsuty humor, albo bym się obraziła Wcale nie musisz mieć grubej skóry na takie żarciki.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-08, 11:22   #1648
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 384
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość

Poruszyl mnie jednak post Coffee, poniewaz bardzo czesto przezywam podobne stany. Z pewnoscia nie nazwalabym tego co ja mam, fobia. Ogolnie lubie ludzi, lubie sie z nimi wymieniac doswiadczeniami, myslami, uczyc sie od innych. Tak jak to robie na przyklad tutaj.
Lubie spotkania w jakims konkretnym celu - powiedzmy, zeby wspolnie wedrowac, nie wiem: szyc, malowac, omawiac ksiazke, no cos razem robic.
Ale moja najwieksza trauma jest... zasiadanie przy wielkim stole i rozmawianie. O czym? O niczym - z mojego punktu widzenia.
To jest za kazdym razem moj wielki, krwawy dramat.

Ludzie siedza przy tym stole i jedza.
Sila sie na uprzejmosci.
Sila sie na small-talk.
Sila sie na bycie zabawnymi.
Itd.

Na tego typu spotkaniach moja ulubiona czynnoscia jest... spogladanie na zegarek: jeszcze tylko jakies dwie godziny... wytrzymaj... jeszcze poltorej... ufff.... wychodzimy

Nie wiem, o czym mam mowic w czasie takich spotkan. Jeszcze mniej rozumiem - po co to robic? Te rozmowy wydaja mi sie tak monotonne, nudne, wymuszone i sztuczne, ze nie jestem w stanie brac w nich udzialu. Czuje sie w srodku pusta - nie potrafie brylowac, opowiadac kawalow, mam cichy glos, ludzie przerywaja mi w srodku zdania. Cala energia ze mnie ucieka, czuje sie jak mumia.

Nie rozumiem siebie w tej kwestii. I nie wiem, co poczac - moze po prostu przestane przyjmowac zaproszenia na takie uroczystosci? Albo inni przestana mnie w koncu zapraszac, bo kto chce przy stole takiego gbura .

I mimo to czuje, ze jestem nie fair wobec innych. Wiem, ze inni tez czuja sie podobnie, ale mimo to sila sie na to wszystko, probuja tworzyc dobra atmosfere, kierowac rozmowa, uczestniczyc w niej.
Ja czuje sie jak ktos psujacy zabawe.


Ze wzgledu na to, ze w sobote znowu czeka mnie tego typu przyjemnosc mam do Was kilka pytan:

1. Jak Wy przezywacie tego typu uroczystosci?
2. Czy przygotowywujecie sie jakos do nich czy idziecie na totalny spontan?
3. Co moze zrobic osoba cicha i niesmiala, zeby mimo wszystko odnalezc w grupie swoje miejsce?
4. Co zrobic, zeby pomimo presji grupy zachowac swoja osobowosc, wartosci, swoje kontury?


Ja kazde tego typu spotkanie tradycyjnie odchorowywuje. Potrzebuje doslownie dzien lub nawet dwa, zeby wrocic do normalnego rytmu. Czuje, ze do tego stopnia deformuje swoja osobowosc na potrzeby takich spotkan, ze czuje sie jak miazga, kiedy jest po wszystkim.
Co sie ze mna dzieje?
Mam podobnie, nie lubię tego typu spotkań, unikam ich jak ognia przez co zrobiłam się chyba sobkiem. Też mnie to stresuje, że ludzie będą mnie krytykować, oceniać, zwracać uwagę na moje niedoskonałości tak jak i ja u nich na nie zwracam. Przez to powtarzanie roku to już w ogóle miałam taki stres co do rodzinnych spotkań, ale jakoś się wyplątałam z tego. Niemniej jednak nie lubię jakichś głupich wnikliwych pytań, komentarzy itp. Cieszę się bardzo, że wigilię mogę spędzać tylko z domownikami. Niestety więc raczej Ci nie pomogę, bo samej mi ciężko i dużo bym dała by unikać takich sytuacji jak najczęściej bez komentarzy, że nie lubię ludzi itp.

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Elle - dzieki za ten post, cos waznego mi uswiadomilas. Duzo racji w tym, ze przesladuja mnie wspomnienia tego typu spotkania z przeszlosci.
Ale to jedna strona medalu. Druga, to po prostu... egocentryzm. Wydaje mi sie, ze zachowuje sie w podobnych sytuacjach jak ksiezniczka na ziarnku grochu: tu ugniata, tu niewygodnie.
Drobiazgi sa w stanie zepsuc mi humor.
Przyklad: moj TZ ma znajomych, z ktorymi utrzymuje kontakt od wielu lat. Znaja sie jak lyse konie (pewnie stad ponizsza sytuacja). I razu pewnego zdarzyla sie taka (dla mnie) niezreczna sytuacja.
Wysprzatalam caly dom na blysk. W ostatnim momencie zdalam sobie sprawe, ze w pokoju goscinnym jest za malo miejsc siedzacych. Bez zastanowienia dostawilam stolek stojacy w nieuzywanym pokoju. Jak to bywa - stolek byl u dolu nieco zakurzony i stanowil cudowny kontrast dla wypacykowanego ambiente...
Znajoma zauwazyla ten fakt - i sie zaczelo!
Zarty w stylu - ze nie posprzatane, ze kto wie, moze naczynia tez nie umyte i brudne itp.

Szczerze - nie bylo mi do smiechu. Moze dlatego, ze sama jestem bardzo delikatna w takich tematach jak czystosc, higiena, dla mnie to tematy tabu. Poza tym wiem, ile wysilku wklada gospodarz w takie przygotowania.
Nie uwierzycie, ale humor mialam zepsuty do konca wieczoru (choc oczywiscie starannie to ukrywalam).
Mysle, ze jestem po prostu bardzo skoncentrowana na sobie i sztywna w takich sytuacjach. Nawet, jesli to byl nietakt, to nie warto tak sie spinac. Zapominam, ze ludzie sa tylko ludzmi i ze im zdarza sie cos glupiego palnac a mnie zdarzaja sie zakurzone krzesla.
Ech, niby intelektualanie to rozumiem, ale potem spinam sie i tak .
Wcale Ci się nie dziwię. Ja też bym nie była zadowolona. Bez przesad, nie jesteś perfekcyjną Panią domu, że latasz z białą rękawiczką po domu i każdy zakamarek błyszczy. Elementy stołka to rzeczy na które ja też nie zwracam uwagi, a później gdzieś dopatrzę i widzę kurz. Ale to że masz tam kurz, w tak niewidocznym miejscu nie znaczy od razu, że naczynia masz brudne itp. Ja rozumiem, że to miał być żart, ale sama takich żartów nie lubię. Też bym się zdenerwowała, na co mój partner wtedy pewnie by mnie wyśmiał i kazał wyluzować. A ja nie potrafię i koniec.

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość

Mysle, ze kazdy czlowiek ma czasem jakis nieuzasadniony lek, albo syndrom "w klebek i pod koldre". Ale czasem nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. A ja nie mam leku przed sytuacjami spolecznymi czasem (Jezu, jak ja bym chciala zeby tak bylo), tylko niestety caly czas. Mam lek przed pojsciem na uczelnie, na poczte, do banku, do sklepu, do marketu, do tramwaju, do pociagu, do przychodni, do pubu. No po prostu wszedzie. Jak juz musze gdzies isc to najpierw ciagne wszystkich po kolei, zeby ktos ze mna poszedl - brat, babcia, kolezanka, tz, a jak nikt nie chce isc to np. mowie sobie, ze przeciez to jeszcze moze poczekac i znow odwlekam to w nieskonczonosc...
Ja też mam takie lęki trochę. Na przykład teraz jak Łódź jest rozkopana i muszę chodzić przez budowę to boję się, że robotnicy mnie zaczną zaczepiać jak zwykle albo że w przejściu podziemnym ktoś mnie złapie i w ogóle przez własne podwórko się lękam przejść, bo tu pełno zakładów samochodowych i niektórzy faceci też potrafią jakiś komentarz rzucić jak przechodzę obok. Bardzo tego nie lubię. Jak już dotrę na uczelnię czy gdzieś to jest ok, ale samo wyjście powoduje we mnie tyle negatywnych emocji, że najczęściej wybieram pozostanie w domu.

Cytat:
Napisane przez cholernarejestracja Pokaż wiadomość
Brałam, już nie biorę, jest dużo lepiej z tym, że ja miałam dystymię, takie trwałe obniżenie nastroju. Miałam kiedyś epizod depresyjny, nieleczony, z którego się jakośtam wykaraskałam i zostało mi właśnie takie...bycie ciągle trochę smutną. Potrafiłam się zmobilizować do pewnych rzeczy, w ciągu dnia bywało ok, ale kładłam się wieczorem do łóżka i czułam się nieszczęśliwa bez konkretnego powodu. I to mi minęło teraz jestem nieszczęśliwa jak coś zawalę/mam zły dzień, czyli tak racjonalnie
Właśnie mi uświadomiłaś, że chyba ze mną jest coś nie tak. Ja chodzę wiecznie przybita i nieszczęśliwa. Wszyscy się przyzwyczaili i uważają, że jestem pesymistką, taki mam charakter i tyle. A ja się męczę z takim podejściem. Szczęśliwa jestem bardzo rzadko i to dosłownie przez chwilę. Niby mi niczego nie brakuje, a jednak to nie jest to co bym chciała. Myślisz, że to nadaje się do leczenia?

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Dotyczy to też poznawania nowych ludzi - nigdy nie wiem o co mogę zapytać o co nie i generalnie milczę mając nadzieję, że inni są bardziej gadatliwi.

Pewnego dnia byłam z moimi medeleczkami na kolacji po pokazie. Jak zwykle chcąc uniknąć tego o czym pisałaś wyzej poszłam sobie gdzieś do jakiegoś holu posiedzieć, pogapić się w okno, odpocząć. Znalazła mnie koleżanka i zawołała, ze chodź bo cię szukam jest dla ciebie miejsce i coś tam coś tam. Byłam po tabletce - PROPRANOLOL - jak bedziecie u lekarzy pierwszego kontaktu lub psychiatrów - proście o to. Pół tabletki przed obroną magisterki - emocji zero, za to klarowny umysł. Taki niemulący uspokajacz. Wzięłam tę tabletę przed pokazem, bo na scenie bym chyba umarła ze zdenerwowania. Zapomniałam że jestem pod jego wpływem. Poszłam na tę kolację, usiadłam, kelner...brrrr, kelner się pyta czy chłodnik zielony czy czerwony a ja....nie wiem!!! Głupia prosta decyzja, A czy B, zamówiłam to co osoba przede mną, jak papuga bez swoich preferencji...
No ale nie o tym chciałam. Zawsze w sytuacji przy stole, pieprzenia o nie wiem o czym snułam w głowie co bym robiła gdybym teraz była w domu i że tyle mam do zrobienia a ja tu czas tracę i tak dalej. A wtedy stało się coś dziwnego, zaczęłam słuchać rozmów, zastanawiać się jak jak bym się zachowała w omawianej sytuacji, kodowałam nowe zasłyszane fakty, oglądałam osoby przy stole, patrzyłam na ich obycie, zachowanie, w ogóle byłam całą sobą w sytuacji, pierwszy raz mózg nie uciekł w myśli o czyms nie związanym z miejscem w którym byłam - i przez to NIE STRESOWAŁAM SIĘ. Nie zastanawiałam kiedy pójdę do domu itp.
PROPRANOLOL tak ze mną zrobił. Nadal nie lubię nieformalnych spotkań, ale pomogła mi terapeutka odczarowując nieco ludzi. Zamiast się zastanawiać co oni pomyślą - ja sobie o nich myślę. Może pomóc doraźnie taka postawa.
Skąd ja to znam....

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

No. Jak Cię dorwę to skończysz marnie...

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
I jeszcze tylko napiszę Wam, ze w pracy jest SUPER!!! Wdrożyłam się, rozmawiam z mechanikiem, projektantem, przedstawicielem handlowym i się nie boję, choć przecież nie mam doświadczenia technicznego. Weszłam w pewna działkę tak szybko i potraktowałam ją jako swoją i teraz mam wrażenie, że wiem co mówię AutoCAD odsłania się przede mną coraz bardziej. Dziś narysowałam samodzielnie przestrzennie koło łańcuchowe! Projektant jest super i pomaga i wspiera i instruuje, zawsze moge zapytać i pomoże mi rozwiązać mój problem, choć sam ma na głowie tyle, że ukłony i podziw. Atmosfera w ogóle jest super choć jest to okres mocno stresujący dla firmy bo zbliża się deadline dla projektu.
Cieszę się, że tam jestem. I chyba zostałam pochwalona.


Napisałam kilka zdań w klubie tak jak obiecałam
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-08, 11:37   #1649
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Właśnie mi uświadomiłaś, że chyba ze mną jest coś nie tak. Ja chodzę wiecznie przybita i nieszczęśliwa. Wszyscy się przyzwyczaili i uważają, że jestem pesymistką, taki mam charakter i tyle. A ja się męczę z takim podejściem. Szczęśliwa jestem bardzo rzadko i to dosłownie przez chwilę. Niby mi niczego nie brakuje, a jednak to nie jest to co bym chciała. Myślisz, że to nadaje się do leczenia?
No to tak jak ja...tylko nadal myślę, że pójście gdzieś do lekarza i powiedzenie: "czuję się nieszczęśliwa i nie wiem dlaczego" zostanie uznane za skrajny objaw hipochondrii czy ogólnie za zdecydowaną przesadę...no i nie wiem czy ja taka właśnie może jestem. Zupełnie nie potrafię sobie przypomnieć siebie zadowolonej, szczęśliwej czy cokolwiek entuzjastycznej. Mój TŻ twierdzi, że jeszcze na majówce mnie taką widział, ale nie wydaje mi się Może tego u mnie nie da się naprawić, bo zwyczajnie tak już mam i taka będę... I odpowiedzią na wszystkie domniemane aktywności będzie: "nie chce mi się"

Hmm...jakby się głębiej zastanowić to to moje niechciejstwo nie było obecne zawsze...ale też nie wiem kiedy sie pojawiło
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-11-08, 12:11   #1650
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
No to tak jak ja...tylko nadal myślę, że pójście gdzieś do lekarza i powiedzenie: "czuję się nieszczęśliwa i nie wiem dlaczego" zostanie uznane za skrajny objaw hipochondrii czy ogólnie za zdecydowaną przesadę...no i nie wiem czy ja taka właśnie może jestem. Zupełnie nie potrafię sobie przypomnieć siebie zadowolonej, szczęśliwej czy cokolwiek entuzjastycznej. Mój TŻ twierdzi, że jeszcze na majówce mnie taką widział, ale nie wydaje mi się Może tego u mnie nie da się naprawić, bo zwyczajnie tak już mam i taka będę... I odpowiedzią na wszystkie domniemane aktywności będzie: "nie chce mi się"

Hmm...jakby się głębiej zastanowić to to moje niechciejstwo nie było obecne zawsze...ale też nie wiem kiedy sie pojawiło
A ja tak miałam, że nic mi się nie chciało. Tż zaproponował kino -mi się nie chciało, zaproponował jakiś wyjazd - mi się nie chciało. Aż w końcu stwierdziłam, że jak mi się tak nic nie będzie chciało to on w końcu rzuci mnie dla takiej, której się chce wszystko, bez jęczenia i marudzenia więc teraz, cokolwiek tż by nie zaproponował to mi się baaaardzo chcę, oczywiście nie chcę mi się strasznie, ale udaję, że jestem taka entuzjastycznie nastawiona do jego pomysłu. Oczywiście w sobie toczę taką walkę, że szkoda gadać. Ciekawe czy kiedykolwiek ta wewnętrzna walka się skończy że wstanę z łóżka z radością, że coś mnie fajnego danego dnia czeka, czy już zawsze wstanie z łóżka będzie dla mnie olbrzymim wyzwaniem i stresem



Myślałam cały czas od wczoraj o tych tabletkach, przeczytałam tyle stron o nich i chyba jednak nie zdecyduję się na ich branie Nie przeczytałam chyba żadnej opinii, która by mówiła, że ktoś brał te tabletki, owszem były skutki uboczne, ale potem przeszło i, że po odstawieniu choroba nie wróciła. Praktycznie wszyscy piszą, że wraca i, że znów zaczynają brać tabletki, a ja nie chcę brać ich zawsze

Chcę spróbować psychoterapii, jeśli ona mi nie pomoże po jakimś czasie, wtedy wrócę do tematu tabletek.

Tymczasem muszę jechać do banku. Już miałam dzwonić do babci, czy by ze mną nie podjechała, ale zrobię to sama.
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-29 14:49:51


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:31.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.