Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice? - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-01-12, 15:28   #61
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Bo wiem że poza tymi złymi on by mi gwiazdkę z nieba przyniósł.
- a nie lepiej mieć prostsze wymagania niż ta gwiazdka? Niech nie chleje do urzygu co weekend, niech nie włącza mu się agresor po pijaku, niech nie robi Ci obory przy ludziach, gdzie jak się okazuje, zwykły kryminalista po wyroku na więcej opanowania niż Twój "ukochany". Tyle ze to REALNE oczekiwania, łatwiej bredzić o gwiazdce z nieba.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2014-01-12 o 15:29
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 15:28   #62
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 314
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Ale ja tego nie pojmuję. CO to w ogóle znaczy "nie znajdę lepszego"? W jakim środowisku trzeba się obracać, żeby NAJLEPSZĄ opcją był agresywny chlejus, któremu się zdarzają "dobre momenty" (jak mniemam gdy coś z tego ma) i który "gwiazdkę z nieba by przyniósł" (a dziwnym trafem nawet przestać chlać mu się nie chce dla partnerki, więc ta gwiazdka to jakaś taka mała)?

Uwielbiam to: "POZA TYM to on by wszystko dla mnie zrobił". Zawsze "poza tym", gdzie "to" najczęściej jest w ogóle niedopuszczalne dla w miarę ogarniętego człowieka. Piękne - "kochanie, zrobię dla Ciebie wszystko, no może poza tym żeby przestać chlać/bić Cię/chodzić na baby".
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2014-01-12 o 15:30
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 15:42   #63
Lemmy is God
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 849
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

A tak w tym temacie, to w sumie niewielu moich znajomych wyrosło z picia. Tzn. ci którzy chleli za młodu na umór to do tej pory tak robią mimo tego że mają pracę, rodzinę i inne obowiązki. I jak ich widzę to po nich są widoczne oznaki nadużywania alkoholu, albo są na lekkim rauszu lub "wczorajsi". Kilku znajomych się zapiło na śmierć w młodym wieku lub mieli bardzo poważne wypadki przez picie. Jakoś nie napawa to mnie optymizmem, że jak się kto za młodu wyszumi, to potem nie musi.
Lemmy is God jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 15:44   #64
paulinika
Zakorzenienie
 
Avatar paulinika
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 016
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez chwast Pokaż wiadomość
Wiesz żałosne "ile my kobiety..." głupie kobiety mogą wytrzymać i całe życie. Nie zwalaj wszystkich kobiet do jednego wora, baba inteligentna z takim facetem nie będzie. Po prostu. Więc nie wmawiaj sobie, że kobiety to takie biedne bla bla. Nie, to twój wybór, że w tym tkwisz.
Dokladnie tak! Kiedys moj maz tez kozakowal do kogos po pijaku mial pecha ze koles byl fanatykiem Bruce Lee...skonczylo sie tym ze dostal z glowy w nos...polamany nos i liczne siniaki...tak sie skonczylo jego rumakowanie...Na szczescie juz nie pije...
paulinika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 15:51   #65
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Lemmy is God Pokaż wiadomość
A tak w tym temacie, to w sumie niewielu moich znajomych wyrosło z picia. Tzn. ci którzy chleli za młodu na umór to do tej pory tak robią mimo tego że mają pracę, rodzinę i inne obowiązki. I jak ich widzę to po nich są widoczne oznaki nadużywania alkoholu, albo są na lekkim rauszu lub "wczorajsi". Kilku znajomych się zapiło na śmierć w młodym wieku lub mieli bardzo poważne wypadki przez picie. Jakoś nie napawa to mnie optymizmem, że jak się kto za młodu wyszumi, to potem nie musi.
Wiele osób nie wyrasta z picia, bo generalnie picie alkoholu nie jest przestępstwem. W mojej rodzinie wszyscy spożywają procenty i są przykładnymi ludźmi, nie jakąś zachlewającą się patolą. Nie wiem, może mam zły przykład z domu, że alkohol jest dla ludzi i picie go nie czyni automatycznie alkoholikiem skazanym na życiową porażkę, a tak nie powinno być. Wiem, że wiele osób ma z nim problem, większość jest DDA lub DDA-pochodnymi i na słowo alkohol reaguje wysypką. Ja go nie demonizuję.
Wyszumi za młodu to chyba oznacza (przynajmniej u mnie tak się mówi), że imprezki, dziewczyny/faceci, zabawa i w ogóle, żeby potem ze spokojem się zaangażować, ohajtać, rozpłodzić i zestarzeć jak cap
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 15:58   #66
Lemmy is God
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 849
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Wiele osób nie wyrasta z picia, bo generalnie picie alkoholu nie jest przestępstwem. W mojej rodzinie wszyscy spożywają procenty i są przykładnymi ludźmi, nie jakąś zachlewającą się patolą. Nie wiem, może mam zły przykład z domu, że alkohol jest dla ludzi i picie go nie czyni automatycznie alkoholikiem skazanym na życiową porażkę, a tak nie powinno być. Wiem, że wiele osób ma z nim problem, większość jest DDA lub DDA-pochodnymi i na słowo alkohol reaguje wysypką. Ja go nie demonizuję.
Wyszumi za młodu to chyba oznacza (przynajmniej u mnie tak się mówi), że imprezki, dziewczyny/faceci, zabawa i w ogóle, żeby potem ze spokojem się zaangażować, ohajtać, rozpłodzić i zestarzeć jak cap

Ja nie mówię o piciu tylko o chlaniu alkoholu. Bo kieliszek nalewki przy imieninach ciotki nie jest zbrodnią, ale ośmiopak do filmu co parę dni trąci mi ostrym chlaniem i patologią. I dla mnie ludzie którzy są pod wpływem alkoholu kilka razy w tygodniu są alkoholikami.
Lemmy is God jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 16:04   #67
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Lemmy is God Pokaż wiadomość
Ja nie mówię o piciu tylko o chlaniu alkoholu. Bo kieliszek nalewki przy imieninach ciotki nie jest zbrodnią, ale ośmiopak do filmu co parę dni trąci mi ostrym chlaniem i patologią. I dla mnie ludzie którzy są pod wpływem alkoholu kilka razy w tygodniu są alkoholikami.
Przy imieninach ciotki butelka wódki jest ok? Kieliszek nalewki to może być zimowym wieczorem do herbaty. Widzisz, wszystko jest kwestią ustalonych granic. Dla mnie picie większych ilości alkoholu na takich imieninach jest jak najbardziej ok, tak to u mnie jest (tak, u mnie na uroczystościach rodzinnych pija się normalnie alkohol, traktujemy się jak grono dobrych przyjaciół), za to na co dzień już nie, bo nie byłabym w stanie pracować Nie mam takiej potrzeby. Dla wielu to będzie już alkoholizm - bo jak można wypić tyle alkoholu, a dla kogoś jeszcze nie, bo nie muszę pić, nie czuję się źle jak się nie napiję, zwyczajnie alkohol jest smaczny i po co go sobie odmawiać "dla zasady", bo nie można (z jakiego powodu?) i tyle.
__________________
Mydła, oleje, no poo

Edytowane przez Kretka666
Czas edycji: 2014-01-12 o 16:08
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 16:14   #68
Lemmy is God
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 849
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Przy imieninach ciotki butelka wódki jest ok? Kieliszek nalewki to może być zimowym wieczorem do herbaty. Widzisz, wszystko jest kwestią ustalonych granic. Dla mnie picie większych ilości alkoholu na takich imieninach jest jak najbardziej ok, tak to u mnie jest (tak, u mnie na uroczystościach rodzinnych pija się normalnie alkohol, traktujemy się jak grono dobrych przyjaciół), za to na co dzień już nie, bo nie byłabym w stanie pracować Nie mam takiej potrzeby. Dla wielu to będzie już alkoholizm - bo jak można wypić tyle alkoholu, a dla kogoś jeszcze nie, bo nie muszę pić, nie czuję się źle jak się nie napiję, zwyczajnie alkohol jest smaczny i po co go sobie odmawiać "dla zasady", bo nie można (z jakiego powodu?) i tyle.

To wszystko zależy od tego jak się ten alkohol traktuje, jeśli ktoś uważa że impreza bez alko jest ujowa tylko dlatego że nie ma alko na niej to imho ma problem. Tak samo jak ktoś kto bardzo często pije duże ilości alkoholu i nie potrafi sobie bez niego wyobrazić codziennego funkcjonowania.

Jeśli ktoś wypije butelkę wódki raz na jakiś czas to dla mnie ok, ale jeśli ta butelka wódki jest wypijana co tydzień to jest już problem. Zwłaszcza jak ktoś sobie nie umie wyobrazić weekendu bez tej butelczyny.
Lemmy is God jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 16:22   #69
HealthOne
Zadomowienie
 
Avatar HealthOne
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 165
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Dziewczyno weź sprawy we własne ręce bo żałośnie się czyta co piszesz..... poza tym wszystkim co napisały tu dziewczyny (i nie tylko) i z czym się zgadzam, bądź też pewna- fakt że macie wspólnych znajomych, to po każdej takiej imprezie gdzie ten twój żenujący burak narobi Ci wstydu- twoje koleżanki szczerze cię żałują i ubolewają nad twoją głupotą. Twoi bliscy z całą pewnością dobrze Ci życzą i w rozmowach między sobą współczują ci go. Podejrzewam że po większości imprez jesteście głównym tematem rozmów- i absolutnie nikt ci nie zazdrości takiego wspaniałego faceta.

Tak bardzo Ci brak instynktu samozachowawczego że ryzykujesz oberwanie w pysk za tego buraka, a szkoda- bo powinien ze dwa, ze trzy dostać porządnie od osoby do której po pijaku podskakuje, i następnego ranka wraz z kacem i kilkoma wybitymi zębami może naszłaby go refleksja nad sobą- niestety Ty nawet w tym nie umiesz mu pomóc i bronisz dziada.
__________________
''Bóg ustanowił granice ludzkiej mądrości, nie zakreślił jedynie granic jej głupocie - a to nie jest uczciwe'' - Konrad Adenauer
HealthOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 17:39   #70
201607111040
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 10 536
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Zmarnowałaś 5 lat, chcesz zmarnować całe życie na człowieka, który ma cie w dupie? Tak on ma cie w dupie. I nie pisz że przyniósł by ci gwiazdkę z nieba, bo ograniczenie alkoholu jest znacznie łatwiejsze a jakoś tego nie zrobił. Będzie coraz gorzej i kiedyś ta agresja przejdzie na ciebie. Chcesz do końca życia patrzeć jak twój facet jest zalany w trupa, jak robi ci wstyd przed rodziną, przyjaciólmi lub zupełnie obcymi ludzmi. Chcesz na każdej imprezie zastanawiać się co zaraz zrobi? Bronić go żeby nie dostał w☠☠☠☠☠☠☠u? Chcesz z takim człowiekiem założyć rodzinę? Odpowiedz sobie na te pytania i zastanów się czy jest to warte tego żeby nie być samemu. Tym bardziej ze nigdzie nie jest powiedziane że będziesz sama, bo to niejedyny facet na świecie.
201607111040 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 19:26   #71
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 055
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Dosadne... Alkoholikiem nie jest bo pije tylko w weekendy... Albo właśnie dlatego jest bo 8/10 jego imprez kończy się nie na 2 piwach tylko na 4 piwach i wódce (bo koledzy namówili)?
Myślałam o terapii szokowej. Możesz mnie stracić, takie tam pierdy, trochę nieodzywania i może przemyśli? Ale czy to coś da?
Okolicznością łagodzącą jest to że sama mam trochę za uszami, jestem choleryczką i na prawdę ciężko jest ze mną wytrzymać, moimi fochami, obrazami często za nic. Różnica jest taka że potrafię potem sama przeprosić i przyznać się do winy. Mogę go tym usprawiedliwiać? Przyjąć zasadę coś za coś? Moje fochy za jego pijaństwo i afery?
Jestes choleryczka,ktora strzela fochami,obraza sie o byle co i trudno z toba wytrzymac.On agresor po alkoholu,pijak,pijus,alko holik czy jak tam go zwal.Ty przeprosisz,on wytrzezwieje i o co chodzi.Wzorowa z was para.Wyglada to tak troche,jak bys chciala go usprawiedliwic ,ze on tak pije ,bo juz nie daje z toba rady?
Strasznie pokretne to twoje myslenie.
Jesli naprawde tak myslisz potrzebujesz pomocy.
O nim to juz nie wspomne.
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 21:22   #72
Damayanti
DAMAYANTI TROLLING INC.
 
Avatar Damayanti
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Chicago
Wiadomości: 3 394
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

tylko dzieci nie róbcie.
szkoda niewinnej dzieciny na takich rodziców.
Damayanti jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 22:27   #73
201605300922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 248
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Dosadne... Alkoholikiem nie jest bo pije tylko w weekendy... Albo właśnie dlatego jest bo 8/10 jego imprez kończy się nie na 2 piwach tylko na 4 piwach i wódce (bo koledzy namówili)?
Myślałam o terapii szokowej. Możesz mnie stracić, takie tam pierdy, trochę nieodzywania i może przemyśli? Ale czy to coś da?
Okolicznością łagodzącą jest to że sama mam trochę za uszami, jestem choleryczką i na prawdę ciężko jest ze mną wytrzymać, moimi fochami, obrazami często za nic. Różnica jest taka że potrafię potem sama przeprosić i przyznać się do winy. Mogę go tym usprawiedliwiać? Przyjąć zasadę coś za coś? Moje fochy za jego pijaństwo i afery?
Ale zrozum, że alkoholik nie musi pić codziennie. Coraz więcej osób to tzw. weekendowi alkoholicy - w tygodniu nie piją, bo pracują, uczą się, ale tak jak moja sąsiadka, w piątek po pracy od razu idzie do monopolowego, chla cały piątek i sobotę, niedzielę trzeźwieje a w poniedziałek idzie pachnąca i ,,porządna" do pracy. Argumentacja ,,bo koledzy" ,,bo przez złą żonę" to wręcz klasyka alkoholizmu.

Też mam ciężki charakter, też się niestety czasami obrażam zupełnie bez sensu, ale mój facet jakoś nie upija się z tego powodu ani mną nie szarpie.
Wiej od kolesia, bo jeszcze zaciążycie i szkoda potem dzieciaków z tatusiem pijakiem i bierną matką, która się cieszy że ją mężulek tylko poszarpał a nie zrzucił ze schodów
201605300922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 01:12   #74
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 812
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Dokładnie. Dlatego wszyscy, co piją alkohol są alkoholikami - na to wychodzi, granice są tak cienkie i sami ludzie inaczej je wyznaczają, że nie da się inaczej tego nazwać Dla kogoś ja będę alkoholikiem już, dla kogoś jeszcze nie. Nie da się tego jednoznacznie określić.
No nie, aż tak płynne te granice to nie są. Jeśli wyluzować się człowiek nie umie bez % i jeśli nie potrafi powiedzieć stop choć ma już dosyć to ma problem. Później to tylko następstwa jak awantury, krzyki, rozróby czy kłamstwa, a nawet podkradanie kasy na %.

Autorko, mówisz, że walczysz ze swoją porywczością i cholerycznym charakterem ale u boku takiego człowieka to trudno o jakiś normalny proces samodoskonalenia. On niszczy Twoje pozytywne siły i będzie dalej to robił. Przecież chyba sobie nie wyobrażasz następnych lat jako pasma fochów, stawiania kolejnych ultimatów i grożenia, ze to już ostatni raz wybaczasz..Po co Ci to właściwie.
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 01:45   #75
Gazelka007
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 140
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Kiniora, czytając Twoje wypowiedzi czuje sie jak bym czytała poniekąd o sobie. Z tym, że ten facet, moja pierwsza wielka milosc, jest już moim ex, a nasza historia trwała 7 lat. Od samego początku była wojna z alkoholem i kumplami, potem jego zapijanie problemów w samotności, a ja trwalam, blagalam, prosiłam, po pewnym czasie i strzelalam fochy i używałam szantażu, jednak działało na chwile. Wiele razy plakalam, wstydziłam sie jego zachowania po alkoholu, sprawił mi wiele razy przykrość po nim, był agresywny wobec ludzi...

I tak jak u Ciebie - poza tym dałby mi gwiazdkę z nieba! Ale odmówić alkoholu nie potrafił. A ja ciagle wybaczalam.

I nie pił codziennie. A byłam taka szczęśliwa jak nie pił albo mało wypił na imprezie/wyjściu ze znajomymi, wręcz dumna! Chore, nie?

I ja byłam gotowa zrobić dla niego wszystko, tłumaczyłam sobie jego picie na rożne sposoby, próbowałam go zmienić na rożne sposoby - bezskutecznie.

A jak sie ta historia zakończyła? On wyleciał z roboty przez kradzież alkoholu i picie go w godzinach pracy. Wstyd i upokorzenie... Nie wytrzymałam i odeszlam. Odeszlam, bo wiedziałam, że on sie dla mnie nie zmieni. Zawsze bedzie pił. Bolało strasznie, ale wiem, że to była dobra decyzja.

Rozumiem Cię wiec autorko doskonale, bo sama walczyłam sama ze sobą przez długo czas - dobre momenty kontra jego picie...

A teraz jestem z kimś, kto mało pije. Kto w sumie sprawił, że postanowiłam odejsc. Nie ma tego stresu, nie ma ciśnienia, nie ma alkoholu - kompletny komfort psychiczny, nie musze konkurować z % i teraz widzę jak bardzo tamten zwiazek mnie skrzywił psychicznie i jak mnie wymeczyl.

Autorko, dokładnie sobie to wszystko przemysl...


Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
__________________
Gazelki007 już tutaj nie ma Zmieniając swoje życie zmieniła też konto na wizaz. pl
Gazelka007 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 03:25   #76
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Wiele osób nie wyrasta z picia, bo generalnie picie alkoholu nie jest przestępstwem. W mojej rodzinie wszyscy spożywają procenty i są przykładnymi ludźmi, nie jakąś zachlewającą się patolą. Nie wiem, może mam zły przykład z domu, że alkohol jest dla ludzi i picie go nie czyni automatycznie alkoholikiem skazanym na życiową porażkę, a tak nie powinno być. Wiem, że wiele osób ma z nim problem, większość jest DDA lub DDA-pochodnymi i na słowo alkohol reaguje wysypką. Ja go nie demonizuję
Ty nie tyle go nie demonizujesz, co kompletnie nie rozumiesz, jak wielką siłę alkohol może mieć. Nie wiesz, że alkoholizm, jak ładnie sformułowała to Lemmy is God, to choroba wyjątkowo demokratyczna - nie trzeba być zachlewającą się patolą, żeby być alkoholikiem. I tak, masz zły przykład z domu - jeśli u Ciebie impreza rodzinna równa się spożyciu butelki wódki w kulturalnym towarzystwie. Głównie dlatego, że później wypisujesz takie brednie, jak w tym wątku, przykładając tamtą wizję (wcale niepowiedziane zresztą, że nie zawiera ona przykładnego odsetka alkoholików) do zupełnie nieadekwatnych sytuacji.

Tu nastąpi wtręt edukacyjny. Otóż, kiedy mówimy o alkoholizmie, mówimy nie tylko o regularności (ona zresztą może być mocno zwodnicza), ale też o określonych wzorach picia. Jeśli ktoś dziczy po alkoholu - czyli doznaje negatywnych skutków picia - i uparcie kontynuuje karierę, mamy ze dwa czekpointy zaliczone. Jeśli ktoś nie panuje nad ilością wypijanego alkoholu - też świeci nam po oczach odhaczona kratka w spisie. I nie chodzi o to, że od czasu do czasu, przy sobocie po robocie, kieliszek wódki zamienia Ci się w butelkę - zmiana planów zdarza się nawet najlepszym. Chodzi o to, że jak opisywany tu chłopaszek, musisz się upić. Że jak zaczynasz, to chlejesz do znieczulenia. To podstawowy element alkoholizmu - jeśli gość nie jest w stanie wypić kieliszka wódki i na tym poprzestać, to to się nazywa uzależnienie. O alkoholizmie mówimy wtedy, kiedy kandydat na alkusa nie panuje nad piciem. Opisany chłopaszek nie panuje. Dla mnie byłoby to wystarczającym argumentem do zakończenia tej nierównej walki.

Edytowane przez rembertowa
Czas edycji: 2014-01-13 o 03:40
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 07:00   #77
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
No nie, aż tak płynne te granice to nie są. Jeśli wyluzować się człowiek nie umie bez % i jeśli nie potrafi powiedzieć stop choć ma już dosyć to ma problem. Później to tylko następstwa jak awantury, krzyki, rozróby czy kłamstwa, a nawet podkradanie kasy na %.
Mówiłam tutaj bardziej o sytuacjach kieliszek wina raz w tygodniu, a nie chlanie bez opamiętania

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
Ty nie tyle go nie demonizujesz, co kompletnie nie rozumiesz, jak wielką siłę alkohol może mieć. Nie wiesz, że alkoholizm, jak ładnie sformułowała to Lemmy is God, to choroba wyjątkowo demokratyczna - nie trzeba być zachlewającą się patolą, żeby być alkoholikiem. I tak, masz zły przykład z domu - jeśli u Ciebie impreza rodzinna równa się spożyciu butelki wódki w kulturalnym towarzystwie. Głównie dlatego, że później wypisujesz takie brednie, jak w tym wątku, przykładając tamtą wizję (wcale niepowiedziane zresztą, że nie zawiera ona przykładnego odsetka alkoholików) do zupełnie nieadekwatnych sytuacji.

Tu nastąpi wtręt edukacyjny. Otóż, kiedy mówimy o alkoholizmie, mówimy nie tylko o regularności (ona zresztą może być mocno zwodnicza), ale też o określonych wzorach picia. Jeśli ktoś dziczy po alkoholu - czyli doznaje negatywnych skutków picia - i uparcie kontynuuje karierę, mamy ze dwa czekpointy zaliczone. Jeśli ktoś nie panuje nad ilością wypijanego alkoholu - też świeci nam po oczach odhaczona kratka w spisie. I nie chodzi o to, że od czasu do czasu, przy sobocie po robocie, kieliszek wódki zamienia Ci się w butelkę - zmiana planów zdarza się nawet najlepszym. Chodzi o to, że jak opisywany tu chłopaszek, musisz się upić. Że jak zaczynasz, to chlejesz do znieczulenia. To podstawowy element alkoholizmu - jeśli gość nie jest w stanie wypić kieliszka wódki i na tym poprzestać, to to się nazywa uzależnienie. O alkoholizmie mówimy wtedy, kiedy kandydat na alkusa nie panuje nad piciem. Opisany chłopaszek nie panuje. Dla mnie byłoby to wystarczającym argumentem do zakończenia tej nierównej walki.
Oczywiście, że wiem. Nie wiem jak wyjątkowo naiwnym trzeba być, żeby tego nie wiedzieć i sądzić, że tylko menele spod sklepu są alkoholikami Dla mnie sytuacja Autorki jest patowa nie dlatego, że on pije alkohol, tylko jest agresorem. Jestem ciekawa czy on tak co tydzień od lat pije, czy dopiero teraz mu się trafia, od jakiegoś niedługiego czasu? Nie dlatego, że krótko to nie alkoholizm, ale trochę inaczej patrzę na kogoś kto od miesiąca co weekend idzie się napić, a inaczej na sytuację powtarzaną od roku. Czy MUSI wypić, bo inaczej krew go zaleje? Nie wiem, ja potrafię co weekend wypić ze znajomymi do kart wino, a jak się zdarzy, że nie przyjdą to nie płaczę z bólu i cierpienia. Nigdy nie chlam bez opamiętania (mam mocną głowę i mogę wypić więcej bez bycia upitą), bo jak czuję, że już nie powinnam lub nie chcę, to po prostu nie piję, to nie jest trudne. Dla kogoś to już będzie problem, dla mnie nie. O to chodzi. Więc w ogólnym rozrachunku wychodzi, że dopiero agresywna, bijąca, nieznająca umiaru patola zasługuje na dobitne miano pewnego alkoholika, bo w innych sytuacjach - ciężko stwierdzić czy wypicie kieliszka wina do obiadu to już alkoholizm, czy jeszcze nie.
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 10:18   #78
Lemmy is God
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 849
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Kretka, taką patolą człowiek się staje niepostrzeżenie dla samego siebie i swojej najbliższej rodziny. Samo upijanie się jest uznawane za poważny sygnał świadczący o problemie z nadużywaniem alkoholu. Do tego dochodzi świetnie rozbudowany system iluzji i zaprzeczeń który pozwala alkoholikowi pić bez większych wyrzutów sumienia. U wszystkich występuje w pewnym momencie koncentracja życia na alkoholu i wszystko kręci się wokół jego picia lub niepicia.

http://morawica.com.pl/alkohol/fazyalkoholizmu.html <-tu masz fazy alkoholizmu skrótowo

http://www.wyhamujwpore.pl/Survey <tu test AUDIT

http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=alkohol <- test Baltimorski

http://zdrowezycie.rudaslaska.w.interia.pl/test.html <- testy MAST, CAGE i test prof. Woronowicza

Myślę że warto je przejrzeć by zobaczyć jak specjaliści klasyfikują tę chorobę. I na jakiej podstawie.
Lemmy is God jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 10:30   #79
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Chyba jestem w fazie wstępnej od zawsze, bo mam mocną głowę, moja tolerancja na alkohol jest niezła, nigdy nawet kaca nie miałam

"Jeśli wypełniałeś(-aś) szczerze kwestionariusz, najprawdopodobniej nie masz problemów z piciem alkoholu.
Gratulujemy!"

"TWÓJ WYNIK: PONIŻEJ 8 PUNKTÓW
Jeśli jesteś pewien, że odpowiedziałeś poprawnie i szczerze na wszystkie pytania - możesz być spokojny."


Po kiego kłamać w internetowym teście na alkoholizm? Niby nie jestem alkoholikiem, ale uważam alkohol za coś normalnego, nie największe zło i lubię do tego smak wina (o zgrozo!).

Po tym co widzę, to każdy może być alkoholikiem, dlatego lepiej nie pić w ogóle, bo a nuż padnie w wyliczance na Ciebie. Takie wnioski się nasuwają. Bo kieliszek wina może przerodzić się w dwa, potem w trzy, a potem w rzyganie pod siebie na ulicy. Bo nie ma się kontroli nad sobą tak czy siak. Nawet nie zauważysz i leżysz w gnoju.
__________________
Mydła, oleje, no poo

Edytowane przez Kretka666
Czas edycji: 2014-01-13 o 10:33
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 10:53   #80
Gwiazdeczka1978
Zakorzenienie
 
Avatar Gwiazdeczka1978
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 259
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
Ty nie tyle go nie demonizujesz, co kompletnie nie rozumiesz, jak wielką siłę alkohol może mieć. Nie wiesz, że alkoholizm, jak ładnie sformułowała to Lemmy is God, to choroba wyjątkowo demokratyczna - nie trzeba być zachlewającą się patolą, żeby być alkoholikiem. I tak, masz zły przykład z domu - jeśli u Ciebie impreza rodzinna równa się spożyciu butelki wódki w kulturalnym towarzystwie. Głównie dlatego, że później wypisujesz takie brednie, jak w tym wątku, przykładając tamtą wizję (wcale niepowiedziane zresztą, że nie zawiera ona przykładnego odsetka alkoholików) do zupełnie nieadekwatnych sytuacji.

Tu nastąpi wtręt edukacyjny. Otóż, kiedy mówimy o alkoholizmie, mówimy nie tylko o regularności (ona zresztą może być mocno zwodnicza), ale też o określonych wzorach picia. Jeśli ktoś dziczy po alkoholu - czyli doznaje negatywnych skutków picia - i uparcie kontynuuje karierę, mamy ze dwa czekpointy zaliczone. Jeśli ktoś nie panuje nad ilością wypijanego alkoholu - też świeci nam po oczach odhaczona kratka w spisie. I nie chodzi o to, że od czasu do czasu, przy sobocie po robocie, kieliszek wódki zamienia Ci się w butelkę - zmiana planów zdarza się nawet najlepszym. Chodzi o to, że jak opisywany tu chłopaszek, musisz się upić. Że jak zaczynasz, to chlejesz do znieczulenia. To podstawowy element alkoholizmu - jeśli gość nie jest w stanie wypić kieliszka wódki i na tym poprzestać, to to się nazywa uzależnienie. O alkoholizmie mówimy wtedy, kiedy kandydat na alkusa nie panuje nad piciem. Opisany chłopaszek nie panuje. Dla mnie byłoby to wystarczającym argumentem do zakończenia tej nierównej walki.
Rembertowa nie moge sie zgodzic, bo z Twojego wywodu wychodzi na to, ze alkoholizm zaczyna sie po któryms kieliszku, a nie przy regularnosci picia. Wiele osob zdaje sie nie rozumiec, ze mozna być alkoholikiem pijąc regularnie jeden kieliszek przed snem i idąc spać ( bez awantur, bez pijanstwa, bez picia do dna) i to juz jest alkoholizm. Regularne picie, zły nastrój ~bez tego kieliszka do którego ktos jest przyzwyczajony. Picie do dna całej butelki raz na jakis czas to jeszcze nie jest alkoholizm. Inna kwestią jest, ze w pewnym momencie 1 kieliszek moze nie wystarczac i zaczyna sie pic dwa, potem trzy a potem pięc. Jest to zwykle proces powolny i niezauwazalny nawet latami zanim dojdzie do flachy dziennie i totalnego upadku.

Edytowane przez Gwiazdeczka1978
Czas edycji: 2014-01-13 o 10:54
Gwiazdeczka1978 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 11:15   #81
KaskaPacka70
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 106
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

to bardzo rożnie. u mnie w rodzinie jest niestety sporo alkoholików, każdy zaczynał inaczej, ale łączyło ich jedno - chwiejnośc emocjonalna i niskie poczucie własnej wartości, choć zawsze udają kozaków. Niestety znam bardzo wiele osób w wieku 20-30 lat, którazy już maja poważny problem, ale twierdzą, że to zabawa i jak sie ustatkują, to przestaną. Moim zdaniem to żaden argument.
KaskaPacka70 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 11:15   #82
allmode
Wtajemniczenie
 
Avatar allmode
 
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 736
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Nigdy nie zrozumiem kobiet, które najpierw włażą w bagno, a potem 'bo my kobiety mamy ciężko i ile możemy wytrzymać...".
Facet to nie jest towar, który odstaje się z przydziału. Nie ma sytuacji, że przychodzi polecony z urzędu o treści "Droga obywatelko, w drodze losowania przydzielony wam został chłop. Stawcie się w dniu tym i tym w celu pokwitowania i odbioru".
Partnera się wybiera. Można wybrać dobrze albo źle, ale to jest świadoma decyzja. I nie można mówić o udanym związku, jeśli facet po alkoholu jest agresywny, nie panuje nad sobą. Może i codziennie tę gwiazdkę z nieba ściągać, ale i tak jako partner jest do odstrzału.
Szansę można dać raz. Potem jest już patologiczny brak szacunku do samej siebie i brak instynktu samozachowawczego.
Do tego autorka również przejawia niepokojące zachowanie, usprawiedliwiając agresję chłopaka. Bo wychodzi się od postawy "ja jestem czepialska i mam fochy, a on w zamian pije i robi mi oborę", a stąd już niedaleko do "uderzył mnie, ale to w sumie moja wina, bo jakoś tak głupio na niego spojrzałam".
allmode jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 12:12   #83
wsp
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 52
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Dosadne... Alkoholikiem nie jest bo pije tylko w weekendy... Albo właśnie dlatego jest bo 8/10 jego imprez kończy się nie na 2 piwach tylko na 4 piwach i wódce (bo koledzy namówili)?
Myślałam o terapii szokowej. Możesz mnie stracić, takie tam pierdy, trochę nieodzywania i może przemyśli? Ale czy to coś da?
Okolicznością łagodzącą jest to że sama mam trochę za uszami, jestem choleryczką i na prawdę ciężko jest ze mną wytrzymać, moimi fochami, obrazami często za nic. Różnica jest taka że potrafię potem sama przeprosić i przyznać się do winy. Mogę go tym usprawiedliwiać? Przyjąć zasadę coś za coś? Moje fochy za jego pijaństwo i afery?
Bzdura Bzdura Bzdura i po stokroć bzdura!!!! Dziewczyno, jestem byłą żoną alkoholika i przez 5 lat nie widziałam go zalanego w trupa i uwaga - on jest alkoholikiem! Dziwne? A jednak! Bo ta choroba jest tak podstępna, że w pale się nie mieści i mnie trzęsie jak czytam takie bzdury! I mnie trzęsie jak czytam, że można tę chorobę przezwyciężyć miłością - bzdura! Z tą chorobą się nie wygrywa, od niej się ucieka! I zarówno on (mając problem) musi uciec (na terapię i uciekać od wszelkiego rodzaju alkoholu - na siłę!) jak i Ty (współuzależniona) też musisz uciec (przynajmniej psychicznie - na siłę)!!

Twój facet ma problem z alkoholem, w jakim jest stadium nie wiem, ale problem jest na pewno. W alkoholizmie nie chodzi o ilość wypijanego alkoholu, ale o reakcje emocjonalne po jego wypiciu! Przeczytaj Janet G. Woititzt "Małżeństwo na lodzie" i Melody Beattie "Koniec współuzależnienia" i zobacz w czym siedzisz....

Bo koledzy namówili? Jasne! Bo koledzy namówili, bo jest sobota, bo piątek, bo brzydka pogoda, bo nie ma nic w telewizji, bo fajny film leci, bo.. bo.. bo... Tych "bo" on znajdzie miliony zawsze zawsze zawsze! A jak będziesz się buntować to po prostu ukryje to "bo" i będą Ci się kulać butelki spod mebli przy sprzątaniu, a Ty zdziwiona "bo" obiecał, że nie będzie pił! Bzdura!

Twoje kombinacje alpejskie, terapie szokowe, fochy i inne dziwne manewry nie dadzą nic! On Cię nie słyszy, rozumiesz? Po prostu Cię nie słyszy! Mówi jedno, robi drugie, myśli trzecie (o ile jeszcze myśli...)

Jeśli jesteś choleryczką to pracuj nad sobą, ale mówię od razu - u boku tego faceta wątpię być cokolwiek wypracowała. Ja byłam zawsze ostoją spokoju i cierpliwości, a przy mężu stałam się wrzeszczącą zołzą, którą wszystko wyprowadzało z równowagi, wszystko! Aż w końcu stwierdziłam, że to ja nie chcę taka być i po prostu odeszłam. I wiesz co - znowu jestem spokojna, cierpliwa i zdolna do miłości - super uczucie! Ciekawe co?

Przepraszasz go za swoją reakcję na jego patologiczne zachowanie, a tajemnicą jest to, że Ty masz prawo do takiej reakcji - aha! Eureka! Masz prawo, załączają Ci się naturalne mechanizmy obronne na groźne dla Ciebie sytuacje, to norma przy alkoholiku - a Ty go za to przepraszasz?! Po raz enty bzdura! I wiesz co jeszcze - jemu właśnie o to chodzi! Tak, nie wiem jak to się dzieje, choć naprawdę dużo wiem o alkoholizmie, ale zdolność do manipulowania im wzrasta i tym cudownym sposobem powoli powoli stajesz się (według jego urojeń) winna jego piciu. Tylko czekaj aż Ci powie, że jesteś tak okropną partnerką, że musi pić przez Ciebie!

Cytat:
Napisane przez Lemmy is God Pokaż wiadomość
Facet jest alkoholikiem po prostu. A jednym z objawów jest to że bliskie osoby, sąsiedzi, znajomi zaczynają zwracać uwagę że dana osoba nadużywa alkoholu i powinna ograniczyć spożywanie. Facet ma ciągi w weekendy (a dwa dni z rzędu picia to już jest ciąg), ma nieprzyjemne sytuacje po piciu (bójki, awantury), nie umie zaprzestać picia i pije do spodu, jest agresywny po wypiciu.

Jak dla mnie bagno i albo facet idzie się leczyć i zaprzestaje picia, albo won. Innej opcji nie ma.
Dokładnie. Zgadzam się z każdym słowem. Jednym z symptomów alkoholizmu jest również to, że właśnie otoczenie zaczyna reagować na picie. Rodzi się niepokój - voile'a problem wypływa. I nie zdarzyło się jeszcze, by kobieta zgłosiła się do poradni podejrzewając partnera o problemy z alkoholem i nie zdarzyło się, by się pomyliła! (pisze o tym Melody Beattie)

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
Ty nie tyle go nie demonizujesz, co kompletnie nie rozumiesz, jak wielką siłę alkohol może mieć. Nie wiesz, że alkoholizm, jak ładnie sformułowała to Lemmy is God, to choroba wyjątkowo demokratyczna - nie trzeba być zachlewającą się patolą, żeby być alkoholikiem. I tak, masz zły przykład z domu - jeśli u Ciebie impreza rodzinna równa się spożyciu butelki wódki w kulturalnym towarzystwie. Głównie dlatego, że później wypisujesz takie brednie, jak w tym wątku, przykładając tamtą wizję (wcale niepowiedziane zresztą, że nie zawiera ona przykładnego odsetka alkoholików) do zupełnie nieadekwatnych sytuacji.

Tu nastąpi wtręt edukacyjny. Otóż, kiedy mówimy o alkoholizmie, mówimy nie tylko o regularności (ona zresztą może być mocno zwodnicza), ale też o określonych wzorach picia. Jeśli ktoś dziczy po alkoholu - czyli doznaje negatywnych skutków picia - i uparcie kontynuuje karierę, mamy ze dwa czekpointy zaliczone. Jeśli ktoś nie panuje nad ilością wypijanego alkoholu - też świeci nam po oczach odhaczona kratka w spisie. I nie chodzi o to, że od czasu do czasu, przy sobocie po robocie, kieliszek wódki zamienia Ci się w butelkę - zmiana planów zdarza się nawet najlepszym. Chodzi o to, że jak opisywany tu chłopaszek, musisz się upić. Że jak zaczynasz, to chlejesz do znieczulenia. To podstawowy element alkoholizmu - jeśli gość nie jest w stanie wypić kieliszka wódki i na tym poprzestać, to to się nazywa uzależnienie. O alkoholizmie mówimy wtedy, kiedy kandydat na alkusa nie panuje nad piciem. Opisany chłopaszek nie panuje. Dla mnie byłoby to wystarczającym argumentem do zakończenia tej nierównej walki.
Z pierwszym się zgadzam, ale drugie to bujda. Alkoholik wcale nie musi się upić, alkoholik musi popić czasami, po prostu. Musi mieć odpowiednią dawkę alkoholu etylowego we krwi, aby dać sobie radę ze swoimi problemami emocjonalnymi (z niskim poczuciem wartości m.in). Dla każdego dawka ta jest inna, każdy inaczej w to wchodzi. Jeden musi się zalać, a drugi sobie sączy - jak mówiłam, mój mąż nigdy nie był pijany w trupa, nigdy go takiego nie widziałam! (a jest zdiagnozowany przez trzech psychoterapeutów jako alkoholik (a to na podstawie zachowań, kozaczenia, opowiadań dziwnej treści, wybujałej wyobraźni i uwaga - przynoszenia mi gwiazdki z nieba trzy razy w tygodniu!)

Cytat:
Napisane przez KaskaPacka70 Pokaż wiadomość
to bardzo rożnie. u mnie w rodzinie jest niestety sporo alkoholików, każdy zaczynał inaczej, ale łączyło ich jedno - chwiejnośc emocjonalna i niskie poczucie własnej wartości, choć zawsze udają kozaków. Niestety znam bardzo wiele osób w wieku 20-30 lat, którazy już maja poważny problem, ale twierdzą, że to zabawa i jak sie ustatkują, to przestaną. Moim zdaniem to żaden argument.
Święte słowa.

Autorko, uważam, że jesteś już współuzależniona. To wszystko co mogę powiedzieć, masz duży problem ze sobą i od Ciebie zależy co zrobisz ze swoim życiem i tylko swoim. Bo na życie twojego faceta ani na żadne inne nie masz wpływu, masz wpływ tylko na siebie. (Zresztą powiedz sama - jak możesz mieć wpływ na kogoś, kto sam na siebie nie ma wpływu, skoro nad sobą nie panuje - to jak Ty chcesz nad nim zapanować?) Też byłam współuzależniona, nadal muszę się bardzo pilnować z tymi cechami (ratowania, nadstawiania karku, pomagania, chronienia, walki z alko itp), ale z tego można wyjść. Ja uciekłam (stchórzyłam, zwiałam - zwał jak zwał) a co Ty zrobisz - Twój wybór. Na pewno czas byś wyszła ze swojego urojonego świata, w którym widzisz swojego "księcia z bajki", bo uwierz, że ten "książe" nie istnieje i będzie yyy wymiotował Ci do pantofelka.....
wsp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 12:17   #84
tyene
Zakorzenienie
 
Avatar tyene
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Tzw. "Mocna głowa" to akurat predyspozycja do alkoholizmu. I z tym trzeba uważać jak najbardziej.
__________________
27.08.2016
tyene jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 12:29   #85
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 576
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Lemmy is God Pokaż wiadomość


http://www.wyhamujwpore.pl/Survey <tu test AUDIT

http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=alkohol <- test Baltimorski

http://zdrowezycie.rudaslaska.w.interia.pl/test.html <- testy MAST, CAGE i test prof. Woronowicza

Myślę że warto je przejrzeć by zobaczyć jak specjaliści klasyfikują tę chorobę. I na jakiej podstawie.
Machnęłam sobie wszystkie, i test Baltimorski mnie ostrzega, że piję ryzykownie podczas gdy pozostałe twierdzą, że wszystko okej
Dziwne, że test wskazuje ryzykowne picie i sugeruje ograniczanie alkoholu tylko dlatego, że zaznaczyłam trzy opcje (że czasem piję w samotności, że zdarzyło mi się mieć "urwany film - raz ale się zdarzyło, i jeszcze coś tam). Ja akurat jestem całkiem przekonana, że nie mam problemów z alkoholem, ba, praktycznie prawie go nie piję.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 12:36   #86
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez tyene Pokaż wiadomość
Tzw. "Mocna głowa" to akurat predyspozycja do alkoholizmu. I z tym trzeba uważać jak najbardziej.
Z jakiego to powodu?

---------- Dopisano o 12:36 ---------- Poprzedni post napisano o 12:31 ----------

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Machnęłam sobie wszystkie, i test Baltimorski mnie ostrzega, że piję ryzykownie podczas gdy pozostałe twierdzą, że wszystko okej
Dziwne, że test wskazuje ryzykowne picie i sugeruje ograniczanie alkoholu tylko dlatego, że zaznaczyłam trzy opcje (że czasem piję w samotności, że zdarzyło mi się mieć "urwany film - raz ale się zdarzyło, i jeszcze coś tam). Ja akurat jestem całkiem przekonana, że nie mam problemów z alkoholem, ba, praktycznie prawie go nie piję.
Jesteś alkoholikiem, a nie się na forum tłumaczysz Ja za to nigdy nie miałam urwanego filmu, nigdy nie zataczałam się po pijaku, zawsze jestem świadoma i rozumna, nigdy nie miałam kaca, a nie piję kieliszka nalewki raz do roku. Też testy wyszły mi ładnie, dziwne one są, jak dla mnie one diagnozują BARDZO POWAŻNY alkoholizm, a nie pierwsze czy któreś tam z kolei stadium.
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 13:00   #87
smutnaja88
Rozeznanie
 
Avatar smutnaja88
 
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 889
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Bzdura Bzdura Bzdura i po stokroć bzdura!!!! Dziewczyno, jestem byłą żoną alkoholika i przez 5 lat nie widziałam go zalanego w trupa i uwaga - on jest alkoholikiem! Dziwne? A jednak! Bo ta choroba jest tak podstępna, że w pale się nie mieści i mnie trzęsie jak czytam takie bzdury! I mnie trzęsie jak czytam, że można tę chorobę przezwyciężyć miłością - bzdura! Z tą chorobą się nie wygrywa, od niej się ucieka! I zarówno on (mając problem) musi uciec (na terapię i uciekać od wszelkiego rodzaju alkoholu - na siłę!) jak i Ty (współuzależniona) też musisz uciec (przynajmniej psychicznie - na siłę)!!

Twój facet ma problem z alkoholem, w jakim jest stadium nie wiem, ale problem jest na pewno. W alkoholizmie nie chodzi o ilość wypijanego alkoholu, ale o reakcje emocjonalne po jego wypiciu! Przeczytaj Janet G. Woititzt "Małżeństwo na lodzie" i Melody Beattie "Koniec współuzależnienia" i zobacz w czym siedzisz....

Bo koledzy namówili? Jasne! Bo koledzy namówili, bo jest sobota, bo piątek, bo brzydka pogoda, bo nie ma nic w telewizji, bo fajny film leci, bo.. bo.. bo... Tych "bo" on znajdzie miliony zawsze zawsze zawsze! A jak będziesz się buntować to po prostu ukryje to "bo" i będą Ci się kulać butelki spod mebli przy sprzątaniu, a Ty zdziwiona "bo" obiecał, że nie będzie pił! Bzdura!

Twoje kombinacje alpejskie, terapie szokowe, fochy i inne dziwne manewry nie dadzą nic! On Cię nie słyszy, rozumiesz? Po prostu Cię nie słyszy! Mówi jedno, robi drugie, myśli trzecie (o ile jeszcze myśli...)

Jeśli jesteś choleryczką to pracuj nad sobą, ale mówię od razu - u boku tego faceta wątpię być cokolwiek wypracowała. Ja byłam zawsze ostoją spokoju i cierpliwości, a przy mężu stałam się wrzeszczącą zołzą, którą wszystko wyprowadzało z równowagi, wszystko! Aż w końcu stwierdziłam, że to ja nie chcę taka być i po prostu odeszłam. I wiesz co - znowu jestem spokojna, cierpliwa i zdolna do miłości - super uczucie! Ciekawe co?

Przepraszasz go za swoją reakcję na jego patologiczne zachowanie, a tajemnicą jest to, że Ty masz prawo do takiej reakcji - aha! Eureka! Masz prawo, załączają Ci się naturalne mechanizmy obronne na groźne dla Ciebie sytuacje, to norma przy alkoholiku - a Ty go za to przepraszasz?! Po raz enty bzdura! I wiesz co jeszcze - jemu właśnie o to chodzi! Tak, nie wiem jak to się dzieje, choć naprawdę dużo wiem o alkoholizmie, ale zdolność do manipulowania im wzrasta i tym cudownym sposobem powoli powoli stajesz się (według jego urojeń) winna jego piciu. Tylko czekaj aż Ci powie, że jesteś tak okropną partnerką, że musi pić przez Ciebie!



Dokładnie. Zgadzam się z każdym słowem. Jednym z symptomów alkoholizmu jest również to, że właśnie otoczenie zaczyna reagować na picie. Rodzi się niepokój - voile'a problem wypływa. I nie zdarzyło się jeszcze, by kobieta zgłosiła się do poradni podejrzewając partnera o problemy z alkoholem i nie zdarzyło się, by się pomyliła! (pisze o tym Melody Beattie)



Z pierwszym się zgadzam, ale drugie to bujda. Alkoholik wcale nie musi się upić, alkoholik musi popić czasami, po prostu. Musi mieć odpowiednią dawkę alkoholu etylowego we krwi, aby dać sobie radę ze swoimi problemami emocjonalnymi (z niskim poczuciem wartości m.in). Dla każdego dawka ta jest inna, każdy inaczej w to wchodzi. Jeden musi się zalać, a drugi sobie sączy - jak mówiłam, mój mąż nigdy nie był pijany w trupa, nigdy go takiego nie widziałam! (a jest zdiagnozowany przez trzech psychoterapeutów jako alkoholik (a to na podstawie zachowań, kozaczenia, opowiadań dziwnej treści, wybujałej wyobraźni i uwaga - przynoszenia mi gwiazdki z nieba trzy razy w tygodniu!)



Święte słowa.

Autorko, uważam, że jesteś już współuzależniona. To wszystko co mogę powiedzieć, masz duży problem ze sobą i od Ciebie zależy co zrobisz ze swoim życiem i tylko swoim. Bo na życie twojego faceta ani na żadne inne nie masz wpływu, masz wpływ tylko na siebie. (Zresztą powiedz sama - jak możesz mieć wpływ na kogoś, kto sam na siebie nie ma wpływu, skoro nad sobą nie panuje - to jak Ty chcesz nad nim zapanować?) Też byłam współuzależniona, nadal muszę się bardzo pilnować z tymi cechami (ratowania, nadstawiania karku, pomagania, chronienia, walki z alko itp), ale z tego można wyjść. Ja uciekłam (stchórzyłam, zwiałam - zwał jak zwał) a co Ty zrobisz - Twój wybór. Na pewno czas byś wyszła ze swojego urojonego świata, w którym widzisz swojego "księcia z bajki", bo uwierz, że ten "książe" nie istnieje i będzie yyy wymiotował Ci do pantofelka.....

Jakbym czytała o sobie i o przeszłym związku. Już pisałam kilka dni temu do Autorki żeby uciekała.... Wiem, że to nie jest takie łatwe... ale mimo mojego cierpienia po rozstaniu (które własnie przechodzę), wiem że wygrałam życie.

Z ex-em spędziłam 8 miesięcy. Niedługo. A jednak ciągle coś się działo i ciągle było milion argumentów.

Najpierw pierwsza akcja po alkoholu, kiedy zachował się agresywnie - powiedział, że nigdy przenigdy tak się nie zachował, płakał wręcz, mówił że może się zatruł. Uwierzyłam.

Później były może mniejsze, ale następne. Afery bez powodu. Albo z takich powodów że ja nawet bym nie pomyślała, żeby focha strzelić na kogoś, a co dopiero robić awanturę z krzykami, wyjściami z domu i 2-dniowym milczeniem.

Zawsze schemat ten sam... było super, beznadziejna impreza (z alkoholem), błaganie o wybaczenie, obietnice i następny "rajski okres", który kończył się wraz z następną aferą.

A ile było postanowień...a to że nie tknie wódki (tego się akurat trzymał), a to że max tyle i tyle piw....a to że tylko w weekendy.... oprócz tej wódki, żadnego postanowienia nie trzymał się dłużej niż tydzień.

Największe załamanie przeżyłam jak był po zabiegu i lekarka wypisując go ze szpitala powiedziała że przez 3 dni musi być na lekkiej diecie, pić wodę i herbatę, żadnego alkoholu, a on już tego samego dnia wieczorem musiał wypić "jedno piwko" z argumentem że przed zabiegiem 2 dni nie mógł pić! (och jakie poświęcenie).

Z czasem każda awantura była uargumentowana "moją prowokacją".

I kiedy JA miałam odejść , przygotowalam się na rozmowę - to on odszedł. Jak mu zasugerowałam że winny jest alkohol to usłyszałam, że zgodziłby się gdyby ogólnie po alkoholu był agresywny a jest agresywny tylko do mnie...więc problem jest ze mną....

Miło prawda?
smutnaja88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 13:09   #88
ARAKSJEL
Hrodebert
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 4 440
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Alkoholizm ma wiele twarzy .

>cugowcy*< alkoholicy pijący okresowo ,wpadający w ciągi alkoholowe trwające od paru dni do paru miesięcy .Tacy na okres picia wypadają po za nawias społeczeństwa .Powrót do życia następuje po przejściu fazy odstawienia ,która to faza jest twarzą >funkcjonujących*< czyli alkoholików funkcjonujących na co dzień ,pracujących itd. często tacy zaprawieni w bojach lecą na prochach ,atrybutem owych jest "setka " w kieszeni ,tudzież torebce (wersja damska).No i króle królów >skoczkowie*< elita elit ,czy też dno dna ,z piętnem życia odciśniętym na twarzy ,żyjący dla wódki ,denaturatu ,szemranego spirytusu , przemierzający miliony kilometrów w poszukiwaniu odpadów wtórnych ,często zorganizowani w dwu ,trzy osobowe grupy .Element rozpoznawczy to reklamówka z biedronki wypełniona puszkami i tzw. człapanie będące wynikiem długotrwałej kuracji alkoholowej .Tutaj w przeważającej większości bilet jest w jedną stronę .

Przy sprzyjających okolicznościach dwie pierwsze grupy^ mogą
awansować do elit .Oraz w różnym stopniu się przeplatać .



*nazewnictwo własne.
ARAKSJEL jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 13:11   #89
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

ARAKSJEL, opis jest
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 13:34   #90
wsp
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 52
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Jakbym czytała o sobie i o przeszłym związku. Już pisałam kilka dni temu do Autorki żeby uciekała.... Wiem, że to nie jest takie łatwe... ale mimo mojego cierpienia po rozstaniu (które własnie przechodzę), wiem że wygrałam życie.
Wspieram Cię gorąco (choć wiem, że to niewiele), ale naprawdę gratuluję wyboru! Jestem z Ciebie dumna! Masz prawo cierpieć, spokojnie daj sobie czas na przetrawienie sytuacji. Wiem jak psychika dostaje popalić w takim związku. Szczerze mówiąc w życiu bym nie przypuszczała, że alkoholik jest aż tak toksyczną i niszczącą osobą (nie oceniam jako człowieka, mówię o chorobie jako takiej). Nawet nie zauważasz jak Cię to pochłania, jak Cię pożera żywcem. Ale Kochana wiesz co, (może mnie zbesztają) ale jesteśmy świetne, mądre i mega silne, że się wyrwałyśmy z tej patoli! Kobiety siedzą z takimi latami i nie potrafią się wyrwać, a nam się udało! Ja przyznaję, że nie cierpię - pomogła mi bardzo terapia i powoli buduję swoje poczucie wartości od nowa, byle do przodu!

Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Z ex-em spędziłam 8 miesięcy. Niedługo. A jednak ciągle coś się działo i ciągle było milion argumentów.

Najpierw pierwsza akcja po alkoholu, kiedy zachował się agresywnie - powiedział, że nigdy przenigdy tak się nie zachował, płakał wręcz, mówił że może się zatruł. Uwierzyłam.
Rozumiem Cię doskonale. Mój mąż płakał jak dziecko, błagał, padał na kolana, kajał się, dostawałam po 180 róż i o rany - co on wyprawiał! Też twierdził, że nigdy się tak nie zachowywał.. yhy! Oni się kamuflują, udają, zgrywają i grają teatrzyk, żeby naiwna została (swoją drogą nie wiem po co im kobieta skoro tak nią pomiatają - nie rozumiem i nie zrozumiem już.. eee nie chcę już rozumieć). Cel - to wzbudzić w Tobie litość, zrzucić winę na Ciebie i tak spadasz na dno ze swoim poczuciem wartości.. Koło się kręci.. Nie daj się!



Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Później były może mniejsze, ale następne. Afery bez powodu. Albo z takich powodów że ja nawet bym nie pomyślała, żeby focha strzelić na kogoś, a co dopiero robić awanturę z krzykami, wyjściami z domu i 2-dniowym milczeniem.

Zawsze schemat ten sam... było super, beznadziejna impreza (z alkoholem), błaganie o wybaczenie, obietnice i następny "rajski okres", który kończył się wraz z następną aferą.

A ile było postanowień...a to że nie tknie wódki (tego się akurat trzymał), a to że max tyle i tyle piw....a to że tylko w weekendy.... oprócz tej wódki, żadnego postanowienia nie trzymał się dłużej niż tydzień.
Wiesz, pamiętam doskonale moje zaskoczenie typu: co sie stało? kim jest ten człowiek? i pytanie roku: co zrobiłam źle? (podstawowy błąd myśleniowy w związku z alkoholizmem w tle). Równie dobrze znam schemat: obietnice -> raj -> nóż w serce -> obietnice -> raj -> siekiera w plecy.. standard..

Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Największe załamanie przeżyłam jak był po zabiegu i lekarka wypisując go ze szpitala powiedziała że przez 3 dni musi być na lekkiej diecie, pić wodę i herbatę, żadnego alkoholu, a on już tego samego dnia wieczorem musiał wypić "jedno piwko" z argumentem że przed zabiegiem 2 dni nie mógł pić! (och jakie poświęcenie).
Wiesz, rzecz pierwsza, w zdrowym związku nie powinno się przechodzić "załamań" z powodu zachowań partnera (tak uważam i to moje subiektywne zdanie, ja już sobie nie pozwolę ). Argumentacja alkoholika jest totalnie abstrakcyjna, zauważ, że wszystko w związku zaczyna się kręcić wokół alkoholu. Kiedyś wpadł mi w ręce list alkoholika do partnerki (nie wiem czy oryginalny, ale dojmujący) - mniej więcej: "nigdy nie słuchaj moich obietnic, bo jestem w stanie obiecać Ci wszystko, ale choroba nie pozwala mi dotrzymać słowa". To mi pomogło, kiedy mąż mi obiecywał zmianę kołatało mi się już w głowie: "nie słuchaj!". Bardzo Ci współczuję, wiem co przeszłaś, ale jesteś cudowną kobietą, bo przesz do przodu, bo walczysz o siebie - super!!!

Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Z czasem każda awantura była uargumentowana "moją prowokacją".

I kiedy JA miałam odejść , przygotowalam się na rozmowę - to on odszedł. Jak mu zasugerowałam że winny jest alkohol to usłyszałam, że zgodziłby się gdyby ogólnie po alkoholu był agresywny a jest agresywny tylko do mnie...więc problem jest ze mną....

Miło prawda?
Bzdura! To manipulacja! Olej to sikiem prostym! On jest w stanie powiedzieć i zrobić wszystko by siebie wybielić! Jesteś cudowną, silną kobietą zasługującą na dobrego dla Ciebie partnera, który będzie o Ciebie dbał! Mój mąż nie chciał odejść, więc zerwałam wszystkie kontakty, znikłam z wszelkich portali, zmieniłam numer telefonu i zwiałam na siłę, bo wyjścia nie było. Groził mi samobójstwem, zabójstwem, że zniszczy mi życie, a za chwilę mnie kochał - ha obłęd jakiś! A teraz pewnie obrabia mi tyłek, że byłam psychiczna ha! Dobrze że odszedł, podziękujmy mu za to, "niech mu ziemia lekką będzie" niech mu się wiedzie, a Ty masz swoje życie, swoje wartościowe życie o które dbasz! Trzymaj się ciepło, trzymam kciuki za Ciebie i gorąco wspieram! Dużo siły!
Nie wiem jaką masz konkretnie sytuację, ale jeśli mogę doradzić to zerwij wszelkie kontakty z tym panem. Możliwe (tak robił mój mąż) że będzie próbował jeszcze Cię zdołować właśnie zrzucając winę na Ciebie, opowiadając jaka byłaś okropna, może grozić lub wikłać znajomych w negatywne opinie o Tobie - przygotuj się na to na wszelki wypadek i uzbrój w dużo sił i wiarę w siebie! Dasz radę! jesteś super!

Autorko, wiem, że nikt nie jest w stanie do Ciebie dotrzeć argumentacją, ale zawsze jest nadzieja, że otworzysz oczy.
wsp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-17 13:47:16


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:20.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.