toksyczny trójkąt

[Nuova]

Najsmutniejszy wątek na wizażu

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Nuova

Najsmutniejszy wątek na wizażu

najbardziej rozczarowujący w zasadzie.

[201609102148]

Dziewczyno... Co Ty najlepszego zrobilas

[201604191001]

Napisane przez JakKazdaInna

To On wyszedł z propozycja powrotu. Zaczęliśmy się spotykać, odcielismy się od całej sprawy i doszlismy do wniosku, ze może warto spróbować.

Wynajelismy mieszkanie żeby być na neutralnym gruncie. W koncu odciazylam rodziców.

Co do alimentów. Jego matka splacila przez ostatnie miesiace prawie wszystko, z prowizja dla komornika kosztowało to ja parenascie tysięcy. Niespełna dwa lata temu krzyczała, ze on da sobie za nią ręce uciąć, ze nigdy w życiu w A. mieszkał nie będzie. Co się stało nie wiem, ale weta widać nie postawiła.

Ja go nie utrzymuje, wiec kwestia, ze pozbył się alimentów jest nie trafna. Placimy wszystko na pol, miesiąc kosztuje dużo więcej niż parę stow alimentów.

Co do rodziny. Żadnych przeprosin nie było. Nie ma posiedzeń na Skype, nawet telefon nie dzwoni, przynajmniej w mojej obecności. Nie wiem co oni na to, ale nie wtrącają się, wiec niewiele mnie to interesuje. Na Dzień Dziecka Mały dostał od nich paczkę, my tez.
On spotkał się z moimi rodzicami, wpadli jakiś czas temu zabrać Małego na parę dni. Dzień dobry, dzień dobry, ojciec cos zażartował i tyle.

Żyjemy razem. Bywa różnie, czasem muszę mocno zaciskach zeby, on pewnie tez, trudno jednym pstryknieciem zamknąć przeszłość. Nie sadze, ze fundujemy Małemu patole. Patologie miał przez ostatnie miesiące.

Gdyby z toba nie mieszkal to placilby wiecej PLUS alimenty.
Szkoda mi ciebie, serio. I dziecka mi szkoda.

Sent from my mind using the Force.

[Hibiku]

Strasznie smutne...

[Ewelinkka01]

Od początku wszystko przeczytałam i bardzo się rozczarowalam
Zalozylas wątek, po to by pomóc ci w bardzo ciężkich chwilach,a na koniec taki numer. Przepraszam ale nie wiem skąd się biorą na świecie tacy ludzie jak ty i twój były mąż ? Teraz dopiero powinien się ktoś tym zainteresować
Jednym słowem patologia!

[JakKazdaInna]

Myslicie, ze to byl błąd?

Myślę, ze nikt tego nie wie. Ludzie schodzą się w różnych okolicznosciach, po różnych wydarzeniach. Nie to, ze się tlumacze, ale tak czulam. Żeby dac szanse.

[Vivienne]

Oczywiście, ze tak czulas. Bo byłaś odrzucona, spragniona milosci i uwagi. Tylko problem w tym, ze nie zawsze powinno sie kierować uczuciani. Pchasz sie po raz kolejny w TOKSYCZNA relacje. Juz zapomnialas wszystkie krzywdy? Nagrywanie, szpiegowanie? Nagle to idealny tatus? Yhyyyym.

Jak dla mnie to Ty masz jakis syndrom sztokholmski...

[Sam To Nazwij]

Napisane przez Hiver

Pan mąż się dobrze ustawił i to on wygrał, a nie ty

autorko jestem w szoku,miałam Cię za naprawdę rozsądną babkę

[cava]

Napisane przez JakKazdaInna

Myslicie, ze to byl błąd?

Myślę, ze nikt tego nie wie. Ludzie schodzą się w różnych okolicznosciach, po różnych wydarzeniach. Nie to, ze się tlumacze, ale tak czulam. Żeby dac szanse.

Skoro tak czułas to tak rób. To Twoje życie i Ty sama musisz sie z nim uporać.
Wizaz niech sobie gada, od tego jest.

Każdy jest inny a i Ty tutaj wylewałaś głównei swoją złość, a jak było naprawdę... było jak było.
Teraz macie szansę albo to definitywnie zakończyć z hukiem jak nie wyjdzie, albo jakoś się dogadać, dorosnąć, ułozyć ze sobą.

Bylebyście to wszytko co się stało przegadali i sobie wtbaczyli a nie zamietli pod dywan.

[giselle2504]

Napisane przez cava

Skoro tak czułas to tak rób. To Twoje życie i Ty sama musisz sie z nim uporać.
Wizaz niech sobie gada, od tego jest.

Każdy jest inny a i Ty tutaj wylewałaś głównei swoją złość, a jak było naprawdę... było jak było.
Teraz macie szansę albo to definitywnie zakończyć z hukiem jak nie wyjdzie, albo jakoś się dogadać, dorosnąć, ułozyć ze sobą.

Bylebyście to wszytko co się stało przegadali i sobie wtbaczyli a nie zamietli pod dywan.

Dokładnie. Koniec końców, to decyzja Autorki. Chociaż większość dziwi.

Ja bym dodała do tego, co napisała Cava, żebyście przy następnych ewentualnych problemach (a na pewno jakieś kłótnie będą przy takiej przeszłości związku) zaczęli myśleć o dziecku. Bo z tego, co do tej pory pisałaś, to bywało z tym różnie. Mały jest coraz starszy i będzie lepiej rozumiał, co się wokół niego dzieje i pamiętał.

[moniaaa91]

Autorko, przed podjęciem decyzji trzeba było sobie swój wątek przeczytać od nowa w całości, by chyba zapomniałaś przez co przeszłaś przez szanownego ex-Mężusia i jego cudną rodzinkę.

Mam nadzieję, że niedługo znów się na nim boleśnie nie sparzysz, osobiście nigdy w życiu nie zaufałabym ponownie komuś takiemu. Mimo wszystko życzę Ci powodzenia i wytrwałości.

[Wizazanka5000]

Napisane przez JakKazdaInna

Nie, nie żartuję.

---------- Dopisano o 08:00 ---------- Poprzedni post napisano o 07:58 ----------



Upadłam. Mam nadzieję, że nie będę mocno żałować.

Ciekawa jestem jak teraz wyglada Wasz zwiazek. Czy jest wielka milosc i proba nadrobienia straconego czasu, wynagrodzenia sobie wszystkiego, czy usilna proba doszukania sie w tym wszystkim szczescia..

[emma8]

Podczytuje ten wątek od bardzo dawna i w sumie jestem zdziwiona, ale byłabym bardziej gdyby autorka nie napisała parę miesięcy wcześniej posta o tym jak jej facet znalazł sobie nową laskę. Oczywiste jest że to właśnie w tym momencie autorka pękła już całkiem, no bo jak to, ona siedzi w domu z dzieckiem, obecnie nikogo nie ma, a jej ex, kawał gnoja, zabawia się z nową dziewczyną i nawet dzieckiem się nie interesuje. Pewnie w tej właśnie chwili poczuła się jakby przegrała, to ona została na lodzie. Dlatego coś jej podpowiedziało że jak go "odbije" to w końcu wygra.
Tylko autorko co właściwie? I z kim? Z nową laską? Przecież ona nie ma pewnie nawet 1 % pojęcia jaki jest ten facet. Gdyby przeczytała Twój wątek od deski do deski, pewnie uciekłaby przerażona i z krzykiem. Dlatego Twojego sposobu myślenia kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć. Przecież to Ty sama na własnej skórze się przekonałaś jaki obrzydliwy potrafi być, jaki z niego kawał świni, a świadomie i z pełną premedytacją weszłaś w ten związek? Bo wygrałaś, nie wiadomo z kim i co? Ja rozumiem że byłaś wściekła, że na razie to jemu zaczęło się układać, że to niesprawiedliwe, ale karta kiedyś by się odwróciła. Tylko Ty już w to przestałaś wierzyć i nie dałaś sobie szansy się o tym przekonać.
Moim zdaniem autorko zwyczajnie się poddałaś, pozwoliłaś żeby głupie emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Każda kobieta która jest w związku z takim typem jak opisany tutaj facet, jest przegrana.

---------- Dopisano o 11:23 ---------- Poprzedni post napisano o 11:20 ----------

Pod koniec lutego autorka dowiedziała się o nowej dziewczynie, od dwóch miesięcy mieszkają razem, czyli w marcu był wielki powrót. To chyba oczywiste co było powodem tej decyzji.

[Vivienne]

Obawiam sie emma, ze masz całkowitą rację...

[kennedy]

coz, uwazam ze autorko zle robisz.

ten facet nie zasluzyl zebys z dziecko do niego wrocila.

[charlizz]

Napisane przez Wizazanka5000

Ciekawa jestem jak teraz wyglada Wasz zwiazek. Czy jest wielka milosc i proba nadrobienia straconego czasu, wynagrodzenia sobie wszystkiego, czy usilna proba doszukania sie w tym wszystkim szczescia..

A tak związek wygląda, ze nie podejmują trudnych tematów, żeby nie skoczyć sobie do gardła - autorka napisała ze nie wie jaka reakcja teściów, telefon nie dzwoni, a przynajmniej nie przy niej... to jest dojrzały związek? Powinni mieć WSZYSTKO wyjaśnione a nie jakieś tematy tabu. Wylecą jeszcze trupy z szafy, zobaczycie...

Sent from my LG-E460 using Wizaz Forum mobile app

[JakKazdaInna]

Napisane przez emma8

---------- Dopisano o 11:23 ---------- Poprzedni post napisano o 11:20 ----------

Pod koniec lutego autorka dowiedziała się o nowej dziewczynie, od dwóch miesięcy mieszkają razem, czyli w marcu był wielki powrót. To chyba oczywiste co było powodem tej decyzji.

Mieszkamy razem od maja.

Napisane przez charlizz

A tak związek wygląda, ze nie podejmują trudnych tematów, żeby nie skoczyć sobie do gardła - autorka napisała ze nie wie jaka reakcja teściów, telefon nie dzwoni, a przynajmniej nie przy niej... to jest dojrzały związek? Powinni mieć WSZYSTKO wyjaśnione a nie jakieś tematy tabu. Wylecą jeszcze trupy z szafy, zobaczycie...

Sent from my LG-E460 using Wizaz Forum mobile app

Ale po co mi wiedza nt. co na to teściowie? Dla mnie oni są NIKIM.

[201605161428]

Napisane przez JakKazdaInna

Mieszkamy razem od maja.



Ale po co mi wiedza nt. co na to teściowie? Dla mnie oni są NIKIM.

Innymi slowy wyparlas i ignorujesz problem ktory doprowadzil do calej patologi w zwiazku. Nie da siw odbudowywac relacji na udawaniu, ze problem nie istnieje.

[kennedy]

Napisane przez JakKazdaInna

Mieszkamy razem od maja.



Ale po co mi wiedza nt. co na to teściowie? Dla mnie oni są NIKIM.

jak mozesz ufac temu gosciowi?

zrobil ci syf jak bylas w ciazy, nie mozna mu ufac. wszystkiego na matke nie zwali.

[berenka]

Napisane przez JakKazdaInna

Mieszkamy razem od maja.



Ale po co mi wiedza nt. co na to teściowie? Dla mnie oni są NIKIM.

A i owszem,ale dla niego sa rodzicami,a sama wiesz przez co sie nacierpialas poprzednio, wiec tak - jak najbardziej powinna Cie interesowac kwestia wyjasnienia wszystkiego. Jezeli sie problemow nie rozwiazuje,a pod dywan zamiata, to wracaja predzej czy pozniej ze zdwojona sila. To normalna kolej rzeczy i totalna nieodpowiedzialnoscia byloby to zignorowac.
Niby przezylas sporo przez rok poprzedni,a niestety postepujac w ten sposob, wrecz sobie gwarantujesz kilka jeszcze ciekawszych w nerwacje lat.
I to nie oznacza,ze nie macie probowac - alez probujcie i zycze szczescia serio. Tylko zacznijcie od czystej kartki. To trzeba wyjasnic, wybaczyc, ustalic co w razie W itd.itp. Zabezpieczyc sie jakos,aby przynajmniej dzieciak na glupoty patrzec nie musial. A przede wszystkim po to,aby naprawde moc byc szczesliwa tym razem.

[new woman in town]

Nie dziwi mnie, że Autorka wróciła do faceta. Nie wiem czemu Was tak to dziwi, w wielu jej wypowiedziach, nie tylko między wierszami, widoczna była nadzieja na powrót, liczne próby nawiązania kontaktu, zwrócenia na siebie jego uwagi, nawet za pomocą dziecka. Wiem, z własnego doświadczenia, że rozstanie z rozsądku to podwójna walka - z facetem i ze sobą, żeby nie wrócić, żeby uczucie umarło. A ta miłość nie mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w momencie rozstania. To jest proces. Trzeba być bardzo silną.

Autorko, jak to jest żyć pod jednym dachem z wrogiem? Jak sobie z tym radzisz, że wiesz, że zmieszał cię z błotem, kopał jak przysłowiowego leżącego, olewał dziecko...a teraz je z Tobą smaczny obiad w sobotnie popołudnie?

[Wizazanka5000]

Napisane przez TheUnlike

Innymi slowy wyparlas i ignorujesz problem ktory doprowadzil do calej patologi w zwiazku. Nie da siw odbudowywac relacji na udawaniu, ze problem nie istnieje.

A ja tam rozumiem. Dlaczego ma ja obchodzic co o tym mysli jego matka? On chcial wrocic i prxypuszczam, ze nie uzgadnial tego z matka tylko ja poinformowal. Problem nie przestal istniec, ale wiele osob ma okropne tesciowe, jednak mimo to mozna swietnie razem zyc, a tesciowej do swojego zycia nie wpuszczac

[Nuova]

Żyjemy razem. Bywa różnie, czasem muszę mocno zaciskach zeby, on pewnie tez, trudno jednym pstryknieciem zamknąć przeszłość.

To chyba mówi wszystko. Były raczej nie staje na głowie i próbuje nadrobić straconego czasu, skoro Autorka musi czasami "mocno zaciskać zęby" . Jak dla mnie to on powinien na głowie stawać, żeby te wszystkie paskudne zgrania wynagrodzić.

[giselle2504]

Napisane przez Wizazanka5000

A ja tam rozumiem. Dlaczego ma ja obchodzic co o tym mysli jego matka? On chcial wrocic i prxypuszczam, ze nie uzgadnial tego z matka tylko ja poinformowal. Problem nie przestal istniec, ale wiele osob ma okropne tesciowe, jednak mimo to mozna swietnie razem zyc, a tesciowej do swojego zycia nie wpuszczac

Tylko, że Ty mówisz o sytuacji gdzie facet jest normalny, a rodzina, którą sam stworzył jest dla niego najważniejsza. Dla męża Autorki do tej pory najważniejsza była jego matka. Dlatego to jest ważne, żeby wiedzieć co tamta kobieta może zrobić i jak na to zareaguje, przynajmniej w teorii, mąż Autorki.

[zlotniczanka]

Autorko, poczytuję ten wątek od jakiegoś czasu i też dziwi mnie Twój powrót do eksa, a w sumie nie powinien.
Nie zaciskaj zębów, mów, co Ci leży na wątrobie. Jak chcecie naprawdę mieć zdrowy związek, to macie masakrycznie dużo rzeczy do omówienia, ustalenia i przegadania. On się musi starać, jak jasna cholera, bo nie tylko opuścił Ciebie, ale też małego. I choćby ze względu na synka nie patrz przez palce.

[JakKazdaInna]

Napisane przez Nuova

To chyba mówi wszystko. Były raczej nie staje na głowie i próbuje nadrobić straconego czasu, skoro Autorka musi czasami "mocno zaciskać zęby" . Jak dla mnie to on powinien na głowie stawać, żeby te wszystkie paskudne zgrania wynagrodzić.

Prawda.

Napisane przez giselle2504

Tylko, że Ty mówisz o sytuacji gdzie facet jest normalny, a rodzina, którą sam stworzył jest dla niego najważniejsza. Dla męża Autorki do tej pory najważniejsza była jego matka. Dlatego to jest ważne, żeby wiedzieć co tamta kobieta może zrobić i jak na to zareaguje, przynajmniej w teorii, mąż Autorki.

Myślę, że tego nie można nawet przewidzieć. A po co mi jakaś tam wiedza w teorii.

Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi i myślę, że gdybym napisała tutaj o zamiarze powrotu to bym tego nie zrobiła. Dlatego też nie chciałam pisać, nawet rodziców postawiłam przed faktem dokonanym. Chociaż zdania między rodzicami były raczej podzielone.

[201609102148]

Napisane przez JakKazdaInna

Myślę, że tego nie można nawet przewidzieć. A po co mi jakaś tam wiedza w teorii.

To fantastycznie, bardzo odpowiedzialnie. Świetnie sobie wszystko wyjaśniliście Z takimi solidnymi podstawami to nie może się nie udać!

[giselle2504]

Napisane przez Farmakopea

To fantastycznie, bardzo odpowiedzialnie. Świetnie sobie wszystko wyjaśniliście Z takimi solidnymi podstawami to nie może się nie udać!

Dzięki, bo mnie wszystko opadło i nie wiem nawet co napisać

[JakKazdaInna]

Napisane przez zlotniczanka

Autorko, poczytuję ten wątek od jakiegoś czasu i też dziwi mnie Twój powrót do eksa, a w sumie nie powinien.
Nie zaciskaj zębów, mów, co Ci leży na wątrobie. Jak chcecie naprawdę mieć zdrowy związek, to macie masakrycznie dużo rzeczy do omówienia, ustalenia i przegadania. On się musi starać, jak jasna cholera, bo nie tylko opuścił Ciebie, ale też małego. I choćby ze względu na synka nie patrz przez palce.

Właściwie nic mi już mocno na wątrobie nie leży. Milion razy zwyzwałam jego rodziców i siostry, więc też nie potrzebuję codziennie mu tego mówić, on to wie i oni też co o nich sądzę. A przecież jak do niego wracałam to miałam świadomość, że rodzinę ma debilną i niestety tego nie zmieni.

Ale moje życie to nie są oni, to już jest historia.