Wychodzenie w pojedynkę

[Magmag0194]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

[/COLOR]I to nie jest niby przejaw egoizmu? Moje potrzeby ponad wszystko. A gdyby tak sprowadzic proporcje do 50/50 to bylby kompromis i mozna byloby pogodzic znaczenie wiecej rzeczy.
No nie wiem, ja ze swoimi znajomymi raczej nie mam tak, ze ktos mi proponuje coś co mnie totalnie nie interesuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla mnie to raczej życie w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami. Jeśli ktoś ze znajomych mi proponuje nawet coś, co w jakiś tam sposób mnie zainteresuje ale miałam na ten dzień plany związane ze swoim hobby to nie rezygnuję z pierwotnego planu.
Ty w ogóle zajmujesz się czymś sama, czy całe życie wszystko ze wszystkimi?

[Milagros_90]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Pojscie samemu do kina sprawia, ze macie swoje wrazenia tylko dla siebie. A to bardzo zubaza.

To, że Ty nie umiesz czerpać radości i pozytywnych emocji z wyjść w pojedynkę - to jest właśnie zubożenie

[Magmag0194]

Napisane przez Milagros_90

To, że Ty nie umiesz czerpać radości i pozytywnych emocji z wyjść w pojedynkę - to jest właśnie zubożenie

Mi isę wydaje, że ta użytkowniczka ma problem z przebywaniem sama ze sobą, a to już jest bardzo przykre.

[Milagros_90]

Napisane przez Magda2695

Witam wszystkim
Czy zdarza wam się wychodzić w samotności? Nie mam tutaj na myśli zakupów ale np. kino, koncert, łyżwy, jakiś jarmark, kawiarnia?

Jak najbardziej. Dobrze się czuję w swoim towarzystwie i nie mam problemu z tym, że jestem gdzieś sama.

[wlosomaniaczkaaa]

Wow, ale tu hity. Samotne wyjscie do kina i przezywanie w samotnosci filmu przejawem egoizmu. Dobre, dobre...

Duzo latwiej sie zyje jak sie nie czuje potrzeby koniecznego towarzystwa. Najlepiej jest sie nie przejmowac osobami, ktore nie moga sie nadziwic jak to samemu mozna dokads wyjasc i jeszcze dobrze sie bawic, bo serio nie ma kim. Zawsze sie trafi taki niewolnik towarzystwa. Nie wiem komu nalezy bardziej wspolczuc.

Praktykuje samotne wyjscia do kina, teatru, restauracji, nad jezioro. Restauracja, to w ogole jakis hit, przeciez tam sie idzie zjesc. Serio ktos obok jest niezbedny?

Nie moge sie doczekac mojego samotnego wyjazdu rowerowego nad morze, czekam tylko na dobra pogode. Tylko ja naprawde lubie ten sport. I co ciekawe jestem wtedy bardziej otwarta na innych ludzi. Jestem też wtedy czesciej zagadywana niz bedac z kims i sama chetniej zagaduje ludzi. Fajnie jest.

[Milagros_90]

Napisane przez Magmag0194

Mi isę wydaje, że ta użytkowniczka ma problem z przebywaniem sama ze sobą, a to już jest bardzo przykre.

Być może. Te wywody jak to wyjście do kina samemu zubaża albo że pójście do kawiarni w pojedynkę to lekceważenie znajomych - to jest jakiś kosmos.

[wlosomaniaczkaaa]

Motylek wydaje sie mocno bluszczowata i na dluzsza mete meczaca. Dobrze, ze ma duze grono znajomych i jej potrzeba nieustannego towarzystwa przy byle pierdule sie jakos dzieli na wielu.

[motylek_na_ramieniu]

No tak, oczywiście, ja niby mam problem z przebywaniem sama ze sobą. Nie, nie mam żadnego problemu.
Lubię czytać, lubię spacerować sama w miejscach bezpiecznych, zawodowo również wiele projektów wykonuję samodzielnie i żyję. Ba, nie mam nawet problemu, żeby wyjść w czasie pracy na lunch do baru szybkiej obsługi. Uważam jednak, że to kontakt z drugą osobą jest najbardziej wzbogajacający duchowo i staram się go praktykować. Właściwie to przychodzi mi naturalnie.

Restauracja, to w ogole jakis hit, przeciez tam sie idzie zjesc. Serio ktos obok jest niezbedny?

Zjeść to się idzie do jakiegoś baru, knajpy z jedzeniem na wynos. Tam przychodzą ludzie pracujący, faktycznie może mają przerwę w takich a nie innych godzinach i trudno sie zgrac. Ale do eleganckiej restauracji samemu? Wybacz, dziwne.

---------- Dopisano o 13:42 ---------- Poprzedni post napisano o 13:39 ----------

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Jestem też wtedy czesciej zagadywana niz bedac z kims i sama chetniej zagaduje ludzi. Fajnie jest.

I tu się włącza kwestia bezpieczeństwa. Ale widocznie nie dla wszystkich to oczywiste.

[Sally1642]

Napisane przez Milagros_90

Być może. Te wywody jak to wyjście do kina samemu zubaża albo że pójście do kawiarni w pojedynkę to lekceważenie znajomych - to jest jakiś kosmos.

Dokładnie, ja jej współczuję. Pomyślałabym że to trollowe wywody ale sama znam osobę o podobnych (nie takich samych) poglądach. Moja bliska koleżanka, mieszka w innej części kraju więc utrzymujemy głównie kontakt korespondencyjny.
Kiedyś w rozmowie na czacie wysłałam zdjęcie z kawiarni, byłam tam sama, na kawie i cieście (taki poranny sobotni self-love rytuał ). Koleżanka napisała że podziwia bo sama by nie poszła. Wyszło też, że jak jej chłopak wyjeżdża w delegacje to ona odchodzi od zmysłów bo nie ma co ze sobą robić. Nawet powiedziała, że nie lubi samotnych spacerów - jeśli już musi gdzieś iść to dzwoni do znajomych/rodziny i rozmawia przez drogę.
Dla mnie takie zachowanie jest bardzo dziwne - tak jakby ktoś nie lubił samego siebie i bał się (?) ze sobą przebywać? Bał się swoich myśli? Co jak co, ale jeśli chodzi o towarzystwo, to możemy być jedynie pewni że gwarantowanym towarzystwem jesteśmy my sami - w przeciwieństwie do męża, rodziców, znajomych czy dzieci. Te znajomości zawsze mogą się urwać.
Nie chodzi o to żeby wszystko robić samemu ale by być w stanie to zrobić.

Oho, no tak - samemu to można jedynie chinola za rogiem zjeść, kto to widział iść samemu do restauracji xD
motylek_na_ramieniu, ty zdajesz sobie sprawę że nie wszystkie restauracje są "Ą Ę" eksluzywne? Większość restauracji to normalne lokale, a nie jedynie takie z 5 gwiazdkami Michelin

[Milagros_90]

Napisane przez Sally1642

Dla mnie takie zachowanie jest bardzo dziwne - tak jakby ktoś nie lubił samego siebie i bał się (?) ze sobą przebywać? Bał się swoich myśli? Co jak co, ale jeśli chodzi o towarzystwo, to możemy być jedynie pewni że gwarantowanym towarzystwem jesteśmy my sami - w przeciwieństwie do męża, rodziców, znajomych czy dzieci. Te znajomości zawsze mogą się urwać.
Nie chodzi o to żeby wszystko robić samemu ale by być w stanie to zrobić.

Zgadzam się, zwłaszcza z pogrubionym. Zresztą autorka wątku zadała pytanie, czy zdarza się nam wychodzić w pojedynkę, i na to się posypały odpowiedzi twierdzące, a nie, czy wszystko robimy w pojedynkę i nie mamy potrzeby kontaktów międzyludzkich

[Imraa]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Zdziwilabys sie. Mam 35 lat. I po to mam tez swoja rodzine, zeby z nią chodzić i nie wyobrazam sobie, zeby moj mąż nie chcial zobaczyc filmu na ktory ja mam ochote i vice versa. Po to sie tak dobralismy.

No kobiety biegajace po lesie owszem, troche nieodpowiedzialne moim zdaniem. Jakby nie bylo innych miejsc. Widuje biegajace kobiety po osiedlach. W lesie zadnej samotnej nie widziałam. Ciekawe dlaczego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W tygodniu przejeżdżam około 100km lasem i widuje tam inne samotnie jeżdżące/spacerujące kobiety. Pewnie nie wybrałabym się tam o północy, ale bez przesady... W weekend pojechałam nad jezioro oddalone 40km od mojego miasta. SAMA. Nad jeziorem masa innych kolarek, które przyjechały same. Trzeba mieć głowę na karku, ale twoje myślenie zakrawa już o paranoję.

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Autorko, jeśli wyjscie samotnie do kina czy na koncert ma ci pozwolic na zaspokojenie potrzeby zobaczenia konkretnej rzeczy, to idz. Nie zmieni to jednak nic w twoim poczuciu osamotnienia, o ktorym piszesz. Samotne kino czy koncert to tak troche jak branie tabletki przeciwbolowej zamiast leczenia przyczyny dolegliwosci. Jasne, ze to drugie jest trudniejsze i efekt nie jest natychmiastowy. Rezultaty jednak sa trwalsze i zdrowsze. Tabletka przeciwbolowa nie zawsze pomaga.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No dawno takich bredni nie czytałam. Nie wspomnę jakie to może być krzywdzące dla osób samotnych nie z wyboru, które chciałyby czerpać przyjemność z życia. Piszesz tak, jakby ich wyjście do teatru w pojedynkę było ujmą i czymś nienormalnym.

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Zjeść to się idzie do jakiegoś baru, knajpy z jedzeniem na wynos. Tam przychodzą ludzie pracujący, faktycznie może mają przerwę w takich a nie innych godzinach i trudno sie zgrac. Ale do eleganckiej restauracji samemu? Wybacz, dziwne..

Zeby tylko samemu... Taki ze mnie dziwolag, ze jeszcze potrafie pod resto podojechac rowerem z czerwona geba i pampersem na tylku (taki rodzaj spodenek) wymownej marki Sram. Jeszcze bezczelnie sie rozdrabniam - tu kawka, tam obiad. Zamiast zamowic na wynos i zjesc z dala od wrazliwych oczu.

[Magda2695]

Super że tyle osób się udziela chyba będę mieć dodatkowe hobby pisanie na czacie. To przeświadczenie które miałam że gdzie by tam sama.. wszystko siedzi w głowie. Ile razy zrezygnowałam z czegoś bo nie było akurat z kim iść. Szkoda życia, przeleci i na dobra sprawę człowiek sobie odmówi przyjemności. Najgorsze początku ale wiadomo że zawsze jest niepokój gdy się wychodzi poza ramy swoich zasad dotychczasowych.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Uważam jednak, że to kontakt z drugą osobą jest najbardziej wzbogajacający duchowo i staram się go praktykować. Właściwie to przychodzi mi naturalnie.

To aż dziwne, że cię jakoś nie wzbogacił. Masz wybitnie nieprzyjemny i pogardliwy sposób wypowiedzi i mentalność "jaaaa bym tak nie mogła, ludzie którzy nie są jak ja są dziwni". Może jednak za mało tego towarzystwa albo zbyt jednolite

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[linaya]

Ktoś kiedyś mi powiedział, że trzeba umieć samemu sobie być kumplem. I ja się z tym zgadzam

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Nie moge sie doczekac mojego samotnego wyjazdu rowerowego nad morze, czekam tylko na dobra pogode.

Zazdraszczam Skąd jedziesz i którędy?

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

I tu się włącza kwestia bezpieczeństwa. Ale widocznie nie dla wszystkich to oczywiste.

Taka niby towarzyska jestes, a boisz sie zwyklej rozmowy i dziwnie Ci sie kojarzy. Może podam przyklad, zebys sie przekonala, że nie taki diabel straszny. Pytam kolesia w pociagu czy moze mi pomoc powiesic rower na wieszaku. Chetnie pomaga, potem pyta dokad jade i ze tez jezdzi i poleca mi fajne trasy, ktorych nie znam. Potem grzecznie sie rozchodzimy.
Albo prosze o zrobienie zdjecia. Rozmowa potrafi sie czasem przedluzyc.

[motylek_na_ramieniu]

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Taka niby towarzyska jestes, a boisz sie zwyklej rozmowy i dziwnie Ci sie kojarzy. Może podam przyklad, zebys sie przekonala, że nie taki diabel straszny. Pytam kolesia w pociagu czy moze mi pomoc powiesic rower na wieszaku. Chetnie pomaga, potem pyta dokad jade i ze tez jezdzi i poleca mi fajne trasy, ktorych nie znam. Potem grzecznie sie rozchodzimy.
Albo prosze o zrobienie zdjecia. Rozmowa potrafi sie czasem przedluzyc.

Chyba jest subtelna różnica między rozmową w pociągu (gdzie inni ludzie są) a rozmową z kolesiem w środku lasu, gdzie wokół nie ma żywej duszy?

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez linaya

Zazdraszczam Skąd jedziesz i którędy?

Zrobie powtórke z ubiegłego roku, tylko wydłuze trase. Pociagiem do Władysławowa potem rowerem na Hel i do trójmiasta. Licze, że uda mi sie przed wakacjami jeszcze, zeby wzgledny spokoj na trasie byl.
Jeszcze chce Mierzeje Wislana zrobic, ale to w innym terminie.

[motylek_na_ramieniu]

Napisane przez Imraa

W tygodniu przejeżdżam około 100km lasem i widuje tam inne samotnie jeżdżące/spacerujące kobiety. Pewnie nie wybrałabym się tam o północy, ale bez przesady... W weekend pojechałam nad jezioro oddalone 40km od mojego miasta. SAMA. Nad jeziorem masa innych kolarek, które przyjechały same. Trzeba mieć głowę na karku, ale twoje myślenie zakrawa już o paranoję.








No dawno takich bredni nie czytałam. Nie wspomnę jakie to może być krzywdzące dla osób samotnych nie z wyboru, które chciałyby czerpać przyjemność z życia. Piszesz tak, jakby ich wyjście do teatru w pojedynkę było ujmą i czymś nienormalnym.

Tak tak, lepiej czarować rzeczywistość i udawać, że coś wcale nie jest niebezpieczne, bo wy macie na to ochotę.
Co do rzekomych bredni i krzywdzenia samotnych nie z wyboru, to zdaje sie napisalam, że mozna zrobic masę rzeczy, aby ten stan bezcelowo się nie przedłużał.

[squirrelqa]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Tak tak, lepiej czarować rzeczywistość i udawać, że coś wcale nie jest niebezpieczne, bo wy macie na to ochotę.
Co do rzekomych bredni i krzywdzenia samotnych nie z wyboru, to zdaje sie napisalam, że mozna zrobic masę rzeczy, aby ten stan bezcelowo się nie przedłużał.

Twoje podejście jest zdecydowanie przesadzone i mam nadzieję, że nie wpłynie negatywnie na wybory kobiet, które chcą cieszyć się życiem, ale naczytaja się,że nie wypada, że świat niebezpieczny, że nie można samemu gdziestam.
Wiesz co robisz? Robisz z kobiety niewolnika i bezwolną mimozę, która powinna bać się życia i być asystowana w każdej sytuacji (najlepiej jeszcze pewnie przez męskie ramię).
To bardzo ograniczające.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Milagros_90]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Co do rzekomych bredni i krzywdzenia samotnych nie z wyboru, to zdaje sie napisalam, że mozna zrobic masę rzeczy, aby ten stan bezcelowo się nie przedłużał.

Jak dla mnie życie nie polega na tym, żeby panicznie kogoś szukać, bo inaczej to nic tylko się zakopać pod kołdrą, bo wyjść gdzieś samemu to strach lub wstyd, jak to próbujesz tu przedstawić

---------- Dopisano o 17:05 ---------- Poprzedni post napisano o 17:02 ----------

Napisane przez linaya

Ktoś kiedyś mi powiedział, że trzeba umieć samemu sobie być kumplem. I ja się z tym zgadzam

Zdecydowanie

[chwast]

Zdarza mi się, ale rzadko. Kiedy byłam singlem częściej, ale to było takie zmuszanie się, żeby nie siedzieć w domu, nie zamulać i nie rezygnować z czegoś tylko dlatego, że nie mam towarzystwa. Na koncertach było bardzo fajnie, bylam na spotkaniu z pewnym poetą, byłam w knajpce na piwku - to ostatnie wspominam źle, reszta super.

Wolę jednak wychodzić z kimś, stresuję się wśród ludzi kiedy jestem sama, nie sprawia mi przyjemności stawianie się w takich sytuacjach.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Nimve]

Motylek, masz dziecko tak? I zamierzasz z niego zrobić taką samą kalekę jaką z Ciebie zrobili Twoi rodzice? Masz 35 lat, a boisz się życia i walisz takie farmazony, jak nieopierzona nastolatka, która jedyne informacje o świecie czerpie z jednej strony od przewrażliwionej rodziny, a z drugiej z nowelek o zbójach co tylko panny porywają.

Weź kobieto, boisz się to się bój, masz grono które Cię asekuruje to super, ale nie dorabiaj kilometra ideologii jak to trzeba pielęgnować życie w komunie jakby to była jakaś świętość, którą tylko Ty oświecona rozumiesz.

Już dziewczyny pisały, umieć coś zrobić nie znaczy, że nic innego się nie robi. Normalny człowiek potrafi sam wykonywać czynności, nawet jeśli preferuje towarzystwo absolutnie zawsze ponad samotność. Ty nic nie preferujesz, masz wpojony za dzieciaka absurdalny lęk i nie potrafisz inaczej. A to już nie jest zdrowe nieważne ile pozytywów nie wypiszesz.

[karawanna]

Motylek, a ja tam mogę się założyć, że gdybyś nie miała męża i dziecka (tego nie jestem pewna, moglam nie doczytać), i masz znajomych w podobnym wieku do swojego, to skończyłoby się takie demonizowanie spędzania czasu samemu na rozmaitych aktywnościach Już widzę, jak tak łatwo by się było umówić na spędzanie wspólnego czasu z osobami, które w wieku 30+ mają już masę obowiązków, pracę, swoje plany i nie żyją tylko wyjściami ze znajomymi. No chyba że nie wiem, masz 50ciu albo i więcej znajomych, z którymi masz taki kontakt, że z każdym jesteś w stanie się ciągle widywać. Ale większość osób w wieku plus minus 30 lat nie ma takiego wielkiego grona kolegów i koleżanek, bo to normalna kolej rzeczy, że relacje z tak dużą liczbą osób z biegiem czasu się rozluźniają. Zresztą jakoś ciężko mi uwierzyć, że mając pracę i swoją rodzinę i pewnie sporo rzeczy do ogarnięcia tak biegasz na spotkania ze znajomymi.

[Chailleach]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Ba, nie mam nawet problemu, żeby wyjść w czasie pracy na lunch do baru szybkiej obsługi.

No, no, prawdziwa ryzykantka z ciebie!

[irene adler]

Bardzo lubię sama uprawiać sporty (basen, rolki, siłownia), towarzystwo wrecz mi przeszkadza bo zagaduje, chce zmienić miejsce / godzinę itd. Moja siostra, o zgrozo, mimo męża i dziecka sama biega po lesie

Do kina czasami pójdę z kimś, czasami sama i nigdy nikt na mnie dziwnie nie patrzył. Naprawdę nobody cares…mam koleżankę kinomaniaczke, która chodzi często sama, bo nie znajdzie towarzystwa na 3 razy w tygodniu i niszowe filmy. Zupełnie normalna dziewczyna

Bywam sama w muzeach, w tym roku jadę na krótkie solo wakacje zagraniczne (jak nic mnie porwą i zamordują ). Ale jade tez na takie ze znajomymi, wiec bez skrajności

Nie chodzę za to sama do restauracji w celach innych niż lunch ani na piwo, chyba ze jestem np w delegacji z pracy. Po prostu nie czuje takiej potrzeby.

Ale ogólnie podsumowując Autorko, nie ma czego się bać - to fajne doświadczenia, a jednocześnie nie będziesz sobie wyrzucać, ze marnujesz życie siedząc na kanapie

[chacaos]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Moim zdaniem takie samotne podroze i chodzenie w malo ludne miejsca albo do klubow to jest proszenie sie o problemy, ale co kto lubi.
Mnie od malego uczono, zebym nie chodzila nigdzie w pojedynke ze wzgledow bezpieczeństwa, bo jestem kobietą. Wolę nie pojechać w gory niż pojechać sama.
Moim zdaniem jesli ktos nie dostrzega tego problemu to albo lubi igrac z ogniem, nie czyta i nie oglada telewizji albo nie zostal tego nauczony. To tez takie pokazywanie ze my kobiety jestesmy wyzwolone i mamy takie same prawa do samotnego szwedania sie jak mezczyni. To tak, mamy oczywiscie. Tylko po co kusic los?
Wiadomo, jedna z druga może powiedziec, ze ja chodze sama po lesie czy po gorach, bylam sama w Paryzu (no ale tam mimo wszystko chodzą ludzie po ulicach), sama na imprezie w klubie i nic mi sie nigdy nie stalo. No do czasu... zawsze można byc tym przypadkiem, ktory zostanie zaatakowany.

,,Nauczono'' Cię też, żeby nie iść na łyżwy, bo ktoś Ci odetnie palec, nie jeść przed telewizorem, bo się udławisz i nie połykać pestek, bo wyrośnie drzewo w brzuchu? Szkoda mi takich stłamszonych dzieciaków, z których wyrastają panikarze łykający najgorsze historie z telewizji, żeby sobie zracjonalizować przekazaną przez poprzednie pokolenia paranoję. Pójście do lasu samej jako przejaw brawury, komiczne.

Nie mam problemu z wychodzeniem samej. Zdarzyło mi się wejść z ulicy na koncert w lokalu, bo usłyszałam fajną muzykę, nie przepuściłabym filmu, który chcę obejrzeć przez brak towarzystwa, lubię przesiadywać w kawiarniach lub w parku na trawce, lubię spacery w naturze, zwłaszcza z dala od najbardziej uczęszczanych ścieżek i drących się bachorów.

[magbeth]

Jeśli mam ochotę wyjść sama do kina, na koncert, do restauracji, spacer, wycieczkę, kajak, góry, wakacje, cokolwiek - to po prostu to robię. Życie może być za krótkie żeby wiecznie czekać na kogoś i liczyć na towarzystwo.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[lubiekielbase]

Napisane przez motylek_na_ramieniu

Zjeść to się idzie do jakiegoś baru, knajpy z jedzeniem na wynos. Tam przychodzą ludzie pracujący, faktycznie może mają przerwę w takich a nie innych godzinach i trudno sie zgrac. Ale do eleganckiej restauracji samemu? Wybacz, dziwne.

Ale po co mam jeść w barze jak mogę iść do restauracji?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez lubiekielbase

Ale po co mam jeść w barze jak mogę iść do restauracji?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Bo według wielce otwartej na ludzi i wcale nie ograniczonej motylki to dziwne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz