Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice? - Strona 4 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-01-13, 13:39   #91
smutnaja88
Rozeznanie
 
Avatar smutnaja88
 
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 889
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Wspieram Cię gorąco (choć wiem, że to niewiele), ale naprawdę gratuluję wyboru! Jestem z Ciebie dumna! Masz prawo cierpieć, spokojnie daj sobie czas na przetrawienie sytuacji. Wiem jak psychika dostaje popalić w takim związku. Szczerze mówiąc w życiu bym nie przypuszczała, że alkoholik jest aż tak toksyczną i niszczącą osobą (nie oceniam jako człowieka, mówię o chorobie jako takiej). Nawet nie zauważasz jak Cię to pochłania, jak Cię pożera żywcem. Ale Kochana wiesz co, (może mnie zbesztają) ale jesteśmy świetne, mądre i mega silne, że się wyrwałyśmy z tej patoli! Kobiety siedzą z takimi latami i nie potrafią się wyrwać, a nam się udało! Ja przyznaję, że nie cierpię - pomogła mi bardzo terapia i powoli buduję swoje poczucie wartości od nowa, byle do przodu!



Rozumiem Cię doskonale. Mój mąż płakał jak dziecko, błagał, padał na kolana, kajał się, dostawałam po 180 róż i o rany - co on wyprawiał! Też twierdził, że nigdy się tak nie zachowywał.. yhy! Oni się kamuflują, udają, zgrywają i grają teatrzyk, żeby naiwna została (swoją drogą nie wiem po co im kobieta skoro tak nią pomiatają - nie rozumiem i nie zrozumiem już.. eee nie chcę już rozumieć). Cel - to wzbudzić w Tobie litość, zrzucić winę na Ciebie i tak spadasz na dno ze swoim poczuciem wartości.. Koło się kręci.. Nie daj się!





Wiesz, pamiętam doskonale moje zaskoczenie typu: co sie stało? kim jest ten człowiek? i pytanie roku: co zrobiłam źle? (podstawowy błąd myśleniowy w związku z alkoholizmem w tle). Równie dobrze znam schemat: obietnice -> raj -> nóż w serce -> obietnice -> raj -> siekiera w plecy.. standard..



Wiesz, rzecz pierwsza, w zdrowym związku nie powinno się przechodzić "załamań" z powodu zachowań partnera (tak uważam i to moje subiektywne zdanie, ja już sobie nie pozwolę ). Argumentacja alkoholika jest totalnie abstrakcyjna, zauważ, że wszystko w związku zaczyna się kręcić wokół alkoholu. Kiedyś wpadł mi w ręce list alkoholika do partnerki (nie wiem czy oryginalny, ale dojmujący) - mniej więcej: "nigdy nie słuchaj moich obietnic, bo jestem w stanie obiecać Ci wszystko, ale choroba nie pozwala mi dotrzymać słowa". To mi pomogło, kiedy mąż mi obiecywał zmianę kołatało mi się już w głowie: "nie słuchaj!". Bardzo Ci współczuję, wiem co przeszłaś, ale jesteś cudowną kobietą, bo przesz do przodu, bo walczysz o siebie - super!!!



Bzdura! To manipulacja! Olej to sikiem prostym! On jest w stanie powiedzieć i zrobić wszystko by siebie wybielić! Jesteś cudowną, silną kobietą zasługującą na dobrego dla Ciebie partnera, który będzie o Ciebie dbał! Mój mąż nie chciał odejść, więc zerwałam wszystkie kontakty, znikłam z wszelkich portali, zmieniłam numer telefonu i zwiałam na siłę, bo wyjścia nie było. Groził mi samobójstwem, zabójstwem, że zniszczy mi życie, a za chwilę mnie kochał - ha obłęd jakiś! A teraz pewnie obrabia mi tyłek, że byłam psychiczna ha! Dobrze że odszedł, podziękujmy mu za to, "niech mu ziemia lekką będzie" niech mu się wiedzie, a Ty masz swoje życie, swoje wartościowe życie o które dbasz! Trzymaj się ciepło, trzymam kciuki za Ciebie i gorąco wspieram! Dużo siły!
Nie wiem jaką masz konkretnie sytuację, ale jeśli mogę doradzić to zerwij wszelkie kontakty z tym panem. Możliwe (tak robił mój mąż) że będzie próbował jeszcze Cię zdołować właśnie zrzucając winę na Ciebie, opowiadając jaka byłaś okropna, może grozić lub wikłać znajomych w negatywne opinie o Tobie - przygotuj się na to na wszelki wypadek i uzbrój w dużo sił i wiarę w siebie! Dasz radę! jesteś super!

Autorko, wiem, że nikt nie jest w stanie do Ciebie dotrzeć argumentacją, ale zawsze jest nadzieja, że otworzysz oczy.
Dziękuję Ci za mocno krzepiącą wiadomość. Czy mogłabym do Ciebie napisać na PRV? Nie chciałabym tu wszystkiego wypisywać, a na prawdę Twoje zdania przynoszą mi dużo siły. Nie miałam kontaktu z kimś kto przechodził podobne rzeczy do mnie....
smutnaja88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 14:03   #92
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Gwiazdeczka1978 Pokaż wiadomość
Rembertowa nie moge sie zgodzic, bo z Twojego wywodu wychodzi na to, ze alkoholizm zaczyna sie po któryms kieliszku, a nie przy regularnosci picia. Wiele osob zdaje sie nie rozumiec, ze mozna być alkoholikiem pijąc regularnie jeden kieliszek przed snem i idąc spać ( bez awantur, bez pijanstwa, bez picia do dna) i to juz jest alkoholizm. Regularne picie, zły nastrój ~bez tego kieliszka do którego ktos jest przyzwyczajony. Picie do dna całej butelki raz na jakis czas to jeszcze nie jest alkoholizm. Inna kwestią jest, ze w pewnym momencie 1 kieliszek moze nie wystarczac i zaczyna sie pic dwa, potem trzy a potem pięc. Jest to zwykle proces powolny i niezauwazalny nawet latami zanim dojdzie do flachy dziennie i totalnego upadku.
nie zgadzasz się z chochołem. Regularność nie oznacza alkoholizmu. Owszem, jest wskazówką - ale kryterium jednak jest niepanowanie nad piciem. Jeśli pijesz nieregularnie, acz często, ale jak zaczniesz, musisz pić do smętnego końca, to pali się naprawdę krytyczna lampka - znacznie ważniejsza, niż wtedy, gdy na przykład co niedzielę do rodzinnego obiadu stawiasz flaszkę wina. Nie jest nią natomiast sam fakt okazjonalnego upijania się - ludzie się upijają, bo lubią. Jeśli robią to wtedy, kiedy chcą i kiedy mogą, a nie wtedy, kiedy wypiją kieliszek i muszą pić dalej - to nie należy popadać w przesadę.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 13:59 ----------

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Z pierwszym się zgadzam, ale drugie to bujda. Alkoholik wcale nie musi się upić, alkoholik musi popić czasami, po prostu. Musi mieć odpowiednią dawkę alkoholu etylowego we krwi, aby dać sobie radę ze swoimi problemami emocjonalnymi (z niskim poczuciem wartości m.in). Dla każdego dawka ta jest inna, każdy inaczej w to wchodzi. Jeden musi się zalać, a drugi sobie sączy - jak mówiłam, mój mąż nigdy nie był pijany w trupa, nigdy go takiego nie widziałam! (a jest zdiagnozowany przez trzech psychoterapeutów jako alkoholik (a to na podstawie zachowań, kozaczenia, opowiadań dziwnej treści, wybujałej wyobraźni i uwaga - przynoszenia mi gwiazdki z nieba trzy razy w tygodniu!)
ja nie napisałam, że alkoholik koniecznie musi się upijać. Napisałam, że jeśli ktoś po wypiciu kieliszka wódki musi pić dalej, do finiszu, to znaczy, że jest alkoholikiem.
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 14:18   #93
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
nie zgadzasz się z chochołem. Regularność nie oznacza alkoholizmu. Owszem, jest wskazówką - ale kryterium jednak jest niepanowanie nad piciem. Jeśli pijesz nieregularnie, acz często, ale jak zaczniesz, musisz pić do smętnego końca, to pali się naprawdę krytyczna lampka - znacznie ważniejsza, niż wtedy, gdy na przykład co niedzielę do rodzinnego obiadu stawiasz flaszkę wina. Nie jest nią natomiast sam fakt okazjonalnego upijania się - ludzie się upijają, bo lubią. Jeśli robią to wtedy, kiedy chcą i kiedy mogą, a nie wtedy, kiedy wypiją kieliszek i muszą pić dalej - to nie należy popadać w przesadę.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 13:59 ----------


ja nie napisałam, że alkoholik koniecznie musi się upijać. Napisałam, że jeśli ktoś po wypiciu kieliszka wódki musi pić dalej, do finiszu, to znaczy, że jest alkoholikiem.
Widzisz, i tutaj ja się z Tobą 100% zgadzam, mamy takie same podejście. To jest alkoholizm. Ale według tego co piszą o alkoholizmie, jak się objawia to regularne picie również jest alkoholizmem, na to wychodzi. Czyli ta butelka wina (nie na osobę, na rodzinę ) przy niedzielnym obiedzie też. To okazjonalne upicie się też, bo fakt, ludzie lubią się czasem napić, ale to robi z nich właśnie alkoholików. Tak to rozumiem.
__________________
Mydła, oleje, no poo

Edytowane przez Kretka666
Czas edycji: 2014-01-13 o 14:22
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 15:09   #94
Lemmy is God
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 849
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Widzisz, i tutaj ja się z Tobą 100% zgadzam, mamy takie same podejście. To jest alkoholizm. Ale według tego co piszą o alkoholizmie, jak się objawia to regularne picie również jest alkoholizmem, na to wychodzi. Czyli ta butelka wina (nie na osobę, na rodzinę ) przy niedzielnym obiedzie też. To okazjonalne upicie się też, bo fakt, ludzie lubią się czasem napić, ale to robi z nich właśnie alkoholików. Tak to rozumiem.

Kretka, ale to "regularne picie" u alkoholika to przymus picia, tworzenie pretekstów do picia, inicjowanie kolejek, kolejnych piw, spotkań którym zawsze towarzyszy alko. Ja rozumiem że ludzie lubią sie napić, że alko jest smaczne, że w spożywaniu alkoholu nie ma nic złego. Tyle że problem zaczyna się wtedy gdy człowiek bez alkoholu nie wyobraża sobie weekendu, spotkania ze znajomymi, świąt czy nawet obejrzenia filmu. I to nie ilość czy regularność picia ma znaczenie, bardziej miarodajne jest to co się dzieje gdy tego alkoholu nie ma, są ludzie którzy rezygnują ze spotkań bo są bez alko, nie umawiają się z niepijącymi znajomymi, są zdenerwowani, rozdrażnieni gdy zabraknie alkoholu lub nie mogą go wypić z innych względów.
Lemmy is God jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 15:24   #95
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Widzisz, i tutaj ja się z Tobą 100% zgadzam, mamy takie same podejście. To jest alkoholizm. Ale według tego co piszą o alkoholizmie, jak się objawia to regularne picie również jest alkoholizmem, na to wychodzi. Czyli ta butelka wina (nie na osobę, na rodzinę ) przy niedzielnym obiedzie też. To okazjonalne upicie się też, bo fakt, ludzie lubią się czasem napić, ale to robi z nich właśnie alkoholików. Tak to rozumiem.
powtórzę, do znudzenia: regularność sama w sobie może być co najwyżej wskazówką. Bo co, jak ktoś pije szampana regularnie, rok w rok, w Sylwestra, od lat czterdziestu pięciu, i poza tym nie pije alkoholu w ogóle, to na okoliczność tej regularności jest alkoholikiem? Jak ktoś pije kieliszek wina do obiadu, w każdą niedzielę, i niech będzie - niedzielny obiad dla rodziny w jego wyobrażeniu ma zawierać to wino, tak jak dla kogoś innego musi składać się z rosołu i schabowego, to też jest alkoholikiem? Bzdura. Regularność jest wskazówką, tym, co rozstrzyga o uzależnieniu, są wzory picia.
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 15:59   #96
Kiniora
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 7
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Bzdura Bzdura Bzdura i po stokroć bzdura!!!! Dziewczyno, jestem byłą żoną alkoholika i przez 5 lat nie widziałam go zalanego w trupa i uwaga - on jest alkoholikiem! Dziwne? A jednak! Bo ta choroba jest tak podstępna, że w pale się nie mieści i mnie trzęsie jak czytam takie bzdury! I mnie trzęsie jak czytam, że można tę chorobę przezwyciężyć miłością - bzdura! Z tą chorobą się nie wygrywa, od niej się ucieka! I zarówno on (mając problem) musi uciec (na terapię i uciekać od wszelkiego rodzaju alkoholu - na siłę!) jak i Ty (współuzależniona) też musisz uciec (przynajmniej psychicznie - na siłę)!!

Twój facet ma problem z alkoholem, w jakim jest stadium nie wiem, ale problem jest na pewno. W alkoholizmie nie chodzi o ilość wypijanego alkoholu, ale o reakcje emocjonalne po jego wypiciu! Przeczytaj Janet G. Woititzt "Małżeństwo na lodzie" i Melody Beattie "Koniec współuzależnienia" i zobacz w czym siedzisz....

Bo koledzy namówili? Jasne! Bo koledzy namówili, bo jest sobota, bo piątek, bo brzydka pogoda, bo nie ma nic w telewizji, bo fajny film leci, bo.. bo.. bo... Tych "bo" on znajdzie miliony zawsze zawsze zawsze! A jak będziesz się buntować to po prostu ukryje to "bo" i będą Ci się kulać butelki spod mebli przy sprzątaniu, a Ty zdziwiona "bo" obiecał, że nie będzie pił! Bzdura!

Twoje kombinacje alpejskie, terapie szokowe, fochy i inne dziwne manewry nie dadzą nic! On Cię nie słyszy, rozumiesz? Po prostu Cię nie słyszy! Mówi jedno, robi drugie, myśli trzecie (o ile jeszcze myśli...)

Jeśli jesteś choleryczką to pracuj nad sobą, ale mówię od razu - u boku tego faceta wątpię być cokolwiek wypracowała. Ja byłam zawsze ostoją spokoju i cierpliwości, a przy mężu stałam się wrzeszczącą zołzą, którą wszystko wyprowadzało z równowagi, wszystko! Aż w końcu stwierdziłam, że to ja nie chcę taka być i po prostu odeszłam. I wiesz co - znowu jestem spokojna, cierpliwa i zdolna do miłości - super uczucie! Ciekawe co?

Przepraszasz go za swoją reakcję na jego patologiczne zachowanie, a tajemnicą jest to, że Ty masz prawo do takiej reakcji - aha! Eureka! Masz prawo, załączają Ci się naturalne mechanizmy obronne na groźne dla Ciebie sytuacje, to norma przy alkoholiku - a Ty go za to przepraszasz?! Po raz enty bzdura! I wiesz co jeszcze - jemu właśnie o to chodzi! Tak, nie wiem jak to się dzieje, choć naprawdę dużo wiem o alkoholizmie, ale zdolność do manipulowania im wzrasta i tym cudownym sposobem powoli powoli stajesz się (według jego urojeń) winna jego piciu. Tylko czekaj aż Ci powie, że jesteś tak okropną partnerką, że musi pić przez Ciebie!



Dokładnie. Zgadzam się z każdym słowem. Jednym z symptomów alkoholizmu jest również to, że właśnie otoczenie zaczyna reagować na picie. Rodzi się niepokój - voile'a problem wypływa. I nie zdarzyło się jeszcze, by kobieta zgłosiła się do poradni podejrzewając partnera o problemy z alkoholem i nie zdarzyło się, by się pomyliła! (pisze o tym Melody Beattie)



Z pierwszym się zgadzam, ale drugie to bujda. Alkoholik wcale nie musi się upić, alkoholik musi popić czasami, po prostu. Musi mieć odpowiednią dawkę alkoholu etylowego we krwi, aby dać sobie radę ze swoimi problemami emocjonalnymi (z niskim poczuciem wartości m.in). Dla każdego dawka ta jest inna, każdy inaczej w to wchodzi. Jeden musi się zalać, a drugi sobie sączy - jak mówiłam, mój mąż nigdy nie był pijany w trupa, nigdy go takiego nie widziałam! (a jest zdiagnozowany przez trzech psychoterapeutów jako alkoholik (a to na podstawie zachowań, kozaczenia, opowiadań dziwnej treści, wybujałej wyobraźni i uwaga - przynoszenia mi gwiazdki z nieba trzy razy w tygodniu!)



Święte słowa.

Autorko, uważam, że jesteś już współuzależniona. To wszystko co mogę powiedzieć, masz duży problem ze sobą i od Ciebie zależy co zrobisz ze swoim życiem i tylko swoim. Bo na życie twojego faceta ani na żadne inne nie masz wpływu, masz wpływ tylko na siebie. (Zresztą powiedz sama - jak możesz mieć wpływ na kogoś, kto sam na siebie nie ma wpływu, skoro nad sobą nie panuje - to jak Ty chcesz nad nim zapanować?) Też byłam współuzależniona, nadal muszę się bardzo pilnować z tymi cechami (ratowania, nadstawiania karku, pomagania, chronienia, walki z alko itp), ale z tego można wyjść. Ja uciekłam (stchórzyłam, zwiałam - zwał jak zwał) a co Ty zrobisz - Twój wybór. Na pewno czas byś wyszła ze swojego urojonego świata, w którym widzisz swojego "księcia z bajki", bo uwierz, że ten "książe" nie istnieje i będzie yyy wymiotował Ci do pantofelka.....

Dziękuję za książki, na pewno do nich sięgnę jak najszybciej.

O 'najgorszej partnerce' słyszam w pewnym sensie. Słyszałam jeszcze (wczoraj podczas rozmowy) że zachowuje się tak tylko kiedy jest przy mnie, bo jak idzie z kolegami to wypije 2 piwa i nie ma żadnej zadymy? Na prawdę? I o czym to świadczy? Że to nie to? Że coś jednak między nami nie gra.

Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Z czasem każda awantura była uargumentowana "moją prowokacją".

I kiedy JA miałam odejść , przygotowalam się na rozmowę - to on odszedł. Jak mu zasugerowałam że winny jest alkohol to usłyszałam, że zgodziłby się gdyby ogólnie po alkoholu był agresywny a jest agresywny tylko do mnie...więc problem jest ze mną....

Miło prawda?
Tak tak. O prowokacjach też już słyszałam. Co się wiąże z tym co pisałam kilka linijek wyżej. Że to zawsze przy mnie. Że kiedyś tak nie było. Nie argumentuje tego tylko moim zachowaniem oczywiście, składa się to też np. zmiana pracy z całkiem niezłej na gorszą, potem znów gorsza... I ogólnie ciągle pod górkę... Tak wiem, znów go głupio tłumacze

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Autorko, wiem, że nikt nie jest w stanie do Ciebie dotrzeć argumentacją, ale zawsze jest nadzieja, że otworzysz oczy.
Dotarłyście wystarczająco... A może nie? Wasze odpowiedzi tak dosadnie mnie uderzyły że sama zauważyłam problem który wcześniej wydawał mi się taką 'błahostką' . I wiem że muszę coś z tym zrobić. Z tym że nie chcę zostawiać go z tym samego. Złamał mnie wczoraj. Złamał może tym że przeprosił sam z siebie? Tym że pierwszy raz pokazał że nie chce mnie stracić i na prawdę żałuje tego co zrobił? Tym, że okazał po raz pierwszy trochę skruchy? Wróciłam, wybaczyłam.
Ulżyło mi? Z jednej strony: trochę. Ale ciągle siedzi we mnie pytanie: NA ILE? Na miesiąc? Na 2? Za ile czasu znów będę musiała przeżywać takie rozterki? A będę musiała na pewno, mimo że zapewniał kilka razy i traktował mnie wczoraj i dziś rano jak księżniczkę...
Powiedziałam OSTATNI RAZ i gdy coś takiego znów się zdarzy chcę tego dotrzymać. Ale spróbujemy coś oboje z tym zrobić.Postaram się, oczywiście. Za Niego nie mogę odpowiadać ale ja spróbuję ten ostatni raz pomóc NAM. Może jakaś terapia? Nie, nie chcę stawiać warunków, chcę żeby brak alkoholu/jego ograniczenie wyszło z niego samego. Bo przecież wie że jest mi z tym źle? Teraz tym bardziej bo zobaczył że NA PRAWDĘ może mnie stracić, więc może tym razem zrobi COŚ dla mnie?
Z drugiej strony właśnie z tego powodu pluję sobie w brodę, że kiedy miałam okazję to zakończyć i już byłam zdecydowana to miałam to zrobić, a nie łamać się 'głupią' gadką...
Pozostaje mi teraz czekać. Co z tego wszystkiego wyjdzie? Czas pokaże. Ja mam tylko nadzieję że On zrozumiał. Bo ja ten problem już zrozumiałam na pewno. Albo tylko mi się wydaje że wszystko już jest jasne? Może tak jak napisała któraś z Was nie ma już co o mnie walczyć bo już jestem przegrana? MAM NADZIEJĘ, że nie...
Pozdrawiam, i dziękuję Wam wszystkim za szczere wypowiedzi, czego nikt nie potrafił mi powiedzieć w oczy...
Kiniora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 15:59   #97
wsp
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 52
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez smutnaja88 Pokaż wiadomość
Dziękuję Ci za mocno krzepiącą wiadomość. Czy mogłabym do Ciebie napisać na PRV? Nie chciałabym tu wszystkiego wypisywać, a na prawdę Twoje zdania przynoszą mi dużo siły. Nie miałam kontaktu z kimś kto przechodził podobne rzeczy do mnie....
Oczywiście, że możesz Aczkolwiek bywam to co kilka dni, stąd czasami mogę nie odpisać od razu. Zapraszam!

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
ja nie napisałam, że alkoholik koniecznie musi się upijać. Napisałam, że jeśli ktoś po wypiciu kieliszka wódki musi pić dalej, do finiszu, to znaczy, że jest alkoholikiem.
Przepraszam Cię, z całym szacunkiem do Twojej osoby i do Twojego zdania, ale zaprzeczasz sama sobie.
Piszesz, że alkoholik nie musi się upijać, a potem piszesz, że alkoholik musi pić dalej, do finiszu... Wiec musi? Czy nie musi..
Aczkolwiek biorę poprawkę, że to forum, forma pisemna i mogę źle odbierać twoje komunikaty

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
powtórzę, do znudzenia: regularność sama w sobie może być co najwyżej wskazówką. Bo co, jak ktoś pije szampana regularnie, rok w rok, w Sylwestra, od lat czterdziestu pięciu, i poza tym nie pije alkoholu w ogóle, to na okoliczność tej regularności jest alkoholikiem? Jak ktoś pije kieliszek wina do obiadu, w każdą niedzielę, i niech będzie - niedzielny obiad dla rodziny w jego wyobrażeniu ma zawierać to wino, tak jak dla kogoś innego musi składać się z rosołu i schabowego, to też jest alkoholikiem? Bzdura. Regularność jest wskazówką, tym, co rozstrzyga o uzależnieniu, są wzory picia.
Dokładnie. Tu nie chodzi o to, ile i jak regularnie ktoś pije, tu chodzi o wzory zachowań pijącej osoby - to jest wyznacznik alkoholizmu, a nie ilość wypijanego alkoholu czy częstotliwość.
Jeden może do obiadu codziennie wypijać lampkę wina i nie stosuje przy tym patologicznych zachowań (alkoholickich) więc daleko mu do nałogu i z łatwością przyjmie wiadomość, że dziś wina nie ma bo zapomnieliśmy kupić, no i przy jednej lampce zostaje.
A drugi będzie wypijał tę samą lampkę wina do obiadu, ale po niej wypluwa z siebie patologiczne zachowania i lampka owa staje się nieodzowna, a na wiadomość o braku wina poleci w panice czy złości do sklepu, a z czasem robią się dwie lampki na lepsze trawienie, a potem trzecia na odprężenie. (ten proces potrafi trwać latami)
Jest różnica? Jest.

Spodziewam się, że osobom, które nie miały w otoczeniu, obok siebie alkoholika ciężko dostrzec różnicę, bo naprawdę jest bardzo subtelna.
Alkoholizm ciągnie za sobą po prostu pewne zachowania i problemy psychiczne, zarówno u osób uzależnionych jak i w ich otoczeniu.
wsp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 16:07   #98
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
I wiem że muszę coś z tym zrobić. Z tym że nie chcę zostawiać go z tym samego. Złamał mnie wczoraj. Złamał może tym że przeprosił sam z siebie? Tym że pierwszy raz pokazał że nie chce mnie stracić i na prawdę żałuje tego co zrobił? Tym, że okazał po raz pierwszy trochę skruchy? Wróciłam, wybaczyłam.
- cóż, każdy ma jakieś swoje dno, o które musi zaryć twarzą, Ty jeszcze go nie dotknęłaś i błahostkę wzięłaś na "o,matko, cóż wielkiego on zrobił". Masz na dodatek z tym "nie chcę go z tym zostawiać samego" nieźle już wdrukowane zachowania współuzależnienia.
I dlatego tak podziwiam kobiety, które od takich facetów odeszły, dlatego tak mądrą osobą jest wsp - ona swoje przeszła, mechanizmy przerobiła, wnioski wyciągnęła i ma szansę na dobre życie, gdy Ty Kiniora w syficznym związku tkwić będziesz, bo "złamał mnie przeprosinami" - bo serio: wolałabym sobie głowę odgryźć i zjeść niż być z takim chłopem.
Trochę poczekaj, do kolejnego weekendu, spotkania ze znajomymi, kiedy nachlany znowu narobi ci obory.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2014-01-13 o 16:15
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 16:19   #99
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Dokładnie. Tu nie chodzi o to, ile i jak regularnie ktoś pije, tu chodzi o wzory zachowań pijącej osoby - to jest wyznacznik alkoholizmu, a nie ilość wypijanego alkoholu czy częstotliwość.
Jeden może do obiadu codziennie wypijać lampkę wina i nie stosuje przy tym patologicznych zachowań (alkoholickich) więc daleko mu do nałogu i z łatwością przyjmie wiadomość, że dziś wina nie ma bo zapomnieliśmy kupić, no i przy jednej lampce zostaje.
A drugi będzie wypijał tę samą lampkę wina do obiadu, ale po niej wypluwa z siebie patologiczne zachowania i lampka owa staje się nieodzowna, a na wiadomość o braku wina poleci w panice czy złości do sklepu, a z czasem robią się dwie lampki na lepsze trawienie, a potem trzecia na odprężenie. (ten proces potrafi trwać latami)
Jest różnica? Jest.

Spodziewam się, że osobom, które nie miały w otoczeniu, obok siebie alkoholika ciężko dostrzec różnicę, bo naprawdę jest bardzo subtelna.
Alkoholizm ciągnie za sobą po prostu pewne zachowania i problemy psychiczne, zarówno u osób uzależnionych jak i w ich otoczeniu.
No, w końcu zrozumiałam Dobrze to wytłumaczyłaś. Czyli póki co mogę odetchnąć z ulgą

Możliwe, że właśnie dlatego mam z tym problem i trzeba mi było tłumaczyć jak krowie Nie widziałam tego nigdy, nie zetknęłam się z tym.
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 16:41   #100
Lady Audrey
Zakorzenienie
 
Avatar Lady Audrey
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Pomorskie
Wiadomości: 3 656
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Autorko, nie maluj wszystkich kobiet jedną kredką. Nie każda kobieta będzie potulna na takie zachowanie faceta. Nigdy nie dałabym się sponiewierać mężczyźnie. Jedno "przepraszam" bym zniosła, ale dalsze takie zachowanie już nie.

Jak dobrze, że mój Tż po pijaku albo śpi, albo bardzo mnie kocha, tuli, całuje i w ogóle jest słodkim Miśkiem albo tańczy z moim bratem
__________________


Wczoraj, dzisiaj, zawsze.





Lady Audrey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 16:46   #101
Imperialista
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Z północy
Wiadomości: 4 917
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Lady Audrey Pokaż wiadomość
Jak dobrze, że mój Tż po pijaku albo śpi, albo bardzo mnie kocha, tuli, całuje i w ogóle jest słodkim Miśkiem albo tańczy z moim bratem
Ja bym to sprawdził, bo może woli brata od Ciebie.
Imperialista jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:02   #102
Lady Audrey
Zakorzenienie
 
Avatar Lady Audrey
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Pomorskie
Wiadomości: 3 656
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Imperialista Pokaż wiadomość
Ja bym to sprawdził, bo może woli brata od Ciebie.
Dzięki za troskę ale myślę iż nie jest w jego typie
__________________


Wczoraj, dzisiaj, zawsze.





Lady Audrey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:07   #103
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Lady Audrey Pokaż wiadomość
Jak dobrze, że mój Tż po pijaku albo śpi, albo bardzo mnie kocha, tuli, całuje i w ogóle jest słodkim Miśkiem albo tańczy z moim bratem
Tak zachowuje się właśnie większość facetów jakich znam, jeden kumpel tylko czasami ma zapędy na dostanie w mordę od obcych ludzi za głupie teksty. W sumie nie spotkałam się jeszcze z żadnym agresorem, burdziarzem po procentach, ani wśród młodszych, ani wśród starszych, a z różnymi spożywałam.

---------- Dopisano o 17:07 ---------- Poprzedni post napisano o 17:04 ----------

Cytat:
Napisane przez Lady Audrey Pokaż wiadomość
Dzięki za troskę ale myślę iż nie jest w jego typie
Nigdy nie wiadomo, może to taka długoterminowa akcja, że niby z Tobą, ale tak naprawdę z Twoim bratem. Bo boi się, co ludzie powiedzą!
Dobrze, że mój w żaden sposób nie ma fizycznego kontaktu (typu taniec) z moim bratem. Pedofilia byłaby przecież prawdopodobna
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:08   #104
wsp
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 52
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
O 'najgorszej partnerce' słyszam w pewnym sensie. Słyszałam jeszcze (wczoraj podczas rozmowy) że zachowuje się tak tylko kiedy jest przy mnie, bo jak idzie z kolegami to wypije 2 piwa i nie ma żadnej zadymy? Na prawdę? I o czym to świadczy? Że to nie to? Że coś jednak między nami nie gra.
A co ma Ci powiedzieć? Że jest chory i sobie nie radzi?
On się nie przyzna, to nie ten level ludzi.
Ponadto, pamiętaj, będziesz tą złą zawsze. A dlaczego? Ja długo nie mogłam tego odkryć. Mój mąż twierdził, że to przeze mnie, taka jestem bee, a koledzy i koleżanki tacy spoko heh. Wiesz dlaczego ja byłam zła i dlaczego Ty będziesz zła? Bo odkrywasz jego sekret i mu go uświadamiasz, a tym samym uderzasz w jego najczulszy punkt i za to on Cię beszta, broni się atakiem. A jego koledzy i koleżanki mają w poważaniu jego i jego akcje, bo one ich nie dotyczą bezpośrednio (po chlaniu każde idzie w swoją stronę) więc się go nie czepiają i dlatego są tacy spoko.



Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Tak tak. O prowokacjach też już słyszałam. Co się wiąże z tym co pisałam kilka linijek wyżej. Że to zawsze przy mnie. Że kiedyś tak nie było. Nie argumentuje tego tylko moim zachowaniem oczywiście, składa się to też np. zmiana pracy z całkiem niezłej na gorszą, potem znów gorsza... I ogólnie ciągle pod górkę... Tak wiem, znów go głupio tłumacze
Właśnie wymieniasz i łykasz wszystkie jego zaczarowane "bo" o których pisałam......



Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Dotarłyście wystarczająco... A może nie? Wasze odpowiedzi tak dosadnie mnie uderzyły że sama zauważyłam problem który wcześniej wydawał mi się taką 'błahostką' . I wiem że muszę coś z tym zrobić. Z tym że nie chcę zostawiać go z tym samego. Złamał mnie wczoraj. Złamał może tym że przeprosił sam z siebie? Tym że pierwszy raz pokazał że nie chce mnie stracić i na prawdę żałuje tego co zrobił? Tym, że okazał po raz pierwszy trochę skruchy? Wróciłam, wybaczyłam.
Nie chcesz zostawiać go samego? - opiekujesz się nim i ochraniasz, litujesz się nad nim, koleś osiągnął właśnie swój cel.
A co miał Ci pokazać i powiedzieć? "Wybacz mi do następnego razu"? Leżysz Moja Droga Autorko, współczuję, bo tego nie widzisz. No cóż. W tym punkcie składam broń. Widocznie nie oberwałaś jeszcze tak, by się ocknąć. I nie pisz, że argumenty dotarły, bo po tym "wybaczyłam" widać, że nic nie dotarło i bagatelizujesz i toniesz. Nie oceniam Cię oczywiście, dokonujesz wyboru i masz prawo. Obyś się ocknęła. Obyś się wyrwała.... Tego Ci życzę.

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Ulżyło mi? Z jednej strony: trochę. Ale ciągle siedzi we mnie pytanie: NA ILE? Na miesiąc? Na 2? Za ile czasu znów będę musiała przeżywać takie rozterki? A będę musiała na pewno, mimo że zapewniał kilka razy i traktował mnie wczoraj i dziś rano jak księżniczkę...
Odczuwasz niepokój, bo jesteś nadszarpnięta psychicznie i nie licz, że ten niepokój Ci przejdzie.. Oczywiście, że będzie Cię traktował jak księżniczkę - jakoś Cię udobruchać musi..

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Powiedziałam OSTATNI RAZ i gdy coś takiego znów się zdarzy chcę tego dotrzymać. Ale spróbujemy coś oboje z tym zrobić.Postaram się, oczywiście. Za Niego nie mogę odpowiadać ale ja spróbuję ten ostatni raz pomóc NAM. Może jakaś terapia? Nie, nie chcę stawiać warunków, chcę żeby brak alkoholu/jego ograniczenie wyszło z niego samego. Bo przecież wie że jest mi z tym źle? Teraz tym bardziej bo zobaczył że NA PRAWDĘ może mnie stracić, więc może tym razem zrobi COŚ dla mnie?
Nic nie pomoże, dopóki on nie będzie chciał czegoś zrobić dla siebie!! Nie licz, że się zmieni dla Ciebie...

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Z drugiej strony właśnie z tego powodu pluję sobie w brodę, że kiedy miałam okazję to zakończyć i już byłam zdecydowana to miałam to zrobić, a nie łamać się 'głupią' gadką...
Pozostaje mi teraz czekać. Co z tego wszystkiego wyjdzie? Czas pokaże. Ja mam tylko nadzieję że On zrozumiał. Bo ja ten problem już zrozumiałam na pewno. Albo tylko mi się wydaje że wszystko już jest jasne? Może tak jak napisała któraś z Was nie ma już co o mnie walczyć bo już jestem przegrana? MAM NADZIEJĘ, że nie...
Pozdrawiam, i dziękuję Wam wszystkim za szczere wypowiedzi, czego nikt nie potrafił mi powiedzieć w oczy...
Obym się ja Droga Autorko myliła....
Poddaję się..



Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- cóż, każdy ma jakieś swoje dno, o które musi zaryć twarzą, Ty jeszcze go nie dotknęłaś i błahostkę wzięłaś na "o,matko, cóż wielkiego on zrobił". Masz na dodatek z tym "nie chcę go z tym zostawiać samego" nieźle już wdrukowane zachowania współuzależnienia.
I dlatego tak podziwiam kobiety, które od takich facetów odeszły, dlatego tak mądrą osobą jest wsp - ona swoje przeszła, mechanizmy przerobiła, wnioski wyciągnęła i ma szansę na dobre życie, gdy Ty Kiniora w syficznym związku tkwić będziesz, bo "złamał mnie przeprosinami" - bo serio: wolałabym sobie głowę odgryźć i zjeść niż być z takim chłopem.
Trochę poczekaj, do kolejnego weekendu, spotkania ze znajomymi, kiedy nachlany znowu narobi ci obory.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
No, w końcu zrozumiałam Dobrze to wytłumaczyłaś. Czyli póki co mogę odetchnąć z ulgą

Możliwe, że właśnie dlatego mam z tym problem i trzeba mi było tłumaczyć jak krowie Nie widziałam tego nigdy, nie zetknęłam się z tym.
Robim co możem
I obyś nigdy nie widziała i obyś nigdy się nie zetknęła...
wsp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:28   #105
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Przepraszam Cię, z całym szacunkiem do Twojej osoby i do Twojego zdania, ale zaprzeczasz sama sobie.
Piszesz, że alkoholik nie musi się upijać, a potem piszesz, że alkoholik musi pić dalej, do finiszu... Wiec musi? Czy nie musi..
Aczkolwiek biorę poprawkę, że to forum, forma pisemna i mogę źle odbierać twoje komunikaty
dobrze, będzie raz jeszcze: nie twierdzę, że każdy alkoholik zawsze się upija. Twierdzę, że jeśli ktoś upija się zawsze, kiedy pije, bo nie panuje nad swoim piciem, jest alkoholikiem. Upijanie się do gwoździa po wypiciu pierwszego kieliszka nie jest zatem warunkiem koniecznym do stwierdzenia alkoholizmu, ale jest warunkiem wystarczającym, to chyba tak by szło.
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:30   #106
Imperialista
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Z północy
Wiadomości: 4 917
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Czy jako mieszkaniec akademika jestem alkoholikiem jak przynajmniej raz na tydzień muszę się porządnie sponiewierać?
Imperialista jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:40   #107
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Robim co możem
I obyś nigdy nie widziała i obyś nigdy się nie zetknęła...


W sumie... możliwe, że z jednym przypadkiem się właśnie stykam. Może jeszcze nie alkoholizmu, ale bardzo dobrej drogi ku temu. Albo po prostu totalnej głupocie. Opiszę, będzie wiadomo o co chodzi. Mam kumpla, mojego bardzo dobrego kumpla, ma 23 lata (studiuje). Zawsze pił alkohol, normalnie, jak każdy. W liceum, na studiach, no po prostu jak ja i każdy z naszego otoczenia. Tylko, że on bardzo często się upija "do końca". Częściej niż ktokolwiek z mojego otoczenia. Nie ma tak, że dwa, trzy piwka i finito. Idzie po kolejne cztery lub po coś mocniejszego. Nie zawsze tak jest, ale często. Kiedyś, w liceum i na początku studiów to było nagminne, teraz coraz rzadsze, ale i tak dość częste (nawet jak dla mnie, a mój stosunek do alkoholu znacie ).
Ma dziewczynę, która ma do niego pretensje o jego picie. Po alkoholu robi jej ponoć wstyd, szczerze mówiąc nie wiem jak jest naprawdę, bo nigdy tak przy nas nie było, tylko przy innych ich znajomych, z nami jest całkowicie normalny. Zdarzają się też sytuacje, że się "rzuca" do innych ludzi, obcych i potem dostaje od nich łomot. Po pijackich ekscesach ona jest zła, on obiecuje, że już się nie będzie tak uchlewał i jest niby ok. Później jest typowa sytuacja (typowa, bo zdarza się cyklicznie): on chce wyjść na piwo (u nas często wypijał dwa, trzy piwa i dalej go nie ciągnęło, bo my kończyliśmy na tym), ona drze się na niego, że nie, on zły wychodzi i... się upija. Ze złości, na złość, nie wiem. Strasznie to głupie, dziecinne i chociaż tłumaczyłam temu tłumokowi, że robi głupotę, to on cały czas ją powtarza. To się dzieje od paru miesięcy powiedzmy, wcześniej nie było takiego problemu, dopiero jak ona zaczęła mu robić pretensje o byle wyjście z domu to zaczął tak się zachowywać.
Mnie to osobiście nie dotyczy, bo to nie mój związek i nie moje problemy, ale oczywiście przeze mnie się przewijają (jak to u przyjaciół bywa). Co takiemu typowi zrobić? Najchętniej bym dała pałą przez łeb, żeby się ogarnął w końcu
__________________
Mydła, oleje, no poo

Edytowane przez Kretka666
Czas edycji: 2014-01-13 o 17:43
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:45   #108
84ona84
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 57
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kiniora Pokaż wiadomość
Długo zastanawiałam się nad zadaniem tutaj tego pytania. A raczej TYCH pytań.
5 letni związek. Od 'gówniarskich lat' miłość od 'pierwszego wejrzenia'. Po 'okresie docierania' idealny facet. Idealny poza momentami...
A teraz przechodząc do sedna. Alkohol. Jak wypije nie wiem co się z nim dzieje. Nie, nie pobił mnie, ew. raz poszarpał. Chodzi o to ile my, kobiety możemy wytrzymać? Ile razy możemy wysłuchiwać 'ok, już nie będę w ogóle pił?'.
Nieraz zepsuł mi wyjazd, imprezę, ŚWIĘTA. Bez względu na czas drogie dziewczyny, towarzystwo... Gdzie jest to musi byc też wódeczka... Wypad w góry na deskę - chlanie i zdziwienie 'jesteś na mnie zła? znoooowu?'
Wypad do rodziny na wieś (tak, nawet za pierwszym razem musiał pokazać co potrafi!) co tam że obiecywałem, co tam! Piję do upadłego, narobię jej wstydu i jeszcze trochę przykrości jak się do mnie odezwie albo poprosi żeby przystopować! Z jakiej racji? pokrzyczę na nią niech widzą że po alkoholu potrafię!
Impreza? A pobiję się z kimś bez powodu, przecież jestem w pełni sił 10 minut temu spałem na barze! Oj, chłopaki mnie trzymają i moja dziewczyna czerwona ze złości staje w mojej obronie, dobrze że ma obcasy i coś nimi podziała. Ale po ch*lere małpuje? Ponaśmiewam się z niej później...
I tutaj moje pytanie, ile mogę wytrzymać takich sytuacji? Ile razy z bezradności wypłakiwać się osobom z którymi nigdy bym nie rozmawiała na taki temat? Ile można prosić i wykłócać się po takiej sytuacji o głupie 'przepraszam, źle zrobiłem, przesadziłem?'. Bo tak właśnie jest zawsze, na dodatek to ja się bez powodu obrażam i to ja jestem tą najgorszą przed innymi...
Jeszcze jedna sytuacja która ostatnio skumulowała moją złość:
Impreza, alkohol, afera bez powodu z jakimś kryminałem który wyszedł jakiś czas temu z więzienia, a teraz grozi że rozwali mu głowę... Dziewczyny ja przepraszałam za niego, poniżałam siebie samą prosząc faceta żeby zostawił mojego w spokoju i nic mu nie robił! Obcy facet powiedział że zrobi to dla mnie a co na to mój? Nic nie dały prośby, błagania żeby ustąpił! On szedł w to dalej, co ja nie dam rady? Co z tego że jest tu moja dziewczyna i zaraz mi się popłacze! Co z tego że jej też mógłby coś zrobić! Ja podam mu rękę na zgodę? Po kilku próbach zostawiłam go z kolegami i tamtymi w środku kłótni, nie chciałam już tego słuchać. Co w zamian? Obraza mojego kochanego i sms że skoro odeszłam i go zostawiłam to widocznie na zawsze i mam więcej nie pisać... Normalne???
I co zrobić w takiej sytuacji? Albo to ja mam wypaczone spojrzenie na świat, albo to z nim/nami jest coś nie tak?
Warto poświęcić 5letni związek (który swoją drogą od ok 5 miesięcy przeżywa kryzys) który wydaje się nie taki zły, poza wieloma i to na prawdę wieloma momentami gdy mam ochotę ustąpić...? Bo takie sytuacje zdarzają się na prawdę często...
Ale każdy ma swoje granice i najgorsze jest to że moje już zaczynają być na prawdę przekraczane....
jak sie nie potrafi powstrzymac to juz alkoholik, czas poszukac nowego nie uzależnionego i normalnego faceta
84ona84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:53   #109
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 768
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Nie chce mi się czytać całego wątku, bo wiem co dziewczyny radzą ale napiszcie czy autorka jest cały czas na etapie "nie zostawię misia bo czasami miś przytula" czy może już coś poszła po rozum do głowy?
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 17:58   #110
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- cóż, każdy ma jakieś swoje dno, o które musi zaryć twarzą, Ty jeszcze go nie dotknęłaś i błahostkę wzięłaś na "o,matko, cóż wielkiego on zrobił". Masz na dodatek z tym "nie chcę go z tym zostawiać samego" nieźle już wdrukowane zachowania współuzależnienia.
I dlatego tak podziwiam kobiety, które od takich facetów odeszły, dlatego tak mądrą osobą jest wsp - ona swoje przeszła, mechanizmy przerobiła, wnioski wyciągnęła i ma szansę na dobre życie, gdy Ty Kiniora w syficznym związku tkwić będziesz, bo "złamał mnie przeprosinami" - bo serio: wolałabym sobie głowę odgryźć i zjeść niż być z takim chłopem.
Trochę poczekaj, do kolejnego weekendu, spotkania ze znajomymi, kiedy nachlany znowu narobi ci obory.
madano, ale przecież już pytanie o "nasze" granice - ten ciężki los kobiet, które niosą swój krzyż - sugeruje, że tu nie ma o czym rozmawiać.

Jest taka strategia, że alkusa trzeba zostawić samego sobie, pozwolić mu dostać od chlania po dupie, bo dopóki "nie zostawiamy go z tym samego", tak naprawdę zapewniamy mu komfort picia. Jesteśmy hojnymi sponsorkami jego alkoholizmu, nawet jeśli nie przepija akurat naszych ostatnich pieniędzy. Niestety, wyjaśnienie tego dziewczynom w toksycznych związkach, tych niosących swój krzyż, jest niemożliwe - gdyby było możliwe, przecież by w nich nie siedziały. Droga Autorka jest takim właśnie przypadkiem - będzie go leczyć miłością. Standardowo, możemy apelować co najwyżej o rozważenie sterylizacji, żeby nie pomnażać populacji dzieci wychowywanych w rodzinach z problemem alkoholowym.

---------- Dopisano o 17:58 ---------- Poprzedni post napisano o 17:56 ----------

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
Nie chce mi się czytać całego wątku, bo wiem co dziewczyny radzą ale napiszcie czy autorka jest cały czas na etapie "nie zostawię misia bo czasami miś przytula" czy może już coś poszła po rozum do głowy?
jest gorzej: miś pojęczał, pomarudził, przeprosił, i jesteśmy na etapie: przecież nie zostawię go z tym samego. Leczenie miłością, jak zwykle.
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:02   #111
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
Nie chce mi się czytać całego wątku, bo wiem co dziewczyny radzą ale napiszcie czy autorka jest cały czas na etapie "nie zostawię misia bo czasami miś przytula" czy może już coś poszła po rozum do głowy?
- gorzej, znacznie gorzej:
Cytat:
Złamał mnie wczoraj. Złamał może tym że przeprosił sam z siebie? Tym że pierwszy raz pokazał że nie chce mnie stracić i na prawdę żałuje tego co zrobił?
- stąd dziewczyna w syf weszła i siedzieć będzie: nie będzie normalnej imprezy/świąt/wyjścia, bo będzie się denerwować: wychleje czy nie, narobi obory czy nie, będzie chciał się lać czy nie. Taki los, taki krzyż.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2014-01-13 o 18:04
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:02   #112
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 768
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Dzięki rembertowa. Czyli standard, bez używania rozumu kompletnie. Nie wiem czy ktoś już pisał, ale AUTORKO poczytaj sobie o AL Anon i poszukaj, gdzie mają spotkania u ciebie. Idź na takie spotkanie.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:03   #113
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
madano, ale przecież już pytanie o "nasze" granice - ten ciężki los kobiet, które niosą swój krzyż - sugeruje, że tu nie ma o czym rozmawiać.

Jest taka strategia, że alkusa trzeba zostawić samego sobie, pozwolić mu dostać od chlania po dupie, bo dopóki "nie zostawiamy go z tym samego", tak naprawdę zapewniamy mu komfort picia. Jesteśmy hojnymi sponsorkami jego alkoholizmu, nawet jeśli nie przepija akurat naszych ostatnich pieniędzy. Niestety, wyjaśnienie tego dziewczynom w toksycznych związkach, tych niosących swój krzyż, jest niemożliwe - gdyby było możliwe, przecież by w nich nie siedziały. Droga Autorka jest takim właśnie przypadkiem - będzie go leczyć miłością. Standardowo, możemy apelować co najwyżej o rozważenie sterylizacji, żeby nie pomnażać populacji dzieci wychowywanych w rodzinach z problemem alkoholowym.

---------- Dopisano o 17:58 ---------- Poprzedni post napisano o 17:56 ----------


jest gorzej: miś pojęczał, pomarudził, przeprosił, i jesteśmy na etapie: przecież nie zostawię go z tym samego. Leczenie miłością, jak zwykle.
- zgadzam się, no i zapomniałam o metodzie: moja miłość go uleczy.

Może to jej coś pomoże: http://www.akmed.waw.pl/index.php?op...122&Itemid=121

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2014-01-13 o 18:04
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:04   #114
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 768
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

[QUOTE=madana;44587541]- gorzej, znacznie gorzej: [quote] Złamał mnie wczoraj. Złamał może tym że przeprosił sam z siebie? Tym że pierwszy raz pokazał że nie chce mnie stracić i na prawdę żałuje tego co zrobił?
Cytat:
- stąd dziewczyna w syf weszła i siedzieć będzie: nie będzie normalnej imprezy/świąt/wyjścia, bo będzie się denerwować: wychleje czy nie, narobi obory czy nie, będzie chciał się lać czy nie. Taki los, taki krzyż.
no popatrz jaki ten los niedobry, tak kobietę obciążyć. A ta kobieta to bez rozumu, bez możliwości wyboru, taka bezwolna musi pozostać. I spokojnie na los wszystko zwalać.
AUTORKO, że przeprosił i obiecał to normalne. Ale miej świadomość, że za jakiś czas znowu będzie pił, a potem znowu obieca. I tak w kółko. Taka zabawa z twoimi emocjami i psychiką. Poszukaj sobie już dzisiaj, gdzie jakaś psychoterapia u ciebie jest. Będzie ci potrzebna jak już wykończy cię psychicznie.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.

Edytowane przez zakonna
Czas edycji: 2014-01-13 o 18:07
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:14   #115
Lady Audrey
Zakorzenienie
 
Avatar Lady Audrey
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Pomorskie
Wiadomości: 3 656
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość

Nigdy nie wiadomo, może to taka długoterminowa akcja, że niby z Tobą, ale tak naprawdę z Twoim bratem. Bo boi się, co ludzie powiedzą!
Dobrze, że mój w żaden sposób nie ma fizycznego kontaktu (typu taniec) z moim bratem. Pedofilia byłaby przecież prawdopodobna
Obaj byli pod wpływem i w sumie mój brat z nim tańczył, nie na odwrót. Pedofilia w grę nie wchodzi, chyba, żeby uznać mojego 24 - letniego, żonatego brata za dziecko
__________________


Wczoraj, dzisiaj, zawsze.





Lady Audrey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:23   #116
wsp
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 52
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość


W sumie... możliwe, że z jednym przypadkiem się właśnie stykam. Może jeszcze nie alkoholizmu, ale bardzo dobrej drogi ku temu. Albo po prostu totalnej głupocie. Opiszę, będzie wiadomo o co chodzi. Mam kumpla, mojego bardzo dobrego kumpla, ma 23 lata (studiuje). Zawsze pił alkohol, normalnie, jak każdy. W liceum, na studiach, no po prostu jak ja i każdy z naszego otoczenia. Tylko, że on bardzo często się upija "do końca". Częściej niż ktokolwiek z mojego otoczenia. Nie ma tak, że dwa, trzy piwka i finito. Idzie po kolejne cztery lub po coś mocniejszego. Nie zawsze tak jest, ale często. Kiedyś, w liceum i na początku studiów to było nagminne, teraz coraz rzadsze, ale i tak dość częste (nawet jak dla mnie, a mój stosunek do alkoholu znacie ).
Zależy co rozumiemy przez "bardzo często". Jak już mówiłam mój mąż nigdy nie upijał się w trupa (pił, załączał się agresor itd). Ciężko mi to wytłumaczyć, alkoholizm wzbudza specyficzne odczucia, strach i niepokój, rządzi się specyficznymi manipulacjami, "wali specyficzne teksty po pijaku". Nie wiem jak Twój kumpel się zachowuje po pijaku. Niektórzy zapijają robala i idą spać, inni mają "napady" miłości, a jeszcze inni się rzucają po ścianach i to myślę można wliczyć w normę o ile nie ciagnie właśnie ze sobą patologii i męczenia innych. Nie możemy diagnozować kogoś z opowiadań czy subiektywnych opinii, każdy musi sam to dostrzec. On może być inny wobec Ciebie jako kumpeli i diametralnie inny wobec swojej dziewczyny, może mieć różne twarze, nie wiem tego. Mój mąż uchodził za ideał, z trochę wybujałą wyobraźnią, a ja za sztywnego zestresowanego trupa więc wiesz..

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Ma dziewczynę, która ma do niego pretensje o jego picie. Po alkoholu robi jej ponoć wstyd, szczerze mówiąc nie wiem jak jest naprawdę, bo nigdy tak przy nas nie było, tylko przy innych ich znajomych, z nami jest całkowicie normalny. Zdarzają się też sytuacje, że się "rzuca" do innych ludzi, obcych i potem dostaje od nich łomot. Po pijackich ekscesach ona jest zła, on obiecuje, że już się nie będzie tak uchlewał i jest niby ok. Później jest typowa sytuacja (typowa, bo zdarza się cyklicznie): on chce wyjść na piwo (u nas często wypijał dwa, trzy piwa i dalej go nie ciągnęło, bo my kończyliśmy na tym), ona drze się na niego, że nie, on zły wychodzi i... się upija. Ze złości, na złość, nie wiem.
Łomot niech dostaje, jak się należy, może mu coś uświadomi.
Dziewczyna ciężko stwierdzić, bo może być choleryczką, której wymagania nie są spełniane i się rzuca, a chłopak może się po prostu frustrować jej pretensjami. Ja nie miałam do męża pretensji, raz czy dwa powiedziałam "daruj sobie dzisiaj" i to wsio. Uważam, że dorosły człowiek powinien wiedzieć co robi, a on i tak pił i to po kryjomu już później, bo po jakichś trzech latach zaczęłam robić awantury, kiedy był wobec mnie agresywny i mi groził. Więc uważam że męża nie przydusiłam, dałam mu wybór, a on wybrał wódkę, a dziewczyna może chcieć go szlifować na siłę - nie wiem tego.


Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
Strasznie to głupie, dziecinne i chociaż tłumaczyłam temu tłumokowi, że robi głupotę, to on cały czas ją powtarza. To się dzieje od paru miesięcy powiedzmy, wcześniej nie było takiego problemu, dopiero jak ona zaczęła mu robić pretensje o byle wyjście z domu to zaczął tak się zachowywać.
Mnie to osobiście nie dotyczy, bo to nie mój związek i nie moje problemy, ale oczywiście przeze mnie się przewijają (jak to u przyjaciół bywa). Co takiemu typowi zrobić? Najchętniej bym dała pałą przez łeb, żeby się ogarnął w końcu
Na pewno, co mogę doradzić, to daruj sobie tłumaczenia, bo jak widać mówisz do ściany i na pewno nie angażuj się w to emocjonalnie i nie daj się wciągnąć. Zostaw to z boku i dbaj o siebie. A co oni z tym zrobią ich sprawa, chcą walczyć - niech walczą, ich wybór. Jesteś tak czy inaczej bezsilna wobec nich. A nie mieszkając z nimi, nigdy możesz się nie dowiedzieć jak jest naprawdę i kto ściemnia a kto nie. Lepiej się odsunąć, pozostać w dystansie i trzymać się swojego toru w życiu.
wsp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:43   #117
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Lady Audrey Pokaż wiadomość
Obaj byli pod wpływem i w sumie mój brat z nim tańczył, nie na odwrót. Pedofilia w grę nie wchodzi, chyba, żeby uznać mojego 24 - letniego, żonatego brata za dziecko
Mówiłam z tą pedofilią o moim bracie przecież "Dobrze, że mój w żaden sposób nie ma fizycznego kontaktu (typu taniec) z moim bratem. Pedofilia byłaby przecież prawdopodobna" No i upijanie bardzo mocno nieletnich!

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Zależy co rozumiemy przez "bardzo często". Jak już mówiłam mój mąż nigdy nie upijał się w trupa (pił, załączał się agresor itd). Ciężko mi to wytłumaczyć, alkoholizm wzbudza specyficzne odczucia, strach i niepokój, rządzi się specyficznymi manipulacjami, "wali specyficzne teksty po pijaku". Nie wiem jak Twój kumpel się zachowuje po pijaku. Niektórzy zapijają robala i idą spać, inni mają "napady" miłości, a jeszcze inni się rzucają po ścianach i to myślę można wliczyć w normę o ile nie ciagnie właśnie ze sobą patologii i męczenia innych. Nie możemy diagnozować kogoś z opowiadań czy subiektywnych opinii, każdy musi sam to dostrzec. On może być inny wobec Ciebie jako kumpeli i diametralnie inny wobec swojej dziewczyny, może mieć różne twarze, nie wiem tego. Mój mąż uchodził za ideał, z trochę wybujałą wyobraźnią, a ja za sztywnego zestresowanego trupa więc wiesz..
Raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie jeśli jest kierowcą i nie może pić akurat. Tak też mi się zdaje, z tego co ona mówiła nie ma żadnych specyficznych, patologicznych zachowań, po prostu "robi wiochę", tak to można nazwać. A to częste dla osób pijanych, nie zadziwia mnie.
Miałam też kontakt z jej stroną w tej historii i naprawdę, dla mnie to po prostu picie na złość czasami, bo mi nie pozwoliła. Dziecko, duże dziecko. Nie chcę tylko żeby mi przyjaciel się stoczył i skończył zapijaczony pod sklepem, jeśli to byłyby już oznaki alkoholizmu. Jakby nie było w pewien sposób mi na nim zależy.


Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Łomot niech dostaje, jak się należy, może mu coś uświadomi.
Dziewczyna ciężko stwierdzić, bo może być choleryczką, której wymagania nie są spełniane i się rzuca, a chłopak może się po prostu frustrować jej pretensjami. Ja nie miałam do męża pretensji, raz czy dwa powiedziałam "daruj sobie dzisiaj" i to wsio. Uważam, że dorosły człowiek powinien wiedzieć co robi, a on i tak pił i to po kryjomu już później, bo po jakichś trzech latach zaczęłam robić awantury, kiedy był wobec mnie agresywny i mi groził. Więc uważam że męża nie przydusiłam, dałam mu wybór, a on wybrał wódkę, a dziewczyna może chcieć go szlifować na siłę - nie wiem tego.
Chyba jak go połamią i wyląduje w szpitalu, bo póki co to nie wygląda na uświadomionego. Dobrze, że robi to tylko do obcych, bo nie chciałabym mieć z tym kontaktu i musieć go uszkodzić.
To na pewno. Kilka kłótni było przeprowadzanych przy nas i widziałam, że a) ona chce, aby on był trochę inną osobą niż jest, b) on nie chce się zmieniać i jest strasznie tym sfrustrowany, bo mimo wszystko bardzo wiele dla niej robi. No i oczywiście zaczyna się standardowa historia w takich przypadkach - ona mu zabrania, więc on jej nie mówi prawdy, a robi swoje i mają relację mama - synek.


Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
Na pewno, co mogę doradzić, to daruj sobie tłumaczenia, bo jak widać mówisz do ściany i na pewno nie angażuj się w to emocjonalnie i nie daj się wciągnąć. Zostaw to z boku i dbaj o siebie. A co oni z tym zrobią ich sprawa, chcą walczyć - niech walczą, ich wybór. Jesteś tak czy inaczej bezsilna wobec nich. A nie mieszkając z nimi, nigdy możesz się nie dowiedzieć jak jest naprawdę i kto ściemnia a kto nie. Lepiej się odsunąć, pozostać w dystansie i trzymać się swojego toru w życiu.
To jest chyba najlepszy pomysł, całkiem się odciąć od tej sytuacji. Już zapowiedziałam mu kilka tygodni temu, że więcej o jego obietnicach nie chcę słyszeć, że jak chce do nas przyjść i się napić bez jej wiedzy to ok, ale niech mnie nie wtajemnicza tak mocno w ich problemy. Bo naprawdę zaczęłam je odczuwać jak swoje, jestem w cholernym oku cyklonu ich problemów, kłótni, ciągną mnie i mojego faceta za sobą. A jako, że nie mamy zbyt wielu swoich problemów, łatwo i szybko rozwiązujemy swoje, jesteśmy prości w uczuciach, emocjach i zdroworozsądkowi, to oni "przejmują" nas swoimi bujnymi osobowościami i emocjonalnością. Zrzucają na nas to całe szambo, bo nam się udaje. I czuję się w pewien sposób odpowiedzialna, zobligowana do doprowadzenie ich do porządku
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 18:47   #118
Lady Audrey
Zakorzenienie
 
Avatar Lady Audrey
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Pomorskie
Wiadomości: 3 656
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Mój błąd, nie doczytałam
__________________


Wczoraj, dzisiaj, zawsze.





Lady Audrey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 19:17   #119
wsp
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 52
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez Kretka666 Pokaż wiadomość
To jest chyba najlepszy pomysł, całkiem się odciąć od tej sytuacji. Już zapowiedziałam mu kilka tygodni temu, że więcej o jego obietnicach nie chcę słyszeć, że jak chce do nas przyjść i się napić bez jej wiedzy to ok, ale niech mnie nie wtajemnicza tak mocno w ich problemy. Bo naprawdę zaczęłam je odczuwać jak swoje, jestem w cholernym oku cyklonu ich problemów, kłótni, ciągną mnie i mojego faceta za sobą. A jako, że nie mamy zbyt wielu swoich problemów, łatwo i szybko rozwiązujemy swoje, jesteśmy prości w uczuciach, emocjach i zdroworozsądkowi, to oni "przejmują" nas swoimi bujnymi osobowościami i emocjonalnością. Zrzucają na nas to całe szambo, bo nam się udaje. I czuję się w pewien sposób odpowiedzialna, zobligowana do doprowadzenie ich do porządku
I to jest właśnie to, co wciąga! Tak Cię ten drugi człowiek pochłania, że nagle zaczynasz czuć się odpowiedzialna - alarm! Tak właśnie działa alkoholizm (choć oczywiście nie diagnozujemy). Wiesz, że to patologia, ale patologiczna jest osoba, na której jakoś Ci zależy i nagle zaczynasz podejmować próby ratowania owego delikwenta. A wyobraź sobie, że ów osobnik jest Twoim partnerem/mężem... Ciebie kumpel próbuje wciągnąć, a co dopiero ktoś zdecydowanie bliższy emocjonalnie.. Próbujesz tłumaczyć, stawiać warunki, ostrzegać czy grozisz ograniczeniem kontaktów - i to jest właśnie to.
Uważaj na siebie, dbaj o siebie i swojego partnera i za nic nie daj się pochłonąć emocjonalnie. Ja, nauczona już, raczej bym zaproponowała kumplowi, że jak ustabilizuje swoją sytuację to niech wpada, bo na chwilę obecną czuję się niekomfortowo i wciągnięta w ten ich bajzel. Zapowiedziałabym, że jest dla mnie ważny, jest kumplem, ale jego sytuacja jest niepokojąca i nie chcę by wpływała na mój związek. Kropka.
Ale ja to ja.
Nie ratuj - według mnie, ale zrobisz jak uważasz. Miej na względzie tylko, że nie jesteś przyczyną i nie możesz być lekiem!
wsp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-13, 19:40   #120
Kretka666
Zakorzenienie
 
Avatar Kretka666
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 22 330
Dot.: Agresja po alkoholu? Jakie są nasze granice?

Cytat:
Napisane przez wsp Pokaż wiadomość
I to jest właśnie to, co wciąga! Tak Cię ten drugi człowiek pochłania, że nagle zaczynasz czuć się odpowiedzialna - alarm! Tak właśnie działa alkoholizm (choć oczywiście nie diagnozujemy). Wiesz, że to patologia, ale patologiczna jest osoba, na której jakoś Ci zależy i nagle zaczynasz podejmować próby ratowania owego delikwenta. A wyobraź sobie, że ów osobnik jest Twoim partnerem/mężem... Ciebie kumpel próbuje wciągnąć, a co dopiero ktoś zdecydowanie bliższy emocjonalnie.. Próbujesz tłumaczyć, stawiać warunki, ostrzegać czy grozisz ograniczeniem kontaktów - i to jest właśnie to.
Uważaj na siebie, dbaj o siebie i swojego partnera i za nic nie daj się pochłonąć emocjonalnie. Ja, nauczona już, raczej bym zaproponowała kumplowi, że jak ustabilizuje swoją sytuację to niech wpada, bo na chwilę obecną czuję się niekomfortowo i wciągnięta w ten ich bajzel. Zapowiedziałabym, że jest dla mnie ważny, jest kumplem, ale jego sytuacja jest niepokojąca i nie chcę by wpływała na mój związek. Kropka.
Ale ja to ja.
Nie ratuj - według mnie, ale zrobisz jak uważasz. Miej na względzie tylko, że nie jesteś przyczyną i nie możesz być lekiem!
Tylko podkreślę, że czuję się zobligowana do naprawienia ich związku, a nie wyleczenie go z picia. Niech się nie kłócą (przy nas), niech w końcu zaczną gadać ze sobą jak ludzie, a nie dzieci - czuję, że powinnam ich w jakiś sposób "uleczyć", bo sami nie dadzą sobie rady, bo są jak dzieci i zbyt duże emocje nimi targają. Ja jestem mało emocjonalna, mało mnie rusza, lubię mieć spokój. Miałabym to totalnie w dupie, jak zwykle z jego dziewczynami byłymi, ale jemu tak strasznie na niej zależy, że non stop o tym gada W sumie była już sytuacja, że chciał rzucać picie i wychodzenie bez niej z domu, dla niej. Ale to byłaby ostatnia rzecz jaką by zmienił na jej modłę i się postawił.
Nie pomogę im więcej, co mogłam to pomogłam. Zadziwiające jest to, że jak oni nic o swoich problemach nie mówią to wydają się naprawdę niezłą parą i wolę ich takich, a nie wciągnięta w różne śmierdzące sprawy z ich życia intymnego Póki co jest dobrze, kumpel trzyma się tego, żeby mnie nie wciągać do swoich problemów (serio, czasem mam wrażenie, że nas nimi obarcza, bo my jesteśmy chłodniejsi, silniejsi psychicznie i rozwiążemy je za niego ) jeśli nie ma takiej wyższej potrzeby. Bo rozumiem, na początku chciał się wygadać, chciał jakiegoś komentarza - dałam, poradziłam. Ok. A potem zmieniło się to w cotygodniowe żale. A ja więcej pomóc nie mogłam, bo już maks zrobiłam. Nie jestem osobą, do której się mówi i ona ze smutkiem i zrozumieniem kiwa głową, wolę aktywnie służyć radą.
__________________
Mydła, oleje, no poo
Kretka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-17 13:47:16


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:41.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.