Reklama

Ewa Mrozowska zyskała sławę dzięki udziałowi w „Gogglebox. Przed telewizorem”, gdzie razem z przyjaciółką Sylwią Bombą od sześciu lat zasiada na kanapie TTV komentując wybrane programy telewizyjne. W programie blond piękność dała się poznać jako pewna siebie, uśmiechnięta dziewczyna, bardzo zadowolona ze swojego wyglądu. Jak się jednak okazuje, od 17. roku życia celebrytka zmagała się z poważną chorobą, jaką jest anoreksja i miała ogromne kompleksy na punkcie swojej aparycji. Co więcej, jej skutki odczuwa do dziś.

Reklama

Ewa Mrozowska z „Gogglebox” przyznała się do anoreksji

Ewa Mrozowska należy do tych gwiazd, które bardzo chętnie korzystają z mediów społecznościowych. Gwiazda TTV, którą na Instagramie śledzi ponad 490 tys. osób regularnie dzieli się z fanami nie tylko kolejnymi projektami zawodowymi, makijażowymi i modowymi inspiracjami, jak również uroczymi scenami z życia rodzinnego, w których pierwsze skrzypce gra jej pierworodny kilkumiesięczny synek Leon. Jak się okazuje, ciąża sprawiła, że gwiazda TTV przytyła 14,5 kilograma, jednak ku zaskoczeniu fanów bardzo szybko powróciła do formy sprzed ciąży, którą zawdzięcza nie zbilansowanej diecie, ale przede wszystkim wyczerpującym ćwiczeniom.Teraz Ewa zdecydowała się rozliczyć z przeszłością i przyznać, dlaczego tak bardzo zależało jej na tym, by jak najszybciej wrócić do upragnionej wagi po porodzie. Wyszło na jaw, że gwiazda TTV od 17. roku życia zmagała się z anoreksją.

Przez większość życia miałam zafałszowany obraz siebie. Cały czas myślałam, że jestem za gruba, choć nosiłam rozmiar 34–36. Jako nastolatka zmagałam się z anoreksją. W wieku 14 lat, przy wzroście 177 centymetrów, ważyłam 45 kilogramów. W ciąży przytyłam niecałe 15 kilogramów, bałam się tego, jak zmieni się moje ciało – zdradziła w rozmowie z magazynem „Party” Ewa Mrozowska.

Celebrytka podkreśliła, że dopiero po porodzie udało jej się zaakceptować samą siebie, za co jest niezwykle wdzięczna swojemu ukochanemu synkowi Leonowi. Czy udało jej się całkowicie pokonać chorobę?

Nie pokonałam jej, ja ją tylko zaleczyłam. Anoreksji nie da się wyleczyć do końca życia. To jest choroba, która siedzi w głowie. Do dziś zostały mi zachowania anorektyczne: silna potrzeba kontroli i codzienne stawanie na wadze. Moim antidotum okazała się praca, która przerodziła się w... pracoholizm. Chciałam coś w życiu osiągnąć, a nie tylko zastanawiać się nad tym, czy jestem już wystarczająco chuda i czy nie za dużo zjadłam. Moment opamiętania przyszedł, kiedy zaczęłam przewracać się na ulicy – wyznała Mrozowska.

Dlaczego dopiero teraz Ewa zdecydowała się mówić o swojej chorobie otwarcie? Okazuje się, że miała bardzo ważny powód...

Długo nie chciałam tego robić, żeby nie zostać posądzoną o budowanie zasięgów i popularności na chorobie, na którą wciąż cierpią tysiące dziewczyn i kobiet. Ciąża to jedyny moment w życiu, kiedy można wygrać z głową i pomyśleć o dziecku, a nie o sobie. Jak patrzę na swoje zdjęcia z początków ciąży, to widzę skórę i kości oraz podpis: „Plus siedem kilo”. Teraz chce mi się z tego śmiać – przyznaje Ewa Mrozowska.
Reklama

Gratulujemy Ewie, że wreszcie zaakceptowała samą siebie i mamy nadzieję, że na dobre uda jej się wygrać z chorobą.Zdjęcie: Instagram

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane