Wąchanie jedzenia powoduje tycie? Bzdura, czy rewolucyjna metoda odchudzania?
"Skutecznych" metod odchudzania z roku na rok przybywa. Kolejna mówi o tym, że wystarczy nie wąchać jedzenia, aby nie przytyć. Czy to naprawdę może działać?

W ostatnim czasie zarówno polskie, jak i zagraniczne media rozpisują się o badaniach prestiżowego Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Podczas wykonywania ich wyciągnięto dość śmiałe wnioski. Naukowcy, którzy nad nimi pracowali przyznali zgodnie, że wąchanie jedzenia powoduje tycie.Ale czy naprawdę powinnyśmy wierzyć w kolejne rewelacje amerykańskich naukowców? Postanowiłyśmy zasięgnąć opinii eksperta - Martyny Przybysławskiej, dietetyka FitAdept.
Wąchanie jedzenia a tycie
Zmysł powonienia może podobno wpłynąć na mózg i albo sprawić, że albo zaczniemy spalać tłuszcz, albo zaczniemy go magazynować. A przynajmniej tak stwierdzono na podstawie badań nad trzema grupami myszy.

Większość portali pisze, że każdą z grup badacze odizolowali od siebie i zaczęli prowadzenie testów. Pierwsza grupa otaczała się zapachami tłuszczy z popularnej restauracji fast food. Druga doświadczała tego sporadycznie, a trzecia grupa wcale. Każda natomiast dostaława takie same posiłki o takiej samej porze.Eksperyment pokazał, że myszy, które niczego nie wąchały zmniejszyły masę. Inaczej było w przypadku tych wąchających zapach tłuszczu. Naukowcy sądzą, że na tej podstawie można wnioskować, że z ludźmi sprawa ma się podobnie. Ale czy rzeczywiście jest tak, jak możemy już niemal wszędzie przeczytać?
Czy wąchanie jedzenia powoduje tycie?
Nie da się ukryć, że zmysł powonienia odgrywa znaczącą rolę, jeśli chodzi o to, co zamierzamy zjeść. Ale twierdzenie, że wąchanie jedzenia może powodować tycie, to wysnuwanie zbyt daleko idących wniosków.
Warto poświęcić chwilę na wczytanie się w samą treść pracy, aby zrozumieć, że sprawa nie jest taka prosta. Pierwszym co zwraca uwagę, jest fakt, że badanie zostało przeprowadzone na myszach, a nie na ludziach. Badania na myszach są cenne z naukowego punktu widzenia, choć nie mają niestety bezpośredniego przełożenia na ludzki organizm. W skrócie - nie ma gwarancji, że to co zadziała u myszy, będzie w ten sam sposób działać u ludzi - mówi Martyna Przybysławska, dietetyk FitAdept.
To chyba najbardziej oczywista uwaga, która każe nam się zastanowić nad wynikami przeprowadzonych badań. A im dalej w las tym ciemniej... Okazuje się, że należy zwrócić uwagę na jeszcze inne, dość kluczowe informacje na temat tycia przez wąchanie jedzenia.Bez nich rzeczywiście można sądzić, że lepiej byłoby zatkać nos, przechodząc obok jakichkolwiek restauracji, bo w innym wypadku zaczniemy przybierać na wadze. Nasz ekspert przeanalizował dokładnie treść badań. O czym się nie mówi?
W badaniu osobniki posiadające zmysł powonienia tyły nie tyle od samego wąchania jedzenia, a od stosowania wysokoenergetycznej, wysokotłuszczowej diety. To te, które zostały pozbawione węchu lepiej reagowały na dietę. To było związane głównie ze zwiększoną termogenezą oraz zmniejszonym spożyciem żywności, a nie z różnicami w przyswajaniu składników odżywczych - wyjaśnia Martyna Przybysławska.
Dodatkowo należy wspomnieć o tym, że zmysł powonienia został usunięty u myszy za pomocą toksyny błoniczej, której nie używa się u ludzi. Poza tym samo usunięcię węchu ma dość istotne, o ile nie kluczowe znaczenie dla przebiegu badania. Według naszego eksperta "samo niewąchanie nie może pomóc nam w odchudzaniu".

W wynikach badań uwzględniono również wady i zagrożenia, jakie niesie ze sobą pozbawienie zmysłu powonienia. U myszy, które go utraciły, zaobserwowano wzrost hormonu noradrenaliny. A to prowadzi do zwiększonego ryzyka zawału serca. Poza tym naukowcy zaznaczają również, że jedzenie bez możliwości powąchania dania może przygnębiać, bo przecież nie odczuwamy wówczas żadnej przyjemność.
Zmysł powonienia a dieta
Sam temat badań jest dość interesujący. Według Martyny Przybysławskiej "zmysł węchu czy smaku w kontekście stosowania diety jest bardzo dobrze przebadanym zjawiskiem i w marketingu często się go wykorzystuje".
U osób cierpiących na brak apetytu zaleca się zwiększenie smakowitości potraw, przyprawy o intensywnym, przyjemnym zapachu (np. wanilia, cynamon). Także umiejscowienie pachnącego pieczywa w supermarketach nie jest przypadkowe - ma na celu zwiększenie apetytu. Natomiast hiposmii (osłabienie odczuwania zapachów) zazwyczaj towarzyszy zmniejszenie smakowitości jedzenia, utrata apetytu czy awersja do jedzenia. Mówiąc prościej, jeśli jedzenie nie pachnie nam dobrze - nie mamy ochoty go jeść, a więc nie jemy i chudniemy - zdradza Martyna Przybysławska.
Jak skutecznie schudnąć?
Na pewno nie za pomocą dziwnych diet i na pewno nie dzięki zatykaniu nosa :). Najlepsza będzie zdrowa i zbilansowana dieta, w pełni dopasowana do potrzeb naszego organizmu. W tym z pewnością pomoże nam wizyta u dietetyka, który stworzy dla nas optymalny plan żywienia. Dzięki niemu będziemy chudnąć tak, aby sobie nie zaszkodzić, czyli stopniowo. Średni ubytek masy ciała powinien wahać się w granicach 1-1,5 kg na tydzień.

A co do samych badań naukowców Uniwersytety w Kaliforni, komentarz naszego eksperta wpisuje się wręcz idealnie i chyba nie mamy w tym temacie nic więcej do dodania :).
Jest to tylko jedno badanie i do tego zrobione na myszach. Potrzeba jest szerszej perspektywy, bardziej złożonych pomiarów, wykonanych na ludziach, zanim wszyscy zaczniemy zatykać nosy przy obiedzie i jeść w smutku. Prostszym i bardziej skutecznym rozwiązaniem będzie czerpanie przyjemności ze zdrowego jedzenia i zbilansowanej diety - radzi Martyna Przybysławska.