Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[Stace]

Napisane przez asioollka

dla mnie najgorsze są "zawody" w tym, kto ma gorzej. idąc za przykładem Kruchego Ciastka: "Co tam u Ciebie? A wiesz, nie mam nerki, nie mam pracy, zona mnie opuszcza, euro do gory", a ktoś odpowiada "no, ja mam gorzej, nie mam nerki ani płuca, dziecko w poprawczaku, kredyt we frankach, renta malutka, mój mąż to kretyn" bla bla bla. zauważyłam też, że zapytanie "co u Ciebie" jest pretekstem do ponarzekania. ja odpowiadam, że u mnie wszystko super, a ktoś mi mówi "oo, to masz fajnie, bo u mnie to...". dobija mnie to, brak jakiejkolwiek radości z życia...

Mnie irytuje takie użalanie się nad sobą.

Napisane przez Pragni

jeszcze taka sytuacja z kasą...
kiedyś jak jeszcze byłam w gimnazjum to z moją najpsiap zostawiałyśmy plecaki w szatni(bo wkońcu co może sie stać mała szkoła każdy każdego zna) i sobie latałyśmy po szkole a to po placu zabaw ... przychodzimy do szatni (miała za coś zapłacić dla nauczycieli) ona szuka tego portfela i szuka nagle patrzy a on pod ławką leży i ta myśli że zgubiła ta kase (zresztą nikt sie nie zdziwił bo taki trzepak z niej był;P) ale na następny dzień to samo plecaki w szatni i poleciały... jak wróciłyśmy podeszła do nas taka parka co się miziali zawsze w szatni i to 2boksy za nasza szatnia a że szatnie były odzielone tylko taka siatką to wszystko było widać... i oni widzieli jak jedna dziewczynka z młodszych klas grzebie sobie w naszych plecakach i my do tych plecaków no tak kieszonki pootwierane (tak samo jak przedtem;P) moja naj do portfela a tu znowu kasy nie ma i Ooo oni nam pokazali tą g*wniare (szła ze sklepu z chrupeczkami itd razem z kolezaneczka) i my ją za fraki (to znaczy ja;P) ta zaczeła ryczeć że niczego nie ukradła pamietam jak nic jak woźna wyszła i zaczeła się śmiać wgl nie była zdziwiona tą całą sytuacją... ja oczywiście jako ta wredna i zła zaczęłam jej grozić że doniose na nią dyrce:P i się przyznała zaczęła wyć że nie chciała bla bla i moja psiapsióła dobre serducho zaczęła ją przytulać głaskać po główce że nie się nie stało ha ha:P na następny dzien oddała tą kase oczywiscie nie cała jak to powiedziała kupiłam sobie tylko chrupki

haha ja to bym jej jeszcze mocniej przyfasoliła

Napisane przez drabineczka

Tak. Uwielbiam to. Tysiące zdjęć z tępym wyrazem twarzy i rozwartymi usteczkami

moja jedna koleżanka zawsze ma taką samą 'słit minkę' . Głowa z profilu, wzrok w dół i dziubek . Ostatnio robiła sobie przy mnie zdjęcie w lustrze z jeszcze jedną koleżanką, to z ciekawości spojrzałam jaką zrobi minę - jak myślicie jaką zrobiła?

[Mitsukki]

Napisane przez szakal165

irytuje mnie i irytuje zachowanie mojej siostry, która przychodzi do kuchni i tylko zagląda do lodówki, zamyka i wychodzi. Nie wiem dlaczego, ale drażni mnie to

Ja tak robię często. Idę do lodówki, popatrzę, popatrzę, zamknę i wracam do pokoju

[szakal165]

Napisane przez Mitsukki

Ja tak robię często. Idę do lodówki, popatrzę, popatrzę, zamknę i wracam do pokoju

irytuje mnie to, ja tak nie robię i wydaje mi się to dziwne, skoro ktoś nic nie przyrządza ani nie sprawdza np. czego mu brakuje do zakupów czy coś

[Mitsukki]

Napisane przez szakal165

irytuje mnie to, ja tak nie robię i wydaje mi się to dziwne, skoro ktoś nic nie przyrządza ani nie sprawdza np. czego mu brakuje do zakupów czy coś

Ja rozumiem, że to może dziwić, ale co w tym irytującego?
Wyjaśnienie: https://www.facebook.com/pages/Im-bo...66815943345312

[Pragni]

Napisane przez szakal165

irytuje mnie i irytuje zachowanie mojej siostry, która przychodzi do kuchni i tylko zagląda do lodówki, zamyka i wychodzi. Nie wiem dlaczego, ale drażni mnie to

ha ha ja mam tak samo;P otwieram lodówkę i patrze co by tu zjeść mimo, że jest wypchana po brzegi to na nic się nie decyduję zamykam, a po chwili: to może ser? albo zapominam co w niej było i znów()
tak samo mam z zegarkiem spojrzę a po chwili znów nie wiem która
wiec dobrze, że nie jestem Twoją sis bo nie wytrzymałabyś ze mną

---------- Dopisano o 21:25 ---------- Poprzedni post napisano o 21:18 ----------

Napisane przez Stace

moja jedna koleżanka zawsze ma taką samą 'słit minkę' . Głowa z profilu, wzrok w dół i dziubek . Ostatnio robiła sobie przy mnie zdjęcie w lustrze z jeszcze jedną koleżanką, to z ciekawości spojrzałam jaką zrobi minę - jak myślicie jaką zrobiła?

hmm wiesz może uważa że tak jej do twarzy ja tam nie lubie takich wyćwiczonych minek i tej monotonności co na każdym zdjeciu ta sama minka lub pozycja tylko co się zmienia to kolor włosów

[szakal165]

Napisane przez Mitsukki

Ja rozumiem, że to może dziwić, ale co w tym irytującego?
Wyjaśnienie: https://www.facebook.com/pages/Im-bo...66815943345312

irytuje mnie taka czynność 10 razy na dzien...

[Wyrak]

Napisane przez ciri15

Rozumiem, że przecena 20 zł na zamku to mało, ale żeby guzika nie wszyć? To tego już nie ogarniam. Poza tym można odpruć stare i wszyć nowe - i wszystkie będą takie same. Guziki kosztują grosze, a często też są dodawane zapasowe do ubrań. Przyszycie to pół godziny. Dla wymarzonego płaszcza warto.

Ja za to nie ogarniam, jak mozna kupowac cos jako nowa rzecz i pozniej sie bawic w doszywanie guzikow. Nie chodzi tu o kwestie ile czasu i energii to ma zajmowac, tylko robienie jaj z klientow.

Napisane przez natalkaa7522

Wiadomo. Prawda jest taka, że Polacy mają tendencję do narzekania i nie ma się tego nawet co wypierać. Nie wszyscy, ale dużo osób. Jak się o coś zapytasz, przykładowo co tam, to najpierw zacznie narzekać.

Spiesze wyjasnic, ze to, ze w zacytowanym poscie narzekasz, nie wynika z tego, ze jestes Polka, tylko ze najwidoczniej poczulas taka potrzebe

Napisane przez Kruche Ciastko

I wlasnie o takim mysleniu jakie wlasnie przedstawilas mowie..
Nie mamy sie zczego cieszyc? Z naszej historii? Tego jak w ciagu dwudziestukilku lat od transformacji poszlismy do przodu? Tego, ze dopielismy swego i jestesmy w Unii? Tego, ze caly czas sie rozwijamy?
No ale nie.. bo zaraz w odpowiedzi uslysze, ze jestesmy pijakami, zlodziejami, slugusami USA i Moskwy,a Tusk niszczy nasz kraj

Napisane przez Kruche Ciastko

I o takim jeczeniu, a raczej negatywnym nastawieniu mowie. Takim osobom jak Ty to sie nigdy nie dogodzi, chocby chuy na chuyu stawal, jak mawia moj kolega. Musi sie cudownie wstawac rano i od razu lapac dola/zdenerwowanie/stres, ze sie zyje w naszym biednym zacofanym kraju. Wspolczuje takiego myslenia

Rozumiem, ze to moze rowniez irytowac. JEdnak dla mnie gorsze jest wywlekanie przy znajomym (a nie przyjacielu) swoich brudow.

Dajcie spokoj - ile przez 20 lat osiagnelismy. Ile przez 20 lat zmarnotrawiono szans, standardy jakie panuja: infrastruktura drogowa w powijakach, kolejowa w rozsypce, z lotnicza sie dopiero cos ruszylo. Informatyzacja lezy i kwiczy; szkoly chyba sie maja nastawiac na produkcje nieukow; sluzba zdrowia i ubezpieczenia spoleczne to wielki bajzel; w ciagu kilku lat pokoju trup wsrod wysokich oficerow sciele sie gorzej niz w czasie IIWS; sadownictwo produkuje wyroki, ktore uragaja wymiarowi sprawiedliwosci.

Taki obraz jest, zanim dojdziemy do "osiagniec" typu - obecny stan finansow publicznych.

Nie wiem, jakiego szaleju kto sie opil, ale okreslanie realistycznej oceny sytuacji, jako narzekania jest niepowazne i tyle.

[Bananalama]

A ja uważam, że i tak mamy duże szczęście, bo przez nasz kraj nie przetaczają się wojny plemienne (chyba że za takie uznamy wojny PO-PiS ). Nie mamy niszczących trzęsień ziemi i tsunami. Kobiety nie muszą nosić burki. Są plusy, są. Nie jesteśmy w ogonku świata. Zawsze jest coś, z czego się można ucieszyć. W Polsce nie jest tragicznie.

[Mitsukki]

A mnie rozwala rzucanie argumentów z kompetnie innej dziedziny.
Jak ktoś powie, że Polska leży i kwiczy pod względem zarządzania państwem to trzeba zarzucić argumenty, że nie ma u nas tsunami, suszy, głodu i deszczu meteorytów.
To są czynniki, na które człowiek nie ma wpływu. Nie zmienisz tego, że jest tsunami, nie sprawisz, że spadnie deszcz w trakcie suszy. To nie są rzeczy, które wynikają z niewłaściwego kierowania państwem. Plus raczej nie trafiają się w naszym klimacie.
A co do walk plemiennych, przepraszam, mamy równać w dół?

[Bananalama]

Napisane przez Mitsukki

A mnie rozwala rzucanie argumentów z kompetnie innej dziedziny.
Jak ktoś powie, że Polska leży i kwiczy pod względem zarządzania państwem to trzeba zarzucić argumenty, że nie ma u nas tsunami, suszy, głodu i deszczu meteorytów.
To są czynniki, na które człowiek nie ma wpływu. Nie zmienisz tego, że jest tsunami, nie sprawisz, że spadnie deszcz w trakcie suszy. To nie są rzeczy, które wynikają z niewłaściwego kierowania państwem. Plus raczej nie trafiają się w naszym klimacie.
A co do walk plemiennych, przepraszam, mamy równać w dół?

Właśnie o to chodzi, że w Polsce nie jest beznadziejnie. Nie jest najlepiej, ale nie ma tragedii. Ostatecznie (wiążę się to z władzą państwową) mamy wolność wypowiedzi (czasami aż za dużo niektórzy ), wolność wyznania, wolność zrzeszania się.
Równać mamy zawsze w górę, ale nic ot tak się nie stanie. A polityków mamy takich, jakich sobie wybraliśmy i tyle.

[Mitsukki]

Ale w ten sposób możemy dojść do wniosków, że niczego więcej nam nie trzeba - a moim zdaniem w Polsce naprawdę jest beznadziejnie.
Wolność wypowiedzi i rzeczy, które wymieniłaś powinny być standardem, a nie czymś co świadczy o tym, że w danym kraju jest nieźle.

[Bananalama]

Napisane przez Mitsukki

Ale w ten sposób możemy dojść do wniosków, że niczego więcej nam nie trzeba - a moim zdaniem w Polsce naprawdę jest beznadziejnie.
Wolność wypowiedzi i rzeczy, które wymieniłaś powinny być standardem, a nie czymś co świadczy o tym, że w danym kraju jest nieźle.

Powinny być, ale w wielu krajach nie są i jeszcze długo nie będą. Rozumiem, że z Twojej perspektywy jest beznadziejnie, ale z mojej wygląda to tak, że przed nami jest jeszcze mnóstwo pracy, ale i za nami trochę już jest.
Pewien pan z AK kiedyś opowiadał mojemu tacie, jakie mamy szczęście, bo on musiał walczyć za kraj, codziennie bał się o swoje życie. Najpierw, czy nie zabiją go Niemcy, później, czy nie dopadną go Rosjanie. Cóż, starsi ludzie zwykle widzą więcej.
I to nie jest tak, że uważam, że nic nam więcej nie trzeba, bo trzeba nam dużo, bardzo dużo. Przede wszystkim dobrej, rozsądnej władzy i wiary we własną wartość i własne siły. Ale nie startujemy od zera

---------- Dopisano o 11:00 ---------- Poprzedni post napisano o 10:43 ----------

Aaa właśnie, jeszcze jedna rzecz mnie dziwi a propos Facebooka. Koleżanka odzywa się na priv i pisze : "ej, kliknij mi <<lubię to>> pod ostatnim postem, bo nikt mi nie kliknął, też Ci kliknę".

[lapida]

Napisane przez Bananalama

A ja uważam, że i tak mamy duże szczęście, bo przez nasz kraj nie przetaczają się wojny plemienne (chyba że za takie uznamy wojny PO-PiS ). Nie mamy niszczących trzęsień ziemi i tsunami. Kobiety nie muszą nosić burki. Są plusy, są. Nie jesteśmy w ogonku świata. Zawsze jest coś, z czego się można ucieszyć. W Polsce nie jest tragicznie.

Ale co ma sytuacja polityczna do tego, czy mamy trzęsienia ziemi czy tsunami?




Wg mnie Polska jest 100 lat za murzynami i dopiero porządne trzęsienie ziemi (polityczne!) będzie w stanie coś zmienić..

[pani-jesień]

Napisane przez Bananalama

A ja uważam, że i tak mamy duże szczęście, bo przez nasz kraj nie przetaczają się wojny plemienne (chyba że za takie uznamy wojny PO-PiS ). Nie mamy niszczących trzęsień ziemi i tsunami. Kobiety nie muszą nosić burki. Są plusy, są. Nie jesteśmy w ogonku świata. Zawsze jest coś, z czego się można ucieszyć. W Polsce nie jest tragicznie.

To, że gdzie indziej jest gorzej, nie znaczy, że u nas jest dobrze. Bo nie jest.
W dodatku Polska przędzie coraz gorzej a nie coraz lepiej.

[Bananalama]

Napisane przez lapida

Ale co ma sytuacja polityczna do tego, czy mamy trzęsienia ziemi czy tsunami?




Wg mnie Polska jest 100 lat za murzynami i dopiero porządne trzęsienie ziemi (polityczne!) będzie w stanie coś zmienić..

Już wyjaśniałam o co mi chodzi. A politycznie mamy tak, a nie inaczej, bo takich wybieramy ludzi.

---------- Dopisano o 12:44 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

Napisane przez pani-jesień

To, że gdzie indziej jest gorzej, nie znaczy, że u nas jest dobrze. Bo nie jest.
W dodatku Polska przędzie coraz gorzej a nie coraz lepiej.

Dostrzegam różnicę pomiędzy "nie jest tragicznie" albo "i tak mamy lepiej" od "jest dobrze i nic nie trzeba zmieniać". Do zrobienia jest mnóstwo, ale to nie znaczy, że mamy tragiczną sytuację, bo zawsze mogło być gorzej.

[Chatul]

Napisane przez Bananalama

Do zrobienia jest mnóstwo, ale to nie znaczy, że mamy tragiczną sytuację, bo zawsze mogło być gorzej.

To prawda. Moim zdaniem jest wiele rzeczy do naprawienia, ale też i wiele rzeczy jest naprawianych, działa coraz lepiej

[pani-jesień]

Napisane przez Chatul

To prawda. Moim zdaniem jest wiele rzeczy do naprawienia, ale też i wiele rzeczy jest naprawianych, działa coraz lepiej

Co na przykład?

[Chatul]

Napisane przez pani-jesień

Co na przykład?

Wiele rzeczy. Ostatnio mam coraz lepsze doświadczenia chociażby z NFZetem, komunikacją miejską w Warszawie i PKP (chociaż tutaj było kilka wpadek )
Ale rozumiem, że ktoś inny może mieć inne doświadczenia.

Nie twierdzę, że w Polsce jest wspaniale i wszystko działa jak należy. Wiele rzeczy woła o pomstę do nieba. Ale też są rzeczy, które mi się podobają i które działają prawidłowo

[Kruche Ciastko]

Napisane przez pani-jesień

Co na przykład?

Ja za to z przyjemnoscia zapytalam co na przyklad Ty zrobilas dla Polski, zeby tak cienko nie przedla?

Zadziwia mnie fakt, ze tyle osob potrafi utyskiwac na rzad, jego opieszalosc, wprowadzanie zlych ustaw, a polowa z nich nie slyszala o obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej.

Wg mnie ktos kto narzeka, a nie robi nic (i nie argumentuj, ze pracujesz i zwiekszasz PKB, bo pracujesz aby przezyc a to, ze zasilasz panstwo i placisz podatki jest tylko ubocznym obowiazkiem z tego wynikajacym) jest hipokrytą.

[pani-jesień]

Napisane przez Kruche Ciastko

Ja za to z przyjemnoscia zapytalam co na przyklad Ty zrobilas dla Polski, zeby tak cienko nie przedla?

Zadziwia mnie fakt, ze tyle osob potrafi utyskiwac na rzad, jego opieszalosc, wprowadzanie zlych ustaw, a polowa z nich nie slyszala o obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej.

Wg mnie ktos kto narzeka, a nie robi nic (i nie argumentuj, ze pracujesz i zwiekszasz PKB, bo pracujesz aby przezyc a to, ze zasilasz panstwo i placisz podatki jest tylko ubocznym obowiazkiem z tego wynikajacym) jest hipokrytą.

Planuję emigrację. Bo w ten kraj nie wierzę, niestety Kiedyś też go broniłam, ale widzę, co się dzieje i to, co widzę, mnie przeraża. Nieustannie rosnący dług publiczny, wzrastające podatki, tragiczny stan edukacji, bezrobocie, fatalna polityka prorodzinna, realne ryzyko, że emerytury na oczy nie zobaczymy, długo by wymieniać.
Jak już wyemigruję, to dasz mi przyzwolenie na stwierdzenie faktu, że w Polsce nie jest OK?

[Mitsukki]

Napisane przez pani-jesień

Planuję emigrację. Bo w ten kraj nie wierzę, niestety Kiedyś też go broniłam, ale widzę, co się dzieje i to, co widzę, mnie przeraża. Nieustannie rosnący dług publiczny, wzrastające podatki, tragiczny stan edukacji, bezrobocie, fatalna polityka prorodzinna, realne ryzyko, że emerytury na oczy nie zobaczymy, długo by wymieniać.
Jak już wyemigruję, to dasz mi przyzwolenie na stwierdzenie faktu, że w Polsce nie jest OK?

Chyba żartujesz, narzekać to Ci wolno tylko jeśli bierzesz udział w ratowaniu beznadziejnej sytuacji! Jak nie robisz nic, żeby było lepiej to nie masz prawa krytykować, co ty sobie wyobrażasz?!

Też planuję się stąd wynieść

[Mileva_]

Napisane przez Wyrak

Ja za to nie ogarniam, jak mozna kupowac cos jako nowa rzecz i pozniej sie bawic w doszywanie guzikow. Nie chodzi tu o kwestie ile czasu i energii to ma zajmowac, tylko robienie jaj z klientow.

Pół godziny zabawy i stówa mniej to tak dużo, zakładając że rezultatem jest wymarzona rzecz?

* akurat płaszcz koleżanki sprzed kilkudziesięciu postów był tym dosłownie wymarzonym - dziwi mnie, jak można zrezygnować z tego typu rzeczy dla zasady, bo komuś się wydaje że to jaja wymierzone specjalnie w jego osobę

[szakal165]

jedna sytuacja: jechałam pociągiem na dość długiej trasie, siedziałam, później miejsca się pozapełniały. Obok mnie było wolne ale nijak nie mogło się to krzesełko otworzyć. Więc miałam kilka sytuacji gdzie pytali się mnie ludzie, czy jest wolne. Męczyło mnie to trochę ale każdemu mówiłam, jak jest- że próbowałam ale nie daje się opuścić na dół tego siedzenia. Po jakimś czasie jedna pani też pytała, i tak jej odpowiedziałam. Później wsiadł jeden pan i zaczął nieco się mocować i udało mu się to siedzenie opuścić, więc miejsce się zrobiło czego owa pani nie widziała najwidoczeniej. Do czego zmierzam: po tym jak zobaczyła po jakimś czasie, że obok mnie ktoś siedzi i siedzenie jest już opuszczone, zaczęła na maksa się na mnie patrzeć jaby chciała wzbudzić we mnie wstyd i poczucie winy. A wysiadając, perfidnie podeszła do mnie z tekstem cytuję: "w gumki to możesz grać ze swoimi rówieśnikami, nie ze mną". Odebrałam to jako jej złość, że niby specjalnie ją okłamałam (tylko w jakim celu?) iż siedzenie się nie otwiera. Miałam na końcu języka, że zamiast stać jak świeca mogła spróbować to siedzenie opuścić, a nie ma teraz pretensje że ktoś inny (ten pan) to zrobił i miejsce zajął.

[Pragni]

Napisane przez szakal165

jedna sytuacja: jechałam pociągiem na dość długiej trasie, siedziałam, później miejsca się pozapełniały. Obok mnie było wolne ale nijak nie mogło się to krzesełko otworzyć. Więc miałam kilka sytuacji gdzie pytali się mnie ludzie, czy jest wolne. Męczyło mnie to trochę ale każdemu mówiłam, jak jest- że próbowałam ale nie daje się opuścić na dół tego siedzenia. Po jakimś czasie jedna pani też pytała, i tak jej odpowiedziałam. Później wsiadł jeden pan i zaczął nieco się mocować i udało mu się to siedzenie opuścić, więc miejsce się zrobiło czego owa pani nie widziała najwidoczeniej. Do czego zmierzam: po tym jak zobaczyła po jakimś czasie, że obok mnie ktoś siedzi i siedzenie jest już opuszczone, zaczęła na maksa się na mnie patrzeć jaby chciała wzbudzić we mnie wstyd i poczucie winy. A wysiadając, perfidnie podeszła do mnie z tekstem cytuję: "w gumki to możesz grać ze swoimi rówieśnikami, nie ze mną". Odebrałam to jako jej złość, że niby specjalnie ją okłamałam (tylko w jakim celu?) iż siedzenie się nie otwiera. Miałam na końcu języka, że zamiast stać jak świeca mogła spróbować to siedzenie opuścić, a nie ma teraz pretensje że ktoś inny (ten pan) to zrobił i miejsce zajął.

no to ostro są takie babki które mimo wszystko nie popuszcza i zawsze zrobią tak, że poźniej bijesz sie ze swoimi myślami (tez kilka razy byłam w podobnej sytuacji) ale do cholery nie Twoja wina ten facet miał siły wiec udało mu się...powinna mieć tylko pretensje do siebie albo jak już niewidziała całej sytuacji to niech chociaż trzyma jezor za zebami

[Chatul]

Ja miałam dzisiaj wesoło w autobusie.
Stałam sobie w miejscu na wózek. Nikogo z wózkiem nie było, więc i problemu nie było. Ale na jednym przystanku weszła kobieta z wózkiem. Chciałam się przesunąć, ale nie miałam jak, bo mnie wózkiem zablokowała. Zamiast się wycofać trochę (miała miejsce), to jeszcze we mnie tym wózkiem wjechała. Miała farta, że delikatnie, bo wózek wyglądał na mniej trwały niż ja i moje glany Jeszcze by go sobie zepsuła
Ostatecznie jakoś się tam przesunęłam (zahaczając o wózek, bo latać niestety, nie umiem). Niesmak pozostał.

Na tym samym przystanku, co pani z wózkiem, wsiadł też brudny nieogolony pan z ogromnym workiem. Jak mniemam, pan był bezdomny. Podejrzewam też, że siłą rzeczy za bilet nie zapłacił... Ale w autobusie nic mu nie pasowało. I jeszcze z tym ogromnym workiem ustawił się obok drzwi (miejsce dalej było). Na każdym przystanku ludzie mieli problem z wyjściem, bo ów pan zastawiał połowę drzwi i ani myślał o przepuszczeniu innych.
Na tym jednak nie skończyło się. Pan zaczął na głos do jakiejś kobiety obgadywać parkę, która stała w autobusie. Para zachowywała się jak najbardziej przyzwoicie, dziewczyna i chłopak trzymali się za ręce, raz tylko się cmoknęli. Pana z workiem bardzo to oburzyło i zaczął rzucać tekstami, że „trzeba się szanować za młodu”. Potem coś jeszcze mówił o tym, że „pocalunki to po ślubie”.
Akurat na przystanku, na którym wysiadałam drzwi się zablokowały, a potem uderzyły jegomościa z workiem, który się dość niefortunnie ustawił. Wtedy przestał już na parkę marudzić.

Dziwi mnie zachowanie pani z wózkiem i pan z workiem

[Izulkowa]

Mnie ostatnio rozwalili ludzie w busie. Normalnie raczej nie jeżdżę komunikacją miejską, a jeśli już to na krótkich trasach, ale ostatnio mi się zdarzyło jechać busem przez godzinę (z miasta do rodzinnej wsi). W życiu bym nie przypuszczała, że ludzie czytający w busach mogą być czymś dziwnym. Dla mnie to było coś normalne, naturalne, że jak się wygodnie wcisnęłam na siedzenie (co nie było łatwe z walizką, torbą z laptopem i zwykła torbą no ale :P) to wyciągnęłam książkę (akurat nawet pamiętam że to był mocno zmasakrowany egzemplarz "Zielonej Mili" Kinga) i zaczęłam czytać. Czy to naprawdę takie niezwykłe? W każdym razie ludzie dziwnie się na mnie patrzyli jak wyciągałam tą książkę, co chwile ktoś wędrował spojrzeniem by podchwycić okładkę. Dobra, wśród młodzieży ze słuchawkami na uszach, czy piszącymi smsy byłam jedyną osobą czytającą, ale to głównie starsi ludzie dookoła mi się przyglądali. Powiem wam że byłam w szoku, nie wiem czy to ludzie na wsi tacy są czy chodziło im o coś innego, ale byłam w szoku! :P

[201604181004]

Uhhh dziwi mnie pogląd że... jak coś jest, to trzeba to zjeść. Przyjechałam na weekend do rodziców i pierwsze co, to kłótnia. Mama się naoglądała Magdy Gessler i do sosu pomidorowego dodała wszystkiego co jej wpadło w rękę, łącznie z musztardą i chili. Wykręciło mnie na drugą stronę po spróbowaniu, to pretensja, że nie jem. Powiedziałam że mi nie smakuje. Drugi dzień, to samo na obiad, podziękowałam, to awantura a bo ty się to nauczysz jeść co ci dają jak... no i urwali bo w sumie już długo się utrzymuję sama kompletnie tego nie rozumiem. Jak coś mi nie smakuje to tego nie jem, wolę być głodna, a jak zgłodnieję to zjem coś innego, a jak nie mam co to suchy chleb z margaryną a to i tak będzie smaczniejsze od czegoś po czym miałabym się pochorować.

[Chatul]

Napisane przez Izulkowa

Mnie ostatnio rozwalili ludzie w busie. Normalnie raczej nie jeżdżę komunikacją miejską, a jeśli już to na krótkich trasach, ale ostatnio mi się zdarzyło jechać busem przez godzinę (z miasta do rodzinnej wsi). W życiu bym nie przypuszczała, że ludzie czytający w busach mogą być czymś dziwnym. Dla mnie to było coś normalne, naturalne, że jak się wygodnie wcisnęłam na siedzenie (co nie było łatwe z walizką, torbą z laptopem i zwykła torbą no ale :P) to wyciągnęłam książkę (akurat nawet pamiętam że to był mocno zmasakrowany egzemplarz "Zielonej Mili" Kinga) i zaczęłam czytać. Czy to naprawdę takie niezwykłe? W każdym razie ludzie dziwnie się na mnie patrzyli jak wyciągałam tą książkę, co chwile ktoś wędrował spojrzeniem by podchwycić okładkę. Dobra, wśród młodzieży ze słuchawkami na uszach, czy piszącymi smsy byłam jedyną osobą czytającą, ale to głównie starsi ludzie dookoła mi się przyglądali. Powiem wam że byłam w szoku, nie wiem czy to ludzie na wsi tacy są czy chodziło im o coś innego, ale byłam w szoku! :P

Może po prostu patrzyli, bo chcieli zobaczyć co czytasz? Albo sami próbowali podczytywać przez ramię?

---------- Dopisano o 17:45 ---------- Poprzedni post napisano o 17:41 ----------

Napisane przez drabineczka

Uhhh dziwi mnie pogląd że... jak coś jest, to trzeba to zjeść. Przyjechałam na weekend do rodziców i pierwsze co, to kłótnia. Mama się naoglądała Magdy Gessler i do sosu pomidorowego dodała wszystkiego co jej wpadło w rękę, łącznie z musztardą i chili. Wykręciło mnie na drugą stronę po spróbowaniu, to pretensja, że nie jem. Powiedziałam że mi nie smakuje. Drugi dzień, to samo na obiad, podziękowałam, to awantura a bo ty się to nauczysz jeść co ci dają jak... no i urwali bo w sumie już długo się utrzymuję sama kompletnie tego nie rozumiem. Jak coś mi nie smakuje to tego nie jem, wolę być głodna, a jak zgłodnieję to zjem coś innego, a jak nie mam co to suchy chleb z margaryną a to i tak będzie smaczniejsze od czegoś po czym miałabym się pochorować.

Zgadam się (choć chleb z margaryną mnie nie przekonuje ).
Mnie dziwi, że tyle osób z dalszej rodziny wymusza na mnie podczas odwiedzin bardzo regularne posiłki. Dla mnie to bez sensu, bo po co mam jeść, skoro nie jestem głodna? Jak zgłodnieję, to zjem.
Rozumiem jeszcze obiad, bo wtedy wszyscy jedzą razem, ale np. śniadanie, które każdy je sam? Dlaczego mam je jeść o 8:00, a nie o 10:00?

[201604181004]

To taki drastyczny przykład tylko

[szakal165]

Napisane przez Pragni

no to ostro są takie babki które mimo wszystko nie popuszcza i zawsze zrobią tak, że poźniej bijesz sie ze swoimi myślami (tez kilka razy byłam w podobnej sytuacji) ale do cholery nie Twoja wina ten facet miał siły wiec udało mu się...powinna mieć tylko pretensje do siebie albo jak już niewidziała całej sytuacji to niech chociaż trzyma jezor za zebami

mnie takie zachowanie zszokowało, odebrałam to jakby to była moja wina