Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[Izulkowa]

Napisane przez ciri15

Mało która fryzjerka wie o olejowaniu. Prędzej polecą Ci jakąś odżywkę naładowaną silikonami.

Niestety to prawda Ale nie wiem... ja jakbym była fryzjerką i już zarabiała na tym na życie to chyba chciałabym się rozwijać, czytać jak najwięcej o pielęgnacji włosów, żeby coś doradzić klientce czy coś.

Moją mamę fajnie ścięła, ale najwidoczniej kręcone włosy przerastają fryzjerkę - co akurat nie jest dziwne, bo z reguły mało który fryzjer potrafi coś zrobić z kręciołkami Co jest strasznie rozwalające, bo skoro już się jest tym fryzjerem, skończyło jakąś tam szkołę fryzjerską to chyba coś wypadałoby wiedzieć, tak mi się przynajmniej wydaje.

Napisane przez ciri15

Jest to małe miasto i jak na takie ma sporo klientek. Raczej wszyscy ją cenią. U nas nikt by nie zapłacił 60 zł za obcięcie

U mnie to samo. Maluteńka miejscowość, ale wszyscy się u niej obcinają - i raczej wychodzą zadowoleni i polecają! Chociaż wątpię czy by chodzili jakby nagle zażyczyła sobie 60 zł!

[Suvia]

Napisane przez Izulkowa

Nie mówiąc już o rozmowie o olejowaniu włosów, które uznała za absurdalny pomysł. No błagam, może trochę wiedzy by się tej kobiecie przydało. Te wszystkie fryzjerki od siedmiu boleści powinny trochę poczytać na wizażu o pielęgnacji włosów, zanim biorą się za zajmowanie czyimiś włosami, bo tu istna skarbnica wiedzy jest.

Tylko że wiedza to jedno a biznes to drugie. Bo wspomniesz o hennowaniu (które jest świetne dla włosów) i dowiesz się, że henna obkleja wlosy, powoduje raka i porost włosów między palcami. A przeciez można zafarbować włosy "świetną farbą", którą przypadkiem pani fryzjerka ma w swoim salonie, prawda? I zapłacić i za farbę i za robociznę.

Po cholerę olejować włosy, skoro można kupić super-hiper-czadową odzywkę z kilogramem świństw, które może powodują, że włos się będzie świecił, ale czy go wzmocni? No way. No i nie mówiąc o tym, że najlepsze odzywki to też te, które są przypadkowo w salonie i które (a to już absolutnie przypadkowo) - można od ręki tam kupić

[Mitsukki]

O tak, moja fryzjerka jest mistrzynią wciskania wszelakich magicznych odżywek i szamponów I mówi to tak przekonująco, że człowiek momentalnie czuje, że musi to kupić
Ale nie daję się, jestem twarda

Ostatnio ścinała mnie tam praktykantka jakaś, miła dziewczyna, ale zaczęła klepać i o pielęgnacji bez silikonów (dupa, jednym służy, innym nie, moje włosy lubią silikony) a potem zaczęła oczywiście gadkę, że drogeryjne tanie kosmetyki nic nie pomogą, nie to co te, które tu mają akurat

[Chatul]

Napisane przez Mitsukki

Po co mieć długie włosy skoro są 24/7 związane? Skoro i tak ładnie to nie wygląda (a chodzi mi o osoby, które naprawdę nic z tymi włosami nie robią, przez cały czas związane w kilku miejscach a włosy do tyłka), bo co z tego, ze włosy zdrowe i ładne, skoro tego nie widać.

Kwestia gustu. Moim zdaniem ładnie związane włosy też dobrze wyglądają A warkocze to już w ogóle uwielbiam
Poza tym, są osoby, które ładniej wyglądają w związanych włosach, po prostu.

Jeśli ma się je związane, bo przeszkadzają to obciąć, co za problem No nie ogarniam tego

Krótsze też mogą przeszkadzać (a takie też trudno związać). A bardzo krótkie nie każdemu pasują.

[Mitsukki]

Chyba się nie zrozumiałyśmy
Przecież nie powiedziałam, żeby zgolić na łyso, albo bardzo krótko
Plus napisałam też, że mam koleżankę, która cudownie wykorzystuje właśnie te swoje długie włosy, ma często je związane, ale a to zrobi sobie taki warkocz, a to inny, a to koronę
O czym innym pisałam.

[201604181004]

Noooo swoją drogą o fryzjerkach które no... No to w ogóle na osobny temat, ile to ja bzdur się nasłuchałam, gdyby nie wizaż pewnie bym kupowała od niej szampony i odżywki matrixa czy czegoś innego, nie dość że pięć razy drożej to w ogóle kiepskie.
Bo ja tłumaczę że ja np nie wiem, używam henna treatment wax, też olejowanie, to gdzie pani skąd pani, jak to pani, po co pani, ja tutaj mam takie fajne maski pani patrzy, a to musi pani użyć i w ogóle.
Nie, ja nic nie muszę. W ogóle widzę że wszystkie mamy IDENTYCZNE spostrzeżenia. Jeśli jest tu jakaś fryzjerka z dużego miasta, to to jest świetny pomysł na biznes: eko fryzjer, gdzie są zabiegi dla włosów z prawdziwego zdarzenia, naturalne farby, henna i te inne rzeczy. Naturalne składniki (nie mówię o takich domowych maseczkach z jajek) też to najtańszych nie należą. A może to być kopalnia wiedzy.
No tak ale wracając do tego co chcę powiedzieć - farbowanie. Wiecie co kiedyś miałam blond włosy i chodziłam do fryzjera bo mi fryzjerka wmówiła że w domu mi blond nie wyjdzie za Chiny ludowe bo to rozjaśnia i w ogóle ja to tylko skopię. Uwierzyłam jej. Potem z powodu kwestii ekonomicznych przefarbowałam się na ciemno i sama farbowałam na ciemno bo taniej (bo myślałam że na blond się nie da w domu ) a potem... Zeszłam do blondu. Częściowo sama częściowo przy pomocy nowej fryzjerki. Zeszłam do fajnego jasnego zimnego blondu i teraz cały czas farbuję SAMA. I nie są takie zniszczone to po pierwsze, po drugie dzięki wizażowi wiem jakie farby na jakich odrostach się sprawdzają i wychodzi mi piękny beżowy blond a nie jakieś wieśniackie jaja co się zdarzyło nieraz u fryzjerki.
Więc generalnie jestem szczęśliwa a do fryzjera chodzę tylko na podcięcie

---------- Dopisano o 16:00 ---------- Poprzedni post napisano o 15:57 ----------

Jest to małe miasto i jak na takie ma sporo klientek. Raczej wszyscy ją cenią. U nas nikt by nie zapłacił 60 zł za obcięcie

słuchaj, ja płacę 25 zł bo co prawda to duże miasto, ale ten, kiedyś myślałam że umrę ze śmiechu. Byłam kiedyś na wakacjach u ciotki, też duże miasto, było tam takie coś w stylu domu handlowego, no po prostu Auchan Kaufland czy inny market plus mały pasaż handlowy. No to wiedziałam że tam jest fryzjer, a że mialam potrzebę to poszłam...
Słuchajcie cięcie damskie bez mycia i stylizacji 80 zł
Nie wiem czy się utrzymali ale z takimi cenami za średniej jakości fryzjera (zwykły, nawet kosmetyków nie miał super profesjonalnych czy jakiejś kadry z super przygotowaniem bo byłam i specjalnie żadnych ani dyplomów ani papierów że kurs jakiś coś... no nic po prostu )

[Lady in Blue]

Napisane przez drabineczka

Boże wiem że nie cena czyni fryzjera ale jak się idzie płaci 15 zł to wybaczcie ale jest ogromne prawdopodobieństwo że ścięcie tyłka nie urwie. Wiedziałam że podniesie się ryk dziewczonek które będą chciały udowodnić że co to nie ich fryzjerki za półdarmo super, też płacę 20 zł, ale jak się idzie z kręconymi włosami w ciemno i płaci się grosze to trzeba być co najmniej naiwnym żeby oczekiwać cudu.

Boże, dziewczynko po co się tak rzucasz?

[201604181004]

Już dawno przeszliśmy do innego tematu, nadążaj

[Candy_lips]

Hmm, faktycznie 15 zł za fryzjera to tanio. Teraz chociaż będziesz wiedzieć kogo unikać.
Ja tam nie znam się na żadnym olejowaniu itp.. choć fakt faktem może nie było mi potrzebne, bo nie mam zniszczonych włosów, myślę, że są fajne, gęste itp. ja u fryzjera zazwyczaj płacę 25-30 zł (o ile mnie pamięc nie myli) , myje mi włosy, obcina, cieniuje i efekt jest fajny, raczej zawsze jestem zadowolona.

[ciri15]

Napisane przez drabineczka

Nie, ja nic nie muszę. W ogóle widzę że wszystkie mamy IDENTYCZNE spostrzeżenia. Jeśli jest tu jakaś fryzjerka z dużego miasta, to to jest świetny pomysł na biznes: eko fryzjer, gdzie są zabiegi dla włosów z prawdziwego zdarzenia, naturalne farby, henna i te inne rzeczy. Naturalne składniki (nie mówię o takich domowych maseczkach z jajek) też to najtańszych nie należą. A może to być kopalnia wiedzy.

Masz rację... Sporo wizażanek byłoby zainteresowanych
Z blondem mam podobne doświadczenia.

[Chatul]

Co do fryzjerów — sama mam z nimi bardzo małe doświadczenie (byłam u fryzjera trzy razy, jako mała dziewczynka, dwa razy na czesaniu, a raz na zrobieniu grzywki), ale jak czytam to, co tutaj dziewczyny piszą, to mi włosy dęba stają.
Na szczęście sama umiem o swoje włosy zadbać, sama swoje ścinam, więc problemu nie mam.
Dziwi mnie, że są ludzie, którzy na informację, że sama ścinam sobie włosy, mówią, że ale jak to tak, przecież powinnam iść z tym do fryzjera

Napisane przez Mitsukki

Chyba się nie zrozumiałyśmy
Przecież nie powiedziałam, żeby zgolić na łyso, albo bardzo krótko
Plus napisałam też, że mam koleżankę, która cudownie wykorzystuje właśnie te swoje długie włosy, ma często je związane, ale a to zrobi sobie taki warkocz, a to inny, a to koronę
O czym innym pisałam.

To widocznie się nie zrozumiałyśmy

[WhiteCherry]

Napisane przez ciri15

Masz rację... Sporo wizażanek byłoby zainteresowanych
Z blondem mam podobne doświadczenia.

ładny blond to chyba najtrudniejszy kolor do uzyskania w 80% przypadków mijanych na ulicy - nie podoba mi się

[matyldaaaa]

Napisane przez Chatul

Kwestia gustu. Moim zdaniem ładnie związane włosy też dobrze wyglądają A warkocze to już w ogóle uwielbiam
Poza tym, są osoby, które ładniej wyglądają w związanych włosach, po prostu.
Krótsze też mogą przeszkadzać (a takie też trudno związać). A bardzo krótkie nie każdemu pasują.

Ja mam włosy prawie do pasa i zawsze mam związane bo tak mi wygodniej, a poza tym ja i tż uważamy, że lepiej w związanych wyglądam.
Nie rozumiem po co miałabym je skracać skoro i tak są ładne, nawet jakbym skróciła to też bym je wiązała, a jakbym obcięła tak, że by już ich związać nie szło to by mi przeszkadzały chyba, że znowu bym obcięła się na krótko ale wtedy wyglądałabym jak debil
I nie wiem co to kogo obchodzi jaką ja mam długość włosów, a już komentarze typu `dlaczego nie chodzisz w rozpuszczonych, przecież masz takie ładne włosy` są dobijające

[Sondrina]

Dzisiaj o dwóch rzeczach, które mnie dziwią. Ostatnio miałam urodziny, a znajomi zrobili mi fajną niespodziankę, więc wracałam radosna do domu. Na ulicy wpadłam na dziewczynkę, która zapytała mnie: " z czego tak się cieszę", to powiedziałam, że po prostu, a ona, że " nie wypada tak się cieszyć". Czyżby naszą kolejną cechą narodową był pesymizm?

Druga sytuacja, z dzisiaj. Jakieś 2 tygodnie temu kupowałam sobie stanik, w takim salonie, gdzie jest i 60 E itp. Wzięłam czarny, jestem z niego bardzo zadowolona, ale ostatnio kupiłam sobie czerwoną sukienkę i chciałam dobrać coś pod kolor, bo w tej sukience mam zamiar iść na urodziny kolegi. Poszłam do tego samego salonu i biorę ten stanik, który chciałam, ten sam rozmiar co ostatnio, ten sam model, tylko inny kolor. Na to babka, że muszę zmierzyć. Myślę sobie okej. Ale kolejka była nieziemska, postałabym tam co najmniej 2 godziny, a za pół miałam się widzieć z naszą ekipą, żeby dobrać prezent. Ponieważ byłam na 100% przekonana, ze stanik będzie dobry, to poprosiłam, żeby go skasować. Na to babka niemal się na mnie wydarła i nie chciała mi go wydać. Musiałam się niemal o niego szarpać. I tutaj wychodzi kwestia, której osobiście nie znoszę. Choćbym chciała kupić i założyć worek kartofli, to moja sprawa, dopóki płacę i się nie awanturuję w sklepie. Coraz bardziej mnie wkurza, gdy sprzedawca wie lepiej, co powinnam kupić albo co zrobić przed/po zakupem. W ogóle nie pierwszy raz spotykam się z czymś takim. Pominę fakt, że gdy poprosiłam o czerwony stanik z tej i tej firmy, to pani wyleciała mi z szarym, połyskującym stanikiem z innej firmy, który koniecznie muszę przymierzyć. Ten sklep lubię za dobrą jakościowo bieliznę, ale obsługa mnie irytuje. Bardzo ciężko jest uzmysłowić paniom, że chcę zmierzyć staniki w odosobnieniu i nie potrzebuję pomocy, bo sama wiem, co jest dla mnie dobre. Od paru lat kupuję dobrze dobrane staniki i wiem, jak powinny leżeć i nie potrzebuję mieć odsłanianej przymierzalni przez wlatującą znienacka panią bra-fitterkę, gdy dookoła pełno ludzi, w tym obcych mężczyzn. Tym bardziej, że na dyskrecję nie ma co liczyć, bo pani drze się na cały sklep, że do lewej piersi potrzebna jest wkładka, bo jest za mała (sytuacja z dzisiaj). Gdyby nie dobra jakość, duży wybór krojów, fasonów, kolorów i niskie ceny, to dawno bym już tam nie chodziła.

[a298662d510bb0f537bc3b0c2466fe273199e5e8_64a898f2369c4]

Napisane przez Sondrina

Druga sytuacja, z dzisiaj. Jakieś 2 tygodnie temu kupowałam sobie stanik, w takim salonie, gdzie jest i 60 E itp. Wzięłam czarny, jestem z niego bardzo zadowolona, ale ostatnio kupiłam sobie czerwoną sukienkę i chciałam dobrać coś pod kolor, bo w tej sukience mam zamiar iść na urodziny kolegi. Poszłam do tego samego salonu i biorę ten stanik, który chciałam, ten sam rozmiar co ostatnio, ten sam model, tylko inny kolor. Na to babka, że muszę zmierzyć. Myślę sobie okej. Ale kolejka była nieziemska, postałabym tam co najmniej 2 godziny, a za pół miałam się widzieć z naszą ekipą, żeby dobrać prezent. Ponieważ byłam na 100% przekonana, ze stanik będzie dobry, to poprosiłam, żeby go skasować. Na to babka niemal się na mnie wydarła i nie chciała mi go wydać. Musiałam się niemal o niego szarpać. I tutaj wychodzi kwestia, której osobiście nie znoszę. Choćbym chciała kupić i założyć worek kartofli, to moja sprawa, dopóki płacę i się nie awanturuję w sklepie.

Masz oczywiście rację, ale to nie zawsze musi być wina sprzedawczyń, często są tak szkolone.
Pracowałam parę lat temu w sklepie z dżinsami z wyższej półki (jedna para ponad 1000 zł). Przyszła kobieta w rozmiarze XXXL i wzięła z półki spodnie S. Na moją delikatną uwagę, że może chciałaby zmierzyć przed zakupem, wydarła się na mnie wniebogłosy i kupiła.
A po tygodniu przyszła z rozerwanymi spodniami i narzekała na obsługę, czyli mnie. I kto dostał opieprz od szefa? Oczywiście ja

[mm444]

Treść usunięta

[invisible_01]

Napisane przez Sondrina

Druga sytuacja, z dzisiaj. Jakieś 2 tygodnie temu kupowałam sobie stanik, w takim salonie, gdzie jest i 60 E itp. Wzięłam czarny, jestem z niego bardzo zadowolona, ale ostatnio kupiłam sobie czerwoną sukienkę i chciałam dobrać coś pod kolor, bo w tej sukience mam zamiar iść na urodziny kolegi. Poszłam do tego samego salonu i biorę ten stanik, który chciałam, ten sam rozmiar co ostatnio, ten sam model, tylko inny kolor. Na to babka, że muszę zmierzyć. Myślę sobie okej. Ale kolejka była nieziemska, postałabym tam co najmniej 2 godziny, a za pół miałam się widzieć z naszą ekipą, żeby dobrać prezent. Ponieważ byłam na 100% przekonana, ze stanik będzie dobry, to poprosiłam, żeby go skasować. Na to babka niemal się na mnie wydarła i nie chciała mi go wydać. Musiałam się niemal o niego szarpać. I tutaj wychodzi kwestia, której osobiście nie znoszę. Choćbym chciała kupić i założyć worek kartofli, to moja sprawa, dopóki płacę i się nie awanturuję w sklepie. Coraz bardziej mnie wkurza, gdy sprzedawca wie lepiej, co powinnam kupić albo co zrobić przed/po zakupem. W ogóle nie pierwszy raz spotykam się z czymś takim. Pominę fakt, że gdy poprosiłam o czerwony stanik z tej i tej firmy, to pani wyleciała mi z szarym, połyskującym stanikiem z innej firmy, który koniecznie muszę przymierzyć. Ten sklep lubię za dobrą jakościowo bieliznę, ale obsługa mnie irytuje. Bardzo ciężko jest uzmysłowić paniom, że chcę zmierzyć staniki w odosobnieniu i nie potrzebuję pomocy, bo sama wiem, co jest dla mnie dobre. Od paru lat kupuję dobrze dobrane staniki i wiem, jak powinny leżeć i nie potrzebuję mieć odsłanianej przymierzalni przez wlatującą znienacka panią bra-fitterkę, gdy dookoła pełno ludzi, w tym obcych mężczyzn. Tym bardziej, że na dyskrecję nie ma co liczyć, bo pani drze się na cały sklep, że do lewej piersi potrzebna jest wkładka, bo jest za mała (sytuacja z dzisiaj). Gdyby nie dobra jakość, duży wybór krojów, fasonów, kolorów i niskie ceny, to dawno bym już tam nie chodziła.

Współczuję... Masakra. Ja ostatnio byłam w naprawdę świetnym sklepie z bielizną. Pani dyskretnie pytała, czy pomóc w dobieraniu (ja się nie znam aż tak bardzo, te uświadomione rozmiary jeszcze mnie przerastają ), absolutnie nie odsłaniała na pół sklepu, przymierzalnia była na tyle duża, że mogła wejść i coś mi doradzić w środku. Na dodatek pytała, jakie fasony mnie interesują, nie wciskała mi żadnych na siłę.

Ale byłam kiedyś w takim, gdzie na Dzień Kobiet zrobiono promocję. Kobiet było dużo, wiadomo, ale akcja była niby pod tytułem, żeby wreszcie zacząć nosić dobrze dobrany stanik. Więc chyba wiadomo, że w większości przyjdą babki, które dotąd cisnęły nieśmiertelne 70B i trzeba po pierwsze poświęcić im czas, a po drugie pomóc w doborze i liczyć się z tym, że on trochę zajmie, no i trzeba nauczyć, jak ten stanik w ogóle nosić. Ja właśnie byłam jedną z takich osób razem z siostrą. Wyczekałam się trochę w kolejce, pań na sklepie było 3 (na jakieś 6 przymierzalni, co mnie zdziwiło), zaczepiłam jedną na sklepie, żeby pomogła w tym, które rozmiary mam wziąć do przymierzalni (podając wymiary), szybko coś rzuciła, ja wzięłam. Panie latały między przymierzalniami z prędkością światła, donosząc na szybko kolejne modele i nie pamiętając, która pani którego potrzebowała. Nie doradzały w ogóle, jeśli chodzi o noszenie stanika, rzucały jakiś model, a co jakiś czas krzyczały: "Moje kochane panie, spieszymy się, bo kolejka!" Dla mnie masakra. Ja rozumiem, że była kolejka, ale ja więcej tam nie wróciłam - właśnie ze względu na poziom obsługi. Skoro się organizuje taką akcję, to się daje na zmianę tyle pań, żeby każda klientka (w przymierzalni przynajmniej) poczuła się "dopieszczona", żeby jej ktoś doradził. A ja czułam, że tylko zajmuję miejsce i że najlepiej, jakbym bez mierzenia coś kupiła.

[FelekBezSzelek]

Napisane przez Sondrina

Dzisiaj o dwóch rzeczach, które mnie dziwią. Ostatnio miałam urodziny, a znajomi zrobili mi fajną niespodziankę, więc wracałam radosna do domu. Na ulicy wpadłam na dziewczynkę, która zapytała mnie: " z czego tak się cieszę", to powiedziałam, że po prostu, a ona, że " nie wypada tak się cieszyć". Czyżby naszą kolejną cechą narodową był pesymizm?

Tak jest, wystarczy się uśmiechnąć i ludzie się patrzą jak na kretynkę Ostatnio szłam sama, przypomniałam sobie coś i się uśmiechnęłam. Z naprzeciwka szła dziewczyna, która popatrzyła się na mnie i też mocno się uśmiechnęła, ja ją zobaczyłam i mój uśmiech jeszcze się powiększył Ale to chyba jednorazowa sytuacja Potem się tylko zastanawiałam czy to do mnie się śmiała, czy do kogoś kto szedł za mną

[invisible_01]

Ja raz siedziałam w tramwaju i uśmiechnęła się do mnie obca dziewczyna, było to przemiłe Żałuję, że najczęściej w takiej sytuacji zostaniemy odebrani dziwnie, bo ludzie naprawdę powinni się uśmiechać do siebie.

[Wyrak]

Napisane przez Sondrina

Dzisiaj o dwóch rzeczach, które mnie dziwią. Ostatnio miałam urodziny, a znajomi zrobili mi fajną niespodziankę, więc wracałam radosna do domu. Na ulicy wpadłam na dziewczynkę, która zapytała mnie: " z czego tak się cieszę", to powiedziałam, że po prostu, a ona, że " nie wypada tak się cieszyć". Czyżby naszą kolejną cechą narodową był pesymizm?

Mnie dziwi z kolei dorabianie "cech narodowych". Ktos sie jakos zachowuje, to nie jest kwestia danej osoby, tylko "cecha narodowa"

Podobnie, dziwi mnie porownywanie do innych panstw, gdzie sa kompletnie odmienne uwarunkowania ekonomiczne. W koncu byt ksztaltuje swiadomosc

[201604181004]

Co do pracowników sklepu to tak jak zawsze denerwowali mnie nadgorliwi tak ci olewający... Masakra, wczoraj byłam w empiku i idę do babki mówię przepraszam nie mogę znaleźć tego i tego czy może pani jakoś sprawdzić czy jest na stanie
-NIE MA TO NIE MA!
-za bardzo pani nie pomogła :|

Potem kupowałam coś innego w kasie, to jeszcze jej się czytnik zaciął... I rzucała nim krzycząc NO CO JEST!

:|

[pani-jesień]

Napisane przez Sondrina

Druga sytuacja, z dzisiaj. Jakieś 2 tygodnie temu kupowałam sobie stanik, w takim salonie, gdzie jest i 60 E itp. Wzięłam czarny, jestem z niego bardzo zadowolona, ale ostatnio kupiłam sobie czerwoną sukienkę i chciałam dobrać coś pod kolor, bo w tej sukience mam zamiar iść na urodziny kolegi. Poszłam do tego samego salonu i biorę ten stanik, który chciałam, ten sam rozmiar co ostatnio, ten sam model, tylko inny kolor. Na to babka, że muszę zmierzyć. Myślę sobie okej. Ale kolejka była nieziemska, postałabym tam co najmniej 2 godziny, a za pół miałam się widzieć z naszą ekipą, żeby dobrać prezent. Ponieważ byłam na 100% przekonana, ze stanik będzie dobry, to poprosiłam, żeby go skasować. Na to babka niemal się na mnie wydarła i nie chciała mi go wydać. Musiałam się niemal o niego szarpać. I tutaj wychodzi kwestia, której osobiście nie znoszę. Choćbym chciała kupić i założyć worek kartofli, to moja sprawa, dopóki płacę i się nie awanturuję w sklepie. Coraz bardziej mnie wkurza, gdy sprzedawca wie lepiej, co powinnam kupić albo co zrobić przed/po zakupem. W ogóle nie pierwszy raz spotykam się z czymś takim. Pominę fakt, że gdy poprosiłam o czerwony stanik z tej i tej firmy, to pani wyleciała mi z szarym, połyskującym stanikiem z innej firmy, który koniecznie muszę przymierzyć. Ten sklep lubię za dobrą jakościowo bieliznę, ale obsługa mnie irytuje. Bardzo ciężko jest uzmysłowić paniom, że chcę zmierzyć staniki w odosobnieniu i nie potrzebuję pomocy, bo sama wiem, co jest dla mnie dobre. Od paru lat kupuję dobrze dobrane staniki i wiem, jak powinny leżeć i nie potrzebuję mieć odsłanianej przymierzalni przez wlatującą znienacka panią bra-fitterkę, gdy dookoła pełno ludzi, w tym obcych mężczyzn. Tym bardziej, że na dyskrecję nie ma co liczyć, bo pani drze się na cały sklep, że do lewej piersi potrzebna jest wkładka, bo jest za mała (sytuacja z dzisiaj). Gdyby nie dobra jakość, duży wybór krojów, fasonów, kolorów i niskie ceny, to dawno bym już tam nie chodziła.

Jak ja kupowałam bieliznę do ślubu, usłyszałam od pani brafiterki, że jestem tak chuda, że nie wie, jaki biustonosz może mi polecić, żeby fiszbiny nie przebiły mnie na wylot
Poza tym bardziej niż mną zainteresowana była plotkowaniem z jakąś koleżaneczką
Oczywiście nic u niej nie kupiłam

[201604181004]

To już nie raz w esotiqu gdzie rzekomo jest to uświadomiony sklep, bo przecież mają rozmiary nawet 65g, jeszcze nigdy mi nikt nie pomógł, dziewczyny zajęte są jedzeniem gorącym kubków, pisaniem smsów albo rozmową ze samą sobą jeśli są dwie na sklepie. Spróbuj czymkolwiek zakłócić ich święty spokój otrzymasz klasyczne NIE WISI TO NIE MA, , co śmieszne jak szukałam pracy a oni szukali pracownika, to też tam aplikowałam z zaznaczeniem że orientuję się w temacie, no ale wiadomo żyjemy w Polsce
Ja tam nie potrzebuję specjalnie ich pomocy ale współczuje kobietom które potrzebują

[Wyrak]

Ach, to podejscie do klienta

[katepew]

Napisane przez Sondrina

Dzisiaj o dwóch rzeczach, które mnie dziwią. Ostatnio miałam urodziny, a znajomi zrobili mi fajną niespodziankę, więc wracałam radosna do domu. Na ulicy wpadłam na dziewczynkę, która zapytała mnie: " z czego tak się cieszę", to powiedziałam, że po prostu, a ona, że " nie wypada tak się cieszyć". Czyżby naszą kolejną cechą narodową był pesymizm?

A to zależy od charakteru danej osoby, ale mówienie o cechach narodowych to trochę nad wyrost użyte Trochę się najeździłam po kraju i z obserwacji widzę że ludzie nie są tacy źli, porozmawiają i pomogą I takie uogólnianie jest krzywdzące
Trochę mnie właśnie dziwi, że Polacy jak wrócą z zagranicy to achy i ochy jacy to ludzie tam są świetni a my to taki zawistny i złośliwy naród. Wszędzie są ludzie i ludziska. Rozumiem bo musimy być świadomi swoich wad ale takie za przeproszeniem sranie do własnego gniazda to jednak jest mało kulturalne

Napisane przez invisible_01

Ja raz siedziałam w tramwaju i uśmiechnęła się do mnie obca dziewczyna, było to przemiłe Żałuję, że najczęściej w takiej sytuacji zostaniemy odebrani dziwnie, bo ludzie naprawdę powinni się uśmiechać do siebie.

Ja też się czasami uśmiecham do ludzi, i nie powiem różnie to jest odbierane. Tak wiele osób zachwala, bo za granicą to ludzie są otwarci i rozmowni. Tylko jak dziewczyny pisały to są rozmowy powierzchowne na zasadzi: Co u Ciebie? Wszystko świetnie. Ot i tyle. Ale jakie ochy i achy bo tak fajnie. A kto komu broni tak się odzywać do innych. Ja często jak czekam autobus czy pociąg czy siedzę koło kogoś to sobie praktycznie zawsze ucinam rozmowy z innymi. I naprawdę wystarczy się tylko odezwać. Ja widzę jak ludzie zawsze chętnie rozmawiają i to Polacy No chyba że mam zły humor ale to mało kiedy
Zacznijmy od siebie wymagać, a potem od innych....

[Chatul]

Niestety, rzadko gdzie w Polsce klient jest dobrze traktowany Nawet sklepy internetowe są niekiedy beznadziejne (marudziłam tu ostatnio na to). Nie wspomnę o braku kultury osób, które są odpowiedzialne za mailowy kontakt z klientem. Formy typu „witam” zamiast „szanowna Pani”, „pozdrawiam” zamiast „z poważaniem” itd., to norma. I regularnie dostaję też maile zaczynające się od „Pani Katarzyno”
A ostatnio nawet dostałam maila, w którym pani podpisała się samym imieniem

[Bananalama]

Napisane przez Chatul

Niestety, rzadko gdzie w Polsce klient jest dobrze traktowany Nawet sklepy internetowe są niekiedy beznadziejne (marudziłam tu ostatnio na to). Nie wspomnę o braku kultury osób, które są odpowiedzialne za mailowy kontakt z klientem. Formy typu „witam” zamiast „szanowna Pani”, „pozdrawiam” zamiast „z poważaniem” itd., to norma. I regularnie dostaję też maile zaczynające się od „Pani Katarzyno”
A ostatnio nawet dostałam maila, w którym pani podpisała się samym imieniem

Ciesz się, ja dostałam maila od pani Migotki

[invisible_01]

Napisane przez Chatul

Niestety, rzadko gdzie w Polsce klient jest dobrze traktowany Nawet sklepy internetowe są niekiedy beznadziejne (marudziłam tu ostatnio na to). Nie wspomnę o braku kultury osób, które są odpowiedzialne za mailowy kontakt z klientem. Formy typu „witam” zamiast „szanowna Pani”, „pozdrawiam” zamiast „z poważaniem” itd., to norma. I regularnie dostaję też maile zaczynające się od „Pani Katarzyno”
A ostatnio nawet dostałam maila, w którym pani podpisała się samym imieniem

Ja kiedyś napisałam maila z zachowaniem "Szanowny Panie", "z wyrazami uszanowania" i tak dalej, a dostałam odpowiedź:

hej,
......
pozdrawiam

[Finlora]

Jeśli popatrzeć na to z drugiej strony to podejście klienta do sprzedawcy często też nie jest zbyt miłe

[201604181004]

Nie często po pierwsze, a rzadko ,po drugie ja nigdy nikogo nie atakuje a czasem jestem atakowana. Nie można tego tak tłumaczyć.