|
|
#3031 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 702
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
Mężczyzna, o którym mowa, jest ode mnie dużo starszy. 16 lat w obecnym "przedziale" wiekowym, nie jest już co prawda tak szokujące, niż jak gdybym miała jakieś 10 lat mniej, nadal jednak jest różnicą znaczną, która miała wpływ na całokształt naszej relacji. Kiedy go poznałam, imponowało mi w nim wszystko: jego dojrzałość, jego zawód, inteligencja, zaradność życiowa, dobro. Postawiłam sobie za punkt honoru- zdobyć tego mężczyznę. Sprawa nie była łatwa, to był tak zwany Piotruś Pan- wieczny chłopiec, który będąc dobrze po 40stce, nigdy nie był żonaty, nie deklarował poważnych związków, żył z dnia na dzień i jak twierdzi, odpowiadało mu kawalerstwo. Kiedy miał ochotę, spotykał się z kobietami, których jak się później okazało, przewijało się w jego życiu mnóstwo. Nasza znajomość, można powiedzieć że od pierwszych chwil, była znajomością szalenie intensywną. Potrafiłam rozmawiać z nim godzinami. Dzieliło nas sporo kilometrów, ale już po kilku dniach od poznania wypłynął temat ewentualnej przeprowadzki. On, z racji wykonywanego zawodu nie miał możliwości przesiedlenia a ja byłam tak zauroczona, że złożyłam deklaracje, że jeśli będziemy chcieli i jeśli nam się ta znajomość sprawdzi, zostawię dla niego wszystko. Potrafiliśmy jeździć do siebie w każdej wolnej chwili a kiedy nie było takiej możliwości, rozmawialiśmy ze sobą przez telefon godzinami. Czułam, że on zaczyna się we mnie zakochiwać, z wiecznego kawalera powoli zmienił się w mężczyznę, który składał coraz więcej deklaracji, który rozglądał się za większym mieszkaniem dla nas, który zaczął wspominać o małżeństwie, o wspólnym życiu, a co najważniejsze, wiedziałam, że to wszystko jest z jego strony szczere. Po pewnym czasie tej naszej szalonej znajomości, która rozwijała się w tempie ekspresowym i w której uczucia z dnia na dzień, dosłownie z minuty na minutę nabierały na sile i intensywności, zaczęłam dowiadywać się coraz więcej o jego przeszłości. Zdawałam sobie sprawę z tego, że miał przede mną wiele kobiet, ale rozmiar tego wszystkiego lekko mnie przytłaczał. Dowiedziałam się o tym, że był z pewną kobietą 12 lat, wychowywał jej dziecko, nie mieli co prawda ślubu, ale mieszkali razem, a on jednocześnie cały czas spotykał się z innymi kobietami i zdradzał ją. Wiem, że to wszystko działo się zanim mnie poznał, nie miałam wątpliwości co do tego, że mnie kocha, ale zaczełam się zastanawiać, czy to możliwe, żeby się ludzie aż tak zmienili, czy on najzwyczajniej w świecie nie ma kobieciarstwa we krwi i czy z nami nie będzie podobnie po jakimś czasie, jak już razem zamieszkamy a jemu nasz związek spowszednieje. Tak nam mijały miesiące, na odległość, bo decyzję o przeprowadzce cały czas jeszcze odwlekałam, potrzebowałam czasu na zamknięcie kilku spraw w pracy, poza tym brakowało mi chyba jakiegoś impulsu do takiego kategorycznego odcięcia się od wszystkiego, co mi znane. Z biegiem czasu czułam, że jego uczucie robi się jeszcze głębsze a on coraz bardziej zniecierpliwiony. Zaczął się robić o mnie zazdrosny. Nie dawałam mu powodów, żywiłam do niego szczere uczucia, ale on się bał tego, czy nie jest dla mnie za stary, za mało atrakcyjny, za mało inteligentny. W pewnym momencie, nawet nie wiem kiedy to się zaczęło, zamienił się w prawdziwego cerbera. Z jednej strony był dla mnie cudowny. Na każdym kroku udowadniał mi swoje uczucia, potrafił przejechać 400km tylko po to, żeby się obok mnie położyć kiedy mam gorszy dzień i wstać o 3 w nocy, żeby wrócić na czas do pracy. Robił mi niespodzianki, uwielbiał mnie uszczęśliwiać, martwił się o mnie. Z drugiej strony zaczęły mu przeszkadzać moje wyjścia z domu. Nie mówię o imprezach, bo to nawet nie wchodziło w grę, on miał humory, kiedy umówiłam się z przyjaciółką, bo to oznaczało, że nie będę miała czasu wieczorem, żeby przegadać z nim kilka godzin przez telefon. Wtedy on karał mnie tym, że szedł sam, na ogól gdzieś do pubu. Niejednokrotnie tłumaczyłam mu, że takie wyjścia mi się nie podobają, bo on nie wychodził ze znajomymi, z kolegami żeby porozmawiać czy napić się piwa. On wychodził sam. Pytałam po co idzie tam sam. Na co taki wieczór jest nakierunkowany? To przecież oczywiste, że idąc samemu, zawsze kogoś zaczepi, zagada, pozna. To było takie zachowanie, które mu pozostało chyba jeszcze po tych kawalerskich czasach, ale będąc w związku, ja akurat z tymi jego wyjściami miałam problem. Zaczęło się więc psuć powoli między nami. Ciągle było szalenie intensywnie i naprawdę bardzo dobrze między nami, ale chwilami zaczynało brakować mi tchu. On, kiedy nie mógł mnie mieć obok siebie, potrafił dzwonić do mnie wieczorem i rozmawiać cały wieczór, a nawet zostawiać telefon na głośniku, kiedy kładę się spać, żeby "być obok mnie" i żeby mnie słyszeć. Na początku wydawało mi się to urocze i chwytało za serce, po jakimś czasie zaczęło męczyć. Odsunęłam się przez to wszystko od znajomych, odmawiałam koleżankom spotkań, nie chciałam generować między nami konfliktów, bo każde moje wyjście było równoznaczne z jego fochem i tym, że on sobie pójdzie w pojedynkę na imprezę a ja nigdy nie miałam pewności, jak te jego imprezy się kończą, bo z tyłu głowy gdzies mi pukała ta historia z jego wieloletnią eks i jego zdradami. Kiedy już zdarzyło mi się wyjść z koleżankami, on zawsze dzwonił po kilka razy, żeby sprawdzić czy nie ma muzyki albo męskich głosow w tle, zawsze mu się akurat wtedy zbierało na rozmowy. Moje kolezanki okrzyknęły go mianem "kanar" vel "kontroler" przez to. Jego kontrole poszły również o wiele dalej. Nie wiem dlaczego, ale doszukiwał się on we mnie złej woli, z góry zakładał, że każde moje zachowanie, z którym się nie zgadzał, podszyte jest najpewniej tym, że ja nie chce się z nim spotykać i najpewniej to zaraz uznam, że do siebie nie pasujemy i go zostawię. Kiedy któregoś dnia odwołałam z nim spotkanie, poprosiłam, żeby nie przyjeżdżał, bo mój tata poczuł się gorzej i trafił do szpitala, on obdzwonił wszystkie szpitale w mieście, żeby "dowiedzieć się o stan zdrowia taty". W rzeczywistości sprawdzał, czy nie wymyśliłam tej historii tylko po to, żeby odmówić mu spotkania i w tym czasie pójść... nie wiem sama, zdradzać go albo imprezować. Ta historia była tak naprawdę początkiem końca. Jego rażący brak zaufania stał się dla mnie przyczyną jakiejś wewnętrznej blokady. Zaczęłam zauważać jak bardzo zrezygnowałam z dotychczasowego życia dla niego i jak bardzo zaczyna mnie to uwierać. Jak w tej piosence Renaty Przemyk: "niepotrzebna wcale mi taka miłość do krwi". W dalszym ciągu czułam do niego bardzo dużo, ale przestałam zamykać się na wszystkich, na znajomych, na wyjścia, chciałam żeby nasz związek nabrał zdrowego kształtu, żebyśmy byli dla siebie partnerami, ale mieli też możliwość funkcjonować czasami bez siebie. On tego nie rozumiał. Obrażał się, rozstawał, rzucał mnie średnio raz w miesiącu i wzbudzał we mnie poczucie winy, bo pęka mu serce. Był przy tym cholernie dumny i na ogół to ja dążyłam do zgody. Po pewnym czasie zaczęłam go najzwyczajniej w świecie okłamywać. Czułam się jak niewolnik. Z jednej strony uwielbiałam go, kochałam spędzać z nim czas i chciałam tego związku jak niczego na świecie, nikt wcześniej tak o mnie nie dbał, czułam się z nim jak księżniczka. Z drugiej strony potrzebowałam czasami swobody, nie żeby zdradzać czy robić coś złego, po prostu- żeby żyć czymś więcej, niż tylko pracą i naszymi rozmowami, kiedy jestem ja tu, a on tam. To były różnego rodzaju kłamstwa, od prostego "spałam" kiedy nie odbierałam będąc na spotkaniu z koleżankami, po te trochę cięższego kalibru, że jestem na przykład chora i dzisiaj potrzebuję spokoju, kiedy tak naprawdę wyszłam na urodziny przyjaciółki do klubu. On by tego nie zrozumiał, wiedziałam, że dla niego moje wyjście byłoby równoznaczne z kłótnia i obrażeniem się/ zostawieniem mnie na kilka dni. Próbowałam z nim o tym rozmawiać setki razy, nie docierało. Tydzień temu też go okłamałam. Sprawdził. Dowiedział się o kłamstwie. Zostawił mnie, teoretycznie z mojej winy. Tym razem postanowiłam, że nie będę przepraszać, nie będę go prosić, żeby zechciał do mnie wrócić. Byłam już zmęczona. Widocznie miłość to nie wszystko. Między nami zabrakło zaufania i dopasowania. Czuję, że nikt mnie tak już nigdy nie pokocha, nikt nie będzie tak o mnie dbał, ale w końcu głęboko oddycham i w końcu mam spokojny sen. Przepraszam, że tyle tutaj napłodziłam. Nie wiem czy moja wiadomość ma jakikolwiek sens, ale potrzebowałam trochę uporządkować myśli
__________________
"Jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie. Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężka do zniesienia. Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, ze nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza. ” - Marilyn Monroe |
|
|
|
|
#3032 | ||
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
![]() ![]() wiem ze go spotkam jak nie w tym to w przyszlym roku a wtedy juz go nie puszcze!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!![]() ![]() ![]() ![]() ---------- Dopisano o 22:19 ---------- Poprzedni post napisano o 22:17 ---------- Cytat:
teraz sama jeszcze raz to przeczytaj, wtedy bedzie porzadek w glowie. a jakby tak wypisac sobie plusy i minusy związku???ciekawe czego bedzie wiecej u mnie minusow bylo makabrycznie wiecej
|
||
|
|
|
#3033 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 702
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
Robiłam takie zestawienie w głowie dziesiątki razy. Plusów jest zdecydowanie więcej, ale minusy są również i nie jestem pewna, czy potrafię nad nimi przejść do porządku dziennego. Nie umiałam się pogodzić z brakiem zaufania, bo tak naprawde to on doprowadził do tego, że zaczęłam kręcić i kłamać w tak głupich sprawach. Doprowadzała mnie do furii ta jego ciągła kontrola, wydzwanianie po hotelach, jak wyjechałam z koleżankami, żeby się upewnić, czy jestem tam gdzie powiedziałam, że będę. To jego obrażanie się, ilekroć stwierdziłam, że potrzebuję obcować z ludźmi, ze znajomymi żeby normalnie żyć. A jeśli wieczorem dostałam smsa lub zadzwonił telefon, nie daj Bog jakiś kolega, gdy byliśmy razem, to już miałam niezłą jazdę jak w banku. To było życie jak na bombie. Z jednej strony cudownie spędzany czas z mężczyzną, który mnie kocha, z drugiej strony ciągła obawa, kiedy coś mu się nie spodoba i kiedy nie uzna z tego powodu, że nasza znajomość nie ma sensu. Nienawidziłam się z nim kłócić, dążyłam do zgody zawsze, ale zabrakło mi chyba poczucia bezpieczeństwa. Co by było, gdybym faktycznie rzuciła pracę, znajomych, mieszkanie, wszystko.. przeprowadziła się do niego, a on by mnie znów rzucił z byle powodu? Bo włączyła mu się głupia zazdrość albo ja jestem w jego mniemaniu za mało oddana? To nie jest poważny, stabilny związek... Nawet najgłębsza i najszczersza miłość, bez zaufania nie daje szans na stworzenie udanego związku.
__________________
"Jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie. Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężka do zniesienia. Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, ze nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza. ” - Marilyn Monroe Edytowane przez mollyy Czas edycji: 2013-07-12 o 22:34 |
|
|
|
|
#3034 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
Znam to uczucie. Nienawidzę go
__________________
|
|
|
|
|
#3035 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 2 423
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
A mnie kto przytuli?
A ja sobie postawię nagrodę, za cały dzień dzielnego trzymania zjem porcję może dwie lodów
|
|
|
|
#3036 | ||
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
---------- Dopisano o 22:34 ---------- Poprzedni post napisano o 22:33 ---------- Cytat:
malutka dziewczynko nasza
|
||
|
|
|
#3037 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 2 423
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
ojojojoj
Te plusy i minusy dobre są, a u mnie to plus może jeden był, a minusów.... lepiej nie gadać. |
|
|
|
#3038 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 1 117
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
![]() i smacznego
__________________
cel: rzucić fajki!!!! ![]() "Have you heard the news that you're dead? No one ever had much nice to say" |
|
|
|
|
#3039 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
|
|
|
|
#3040 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 2 423
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
no to tylko nas utwierdza w przekonaniu, że dobrze robimy
wierzycie w znaczenie snów?
|
|
|
|
#3041 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 24
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
Tak, to cholernie boli jak do końca było pozornie dobrze we wszystkim... Ja zostałam zapewniona, że innego celu nie ma... Rozmawialiśmy dzisiaj i tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nic z tego nie będzie, że mnie kocha i nie może tak dalej. Z drugiej strony mówił o tym, że ludzie się rozchodzą i schodzą nawet po latach... Później nie wytrzymałam i zadzwoniłam... To dowiedziałam się, że potrzebuje odetchnąć od związku... A ja głupia ciągle liczę na to, że wróci
__________________
If you've got nothing to dance about, find a reason to sing. |
|
|
|
|
#3042 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Wiecie co dziewczyny? Narzekamy na facetów, a teraz mój znajomy mi się żali na fejsbuku, że dziewczyna od niego odeszła, bez słowa wyjaśnienia spakowała swoje rzeczy i się wyprowadziła
więc baby nie są w ogóle lepsze
__________________
|
|
|
|
#3043 | |||
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 23:06 ---------- Poprzedni post napisano o 23:05 ---------- Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:06 ---------- Cytat:
|
|||
|
|
|
#3044 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
#3045 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 24
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Jak ja Ci zazdroszczę podejścia... Na nic nie potrafię spojrzeć racjonalnie w tej chwili. Żadne jego raniące mnie słowa do mnie nie trafiają. Jedyna myśl to "wróć..."
__________________
If you've got nothing to dance about, find a reason to sing. |
|
|
|
#3046 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
|
|
|
|
|
#3047 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
znajdziesz sobie lepszego :P
__________________
|
|
|
|
|
#3048 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 2 423
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Mój kolega dzień po mi flaszkę postawił. To wszystko przychodzi z czasem. Uwierz. Ja na razie gram twardziela, który nie płacze, ale ciekawe kiedy ten dół się pode mną pojawi..
|
|
|
|
#3049 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
Ja dzień po obaliłam pół litra moja przyjacióła mnie prowadziła do łóżka, a wstawałam chyba z 7 razy do okna, żeby nabrać świeżego powietrza, bo prawie zwymiotowałam
__________________
|
|
|
|
|
#3050 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
|
|
|
|
#3051 | ||
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 24
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Niestety chcę tego jednego :P
Cytat:
Cytat:
![]() Patrząc na posty wyżej, zdecydowanie go brakło
__________________
If you've got nothing to dance about, find a reason to sing. Edytowane przez may_be Czas edycji: 2013-07-12 o 23:31 |
||
|
|
|
#3052 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
a z koszmaru kazda wychodzi i za jakis czas bedzie to pisala nastepnej tore do nas dolaczy
|
|
|
|
|
#3053 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
No, wszystko spoko, ale on chyba Cię nie chce
__________________
|
|
|
|
#3054 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 2 423
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
---------- Dopisano o 23:33 ---------- Poprzedni post napisano o 23:32 ---------- roz☠☠☠ałaś system |
|
|
|
|
#3055 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 24
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Gdyby nie ta minka na końcu to chyba bym się popłakała
__________________
If you've got nothing to dance about, find a reason to sing. |
|
|
|
#3056 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
Faceci też Kiedyś po alkoholu niestety miałam takie akcje, że miałam pchotę pisać do byłego. A teraz mogę wyżłopać bekę piwa i mam tak świetny humor, że mam ochotę każdego, kto mi mówił, że lepiej, że facet mnie zostawił całować po stopach
__________________
|
|
|
|
|
#3057 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 780
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
|
|
|
|
|
#3058 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 379
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Spokojnie. Mi jak ktoś tak mówił to wpadałam w panikę i było: Boże, jak ja tak mogę bez niego żyć? Teraz sama sie z tego śmieję i sobie to powtarzam, no bo co. Nie będziemy razem i tyle. Takie życie
__________________
|
|
|
|
#3059 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 2 423
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Po piwie głodna jestem i biegam do wc jak maratończyk
A, że wódki nie pijam tylko wino to koelga był bardzo zdziwiony, że lejemy wódę z gwinta. Ale pomogło, były gorzkie żale po gorzale, ale było potrzebne. Polecam dla chwilowego uczucia obojętności.
|
|
|
|
#3060 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Warszawa/Włocławek
Wiadomości: 1 465
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVII
Cytat:
![]() Cytat:
Rzucił ktoś tutaj powyżej hasło jak szukać nowego mężczyzny i padły odpowiedzi, że to zależy od paru czynników. Mnie właśnie o te czynniki chodzi. Choć rozstanie nie jest dla mnie przyjemne (mimo że tak naprawdę cholera wie jaki to jest status, nie chce menda rozmawiać) i da się żyć, to obawa, że nikogo nie znajdę jest jednak większa i niestety uzasadniona. Mam to nieszczęście mieszkać w mieście gdzie wprawdzie jest te 100 tys. mieszkańców, ale niestety większość z nich ma mentalność bardzo wioskową i prostacką. Bezrobocie jak cholera, więc kto żyw zaraz po liceum ucieka jak najdalej. Albo studia w innym mieście, albo praca za granicą, albo po studiach w mieście i tak wyjazd. Zostają się więc sami wykolejeńcy i patologia.Rozrywka jest tutaj kiepska. Pomijam już tutaj moje gusta muzyczne, na klub rockowy w ogólne nie liczę, ale powinny być tu i inne formy, których niestety nie ma. O ile ktoś lubi najtańsze dyskoteki to sobie da radę, ale np. na drum'n'bass czy dup step nie ma co liczyć, mimo że to bardzo popularne w innych miastach. W pubach też należy uważać, bo za 'nie taki wygląd' można oberwać. Niby jest jedno sensowne miejsce, ale też próbując się ratować stara się przyciągnąć każdą klientelę. Poznać kogoś zatem w ten sposób jest raczej mało prawdopodobne. Poznawanie kogoś poprzez 'znajomych znajomych'. Owszem, właśnie tak udało mi się stworzyć ostatni związek, ale teraz nie ma na to szans. Znajomi chcąc żyć własnym życiem albo wyjechali za pracą, albo zaczęli studiować, albo po prostu się skończyło, albo zbyt krótko mnie znali. Chwilowo nawet nie mam z kim wyjść na miasto, a co tu mówić o szukaniu chłopa ![]() Pracy nie mam, szukam. Niby studia ok, bo kierunek obfituje w pracę razem z panami, ale w moim mieście oczywiście bezrobocie 30% Liczę trochę, że w sąsiednim mieście typowo studenckim coś znajdę, mimo że trzeba będzie dojeżdżać i pokładam nadzieję w jakichś ciekawych znajomościach. Obawiam się tylko trochę zamknięcia w małym biurze ze starszą kadrą, bo wtedy też trochę się szanse na znajomości ucinają.No i oczywiście z miasta ja wyjechać nie mogę, bo z tym doświadczeniem jakie mam nie znajdę pracy by się z niej utrzymać ![]() Patrzę też w internecie, od paru lat plączę się po różnych forach tematycznych, ale szukać w ten sposób to raczej ostateczność. Zatem jest (nie)wesoło
__________________
Matematyk to maszyna do zmieniana kawy w twierdzenia. ![]() |
||
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:30.






A ja sobie postawię nagrodę, za cały dzień dzielnego trzymania zjem porcję może dwie lodów









