Facet z gospodarki

[kiciun]

Gdyby mój tz stwierdził, że jednak chce zostać na swojej gospodarce i mieszkać w swojej wsi/okolicy, to też powiedzialabym mu ariwederczi. On by świadomie wybrał życie, które mi nie pasuje, więc to by był także jego wybór. Drogi by się rozeszly i tyle, dla mnie miłość nie ma tu nic do rzeczy, bo są granice kompromisów.

[grubella]

Napisane przez loloo

i to jest miłość wg ciebie?

Miłość wymaga poświęceń.
"ubi tu, Caius, ibi ego, Caia "
"ubi tu, Caia, ibi ego, Caius"
"ubi concordia, ibi victoria"

[cranberry juice]

[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;47110514]Ale powiedz po co studia komuś kto wie że całe życie będzie na roli pracował?[/QUOTE]
No bo wiesz, teraz wszystko jest zautomatyzowane na gospodarce i te skompliowane maszyny...

[_ema_]

Napisane przez cranberry juice

No bo wiesz, teraz wszystko jest zautomatyzowane na gospodarce i te skompliowane maszyny...

1. Owszem jest
2. Daję głowę, że nie potrafiłabyś nawet podłączyć 90% z nich
3. Akurat myślenie 'po co mu na roli studia' to znak rozpoznawczy małych wioseczek zabitych dechami, które tkwią mentalnie w XIX wieku.

[cranberry juice]

Napisane przez _ema_

2. Daję głowę, że nie potrafiłabyś nawet podłączyć 90% z nich

Nawet bym nie próbowała

[Hibiku]

Mimo wszystko jestem ciekawa jak wygląda edukacja rolników względem wieku, bo odnoszę wrażenie, że różnice mogą być dość znaczące...

[grubella]

Napisane przez cranberry juice

No bo wiesz, teraz wszystko jest zautomatyzowane na gospodarce i te skompliowane maszyny...

Tak jest . Nowoczesny kombajn zbożowy wymaga wożenia w kabinie zeszytu i długopisu.
Bo gdy jakaś awaria nastąpi to wyświetla się kod cyfrowy który wskazuje jakiego podzespołu to awaria.
Trzeba szybko zapisać ten kod i szukać w instrukcji co się stało, pokazać ten kod mechanikowi ze specjalistycznym sprzętem w razie potrzeby naprawy.

[jelonki]

Napisane przez tiniaczek

A mi sie wydaje, ze tworcy programu/ktos przygotowujacy reportaz czy cos w tym stylu, robi sobie risercz na Wizazu. Zdaje mi sie, ze ostatnio sporo takich rolniczo-zwiazkowych watkow tutaj.

Acha -tez bym sie z ronikiem nie zwiazala. Bez wiekszej filozofii. Nie i juz.

Coś z tym tv może być
W końcu to duży problem społeczny i nawet w tym wątku widać, że niewiele jest dziewczyn chętnych do zostania żoną rolnika.

Jakoś nikt nie wpada na pomysł programu lekarz/prawnik szuka żony

Napisane przez laisla

W chwili gdy masz do dyspozycji samochód i nie musisz liczyć grosza na paliwo to akurat ten argument traci swoje podstawy W moim mieście przebić się na jego drugą stronę do pracy, a dojechać nad najbliższe jezioro to ten sam czas, właściwie z korzyścią tego jeziora

Napisane przez _ema_

Nie traci. Nie oszukujmy się - dojazd zajmuje czas, nie zawsze jest łatwy i przyjemny. Rzadko jest czas, żeby ot tak po prostu się wybrać do sklepu. Zakupy robi się przy okazji, albo hurtowo, bez sensu jest jechać np. po same winogrona czy kawę kilkadziesiąt kilometrów. To jest ogromny minus wsi.

_ema_ dobrze napisała - oczywiście, że nie traci.

Traci czas i pieniądz, czemu rolnik niby ma nie liczyć pieniędzy wydawanych na dojazd?
To rzadko jest milioner.

[cranberry juice]

Napisane przez grubella

Tak jest . Nowoczesny kombajn zbożowy wymaga wożenia w kabinie zeszytu i długopisu.
Bo gdy jakaś awaria nastąpi to wyświetla się kod cyfrowy który wskazuje jakiego podzespołu to awaria.
Trzeba szybko zapisać ten kod i szukać w instrukcji co się stało, pokazać ten kod mechanikowi ze specjalistycznym sprzętem w razie potrzeby naprawy.

Do tego oczywiście koniecznie jest wyższe wykształcenie

Ale swoją drogą. "W mieście" też dzisiaj są takie cuda, że szukają recepcjonistki z wyższym wykształceniem i sprzątaczki z maturą. W sumie zawód rolnika po prostu wpisuje się w ten trend.

---------- Dopisano o 10:55 ---------- Poprzedni post napisano o 10:54 ----------

Napisane przez jelonki

W końcu to duży problem społeczny i nawet w tym wątku widać, że niewiele jest dziewczyn chętnych do zostania żoną rolnika.

Czytałam, że to jest ogólnie spory problem społęczny - na wsi jest masa tzw. "starych kawalerów" z gospodarką, a w mieście masa "singielek", któe nie są w stanie znaleźć faceta.

[_ema_]

Napisane przez cranberry juice

Nawet bym nie próbowała

Więc po co ten prześmiewczy ton? Nie znam się, ale wykpię. Na prawdę, cięzko się nie irytować momentami.

Napisane przez Hibiku

Mimo wszystko jestem ciekawa jak wygląda edukacja rolników względem wieku, bo odnoszę wrażenie, że różnice mogą być dość znaczące...

Biorąc pod uwagę pokolenie naszych rodziców - nie znam ani jednej osoby zajmującej się na stałe rolnictwem, która miałaby wyższe wykształcenie. Maturalne jest rzadkością, najwięcej jest osób po zawodówce, bądź ze średnim wykształceniem. Nie ma sensu udawać, że sami doktorzy, kiedyś owszem różnica w wykształceniu między wsią z miastem była oromna.

[grubella]

Napisane przez cranberry juice

Do tego oczywiście koniecznie jest wyższe wykształcenie

Ale swoją drogą. "W mieście" też dzisiaj są takie cuda, że szukają recepcjonistki z wyższym wykształceniem i sprzątaczki z maturą. W sumie zawód rolnika po prostu wpisuje się w ten trend.

---------- Dopisano o 10:55 ---------- Poprzedni post napisano o 10:54 ----------


Czytałam, że to jest ogólnie spory problem społęczny - na wsi jest masa tzw. "starych kawalerów" z gospodarką, a w mieście masa "singielek", któe nie są w stanie znaleźć faceta.

Na pewno potrzebne są kursy specjalistyczne, szkolenia.
I takie są dla rolników organizowane przez Ośrodki Doradztwa Rolniczego. Różne, i obsługi maszyn i urządzeń i nowoczesnych metod uprawy roślin i hodowli zwierząt, chemizacyjne i inne wedle potrzeb.
W formie prelekcji ale także na sprzęcie , na pokazach w terenie.
Dziś nie można stać w miejscu, trzeba się rozwijac bo z tym wiąże się pomoc unijna.

Bo W Polsce nadal jest wstyd wyjść za rolnika, wracać na wieś.
Bo co koleżanki, znajomi powiedzą.
I jeszcze nie prędko to się zmieni .

[jelonki]

Napisane przez grubella

Bo W Polsce nadal jest wstyd wyjść za rolnika, wracać na wieś.
Bo co koleżanki, znajomi powiedzą.
I jeszcze nie prędko to się zmieni .

To chyba nie wstyd, ale niechęć do takiego stylu życia.

Mam domek letniskowy w Borach Tucholskich, obok jest typowa polska wieś, ani bogata ani biedna. Latem jest tam pięknie, ale tylko latem. Przychodzi jesień, zima i życie staje się tam bardzo trudne.
Właśnie nawet niby prozaiczny dojazd jest problemem, bo droga do wsi jest drogą gruntową, a nie asfaltową, jedziesz po błocie i roztopach, a czasem wpadasz w dziurę i pchasz samochód brudna po kolana.
A takich wsi znam wiele, nie tylko u siebie czy na ścianie wschodniej, ale nawet w okolicach mocno zurbanizowanego Zakopanego.

[201801191006]

Napisane przez arletta17

A mam powiedzieć 'idź na gospodarkę, ja tego nie chcę więc się rozstaniemy' ?
Każdy z nas jest inny i tyle.
Miałam na myśli technikum o papierek. w tym kontekście - źle ujęłam.

no ja bym tak powiedziała. i chyba każda zdrowo myśląca kobieta też, tak mi się wydaje.
nie jestem jakąś amebą żeby się podporządkowywać facetowi i iść na tą wieś jeśli to w ogóle się nie pokrywa z moimi planami na przyszłość. niech on znajdzie żonę na wsi, a ja znajdę chłopa w mieście. po co się na siłę męczyć jeśli dwie osoby rozjeżdżają się w poglądach na tak ważną kwestę?
miłość to nie cierpienie i podporządkowanie się.

[_ema_]

Napisane przez jelonki

To chyba nie wstyd, ale niechęć do takiego stylu życia.

Mam domek letniskowy w Borach Tucholskich, obok jest typowa polska wieś, ani bogata ani biedna. Latem jest tam pięknie, ale tylko latem. Przychodzi jesień, zima i życie staje się tam bardzo trudne.
Właśnie nawet niby prozaiczny dojazd jest problemem, bo droga do wsi jest drogą gruntową, a nie asfaltową, jedziesz po błocie i roztopach, a czasem wpadasz w dziurę i pchasz samochód brudna po kolana.
A takich wsi znam wiele, nie tylko u siebie czy na ścianie wschodniej, ale nawet w okolicach mocno zurbanizowanego Zakopanego.

Nie sądzę żeby to miało cokolwiek wspólnego z samym faktem lokalizacji Przed ślubem tysiąc mądrych i oczywiście zaznajomionych z tematem osób poczuło się w obowiązku uświadamiać mnie, jaki błąd popełniam. I wiesz co? Nikt nie wspomniał o takim prozaicznym fakcie jak dojazd. Każdy powielał tylko mity, które i tu padają:
- teściowie Cię zjedzą
- on się okaże burakiem
- on nie ma ambicji, pewnie nawet czytać nie umie
- zagoni Cię o gnoju
- na pewno jest wyniszczony, jest młodym staruszkiem
- to praca tak cięzka, że żyć się nie da
- biedę będziesz klepać
- do pracy Ci nie da iść
i wiele wiele innych bzdur. Nic o trudach życia z dala od miasta. Bo w mieście nie mieszkałam nigdy, przeprowadziłam się do męża z małej miejscowości, gdzie były takie same problemy z dojazdami, zaspami etc. Tak samo trzeba było palić w piecu i tak samo trzeba było jechać 20km do najbliższej biedronki. Różnica była tylko jedna - ja nie miałam gospodarstwa. Wtedy ta magiczna wieś staje się cudna, piękna, hipnotyzująca i spokojna Pojawiają się krowy i wkracza w nią patologia. Jesli nie w rzeczywistości, to w umysłach wielu osób na pewno.

---------- Dopisano o 11:28 ---------- Poprzedni post napisano o 11:27 ----------

Napisane przez loloo

non znajdzie żonę na wsi, a ja znajdę chłopa w mieście. po co się na siłę męczyć jeśli dwie osoby rozjeżdżają się w poglądach na tak ważną kwestę?
miłość to nie cierpienie i podporządkowanie się.

To chyba najzdrowsze podejście.
W takiej sytuacji ustąpienie wyleje się wielkim strumieniem żalu i nieszczęścia za kilka lat. Jak ktoś nie chce żyć na wsi, to powinien od razu kandydatowi podziękować. Umartwianie się w imię miłości wcale dobrze by się nie skończyło.

[jelonki]

Napisane przez _ema_

Nie sądzę żeby to miało cokolwiek wspólnego z samym faktem lokalizacji Przed ślubem tysiąc mądrych i oczywiście zaznajomionych z tematem osób poczuło się w obowiązku uświadamiać mnie, jaki błąd popełniam. I wiesz co? Nikt nie wspomniał o takim prozaicznym fakcie jak dojazd. Każdy powielał tylko mity, które i tu padają:
- teściowie Cię zjedzą
- on się okaże burakiem
- on nie ma ambicji, pewnie nawet czytać nie umie
- zagoni Cię o gnoju
- na pewno jest wyniszczony, jest młodym staruszkiem
- to praca tak cięzka, że żyć się nie da
- biedę będziesz klepać
- do pracy Ci nie da iść
i wiele wiele innych bzdur. Nic o trudach życia z dala od miasta. Bo w mieście nie mieszkałam nigdy, przeprowadziłam się do męża z małej miejscowości, gdzie były takie same problemy z dojazdami, zaspami etc. Tak samo trzeba było palić w piecu i tak samo trzeba było jechać 20km do najbliższej biedronki. Różnica była tylko jedna - ja nie miałam gospodarstwa. Wtedy ta magiczna wieś staje się cudna, piękna, hipnotyzująca i spokojna Pojawiają się krowy i wkracza w nią patologia. Jesli nie w rzeczywistości, to w umysłach wielu osób na pewno.

I od razu widać różnice w naszym podejściu.
Mnie, typowego mieszczucha od pokoleń, przeraża sam niedogodny dojazd i nawet innych, bardziej poważnych i złożonych problemów już nie rozważam.

[201604251028]

Napisane przez _ema_

[/COLOR]
To chyba najzdrowsze podejście.
W takiej sytuacji ustąpienie wyleje się wielkim strumieniem żalu i nieszczęścia za kilka lat. Jak ktoś nie chce żyć na wsi, to powinien od razu kandydatowi podziękować. Umartwianie się w imię miłości wcale dobrze by się nie skończyło.

Zgadzam się z Tobą w 100%
Ale to nie zmienia faktu, że na pierwszych stronach wątku argumenty nie brzmiały "nie chciałabym być z rolnikiem bo dojazd jest beznadziejny i daleko miałabym do pracy/teatru", tylko "rolnik to zawód bez ambicji i lepszy architekt albo lekarz na męża". Dopiero potem została zmieniona linia obrony Dlatego właśnie rozpętała się taka awantura.

[201604181004]

Dla mnie mieszkanie z tesciami jest niedopuszczalne nie wazne jacy sa i gdzie to bedzie

[grubella]

Napisane przez drabineczka

Dla mnie mieszkanie z tesciami jest niedopuszczalne nie wazne jacy sa i gdzie to bedzie

Bo też egzystuje w Twojej głowie stereotyp, że konflikt synowa-teściowa był, jest i będzie do końca świata i jeden dzień dłużej.

A zdarzają się przyjaźnie między tymi kobietami, sporo jest dobrych i zdrowych relacji nawet mieszkając razem.
I sporo takich gdzie teściowa nawet daleko od młodych dokucza, jątrzy i doprowadzi do rozpadu małżeństwa.

I naprawdę nie wszyscy na wsi mieszkają w rodzinach wielopokoleniowych w jednej chałupie.

[201604181004]

W mojej glowie egzystuje jedynie zdrowy rozsadek. Znam tesciow. Nie chce z nimi mieszkac. Z zadnymi bym nie chciala. Nic ci do tego i przedtan udawac ze robisz mni psychoanalizy bo nie wiem czy sie smiac czy plakac

[jelonki]

Napisane przez drabineczka

Dla mnie mieszkanie z tesciami jest niedopuszczalne nie wazne jacy sa i gdzie to bedzie

Napisane przez grubella

Bo też egzystuje w Twojej głowie stereotyp, że konflikt synowa-teściowa był, jest i będzie do końca świata i jeden dzień dłużej.

A zdarzają się przyjaźnie między tymi kobietami, sporo jest dobrych i zdrowych relacji nawet mieszkając razem.
I sporo takich gdzie teściowa nawet daleko od młodych dokucza, jątrzy i doprowadzi do rozpadu małżeństwa.

I naprawdę nie wszyscy na wsi mieszkają w rodzinach wielopokoleniowych w jednej chałupie.

Napisane przez drabineczka

W mojej glowie egzystuje jedynie zdrowy rozsadek. Znam tesciow. Nie chce z nimi mieszkac. Z zadnymi bym nie chciala. Nic ci do tego i przedtan udawac ze robisz mni psychoanalizy bo nie wiem czy sie smiac czy plakac

Ja ze swoją teściową, choć ją lubię, zdecydowanie nie chciałabym mieszkać, ani w jednym domu, ani nawet w osobnym domu ze wspólnym podwórkiem

[grubella]

Napisane przez drabineczka

W mojej glowie egzystuje jedynie zdrowy rozsadek. Znam tesciow. Nie chce z nimi mieszkac. Z zadnymi bym nie chciala. Nic ci do tego i przedtan udawac ze robisz mni psychoanalizy bo nie wiem czy sie smiac czy plakac

Przepraszam.

[Jamaika88]

Napisane przez grubella

Bo też egzystuje w Twojej głowie stereotyp, że konflikt synowa-teściowa był, jest i będzie do końca świata i jeden dzień dłużej.

A zdarzają się przyjaźnie między tymi kobietami, sporo jest dobrych i zdrowych relacji nawet mieszkając razem.
I sporo takich gdzie teściowa nawet daleko od młodych dokucza, jątrzy i doprowadzi do rozpadu małżeństwa.

I naprawdę nie wszyscy na wsi mieszkają w rodzinach wielopokoleniowych w jednej chałupie.

Grubella, ale niechęć do mieszkania z teściami nie musi wynikać z zakładania czarnego scenariusza, że teściowa będzie dokuczać. Ktoś może sobie po prostu zdawać sprawę z tego, że ma taki charakter, że być może sam jest ciężki we współżyciu i wspólne mieszkanie to niewypał.

[201609102148]

Ten wątek to jakieś kuriozum... A tak niewinnie się zaczął.

[Pati100]

Co więcej autorka wątku chyba się już nie wypowiada.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201609102148]

Napisane przez Pati100

Co więcej autorka wątku chyba się już nie wypowiada.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Dziwisz się?

[grubella]

Napisane przez Jamaika88

Grubella, ale niechęć do mieszkania z teściami nie musi wynikać z zakładania czarnego scenariusza, że teściowa będzie dokuczać. Ktoś może sobie po prostu zdawać sprawę z tego, że ma taki charakter, że być może sam jest ciężki we współżyciu i wspólne mieszkanie to niewypał.

Na pewno są osoby , które są samokrytyczne, zdają sobie sprawę ze swoich wad.
Ale na tym wątku raczej ich nie ma zbyt wielu.

---------- Dopisano o 13:07 ---------- Poprzedni post napisano o 13:04 ----------

Napisane przez Farmakopea

Dziwisz się?

No właśnie. Na autorkę może nie bezpośrednio ale w podtekstach polały się pomyje w większości wypowiedzi i nie ma się co dziwić, że nic już nie pisze.

[_ema_]

Napisane przez Jamaika88

Grubella, ale niechęć do mieszkania z teściami nie musi wynikać z zakładania czarnego scenariusza, że teściowa będzie dokuczać. Ktoś może sobie po prostu zdawać sprawę z tego, że ma taki charakter, że być może sam jest ciężki we współżyciu i wspólne mieszkanie to niewypał.

Nie sądzę, żeby była to kwestia krytycznego podejścia do własnego charakteru. Mieszkanie z teściami równa się kilku obawom, zwłaszcza:
1. Możliwość powstania konfliktu na płaszczyźnie synowa - teściowa
2. Brak swobody, konieczność prowadzenia domu na spółkę, a co za tym idzie - robienie nie zawsze tego co się chce i kiedy się chce
3. Spojrzenie krytycznych, doświadczonych oczu na poczynanie młodej gospodyni, presja, że jak się nie wykrochmali na czas pościeli to zostanie się źle ocenionym
4. Brak ogólnie pojętej swobody - w majtkach z łazienki nie wyjdziesz, z mężem się nie pokłócisz, wiecznie ktoś obcy uczestniczy w Twoim życiu

Ota, takie nagłe zamieszkanie z lokatorami, którzy Cię oceniają i jesteś w jakiś sposób zależna od ich zdania.

I choćby teściowa była jak brylant, to i tak nie wszystkim będzie to pasowało. Mi najbardziej chyba doskwiera to w momencie kiedy się pokłócimy. Wtedy jest dziwnie, chociaż teściowie jak zobaczą, że coś nie gra to zauważalnie się nagle dematerializują. A mimo to czuję się skrępowana, nie chcę wtajemniczać innych w nasze sprawy, nie chcę też ich krępować. To chyba jeden z większych minusów. Dużo rozwiązuje tutaj własny kąt we wspólnym domu. Nasza sypialnia jest na piętrze, którego używamy tylko my, więc w razie W można się tam wynieść i nie pokazywać innym na oczy. Co nie zmienia faktu, że to nie jest w dalszym ciągu samodzielne, intymne mieszkanie. Ogólnie, ja swoją sytuację oceniam na plus, ale jestem w stanie rozumieć, że ktoś nie chce nawet próbować.

[Hibiku]

Napisane przez Pati100

Co więcej autorka wątku chyba się już nie wypowiada.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

to autorka napisała więcej niż jeden post w tej kilometrowej dywagacji? Jeśli tak, jakoś mi zaginął w tłumie...

[Jamaika88]

Napisane przez _ema_

Nie sądzę, żeby była to kwestia krytycznego podejścia do własnego charakteru. Mieszkanie z teściami równa się kilku obawom, zwłaszcza:
1. Możliwość powstania konfliktu na płaszczyźnie synowa - teściowa
2. Brak swobody, konieczność prowadzenia domu na spółkę, a co za tym idzie - robienie nie zawsze tego co się chce i kiedy się chce
3. Spojrzenie krytycznych, doświadczonych oczu na poczynanie młodej gospodyni, presja, że jak się nie wykrochmali na czas pościeli to zostanie się źle ocenionym
4. Brak ogólnie pojętej swobody - w majtkach z łazienki nie wyjdziesz, z mężem się nie pokłócisz, wiecznie ktoś obcy uczestniczy w Twoim życiu

Ota, takie nagłe zamieszkanie z lokatorami, którzy Cię oceniają i jesteś w jakiś sposób zależna od ich zdania.

I choćby teściowa była jak brylant, to i tak nie wszystkim będzie to pasowało. Mi najbardziej chyba doskwiera to w momencie kiedy się pokłócimy. Wtedy jest dziwnie, chociaż teściowie jak zobaczą, że coś nie gra to zauważalnie się nagle dematerializują. A mimo to czuję się skrępowana, nie chcę wtajemniczać innych w nasze sprawy, nie chcę też ich krępować. To chyba jeden z większych minusów. Dużo rozwiązuje tutaj własny kąt we wspólnym domu. Nasza sypialnia jest na piętrze, którego używamy tylko my, więc w razie W można się tam wynieść i nie pokazywać innym na oczy. Co nie zmienia faktu, że to nie jest w dalszym ciągu samodzielne, intymne mieszkanie. Ogólnie, ja swoją sytuację oceniam na plus, ale jestem w stanie rozumieć, że ktoś nie chce nawet próbować.

Tak czy inaczej wszystko sprowadza się do charakteru człowieka. Odniosłam się do wypowiedzi grubelli, w którym była mowa o przyjaznych relacjach, a te przyjazne relacje nie zależą jedynie od postawy teściowej, ale również synowej. O ile nie jesteśmy w stanie rzetelnie określić jakim współlokatorem będzie dla nas teściowa to jesteśmy w stanie określić jakimi my współlokatorami będziemy. Dlatego nie ma sensu zwalać niechęci do mieszkania z teściami na czarnowidztwo i myślenie stereotypami. Kwestie, które wypunktowałaś również wynikają poniekąd z trudności jakie stawia przed nami nasz charakter, wiesz po prostu, że pewnym sprawom nie podołasz i zarówno teściowa będzie dla Ciebie trudnym współlokatorem jak i Ty dla niej.

[jelonki]

Napisane przez Jamaika88

Tak czy inaczej wszystko sprowadza się do charakteru człowieka. Odniosłam się do wypowiedzi grubelli, w którym była mowa o przyjaznych relacjach, a te przyjazne relacje nie zależą jedynie od postawy teściowej, ale również synowej. O ile nie jesteśmy w stanie rzetelnie określić jakim współlokatorem będzie dla nas teściowa to jesteśmy w stanie określić jakimi my współlokatorami będziemy. Dlatego nie ma sensu zwalać niechęci do mieszkania z teściami na czarnowidztwo i myślenie stereotypami. Kwestie, które wypunktowałaś również wynikają poniekąd z trudności jakie stawia przed nami nasz charakter, wiesz po prostu, że pewnym sprawom nie podołasz i zarówno teściowa będzie dla Ciebie trudnym współlokatorem jak i Ty dla niej.

Chyba raczej do komfortu życia