Najlepsze, najwspanialsze rzeczy, jakie zrobili dla was faceci.

[mrrrLady]

Ja też mam wspaniałe wspomnienia... Czytając ten wątek przypomniałam sobie wszystko

Chodzi o mojego byłego chłopaka. W ogóle nie byłam nim zainteresowana, miałam innego, a on i tak nie rezygnował... Cały czas się do mnie odzywał, aż w końcu doprowadził do rozpadu mojego związku Więc potem tym bardziej nie miałam ochoty na jakikolwiek kontakt z nim... Moja najlepsza wtedy kumpela pomagała mu mnie zdobyć. Naprawdę, robiła co mogła... Po jakimś czasie i wielu naszych "przypadkowych" spotkaniach zmieniałam zdanie o nim. Jest on nietypowym facetem: jest młody, strasznieeeeee przystojny i na brak pieniędzy nie narzeka (a oprócz tego wszystkiego lubi disco polo i zaraził mnie tym) i niespodziewałam się, że zrobi dla mnie coś tak romantycznego, zwłaszcza, że nie byliśmy jeszcze razem...

Któregoś wieczoru, jak ja już spałam zadzwonił do mnie i kazał wyjść przed dom, bo ktoś tam na mnie czeka. Zaskoczona i zaspana wyszłam, a tam okazało się, że siedzi na fotelu wielki, pluszowy, biały miś i ma na szyi zawieszoną płytę na czerwonej wstążeczce.... Okazało się, że była tam nagrana 16 razy piosenka "Biały miś"

Zwariowałam dla niego....

[Douceurs]

Napisane przez wanda164

Opowieści jak z bajki... Miło poczytać
Na wątku o złych facetach opowiedziałam o złych, teraz opowiem o dobrym

Wkrótce po tym jak zaczęlismy się spotykać, jeszcze całkiem niezobowiązująco, ja zachorowałam. Diagnoza była fatalna - RZS, nieuleczalna choroba stawów. Palce rąk, nóg, później kostki, nadgarstki, kolana - wszystko mi puchło, odmawiało posłuszeństwa i potwornie bolało. Żadne leki nie pomagały, lekarze nie dawali mi nadziei. Traciłam samodzielność, wyglądałam fatalnie. W stawy wstrzykiwano mi blokady, które tylko chwilowo podtrzymywały sprawność.
W końcu nadszedł dzień, że nie byłam w stanie wsiąść do autobusu (trzy stopnie przy wejściu!), żeby dojechać do przychodni. Stałam na przystanku i płakałam. Wróciłam do domu i zadzwoniłam do niego, że to koniec, więcej się z nim nie spotkam.

Niby przyjął do wiadomości. Ale godzinę później był u mnie, wniósł mnie do samochodu, zapiął mi pas (nawet tego nie mogłam sama) i zawiózł mnie do bioenergoterapeuty, gdzie wczesniej umówił wizytę. Zapłacił oczywiście też on, a w następnych dniach wyszukał wszystkie możliwe terapie w medycynie alternatywnej. Woził mnie na rozmaite zabiegi i płacił za nie. Kupił sokowirówkę i codziennie przyjeżdżał robić mi soki ze świeżych warzyw. Mył mi włosy, gdy nie mogłam już poruszać palcami... Ogrzewał moje chore, zniekształcone stawy swoimi dłońmi. Kupował rozmaite ortodyski, wkładki do butów, zioła, balsamy do smarowania. Zawiózł mnie na Słowację do wód termalnych. No i uparł się, że będę żyć normalnie.

Zabrał mnie na giełdę zimową i zmusił do przymierzenia na obolałe nogi butów narciarskich; zabrał na stok i nauczył jeździć. Zapisał mnie na kurs pływania dla dorosłych, a później zabrał na żagle i ćwiczył w wiązaniu węzłów i wybieraniu lin. Zaczęliśmy chodzić po górach. Opłacił mi kurs prawa jazdy. Zorganizował zamianę mieszkania z wilgotnego na zdrowe, suche i ciepłe. Zmusił do zmiany diety. Ech, długo by wymieniać, i tak się rozpisałam. Najważniejsze, że dzięki niemu uwierzyłam w siebie.

Minęło 8 lat. Jestem zdrowa. Choroba cofnęła się, wbrew prognozom lekarzy. Kiedy pytają mnie, co mnie wyleczyło, odpowiadam: miłość.

Brak słów.... BAJKA! Aż sie poplakalam Gratuluje... i zycze zdrowka

[wanda164]

Napisane przez Anul3k

Wando, super opowieść.

Napisane przez Douceurs

Brak słów.... BAJKA! Aż sie poplakalam Gratuluje... i zycze zdrowka

Dzięki

[mogwaica]

Mój TŻ na któres z kolei urodziny zrobił mi fajną niespodzianke. Za moimi plecami poprosiła rodzinke aby nie dawali mi prezentów tylko każdy dorzucił jakiś grosik.Jako ze TŻ kupił nowy samochód to musiał jechać go zarejestrować.Przyjechal pod dom nowym samochodem i pokazał mi rejestracje na ktorej widnieje moje imię.
Oczywiscie podziekowałam całej rodzince , jednak pomysl był jego

[yes]

Napisane przez mrrrLady

Ja też mam wspaniałe wspomnienia... Czytając ten wątek przypomniałam sobie wszystko

Chodzi o mojego byłego chłopaka. W ogóle nie byłam nim zainteresowana, miałam innego, a on i tak nie rezygnował... Cały czas się do mnie odzywał, aż w końcu doprowadził do rozpadu mojego związku Więc potem tym bardziej nie miałam ochoty na jakikolwiek kontakt z nim... Moja najlepsza wtedy kumpela pomagała mu mnie zdobyć. Naprawdę, robiła co mogła... Po jakimś czasie i wielu naszych "przypadkowych" spotkaniach zmieniałam zdanie o nim. Jest on nietypowym facetem: jest młody, strasznieeeeee przystojny i na brak pieniędzy nie narzeka (a oprócz tego wszystkiego lubi disco polo i zaraził mnie tym) i niespodziewałam się, że zrobi dla mnie coś tak romantycznego, zwłaszcza, że nie byliśmy jeszcze razem...

Któregoś wieczoru, jak ja już spałam zadzwonił do mnie i kazał wyjść przed dom, bo ktoś tam na mnie czeka. Zaskoczona i zaspana wyszłam, a tam okazało się, że siedzi na fotelu wielki, pluszowy, biały miś i ma na szyi zawieszoną płytę na czerwonej wstążeczce.... Okazało się, że była tam nagrana 16 razy piosenka "Biały miś"

Zwariowałam dla niego....

jak słooooooodko!

[*Claire*]

Chyba najwspanialszą rzeczą jaka dla mnie robi jest to że ze mną wytrzymuje

[Aranka]

był ze mną gdy rodziła sie nasza córeczka...

[zawszeboska]

Napisane przez Katie00

Ja z moim TZ kiedys zerwalam 2 miesiace przed moimi urodzinami. Byl romantykiem(i nadal nim jest). Los tak chcial, ze zakonczylam ten zwiazek.
Zjawil sie u mnie w drzwial dokladnie o polnocy w moje. Chcial byc pierwsza osoba, ktora zlozyla mi zyczenia. Kupil mi wielki bukiet kwiatow, sukienke z dobrana torebka i butami. Kazal mi to wlozyc, po czym zabral mnie na spacer, powiedzial wiersz i zaspiewal piekna piosenke Michaela Jacksona(jest naszym wspolnym, ulubionym artysta). Nie moglam w to uwierzyc, rozplakalam sie. Oczywiscie wrocilam do niego

Piękna historia.

Dziewczyny, super wątek.

[Aglolga]

Zamarzyłam się Wizażanki, idealnie przed snem. Dobranoc Kobietki, niech Wam się śnią piękne historyjki, a potem się spełniają.

[Fresa]

Napisane przez wanda164

Dzięki

Mnie Twoja historia też bardzo wzruszyła, życzę Wam wiele szczęścia .

[wanda164]

Dziękuję, Fresa; ten mężczyzna to chyba dla mnie nagroda od losu po tych dwóch, których opisywałam w wątku o męskich potworach... Widocznie trzeba było przejść przez czyściec, żeby trafić do nieba

[00aga00]

Napisane przez wanda164

Dziękuję, Fresa; ten mężczyzna to chyba dla mnie nagroda od losu po tych dwóch, których opisywałam w wątku o męskich potworach... Widocznie trzeba było przejść przez czyściec, żeby trafić do nieba

Wanda, rozpłakałam się po przeczytaniu Twojej historii! Życzę powodzenia

- rozmawiałam z wtedy przyszłym TŻem na gg i napisałam zw, bo szłam rozwiesić pranie. Wtedy on zapytał czy mi pomóc i... za pół godziny (mieszkaliśmy paręnaście km od siebie) był u mnie

- kolega, który miał zamiar zostać kimś więcej, na zimowym spacerze (na który zabardzo nie miałam ochoty iść) wiózł mnie na sankach przez całe miasto

- inny kolega (romantyk jakich mało) mieszkający wtedy ok.25km ode mnie wysłał mi wieczorem smsa, żebym wyszła na klatkę. Okazało się, że na wycieraczce czeka na mnie list i różyczka a on przejechał taką dorgę tylko wyłącznie po to, aby to tam położyć i jest już w drodze powrotej do domu!
Po wizycie u fryzjera szłam na popołudniowe zajęcia w szkole i okazało się, że czeka na mnie przed wejściem Nie mógł się doczekać zobaczenia mojej nowej fryzury i chciał naprawić mój rower, z którym miałam problemy
Kiedy w końcu przeprowadziłam się do jego miasta (poznaliśmy się jak jeszcze tam nie mieszkałam), w dniu przepowadzki czekał na mnie sliczny bukiet kwiatów przed drzwiami do nowego domu

[Motylek Truskawkowy]

Byłam ostatnio na spacerze z TŻ. Było po deszczu, więc wszędzie pełno kałuż. Doszliśmy do jednej, której nie było jak obejść, więc On wziął mnie na ręce i przeniósł przez nią

[gryzelda]

Napisane przez wanda164

Opowieści jak z bajki... Miło poczytać
Na wątku o złych facetach opowiedziałam o złych, teraz opowiem o dobrym

Wkrótce po tym jak zaczęlismy się spotykać, jeszcze całkiem niezobowiązująco, ja zachorowałam. Diagnoza była fatalna - RZS, nieuleczalna choroba stawów. Palce rąk, nóg, później kostki, nadgarstki, kolana - wszystko mi puchło, odmawiało posłuszeństwa i potwornie bolało. Żadne leki nie pomagały, lekarze nie dawali mi nadziei. Traciłam samodzielność, wyglądałam fatalnie. W stawy wstrzykiwano mi blokady, które tylko chwilowo podtrzymywały sprawność.
W końcu nadszedł dzień, że nie byłam w stanie wsiąść do autobusu (trzy stopnie przy wejściu!), żeby dojechać do przychodni. Stałam na przystanku i płakałam. Wróciłam do domu i zadzwoniłam do niego, że to koniec, więcej się z nim nie spotkam.

Niby przyjął do wiadomości. Ale godzinę później był u mnie, wniósł mnie do samochodu, zapiął mi pas (nawet tego nie mogłam sama) i zawiózł mnie do bioenergoterapeuty, gdzie wczesniej umówił wizytę. Zapłacił oczywiście też on, a w następnych dniach wyszukał wszystkie możliwe terapie w medycynie alternatywnej. Woził mnie na rozmaite zabiegi i płacił za nie. Kupił sokowirówkę i codziennie przyjeżdżał robić mi soki ze świeżych warzyw. Mył mi włosy, gdy nie mogłam już poruszać palcami... Ogrzewał moje chore, zniekształcone stawy swoimi dłońmi. Kupował rozmaite ortodyski, wkładki do butów, zioła, balsamy do smarowania. Zawiózł mnie na Słowację do wód termalnych. No i uparł się, że będę żyć normalnie.

Zabrał mnie na giełdę zimową i zmusił do przymierzenia na obolałe nogi butów narciarskich; zabrał na stok i nauczył jeździć. Zapisał mnie na kurs pływania dla dorosłych, a później zabrał na żagle i ćwiczył w wiązaniu węzłów i wybieraniu lin. Zaczęliśmy chodzić po górach. Opłacił mi kurs prawa jazdy. Zorganizował zamianę mieszkania z wilgotnego na zdrowe, suche i ciepłe. Zmusił do zmiany diety. Ech, długo by wymieniać, i tak się rozpisałam. Najważniejsze, że dzięki niemu uwierzyłam w siebie.

Minęło 8 lat. Jestem zdrowa. Choroba cofnęła się, wbrew prognozom lekarzy. Kiedy pytają mnie, co mnie wyleczyło, odpowiadam: miłość.

poplakalam sie

[99GirlOoo99]

Napisane przez gryzelda

poplakalam sie

ja też

[wanda164]

dzięki, dziewczyny... historia ma ciąg dalszy
http://www.wizaz.pl/forum/showpost.p...&postcount=697

[byliczka]

Wanda cudowny facet No i mam nadzieję że się zgodziłaś

Mój TŻt zrobił dla mnie wiele cudownych rzeczy.. Raz na walentynki jeszcze nie miał samochodu pojechał busem do miasta oddalonego o kilkadziesiąt km. tylko po to żeby mi kupić moje ukochane perfumy, były okropne mrozy a on się pofatygował busem. W drodze powrotnej zgubił te perfumy które tanie nie są, i wrócił z powrotem żeby kupić mi je jeszcze raz

Albo kiedy raz ode mnie wracał a mieszka w sąsiedniej miejscowości to uciekł mu autobus i koło północy szedł przez las do domu nic mi nie mówiąc bo mnie nie chciał martwić.

A najwspanialszą rzeczą jaką dla mnie zrobił, było zmienienie się z imprezowego podrywacza nie stroniącego od wszelkiego rodzaju używek, wymieniającego panienki co dyskotekę w cudownego, wiernego już od ponad 3 lat faceta I to jest dla mnie najwspanialsza rzecz jaką zrobił

[k4rotk4]

oh.jaki cudowny wątek
wanda164 gratuluje mężczyzny

a jeśli chodzi o mnie to najwspanialsza rzecz jaka zrobil dla mnie mój Tż wydarzyla się w walentynki.

Umówiliśmy się że spędziemy te walentynki zwyczajnie. Kino, pizza etc.
Zwolniłam siś specjalnie z lekcji godzine wcześniej żebym mogła sie przygotować. Ledwo weszłam do domu dostałam smsa "kochanie wejdz na gadu" więc migiem poleciałam do swojego pokoju. Otwieram drzwi, a tu z góry lecą na mnie płatki róż i cały pokój w płatkach. : A mój męzczyzna stoi między tym wsyztskim z jedną malutką różą

[Laura2112]

Wyciągnął mnie z marnego życia.
Pierwszy raz zobaczył mnie w szpitalu, gdzie trafiłam po przedawkowaniu leków. Zmęczenie coraz gorszymi efektami leczenia depresji, ciągłymi napadami lęku i brakiem zrozumienia ze strony bliskich dla mojej choroby pchnęło mnie w końcu do takiego kroku. Nie wiedziałam, że ktoś często siaduje przy moim łóżku. Uważałam go zresztą potem za dobrego kolegę i tyle. Nie łączyło nas nic, ani wiek, ani zainteresowania itd. Nie rezygnował, a ja upierałam się, że tylko mu się coś ubzdurało, że to w życiu się nie uda. Ludzie patrzący na to wszystko z boku postanowili uświadomić mi w końcu, że zrobię straszną głupotę, jeśli nie dam mu szansy. Po cichu, w moim skołatanym łebku i tak planowałam uskutecznić to, co mi się wcześniej nie udało, stwierdziłam więc, że co mi tam, wcześniej dam sobie ostatnią szansę. Cieszył się niemożliwie. Po jakimś czasie zrozumiałam, że i ja potrafię jeszcze kochać.
Dziś nie poznaję sama siebie. Cieszę się z każdego kontaktu z ludźmi, sprawdzam się w pracy (jednej i drugiej, obie niełatwe). Nie przejmuję się bzdurami. Bez żadnych leków, żadnej terapii. Ja - ta sama, która kiedyś trzęsła się, gdy miała iść do głupiego sklepu parę kroków od domu, aż w końcu w ogóle przestała gdziekolwiek chodzić i przypominała ludzki wrak.
Zrobiona przez niego głupia kolacja dla mnie wprawiała mnie w ciężki szok, a przecież robił tak dużo, codziennie, uczył mnie żyć od nowa. Długa to była droga, a jak bardzo mnie cieszyła zauważalna poprawa, coraz dłuższe okresy dobrego nastroju. Coraz częściej wierzę, że jakoś jednak to życie się ułoży.
Tylko co ja powiem dzieciom, kiedy spytają, jak poznałam ich tatę?

[Pckasia]

az się popłakałam. piekne te wasze historie wizażanki

[Renatka_2108]

Napisane przez gryzelda

poplakalam sie

Napisane przez k4rotk4

oh.jaki cudowny wątek
wanda164 gratuluje mężczyzny

i ja rowniez gratuluje i mi łezki w oku staneły...

a jeśli chodzi o mnie to najwspanialsza rzecz jaka zrobil dla mnie mój Tż wydarzyla się w walentynki.

Umówiliśmy się że spędziemy te walentynki zwyczajnie. Kino, pizza etc.
Zwolniłam siś specjalnie z lekcji godzine wcześniej żebym mogła sie przygotować. Ledwo weszłam do domu dostałam smsa "kochanie wejdz na gadu" więc migiem poleciałam do swojego pokoju. Otwieram drzwi, a tu z góry lecą na mnie płatki róż i cały pokój w płatkach. : A mój męzczyzna stoi między tym wsyztskim z jedną malutką różą

ojj zeby moj taki romantyczny byl hehe



Wiec i moze ja powiem choc moze to nie piekne ale milo wspominam moj TŻ jest facetem raczej mało wylewnym i daaleko mu do romantyka Kiedys napisal mi cudnego sms-a ze kocha itd, myslalam ze to wierszyk jakis i mu napisalam ze ladne znalazl a on to sam napisal

Druga rzecz to Walentynki, szukał na szybko prezentu jakiegos a ze zielony z tego co dziewczyny lubia zaczepił jakas kolezanke i mu wybierac miala pomagac wiec dostalam serduszko z napisem "Kocham Cię" spie z nim do dzisiaj i bez tego zasnac nie umiem