Kielczanki PO :)

[kropeczka1984]

Napisane przez eveewe

Kolezanka przy niej rodzila i byla mega zadowolona, ja z drugim dzieckiem tez chce ja miec. Bardzo fajna babka widzialam ja w akcji na porodwce i z czystym sumieniem polecam.

Dzięki za opinię

[1=b80dbfebcb175f5cc16ebc1 4ca52adc6494c973a_67996f8 2093b8;31037688]A ja też polecam p.Małgosię Wirę z Kościuszki,super kobietka![/QUOTE]

O niej nic nie słyszałam.

Napisane przez dzikasliwka

Moja przyjaciółka i szwagierka ją miały. Podobno rewelacja Obie zgodnie stwierdziły, że gdyby nie ona to nie dałyby rady A na spotkaniu to ona sama Cię o wszystko wypyta - wiem, bo byłam z przyjaciółką

A jakie pytania zadawała?

Napisane przez alamig

A z jakiego ona jest szpitala?


Powiedzcie mi jak to jest z tymi położnymi? Wybiera się przed porodem? Jaka jest gwarancje, że będzie w szpitalu akurat wtedy gdy będzie się rodzić? Kompletnie nic na ten temat nie wiem

P. Kowalczuk jest z Kościuszki. Położną wybiera się przed porodem. Podobno jeśli nie będzie mogła być przy porodzie, to przysyła zastępczą położną. Czytałam na necie, że czasami dobierają się w jakąś grupę i wtedy jak jedna nie może, to idzie druga.

Napisane przez lenka05

A tak z czystej ciekawości to ile kosztuje prywatna opieka położnej w szpitalu ?

400 zł Ale u nas i tak nie jest najgorzej. Dziewczyny z mojego wątku przyszłych mamuś płacą i po 1600 zł!!!

Napisane przez _agata

Ciągle słyszę dookoła, że każdy sobie kupuje opiekę prywatnej położnej.
Zastanawiam się czy ja jakaś dziwna jestem, ale nie zamierzam płacić za coś co mam prawo wymagać w ramach opieki zdrowotnej, za którą płacę grubą kasę co miesiąc. Niedługo dojdzie do tego, że za lekarza w szpitalu trzeba będzie płacić...

Mam dokładnie takie samo podejście jak Ty. W sumie urodzenie dziecka będzie mnie kosztowało 800 zł, bo 400 zł położna i prawie 400 zł za szkołę rodzenia, bo muszę ją mieć ukończoną, żeby Mąż ze mną rodził. To jest jakaś paranoja.
Wkurza mnie to, że muszę płacić za położną, skoro taka położna pracuje już w szpitalu i dostaje wynagrodzenie za swoją pracę.
Ale tutaj chodzi o moje dziecko i boję się sytuacji, że np. położna byłaby zajęta inną rodzącą czy np. takim pasjonującym zajęciem jak picie kawy czy uznałaby mnie za histeryczkę i stwierdziła, że zaraz przyjdzie, a w tym momencie akurat jej pomoc byłaby niezbędna.

[joaaa83]

Napisane przez _agata

Ciągle słyszę dookoła, że każdy sobie kupuje opiekę prywatnej położnej.
Zastanawiam się czy ja jakaś dziwna jestem, ale nie zamierzam płacić za coś co mam prawo wymagać w ramach opieki zdrowotnej, za którą płacę grubą kasę co miesiąc. Niedługo dojdzie do tego, że za lekarza w szpitalu trzeba będzie płacić...


Dobrze rozumiem, że położna nie musi pracować w tym szpitalu, w którym odbywa się poród?
W Warszawie obecnie to musi być położna z tego szpitala, opiekę opłaca się w kasie szpitala po porodzie, z powodów o których wyżej napisałam.

Agata nie jesteś dziwna - każdemu się to nie podoba.
Ale mamy w kieleckich szpitalach takie warunki jakie mamy (chodzi mi ilość rodzących przypadających na jedną położną, a to trudne do przewidzenia), a taka położna to skarb - zaprowadzi pod prysznic, przyniesie piłeczkę do skakania, zaproponuje pozycje, POGADA ZE ZIDIOCIAŁYM LEKARZEM DYZURUJACYM, który ma w d... że zwijasz się z bólu, a po porodzie pomorze Ci się przebrać i nieco ogarnąć oraz przyniesie kolację, mimo że dawno minął termin jej podania.

JA chciałam, żeby ktoś się mną zajął w tej ważnej chwili, a gdybym nie wykupiła opieki położnej to ilość czasu i uwagi mi poświęconej byłaby znacznie mniejsza.

A co do drugiej części - na Kościuszki możesz mieć tylko położną tam pracującą.

[_Ciastko_]

Chore jest to oplacanie poloznych...zreszta jeszcze jakby to byla kwota 100 - 200zł max a nie 400zl!!!

[b80dbfebcb175f5cc16ebc14ca52adc6494c973a_67996f82093b8]

Tak,ale położna przy pierwszym spotkaniu zaznacza,że jeśliby była schodzącą z dyżuru,szczególnie po nocce to od razu mówi,że przysyła znajomą,bo to zbyt odpowiedzialne "zajęcie",bo odpowiada za dwie osoby.

[joaaa83]

[1=b80dbfebcb175f5cc16ebc1 4ca52adc6494c973a_67996f8 2093b8;31044094]Tak,ale położna przy pierwszym spotkaniu zaznacza,że jeśliby była schodzącą z dyżuru,szczególnie po nocce to od razu mówi,że przysyła znajomą,bo to zbyt odpowiedzialne "zajęcie",bo odpowiada za dwie osoby.[/QUOTE]


Moja położna była ze mną od 8 rano (od kiedy mi poród zaczęli wywoływać, bo wody mi odeszły a skurczy zero), o 20.25 urodziłam, a od 20 ona miała dyżur, z którego zeszła o 8 rano. A więc pracowała przez 24 h i przez ten cały czas były rodzące! Przyznam, że lekkiej roboty to ona nie ma.

[eveewe]

Kazdy ma swoje zdanie i robi tak jak jemu pasuje. Ja polozna chcialam miec, bo wiem od kolezanek ktore jej nie mialy jak wyglada taki porod. Moja zeszla z dniowki, a ja dzwonilam o polnocy i przyjechala zaraz i byla przy mnie caly czas, pomagala, szlysmy pod prysznic, pilka itd. A kwota 400 zl to jest 200 dla szpitala i 200 dla poloznej. Wiec drogie Pani jesli ktoras nie chce nie musi placic, wolny kraj i nasz wybor. Te ktore chcialy ja mialy, te ktore nie to nie. A tym ktore rodza pozostawiam wolny wybor. Ja na pewno przy drugim porodzie tez sie zdecyduje na polozna. I rozwazam mozliwosc rodzenia w wodzie.

[kropeczka1984]

Napisane przez eveewe

Kazdy ma swoje zdanie i robi tak jak jemu pasuje. Ja polozna chcialam miec, bo wiem od kolezanek ktore jej nie mialy jak wyglada taki porod. Moja zeszla z dniowki, a ja dzwonilam o polnocy i przyjechala zaraz i byla przy mnie caly czas, pomagala, szlysmy pod prysznic, pilka itd. A kwota 400 zl to jest 200 dla szpitala i 200 dla poloznej. Wiec drogie Pani jesli ktoras nie chce nie musi placic, wolny kraj i nasz wybor. Te ktore chcialy ja mialy, te ktore nie to nie. A tym ktore rodza pozostawiam wolny wybor. Ja na pewno przy drugim porodzie tez sie zdecyduje na polozna. I rozwazam mozliwosc rodzenia w wodzie.

A rodziłaś z mężem? Ja zamierzam z nim rodzić i w sumie do końca nie byłam pewna czy chcę tą położną, bo mąż też mi na pewno sporo pomoże. No ale on tak jak i ja nigdy nie rodził, więc dlatego jednak biorę położną
Co do porodu w wodzie, to mój gin i na szkole rodzenia mówili, że to wcale nie jest takie super. Poza tym dopiero w trakcie porodu można stwierdzić, czy nie będzie żadnych przeciwskazań do takiego porodu.
Myślę, że lepsze są prysznice. Ale ja nigdy nie rodziłam, więc to tylko moje przypuszczenia

[eveewe]

Napisane przez kropeczka1984

A rodziłaś z mężem? Ja zamierzam z nim rodzić i w sumie do końca nie byłam pewna czy chcę tą położną, bo mąż też mi na pewno sporo pomoże. No ale on tak jak i ja nigdy nie rodził, więc dlatego jednak biorę położną
Co do porodu w wodzie, to mój gin i na szkole rodzenia mówili, że to wcale nie jest takie super. Poza tym dopiero w trakcie porodu można stwierdzić, czy nie będzie żadnych przeciwskazań do takiego porodu.
Myślę, że lepsze są prysznice. Ale ja nigdy nie rodziłam, więc to tylko moje przypuszczenia

Ja rodzilam pierwszy raz i bez meza - bo ani on ani ja nie chcielismy. Kolezanka rodzila w warszawie w wodzie i poleca, dlatego ja musze dopytac jak to wyglada co i jak. Owszem pod prysznicem bylam ale to tylko pol godziny ulgi. Teraz jak bede w ciazy chcialabym zeby TZ byl ze mna, zreszta on tez chce.

[kropeczka1984]

Napisane przez eveewe

Ja rodzilam pierwszy raz i bez meza - bo ani on ani ja nie chcielismy. Kolezanka rodzila w warszawie w wodzie i poleca, dlatego ja musze dopytac jak to wyglada co i jak. Owszem pod prysznicem bylam ale to tylko pol godziny ulgi. Teraz jak bede w ciazy chcialabym zeby TZ byl ze mna, zreszta on tez chce.

W wannie podobno też można być tylko pół godziny a później się wychodzi. Potem znowu można wejść, ale ogólnie czy prysznic czy wanna to tylko pół godziny. Różnica w tym, że w kulminacyjnym momencie jesteś w wannie Ogólnie na szkole rodzenia mówili, że poród w wannie ma naprawdę duuużo plusów, ale musi przebiegać idealnie.

[Scio]

Ja nie miałam położnej Babka będąca na dyżuże była ok. W sumie ja sama wiedziałam co mam robić. Jakoś instynktownie. Za to nie wyobrażam sobie porodu bez męża

[lenka05]

Ja też uważam, że skoro płacę co miesiąc składki to opiekę medyczną powinnam mieć zapewnioną. Ale moje zdanie to jedno, a rzeczywistość to drugie. Na sobie to może i bym zaoszczędziła ale teraz myślę, że jakoś pewniej bym się czuła wiedząc, że nad bezpieczeństwem porodu (i mojego dziecka) czuwa osoba, która swój czas poświęca tylko mi. Pomoże, doradzi, porozmawia z lekarzem itd. To jest spora kwota, ale tak naprawdę często wydajemy kasę na jakieś pierdółki, jakby je zliczyć to pewnie też wyjdzie niezła sumka.
Chociaż może jak już będę miała rodzić nasza służba zdrowia przejdzie "metamorfozę" i taka bezpłatna opieka to będzie standard

[kropeczka1984]

Napisane przez lenka05

Chociaż może jak już będę miała rodzić nasza służba zdrowia przejdzie "metamorfozę" i taka bezpłatna opieka to będzie standard

Do tego czasu, to Ty już możesz być po menopauzie

[ivona84]

Srubka to fajnie, że dr Szymkiewicz wróciła Też do niej chodziłam, ale teraz w czasie ciąży wybrałam lekarkę z Kosciuszki

Eve za przewrót i za interes

Miczka zazdraszczam tego Maroka - czekam na fotki

A co do położnej - ja wiem, że to chore, ale w tym kraju to od dawna jest tak że jak w szpitalu nie posmarujesz to nikt się tobą poważnie nie zainteresuje Ja jeszcze muszę odwiedzic okulistę zanim podejmę ostateczną decyzję czy chodzić na szkołę rodzenia i czy brać swoją położną. A słyszałam same pozytywne opinie o pani Kowalczuk
Honolinka a Ty brałaś swoją położną jak miałaś cc?

A u mnie porządki swiąteczne były dawno, bo sprzątalismy po remoncie i mamy z głowy
Dziś w końcu lecę za prezentami i inne rzeczy musze załatwiać, bo od piątku były inne zajecia - jak nie impreza u nas to potem projekt.

[eveewe]

ivona ale ci dobrze z tym sprzataniem. Dla mnie mycie okien i garow to kara
Co do porodu w wannie wiem ze wchodzi sie na pol godziny, pozniej wychodzi, zmieniaja wode i znowu wchodzi, a jak przychodzi kulminacyjny moment masz wybor czy jednak w wannie chcesz, czy wolisz fotel. Wiec jak bede drugi raz w ciazy, to sie juz o wszystko dopytam i podejme ostateczna decyzje. Po przy normalnym porodzie idziesz pod prysznic na troszke a pozniej to tylko fotel lub pilka. Najgorsze bylo w tym wszystkim to, ze tu cie boli, a ty wlazisz na ten fotel, badanie, pozniej mozesz zejsc, ale juz nie wiesz czego chesz, czy lepszy ten fotel czy ta pilka. To taki moj osobisty punkt widzenia.

[Scio]

Ja leżałam na patologii ciąży na Prostej dosyć długo. I nigdy w życiu nie dałam ani lekarzowi ani nikomu żadnych pieniedzy. I miałam świetną opiekę. Lekarze robili mi mnóstwo różnych badań. I wyciągnęli mnie z tego. Uratowali moje dziecko.

[joaaa83]

Napisane przez Scio

Ja leżałam na patologii ciąży na Prostej dosyć długo. I nigdy w życiu nie dałam ani lekarzowi ani nikomu żadnych pieniedzy. I miałam świetną opiekę. Lekarze robili mi mnóstwo różnych badań. I wyciągnęli mnie z tego. Uratowali moje dziecko.

Dla mnie to zupełnie dwie różne kwestie i nie ma co porównywać takiej opieki przy porodzie i pobytu na patologii ciąży. Z resztą to już byłoby przestępstwo.

[srubka87]

Ivona- no właśnie ubolewam nad tym, że dr Szymkiewicz nie jest z Kościuszki, więc jak będę w ciąży to trzeba będzie szukać na ten czas innego lekarza. Ale tak...tylko ona

[eveewe]

Napisane przez Scio

Ja leżałam na patologii ciąży na Prostej dosyć długo. I nigdy w życiu nie dałam ani lekarzowi ani nikomu żadnych pieniedzy. I miałam świetną opiekę. Lekarze robili mi mnóstwo różnych badań. I wyciągnęli mnie z tego. Uratowali moje dziecko.

Tez uwazam ze to inna kwestia.

[alamig]

Mam dokładnie takie zdanie jak Wy. Kobieta rodząca powinna mieć najlepszą opiek za darmo! W końcu wszędzie propagują hasło rodzić po ludzku, a w praktyce niestety w tej kwestii jesteśmy daleko w tyle.

Ja chyba zdecyduję się na opłacenie położnej. Chociażby z tego względu, żeby zrobiła wszystko aby ochronić moje krocze przed nacinaniem bez konieczności. Niestety w wielu przypadkach nacinają zapobiegawczo lub bo tak wygodniej, beż żadnych medycznych wskazań :/

[joaaa83]

Napisane przez alamig

Ja chyba zdecyduję się na opłacenie położnej. Chociażby z tego względu, żeby zrobiła wszystko aby ochronić moje krocze przed nacinaniem bez konieczności. Niestety w wielu przypadkach nacinają zapobiegawczo lub bo tak wygodniej, beż żadnych medycznych wskazań :/

Zaraz po przyjęciu na oddział, wypełniasz i podpisujesz dokumenty, w tym zgodę na nacięcie krocza. Wtedy możesz nie wyrazić zgody.

[alamig]

Napisane przez joaaa83

Zaraz po przyjęciu na oddział, wypełniasz i podpisujesz dokumenty, w tym zgodę na nacięcie krocza. Wtedy możesz nie wyrazić zgody.

To wiem, tylko ja nie chcę się upierać, że nie. Jeśli już muszą naciąć, to ok, ale jeśli jest możliwość tego uniknąć, to byłabym szczęśliwa. Nie zdecyduję się zakazać im tego zrobić, bo wiem, że to jest czasem najlepsze rozwiązanie. Chciałabym uniknąć tego, że zrobią to rutynowo, bez wyraźnych wskazań. Dobra położna umie tak poprowadzić poród, aby ochronić krocze. Nawet jeśli uzna, że jest to nieuniknione, to przynajmniej będę wiedzieć, że inaczej się nie dało.

[miczka84]

heloł


Dokładnie zgadzam się z Eve każdy może mieć swoje zdanie i wybór. Jak ktoś chce być lepiej traktowany to musi zapłacić... lub drugie wyjście szkoła rodzenia i wtedy mąż

szkoda że kampanie rodzić po ludzku to tyle błache banery...
ja nie mam w tej kwestii za dużego doświadczenia bo miałam cc planowany poród i znajoma mamy miała akurat dyżur..nawet kawy potem nie chciała ode mnie wsiąść ale słyszałam o przypadkach że jak ktoś nie zapłacił to położna nic nie pomogła wręcz powiedziała ile kosztuje jej opieka jednym udaje się bez opłat i dobrze trafiają poprostu mają szczęście wszystkim ciążaróweczkom życzę takiego szczęścia

Ivona, Maxima dzięki fociami się podzielę

[_Ciastko_]

Dziewczyny potrzebuje sprawdzonego przepisu na kruche ciasteczka I macie wogóle pomysły (i ptrzepisy) na świateczne ciasta??

Ja dzis kupiłam choinke (jodłę kaukaską w doniczce). Nie jest duza bo w tym roku choinka musi stac na szafce...Laura raczkuje potem bedzie chodzic wiec nie wiem co by bylo gdyby choinka stala na ziemi hehe Choć pamietam jak ja i moja siostry bylysmy małe to uwielbialysmy lizac bombki - takie zakurzone z piwnicy czasami sobie ugryzłyśmy.

[_agata]

Ciastko, pierniczki wcześniej podawałam, jeszcze te są pyszne: http://www.bbcgoodfood.com/recipes/1941/lebkuchen


Moje dwa ulubione serniki:

Sernik waniliowy z malinami i jagodami (owoce można zastąpić konfiturą, układamy kupki na wierzchu przed pieczeniem i przeciągamy wykałaczką żeby się lekko wtopiły w ciasto):
Wilgotny, dość ciężki, a jednocześnie kremowy. Dla mnie doskonały.

Proporcje na tortownicę o śr. 20 cm

Kruche ciasto
* 75 g zimnego masła
* 160 g mąki (najlepiej krupczatki)
* 50 g cukru pudru

Składniki zmiksować w malakserze, aż powstaną okruszki lub rozetrzeć palcami na kruszonkę.
Wysypać do tortownicy i ugnieść na dnie i na brzegu - ok. 3 cm wysokości.
Podpiec w temp. 180 stopni na złoty kolor (ok. 12-15 minut).

Masa serowa

* 100 g miękkiego masła
* 200 g cukru
* 600 g sera białego (zmielić 2-3 razy lub przetrzeć przez sito - ja przecieram)
* 3 jajka
* 2-3 łyżki ekstraktu z wanilii lub ziarenka wyłuskane z połowy laski wanilii
* 2 łyżki mąki ziemniaczanej


Na wierzch

* 100 g jagód
* 100 g malin

Owoce mogą być świeże lub mrożone. Jak mrożone to nie rozmrażać.


Masło utrzeć z połową cukru na jasna masę, dodawać po łyżce sera i po trochu pozostałego cukru. Ucierać, aż cukier nie będzie wyczuwalny (ok. 5 minut).
Dodawać po jednym jajku, po każdym miksując na najniższych obrotach miksera ok. 30 sekund. Na koniec dodać wanilię i mąkę ziemniaczaną i krótko zmiksować.
Wyłożyć na podpieczony spód, powierzchnię masy wyrównać.
Na masę wyłożyć owoce.
Piec w temp. 160 stopni przez ok. 60 minut (wierzch na środku powinien być lekko sprężysty). Gdyby sernik przypiekał się na wierzchu, należy przykryć go folią aluminiową.
Po upieczeniu sernik zostawić na 15 minut w piekarniku, po czy wyjąć go, a po godzinie zdjąć obręcz tortownicy. Po całkowitym ostudzeniu wstawić do lodówki na min. 8-10 godzin.


----------------------------------------------------------------------------------
Biały sernik z brzoskwiniami

Jest gęsty, ciężki, trochę sypki, trochę kremowy.

Po wielu eksperymentach nie ubijam już piany z białek. Dodaję całe jajka na zmianę z serem i to wystarcza. Sernik tylko lekko rośnie i nie opada.
Pieczony w niskiej temperaturze nie wysycha, jest wilgotny. Nie rumieni się z wierzchu, pozostaje jasny i jest bardzo elegancki.
Najlepszy dzień, dwa po upieczeniu, nie musi stać w lodówce.
Kupując twaróg należy wybrać tłusty, niekwaśny i dość twardy. Dla mnie idealny jest twaróg z mleczarni w Miechowie (dostępny w Makro w dużych kostkach 700-1500 g).
Masa serowa po utarciu jest gęsta.

Proporcje na wielki i wysoki sernik (blacha 25 x 40 cm)

Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.

Ciasto kruche

* 150 g zimnego masła
* 280 g mąki
* 50 g cukru pudru

Składniki posiekać, aż powstaną drobne okruszki. Ja robię to w malakserze. Wysypać na blachę i ugnieść równą warstwę.
Piec 10 minut w temp. 200 stopni. Wyjąć z piekarnika, a piekarnik wyłączyć.

Masa serowa

* 300 g masła
* 1800 g tłustego twarogu
* 400 g cukru
* 10 dużych jaj
* 4 łyżki mąki ziemniaczanej

* 1 puszka brzoskwiń w syropie

Brzoskwinie osączyć i pokroić w kostkę ok. 1 x 1 cm.

Masło rozpuścić, przelać do dużej miski, w której będzie ucierana masa i odstawić żeby przestygło.
Ser zemleć w maszynce (wystarczy 1 raz).
Do miski z masłem wsypać cukier i ucierać, aż zbieleje. Miksując dodawać po trochu twarogu i po 1 jajku. Na koniec dodać mąkę ziemniaczaną i zmiksować.
Na podpieczony spód wyłożyć 1/2 masy, ułożyć brzoskwinie, przykryć resztą masy, wyrównać powierzchnię.
W piekarniku powinno być teraz ok. 120 stopni. Wstawić sernik i piec 80 minut (sernik nie powinien się rumienić, jeśli zacznie to można go przykryć folią aluminiową).
Po tym czasie piekarnik wyłączyć i zostawić sernik na ok. 1 godzinę. Otworzyć drzwiczki i zostawić, aż sernik wystygnie.




Poniżej zdjęcia pierwszego sernika

[_agata]

Jeszcze przepis na krajankę piernikową z marcepanem i powidłami

Ciasto:
3 szklanki maki + 3-4 łyżki
1 lyzeczka sody oczyszczonej
1 lyzeczka proszku do pieczenia
1 lyzka cynamonu
1 lyzeczka kardamonu
1 lyzeczka iimbiru
po 1/2 lyzeczki zmielonej galki muszkatalowej i zmielonych gozdzikow
po 1/4 lyzeczki zmielonego czarnego pieprzu i zmielonego ziela angielskiego
szczypta soli
1/2 szklanki miodu
1 szklanka cukru (dałam 3/4 szklanki, uważam, że wystarczy)
1/2 kostki masla
1 jajko
drobno posiekane orzechy, skorka pomaranczowa

200g marcepanu
1/2 szklanki cukru pudru
1 jajko
1/3 szlanki maki
1 lyzka mleka
po 1 lyzce soku pomaranczowego i cytrynowego
1 lyzeczka olejku migdalowego

powidla sliwkowe - ok. 350g (1 słoik)

Lulier koniakowy:
1 szklanka cukru pudru
3 lyzki koniaku

Masa
Marcepan rozetrzec z cukrem, dodac pozostale skladniki i dobrze wymieszac.

Rozgrzac piekarnik do temperatury 180 stopni. Make przesiac z proszkiem, soda i sola, dodac posiekane orzechy i skorke.
Miod, cukier i maslo rozgrzac dosc mocno (ale nie zagotowac) w duzym rondlu, dodac przyprawy korzenne, wymieszac. Dodawac stopniowo make ciagle mieszajac az ciasto zacznie odchodzic od scianek rondla. Zdjac z palnika i lekko przesudzic, dodac jajko i wymieszac.
Przelozyc ciasto na stolnice i lekko wyrobic podsypujac maka w razie koniecznosci. Jeszcze cieple podzielic na dwie czesci - kazda rozwalkowac na prostokat wielkosci 33 x 20 cm, przeniesc jeden placek na plaska blache wylozona pergaminem. Zostawiajac 1 cm margines rozsmarowac na ciescie mase marcepanowa (mozna posypac rodzynkami jezeli ktos lubi), na marcepanie rozprowadzic rowna warstwa powidla. Przykryc druga czescia ciasta, dobrze zlepic brzegi i piec okolo 25 minut. Wyjac z piekarnika, lekko przestudzic i jeszcze cieple polukrowac.
Zostawic odkryte na cala noc. Pokroic na male kwadraciki, przechowywac w szczelnej puszce w warstwach przelozonych pergaminem.

[_agata]

I krajanka cytrynowa

ciasto:
250 g maki
75 g cukru pudru
125 g margaryny
1 lyzeczka proszku do pieczenia
1 jajko

masa:
125 g mielonych migdalow
150 g cukru pudru
skorka z 1 cytryny
sok z pol cytryny

lukier:
50 g cukru pudru
sok z 1/2 cytryny

ciasto: wszystkie skladniki wrzucamy do miski i wyrabiamy, az nam sie dobrze polacza.
masa: wszystko bardzo dobrze mieszamy

jest to ciasto na mala blache- 20x25 cm...
2/3 ciasta wykladamy na blache, na to masa a na mase pozostale ciasto. Pieczemy 25 minut w temp. 175 °.
Na jeszcze cieple ciasto smarujemy lukier.

Uwaga: ciasto po wyciagnieciu z pieca jest jeszcze rzadkie, gdy wystygnie mozna bedzie je smialo pokroic na kwadraciki, nadaje sie do dlugiego przechowywania, nie wyrasta zbyt wysokie.
Jest szybkie, latwe i smaczne

[sjoanna]

Napisane przez _Ciastko_

Ja dzis kupiłam choinke (jodłę kaukaską w doniczce). Nie jest duza bo w tym roku choinka musi stac na szafce...Laura raczkuje potem bedzie chodzic wiec nie wiem co by bylo gdyby choinka stala na ziemi hehe Choć pamietam jak ja i moja siostry bylysmy małe to uwielbialysmy lizac bombki - takie zakurzone z piwnicy czasami sobie ugryzłyśmy.

Ja jak bylam mala to dotykalam paluszkiem a ze czasami cos sie zbilo to juz nie moja wina.
No i mam taka bombke ktora dostalam jako niemowlaczek. Ma prawie tyle lat co ja.
Niestety jest w Polsce.
Ale moze kiedys ja sobie tu przywioze.

A co do ciast - u mnie bylo tradycyjnie - sernik, piernik, makowiec. potem na Nowy Rok jakies kremowe lub tort.

[_agata]

I mój ulubiony Makowiec wg Zofii Nasierowskiej

Ciasto:
50 dag mąki tortowej
6 dag drożdży (ja daję 5 dag)
10 dag cukru - pudru
1/2 szklanki kwaśnej, gęstej śmietany
20 dag masła
1 jajko
3 żółtka
otarta skórka z cytryny
1/2 utłuczonej laski wanilii
szczypta soli

Masa makowa:
40 dag maku
1 l mleka
10 dag masła
1/2 szklanki miodu
20 dag cukru -pudru
3 jajka
50 ml rumu lub spirytusu
25 dag bakalii ( rodzynki, orzechy, skórka pomarańczowa)
1/2 utłuczonej laski wanilii

Najpierw przygotować masę makową, potem - ciasto.
Zagotować mleko, włożyć opłukany mak, gotować 30 min. Odsączyć, zemleć dwukrotnie. W garnku rozgrzać masło z miodem, dodać bakalie, mak, dokładnie wymieszać, smażyć ok. 10 minut. Zdjąć z ognia. Ubić gęstą masę z żółtek i połowy cukru, dodać do maku. Ubić pianę z białek, dodając resztę cukru, połączyć z makiem. Na końcu wlać rum lub spirytus.

Przygotować ciasto:
Mąkę przesiać na stolnicę. Drożdże rozetrzeć z 2 łyżkami cukru -pudru, wymieszać ze śmietaną. Do mąki dodać resztę cukru, masło, posiekaną wanilię, przesiekać. Dodać rozmącone jajko, żółtka i śmietanę. Szybko zagnieść niezbyt ścisłe ciasto.
Podzielić je na 2 części.
Każdą rozwałkować na prostokąt, nałożyć masę makową i zwinąć.
Pergamin wysmarować masłem. Zwinięte strucle przenieść na pergamin i włożyć do podłużnych blaszek. Wstawić do piekarnika ( 100 stopni) nie domykając drzwiczek . Jak podrosną ( 25 -30 min.) zwiększyć płomień do 180 stopni, zamknąć piekarnik i piec jeszcze 30 minut.

Niestety nie mam zdjęcia

Nie wszystkie przepisy są mojego autorstwa, ale są wypróbowane, dlatego pozwalam sobie je tutaj podać

---------- Dopisano o 14:45 ---------- Poprzedni post napisano o 14:43 ----------

Napisane przez sjoanna

Ja jak bylam mala to dotykalam paluszkiem a ze czasami cos sie zbilo to juz nie moja wina.
No i mam taka bombke ktora dostalam jako niemowlaczek. Ma prawie tyle lat co ja.
Niestety jest w Polsce.
Ale moze kiedys ja sobie tu przywioze.

A co do ciast - u mnie bylo tradycyjnie - sernik, piernik, makowiec. potem na Nowy Rok jakies kremowe lub tort.

sjoanno, cudo nie bombka!

[_Ciastko_]

Agatko dziekuje za przepisy....a przypomnialo mi sie jedno ciasto - keks, tez bym zrobila UUU...zaczynam czuc swieta

[_agata]

Za keksami nie przepadam, więc nie robię