Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[ciri15]

Napisane przez Chatul

A mnie dziwi dziwienie się temu, że ktoś wrzuca zdjęcie USG albo zdjęcie swojego dziecka. Moim zdaniem to normalne i właściwe, że rodzice cieszą się, że mają dziecko No i normalne, że chcą się swoim szczęściem podzielić.
Oczywiście, ze wszystkim lepiej zachować umiar, ale jedno czy dwa zdjęcia USG albo dziecka nie wydają mi się przesadą

2-3 ok, nawet więcej jeśli są dodawane stopniowo. Ale 5 takich samych zdjęć? Przesada...

Napisane przez Kruche Ciastko

I o takim jeczeniu, a raczej negatywnym nastawieniu mowie. Takim osobom jak Ty to sie nigdy nie dogodzi, chocby chuy na chuyu stawal, jak mawia moj kolega. Musi sie cudownie wstawac rano i od razu lapac dola/zdenerwowanie/stres, ze sie zyje w naszym biednym zacofanym kraju. Wspolczuje takiego myslenia

---------- Dopisano o 18:07 ---------- Poprzedni post napisano o 18:06 ----------

Tak na pewno każda z nas budzi się rano z myślą jak to jest źle... Otóż nie. Ale gdy oglądam wiadomości, czytam gazetę, a nawet gdy idę na targ i widzę tą nieszczęsną złotówkę za jajko to tak, tak właśnie myślę.

---------- Dopisano o 17:59 ---------- Poprzedni post napisano o 17:57 ----------

Napisane przez Mitsukki

Ja tak robię często. Idę do lodówki, popatrzę, popatrzę, zamknę i wracam do pokoju

Mam tak samo

[Izulkowa]

Napisane przez Chatul

Może po prostu patrzyli, bo chcieli zobaczyć co czytasz? Albo sami próbowali podczytywać przez ramię?

Najwidoczniej tak Ale taki problem odezwać się do kogoś, mnie by to nie przeszkodziło jakby ktoś zagadał do mnie o książkach, a to rzucania oczami na wszystkie strony mnie rozwaliło Swoją drogą o "depresji" ludzi w busach to już nie wspomnę. Wszyscy posępni, jakby z pogrzebu wracali, jak do jednej kobiety która właśnie mi do książki zaglądała uśmiechnęłam się miło to zaraz się obróciła. Tak trudno odwzajemnić uśmiech?

Napisane przez Chatul

Zgadam się (choć chleb z margaryną mnie nie przekonuje ).
Mnie dziwi, że tyle osób z dalszej rodziny wymusza na mnie podczas odwiedzin bardzo regularne posiłki. Dla mnie to bez sensu, bo po co mam jeść, skoro nie jestem głodna? Jak zgłodnieję, to zjem.
Rozumiem jeszcze obiad, bo wtedy wszyscy jedzą razem, ale np. śniadanie, które każdy je sam? Dlaczego mam je jeść o 8:00, a nie o 10:00?

Popieram. Nigdy nie mogę zrozumie ideii wspólnego jedzenie posiłków jak jestem u kogoś w gości, nie mówię tu o jednym dniu, czy nawet dwóch, ale powiedzmy wakacje u cioci na trzy, cztery dni. Śniadanie, obiad kolacja... wszystko pięknie naszykowane i wszyscy mamy razem jeść i co z tego, że nie jestem akurat głodna i sama bym trafiła do lodówki. Jak śniadanie o 8.00, albo kolacja o 19.00 to tak ma być i trzeba jeść

[Chatul]

Napisane przez ciri15

2-3 ok, nawet więcej jeśli są dodawane stopniowo. Ale 5 takich samych zdjęć? Przesada...

5 to moim zdaniem przesada, i tak wszystkie są podobne... Chociaż np. moi znajomi mieli jedno zabawne zdjęcie, więc nie dziwię się, że przy okazji je pokazywali innym

Inna sprawa, że jak ktoś chce wrzucać 5 zdjęć, albo i 50, to niech wrzuca. Akurat zdjęcia USG nie są bulwersujące czy niesmaczne, więc problemu nie ma.

---------- Dopisano o 18:04 ---------- Poprzedni post napisano o 18:02 ----------

Napisane przez Izulkowa

Popieram. Nigdy nie mogę zrozumie ideii wspólnego jedzenie posiłków jak jestem u kogoś w gości, nie mówię tu o jednym dniu, czy nawet dwóch, ale powiedzmy wakacje u cioci na trzy, cztery dni. Śniadanie, obiad kolacja... wszystko pięknie naszykowane i wszyscy mamy razem jeść i co z tego, że nie jestem akurat głodna i sama bym trafiła do lodówki. Jak śniadanie o 8.00, albo kolacja o 19.00 to tak ma być i trzeba jeść

Też nie rozumiem takiego wspólnego jedzenia posiłków, zwłaszcza wszystkich. Wiadomo, że każdy ma inny rytm dnia, w innym tempie głodnieje itd. Zmuszanie kogoś do jedzenia jest bez sensu.
Co innego jak wszyscy w rodzinie mają podobny rytm dnia, wykonują podobne prace itd., wtedy wspólne posiłki mają rację bytu

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Wspólne jedzenie u rodziny dalszej niż rodzice to dla mnie katorga. Jeszcze rozumiem, że mogą mieć taką tradycję - wszyscy zbierają się przy jakimś posiłku (np. obiad), jedzą sobie i rozmiawiają. Nie mam nic przeciwko siedzeniu i gadaniu, ale zawsze przychodzi moment, kiedy to ktoś usiłuje namówić mnie do zjedzenia czegoś dla mnie niejadalnego. Wtedy połowa rodzinki zachowuje się jakby z dietetyki i biochemii miała co najmniej doktorat i doskonale wiedzą, że trzeba jeść wszystko i nie wymyślać. Im wyższy stopień otyłości, tym więcej prawd absolutnych do wygłoszenia.

[201604181004]

Ahaha, to ja z drugiej strony - lubię jeść wszędzie byle nie u rodziców. Jestem u cioci to spokojnie powiem że to nie mój dzień dziękuję nie jem tego, jestem po obiedzie itp. No i spoko nikt nie drąży tematu. Ale u rodziców? Jak zaproszą gości narobią tych bigosów i innych rzeczy które mi po prostu przez gardło nie przechodzą to potem się to je w domu przynajmniej przez tydzień jak nie dwa - kiedy się coś pomrozi... Więc brrr, wszelkie spędy u rodziców są fajne jeśli się po nich zwijam do domu ale jak potem mam zostać i być zmuszana z wielkim wyrzutem CZEMU NIE JESZ BIGOSIKU TAKI DOBRY ZROBIŁAM KILKA KILO, zmarnuje się, no jedz, wymyślasz, czemu nie jesz, patrz ile słoików nagotowałam, ktoś to musi zjeść, czemu nie jesz, znowu wymyślasz, czemu tego nie zjesz, taki dobry, kto to ma zjeść, to wolę się nie pojawiać na wizycie... (po każdej wizycie mama i tak obdarowuje gości słoikiem, co z tym robią to nie wiem mam nadzieję że zjadają)

[ciri15]

Napisane przez drabineczka

Uhhh dziwi mnie pogląd że... jak coś jest, to trzeba to zjeść. Przyjechałam na weekend do rodziców i pierwsze co, to kłótnia. Mama się naoglądała Magdy Gessler i do sosu pomidorowego dodała wszystkiego co jej wpadło w rękę, łącznie z musztardą i chili. Wykręciło mnie na drugą stronę po spróbowaniu, to pretensja, że nie jem. Powiedziałam że mi nie smakuje. Drugi dzień, to samo na obiad, podziękowałam, to awantura a bo ty się to nauczysz jeść co ci dają jak... no i urwali bo w sumie już długo się utrzymuję sama kompletnie tego nie rozumiem. Jak coś mi nie smakuje to tego nie jem, wolę być głodna, a jak zgłodnieję to zjem coś innego, a jak nie mam co to suchy chleb z margaryną a to i tak będzie smaczniejsze od czegoś po czym miałabym się pochorować.

Mam tak samo.

Akurat pokazywanie na nk zdjęć z usg według mnie jest trochę niesmaczne.

[cynamonowe]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;33153165]Wspólne jedzenie u rodziny dalszej niż rodzice to dla mnie katorga. Jeszcze rozumiem, że mogą mieć taką tradycję - wszyscy zbierają się przy jakimś posiłku (np. obiad), jedzą sobie i rozmiawiają. Nie mam nic przeciwko siedzeniu i gadaniu, ale zawsze przychodzi moment, kiedy to ktoś usiłuje namówić mnie do zjedzenia czegoś dla mnie niejadalnego. Wtedy połowa rodzinki zachowuje się jakby z dietetyki i biochemii miała co najmniej doktorat i doskonale wiedzą, że trzeba jeść wszystko i nie wymyślać. Im wyższy stopień otyłości, tym więcej prawd absolutnych do wygłoszenia.[/QUOTE]

U mnie akurat mówiło się "przy jedzeniu się nie gada / nie czyta". O tyle, o ile przy wspólnym posiłku czytanie jest rzeczywiście niekulturalne (co innego jak się je samemu -- dlaczego innym przeszkadza, że lubię czytać podczas jedzenia??), tak grobowa cisza jest dla mnie czymś sztucznym i nienaturalnym .

[Kruche Ciastko]

Napisane przez pani-jesień

Planuję emigrację. Bo w ten kraj nie wierzę, niestety Kiedyś też go broniłam, ale widzę, co się dzieje i to, co widzę, mnie przeraża. Nieustannie rosnący dług publiczny, wzrastające podatki, tragiczny stan edukacji, bezrobocie, fatalna polityka prorodzinna, realne ryzyko, że emerytury na oczy nie zobaczymy, długo by wymieniać.
Jak już wyemigruję, to dasz mi przyzwolenie na stwierdzenie faktu, że w Polsce nie jest OK?

Ty narzekasz ja wytaczam kontrargumenty. Przeciez nie moge ci czegos zabronic
Tylko dodam jeszcze jedna rzecz - nie oczekuj ze wyjezdzajac gdzies trafisz na kraj bez dlugu publicznego, wzrastajacych podatkow i bezrobocia.

[Mitsukki]

Napisane przez Chatul

Może po prostu patrzyli, bo chcieli zobaczyć co czytasz? Albo sami próbowali podczytywać przez ramię?

Ja tak zawsze robię Albo zezuję na tytuł albo podczytuję. Ostatnio czytałam Wędrowycza i akurat były obrazki dość teges (naga zła wiedźma ) i myślałam sobie co ci ludzie muszą sobie myśleć patrząc na te same obrazki, a nie czytając

Napisane przez cynamonowe

U mnie akurat mówiło się "przy jedzeniu się nie gada / nie czyta". O tyle, o ile przy wspólnym posiłku czytanie jest rzeczywiście niekulturalne (co innego jak się je samemu -- dlaczego innym przeszkadza, że lubię czytać podczas jedzenia??), tak grobowa cisza jest dla mnie czymś sztucznym i nienaturalnym .

Przy jedzeniu się nie czyta, bo wtedy się więcej je - w sensie nie masz bodźców wzrokowych takich jak przy samym jedzeniu i wciągasz się w książkę - wsuwasz więcej jedzonka om nom nom Ale tez bardzo lubię czytać przy jedzeniu

[emememsik]

Napisane przez Izulkowa

W każdym razie ludzie dziwnie się na mnie patrzyli jak wyciągałam tą książkę, co chwile ktoś wędrował spojrzeniem by podchwycić okładkę.

Ja zawsze patrzę co ludzie czytają, nie mogę się powstrzymać.

Napisane przez Izulkowa

Ale taki problem odezwać się do kogoś, mnie by to nie przeszkodziło jakby ktoś zagadał do mnie o książkach, a to rzucania oczami na wszystkie strony mnie rozwaliło

Mnie by to przeszkadzało, nie znoszę kiedy ktoś przerywa mi czytanie w jakimś interesującym momencie. Dlatego sama też na pewno nikogo bym nie zagadywała.

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

dziwi mnie ustanawianie prawa którego nie da się rozsądnie przestrzegać, bo jego przestrzeganie komuś szkodzi no a jego nieprzestrzeganie jest jego łamaniem. Konkretnie chodzi mi o ten artykuł http://wyborcza.pl/1,75248,11418312,...h_chorych.html

dla mnie to w ogóle jakaś paranoja...

[Darkoz]

Napisane przez Izulkowa

Mnie ostatnio rozwalili ludzie w busie. Normalnie raczej nie jeżdżę komunikacją miejską, a jeśli już to na krótkich trasach, ale ostatnio mi się zdarzyło jechać busem przez godzinę (z miasta do rodzinnej wsi). W życiu bym nie przypuszczała, że ludzie czytający w busach mogą być czymś dziwnym. Dla mnie to było coś normalne, naturalne, że jak się wygodnie wcisnęłam na siedzenie (co nie było łatwe z walizką, torbą z laptopem i zwykła torbą no ale :P) to wyciągnęłam książkę (akurat nawet pamiętam że to był mocno zmasakrowany egzemplarz "Zielonej Mili" Kinga) i zaczęłam czytać. Czy to naprawdę takie niezwykłe? W każdym razie ludzie dziwnie się na mnie patrzyli jak wyciągałam tą książkę, co chwile ktoś wędrował spojrzeniem by podchwycić okładkę. Dobra, wśród młodzieży ze słuchawkami na uszach, czy piszącymi smsy byłam jedyną osobą czytającą, ale to głównie starsi ludzie dookoła mi się przyglądali. Powiem wam że byłam w szoku, nie wiem czy to ludzie na wsi tacy są czy chodziło im o coś innego, ale byłam w szoku! :P

Bez przesady, jak ktoś siedzący blisko mnie czyta książkę, to też rzucę okiem na tytuł . A może Twój egzemplarz był NAPRAWDĘ zmasakrowany?

[pani-jesień]

Napisane przez Kruche Ciastko

Ty narzekasz ja wytaczam kontrargumenty. Przeciez nie moge ci czegos zabronic

Jakie kontrargumenty? Nie przypominam sobie, żebyś wymieniła choć jeden Argumentu o Unii Europejskiej nie liczę (pewnie wierzysz w populistyczne hasełka, jakim to dobrem dla Polski jest członkostwo w UE. Ciekawe, co powiesz, jeśli, nie daj borze zielony, wejdziemy do Strefy euro ) i tekstu, że się rozwijamy (jakieś konkrety? )

Poza tym - ja nie narzekam. Nie należę do osób, którą ciągle jojczą, jak to w Polsce tragicznie się dzieje.
Ja tylko realnie oceniam sytuację - a że ta sytuacja jest zła, to oceniam ją źle. Proste.
Nie umiem zamykać oczu na fakty, mimo że w chwili obecnej żyje mi się całkiem dobrze i biedy nie klepię.

Tylko dodam jeszcze jedna rzecz - nie oczekuj ze wyjezdzajac gdzies trafisz na kraj bez dlugu publicznego, wzrastajacych podatkow i bezrobocia.

Wyobraź sobie, że można wyemigrować do kraju z tymi negatywnymi parametrami niższymi niż w Polsce

[Vivienne]

Dziwi mnie, że niektórzy używają swojej choroby jako karty przetargowej. Dziewczyna uparła się na MÓJ temat pracy magisterskiej i ja jestem zmuszona go zmienić, bo ONA MA RAKA.

[201604181004]

Dziwi mnie, zarzucenie komuś kto zna się na temacie że pozjadał wszystkie rozumy
Lol we kończe temat odpłyń bo wszystkie rozumy zjadłaś c'nie


gdy innych argumentów brak zarzuć rozmówcy zbyt dużą wiedzę masakra jak w przedszkolu

---------- Dopisano o 22:13 ---------- Poprzedni post napisano o 22:11 ----------

Vivienne może wyjdę na osobę bez serca, co mi tam.
Mam na roku chłopaka na wózku inwalidzkim. To są jego trzecie studia. Nie wiem jak on kończył poprzednie, chyba na piękne oczy bo tutaj jest zawsze to samo - nie wiem czy go w trzecim semestrze choć raz widziałam na jakimkolwiek wykładzie, nie wiem jak on zalicza te nieobecności na ćwiczeniach, nie wiem jak on poradzi sobie z najgorszą czekającą nas sesją, wszystkim na początku było go szkoda dopóki nie zaczął tego wykorzystywać naskakując na kogoś kto nie chce się dzielić prywatnymi notatkami czy opracowaniami że pewnie go odtrącają bo nie traci czasu na takie bzdety jak my. (My czyli ciekawe kogo miał na myśli). Nie wiem mi tam nie przeszkadzał do momentu aż zaczął wymagać by wszyscy stawali na głowie by mu pomóc, co najmniej dziwne. No ale jak już mówiłam pewnie mamy serce z kamienia

[Vivienne]

Wiesz, ja rozumiem, że ludzie chory mają taryfę ulgową, że można im pozwolić na więcej nieobecności, jakieś zaliczenia poza terminami... ale jesli dziewczyna uparla się mój wczesniej zatwierdzony, zaklepany od początku temat, bo ona jest chora, robi z tego powodu cyrki, zamieszanie i wszystkim głowę zawraca, a potem promotor z litości idzie jej na rękę i to JA mam się dostosować to szlag mnie trafia. najlepsze jest to, że mogła miec ten sam temat, ale inaczej sformułowany. I ona MUSI mieć taki jak ja. Po prostu rewelacja. Jestem wściekła.

I ja uważam, że jest zwykłą manipulantką.

[emelie]

Pamiętajcie, że jak ktoś jest chory, a wy go nie cierpicie, bo jest chamski i durny (i choroba bynajmniej tego nie złagodziła), to i tak należy na kolanach do tej osoby się przyczołgać, okazywać uwielbienie i współczucie, bo ONA JEST CHORA!

[Chatul]

Napisane przez Vivienne

Wiesz, ja rozumiem, że ludzie chory mają taryfę ulgową, że można im pozwolić na więcej nieobecności, jakieś zaliczenia poza terminami... ale jesli dziewczyna uparla się mój wczesniej zatwierdzony, zaklepany od początku temat, bo ona jest chora, robi z tego powodu cyrki, zamieszanie i wszystkim głowę zawraca, a potem promotor z litości idzie jej na rękę i to JA mam się dostosować to szlag mnie trafia. najlepsze jest to, że mogła miec ten sam temat, ale inaczej sformułowany. I ona MUSI mieć taki jak ja. Po prostu rewelacja. Jestem wściekła.

I ja uważam, że jest zwykłą manipulantką.

Ja również jestem zdania, że osobom chorym należy pomagać. Jeśli mają ważne leczenie itd., to należy im darować pewnie nieobecności i w miarę możliwości dać szansę na ich nadrobienie (np. chodzenie na zajęcia do drugiej grupy, itd.)
Ale to nie znaczy, że osoba chora ma prawo do wszystkiego.
Na Twoim miejscu bym się wykłócała. Skoro zależy Ci na tym temacie, był on zaklepany... To walcz o niego

[201604181004]

Rozumiem twoją złość i myślę że to dużo gorsza sytuacja niż u mnie. To jest manipulacja, ale bardzo niezręcznie jest być na twoim miejscu

[Vivienne]

"Proszę zachować się koleżeńsko. Trochę wyczucia sytuacji i zrozumienia". Odpowiedź promotorki. Generalnie wychodzę na tę złą.

[Mileva_]

Napisane przez Vivienne

dziewczyna uparla się mój wczesniej zatwierdzony, zaklepany od początku temat, bo ona jest chora, robi z tego powodu cyrki, zamieszanie i wszystkim głowę zawraca

Co za chamstwo. Zwykłe wykorzystanie swojej "pozycji" by wzbudzić w innych litość

[Chatul]

Napisane przez Vivienne

"Proszę zachować się koleżeńsko. Trochę wyczucia sytuacji i zrozumienia". Odpowiedź promotorki. Generalnie wychodzę na tę złą.

Na Twoim miejscu odpowiedziałabym „Myślę, że niekoleżeńskie jest zabieranie zajętego już tematu i usprawiedliwianie tego chorobą. Nie chcę być gorzej traktowana tylko dlatego, że jestem zdrowa.” Chyba, że nie możesz sobie na coś takiego pozwolić.

[Wyrak]

Napisane przez Bananalama

A ja uważam, że i tak mamy duże szczęście, bo przez nasz kraj nie przetaczają się wojny plemienne (chyba że za takie uznamy wojny PO-PiS ). Nie mamy niszczących trzęsień ziemi i tsunami. Kobiety nie muszą nosić burki. Są plusy, są. Nie jesteśmy w ogonku świata. Zawsze jest coś, z czego się można ucieszyć. W Polsce nie jest tragicznie.

Nie no, pewnie, ze nie ma sytuacji typu Tutsi i Hutu, ale to przeciez oczywiste. Standardy cywilizowanego swiata sa "nieco" wyzsze. Pewnie, zawsze mozna sie mowic - jest super, bo jest lepiej niz w Korei Pln, ale chyba nie o to chodzi ?

Napisane przez Chatul

Wiele rzeczy. Ostatnio mam coraz lepsze doświadczenia chociażby z NFZetem, komunikacją miejską w Warszawie i PKP (chociaż tutaj było kilka wpadek )
Ale rozumiem, że ktoś inny może mieć inne doświadczenia.

Hm, takie przyklady biorac pod uwage:
- blamaz z ustawa refundacyjna i walkami w okolo niej
- rozklady widmo sprzed 2 lat, brak wagonow, gdy cale sklady zalegaly odlogiem rok temu i tragiczny stan trakcji
sa wg mnie srednio trafione.

Napisane przez Kruche Ciastko

Ty narzekasz ja wytaczam kontrargumenty.

Dobre zarty

[Bananalama]

Napisane przez Wyrak

Nie no, pewnie, ze nie ma sytuacji typu Tutsi i Hutu, ale to przeciez oczywiste. Standardy cywilizowanego swiata sa "nieco" wyzsze. Pewnie, zawsze mozna sie mowic - jest super, bo jest lepiej niz w Korei Pln, ale chyba nie o to chodzi ?



Hm, takie przyklady biorac pod uwage:
- blamaz z ustawa refundacyjna i walkami w okolo niej
- rozklady widmo sprzed 2 lat, brak wagonow, gdy cale sklady zalegaly odlogiem rok temu i tragiczny stan trakcji
sa wg mnie srednio trafione.

Wydaje mi się, że na tyle jasno przekazałam o co mi chodzi, że nikt nie powinien już pytać "chyba nie o to chodzi?"

Na Śląsku niedługo niby ma prywatna firma zająć się przewozami. Że niby lepsze od PKP. Czytałam o tym, co ta firma robi w kujawsko-pomorskim. Cóż, nawet to, że zachodnia i nie tego niedobrego państwa polskiego, nie pomaga przed wpadkami typowymi dla PKP. Widać taki już los kolei

[Chatul]

Napisane przez Wyrak

Hm, takie przyklady biorac pod uwage:
- blamaz z ustawa refundacyjna i walkami w okolo niej
- rozklady widmo sprzed 2 lat, brak wagonow, gdy cale sklady zalegaly odlogiem rok temu i tragiczny stan trakcji
sa wg mnie srednio trafione.

Pisałam o swoich doświadczeniach. Moje są takie, jakie są. Ktoś może mieć inne.
A jak gdzieś są plany widmo itd., to dzwoń do kogoś z PKP. Ja ostatnio się bez problemu dogadałam telefonicznie z panem z Przewozów Regionalnych. Rozbieżność między planem na dworcu a planem internetowym, którą zgłosiłam, została szybko zlikwidowana

[a298662d510bb0f537bc3b0c2466fe273199e5e8_64a898f2369c4]

Napisane przez Vivienne

"Proszę zachować się koleżeńsko. Trochę wyczucia sytuacji i zrozumienia". Odpowiedź promotorki. Generalnie wychodzę na tę złą.

Ja bym z tą dziewczyną porozmawiała. Powiedziała co i jak, że wiem że jej ciężko, nawet zaproponowała podrzucenie literatury, bo przecież miałybyście bliźniacze tematy. Może ona nie wie, że sprawia Ci kłopot?

[201803111829]

Ja miałam przez całą podstawówkę upośledzonego chłopaka w klasie. Mówił tak, że nie dało się go zrozumieć, jak 3-4 letnie dziecko, nie umiał pisać, czytać, liczyć, po prostu nie umiał nic. I jak na technice trzeba było zrobić domki z pudełek po butach (obkleić, wyciąć) to jemu trzeba było przynieść materiały, wycinać, ponaklejać.. Tak było z każdym przedmiotem, czasem trzeba było mu książki wypakować, długopis wyjąć z piórnika, a wredny był, że ja cię.. Szczypał, drapał, krzyczał (właściwie wył), gryzł, bił.. A nauczycielki nic. Teraz mam Magdę której też trzeba we wszystkim ustępować, bo się rozpłacze i poleci do pani (3 liceum, przypominam), ostatnio upadła na prostej drodze, ma różne tiki, ale też TRZEBA USTĄPIĆ. Może tu nie chodzi o pracę, ale załóżmy - nie widzę z daleka, nie mogę nosić soczewek, w okularach mi strasznie niewygodnie, męczę się, więc siedzę w pierwszej ławce w środkowym rzędzie (zwykle w szkołach są 3 rzędy ławek). I co? Pewnego styczniowego dnia Magda usiadła w mojej ławce, na polskim, wiadomo, dużo pisania, a ja nie widzę. Mówię, że ja tu siedzę od początku roku, a ona w płacz. Nauczycielka, biegnie (bo wiadomo, madzia nie jest gorsza od nas, jest taka sama, ale trzeba ustąpić) że nic się nie stanie jak usiądę w drugiej, i tak oto noszę okulary na lekcjach.

A tak w ogóle, to dzisiaj przyuważyłam dziewczyny z mojej klasy. Piszą sms (czy coś) i... hop telefon do stanika I tak co chwile, chowają i wyciągają z tych staników telefony xd

[Vivienne]

Zanim wybuchła afera, a ona łaziła do wszystkich i przezywała, że chce ten temat, gadałam z nią i zaproponowałam jej z 4 tematy, pokrywające się z tym co ja chce pisać, ale w innej formie. Jak grochem o ścianę.

Ja już olałam kwestię, bo żadne z moich racjonalnych argumentów nie wygrywają z "trudną sytuacją życiową". Ale nie znoszę czegoś takiego. Dla mnie dziewczyna jest wyrachowana i nie mam zamiaru utrzymywać z nią kontaktów.

[nicRu]

[1=a298662d510bb0f537bc3b0 c2466fe273199e5e8_64a898f 2369c4;33160649]Ja bym z tą dziewczyną porozmawiała. Powiedziała co i jak, że wiem że jej ciężko, nawet zaproponowała podrzucenie literatury, bo przecież miałybyście bliźniacze tematy. Może ona nie wie, że sprawia Ci kłopot?[/QUOTE]
To wtedy byłaby chora, ale na głowę, skoro zamiast normalnie sie spytać (choćby mailowo, czy ktoś się zgodzi na zainę tematu bo ten jej niesamowicie odpowiada) po prostu wymaga, by sie pod nią dostosować. To jest zwykły egoizm i egocentryzm w najczystszej postaci.

[a298662d510bb0f537bc3b0c2466fe273199e5e8_64a898f2369c4]

Napisane przez Vivienne

Zanim wybuchła afera, a ona łaziła do wszystkich i przezywała, że chce ten temat, gadałam z nią i zaproponowałam jej z 4 tematy, pokrywające się z tym co ja chce pisać, ale w innej formie. Jak grochem o ścianę.

Aha, już z nią rozmawiałaś :/ to zmienia postać rzeczy.

Napisane przez nicRu

To wtedy byłaby chora, ale na głowę, skoro zamiast normalnie sie spytać (choćby mailowo, czy ktoś się zgodzi na zainę tematu bo ten jej niesamowicie odpowiada) po prostu wymaga, by sie pod nią dostosować. To jest zwykły egoizm i egocentryzm w najczystszej postaci.

Pytam bo byłam w tej samej sytuacji przy pisaniu inżyniera, dziewczyna wzięła mój temat, bo nie wiedziała że ja go mam. Jedna rozmowa wszystko załatwiła, mimo że miała już zgromadzoną literaturę, bo przyznała że nie spytała, że popełniła błąd.