Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III - Strona 39 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2012-11-05, 23:52   #1141
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez serena.avon Pokaż wiadomość
Inga, dzięki za link U mnie też ciężko z zabraniem się do nauki, aleee... Postanowiłam sobie, że jak zrobię 30 lekcji to kupuję sobie tą torebkę:
http://www.baginc.com/adele-large-fl...kin-black.html
może to mnie jakoś zmotywuje do działania! Wprowadziłam sobie kilka takich projektów za które zrealizowanie zrobię sobie sama prezent - np 30 wyjść na siłownię - nowa bluza sportowa, 30 wpisów na blogu - kubek termiczny, 30 lekcji francuskiego - balerinki, 30 sesji czytania książek - książka "Sekret". Nie ustaliłam jeszcze nagrody za 30 powtórek z farmakologii... Coś brak mi weny na wymyślenie nagród
O raju! Pomysł z nagrodami jest super!!!!!!!!


---------- Dopisano o 00:52 ---------- Poprzedni post napisano o 00:45 ----------

Cytat:
Napisane przez grenouillette Pokaż wiadomość
I teraz co krok odkrywam, że zasadniczo prokrastynacja to nie przyczyna problemów, tylko ich skutek.
Wraz z Ingą wpadłyśmy na trop rozwikłania zagadki prokrastynacji.
Odkładamy nie z powodu cech rzeczy, ale z innych powodów.
Z takich, że gdybyśmy nie odkładały musiałybyśmy dopuścić do głosu rzeczywistość lub uświadomić sobie coś, czego bardziej sobie uświadomić nie chcemy. To taki jakby mechanizm obronny, jest tylko przykrywką dla innego, poważniejszego problemu. Możliwe, że każda ma inny, a możliwe, że łączy je wspólny mianownik, aż tak daleko nie zaszłyśmy w Eurekach.
Inga, napisz słowo, Ty umiałaś to ująć obrazowo i klarownie.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 06:21   #1142
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość

Łapka Fairy, siostro 9w1! Też poczułaś ten niesmak z bycia takim spolegliwym "cielaczkiem"? Ja sie pocieszam, że zachowania względem ludzi są wyuczalne, już jakiś postęp widze, a co
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Aper! Portki w dol i ustaw sie do bicia .
Widzisz, zdaje sie, ze znowu cos postrzegasz przez jakis filtr. Ja w opisie tego typu nie widzialam ani slowa "spolegliwy" ani "cielaczek" . To Twoja wersja. Nastepna osoba kwalifikujaca sie do przeprowadzenia Tygodnia Dobroci dla Siebie! Zabraniam Ci tak myslec o Aper!
Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Aper nie cielaczek ale dziczek :P i to bynajmniej spolegliwy! jak to w wierszykach bywało
Rację macie, przesada z tym "cielaczkiem". Zdrowa dziewiątka 9w1 ma fajne cechy "dobry przywódca, rozjemca" - i to tez potwierdzam /zdarza mi się/.
No i fairy na pewno bezwolna nie jesteś - nie robisz takiego wrażenia, sądząc po postach - i bojowa podobno na czytaczach jesteś). Zresztą -zachowań można sie wyuczyć i je modyfikować.
Z tych różnych testów dowiaduję się po kawałeczku czegoś o sobie i pozytecznie mi z tym. Już pal licho bardziej naukowe podejście
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 07:48   #1143
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Świetna animacja W ogóle takie animacje bardzo pomagają w nauce biologii molekularnej...bo moja wyobraźnia zawodzi w pewnych kwestiach...
Mind-Blowing!!!!!!!!!!!!!! Śniło mi się całą noc w zastosowaniu! Sen nie miał z tym problemów, przebudzony, świadomy mózg ma! Dla mnie to szok, szok, szok. Mind-blowing, ja pikolę, zbzikowałam przez ten filmik! Obczaiłaś ilość DNA?! Szok, szok szok, dociera do wyobraźni jakoś po swojemu, ale konfrontacja z rzeczywistością naprawdę może być ponad pojęcie!
Szacun dla Natury

---------- Dopisano o 08:48 ---------- Poprzedni post napisano o 08:33 ----------

Cytat:
Napisane przez grenouillette Pokaż wiadomość
W ogóle zaczynając pisać na wątku, chciałam poszukać motywacji do walki z prokrastynacją. Nie sądziłam jednak, że będzie wiązało się to z tak wieloma pytaniami do samej siebie - pytaniami ważnymi, być może nawet uświadomionymi, ale nigdy nie zadanymi.

I teraz co krok odkrywam, że zasadniczo prokrastynacja to nie przyczyna problemów, tylko ich skutek.
Jej, tak się cieszę, że to napisałaś. Znaczy, ze nie tylko z Ingą tak sadzimy, trzeba pogrzebać w tym kierunku. To znaczy nie trzeba, ale ja lubię grzebać i znajdywać
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 08:53   #1144
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Wczoraj padłam jak kawka, chyba przesypiam stres, doszłam do wniosku że moja mam też tak miała- w okresie stresującej pracy.
Zjadłam czekoladę na śniadanie, brawo
Cytat:
Napisane przez grenouillette Pokaż wiadomość
Nie mam pojęcia, gdzie ja się sytuuję na takiej skali. Nie mam raczej problemu z odzywaniem się na zajęciach, pytaniem, jeśli czegoś nie wiem, wygłaszaniem prezentacji. Nie mam problemu z otwartością w urzędach, u lekarza, jestem relatywnie ekstrawertyczna wobec nowo poznanych osób (tzn. łatwo z obcości przechodzę na umiarkowanie ciepłe, ale jednak koleżeństwo). Za to tam, gdzie większość osób się otwiera, czyli w rodzinie i wśród bliższych znajomych - mur, ściana. Nie chodzi o to, że nie ufam tym osobom czy coś. Mam poczucie, że jestem ekstrawertyczna wyłącznie na takim powierzchownym poziomie. Jeśli dochodzi do wygłaszania prawdziwych emocji, uczuć, myśli - staję się ślimakiem w skorupce.

W ogóle zaczynając pisać na wątku, chciałam poszukać motywacji do walki z prokrastynacją. Nie sądziłam jednak, że będzie wiązało się to z tak wieloma pytaniami do samej siebie - pytaniami ważnymi, być może nawet uświadomionymi, ale nigdy nie zadanymi.

I teraz co krok odkrywam, że zasadniczo prokrastynacja to nie przyczyna problemów, tylko ich skutek.
To się nadaję na pierwszy post, ale może być odstraszające dla mniej potrzebujących/zmotywowanych do zmian osób.

A to co podkreśliłam to nie jest chyba kwestia intro- czy ekstrawersji. Nie mogę znaleźć dobrej nazwy.

(Z wiki) ciekawe jest to rozróżnienie
Intro...: zyskują energię kiedy są w samotności, a tracą wśród ludzi,
czerpią energię ze świata wewnętrznego, tj. uczuć, idei, wrażeń,
Ekstra..: zyskują energię, kiedy przebywają z innymi, a tracą gdy są sami,
czerpią energię ze świata zewnętrznego, tj. podejmowanych przedsięwzięć, ludzi, miejsc i rzeczy, z którymi mają kontakt

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Konkret.
Dzięki Halimka za ten post!!!!

A Wam wszystkim polecam następną książkę:
"Pranie mózgu" Kathleen Taylor (Świat Książki 2006 - kupiłam ją w Taniej Ksiażce na Koszykowej w Wawie za 12 zł. ) Opisuje kilka przypadków sekt i prania mózgu na amerykańskich żołnierzach w czasie wojny koreańskiej.
A mnie się często wydaję, że piszę oczywiste oczywistości. Ostatnio robiłam referat to pomogła mi świadomość, że sporo osób w grupie jest z pierwszego roku i mogę im coś nowego przedstawić.

Książka brzmi ciekawie, dawno kupiłaś?

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
Halimo własnie tez to czytałam i wstawiłam pytanie z innym linkiem w klubie
wieczor przebiega,dobiega konca....musze byc spokojna...nie wiem,joga ,medytacja...nic mnie w sumie z tych rzeczy nie interesuje ani nie łapie za serce....
Chodzi o diagnozę? Widziałam, ale zastanawiałam się co Ci napisać. Zapytam dziś o jedną rzecz kobietę, która się tym zajmuje (mam dziś zajęcia) i napiszę Ci wieczorem. Jakbyś miała jakieś wątpliwości, pytania to pisz w klubie albo na priv.

Mam straszną prywatę w wątku prywatnym- pomożecie?

Edytowane przez Halimaa
Czas edycji: 2012-11-06 o 09:06
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 09:12   #1145
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Jak juz jestesmy w temacie "przyczyny" prokrastynacji...
Wczoraj myslalam o dziecinstwie i wczesnej mlodosci i probowalam dociec, kiedy prokastrynacja miala w moim zyciu swoj poczatek...
Nie wiem jak bylo u Was - ale u mnie - bylo tak chyba od zawsze.

Szkola.
Bylam zdolnym dzieckiem. Kiedy zaczelam chodzic do szkoly to czytalam juz grube tomiska* bajek podczas gdy inne dzieci skladaly pierwsze literki w sylaby. Pamietam, ze w klasach 1-4 nie uczylam sie NIC, poniewaz bylam w stanie napisac sprawdziany z pamieci.
Problem zaczal sie jakos od 5. klasy, kiedy jednak obszar wiedzy do przyswojenia bardzo sie powiekszyl.
I bylo tak, ze z jednego przedmiotu potrafilam miec piatki i dwoje na przemian - w zaleznosci, czy sie uczylam, czy nie . Nauczyciele wlosy rwali, bo wiedzieli, na co mnie stac. A ja sie uczylam zrywami - albo obkulam sie na celujacy, albo wcale.
A czemu tak?
Poniewaz w domu absolutnie nikt mnie nie pilnowal. Ja znam takie domy, gdzie ustalane sa pewne reguly - dziecko przychodzi ze szkoly, je obiad i siada za biurkiem, jak odrobi lekcje to w nagrode idzie sie bawic. U mnie tak nie bylo - dla rodzicow interesujace byly jedynie oceny na swiadectwie, a jak je zdobylam - zalezalo tylko ode mnie.
Od dziecka szukalam wiec wlasnych drog, ale jak to dziecko - robilam to bardzo nieumiejetnie!
Ciagle odrabialam lekcje na ostatnia minute. W przypadku weekendu - w niedziele wieczorem, ba, zdarzylo sie pisanie czagos na szybko w autobusie, a nawet szkolnej toalecie .
Po prostu jako dzieciak rozumialam, jakie mam zadanie, ale nikt nie pomogl mi sie ogarnac i nie powiedzial mi, jak dochodzic do celu.
Czulam wiec na sobie ogromna odpowiedzialnosc, bo oczekiwania byly wielkie i mialam wrazenie, ze jak chce to moge, ale brakowalo mi kogos, kto by mnie pokierowal. Chocby w prostych sprawach - jak sie uczyc, jak czesto, jak sortowac material do nauki, a nawet - jaka pozycje przyjac podczas nauki i jak sobie ustawic swiatlo .
Bylam puszczona samopas i chyba jedynie ta latwosc uczenia sie spowodowala, ze nie wyladowalam gdzies na ulicy.

I tu pytanie do Was - czy macie podobne doswiadczenia? Czy mozecie o sobie powiedziec, ze prokastrynacja rowniez zrodzila sie u Was z poczucia bezsilnosci - bo pokazywano Wam jedynie zadania, ale drogi do rozwiazania juz nie? Jakie bylyscie w dziecinstwie? Czy juz w czasach szkolnych przejawialyscie ten rodzaj zachowania, czy wyklulo sie to dopiero teraz, w doroslym zyciu?

*Moja mama twierdzi, ze nie wie, gdzie sie nauczylam czytac. W domu nie - prawdopodobnie nauczyla mnie starsze kolezanki z podworka?
__________________


Be the change you want to see in the world!

Edytowane przez Konwalia11
Czas edycji: 2012-11-06 o 09:23
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 09:20   #1146
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
O raju! Pomysł z nagrodami jest super!!!!!!!!


---------- Dopisano o 00:52 ---------- Poprzedni post napisano o 00:45 ----------


Wraz z Ingą wpadłyśmy na trop rozwikłania zagadki prokrastynacji.
Odkładamy nie z powodu cech rzeczy, ale z innych powodów.
Z takich, że gdybyśmy nie odkładały musiałybyśmy dopuścić do głosu rzeczywistość lub uświadomić sobie coś, czego bardziej sobie uświadomić nie chcemy. To taki jakby mechanizm obronny, jest tylko przykrywką dla innego, poważniejszego problemu. Możliwe, że każda ma inny, a możliwe, że łączy je wspólny mianownik, aż tak daleko nie zaszłyśmy w Eurekach.
Inga, napisz słowo, Ty umiałaś to ująć obrazowo i klarownie.
Mechanizm przed przyznaniem sie, ze potrafimy, ze jestesmy dobre, perfekcyjne. Ze faktycznie nam sie udaje. Jakbysmy tak pomyslaly z gory trzebaby bylo wszystko robic, wszystko musialoby sie udawac...obawiam sie, ze to obrona przed byciem zbyt dobra wg naszego mniemania. I obawiam sie, ze wtedy nie mialybysmy juz zadnego uzasadnienia dlaczego mamy sie przejmowac. I to chyba jest slowo klucz...bo nie wiem jak wy, ale przejmowanie sie czyms to jest chba najczestsza czynnosc jakiej sie poddaje.
'a czy sie uda?' 'a czy dam rade?' 'a czy powinnam tak a nie inaczje?' 'a co by bylo gdyby...?' Gdybym wiedziala, ze zrobie cos dobrze, ze dam rade i potrafie pozbawilabym sie tego 'marudzeniowego' czynnika. To by bylo chyba nie do pryzjecia... nie umiem dokladnie opisac tego o co mi chodzi, jak ktos mnie zrozumie to chwala mu za to

Przepraszam ze tak...z grubej tu wyjechalam, ale od 2ch dni nie czytalam was i to pierwszy post, ktory mi sie otworzyl I jakze trafny.

Ostatnio mam bardzo duzo rozmow z moim mezem nt tego jacy jestesmy, jacy sie boimy byc i jacy chcemy byc. mam tyle przemyslen i nie mam czasu ich tutaj powiedziec.

U nas jest tak sobie, mamy problemy z agencja, z cena gazu i z tym by bylo cieplo w domu....ale sadze, ze w ciagu najblizszych dni sie wszystko wyklaruje.
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 09:36   #1147
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dilayla jednak dziś nie zapytam bo kobieta właśnie odwołała zajęcia, już drugi raz :/
Konwalio, ciekawy wpis, też wrzucę swoje 3 grosze jak się ogarnę, akurat wczoraj o tym myślałam.
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 09:37   #1148
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak juz jestesmy w temacie "przyczyny" prokrastynacji...
Wczoraj myslalam o dziecinstwie i wczesnej mlodosci i probowalam dociec, kiedy prokastrynacja miala w moim zyciu swoj poczatek...
Nie wiem jak bylo u Was - ale u mnie - bylo tak chyba od zawsze.

Szkola.
Bylam zdolnym dzieckiem. Kiedy zaczelam chodzic do szkoly to czytalam juz grube tomiska bajek podczas gdy inne dzieci skladaly pierwsze literki w sylaby. Pamietam, ze w klasach 1-4 nie uczylam sie NIC, poniewaz bylam w stanie napisac sprawdziany z pamieci.
Problem zaczal sie jakos od 5. klasy, kiedy jednak obszar wiedzy do przyswojenia bardzo sie powiekszyl.
I bylo tak, ze z jednego przedmiotu potrafilam miec piatki i dwoje na przemian - w zaleznosci, czy sie uczylam, czy nie . Nauczyciele wlosy rwali, bo wiedzieli, na co mnie stac. A ja sie uczylam zrywami - albo obkulam sie na celujacy, albo wcale.
A czemu tak?
Poniewaz w domu absolutnie nikt mnie nie pilnowal. Ja znam takie domy, gdzie ustalane sa pewne reguly - dziecko przychodzi ze szkoly, je obiad i siada za biurkiem, jak odrobi lekcje to w nagrode idzie sie bawic. U mnie tak nie bylo - dla rodzicow interesujace byly jedynie oceny na swiadectwie, a jak je zdobylam - zalezalo tylko ode mnie.
Od dziecka szukalam wiec wlasnych drog, ale jak to dziecko - robilam to bardzo nieumiejetnie!
Ciagle odrabialam lekcje na ostatnia minute. W przypadku weekendu - w niedziele wieczorem, ba, zdarzylo sie pisanie czagos na szybko w autobusie, a nawet szkolnej toalecie .
Po prostu jako dzieciak rozumialam, jakie mam zadanie, ale nikt nie pomogl mi sie ogarnac i nie powiedzial mi, jak dochodzic do celu.
Czulam wiec na sobie ogromna odpowiedzialnosc, bo oczekiwania byly wielkie i mialam wrazenie, ze jak chce to moge, ale brakowalo mi kogos, kto by mnie pokierowal. Chocby w prostych sprawach - jak sie uczyc, jak czesto, jak sortowac material do nauki, a nawet - jaka pozycje przyjac podczas nauki i jak sobie ustawic swiatlo .
Bylam puszczona samopas i chyba jedynie ta latwosc uczenia sie spowodowala, ze nie wyladowalam gdzies na ulicy.

I tu pytanie do Was - czy macie podobne doswiadczenia? Czy mozecie o sobie powiedziec, ze prokastrynacja rowniez zrodzila sie u Was z poczucia bezsilnosci - bo pokazywano Wam jedynie zadania, ale drogi do rozwiazania juz nie? Jakie bylyscie w dziecinstwie? Czy juz w czasach szkolnych przejawialyscie ten rodzaj zachowania, czy wyklulo sie to dopiero teraz, w doroslym zyciu?
Konwalio, niesamowite, że to napisałaś, bo właśnie dumam nad tym od tygodnia... o tym, że zawsze sobie jakoś radziłam - sama...
Też łatwo mi przychodziła nauka i przez większość edukacji nie musiałam się szczególnie starać - dopiero w liceum i na studiach...

Ale też nie miałam wsparcia na miarę dziecka, tylko zaufanie ze strony rodziców, a przez to czułam się w pełni odpowiedzialna za swoje wybory... dostawałam też narzędzia do wykorzystania, ale brakowało mi towarzyszenia... tak, jakbym od razu miała umieć z nich skorzystać...
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 09:40   #1149
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Konwalio mialam bardzo podobnie. Teraz jestem w pracy. Odp po 23.
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 09:50   #1150
serena.avon
Rozeznanie
 
Avatar serena.avon
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 819
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak juz jestesmy w temacie "przyczyny" prokrastynacji...
Wczoraj myslalam o dziecinstwie i wczesnej mlodosci i probowalam dociec, kiedy prokastrynacja miala w moim zyciu swoj poczatek...
Nie wiem jak bylo u Was - ale u mnie - bylo tak chyba od zawsze.

Szkola.
Bylam zdolnym dzieckiem. Kiedy zaczelam chodzic do szkoly to czytalam juz grube tomiska* bajek podczas gdy inne dzieci skladaly pierwsze literki w sylaby. Pamietam, ze w klasach 1-4 nie uczylam sie NIC, poniewaz bylam w stanie napisac sprawdziany z pamieci.
Problem zaczal sie jakos od 5. klasy, kiedy jednak obszar wiedzy do przyswojenia bardzo sie powiekszyl.
I bylo tak, ze z jednego przedmiotu potrafilam miec piatki i dwoje na przemian - w zaleznosci, czy sie uczylam, czy nie . Nauczyciele wlosy rwali, bo wiedzieli, na co mnie stac. A ja sie uczylam zrywami - albo obkulam sie na celujacy, albo wcale.
A czemu tak?
Poniewaz w domu absolutnie nikt mnie nie pilnowal. Ja znam takie domy, gdzie ustalane sa pewne reguly - dziecko przychodzi ze szkoly, je obiad i siada za biurkiem, jak odrobi lekcje to w nagrode idzie sie bawic. U mnie tak nie bylo - dla rodzicow interesujace byly jedynie oceny na swiadectwie, a jak je zdobylam - zalezalo tylko ode mnie.
Od dziecka szukalam wiec wlasnych drog, ale jak to dziecko - robilam to bardzo nieumiejetnie!
Ciagle odrabialam lekcje na ostatnia minute. W przypadku weekendu - w niedziele wieczorem, ba, zdarzylo sie pisanie czagos na szybko w autobusie, a nawet szkolnej toalecie .
Po prostu jako dzieciak rozumialam, jakie mam zadanie, ale nikt nie pomogl mi sie ogarnac i nie powiedzial mi, jak dochodzic do celu.
Czulam wiec na sobie ogromna odpowiedzialnosc, bo oczekiwania byly wielkie i mialam wrazenie, ze jak chce to moge, ale brakowalo mi kogos, kto by mnie pokierowal. Chocby w prostych sprawach - jak sie uczyc, jak czesto, jak sortowac material do nauki, a nawet - jaka pozycje przyjac podczas nauki i jak sobie ustawic swiatlo .
Bylam puszczona samopas i chyba jedynie ta latwosc uczenia sie spowodowala, ze nie wyladowalam gdzies na ulicy.

I tu pytanie do Was - czy macie podobne doswiadczenia? Czy mozecie o sobie powiedziec, ze prokastrynacja rowniez zrodzila sie u Was z poczucia bezsilnosci - bo pokazywano Wam jedynie zadania, ale drogi do rozwiazania juz nie? Jakie bylyscie w dziecinstwie? Czy juz w czasach szkolnych przejawialyscie ten rodzaj zachowania, czy wyklulo sie to dopiero teraz, w doroslym zyciu?

*Moja mama twierdzi, ze nie wie, gdzie sie nauczylam czytac. W domu nie - prawdopodobnie nauczyla mnie starsze kolezanki z podworka?
prawda prawda święta prawda. Miałam to samo - bardzo zdolne dziecko, szybko wszystko pojmowałam, ale jak? Sama nie wiem. Nigdy nie miałam średniej poniżej 5,0, a mój wysiłek wkładany w naukę był minimalny. Ale fakt -nikt nie pilnował mojej pracy, nie wyrabiał we mnie nawyków. No bo w sumie - w czym problem? Przecież dziecko daje sobie radę. Dopiero na studiach, gdy poziom trudności w porównaniu do ogólniaka gwałtownie wzrósł poczułam smak zarywania nocy nawet całymi tygodniami. Nagle do mnie dotarło, jak wiele mam w sobie siły, jak wiele mogłabym osiągnąć - nigdy wcześniej nie miałam bodźca z zewnątrz, który pokazałby mi, jak ciężko jestem w stanie pracować, że to potrafię. No i trochę chyba sama się nakręciłam, zaczęłam chcieć coraz więcej. Nagle dotarło do mnie ile rzeczy chcę zrobić, ale zaczęło mi brakować czasu. Moim problemem większym od prokrastynacji jest tak po prawdzie pewna efektywność i zorganizowanie. Czemu prokrastynacja już mniej? Dzięki Wam naprawdę widzę dużą poprawę odkąd znalazłam ten wątek! Czy Wy też dostrzegacie te zmiany w swoim życiu? Może warto kiedyś zrobić jakieś podsumowanie - no wiecie, co ten wątek zmienił w moim życiu. To mogłoby być inspirujące
serena.avon jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 11:48   #1151
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

odwiedziła mnie dzis znajoma...stała sie bioenergoterapeutą:ksiadz :....twierdzi abym sie do niej zgłosiła ze swoimi problemami...na poczatek zaleciła zakupic kadzidła naturalne tybetańskie....czy ktoś z was miał takie doswiadczenia?Jakie jest wasze zdanie na ten temat?Ja nie mam zadnego jak narazie....nawet nie wiem czy jestem zainteresowana tak do konca bo zdania sa bardzo podzielone i opinie przeróżne....nie mam ochoty się znów pogubic....i rozmyślac....powiedziała mi tylko ,że dziecko przejmuje energoię od matki i powinnam sie uspokoic....zabawne co?jakbym niby o tym nie wiedziala....

dzięki za opinie o moich solnych wyczynach...pomalowałam konikowi kopytka ...eilinerem brązowym ktorego nie uzywam ...a Aniłka lakierami do paznokci....dokonczyłam mu srebrną kiecuszkę
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”

Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 13:59   #1152
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Jako, że suplementacje wszelkie to troszku moje podwórko mogę polecić to ==> http://www.azmedica.pl/?ver=1&mainpa...&idp=169&grp=3.
Jeśli na syntetyki nie poszło, Coral Calcium na pewno sobie z tym poradzi - przetestowane Może i cena nie powala, ale wg rekomendacji producenta flacha wystarcza na dwa miesiące, więc tragedii nie ma. W moim przypadku wystarcza na ponad miesiąc, bowiem wypracowałam system, który świetnie się sprawdza - przez 2 tyg biorę podwójną dawkę, żeby organizm się wysycił, a później łykam tylko raz dziennie
Kurcze...trochę drogawe Ale zainspirowałaś mnie, żeby znaleźć jakieś bardziej naturalne źródło magnezu i znalazłam (poza jedzonkiem typu gorzkie kakao itd.) takie coś: http://naturo.pl/pl/p/Sol-morska-Yos...0g-Futuro/2663 Czy któraś używała?

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Mind-Blowing!!!!!!!!!!!!!! Śniło mi się całą noc w zastosowaniu! Sen nie miał z tym problemów, przebudzony, świadomy mózg ma! Dla mnie to szok, szok, szok. Mind-blowing, ja pikolę, zbzikowałam przez ten filmik! Obczaiłaś ilość DNA?! Szok, szok szok, dociera do wyobraźni jakoś po swojemu, ale konfrontacja z rzeczywistością naprawdę może być ponad pojęcie!
Szacun dla Natury
O tak, natura jest mega Nigdy nie wyjdę z podziwu nad nią!
A ilość DNA owszem, obczaiłam - na studiach. Izolowaliśmy DNA prawie z zamkniętymi oczami Ale kwestia tego jak to wszystko działa...jest dla mnie nadal ciężko wyobrażalna. Dlatego ta i inne animacje, które oglądałam są suuuuper przydatne Może nie wygląda to dokładnie tak jak przedstawiono...ale przynajmniej da się to jakoś ogarnąć umysłem

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Wraz z Ingą wpadłyśmy na trop rozwikłania zagadki prokrastynacji.
Odkładamy nie z powodu cech rzeczy, ale z innych powodów.
Z takich, że gdybyśmy nie odkładały musiałybyśmy dopuścić do głosu rzeczywistość lub uświadomić sobie coś, czego bardziej sobie uświadomić nie chcemy. To taki jakby mechanizm obronny, jest tylko przykrywką dla innego, poważniejszego problemu. Możliwe, że każda ma inny, a możliwe, że łączy je wspólny mianownik, aż tak daleko nie zaszłyśmy w Eurekach.
Inga, napisz słowo, Ty umiałaś to ująć obrazowo i klarownie.
Ja wiem...ja np. prokrastynuję ze strachu przed tym, że okaże się naprawdę beznadziejna...Bo jak zrobię i się nie uda albo efekt będzie...nieciekawy, to wyjdzie na jaw, że jestem jakaś nieudolna, nieinteligentna, nie ogarniam świata i tematu i w ogóle iść się pogrzebać W związku z tym nie robię nic....co jest większą jeszcze głupotą

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak juz jestesmy w temacie "przyczyny" prokrastynacji...
Wczoraj myslalam o dziecinstwie i wczesnej mlodosci i probowalam dociec, kiedy prokastrynacja miala w moim zyciu swoj poczatek...
Nie wiem jak bylo u Was - ale u mnie - bylo tak chyba od zawsze.

Szkola.
Bylam zdolnym dzieckiem. Kiedy zaczelam chodzic do szkoly to czytalam juz grube tomiska* bajek podczas gdy inne dzieci skladaly pierwsze literki w sylaby. Pamietam, ze w klasach 1-4 nie uczylam sie NIC, poniewaz bylam w stanie napisac sprawdziany z pamieci.
Problem zaczal sie jakos od 5. klasy, kiedy jednak obszar wiedzy do przyswojenia bardzo sie powiekszyl.
I bylo tak, ze z jednego przedmiotu potrafilam miec piatki i dwoje na przemian - w zaleznosci, czy sie uczylam, czy nie . Nauczyciele wlosy rwali, bo wiedzieli, na co mnie stac. A ja sie uczylam zrywami - albo obkulam sie na celujacy, albo wcale.
A czemu tak?
Poniewaz w domu absolutnie nikt mnie nie pilnowal. Ja znam takie domy, gdzie ustalane sa pewne reguly - dziecko przychodzi ze szkoly, je obiad i siada za biurkiem, jak odrobi lekcje to w nagrode idzie sie bawic. U mnie tak nie bylo - dla rodzicow interesujace byly jedynie oceny na swiadectwie, a jak je zdobylam - zalezalo tylko ode mnie.
Od dziecka szukalam wiec wlasnych drog, ale jak to dziecko - robilam to bardzo nieumiejetnie!
Ciagle odrabialam lekcje na ostatnia minute. W przypadku weekendu - w niedziele wieczorem, ba, zdarzylo sie pisanie czagos na szybko w autobusie, a nawet szkolnej toalecie .
Po prostu jako dzieciak rozumialam, jakie mam zadanie, ale nikt nie pomogl mi sie ogarnac i nie powiedzial mi, jak dochodzic do celu.
Czulam wiec na sobie ogromna odpowiedzialnosc, bo oczekiwania byly wielkie i mialam wrazenie, ze jak chce to moge, ale brakowalo mi kogos, kto by mnie pokierowal. Chocby w prostych sprawach - jak sie uczyc, jak czesto, jak sortowac material do nauki, a nawet - jaka pozycje przyjac podczas nauki i jak sobie ustawic swiatlo .
Bylam puszczona samopas i chyba jedynie ta latwosc uczenia sie spowodowala, ze nie wyladowalam gdzies na ulicy.

I tu pytanie do Was - czy macie podobne doswiadczenia? Czy mozecie o sobie powiedziec, ze prokastrynacja rowniez zrodzila sie u Was z poczucia bezsilnosci - bo pokazywano Wam jedynie zadania, ale drogi do rozwiazania juz nie? Jakie bylyscie w dziecinstwie? Czy juz w czasach szkolnych przejawialyscie ten rodzaj zachowania, czy wyklulo sie to dopiero teraz, w doroslym zyciu?

*Moja mama twierdzi, ze nie wie, gdzie sie nauczylam czytac. W domu nie - prawdopodobnie nauczyla mnie starsze kolezanki z podworka?
Konwalia...przeczytałam ostatnie posty w drodze powrotnej do domu i normalnie nie mogłam się doczekać aż wrócę i Ci odpiszę A to dlatego, że jak przeczytałam Twoją historię, to mało nie krzyknęłam, że jesteś mną! A później jeszcze dziewczyny dopisały, że mialy podobne odczucia i przeżycia...i...kurcze, to jest wspólny mianownik dla większości z nas To jest źródło normalnie! A Ty jesteś geniuszem

Ja się nauczyłam czytać i pisać w przedszkolu, więc w pierwszej klasie podstawówki również się nudziłam. Czytałam dużo książek, byłam świetna w ortografii (nawet trochę przerażająca - kiedyś wujek chciał mnie sprawdzić i dyktował takie mega trudne słowa, a ja nie robiłam błędów Ciekawe, bo teraz mi się zdarza robić byki - era internetu ), poza tym nad wyraz dobrze rysowałam. Miałam podstawówkę w wersji hard, bo muzyczną - musiałam jeszcze grać na skrzypcach, a później i pianinie...i poświęcać na to czas. Tylko wait...nikt mnie nie nauczył poświęcać na coś czas i energię To granie na instrumentach było jedynym w czym rodzice choć trochę mnie pilnowali - inaczej w ogóle bym nie ćwiczyła, taka byłam. Od 1 klasy podstawówki lekcje miałam odrabiane na kolanie na przerwie (nie że spisywane...odrabiałam je - przyspieszona wersja ), uczone było na ostatnią chwilę, bo proste i mało, a ja miałam dobrą pamięć, więc szybko ogarniałam. Po kilku latach moi rodzice skapnęli się, że nigdy nie widzieli, żebym odrabiała lekcje w domu i się zdziwili o co kaman Ale jak chcieli mi do zeszytów zaglądać, to krzyczałam
Oceny miałam dobre, ale nie ze wszystkiego super - dlaczego? Bo miałam świetne oceny tam gdzie nie musiałam wiele czasu poświęcać na naukę, samo mi wchodziło. A jak w matematyce trzeba było posiedzieć nad tematem, bo matma zawsze mi toporniej wchodziła do głowy...to już sypały się pały i w końcu wychodziłam z 3 na koniec

Moje lenistwo jest wyuczone...i to, że nie potrafię się żadnej sprawie poświęcić. Od zawsze polegałam tylko na tym co wychodziło mi SAMO...nie potrafię dojść do niczego ciężką pracą, tylko rezygnuję w przedbiegach....
Tak było ze szkołą muzyczną (chociaz to nie jedyny powód, że z niej zrezygnowałam) - nie szła mi nauka gry, nie miałam żadnego naturalnego talentu...
Tak było z francuskim - nie wchodził mi (SAM oczywiście)
Tak było z fizyką na maturze - zdałam kiepsko, bo okazało się, że nie wskakuje sama do głowy i same zajęcia w szkole nie wystarczą, tak jak przy biologii czy chemii
Przykłady mogę mnożyć...

Smutno mi właściwie...ale dość mocno otworzyło mi to oczy
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 15:12   #1153
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 488
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Widzę, że nie tylko u mnie stan, pt. "Smutno, smutniej,... depresja"Nie cierpię listopada! Ten ponury miesiąc sprawia, że rozum zasypia, a budzą się demony. Głosy szepczą [na wzór tego, co pisała Inga] : "I co z tego, że robisz kolejny fakultet? Nie masz stałej pracy, do niczego się nie nadajesz. Twój słomiany zapał sprawia, że nic tak na prawdę nie doprowadzasz do końca, a nawet jeśli - nie jest to warte tego wysiłku, który włożyłaś, by osiągnąć to, czy tamto. Z drugiej strony - jeśli coś przychodzi Ci bez trudu, jest niewiele warte." Takie oto paradoksy ścierają się w mojej głowie, a ja nie potrafię znaleźć 'złotego środka' tego szaleństwa
O, widzę, że Twoje głosy są z tego samego gatunku co moje...

Aper - właśnie mnie niby za cielaczka się na pierwszy rzut oka nie weźmie, umiem powiedzieć, że coś mi się nie podoba... ale rzadko potrafie przeprowadzić swoją wolę, bo brak mi do tego samozaparcia, motywacji, chęci wysiłku. Często wolę machnąć ręką. Plus bardzo przejmuję się tym, co ludzie powiedza, wiec bywa i tak, że najpierw robię jak chcę - spotykam sięz krytyką - drugi raz robię jak inni chcą. :/ Ogólnie ten opis 9 w wielu miejscach do mnie bardzo pasuje. (Nawet to, że jestem uparta, co może się wydawać paradoksalne... ta jestem uparta, jeśli z czymś mi niewygodnie...)

Ingo - co do tego chlopaka i pytan ewentualnych do niego... Może
- jak długo zajęło mu nauczenie się języka i ile czasu na to poświecal godzinowo dziennie
- co uwaza za najskuteczniejsza metode: czytanie/ogladanie czy raczej powtarzanie gramtyki i bardziej "aktywna" nauke
- czy uczul sie sam/ na kursie, czy np. znajdowal partnerow do konwersacji na wymianki jezykowe, chodzil na tandemy, korzystal z portali jezykowych itd - czy np. byl na wkacyjnym kursie?
- mnie interesuje rosyjski, wiec czy on (albo TY) polecacie cos konkretnie - ksiazke, strone, program?

Konwalio - ja też się odnajduje w tym schemacie. Zawsze bardzo zdolna, paski, wszystko b. latwo przychodzilo (pani mowila zebym sie nie zglaszala, bo inne dzieci tez musi pytac, a wie ze ja na pewno znam dobra odpowiedz), 5,0 na swiadectwie az do liceum. W liceum w 1 szej klasie - niecale 4 Bo trzeba bylo sie przylozyc, nauczyc... Z interesujacymi mnie przedmiotami nigdy nie mialam klopotow, ze scislymi zawsze - moze dlatego, ze nie mam zdolnosci, a moze po prostu nie chcialo m isie przylozyc. W podstawowce (tak do 4-5 klasy)mama mnie pilnowala, odrabiala ze mna lekcje. Potem przestala (nie musiala?) i zaczelo sie moje leserstwo. Najbardziej widoczne to bylo w liceum, bo MNIE wtedy po prostu przestalo zalezec/ material stal sie zbyt trudny. Ze studiow mam 5 na dyplomie, ale ledwo-ledwo, srednia mialam troche powyzej 4 (nigdy zadnego stypendium).
Do tej pory nie umiem ciezko, regularnie pracowac, zniechecam sie przy braku wynikow, a sukcesy uwazam za malo warte, bo mam takie myslenie, że skoro okazaly sie sukcesem to LATWO PRZYSZLY - same. A to tez przeciez nie zawsze jest prawda, np. prace po stazu nie dostalam bo jestem taka piekna i nadobna, tylko musialam sie przeciez jakos przykladac, starac, pracowac. Pisze w trybie warunkowym bo... dla mnie to bylo jednak wiecej szczescia. Nie wiem.

Moje objawy jesienne:
- bezsennosc + zmeczenie podczas dnia
- brak apetytu - schudniecie od lipca 5kg
- przesuszone wlosy, skora, bladosc
- egzema? na glowie - mam taki maly placek luszczacej sie skory (to chyba nie luszczyca), ktory znika gdy jestem w dobrej formie. teraz mi sie rozrosl do rozmiarow, ktorych jeszcze nie widzialam i wyglada jak lupiez ;(
- ogromne wahania nastrojow, potrafie przejsc od spokojnego zadowolenia w rozpacz i z powrotem w ciagu godziny
- ciagle poczucie niestrawnosci, wdecia, burczenie w zolądku

Nie wiem co sie dzieje :/

Ps. Moze mnie nie byc przez kilka dni, bo wyjezdzam ..
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 16:13   #1154
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Wow, nie spodziewalam sie az tak wielkiego odezwu, wydawalo mi sie, ze to tylko moj schemat - a tu prosze - same niemal identyczne historie!

Do tej pory wydawalo mi sie, ze klopoty z systematycznym odfajkowywaniem obowiazkow zaczely sie w okresie maturalnym i na studiach - a to bzdura.
Korzenie siegaja dziecinstwa, ale wtedy udawalo mi sie "jakos" wybrnac z opresji. Dostalam swietny pakiet startowy w postaci sprawnie funkcjonujacego mozgu - ot, cale wytlumaczenie tamtych sukcesow.
Teraz ciagle o dziwo dzialam tak, jak w dziecinstwie - albo celujacy, albo niedostateczny . No i to "odrabianie zadan domowch na kolanie" (Bura - przybij piatke!) - tez mi zostalo do dzis.

A teraz zastanawiam sie, co z ta wiedza wlasciwie poczac??? Widze schemat, troche lepiej sie z tym czuje.
Ale dokopanie sie do zroda chyba nie sprawi, ze automatycznie wylecze sytuacje???
Jakos nie potrafie zaakceptowac faktu, ze "taka po prostu jestem", "jakiegos mnie Boze stworzyl, takiego mnie masz" . Chce przelamac schemat, co nie znaczy, ze chce na sile wlaczyc przeciwko wlasnej naturze.
Bo teraz czuje sie jak taki... korek na wodzie, rzucany przez okolicznosci to tu to tam. CHCE W KONCU PRZEJAC STERY!!!

Jestem ciekawa na opowiesci reszty dziewczyn - fajnie sie Was czyta
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 16:34   #1155
pani-jesień
Zakorzenienie
 
Avatar pani-jesień
 
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 8 429
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Pozwolę sobie wcisnąć się w wątek

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak juz jestesmy w temacie "przyczyny" prokrastynacji...
Wczoraj myslalam o dziecinstwie i wczesnej mlodosci i probowalam dociec, kiedy prokastrynacja miala w moim zyciu swoj poczatek...
Nie wiem jak bylo u Was - ale u mnie - bylo tak chyba od zawsze.

Szkola.
Bylam zdolnym dzieckiem. Kiedy zaczelam chodzic do szkoly to czytalam juz grube tomiska* bajek podczas gdy inne dzieci skladaly pierwsze literki w sylaby.

Miałam identycznie

Cytat:
Pamietam, ze w klasach 1-4 nie uczylam sie NIC, poniewaz bylam w stanie napisac sprawdziany z pamieci.
Problem zaczal sie jakos od 5. klasy, kiedy jednak obszar wiedzy do przyswojenia bardzo sie powiekszyl.
I bylo tak, ze z jednego przedmiotu potrafilam miec piatki i dwoje na przemian - w zaleznosci, czy sie uczylam, czy nie . Nauczyciele wlosy rwali, bo wiedzieli, na co mnie stac. A ja sie uczylam zrywami - albo obkulam sie na celujacy, albo wcale.
A czemu tak?
Poniewaz w domu absolutnie nikt mnie nie pilnowal. Ja znam takie domy, gdzie ustalane sa pewne reguly - dziecko przychodzi ze szkoly, je obiad i siada za biurkiem, jak odrobi lekcje to w nagrode idzie sie bawic. U mnie tak nie bylo - dla rodzicow interesujace byly jedynie oceny na swiadectwie, a jak je zdobylam - zalezalo tylko ode mnie.
Od dziecka szukalam wiec wlasnych drog, ale jak to dziecko - robilam to bardzo nieumiejetnie!
Ciagle odrabialam lekcje na ostatnia minute. W przypadku weekendu - w niedziele wieczorem, ba, zdarzylo sie pisanie czagos na szybko w autobusie, a nawet szkolnej toalecie .
Po prostu jako dzieciak rozumialam, jakie mam zadanie, ale nikt nie pomogl mi sie ogarnac i nie powiedzial mi, jak dochodzic do celu.
Czulam wiec na sobie ogromna odpowiedzialnosc, bo oczekiwania byly wielkie i mialam wrazenie, ze jak chce to moge, ale brakowalo mi kogos, kto by mnie pokierowal. Chocby w prostych sprawach - jak sie uczyc, jak czesto, jak sortowac material do nauki, a nawet - jaka pozycje przyjac podczas nauki i jak sobie ustawic swiatlo .
Bylam puszczona samopas i chyba jedynie ta latwosc uczenia sie spowodowala, ze nie wyladowalam gdzies na ulicy.

I tu pytanie do Was - czy macie podobne doswiadczenia? Czy mozecie o sobie powiedziec, ze prokastrynacja rowniez zrodzila sie u Was z poczucia bezsilnosci - bo pokazywano Wam jedynie zadania, ale drogi do rozwiazania juz nie? Jakie bylyscie w dziecinstwie? Czy juz w czasach szkolnych przejawialyscie ten rodzaj zachowania, czy wyklulo sie to dopiero teraz, w doroslym zyciu?
Ale pod tym fragmentem podpisać się już nie mogę.
Byłam mądrym, zdolnym dzieckiem, uczyłam się dobrze - ale rodzice bardzo mnie pilnowali, za bardzo.
Czyli inaczej niż u Was.
W sumie to mnie nie dziwi, ja zawsze muszę być odmieńcem - wszelkie teorie w moim przypadku się nie sprawdzają
__________________
Jesteś!
pani-jesień jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 17:08   #1156
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
odwiedziła mnie dzis znajoma...stała sie bioenergoterapeutą:ksiadz :....twierdzi abym sie do niej zgłosiła ze swoimi problemami...na poczatek zaleciła zakupic kadzidła naturalne tybetańskie....czy ktoś z was miał takie doswiadczenia?Jakie jest wasze zdanie na ten temat?Ja nie mam zadnego jak narazie....nawet nie wiem czy jestem zainteresowana tak do konca bo zdania sa bardzo podzielone i opinie przeróżne....nie mam ochoty się znów pogubic....i rozmyślac....powiedziała mi tylko ,że dziecko przejmuje energoię od matki i powinnam sie uspokoic....zabawne co?jakbym niby o tym nie wiedziala....
Miałam w swoim życiu sporo do czynienia z bioenergoterapią i nigdy nic dobrego z tego nie wynikało. Mamy [byłego już] Przyjaciela domu, który też w pewnym momencie zaczął się tym parać. Dziś wygląda jak cień człowieka - chudy, ponury, smutny, ledwo poznaje ludzi na ulicy. Przyznał się [ w tajemnicy], że wszystkie jego problemy, lęki etc. zaczęły się od tego czasu. Na forum zazwyczaj nie mówi nic, bądź też zaprzecza jakoby bioenergoterapia wyssała z niego życie.
Poza tym widziałam podczas modlitwy ludzi opętanych, którzy korzystali z bioenergoterapii. Osobiście bym się bała. Co się naoglądałam to moje, zapytana - odradzam. A wybór i tak należy do Ciebie

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Kurcze...trochę drogawe Ale zainspirowałaś mnie, żeby znaleźć jakieś bardziej naturalne źródło magnezu i znalazłam (poza jedzonkiem typu gorzkie kakao itd.) takie coś: http://naturo.pl/pl/p/Sol-morska-Yos...0g-Futuro/2663 Czy któraś używała?
Ano najtańsze nie jest. Aczkolwiek 28 zł za miesięczną suplementacje, która działa to cena całkiem przyzwoita - imo
Z soli używam tą z mniejszą zawartością sodu. Co do powyższej - ciekawe ile trzeba jej zjeść, żeby osiągnąć dawkę potrzebną dla organizmu

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
O, widzę, że Twoje głosy są z tego samego gatunku co moje...
Taki czas chyba


Początki prokrastynacji, hm... O ile dobrze pamiętam - 4 klasa podstawówki - biologia pierwsza jedynka - wolałam siedzieć dłużej na imprezie rodzinnej, niż uczyć się o amebie
Do żłobka/przedszkola/zerówki - nie chodziłam z racji sowiej natury- Mama stwierdziła, że się w życiu jeszcze nawstaję czytanie i pisanie przerobiłyśmy w któreś wakacje - w szkole poniżej 5 i 6 nie schodziłam Problem zaczął się kiedy program nauczania dołożył inne przedmioty i nie miałam nad sobą bata [ o którym już chyba pisałam w kwestii pracy]. W klasie 1-3 Mama cisnęła mnie niemiłosiernie [może czasem i ponad stan], ale dawałam radę, czyli było to na moje siły
Później poszła do pracy, nie miała dla mnie tyle czasu. Zaczęłam uczyć się sama, bądź nie pojawiały się czasem pały, ale to zazwyczaj kiedy nie lubiłam jakiegoś przedmiotu i musiałam wybitnie posiedzieć nad nim dłużej niż 15 min Zadań domowych na kolanie nie pisałam - lubiłam być przygotowana, odrabiać lekcje przy biurku Do ósmej klasy paski, nagrody, poczet sztandarowy, konkursy etc.
Prawdziwe schody zaczęły się w LO Licea w małych miasteczkach ogólnie mają to do siebie, że albo poziom jest poniżej krytyki, albo taki, że nie wiesz jak się nazywasz - trafiłam na ten drugi aspekt Biologia [nieszczęsna ] po łacinie, na fizyce/chemii zadania z gwiazdkami, na matmie zadania z pierwszego roku studiów i takie tam Stwierdziłam, że zarzynać się nie będę piątki miałam z języków, historii, muzyki i matmy - do tego przykładać się nie musiałam przesadnie. Resztę z lekka olałam i uczyła się tak, by mieć 3. Wolałam czytać "Pachnidło", niż zgłębiać gleby wulkaniczne Już wtedy jako typowa Sowa zarywałam noce - na lekcjach [szczególnie porannych] ledwo żyłam, popołudniami spałam, czytałam/uczyłam się do 4 nad ranem. Większość nauczycieli stwierdziła, że idealnym rozwiązaniem dla mnie byłabym nauka eksternistyczna - długo, długo nic, później zryw i same piątki
Niestety ten stan był możliwy dopiero na studiach Jedyne co mnie gubiło, to nieplanowane imprezy i zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę A mimo tego mam lic, mgr, ścieżkę pedagogiczną i robię kolejne mgr - chyba jednak najgorzej ze mną nie jest
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...

Edytowane przez Cindy28
Czas edycji: 2012-11-06 o 17:10
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 17:48   #1157
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Z soli używam tą z mniejszą zawartością sodu. Co do powyższej - ciekawe ile trzeba jej zjeść, żeby osiągnąć dawkę potrzebną dla organizmu
Jakieś...2 gramy?

Ta jest w ogóle bez sodu
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 18:00   #1158
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
\
I tu pytanie do Was - czy macie podobne doswiadczenia? Czy mozecie o sobie powiedziec, ze prokastrynacja rowniez zrodzila sie u Was z poczucia bezsilnosci - bo pokazywano Wam jedynie zadania, ale drogi do rozwiazania juz nie? Jakie bylyscie w dziecinstwie? Czy juz w czasach szkolnych przejawialyscie ten rodzaj zachowania, czy wyklulo sie to dopiero teraz, w doroslym zyciu?
Ja nie byłam puszczona samopas, były oczekiwania, ale rodzice nie odrabiali ze mną lekcji. Mama często chciała żebym robiła coś ponad program, nie zjednywało to sympatii. Czułam się trochę inna, osamotniona w tym, że dobrze się uczę, lubię to itp. odstawałam pod tym względem od większości klasy. Nie miałam z kim rywalizować, tylko broniłam swojej pozycji- najlepszej w klasie, a to jest mało rozwijające. Praca domowa też była często na kolanie, uczenie przed lekcją. Na matematyce pytałam jakie zadania są do zrobienia, potem jaka praca domowa, często zostawał mi czas na inne zadania. Czasem przez to umknęło mi że będzie sprawdzian, ale nie robiło mi to różnicy. Uczyć matmy zaczęłam się w liceum. Często się zgłaszałam, byłam aktywna do gimnazjum- ale to inna historia... Jak coś mi słabiej poszło, miałam to zdawać na maturze, mama chciała mnie od razu na korki wysyłać. Czasem się broniłam, ale chodziłam.
Także historia podobna i inna zarazem. Poczucia bezsilności było tam dużo, na terapii często zachęcają do przeżywania/przeżycia tego, ale właściwie nie wiem czemu by to miało służyć.

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Mechanizm przed przyznaniem sie, ze potrafimy, ze jestesmy dobre, perfekcyjne. Ze faktycznie nam sie udaje. Jakbysmy tak pomyslaly z gory trzebaby bylo wszystko robic, wszystko musialoby sie udawac...obawiam sie, ze to obrona przed byciem zbyt dobra wg naszego mniemania. I obawiam sie, ze wtedy nie mialybysmy juz zadnego uzasadnienia dlaczego mamy sie przejmowac. I to chyba jest slowo klucz...bo nie wiem jak wy, ale przejmowanie sie czyms to jest chba najczestsza czynnosc jakiej sie poddaje.
'a czy sie uda?' 'a czy dam rade?' 'a czy powinnam tak a nie inaczje?' 'a co by bylo gdyby...?' Gdybym wiedziala, ze zrobie cos dobrze, ze dam rade i potrafie pozbawilabym sie tego 'marudzeniowego' czynnika. To by bylo chyba nie do pryzjecia... nie umiem dokladnie opisac tego o co mi chodzi, jak ktos mnie zrozumie to chwala mu za to
Hm, ciekawe. Nie zgadzam się tylko z perfekcyjnością- ja na pewno taka nie jestem.
Co znaczy bycie zbyt dobrą według swojego mniemania?
Co daje marudzenie, przejmowanie się?
Co byś robiła, gdybyś się przestała przejmować?
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 18:59   #1159
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

U mnie ten schemat nauki bez wysiłku ciągnął się do studiów, na studiach świadomie stwierdziłam, że teraz trzeba się zacząć uczyć... no i ogarnęłam najpierw jeden rok, potem zaczęłam drugie studia i ogarniałam dwa kierunki pięcioletnie, miałam stypendia naukowe, nigdy nie miałam poprawki...
Problem pojawił się na ostatnim roku, kiedy miałam wreszcie po 5 latach więcej czasu do zagospodarowania - samodzielnego - zaczęły się dołki i odkładanie magisterek na później...

Moje pierwsze posty na wizazu dotyczyły... bolączki związanej z pisanie pracy magisterskiej. OMG!!!! 4 lata minęły, a ja mam wrażenie, że w odniesieniu do większości moich zadań czuję się tak samo, jak wtedy...

Czyżby się nic nie zmieniło?

Wklejam moją wypowiedź (ku przestrodze):

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Witajcie!!!
Muszę się z wami podzielić moimi frustracjami!!!Mam nadzieję,że ktoś tu jeszcze zagląda

Otóż jestem na V roku i absolutnie nic nie robię!!!! Tzn. robię - masę rzeczy zastępczych, byle tylko nie myśleć o pracach mgr. - bo mam je dwie A zatem - nadrabiam filmy z ostatnich 5 lat, siedzę na przeróżnych forach... ocieram się trochę o stany depresyjne (choć ostatnio lepiej - wstaję z łóżka i czasem chodzę na uczelnie...) Ogólnie - uciekam jak tylko mogę!!!

Faktem jest, że przez ostatnie 5 lat głównie studiowałam (dwa kierunki dziennie, jednocześnie), miałam mnóstwo zajęć, praktyk etc, więc plan napięty od 8 - 20, bywałam padnięta i wydawało mi się, że wegetuję, ale tak naprawdę żyłam - ciągły ruch, dynamika, bogactwo poznawcze, masa doświadczeń, przeróżni ludzie wokół, różne suuuper szanse...dopiero teraz wegetuję mając dużo czasu...

Nie wiem, czy to to zmęczenie z ostatnich lat sprawiło, ale ja po prostu nie jestem zdolna do żadnego działania, odkładam wszystko, mam już kilka naprawdę poważnych zobowiązań w plecy, że wstyd mi przed samą sobą...Nie robię nic, trwonię czas-nawet nie robię z nim nic fajnego, nie "odbijam" sobie za ubiegłe lata, tylko zapadam się w jakiś niebyt, bezruch...

No a te prace naprawdę mnie dręczą... Co do jednej, to mniej więcej wiem, jak się za nią wziąć, ale ciągle to odkładam... Co do drugiej, to czarna magia..ambitna promotorka, ciężki temat, ale przede wszystkim zero wizji z mojej strony... A głównie dlatego, że ja po prostu nawet myśleć o tym nie chcę...

I ja nie wiem, jak się zmusić do działania... Żadne zewnętrzne mobilizatory nie działają...

Też tak miałyście? Macie jakieś rady??? Będę wdzięczna
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
A teraz zastanawiam sie, co z ta wiedza wlasciwie poczac??? Widze schemat, troche lepiej sie z tym czuje.
Ale dokopanie sie do zroda chyba nie sprawi, ze automatycznie wylecze sytuacje???
Jakos nie potrafie zaakceptowac faktu, ze "taka po prostu jestem", "jakiegos mnie Boze stworzyl, takiego mnie masz" . Chce przelamac schemat, co nie znaczy, ze chce na sile wlaczyc przeciwko wlasnej naturze.
Bo teraz czuje sie jak taki... korek na wodzie, rzucany przez okolicznosci to tu to tam. CHCE W KONCU PRZEJAC STERY!!!

Jestem ciekawa na opowiesci reszty dziewczyn - fajnie sie Was czyta
Co z tą wiedzą począć?
Wydaje mi się, że większa świadomość siebie i swojej historii, większe zrozumienie będzie się odbijać na poziomie decyzji, podejmowanych aktywności... a poza tym może chodzi o to, żeby zrekompensować sobie te braki czy dziury z tamtego okresu?
Ja np. postanowiłam właśnie szukać pomocy na zewnątrz, pytać, korzystać z rad, co jest dla mnie bardzo trudne po treningu z dzieciństwa.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 19:05   #1160
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Jakieś...2 gramy?

Ta jest w ogóle bez sodu
I faktycznie organizm tyle wychwytuje ?

U mnie w kuchni króluje ta ==> http://magdisol.com.pl/category/produkty/
Mam kiepski jonogram, więc z sodu zrezygnować w ogóle nie mogę
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 19:18   #1161
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
I faktycznie organizm tyle wychwytuje ?
No tego niestety nie wiem ile on wychwytuje...1 kg tej soli zawiera 165g jonów magnezu, więc z moich obliczeń wyszło, że 2-2,5g dziennie wystarcza. To jest niemalże czysty chlorek magnezu. Ponoć dobrze się przyswaja. Kurcze, sama nie wiem...może kupię raz na spróbowanie - raczej mnie nie zabije, a może pomoże...droga też nie jest Te 55 zł nawet na 2 miesiące, to jednak trochę dużo...wydaje mi się, że kilka miesięcy powinno się to brać jednak. No ale jeśli sól nie pomoże, to może kupię ten suplement...

A ta Twoja sól też ma dużo magnezu...
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2012-11-06 o 19:19
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 19:36   #1162
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
No tego niestety nie wiem ile on wychwytuje...1 kg tej soli zawiera 165g jonów magnezu, więc z moich obliczeń wyszło, że 2-2,5g dziennie wystarcza. To jest niemalże czysty chlorek magnezu. Ponoć dobrze się przyswaja. Kurcze, sama nie wiem...może kupię raz na spróbowanie - raczej mnie nie zabije, a może pomoże...droga też nie jest Te 55 zł nawet na 2 miesiące, to jednak trochę dużo...wydaje mi się, że kilka miesięcy powinno się to brać jednak. No ale jeśli sól nie pomoże, to może kupię ten suplement...

A ta Twoja sól też ma dużo magnezu...
Poprawa samopoczucia etc. przy piciu CC [przynajmniej u mnie] to były 3 tyg, moja Sis stanęła po tygodniu, Mama pod 7 tyg -wszystko zależy od organizmu Ogólnie jakakolwiek suplementacja powinna trwać od 8 tyg wzwyż - kwestia jak reagujesz na dany preparat.

Ogólnie jestem pożeraczem słonych rzeczy [słodkie mogłoby dla mnie nie istnieć], musiałam więc znaleźć jakiś ekwiwalent

Ta Twoja też fajna o ile faktycznie jest dobrze przyswajalna jedynie co mnie odstrasza to kraj pochodzenia [czyt. Fukushima w tle]

---------- Dopisano o 21:36 ---------- Poprzedni post napisano o 21:34 ----------

I w ogóle, to chciałam się pochwalić byłam w UP + przełknęłam dwie mniejsze żabki Okazuje się, że najgorzej jest zacząć - później już jakoś idzie
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 19:50   #1163
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Trochę odgrzewania i mam nadzieję, że już będę na bieżąco.

Cytat:
Napisane przez marzycielsko_realna Pokaż wiadomość
Otóż jakiś dwóch lat, czyli dokładnie od momentu zawirowań w moim życiu męczy mnie pewien sen. Główny wątek tego snu kreci się wokół tego, że dzieje się coś ważnego w moim życiu. Wiecie, taki ważny i zarazem przyjemny moment (nie jakiś tam egzamin), kiedy najbardziej zależy mi żeby wszystko wyszło bez szwanku. Czyli: ważny wyjazd, poznanie kogoś ważnego, istotne spotkanie itd.
No i kiedy mi już tak strasznie na tym "czymś" zależy to nie mogę z niczym zdążyć i nic znaleźć, potykam się o własne nogi.
Miewałam takie sny (teraz są zwykle bardziej surrealistyczne, mniej życiowe), najczęściej wyjazd bez bagażu się w nich pojawiał, albo długie i nieskuteczne pakowanie. Ale moja reakcja we śnie, była inna: nie mam nawet szczoteczki do zębów? kupię. pieniędzy też nie mam? to ktoś mi pożyczy. przecież na razie nie potrzebuję niczego, jestem na wakacjach i jest świetnie.

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Czerwieclipiec - a moze zrob sobie Tydzien Dobroci dla siebie - bedziesz sie tylko karmic, balsamowac cialo i mowic sobie czule slowka ? Ja sie powaznie nosze z takim planem, bo tez sama siebie traktuje czasem nieludzko. U mnie moze nie jest to kwestia jedzenia, ale np. ubrania - wychodze z domu ubrana w byle co, z wlosami jakby mnie piorun strzelil a potem zazdroszcze innym i wkurzam sie na siebie. A wystarczyloby spedzic 10 minut przed lustrem i czulabym sie komfortowo .
Dzięki za zatroszczenie się. Chyba "rozchodziłam" ten problem trochę.

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
czerwiec jakie blogi ..masz coś fajnego?bo ja mam tak jak ty uwielbiam przeglądac i planowac co jak i gdzie w chałupce by mi pasowało....
ps.postanowiłam ,że na ścianie zawiesze duzy plakat ....o taki
Mam kilka takich, do których zaglądałam więcej niż raz. Najbardziej lubię te wnętrzarskie, gdzie autorki pokazują jak odnowić mebel krok po kroku, albo własnoręcznie zrobić dekoracje i wszystko wykonują same. Tylko takie przeglądanie u mnie wygląda jak ciąg alkoholowy, a i kac jest: nie mam nawet kawalerki, którą mogłabym urządzać i muszę walczyć z dziką chęcią kupowania elementów wyposażenia, dołuję się i jeszcze bardziej dołuję i przeklinam swoją niesamodzielność.
A oto przykładowe blogi:
http://jagodowyzagajnik.blogspot.com/
http://sentymentyiprezenty.blogspot.com/

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Też tak mam ostatnimi dniami.
Czytam w łóżku i myślę o konieczności wstania, czytam posty i myślę o myciu głowy :/ Jam tek, że w zasadzie wrzucam w siebie cokolwiek ...lub zastanawiam się czemu znów boli mnie głowa. Napięcie mięśni nieznośne, myśli o szyciu na maszynie skutecznie odsuwane, a przecież mam na to czas :/
(...)
Jakoś zakładamy z góry, że inni zasługują na więcej niż my?
No nie wyobrażam sobie odwalić dla kogoś czegokolwiek, tak jak robię to dla siebie. (kanapka bez talerzyka, bo po co brudzić talerzyk na coś co zniknie w 3 sekundy ) Choć jak robię pizzę to jednakową i dla kogoś i dla siebie, bo przepis mam jeden konkretny, wypróbowany. Ciekawy temat, a ja czuję że bredzę.

Hahhhahahahaha, ja zakładam klapki i biegnę przez śniegi do sklepu - (może nikogo znajomego nie spotkam) Makijaż? jaki makijaż?!
Wiesz, te klapki to równie dobrze mogłaby być oznaka pewności siebie (nieprzejmowania się opiniami innych), dystansu do siebie/świata i poczucia humoru.
"Mam" takie miasto, po którym mogę chodzić w kapciach albo gumofilcach, górze od kostiumu kąpielowego i drelichowych za dużych spodniach i nie czuć nic negatywnego, a tylko coś jakbym opowiadał głośno naprawdę śmieszny dowcip. Wiem,że to nie jest sprawa konkretnego miejsca, ale jakoś tam jest najłatwiej. Oczywiście filce to nie jest mój ulubiony styl, ale zupełna wolność wyboru, żadnego co sobie ludzie pomyślą i zdrowy luz - do tego dążę i czasem umiem się na to zdobyć w 100%. A może raczej: wracam do tego z daleka.

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
Halimko, czytam co piszesz i dosłownie czuję te więzy jakie Cię ograniczają, ten ścisk i strach gdy piszesz o tym co Cię czeka, co masz załatwić. Piszesz, że to znasz - zatem co już pomogło?
O właśnie od dłuższego czasu chciałam coś takiego napisać, ale dopiero Aper to tak ładnie wyraziła. Tyle razy chciałam Ci odpisać i nie wiedziałam, co.

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Znane mi są problemy z wyrzutami sumienia/poczuciem winy w dziwnych sytuacjach, podobnie, jak u Ciebie. Np. czuję się winna, że w sezonie śliwkowym zjadłam tylko kilogram śliwek (cóż za marnotrastwo potencjału!) itp.
Ale - udaje mi się powoli z tego wychodzić, napisze po weekendzie więcej o tym.
Myślę, że dużo daje też ten fragment, który wkleiłam w klubie w "Książkach" o poczuciu winy i poczuciu odpowiedzialności oraz o kategorii "bycia w porządku".
Masz takie ciągłe wyrzuty, bo gdzieś w środku z jakiegoś powodu, czujesz się osobą "niebędącą w porządku" - z jakimś "defektem" może, więc w każdej sytuacji znajdzie się coś, co można zrobić lepiej, a więc to już jest Twoja wina, że lepiej nie jest od razu.
Yhy, znam. Złapałam się na byciu nie w porządku, bo suszone pomidory robiłam po sezonie, kiedy wychodziło drożej, a dziką różę w ogóle przegapiłam w przetworach i znowu - mocne ukłucie zaniedbania sprawy. Może coś zmienię, kiedy już to widzę.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
A ja jestem chyba nadwrażliwa...dzisiaj z samego rana jakaś dziewczyna zaczęła tak strasznie głośno i przeraźliwie płakać do telefonu, tak na cały korytarz i mówić coś o mamie szlochając, po czym wybiegła...i dotąd mnie męczy ten jej szloch. Jakoś mi przykro, bo na pewno stało się coś złego... A ja nawet nie znam tej dziewczyny!
To nie tylko Ty jesteś nadwrażliwa. Takie sytuacje mocno zapadają mi w pamięć i potem myślę o tych nieznajomych ludzich. Albo o dziewczynie, której kiedyś pomogłam na ulicy, czy nie wróciła do tego buca, który ją wtedy uderzył i odjechał. Chyba po prostu tak mamy.

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Ja o ile porządek w pokoju mogłam zrobić zadowalający, to reszta mieszkania była wg mnie nie do pokazania. Np. widać kuchnię, w której moja mama ma wiecznie porozstawiane 1000 rzeczy. Albo mam tak, że mam zbieraninę mebli i też to głupio wygląda. Ale tu nawet nie chodzi o to, co ktoś pomyśli. Ja chciałabym się zaprezentować odpowiednio i się z tym komfortowo czuć.
Wiem o czym piszesz, niestety trudno to przeskoczyć. U mnie czasem nocują przyjaciele, jak potrzebna im baza wypadowa w centralnej Polsce i baardzo powoli przekonuję siebie, że nie ma powodu do czucia się odpowiedzialną za wygląd całości i rzeczy reszty domowników. Na szczęście mam swój pokój, to co poza jest moje tylko w kilkunastu procentach.

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Wystarczyło parę godz wieczoru i mam nastawienie "nic mi się nigdy nie uda, moi rówieśnicy już dawno osiągnęli to co ja bym chciała, ja nie potrafię, nie umiem wykorzystywać czasu, nie wiem nawet jak miałabym to zrobić, to jest za trudne, za dużo tego jest, za długo czasu zajmuje, a inni już to mają" czuję się w kropce, bezsilna, pogrążona w czarnej d.u.p.i.e bez możliwości wyjścia (gdybym chociaż wiedziała jak). strasznie mi smutno
Inga, jesteśmy w podobnym wieku i nawet "czas stracony" się z grubsza zgadza.
Kiedy patrzę na znajomych, którzy "coś" osiągnęli albo dostali bez wysiłku, to poza tym, co sama chętnie bym przejęła z ich życia [chętnie przygarnę mieszkanie w spadku i kilka języków - najlepiej bez uczenia się: ukraiński, rosyjski, białoruski, czeski, szwedzki, węgierski, hiszpański, to na początek], widzę że oni nawet nie spróbowali dziesiątek rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie spełnionej egzystencji, które znam i kocham. Że są słabi i niedoświadczeni w tych sprawach, które u mnie się miesiącami wlekły i goiły, aż wyszłam z nich silniejsza. Że ich związki to nie to, czego chcę dla siebie. I tak dalej. Na pewno też to dostrzeżesz, jeśli się przyjrzysz.

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Niżej cytuję post o moim (przyszywanym) dziadku. Ma teraz problemy ze zdrowiem i to też mnie martwi.
I to chcę uczynić swoją inspiracją. Chciałabym żeby moje życzenia zdrowia miały moc sprawczą...

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Nie wiem, czy Admiral Origami rozmnaza sie przez paczkowanie i laczy z prokastynarkami na zasadzie przeciwienstw, ale tez mam taki egzemplarz w domu . Nie, zebym sie skarzyla, ale czasem po prostu mi glupio, bo to kobieta ma byc strazniczka domowego ogniska, muza, boginia - wiecie, te sprawy... A ja... no coz. Poki TZ uwaza, ze moje roztargnienie jest "slodkie" to wszystko gra, ale kilka razy sie wkurzyl.
(...)
A teraz z innej beczki: znacie enneagram?
Ja jestem 4 (indywidualista) moj partner 1 (perfekcjonista) - dobrze sie uzupelniamy w zyciu codziennym. Jak chcecie, zrobcie sobie test o tutaj: http://www.enneagram.pl/ , po lewej stronie jest zakladka "test" - najlepiej zrobic ten test z marszu, bez wyrobienia sobie zdania o poszczegolnych typach .
Patri, jesteś geniuszem, że to sformułowanie wymyśliłaś!
Mój facet z origami nie ma dużo wspólnego (bo niezależnie od pączkowania nie w moim stylu byłoby się z takim związać). Chociaż, jak robi porządki w książkach, trochę wychodzi z niego pedant.

Enneagram. Włóczęga. Tadam.
Pokrewieństwo psychologiczne z Tygrysem i Ingą. To teraz czytam o sobie.
__________________
- Underground nuclear testing in China, and, hey! Your perfume!
- My perfume? I'm not wearing any perfume.
- Oriental blend, tangerines, castorium...
- I showered before I came here.
- ... maybe a little myrrh. Opium. You're wearing Opium.
- I got it, didn't I? Yeah.
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 19:58   #1164
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Nie cytujcie tej czesci.

Miałam wczoraj ciekawą grupę i wnioski po niej, coś mi chodzi po głowie, nie do końca wiem co, w sumie jest to na tyle ogólne (a może uniwersalne?) że mogę napisać tu:

1. Uważam że nie mam o czym opowiadać, nic specjalnego się u mnie nie dzieje-> żeby coś było warte opowiedzenia musi być "spektakularne"' ważne, niezwykłe-> życie przecieka mi przez palce. Mnie też "codzienne" sprawy średnio interesują.
Może to wynikać z dzieciństwa, moje problemy były typowe, mojego brata, który jest chory- nietypowe i poważniejsze.

2. Okazywanie zainteresowania mnie peszy, szczególnie w większej grupie i gdy jest widocznie okazywane (np. kilka osób pochylonych i patrzących w moją stronę) - jakoś automatycznie klasyfikuję to jako zagrożenie i próbuję się wyplątać, zmienić temat, przenieść uwagę na kogoś innego. Jako dziecko też miałam wyrzuty sumienia starając się o uwagę rodziców bo tym samym zabierałabym ją choremu bratu.

3. Bycie z kimś w jakiejś trudnej emocji, taka bliskość jest dla mnie strasznie trudna (w obu rolach- osoba która się czymś dzieli i słucha) jedna strona ma ochotę powiedzieć: zajmijmy się czymś innym, druga- ok, nie będę Cię męczyć. Najłatwiej jest uciec/dać komuś spokój, bo jest to znane, wczoraj tak się nie stało i aż kuło mnie w klatce piersiowej, mimo że nie chodziło o mnie. Cisza, ale czułam że coś wisi w powietrzu.
Ochrona bycie niewidocznym w szkole

4. Jak pisałam w gimnazjum nagle z osoby aktywnej stałam się strasznie wycofana. (o tym mogę w klubie napisać, kilka osób wie o co chodzi) Starałam się być "niewidoczna" żeby nie kazano mi się np. wypowiadać, czyli unikałam zainteresowania, skierowania uwagi na swoją osobę. Sytuacje w których wcześniej dobrze się czułam nagle stały się problemem, Do tego doszła bezradność: nie wiedziałam jak z tym sobie poradzić, pozostawało mi więc czekanie w stresie na kolejny dzień, sytuację, starałam się odwrócić swoją uwagę od tego, umilić sobie czas- choćby czymś słodkim. Trwało to dobrych kilka lat, zdążyłam sobie utrwalić taki sposób funkcjonowania: bierne oczekiwanie na "zagrażającą" sytuację, na którą nie mam wpływu i nie umiem temu zaradzić.

Troszkę to sobie ułożyłam, pisząc ten post. Wczoraj miałam 4 hasła.
_________________________ _________________________ __________________

Natknęłam się na ciekawy cytat http://lps.pl/pl/?page_id=1111
"Jak w dorosłym życiu zachowują się kobiety, które w dzieciństwie nie czuły się doceniane i w pełni akceptowane przez ojców?

Można to zilustrować skrajnym ale wiele wyjaśniającym przykładem dzieci z domów dziecka. Wszystkim się wydaje, że ich największym pragnieniem jest znaleźć się u kogoś na kolanach i być przytulonym. Tymczasem, kiedy takie dziecko weźmiemy na kolana, ono wyrywa się i ucieka, bo to dla niego bardzo trudne doświadczenie. Ono nie ma wprawy w byciu w takiej sytuacji – boi się jej. Podobnie jest z dziewczyną, która nie doświadcza akceptacji ze strony swojego ojca, albo doświadcza tylko warunkowej akceptacji. Ojcowie często mówią: „jesteś wspaniałą dziewczyną, bo świetnie się uczysz, jesteś grzeczna, spełniasz oczekiwania”. Tyle, że to nie rozwija pozytywnej samooceny jako kobiety, gdyż uczy bardziej spełniać oczekiwania, niż budować akceptację swojej osoby."

http://lps.pl/pl/?page_id=948 To też ciekawe, o świętach. Właściwie ten sam mechanizm co w powyższym fragmencie.

Edytowane przez Halimaa
Czas edycji: 2012-11-07 o 06:36
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 20:26   #1165
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Okazuje się, że najgorzej jest zacząć - później już jakoś idzie
Otóż to!!
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 20:30   #1166
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
jedynie co mnie odstrasza to kraj pochodzenia [czyt. Fukushima w tle]
O kurczaki...o tym nie pomyslałam

Kusisz tym suplementem...dojem ten co mam i przemyślę kwestię. Skoro tak szybko działa to by mogło być ok...
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 20:47   #1167
change
Zadomowienie
 
Avatar change
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 984
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Jeśli chodzi o dzieciństwo naukę i szkołe to.... praktycznie wybałuszyłam oczy, bo mam identycznie jak Konwalia i Bura... powinnam w zasadzie sparafrazować wasze wypowiedzi, bo tylko nazwy przedmiotow musialabym zmienic. dziecko zdolne, ale leniwe do przedszkola też nie chodziłam a w szkole świetnie czytałam i pisałam, z angielskiego to samo, o powstrzymywaniu zapędów do wiedzy "niech inne dzieci powiedzą" norma tzw. scinanie wysokich drzew. Inteligencja i chęć nauki była w tamtych realiach czymś czego należało się wstydzić (!), podczas gdy w domu oboje rodziców z wyższym wykształceniem i szok, gdy okazało się, że w liceum wstydem jest nieogarnianie... . Niestety, zeby zmienic szkole na jakas lepsza nikomu nie przyszlo do glowy... Z ortografii też 6 a teraz same byki, tzn może przesadzam, ale zdarza mi się zapomnieć prawidłową pisownie, albo napisać coś w pośpiechu z błędem Zawsze mi wszyscy mowili, ze jako dziecko, bylam bardzo elokwentna, taka mała dorosła...W wieku dojrzewania totalnie mi sie to wszystko rozmyło i rozplynelo, zabrakło jakiejs jasnej drogi, nauka to było przeslizgiwanie się i smutny, niesatysfakcjonujacy obowiazek... Jednak jezeli cos robiłam, np wiedzialam, ze bede miałą odpytke z biologii, uczyłam sie nie tylko z zeszytu, ale również wyciagalam jakies ksiazki mojej mamy i najlepsze było jak moja nauczycielka to docenila, ze powiedzialam o czyms poza programem...
Pamiętam, że do gimnazjum moje możliwości poznawcze były całkiem duże, matma sprawiała mi największy problem, ale wszystko gdzie wystarczyło chwilę pomyśleć szło mi jak po maśle. Nudziłam się na lekcjach, szczególnie w podstawówce, bo klasa była średniogarnięta. No i z lekcjami rodzice nie gonili, piątki same wpadały, lekcje byly odrabiane na 5 minut przed, zwlaszcza w liceum... ktore zebrało pokłosie tego co było w gimnazjum, ze nie warto być pilnym i oceny sie nie licza. Liceum bylo z kolei elitarne i material zaczal mnie przytlaczac, podczas gdy jednoczesnie najwiekszym moim problemem i tematem nadrzednym byla socjalizacja z reszta klasy, co mi sie nie udalo i odbijalo sie to na nauce. Na maturze tez historie wzielam dodatkowo, ale trzeba bylo ja wkuwac wiec nie
Na studiach zauwazylam, ze w ludziach w wiekszosci przez to, ze maja wreszcie mozliwosc uczenia sie rzeczy pod ich predyspozycjami, ludzie nawet tacy, ktorzy w podstawowce mieli same dwoje mają stypendia i osiagaja duze sukcesy, co mnie czesto zaskakiwalo. Mi tez szlo dobrze, chociaz sie nie przemeczalam, jednak rzeczy do ktorych czasem zdarzalo mi sie przysiasc wychodzily mi super. Lepiej sobie radze w sytuacji, gdy ja jestem ta mocniejsza strona z jakiejs dziedziny, nizeli gdy musze sie porownywac i cos mi idzie gorzej (historia w lo czy angielski :/)
Podobnie mialam jak bura z francuskim z hiszpanskim, niby fajny jezyk ale totalni go sobie obrzydzilam, bo nie chcial mi tak latwo wchodzic...

Teraz w pracy przezywam jakis renesans checi do nauki nowych rzeczy, bo chłonę materiał z prawdziwą przyjemnoscia, czesto wczytuje sie w jakies pierdoły, do czego z reguly nie mialam cierpliwosci i przelatywałam tekst wzrokiem. Teraz też zapamietuje mi sie te rzeczy z tygodnia na tydzien coraz latwiej. I tak jak Fairy staram sie dawać z siebie jak najwiecej, bardzo odpowiedzialnie traktuje swoją pracę....i to przynosi efekt, bo mimo ze nie jestem super przebojowa i super super to juz druga osoba wspomniala, ze powinnam zostac... ;p i moze mi to jakos ulatwią co jest dla mnie mega.
Ale w pracy mam jasno wytyczone cele, czas do realizacji, jasne wskazowki i wiem, ze to co robie ma sens, mam nie tylko mozliwosc bycia docenionym za prace, ale tez nagrode w postaci wynagrodzenia i to chyba jest glowny powod dlaczego prokastynacja w pracy nade mną tak nie ciąży. Czasami gdy dostaje ambitne zadanie w stylu napisz coś, zrób streszczenie bez konkretnego terminu wraca stary nawyk, ale predzej czy pozniej zadanie realizuje, zdarza mi sie tez druga strona medalu, gdy odwalam coś na szybko...
Ale generalnie ja w pracy to znowu bystry dzieciak z podstawowki.

Generalnie dziewczyny, zbieznosc naszego postepowania w szkole naprawde mnie powaliła...

I przepraszam za chaos, ale padam na twarz:P
__________________
“Happiness is when what you think, what you say, and what you do are in harmony.” ― Mahatma Gandhi


I) 10 kg
II) 10 kg

Edytowane przez change
Czas edycji: 2012-11-06 o 20:54
change jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 20:59   #1168
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Lepiej sobie radze w sytuacji, gdy ja jestem ta mocniejsza strona z jakiejs dziedziny, nizeli gdy musze sie porownywac i cos mi idzie gorzej (historia w lo czy angielski :/)
Ja też Kompletnie demotywuje mnie jeśli muszę wszystkich gonić...znacznie lepiej działa na mnie gdy już jestem w czymś dobra i uczę się w gruncie rzeczy po to, żeby utrzymać pozycję Przyzwyczajenia...

Ale wiecie...żal mi...nawet nie tyle czasu zmarnowanego itd. (bo to już zawsze będzie drzazgą), ale żal mi nabycia takiego złego podejścia do nauki i pracy. Bo kiedyś, to tak jak Ty Change, uczyłam się z innych książek, chociaż jak ktoś zauważył, że czytam więcej zamiast lecieć z notatek, to się pukał w głowę Ale ja po prostu lubiłam temat zgłębić i dokładnie zrozumieć...a teraz nie lubię Nie robię tego, męczy mnie to...i jak przyszło na studiach w którymś momencie, tak nie chce odejść - jakbym straciła sens robienia tego. Mimo, że wiele spraw mnie ciekawi, to jednak nie chce podjąć wysiłku by o tym poczytać. Coś też niedobrego stało się z moją pamięcią - pamiętam to, czego nikt nie inny nie kojarzy, ale niestety błyskawicznie wylatują mi z pamięci istotne informacje...albo w ogóle nie mogę się na nich skupić. Może też dlatego teraz aż tak nie zgłębiam niektórych tematów. Bo co z tego, że przeczytam fajną, ciekawą historię, skoro później nie potrafię jej opowiedzieć - ani nazw, ani nazwisk, miejscowości, ilości różnych rzeczy...tylko zarys...ale najczęściej i puenty nie pamiętam
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 21:14   #1169
grenouillette
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 169
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć,

Ogarniam się powolutku. Nawet nie tyle, jeśli chodzi o same zadania, ale raczej o nastawienie do nich. Cały czas sobie przypominam, że jestem na etapie, na którym wiele rzeczy mogę, ale mało muszę. Przynajmniej teoretycznie, bo - jak pokażę dalej odnosząc się do postu Halimy - praktycznie i tak czuję przymus. Uogólniony inny czy też Freudowska kultura są u mnie tak silne, że nawet racjonalne argumenty nie pomagają.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
-
Jej, tak się cieszę, że to napisałaś. Znaczy, ze nie tylko z Ingą tak sadzimy, trzeba pogrzebać w tym kierunku. To znaczy nie trzeba, ale ja lubię grzebać i znajdywać
Widać coś w tym jest, że niezależnie od siebie, patrząc tylko na posty innych i własne życie, zauważamy pewien schemat . Choć uczciwie przyznam, że sama jeszcze nie wiem, jak się odnieść do takiego grzebania. Z jednej strony już po kilku trafnych postach coś mi w głowie zaświtało. A z drugiej trochę się boję, że to będzie wyciąganie trupa z szafy. Do tej pory miałam strategię "chowania pod dywan" - na bieżąco się ona sprawdzała. A teraz odkrywam, że na dłuższą metę mogła okazać się bardziej zgubna niż pomocna. I naprawdę nie wiem, czy mam dość siły jak Wy, by się w to zagłębiać. Strasznie się boję tego, co mogłoby wyjść na jaw. Czytając Was widzę jednak, że równie mocno powinnam bać się chowania głowy w piasek. Jak widać, jednego i drugiego się boję.

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
A to co podkreśliłam to nie jest chyba kwestia intro- czy ekstrawersji. Nie mogę znaleźć dobrej nazwy.

(Z wiki) ciekawe jest to rozróżnienie
Intro...: zyskują energię kiedy są w samotności, a tracą wśród ludzi,
czerpią energię ze świata wewnętrznego, tj. uczuć, idei, wrażeń,
Ekstra..: zyskują energię, kiedy przebywają z innymi, a tracą gdy są sami,
czerpią energię ze świata zewnętrznego, tj. podejmowanych przedsięwzięć, ludzi, miejsc i rzeczy, z którymi mają kontakt
Właśnie wiem, że to nie jest dokładnie to, o czym mówi definicja intro/ekstra... Ale u mnie to się miesza - ludzie jako tacy mnie męczą, denerwuje mnie konieczność mieszkania z kimś (kimkolwiek, co w sumie fatalnie rokuje na przyszłość...). Z drugiej strony, energię rozumianą jako satysfakcja, motywacja itp. czerpię jedynie z działań, konkretnych zachowań i ich skutków.

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak juz jestesmy w temacie "przyczyny" prokrastynacji...
Wczoraj myslalam o dziecinstwie i wczesnej mlodosci i probowalam dociec, kiedy prokastrynacja miala w moim zyciu swoj poczatek...
Nie wiem jak bylo u Was - ale u mnie - bylo tak chyba od zawsze.

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Ja nie byłam puszczona samopas, były oczekiwania, ale rodzice nie odrabiali ze mną lekcji. Mama często chciała żebym robiła coś ponad program, nie zjednywało to sympatii. Czułam się trochę inna, osamotniona w tym, że dobrze się uczę, lubię to itp. odstawałam pod tym względem od większości klasy. Nie miałam z kim rywalizować, tylko broniłam swojej pozycji- najlepszej w klasie, a to jest mało rozwijające.
Ja jestem taką mieszanką Was, ale chyba jednak bliżej mi do Halimy. Jak byłam mała, moja mama nie pracowała, więc dużo czasu spędzała ze mną, czytając bajki, oglądając różne programy itp. Miłe, rozwijające i przyjemne. W pewnym momencie mama miała podejrzenie raka - o czym dowiedziałam się sporo później - i to był koszmar. Moja mama uważała, że musi mnie przygotować do życia, bo nie wiadomo, co się ze mną stanie (jakbym nie miała taty, rodziny...). Poza nauką "szkolną", w wieku 6 lat umiałam sama wszystko wokół siebie zrobić: ugotować sobie, usmażyć (sic!), dołożyć do pieca grzewczego, uprać swoje małe ubranka i je uprasować. To nie jest tak, że ktoś mnie do tego zmuszał - zwyczajnie, widziałam jak mamę cieszy, że "daję sobie radę", więc sama z siebie coraz bardziej chciałam sobie ową radę dawać. Jak rozpłakała się ze wzruszenia, że uprałam sobie bieliznę - to następnego dnia uprałam całe ubranko; jak mama kiedyś doceniła, że sama na patelni zrobiłam sobie jajko, to następnym razem wyjęłam z zamrażalnika paluszki rybne. Mogę z całą świadomością powiedzieć, że byłam małym - starym, nudnym i nieciekawym dzieckiem.

Kiedy okazało się, że mama jest zdrowa, a ja poszłam do szkoły - nie musiałam już udowadniać, że umiem gotować, bo obiad zawsze był w domu. Jedyną metodą, żeby dalej "dać radę", było robić coś poza domem. Nauka szła mi łatwo, więc szybko obrałam ją jako tę ścieżkę, w której będę niejako ową radę dawać. Niestety, ponieważ wiedza sama wchodziła mi do głowy, więc piątki i szóstki szybko stały się oczywistością. Coś musiałam wymyślić, więc zaczęły się konkursy wszelakie: w podstawówce tańczyłam, śpiewałam, grałam w nogę, recytowałam, pisałam wiersze i Bóg jeden wie jeszcze co robiłam, żeby tylko znów coś wygrać, bo wiadomo było, że chodząc "tylko" do szkoły zwyczajnie się "obijam".

Od gimnazjum sama zaczęłam decydować o swojej edukacji. Wybrałam szkołę dalej od domu, z wyższym poziomem i dwoma językami. Znowu "dałam sobie radę". Stwierdziłam, że jeśli chodzi o liceum, muszę wymyślić coś więcej, więc poszłam do szkoły jeszcze dalej i wyprowadziłam się od rodziców. Miałam mnóstwo luzu, który skrzętnie wykorzystywałam - kiedy tylko mogłam, nie chodziłam do szkoły. A mogłam dużo, ponieważ dzięki dobrym ocenom, czerwonym paskom co roku - mój wychowawca przymykał oko na nieobecności i sama je sobie usprawiedliwiałam, mówiąc np., że "nie czułam się najlepiej" - wystarczało. Nikt w rodzinie nie wywierał wtedy na mnie "negatywnej" presji, ale np. pytali się, czy mam czas, czy mam dużo nauki, czy nie potrzebuję pomocy - strasznie mnie to denerwowało.

Studia to inna bajka, nie lubiłam ich, ale na dyplomie licencjackim mam 5. Tu jednak po raz pierwszy pozwalałam sobie na słabości, a dobrą ocenę zawdzięczam głównie moim kilku konikom, reszta szła mi zupełnie przeciętnie. Mam też drugi kierunek, na którym chyba pierwszy raz w życiu prawdziwie wyżywam się intelektualnie. Znów "daję radę" i jest to takie dawanie rady z pasji, dla przyjemności, ale też z czysto naukowymi ambicjami.

Przepraszam, że tak się rozpisałam, chyba mnie poniosło

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość

I w ogóle, to chciałam się pochwalić byłam w UP + przełknęłam dwie mniejsze żabki Okazuje się, że najgorzej jest zacząć - później już jakoś idzie


Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
4. Jak pisałam w gimnazjum nagle z osoby aktywnej stałam się strasznie wycofana. (o tym mogę w klubie napisać, kilka osób wie o co chodzi) Starałam się być "niewidoczna" żeby nie kazano mi się np. wypowiadać, czyli unikałam zainteresowania, skierowania uwagi na swoją osobę. Sytuacje w których wcześniej dobrze się czułam nagle stały się problemem, Do tego doszła bezradność
Akurat ten etap pominęłam w moim wcześniejszym elaboracie, ale miałam podobny etap na początku studiów. Chyba nie chcę o tym pisać, ale powiem tylko, że jak poszłam na magisterkę, to niemal na każdych zajęciach zgłaszałam się na początku jak najęta i mówiłam jak katarynka. Nie, nie miałam nic super-ważnego do powiedzenia. Zwyczajnie, bałam się, że niczym trzy lata wcześniej: jak się zamknę, to nie odezwę się przez cały pierwszy rok, zawalając nawet przez to jedyne zaliczenie w ciągu toku studiów (poza tym nie miałam nawet poprawek). Dlaczego je zawaliłam? Bo wymagało odezwania się do wykładowcy
grenouillette jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-06, 21:22   #1170
change
Zadomowienie
 
Avatar change
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 984
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja też Kompletnie demotywuje mnie jeśli muszę wszystkich gonić...znacznie lepiej działa na mnie gdy już jestem w czymś dobra i uczę się w gruncie rzeczy po to, żeby utrzymać pozycję Przyzwyczajenia...

Ale wiecie...żal mi...nawet nie tyle czasu zmarnowanego itd. (bo to już zawsze będzie drzazgą), ale żal mi nabycia takiego złego podejścia do nauki i pracy. Bo kiedyś, to tak jak Ty Change, uczyłam się z innych książek, chociaż jak ktoś zauważył, że czytam więcej zamiast lecieć z notatek, to się pukał w głowę Ale ja po prostu lubiłam temat zgłębić i dokładnie zrozumieć...a teraz nie lubię Nie robię tego, męczy mnie to...i jak przyszło na studiach w którymś momencie, tak nie chce odejść - jakbym straciła sens robienia tego. Mimo, że wiele spraw mnie ciekawi, to jednak nie chce podjąć wysiłku by o tym poczytać. Coś też niedobrego stało się z moją pamięcią - pamiętam to, czego nikt nie inny nie kojarzy, ale niestety błyskawicznie wylatują mi z pamięci istotne informacje...albo w ogóle nie mogę się na nich skupić. Może też dlatego teraz aż tak nie zgłębiam niektórych tematów. Bo co z tego, że przeczytam fajną, ciekawą historię, skoro później nie potrafię jej opowiedzieć - ani nazw, ani nazwisk, miejscowości, ilości różnych rzeczy...tylko zarys...ale najczęściej i puenty nie pamiętam


ja w tej slabszej grupie paradoksalnie, wiecej od siebie wymagam a w tej drugiej się poddaje i dołuje jak Inga.

Na mnie się ta ambitna strona natury mści przy każdej pracy pisemnej i zbieraniu bibliografii czy wymyślanie tematu, na mature wymyslilam sobie o 'kresach w literaturze i sztuce' gdzie musialam praktycznie od zera wymyslac co tam wstawic i byłam totalnie zagubiona, chociaż jak teraz na to patrze to śmiać mi się chce z tego w jakim amoku i stresie to było, a teraz bym to zrobiła bez wiekszego bólu.skupiła sie na kilku pozycjach albo zmieniła zupełnie temat i wziela jakis banalny typu 'dziecko w literaturze' jak robila to wiekszosc osob.


Kocurko, zobacz jak sobie swietnie poradziłaś z magisterką, nic nic i nagle splodzilas cała prace na tak trudny temat w blyskawicznym czasie!


Z tym zapominaniem i zapamietywaniem tez to miałam, zwlaszcza przy wiekszej przerwie..ale teraz ilość informacji, ktorymi jestem codziennie od 1,5 miesiaca bombardowania + prawo jazdy chyba sprawiło, że znowu kilka szarych komórek odżyło i jakoś no nie wiem....czuje znaczną poprawę, bo juz widzialam u siebie Alzcheimera i w ogole czulam się głupia a teraz nagle wszystko mnie interesuje. jeszcze zebym gramatyke angielską w mowie sobie odswiezyla byloby bjutiful. Mialam mozliwosc spojrzenia na test sprawdzajacy na kandydatow na specjaliste i phi wiekszosc pytań i skrotow po miesiacu pracy były dla mnie banalne, co mi tez troche podbudowało samoocene.

To podejscie tez mi sie na zawsze spaczylo, zwlaszcza, ze to była zawsze ryzykowna droga, ktora mnie gubiła, bo miałam nagle tyle materiałów i tyle roznych wersji, ze nie wiedziałam co z tym fantem zrobic i nawet podstaw nie ruszałam. Podobnie z odnoszeniem sukcesow na ktore ciezko pracowalam i kosztowało mnie kupe stresu, tak jak z praca inzynierska, rodziła sie na czas ale w strasznych bólach i jak jeszcze uslyszalam ze kontynuuacja, artykuł, a nawet doktorat to po prostu przestraszyłam się i zwiałam od mojego promotora.... chore teraz też miałabym inne podejscie....


generalnie chyba gdybym miała mieć dziecko, wybralalbym zloty srodek z naciskiem na wymaganie i jakas dyscypline zwiazaną z nauką, bo nawet z X o tym dyskutowalam i to niesamowicie procentuje, ze zostawianie dziecka samopas to najgorsze co moze byc.
__________________
“Happiness is when what you think, what you say, and what you do are in harmony.” ― Mahatma Gandhi


I) 10 kg
II) 10 kg

Edytowane przez change
Czas edycji: 2012-11-06 o 21:25
change jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-09-23 01:47:20


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:58.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.