Aloesowa pielęgnacja twarzy kosmetykami AA – nasz test
Kosmetyki AA Aloes to multinawilżający program do naturalnej pielęgnacji wymagającej cery. Sprawdziłam go na sobie. Przesuszona skóra niemal spijała kremy z powierzchni. Nic dawno tak nie ukoiło mojej skóry. Te 5 produktów warto poznać.

- Redakcja Wizaz.pl
Do pielęgnacji twarzy podchodzę zwykle ostrożnie. Moja skóra ma tendencję do przesuszania się, pojawiają się na niej podrażnienia i reakcje alergiczne. Kiedy zobaczyłam jednak aloesową linię kosmetyków AA, nie mogłam sobie odmówić jej przetestowania. Postanowiłam sprawdzić, jak produkty o właściwościach nawilżających sprawdzą się na mojej reaktywnej cerze. Końcówka zimy to dobry moment, bo właśnie teraz nietrudno o zaburzenie równowagi hydrolipidowej skóry.
Aloesowe trio do pielęgnacji twarzy
Przetestowałam dwa kremy: jeden o właściwościach odżywczo-nawilżających, drugi o działaniu regenerująco-wzmacniającym. Ponadto przeprowadziłam test sorbetu nawilżająco-kojącego, który wyróżnia lekka konsystencja. Każdy z nich zalecany jest do stosowania zarówno rano, jak i wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy. Ja postanowiłam połączyć ich działanie.
Krem dzienno-nocny odżywczo – nawilżający AA
Pielęgnację rozpoczęłam od stosowania kremu odżywczo-nawilżającego. Pierwszym etapem miało być intensywne nawilżenie po zimie, pozbawienie skóry uczucia ściągnięcia i pieczenia. Krem spełnił swoje zadanie. Nawodnił skórę i poprawił jej kondycję. Z przesuszonej cery zniknęło uczucie ściągnięcia. Podrażnienia zostały ukojone. Krem załagodził je i wyciszył. Właściwości aloesu mnie nie zawiodły, po zastosowaniu kremu cera wyglądała na zdrową i zregenerowaną. W składzie produkt AA zawiera też olej z awokado oraz witaminę E, czyli kosmetyczny „eliksir młodości”, który dodatkowo zmiękczył moją skórę, dzięki czemu zyskała na elastyczności.
Jak zachowywał się na skórze? Nałożony rano na twarz, szyję i dekolt, otulił je delikatną warstwą, która szybko się wchłonęła. Nie pozostawił tłustego filmu i nie przyczynił się do przetłuszczania cery. Okazał się być lekkim i niekomedogennym. Dobrze sprawdził się też pod makijażem. Na pewnym etapie włączyłam do pielęgnacji również sorbet, czyli mojego ulubieńca!

Sorbet dzienno-nocny nawilżająco-kojący AA
Sorbet do twarzy AA stosowałam głównie na dzień. Produkt ma lekką formułę, która przypomina kremowy żel. To sprawia, że łatwo rozprowadza się na skórze i szybko się wchłania. Ma też delikatny aloesowy zapach. Bezpośrednio po aplikacji na skórę odczuwalne było jej odświeżenie. Co więcej, moja skóra niemal spiła go z powierzchni. Byłam ciekawa jak długo efekt utrzyma się na skórze. Produkt spełnił swoją obietnicę! Nawet przy wieczornym oczyszczaniu twarzy czułam, że jest głęboko nawilżona.
Produkt AA sprawdził się też pod makijażem. Zwykle stawiam na lekkie krycie. Sorbet dobrze pracował z podkładem, nie powodował jego wyświecania, czy warzenia. Po aplikacji na skórę wygładził ją i dodał jej miękkości. Przyjrzałam się również temu, co sorbet AA ma w składzie. Oprócz aloesu, który łagodzi i nawilża skórę, znajdziemy tam wyciąg z drzewa tara, masło shea, czy naturalnie pozyskiwaną z buraka betainę. Żaden ze składników nie zapchał mi skóry, wręcz przeciwnie, po dłuższym stosowaniu jej stan widocznie się poprawił. Cieszę się, że trafiłam na niego właśnie teraz, kiedy moja skóra potrzebowała regeneracji po zimie.

Krem dzienno-nocny regenerująco-wzmacniający AA
Na noc stosowałam krem regenerująco-wzmacniający, wzbogacony o poprawiający kondycję skóry olej z kiełków ryżu i przeciwzmarszczkowy oraz nawilżający olej awokado i kwas hialuronowy. Produkt miał za zadanie odżywić skórę pozbawioną energii i zredukować oznaki zmęczenia. Jest treściwy, bardziej gęsty, dlatego wybrałam go jako formę pielęgnacji podczas snu. Nie zawiódł mnie.
Stosowany na twarz nie zapchał jej i nie podrażnił. Przyniósł mojej skórze ukojenie - rano była wygładzona i zrelaksowana. Stosowany wraz z pozostałymi produktami AA sprawił, że moja skóra jest zdecydowanie lepiej nawodniona. Nie przesusza się i wydaje się być bardziej elastyczna.

Płyn micelarny i tonik do twarzy
Do pielęgnacji skóry włączyłam również aloesowy płyn micelarny AA, który stosowałam do dokładnego oczyszczenia skóry z nadmiaru sebum i zanieczyszczeń z twarzy. Nałożony na wacik płyn o subtelnym zapachu zmywał resztki makijażu. Usunął zarówno ten lekki, który stosuję na co dzień, jak i cięższy z kryjącym podkładem i mocno wytuszowanymi rzęsami.
Produkt ma łagodne działanie, więc nie podrażnia cery. Oprócz nawilżającego aloesu, zawiera w składzie kojący ekstrakt z bambusa oraz drożdże i cynk o działaniu antyseptycznym. Faktycznie wszystkie zmiany na twarzy goiły się szybciej i nie były tak bolesne. Wraz z jego użyciem czułam, że skóra oddycha. Nie stosowałam go jednak samodzielnie. Tuż po przemyciu skóry płynem, za każdym razem ją tonizowałam.
Tonik regenerująco-kojący AA ma za zadanie przywrócić skórze równowagę i przygotować ją do dalszych etapów pielęgnacji - w tym nałożenia kremu i makijażu. Nawilżył i jednocześnie załagodził uczucie ściągnięcia, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Po jego aplikacji na skórze odczuwalne jest odświeżenie, dzięki czemu podkład wyglądał na niej naprawdę dobrze. Po przetarciu cery wacikiem, nie pozostał na niej lepki film, bo tonik bardzo szybko się wchłania. Dla mnie to duży plus.

Czy sięgnę po kosmetyki AA Aloes ponownie? Oczywiście! Zwłaszcza, że nie podrażniły mojej cery i zadziałały jak aloesowy opatrunek na potrzebującą ukojenia skórę. Zadowolił mnie efekt nawilżenia i to, jak po zastosowaniu tej linii makijaż prezentował się na mojej cerze. Jeśli poradziły sobie z problemem suchości po okresie zimowym, to nie mogę doczekać się, jakie rezultaty przyniosą wiosną!
Materiał powstał z udziałem marki AA