|
|
#61 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Ale powiedz jedno: co oznacza to, co napisałaś na początku w pierwszym poście, a napisałaś tak:
Cytat:
Cytat:
---------- Dopisano o 12:01 ---------- Poprzedni post napisano o 12:00 ---------- Cytat:
Edytowane przez madana Czas edycji: 2013-07-04 o 14:02 |
|||
|
|
|
|
#62 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
Tylko co chwila przychodzi ten strach.... |
|
|
|
|
|
#63 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
|
|
|
|
|
#64 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
- no i tego nie rozumiem- bo dla mnie facet jakiego opisałaś, jest z gatunku "na odstrzał" (żeby było jasne- dla mnie; bo nie wątpię, ze są osoby z bardzo liberalnym podejściem do używek i im nie przeszkadzałoby to). Nigdy nie brałam pod uwagę związku z kimś uzależnionym od czegokolwiek, stąd pewnie i złych doświadczeń z facetami mam mało, bo nie mam w sobie genu autodestrukcji, a od ratowania miłością misiów biednych nie jestem.
Tobie jak w klasyku włącza się myślenie "moja miłość go uleczy", "moja miłość go zmieni"- nie wiem, zbyt cyniczna baba ze mnie, by łykać taki kit, a zbyt długo na świecie żyję, aby nie widzieć, w jaki kanał wpuszczały się kobiety, którym włączało się takie myślenie (patrz: moja mama). Edytowane przez madana Czas edycji: 2013-07-04 o 14:10 |
|
|
|
|
#65 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Albo w życiu masz zasady i się ich trzymasz, albo robisz z gęby cholewę.
I sorry: jesteś na etapie zauroczenia, może nawet mega zauroczenia, ale nie żadnego zakochania, czy miłości. Facet nie zamierza dla Ciebie, czy z Twojego powodu rezygnować ze swojej "rutyny", więc o jakiej tu miłości może być mowa? Odróżniaj te dwa uczucia, bo się przejedziesz na zbyt szybkim stwierdzaniu, że coś jest wielką miłością. Niczego jak razie wielkiego ze sobą nie przeżyliście. |
|
|
|
|
#66 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 821
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Dziewczyno, naiwna jesteś, że aż piszczy.
Tylko czekasz na posty pt: ćpam sobie od czasu do czasu i jest okej - i na nie z chęcią odpowiadasz. Albo: on ćpał, ale zakochał się we mnie i przestał. A życie zazwyczaj wygląda dość prosto: on ćpał, ćpa i będzie ćpał. Ani potomek tego nie zmieni, ani Ty. A już tekst, że niepaląca (teoretycznie) osoba może sobie podpalać, mnie rozwalił |
|
|
|
|
#67 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Nie widzę w tym nic rozwalającego....
Piszę, że będę czujna (jeśli w ogóle zrezygnuje).... i tylko uważam że każdy może oszukiwać. I palący i niepalący. |
|
|
|
|
#68 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 627
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Spotykałam się krótko z facetem, który używał narkotyków. Głównie softy, ale regularnie, kilka razy w tygodniu. Przez to w ogóle nie można było na nim polegać, bo mówił, że zadzwoni wieczorem, wieczorem popalił i odzywał się 2 dni później. Byłam nim oczarowana, jego inteligencją, błyskotliwością, ale nie dałam rady. Żeby nie wiem jak było fajnie to sobota po północy musiał być na czymś, inaczej się nie dało. Szkoda, gdyby nie ćpał byłby super facetem. Daj sobie spokój, stracisz mnóstwo czasu na kontrole... Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak we wszystkim. Facet rzuci Ci się do stóp i nigdy więcej nic nie weźnie. Ale jakie jest prawdopodobieństwo, że właśnie tak będzie?
|
|
|
|
|
#69 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 282
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
Jest to cud. I jako taki trzeba go traktować: czyli nie łudzić się, że "i mi się taki cud zdarzy i mój chłop rzuci" - bo jest 99,999% pewności, że tak się nie stanie. Bo jej zdarzył się CUD. Gdyby to zrobił w intencji jakiejś, to mogłoby to robić za dowód przy udowadnianiu świętości jakiejś osoby w KK. Edytowane przez groza Czas edycji: 2013-07-04 o 14:29 |
|
|
|
|
|
#70 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 4 430
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Żeby nie było, że wymyślam coś, czego nie napisałaś, będą cytaty.
W pierwszym poście przedstawiłaś się, jako przeciwniczka narkotyków, napisałaś, że nie jesteś w stanie zaakceptować brania narkotyków u faceta. Ja to odczytuje tak, że narkotyki, to całkowity deal breaker. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Dzieci z ćpunem? Rozumiem, że do o koła same chętne ma strzelenie sobie bejbika z ćpającym regularnie facetem? Ze zdecydowanej przeciwniczki nagle robi się tolerująca i pilnująca. I to jest właśnie rozwalające. Edytowane przez jesienny_lisc Czas edycji: 2013-07-04 o 14:33 |
|||
|
|
|
|
#71 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
No bo jestem przeciwniczką ćpania. Więc jak nie rzuci to z nim nie będę. A jak rzuci to będę pilnować.
|
|
|
|
|
#72 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 4 430
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Tylko, że on Ci w niedzielę nic nowego nie powie. Najwyżej będzie chciał, żebyście się "dogadali" czyt. on będzie ćpał, Ty przestaniesz się czepiać.
Przeczytaj co Ci dziewczyny tu napisały. Przy takich narkotykach jakie on bierze, konieczny jest odwyk. |
|
|
|
|
#73 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 23 776
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
|
|
|
|
|
#74 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
Za to naiwność twoja poraża, ale nie, ty zdecydowanie nie jesteś przeciwniczką ćpania. |
|
|
|
|
|
#75 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Ile czasu się znacie, skoro po zaledwie 1,5 miesiąca związku godzisz się na takie poświęcenia?
Aha, on nie rzuci dla Ciebie - po prostu Cię zwodzi i nie traktuje poważnie tego, co do niego piszesz (po zaledwie 1,5 miesiąca wcale się nie dziwię, że nie jesteś wystarczającym powodem do tego, by rzucił). Poza tym rzadko kiedy uzależnieni wychodzą z nałogu dla kogoś - najlepsze efekty daje rzucenie dla samego siebie, a on wcale nie zamierza tego robić, skąd więc pomysł, że rzuci? Łudź się, proś, błagaj, kontroluj i kłóć się dalej - robiąc to, wchodzisz w rolę współuzależnionej męczennicy, ale są kobiety, które podobno dzięki temu są szczęśliwe. Powodzenia.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
#76 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 553
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Przeciez Ty go nie znasz skoro on non stop cos bierze.
|
|
|
|
|
#77 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 105
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Nie męcz kolesiowi d*upy, skoro jesteś przeciwiniczką to znajdź sobie faceta nie używającego narkotyków i tyle. Bo prędzej czy później będziecie się o to kłócić. Nie masz prawa zmieniać gościa, jego podejścia do narkotyków bo to jego wybór, jego życie. Jedyne co możesz zmienić, to partnera. Nie rozumiem, po co na siłę coś tolerować albo wymuszać na kimś by dostosował się do naszej wizji
![]() On dla Ciebie raczej nie rzuci używek, bo najwyraźniej wg jego filozofii życia to nie jest nic złego, nie przeprogramujesz cudzego mózgu. Cytat:
Powiem z mojego doświadczenia- byłam kiedyś uzależniona od leków przeciwbólowych i strasznie kręciło mnie testowanie różnych substancji- mój partner nie był przeciwny używkom, ale przeszkadzała mu częstotliwość z jaką to robię i fascynacja. Kłóciliśmy się, ja mu obiecywałam poprawę i chciałam z tym skończyć, ale nie mogłam mimo terapii. Nasz związek stał się toksyczny i pozbawiony miłości, aż się rozpadł, pozostał ogromny żal i pretensje. Minęło sporo czasu a ja się ogarnęłam i narkomański światek przestał mnie interesować. Po prostu wyszalałam się, trochę dojrzałam, zmieniłam swoje poglądy. Ale do tego potrzebny był mi czas i doświadczenia, nawet najcudowniejszy facet by mnie nie zmienił. Teraz po prostu mi przykro, że zmarnowałam jego czas. Edytowane przez Nightflower Czas edycji: 2013-07-04 o 15:10 |
|
|
|
|
|
#78 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
|
|
|
|
|
#79 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 821
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
Wytłumacz mi, po co NIEPALĄCA osoba miałaby kogoś oszukiwać? Skoro NIE pali, to NIE pali, tu nie ma nad czym się zastanawiać. Wmawiaj sobie dalej, że Ty uzdrowisz jego schorowaną duszyczkę i dokonasz cudu. Tylko potem nie płacz, że sobie pół życia zmarnowałaś na jakiegoś idiotę, dla którego narkotyki zawsze będą ważniejsze niż Ty. Jak będzie miał wybór: działka albo Ty, to wybierze ćpanie. Edytowane przez Dotka90 Czas edycji: 2013-07-04 o 15:18 |
|
|
|
|
|
#80 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 327
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
aga.fisia wiesz miałam lat naście kiedy byłam wolontariuszką w MONAR
Poznałam tam taką jedną kobietę, chciała męża wyciągnąć z nałogu a skończyło się na tym, że on ją przymuszał do prostytucji żeby miał kasę na narkotyki, nawet jak była w ciąży. Też uwierzyła w śpiewkę, że on się zmieni dla dziecka. Nie on a ona przyszła na odwyk, pod koniec tej ciąży. On dalej ćpał, chciał ją zabrać z ośrodka siłą. Rób jak uważasz, chcesz iść w zaparte i go usprawiedliwiać i chronić przed samym sobą to rób ja uważasz. Twoje życie Twój wybór. Tylko pamiętaj, że życie masz tylko i aż jedno. I że z pewnych spraw jak już się uwikłasz cholernie trudno się wyplątać. |
|
|
|
|
#81 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 55
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
Do tej pory nie wiem jak mu się to udało. Bo moja zasługa w tym żadna. Generalnie uważam, że warto się zastanowić i tyle. Mimo wszystko 1,5 miesiąca to za krótko aby mieć pewność czegokolwiek, tym bardziej miłości. Jeszcze nie jest za późno aby sobie odpuścić, póki nie wsiąknęłaś zbyt mocno w ten związek. Zauważ , że dziewczyny dobrze Ci radzą i więcej jest tych z negatywnym finałem. Nie czekaj aż któraś Ci napisze, , bierz g i noś na rękach, że w ogóle Cię zauważył. |
|
|
|
|
|
#82 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 14:43 ---------- Poprzedni post napisano o 14:42 ---------- Cytat:
|
||
|
|
|
|
#83 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 966
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Skoro związałaś się z kimś kto ćpa, to nie oczekuj, że przestanie.
Jeśli tworzysz związek z malarzem, to nie oczekuj, że przestanie malować i pójdzie na etat. itd, itd. Czy to tak trudno zrozumieć?
__________________
Ciekawostka na dziś |
|
|
|
|
#84 |
|
nyan nyan ^^
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 2 955
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Dragi są dla faceta ważniejsze niż Ty, Autorko. Nie wiem nad czym się jeszcze zastanawiasz.
|
|
|
|
|
#85 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 821
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Cytat:
Bo 99,99% ćpunów, ćpa sobie dalej, znajduje sobie laski, które ćpają, albo wciągają je w narkotyki. Fajnie, że Twój facet z tego wyszedł, ale takie przypadki to JEDNOSTKI. 1.5 miesiąca to tak krótki okres, że powinna się jak najszybciej ewakuować z tego 'związku'. |
|
|
|
|
|
#86 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 458
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Nie będę powtarzać swojego zdania (przeczytaj sobie + tu masz podobną tematykę -> https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...4#post37632964). Dziewczyny mają rację, przestrzegając Cię przed tym wszystkim. Myśl i ewakuuj się!!
![]() ---------- Dopisano o 18:29 ---------- Poprzedni post napisano o 18:18 ---------- Ps. Wpisz sobie w wizażową wyszukiwarkę hasło "narkotyki" i poczytaj, może sama dojdziesz do jakiś wniosków/znajdziesz odpowiedź na nurtujące Cię pytania. Przykłady: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...8#post23281338 https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...4#post10394104 https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=558460
__________________
"So hit me with music!" |
|
|
|
|
#87 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
dziewczyny, straszne głupoty piszecie. W tej sytuacji narkotyki są problemem najmniejszym. Alarm rozkręca postawa Autorki wątku.
W sprawie zażywania: gadanie o uzależnieniu jest na wyrost mocno. Chłopaszek zapewne jest takim sobie imprezowym jaraczem, co czasem, w ramach eksperymentowania, spożyje jakiś bardziej wyrafinowany produkt. W relacji Autorki nie ma nic, co wskazuje na przymus ćpania, uzależnienie, niebezpieczne zachowania. To historia o wesołku, co lubi imprezy. Tak, jak picie piwa, a nawet upijanie się czystą wódą, co sobotę po robocie, nie świadczy o alkoholizmie, tak zapalenie raz w tygodniu nie czyni z człowieka narkomana. To po prostu za mało, by wszczynać tu alarm. Bezzasadność alarmu łacno może Autorkę rozmiękczyć - bo przesuwa się, cichcem, z przeciwniczki zażywania narkotyków do przeciwniczki nałogowego zażywania narkotyków. W ogóle, w życiu, w tym sprawach uzależnień, warto zachować umiar. Nie jest dobre ani widzenie w każdym, kto pije lub zażywa z dowolną regularnością uzależnionego, ani siedzenie z obrzyganym alkusem, bo przecież napewno to jeszcze nie choroba. Bo nie regularność świadczy o uzależnieniu - ktoś, kto regularnie od dwudziestu lat pije co sylwestra szampana nie staje się z tego powodu alkoholikiem, i może tak regularnie pić kolejne dwadzieścia. Regularność może być wskazówką, ale i tak głównie ogląda się inne aspekty spożywania. Używek nie należy demonizować, nie należy też banalizować - w obu przypadkach łatwo o krzywdziaka. To napisawszy, chciałam przejść do ważniejszego moim zdaniem aspektu tej historii, czyli postawy dziewczyny. Są z tym cudem natury półtora miesiąca - 45 dni. Po 45 dniach dziewczyna jest skłonna przesunąć swoje granice, a następnie ustawić w pozycji przysłowiowej żony alkoholika, pilnować i poświęcać się. Jeśli któreś z nich kwalifikuje się do natychmiastowej terapii, to ona, nie on. Bo przecież ona nie napisała, że przeciwwskazaniem jest uzależnienie - napisała, że jest przeciwniczką narkotyków, szlus. Do czego ma święte prawo, bo granice w związkach ustala każdy gdzie indziej. Można chcieć blondyna, można chcieć prawiczka, można chcieć gościa, który żadnych szitów nie tyka. Ma jakieś uzasadnienie do tępienia narkotyków - przy jakiejś sportowej rozmowie można by pogadać, czy zasadne. Ale to nie jest sportowa rozmowa. To jest rozmowa o związku z gościem, który nie odpowiada podstawowemu kryterium, jakie ta dziewczyna wskazała. Sytuacja jest, dla mnie, zero-jedynkowa: jeśli nie akceptuję jakichś zachowań, w tym przypadku brania jakichkolwiek narkotyków, to ziom, który z dowolną regularnością, nawet raz na trzy miesiące, coś zażywa, zostaje zdyskwalifikowany. Szlus. A tu zaczęły się negocjacje - ponieważ niespecjalnie chłopiec chce porzucić uprzyjemniacze, bo niespecjalnie się przejął, dziewczyna zaczyna ustępować. Ma porzucić już nie wszystko, tylko "twarde" narkotyki - a umówmy się, że zażywanie czegoś od wielkiego dzwonu jest i tak mniej niebezpieczne, niż jaranie co tydzień. No i jarać rzadziej - raz w miesiącu, zamiast raz w tygodniu. To teraz zastanówmy się, co by było, gdyby pod narkotyki - kategoryczne przeciwwskazanie - podstawić przemoc. Chłopak urządza awantury, regularnie ją leje co tydzień, a raz na dwa miesiące leje też jej dziecko/matkę/psa. Co powiemy dziewczynie, która będzie negocjowała, żeby zaprzestał kopania psa, a ją lał raz w miesiącu? Bzdura, prawda? No to z tym ćpaniem jest taka sama. Bo dziewczyna już chce negocjować granice, które, jak deklarowała, są sztywno ustalone. Starczy, że chłopiec nie zrobi tego, czego ona od niego oczekuje, a dziewczyna już rzuca się do ustępstw. To ma jakieś zasady, czy nie ma? Czy istnieją jakieś zasady, których nie nagnie dla misiaczka, który niechby pił, niechby ćpał, byle był? To nie jest dwudziestoletnie małżeństwo z piątką dzieci, tylko etap wyboru partnera. Na etapie wyboru partnera redukuje się oczekiwania? Rezygnuje z zasad? Przechodzi na pozycję: będę go pilnować, jak obieca sie zmienić? Plizzz. Jak dla mnie, dziewczyna jest wzorową kandydatką do przemocowego związku - jak na dłoni widać wzorzec klasycznej toksycznej relacji. Wchodzi w związek, żeby zmienić misia, uratować, odciągnąć od narkotyków - oh, cudownie. Nie ma to jak zostanie Matką Teresą. Podsumowując - to ona ma problem, nie on. Problem ze swoją postawą, a nie jego ćpaniem. On zachowuje się właściwie jakby mi chłopiec powiedział na etapie zawiązywania związku, że mam zrezygnować z czegoś, co lubię, uznaję za istotne i jest to coś nieszkodliwego (nawet: póki co), wyśmiałabym i poszła w drugą stronę. Bo związki nie polegają na tym, że "on się zmieni". Edytowane przez rembertowa Czas edycji: 2013-07-04 o 19:36 |
|
|
|
|
#88 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 821
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
Nie no jasne, niech sobie ćpa radośnie kokę.
Przecież to nic takiego. |
|
|
|
|
#89 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
|
|
|
|
|
#90 |
|
Buc
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 912
|
Dot.: Narkotyki a nasz związek
rembertowa, choć nie wiem czy tak bagatelizowałabym ćpanie to Twój długi post jest mega dobry, z przyjemnością go czytałam.
__________________
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:10.




, to tworzenie związku z głupkiem? Nigdy.











