K18Hair

K18Hair
- Strona marki:
- https://k18hair.pl
- Producent:
- K18Hair
- Produktów:
- 8
- Ulubione:
- 2
Najlepiej ocenione produkty marki K18Hair
Zobacz wszystkieRatunek dla rozjaśnianych włosów
Regularnie rozjaśniałam włosy przez lata, aż do pandemii. Niedawno zdecydowałam się na ponowne rozjaśnianie, jednak moja pielęgnacja sprowadzała się do drogeryjnego szamponu i odżywki. Oczywiście nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że rozjaśniane włosy potrzebują extra uwagi. Po prawie roku od ponownego rozjaśniania moje włosy były w złym stanie - odbarwione od słońca, po myciu nie chciały się rozczesywać i nieraz na szczotce zostawały ich małe pęki przypadkowo wyrwane przeze mnie z kołtunem. Włosy łamały się na długości, były szorstkie i matowe, łatwo się puszyły. Przez ich kondycję odkładałam w czasie mycie skóry głowy co doprowadziło do dużego dyskomfortu - nie chciałam jednak ryzykować i narażać swoich włosów na jeszcze większe zniszczenia. Po pewnym czasie wiedziałam, że jeżeli chcę mieć w miarę zdrowe i długie włosy, będę musiała zaprzestać rozjaśniania. Pomimo wszystko, nie mogłam sobie wybić z głowy marzenia o długich, świetlistych blond włosach i zaczęłam swój wielki research. W ten sposób odkryłam K18. Produkt zadebiutował na rynku jako wieloletni owoc pracy naukowców prowadzących badania nad naprawą włókna włosa. Obiecujący efekt okazał się mieć peptyd, który po przeprowadzeniu testów empirycznych został gwiazdą w składach kosmetyków K18. Jako entuzjastka chemii kosmetycznej jeszcze przed użyciem stałam się fanką nr 1 recenzowanego produktu - ponieważ jeżeli zapewnienia producenta są prawdą, mamy tutaj do czynienia z większym przełomem, niż mają nam do zaoferowania inne marki. Tyle z teorii. Przejdźmy do samego doświadczenia z testowaniem produktu. Przed użyciem miałam swoje obawy - online możemy znaleźć różne opinie o niełatwej aplikacji produktu. Najlepszy sposób (wg mnie) wygląda następująco: myjemy włosy jak zwykle, osuszamy ręcznikiem i nakładamy maksymalnie 3 pompki na dłonie w zależności od długości włosów. Rozmasowujemy produkt w dłoniach bardzo dokładnie, aż będą one całe pokryte maską, która utworzy na nich kremowy, biały film. Następnie wmasowujemy produkt we włosy. Jeżeli kondycja włosów pozwala, to wczesujemy go szczotką o łagodnych igiełkach. Trzymamy 4 min i nakładamy odżywkę. Odżywkę spłukujemy jak zwykle, suszymy. Już podczas zdjęcia turbanu i suszenia po pierwszej aplikacji poczułam OGROMNĄ różnicę! Moje włosy rozczesywały się z łatwością, palce dłoni przechodziły przez pasma bez problemu, podczas kiedy wcześniej musiałam prowadzić z włosami zaciekłą walkę, aby po myciu doprowadzić je do porządku. To, co nie umknęło mojej uwadze, to także miękkość i sprężystość oraz nawilżenie i wygładzenie na długości które utrzymuje się do kolejnego mycia po zastosowaniu maski. Po ok. 5 aplikacjach, włosy przestały się łamać, nie mam żadnego problemu z rozczesaniem ich (co było moim głównym celem), są wytrzymałe i mogę je myć nawet codziennie przy regularnym stosowaniu masek i treściwych odżywek. Włosy bez problemu wytrzymują szampony oczyszczające, suszenie, stylizację. Szczerze mówiąc, pomimo mojej wiary w naukę, nie spodziewałam się aż tak szybkiego i efektywnego rozwiązania mojego problemu. Zaczęłam zapuszczać włosy i żywię nadzieję, że uda mi spełnić moje marzenie o długiej blond tafli :) Największym minusem produktu jest oczywiście cena. Ogólnie wierzę, że tak uniwersalnie korzystna technologia powinna być bardziej przystępna.
Przejdź do recenzjiRatunek dla rozjaśnianych włosów
Regularnie rozjaśniałam włosy przez lata, aż do pandemii. Niedawno zdecydowałam się na ponowne rozjaśnianie, jednak moja pielęgnacja sprowadzała się do drogeryjnego szamponu i odżywki. Oczywiście nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że rozjaśniane włosy potrzebują extra uwagi. Po prawie roku od ponownego rozjaśniania moje włosy były w złym stanie - odbarwione od słońca, po myciu nie chciały się rozczesywać i nieraz na szczotce zostawały ich małe pęki przypadkowo wyrwane przeze mnie z kołtunem. Włosy łamały się na długości, były szorstkie i matowe, łatwo się puszyły. Przez ich kondycję odkładałam w czasie mycie skóry głowy co doprowadziło do dużego dyskomfortu - nie chciałam jednak ryzykować i narażać swoich włosów na jeszcze większe zniszczenia. Po pewnym czasie wiedziałam, że jeżeli chcę mieć w miarę zdrowe i długie włosy, będę musiała zaprzestać rozjaśniania. Pomimo wszystko, nie mogłam sobie wybić z głowy marzenia o długich, świetlistych blond włosach i zaczęłam swój wielki research. W ten sposób odkryłam K18. Produkt zadebiutował na rynku jako wieloletni owoc pracy naukowców prowadzących badania nad naprawą włókna włosa. Obiecujący efekt okazał się mieć peptyd, który po przeprowadzeniu testów empirycznych został gwiazdą w składach kosmetyków K18. Jako entuzjastka chemii kosmetycznej jeszcze przed użyciem stałam się fanką nr 1 recenzowanego produktu - ponieważ jeżeli zapewnienia producenta są prawdą, mamy tutaj do czynienia z większym przełomem, niż mają nam do zaoferowania inne marki. Tyle z teorii. Przejdźmy do samego doświadczenia z testowaniem produktu. Przed użyciem miałam swoje obawy - online możemy znaleźć różne opinie o niełatwej aplikacji produktu. Najlepszy sposób (wg mnie) wygląda następująco: myjemy włosy jak zwykle, osuszamy ręcznikiem i nakładamy maksymalnie 3 pompki na dłonie w zależności od długości włosów. Rozmasowujemy produkt w dłoniach bardzo dokładnie, aż będą one całe pokryte maską, która utworzy na nich kremowy, biały film. Następnie wmasowujemy produkt we włosy. Jeżeli kondycja włosów pozwala, to wczesujemy go szczotką o łagodnych igiełkach. Trzymamy 4 min i nakładamy odżywkę. Odżywkę spłukujemy jak zwykle, suszymy. Już podczas zdjęcia turbanu i suszenia po pierwszej aplikacji poczułam OGROMNĄ różnicę! Moje włosy rozczesywały się z łatwością, palce dłoni przechodziły przez pasma bez problemu, podczas kiedy wcześniej musiałam prowadzić z włosami zaciekłą walkę, aby po myciu doprowadzić je do porządku. To, co nie umknęło mojej uwadze, to także miękkość i sprężystość oraz nawilżenie i wygładzenie na długości które utrzymuje się do kolejnego mycia po zastosowaniu maski. Po ok. 5 aplikacjach, włosy przestały się łamać, nie mam żadnego problemu z rozczesaniem ich (co było moim głównym celem), są wytrzymałe i mogę je myć nawet codziennie przy regularnym stosowaniu masek i treściwych odżywek. Włosy bez problemu wytrzymują szampony oczyszczające, suszenie, stylizację. Szczerze mówiąc, pomimo mojej wiary w naukę, nie spodziewałam się aż tak szybkiego i efektywnego rozwiązania mojego problemu. Zaczęłam zapuszczać włosy i żywię nadzieję, że uda mi spełnić moje marzenie o długiej blond tafli :) Największym minusem produktu jest oczywiście cena. Ogólnie wierzę, że tak uniwersalnie korzystna technologia powinna być bardziej przystępna.
Przejdź do recenzji