Kremów z kwasami używam od dłuższego czasu i często wydawało mi sie, ze nieco na siłę, bo moja cera jakoś niespecjalnie za nimi przepada. Mam ogromną skłonność do zapychania i niestety, po kilku dniach najczęściej krem ląduje u kogoś innego ( i to nie jest efekt oczyszczania sie cery, który jest całkiem normalny przy preparatach kwasowych)
Po ostatnim takim zapchaniu (produktem gabinetowym z kwasami) zostało mi kilka nieciekawych plamek na twarzy, więc postanowiłam jeszcze przed nadejściem lata powalczyć z nimi.
Zanim kupiłam ten krem, dokładnie przeanalizowałam jego skład i chociaż nielubiany przeze mnie propylene glycol znajduje się w składzie, to jednak na dość odległym miejscu.
Postanowilam zaryzykować no i okazało się to strzałem w 10.
Efekty, jakie uzyskałam po 3 tygodniach regularnego stosowania (ja stosuję go co drugi dzień na przemian z płatkami pilingującymi z kwasem) są rewelacyjne, jak na koszty, jakie poniosłam.
Drobne plamki znacznie (naprawdę ZNACZNIE zbladły, żeby nie powiedzieć, ze prawie zniknęły:), cera ma wyrównany koloryt, krem nie spowodował zapchania (a tego się obawiałam najbardziej), drobne niespodzianki na twarzy już mi nie wyskakują (odpukać:) )...
Jeżeli chodzi o konsystencję- dość delikatny, biały krem i niestety, dosyć intensywnym cytrusowym zapachu, ktory na szczęście nie utrzymuje sie długo.
Estetyka opakowania pozostawia niestety wiele do życzenia, białe, toporne, ale za to mamy doskonały produkt w świetnej cenie (ja zapłaciłam za niego ok. 30 zł)
Do tego wydaje się być bardzo wydajny- używam od 3 tygodni, co prawda co drugi dzień, ale z opakowania ubyło naprawdę niewiele, mimo, iż nakładam go mało oszczędnie.
Z pewnością wrócę do niego po lecie (latem, mimo stosowania filtrów, nie odważę się używać kwasów:))
Używam tego produktu od: 3 tygodni
Ilość zużytych opakowań: połowa pierwszego
Recenzent/ka:
Używa produktu od:rok lub dłużej