Elite Models Make-up, Zalotka do rzęs 

Podczas makijażu zawsze używam zalotki,bo pomaga mi uzyskać jeszcze lepszy efekt makijażu oka. Zalotka zamknięta jest w plastikowym,transparentnym opakowaniu,odrazu widać produkt w pełnej krasie.Oprócz samego gadżetu,mamy ulotkę i wymienną wkładkę.Z tyłu standardowo widnieje kilka opisów. Artykuł jest wykonany z metalowego tworzywa,które jest bardzo wytrzymałe w kolorze srebrnym. Jest świetnie wyprofilowana. Posiada wygodne w użyciu uchwyty pokryte dodatkowo czarnym plastikiem od wewnątrz. Cały mechanizm działa bez zarzutu i płynnie.Nie trzeba się siłować ,bo nic się nie zacina,nie psuje. Górna część posiada wymienną wkładkę z gumy,aby użytkowanie było jak najbardziej bezpieczne dla naszych włosków.Ochronka cały czas siedzi na miejscu,a gdy się zużyje czy zacznie pękać,w kilka sekund można ją wymienić na inną. Poprawnie używany artykuł nie zrobi nam szkód.Trzeba pamiętać,że zalotkę używamy tylko przed naniesieniem tuszu. Jest łatwa w utrzymaniu w czystości,ładnie unosi rzęsy,a w duecie z tuszem poprawia wygląd makijażu oczu i wzmacnia efekt.Regularnie stosowana nie pogorszyła stanu moich włosków. Używam jej już trzy lata i wygląda jak nowa.

Używam już jej kilka lat. Ostatnio testując inną drogeryjną zalotkę o podobnym kształcie, zawiedziona nowym produktem postanowiłam napisać recenzję tej :) Zalotka z dostępnością drogeryjną o niskiej cenie a całkiem przyzwoitej jakości i skuteczności. Nie podkręca spektakularnie rzęs, ale podkręca je na dobrym poziomie, bez bólu, wyszarpanych rzęs czy szczypniętej skóry. Podkręcenie utrzymuje mi się długo chociaż nie cały dzień, ale to nie jest kwestia tylko zalotki, ale też rzęs, tuszu itp :) Od kilku lat mam jedną gumkę i choć czaaasem mi wypadnie to jeszcze nadaje się do użytku, a mam jeszcze jedną w zapasie, która była załączona w opakowaniu!

Chyba nie ma co tu za wiele mówić - zalotka jaka jest każdy widzi. Ta jest najzwyklejsza, najpopularniejszego kształtu. Mam ją juz kilka lat i wciąż dobrze wygląda - zarówno gumeczka jak i cała zalotka, która przeżyła kilka przeprowadzek czy podróży w kosmetyczce. Efekty? Jak po każdej zalotce o takim kształcie chyba, podnosi, ale nie powiedziałabym żeby było WOW. Albo moje rzesy sie jej nie poddaja, co też może być prawda

Nigdy wcześniej nie używałam zalotki, nie wierzyłam w jej działanie. W końcu jednak postanowiłam jakoś pomóc moim prostym i niezbyt długim rzęsom. Chciałam, by stały się choć trochę wywinięte, ponieważ tusze nie zawsze radzą sobie z podkręceniem, gdy muszą wydłużyć i pogrubić. Ten produkt kupiłam akurat w Biedronce za kilka złotych, zachęcił mnie design. Zalotka jest odpowiednio wyprofilowana, dobrze leży w dłoni i dociera do moich rzęs nawet przy głęboko osadzonych oczach. Gumowe wkładki chronią przed uszczypnięciem powieki, a jedna zapasowa jest w komplecie. Czasami zdarza się, że za bardzo dotknę metalem w policzek i wtedy zetrze mi się podkład, więc tutaj trochę nie dopracowano kształtu. Uważałam, że zalotki używa się na pomalowane rzęsy, jako wzmocnienie efektu maskary. Później dowiedziałam się, że w taki sposób można je osłabić, dlatego stosowałam ją na niepomalowane. Zaciskałam zalotkę w dwóch miejscach, jak najbliżej powieki i na końcach, ale jakoś nie uzyskałam efektu wow. Być może u mnie jest to trudne do osiągnięcia, ale jakoś straciłam nadzieję i zalotka wylądowała na dnie kosmetyczki. Czasem jeszcze spróbuję jej użyć, ale ogólnie tylko leży. Po kilku miesiącach nie zauważyłam śladów korozji, ale nie ma dostępu do wilgoci. Wymienna wkładka również pozostaje nienaruszona, ale cóż skoro raczej mi się nie przyda, bo nie zużyję tej pierwszej.

Zalotka fajnie podkręca rzęsy. Myślałam, że szybko się zepsuje, ale pierwsza zepsuła mi się po kilku latach, a druga nadal się trzyma. Jest tania i łatwodostępna, więc polecam wybróbować na swoich rzęsach:)

Mam wrażenie, że ta zalotka zostanie ze mną już do końca życia. Używam jej chyba już ze dwa lata, a ona nadal jest w idealnym stanie. Jej wygląd jest raczej zwykły - srebrno - czarna zalotka z wyprofilowaną rączką. Doskonale robi to co powinna czyli podkręca rzęsy. Na początku używanie jej było dla mnie problematyczne, ponieważ przykładałam ją za blisko powieki i nie raz się przez to uszczypnęłam, ale z biegiem czasu nauczyłam się jak nią pracować. Nakładki zużywają się dość wolno. U mnie w przeciągu kilku miesięcy. Na duży plus jest to, że zalotka nie rdzewieje, a przechowuję ją w łazience, gdzie jest wilgotno. Po prostu bardzo dobrze wykonany produkt.

Przede wszystkim dużą zaletą tej zalotki jest trwałość, posiadam ją od 4 lat i wciąż działa jak przy pierwszym użyciu. Pięknie podkręca rzęsy i otwiera oko. W wolne dni uwielbiam używać jej nawet dla samego efektu, bez nakładania tuszu. Nie wiem jak mogłam wcześniej żyć bez takiego przedmiotu. ;-) Jest łatwo dostępna i posiada przystępną cenę. Ostatnio skusiłam się na nowy model zalotki, tym razem z dołączonym grzebykiem. Jestem ciekawa czy będę tak samo zadowolona.

Zalotkę stosuję chyba od momentu, w którym zaczęłam się malować, a mogłam mieć wtedy jakieś 16 lat i okazał się to być produkt bez którego nie wyobrażam sobie umalować rzęs. Cudownie unosi i podkręca moje rzęsy, dzięki czemu wydają się być one dłuższe. Nawet jeśli zdarzy mi się kupić niezbyt dobry tusz, to dzięki zalotce i tak moje rzęsy wyglądają ładnie. Zalotkę mam przez 15 lat ciągle tą samą, wymieniam jedynie co jakiś czas nakładki.

Zalotkę kupiłam po połamaniu starej i sprawdzonej. W oczekiwaniu skusiłam się na coś co nie naruszy mojego budżetu. Zalotka nie należy do najlepszych, ale tez nie jest dramatem. Największym minusem dla mnie jest kształt, który nie pasuje do moich duzych oczu, moje końcówki nigdy nie sa pokręcone i po prostu wygląda to zle, nie da się nią podkręcić partiami, jednak przy mniejszych oczach jest fajną alternatywną dla początkujących;)

Nie spełniła moich oczekiwań. Jedyne jej plusy to cena, poręczność i sprawne działanie. Niestety ta zalotka podkręcała moje rzęsy jedynie w minimalnym stopniu, a sam efekt był nietrwały. Prawdą jest też, że moje rzęsy nie są podatne na skręt, jednak poprzednia (niestety już zużyta) zalotka sobie z tym radziła.