Van Cleef & Arpels Birmane EDT 

Naleze do tych osob, ktore musza dosc dlugo sie przygotowywac, zeby pozostac przy zdrowych zmyslach wraz z nadejsciem szarugi, chlodu i wilgoci. Przetrzasam wiec swoj kolekcjonerski kuferek w poszukiwaniu "otulaczy" i polepszaczy nastroju. Birmane jest jednym z nich. Nie spotkalam nigdzie zapachu, w ktorym ananas bylby rownie kremowy i nie czynil z mikstury slodko-przasnej wersji zapachow dla zidiocialych konsumentek perfum celebrytek. Ananas w Birmane stonowany jest delikatna nuta bergamoty, wibruje na skorze wraz ze szlachetna wanilia, tonka i przepieknym drzewnym plaszczem, ktory pozostaje na mnie najdluzej, az do arystokratycznego i dyskretnego wyschniecia. Nie jest to kompozycja rewolucyjna ani tez uwodzicielska, posiada jednak specyficzne je ne sais quoi, zmaterializowane w postaci ekspercko zmiksowanej odrobiny luksusu na codzien. Używam tego produktu od: 10 lat Ilość zużytych opakowań: 100 ml

Musiałam wykasować poprzednią recenzję i napisać od nowa. Ten zapach bardzo zapada w pamięć. Z początku mnie nie zachwycił, choć się spodobał. Słodki orient, z nutą vintage. Jakby nieco niszowy nawet, a ja za niszą nie przepadam. Ale gusta się zmieniają. Po roku znajomości jestem zachwycona, choć przyznaję, że nie nosi mi się go łatwo i nie codziennie. Birmane ma w początkowej fazie coś spalonego, spalone kwiaty, to czasem wyłazi w perfumach i niespecjalnie to lubię, ale tu jakoś zniosę, gdyż w miarę szybko mija, a potem wychodzi cudowna! orchidea w czekoladzie. Jest też świetna baza, piżmo, cudny bursztyn, heliotrop też wyczuwam, ach! Klimat Birmane jest tajemniczy, trochę ciemny, dojrzały. Zapach gęsty, otulający, bardzo trwały (edt - edp mogłoby być dla mnie zbyt mocne!) Zrobił na mnie takie samo wrażenie jak Słoń czy Tygrys Kenzo. Jest w moim top 5 - tyle, że codziennie go nie noszę, ale o tym już pisałam. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: testerki, flakon zaczęty

Zapach jest z pewnością słodki, w swej słodyczy dla mnie podobny do Le Parfum Lalique, orientalny, jednak przełamany nutą zieloną, sokiem z łodyg, delikatnie mleczny – coś jak Sensations Sander tylko z dodatkiem orientu. Dziwny zapach, połączenie tak wielu nut, wydawać by się mogło nie mających ze sobą nic wspólnego. Potrafi wywołać ból głowy. W nutach głowy w spisie są uwzględnione owoce, ja tam ich nie wyczuwam, ani grama. Słodki orient z zielonymi łodygami. Flakon taki sobie, trwałość na mnie ok 2,5 godz. Szczegółowa ocena zapachu: Zapach 3 Flakon 2* Trwałość 2* Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: odlewka 4ml

Ten zapach bucha gorącym, z lekka orientalnym aromatem i leciutko musuje, po mistrzowsku łącząc słodycz i delikatną goryczkę. To bardzo uwodzicielska kompozycja łącząca przeciwności, niczym w sztuce jogi. Stwarza uczucie harmonii i równowagi. Kwiaty "pobrzmiewają" w niej egzotycznie, a owoce są bardzo dyskretne, tak naprawdę wyraźniej ich zapach osiada w bazie. To perfumy tylko z pozoru nie rozwijające się. Po prostu zmiany zachodzą tak subtelnie, że nie będąc wyczulonym można ich nie zauważyć. Baza jest cudowna, lekko pudrowa z owocowym akcentem, wyjątkowo kobieca. Z całą pewnością nie jest to średniak. Trudno te perfumy porównać z innymi. Minimalnie kojarzą mi się z Chloe, ale tylko odrobinkę. I uwaga, EDP rózni się od EDT, jest bowiem zdecydowanie bardziej wyraziste i soczyste, warto więc inwestować w wodę perfumowaną. Woda toaletowa to zapach jakby rozwodniony. Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań:dwa flakoniki EDP po 50 ml w trakcie.

Pierwszy raz kiedy powachałam Bimane pomyślałam, że fajnie byłoby ją mieć, przy drugm teście (dwa dni później) szybko miałam już dość tego zapachu. Mimo, że testowałam go na nadgarstku, myślę, że przetestowałam globalnie:)ponieważ siedziałam przed komputrerem podparta ręką, a nos miałam w okolicach nadgarstka...:) Po kilku minutach Birmane prawie udusiło mnie:) Kto wymyślił, ze ten zapach jest lekki? Nawet to, że nazwa sugeruje pewnego rodzaju rubin, mówi już bardzo wiele. Birmane to zapach owszem kwiatowy, ale bardzo ciężki w tej swojej "kwiecistości", z dość solidną podstawą, przez co staje się nieco przytłaczający no i właśnie duszący (choć z czasem nie dusi samymi kwiatami, lecz tą przedojrzałą brzoskwinią połączoną z mocną wanilią). Na całe szczęście w Birmane wyczuwa się cierpkie i gorzkie nutki (np. cytryny, heliotropu), dzięki czemu przełamują niejako tę kwiatowo-owocową zawiesinę, ale dla mnie ten zapach odpada.Kojarzy mi się w jakiś spsób (charakterem) z Juicy Couture. Butelka w stylu zapachu- sugeruje taką zawartość, jaką kryje;) Używam tego produktu od: - Ilość zużytych opakowań: próbka

Po przygodzie z cudownym Fist Love i próbce Birmane edt skusiłam się na Birmane edp, bo miało dłużej pozostawiać na ciele ów cudowny orientalny aromat. No i pozostawia, trochę dłużej ów owocowo kwiatowy, troszkę tylko orientalnie oieplony, słodkawy aromat... Bardzo mi Kashayę przypomina, taką mniej świdrującą w nosie... Zdecydowanie wolę First Love... Bezpieczny zapach, nie zapada w pamięć, niczym nie drażni... No średniak, no... Może jesienią lepiej zabrzmi... Używam tego produktu od: próbka edt od miesiąca, od tygodnia 50ml edp Ilość zużytych opakowań:

Odbieram go jako zupełnie przeciętny, kwiatowo-orientalny zapach z akcentami pudrowymi - zgadzam się z Mariolą - jest idealny na codzień.Robi wrażenie anemicznego i ekstremalnie bliskoskórnego. Ku mojemu zdumieniu - otoczenie wyczuwa drania w całym pomieszczeniu, w którym jestem i komplementuje obficie. Może to tylko mój nos jest niewrażliwy na jego wdzięki? Próbkę pozostawiam sobie do dalszych testów, może w końcu odkryję jego urodę. Buteleczka ładna Używam tego produktu od:? Ilość zużytych opakowań:próbka

Ciekawa owocowo-kwiatowa kompozycja. Kwiaty sa dosyc wyrazne, ale mimo to perfumy mnie nie mecza, nie sa duszne. Wszystkie nuty podobaja mi sie od samego poczatku do konca. Zapach jest cieply, slodkawy, dosyc mocny, wyrazny. Z pewnoscia sie wyroznia. I z pewnoscia jest to zapach, ktory w przyszlosci chcialabym miec, chociaz skromne 30 ml. Jak dla mnie bylby doskonalym zapachem na dzien. Trwalosc dobra.Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:testy

Jedne z najfajniejszych, kwiatowych perfum, z jakimi sie spotkalam - kwiaty sa tu zywe, oszalamiajaco piekne, zmyslowe i baaardzo kobiece. To jeden z tych zapachow ponadczasowych - obojetnie, co bedzie modne i jakie zapachy bedzie sie nosilo, one zawsze beda po prostu PIEKNE. Przyznam, ze w rozpoznawaniu kwiatkow nie jestem dobra, wiec nie napisze, co wyczuwam - calosc jest jednak polaczona po mistrzowsku, wiec predzej czy pozniej na pewno trafi na moja poleczke z perfumami ;-))). Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: jedna probka

Dostałam go w prezencie gwiazdkowym. Z początku wydawał mi się nieco słodkawy i ciężki jak dla mnie. Myliłam się, ten zapach przechodzi w zmysłową, trochę kwiatową nutę. Nadaje się zarówno na ciepłe jak i chłodne dni. Ostatnio butelka się kończy więc używam go na specjalne okazje. Opakowanie oczywiście ma klasę. Nie wiem czy kupię w najbliższym czasie bo jest tyle nowości ale na pewno wrócę do niego :) Używam tego produktu od:prawie roku Ilość zużytych opakowań:w trakcie pierwszego

Birmane jest ciepły, mocny, ale szlachetny i ma w sobie - nie wiem czy można to tak okreslić- melancholię ? tajemnicę ? trochę goryczy na pewno. I na pewno klasę i elegancję, choć - gdy go miałam- uzywałam na codzień do pracy, a nie na wyjścia. W zimę pięknie otulał i ogrzewał. Czy kupię go jeszcze raz- nie wiem, ponieważ ciągle mnie kusi coś innego, ale Birmane mogę polecać z czystym sumieniem. Używam tego produktu od: Ilość zużytych opakowań: 50 ml

Koleżanka,która zna mój gust zapachowy, zrobiła mi próbkę,będąc pewna,że Birmane mi się spodoba. Nie myliła się. Podobnie jak Elve uważam,że zapach od pierwszych do ostatnich nut jest doskonale opracowany. Kojarzy się z Indiami,jest tajemniczy a słodkość przełamana jest tu czymś bardzo intrygującym.Mój nos zapachowego lalika nie potrafi tego zidentyfikować.Najlepiej sprobować samemu:) Warto!

Niesamowity zapach, zrobił na mnie ogromne wrażenie już w pierwszej sekundzie po aplikacji. Rzadko mi się zdarza, żebym tak natychmiastowo i z pełnym zaufaniem pomyślała: "oto zapach stworzony dla mnie", ale właśnie tak było w tym przypadku. Większość perfum potrzebuje czasu, aby się rozwinąć w coś pięknego, na początku trzeba poczekać, żeby na skórze "wyschły" i zapracowały, pierwsza ich nuta nie jest najpiękniejsza. Ten jest inny - on już rodzi się dojrzały i w pełni uformowany (co nie oznacza, że potem się nie przekształca), i dlatego kojarzy mi się z Buddą (legenda głosi, że zaraz po urodzeniu mały Budda mówił i rozumiał wszystko jak dorosły). Obrazu dopełnia wielki spokój i harmonia, jaką wyczuwam w tym zapachu - jest delikatny, leży na skórze jak grubo tkany, elfio-leśno-zielony jedwab, otacza ją podobnym do tego materiału ciepłem. Od początku niesie ze sobą jakieś dobre przesłanie, w pierwszych nutach radosne, później, gdy wybrzmiewa - spokojne, łagodne i pewne siebie. Birmane to moja nowa miłość od pierwszego powąchania :)