dobry ale wiecznie brudny...
Ciekawa sprawa z tym aplikatorem. Bardzo spodobał mi się jego kształt. Obejrzałam go sobie dokładnie i chociaż wiedziałam, że nie jest niezbędny, a za cenę 30 zł mogłabym kupić coś lepszego, to i tak musiałam go wypróbować.
Co do kształtu.
Owalna strona służy mi do wklepywania podkładu albo można powiedzieć, do zacierania śladu granic między podkładem a obszarami przyciemnianymi brązerem w kompakcie (czyli produktów na mokro).
Do tego celu ta lekka i kształtna gąbeczka jest wręcz stworzona. Pędzle do podkładu (chodzi mi o takie typu ścięty kabuki) są zbyt masywne, zbite, przez co nie zacierają granic precyzyjnie, raczej je rozmazują.
Strona płaska, która wydawała mi się najciekawszym punktem całego aplikatora, okazała się mało przydatna.
Twarz ma tyle załamań, krzywizn i zaokrągleń,że nie bardzo mam gdzie jej używać.
Dodam tu, że nie używam aplikatora do nakładania podkładu, do tej czynności ukochałam sobie pędzle i nie zmienię tego za nic.
Najbardziej przydatną częścią aplikatora jest czubek oraz jego krzywizna po drugiej stronie od odcięcia.
Szczyt jest tak wyprofilowany, że ładnie dopasowuje się do miejsc pod oczami. Pozwala mi to ładnie wklepać korektor czy dołożyć jego odrobinę w odpowiednie miejsce żeby rozjaśnić np. cienie pod oczami.
Aplikatora używam również do nakładania i wcierania korektora kryjącego niedoskonałości, mam takowy Janssena czy z Manhattanu. Są gęste, rozpuszczają się dopiero ogrzane między palcami. Potem szczytem aplikatora nakładam je punktowo. Zależy mi na precyzji, ponieważ takie ciężkie kosmetyki raczej nie robią niczego dobrego dla cery, nie widzę więc potrzeby aby stosować je w większej ilości niż jest wymagane. Na koniec wklepuję korektor i zacieram jego granice żeby był jak najmniej widoczny.
No tak, jak widać aplikator Ecotools się przydaje :)
Cieszę się jednak bardzo, że nie mam większych problemów z niedoskonałościami a korektor pod oczy jest tak lekki, że mogę go wklepać małymi paluszkami...
Piszę o tym dlatego, bo pierwszy dzień w którym aplikator wchłonie pierwsze kosmetyki, będzie ostatnim dniem jego czystości !
Jego czyszczenie nie jest trudne ale idealne DOczyszczenie nie udało mi się chyba jeszcze nigdy ?! Fakt, czasem używam kosmetyków wodoodpornych, korektory mogą być też cięższe ale daję słowo, że mam arsenał pędzi i dbam o ich czystość jak szalona. Tak samo często piorę aplikatory z tym, że ten jeden jest na to bardzo odporny. Zawsze zostanie gdzieś ciemniejsza plamka, jakieś zabrudzenie. Wyciskam aplikator wielokrotnie podczas prania, używam nowych porcji szamponu czy płynu i nic. Z drugiej strony boję się,że przez takie intensywne czyszczenie aplikator po prostu pęknie...
Podsumowując, jest to fajny gadżet (jak dla mnie), bo używam go rzadko, może raz w tygodniu. Cieszę się,że nie mam większych potrzeb, bo podejrzewam, że jego częste stosowanie w celu ukrywania niedoskonałości miało by odwrotny skutek?! Skoro tak głęboko wchłania kosmetyki, że nie można go doprać, to jak jest z bakteriami?
Zakupu nie żałuję , chociaż nie jest niezbędny.
Używam tego produktu od: kilka miesięcy, może pół roku
Ilość zużytych opakowań: pierwsze