Ten kosmetyk to nawet nie jest średniawka :/
Kosztuje około 110-120 zł i za tą cenę The Balm serwuje nam 6 kremowych róży, które mogą służyć nam również jako szminki. Brzmi super, nie? Dodatkowo (jak reklamowała je jedna z youtuberek) kremowe róże są takie wspaniałe, bo zostawiają takie cudowne, lekko mokre wykończenie na policzkach, na wiosnę w sam raz!
No i tu wkrada się problem, bo:
-te róże w ogóle nie są trwałe- trzeba je przypudrować, żeby się trzymały, więc jeśli dałyście się skusić na piękny, wiosenny, lekko lśniący efekt, to ktoś zrobił Was w konia,
-6 kolorów, serio? jeden jest klasyczną czerwienią (Cobbler) i jest świetny na policzki jeśli ktoś jest clownem i pracuje w cyrku. Przeciętna kobieta może go wykorzystać jako szminkę, ale wtedy musi targać ze sobą całą paletę w razie poprawek i dłubać w tym paluchem albo dodatkowo nosić pędzelek. Kolejny kolor-porażka to Crisp. Byłby piękny, gdyby nie obleśne złote drobinki. I Najgorsze jest w nim to, że znika po czasie jak wszystkie inne róże z tej palety, a Wy zostajecie ze świecącym szajsem w najgorszej odsłonie. Kolejny mój zarzut w stronę kolorów, to to, że Pie i Candy po roztarciu są niemal identyczne. Tak więc dostajemy 3 kolory do wykorzystania.
-Kolejny minus to opakowanie. Wiem, że wszyscy się podniecają opakowaniami tej marki i fakt, dziewczyna z jabłkami jest urocza, ale już grafiki z facetami w środku są tandetne, trochę jak wycięte z kalendarza dla napalonych gospodyń wiejskich z Teksasu i sklecone w Paincie. Wygląda to do tego stopnia żałośnie, że jeden z moich róży postanowił w akcie desperacji uciec z opakowania. Tak drogie panie, odcień Carmel odkleił się i wypada przy prawie każdym otwarciu -.-\'
W wielkim podsumowaniu: szkoda kasy.
Edit: recenzję napisałam po 3 miesiącach używania i nadal nie zmieniam o nim zdania, że jest to średnio marny produkt. Jednak postanowiłam go zużyć i po roku używania prawie dzień w dzień doszłam do kolejnych wniosków:
+ konsystencja nie jest za twarda, ale nie jest też za tłusta, taka w sam raz,
+ dobrze łączy się z różnymi podkładami,
+ kolor Cider od biedy można używać pod korektor do zneutralizowania cieni pod oczami (ale tylko jeśli macie naprawdę suchą skórę w tych okolicach).
Najlepiej nakłada mi się te róże nabierając je na gąbeczkę RT . Zawsze je utrwalam pudrem i tak wytrzymują cały dzień. Efekt jest naturalny.
- nie wytrzymałam i przełożyłam je do białej palety z Inglota. Po pewnym czasie tłuste składniki zaczynają wsiąkać w karton z którego wykonano opakowanie i wygląda to po prostu obleśnie,
-po roku zaczynają śmierdzieć i psuć się. Na opakowaniu jest informacja, że do 12 miesięcy produkt może być otwarty, no i jest to produkt kremowy, więc wiadomo, nie postoi tyle co puder, ale i tak mam szminki, które są trwalsze, a też są kremami. No i jeśli lubicie zużywać kosmetyki, to trzeba się sprężać.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie