Boots

Boots
Brytyjska sieć aptek i sklepów kosmetycznych.
- Strona marki:
- Producent:
- Boots
- Produktów:
- 57
- Ulubione:
- 275
Wizażanki polecają
Zobacz wszystkieNajlepiej ocenione produkty marki Boots
Zobacz wszystkieemolinetowy krem
Opakowanie: Przezroczysty plastik z niebieskimi napisami, wewnątrz mamy gęsty, jasnoróżowy krem. Zapach mdły, delikatny jak mydło, nie przeszkadzał. Krem ma gęstą i budyniową konsystencję, bardzo przyjemną w używaniu. Krem Boots ma czysto emolientowy skład, z jednym polimerem utrwalającym skręt, później już są głównie konserwanty i dodatki. Produkt jest niezgodny z metodą CG: co prawda ma alkohol, jednak jest na końcu składu i otoczony emolientami, więc raczej nam nie przesuszy loków. Działanie: Byłam bardzo ciekawa jego działania, bo od dawna kusiły mnie recenzje na polskich i zagranicznych blogach o kręconych włosach. Krem ten ma za zadanie trwale zdefiniować loki, do tego ograniczyć puch, odżywić i nadać połysk, czyli typowe obietnice producentów stylizatorów do włosów. Ja sama nie zawsze wydobywam skręt, chociaż mam trochę loków to najczęściej jednak kręcę je za pomocą wałków, na skarpetkę lub warkocze. Krem ten mogłam wiec przetestować w wielu rolach- jako odzywka B/S, podkład pod mocny żel, pod piankę, jako sam stylizator. Kremu trzeba nakładać oszczędnie, jest dość tłusty, trzeba go też dobrze rozetrzeć w dłoniach i starać się równomiernie wgnieść we wszystkie loki. Zazwyczaj nakładałam go zaraz po umyciu, zamiast żelu na ociekające włosy i ugniatałam. Nie używałam pod niego już odżywki bez spłukiwania, bo sam jest emolientowy i nie było takiej potrzeby. Niestety nie sprawdził się tutaj idealnie, loki nie były zdefiniowane ani podkreślone, ale nic dziwnego – mój słaby skręt potrzebuje mocnych stylizatorów. Jednak nałożony pod mocny żel (jak Syoss) redukował przesuszenie i sucharki, dawał mi miękkie fale, a do tego podtrzymywał mój skręt jedne dzień dłużej. W tym przypadku byłam zachwycona- sprawdzał mi się nawet lepiej niż Cantu Aktywator, który czasem obciążał mi włosy. Znalazłam też dla niego genialne zastosowanie- krem Boots najlepiej się jednak u mnie sprawdza do reanimacji loków i fal. Moczę lekko włosy, nakładam odrobinę kremu i suszę włosy suszarką z dyfuzorem razem z ugniataniem. Ten efekt miękkości i podkreślenia jest wtedy naprawdę super.
Przejdź do recenzjiemolinetowy krem
Opakowanie: Przezroczysty plastik z niebieskimi napisami, wewnątrz mamy gęsty, jasnoróżowy krem. Zapach mdły, delikatny jak mydło, nie przeszkadzał. Krem ma gęstą i budyniową konsystencję, bardzo przyjemną w używaniu. Krem Boots ma czysto emolientowy skład, z jednym polimerem utrwalającym skręt, później już są głównie konserwanty i dodatki. Produkt jest niezgodny z metodą CG: co prawda ma alkohol, jednak jest na końcu składu i otoczony emolientami, więc raczej nam nie przesuszy loków. Działanie: Byłam bardzo ciekawa jego działania, bo od dawna kusiły mnie recenzje na polskich i zagranicznych blogach o kręconych włosach. Krem ten ma za zadanie trwale zdefiniować loki, do tego ograniczyć puch, odżywić i nadać połysk, czyli typowe obietnice producentów stylizatorów do włosów. Ja sama nie zawsze wydobywam skręt, chociaż mam trochę loków to najczęściej jednak kręcę je za pomocą wałków, na skarpetkę lub warkocze. Krem ten mogłam wiec przetestować w wielu rolach- jako odzywka B/S, podkład pod mocny żel, pod piankę, jako sam stylizator. Kremu trzeba nakładać oszczędnie, jest dość tłusty, trzeba go też dobrze rozetrzeć w dłoniach i starać się równomiernie wgnieść we wszystkie loki. Zazwyczaj nakładałam go zaraz po umyciu, zamiast żelu na ociekające włosy i ugniatałam. Nie używałam pod niego już odżywki bez spłukiwania, bo sam jest emolientowy i nie było takiej potrzeby. Niestety nie sprawdził się tutaj idealnie, loki nie były zdefiniowane ani podkreślone, ale nic dziwnego – mój słaby skręt potrzebuje mocnych stylizatorów. Jednak nałożony pod mocny żel (jak Syoss) redukował przesuszenie i sucharki, dawał mi miękkie fale, a do tego podtrzymywał mój skręt jedne dzień dłużej. W tym przypadku byłam zachwycona- sprawdzał mi się nawet lepiej niż Cantu Aktywator, który czasem obciążał mi włosy. Znalazłam też dla niego genialne zastosowanie- krem Boots najlepiej się jednak u mnie sprawdza do reanimacji loków i fal. Moczę lekko włosy, nakładam odrobinę kremu i suszę włosy suszarką z dyfuzorem razem z ugniataniem. Ten efekt miękkości i podkreślenia jest wtedy naprawdę super.
Przejdź do recenzji