NYX Professional Makeup Full Throttle Lipstick Matowa pomadka do ust

To moja pierwsza pomadka z NYXa, jedna z najdroższych, które mam i wiecie co? Tańsze są lepsze. Kolor pomadki (ten z tytułu recenzji) jest przepiękny. Ostatnio miłuję się w brzoskwiniowym makijażu i ten kolor świetnie dopełnia zarówno bardziej imprezowy makijaż oka, jak i dzienny dziewczęcy. Kolor jest jedną z największych zalet tego produktu. Pomadka jest mała i przedziwnie skrojona, jednak wygodnie nakłada się ją na usta dzięki świetnej, masełkowatej konsystencji, która sunie po nich, nie jest sucha i nie jest też płynno-oleista. Jest bardzo komfortowa w noszeniu, nietłusta, mało wyczuwalna. Niestety nie wygląda zbyt dobrze. Mam parę pomadek "primerów" i z każdą z nich wygląda jak pomadka płynna matowa zastygająca po niezłym tłustym posiłku: tworzy takie powycierane "piksele" koloru, spomiędzy których przebijają wargi w kolorze jak je pan Bóg stworzył. To musi przefatalnie wyglądać przy ciemnej pomadce z serii, przy tak jasnej-ujdzie. Z daleka... Pomadka nie zastyga, więc te wytarte piksele można jakoś "poukładać" na ustach, porozcierać, ale w tej cenie oczekiwałam trochę innej jakości. Jest całkiem trwała jak na formę niezastygającą, nie "zjada" się bez jedzenia jak błyszczyki ;) Nie przesusza ust, nawet przy wietrze. A, jeszcze jedno. Za trzecim otworzeniem pomadka mi WYPADŁA. W sensie sztyft został w skuwce. Dobrze, że nie wylądowała na np. łazienkowej podłodze... To wypadanie zdarzyło się parokrotnie i mam ogromną nadzieję, że to mój felerny egzemplarz. Ale za ponad 3 dyszki takie coś jest niedopuszczalne i zniechęca mnie mocno do produktu. Myślę, że nie kupię drugiej sztuki, ponieważ te piksele wyglądają paskudnie. Będę szukała mojej dziennej brzoskwinki u konkurencji raczej.

Kupiłam ją, zachęcona promocją na stronie NYXa. Kiedy paczka do mnie przyszła to przeraziło mnie to, jakie te pomadki są wąskie i małe. Za oryginalną cenę - w życiu! Po nałożeniu byłam zakochana. Mam trzy odcienie - Loaded, Con Artist i Kiss The Dust. Na chwilę obecną przetestowałam Loaded. Odcień cudny, formuła kremowa, ale jednak mało wytrzymała. Nie polecam dokładać jej na ustach. Lepiej ją zmyć i ponownie nałożyć, bo roluje się i tworzy skorupkę. Po wypiciu piwa efekt skorupki doprowadzał mnie w niej do szału. Najlepiej nic nie jeść (strasznie się zjada) i nie pić kiedy ją na sobie mamy. Polecam, ale nigdy w życiu za oryginalną cenę.

Formuła na pewno wam się spodoba, bo jest mega kremowa i delikatna, a dzięki temu produkt łatwo się aplikuje. Moje usta mają skłonność do wysuszania się i zastanawiałam się czy potrzebna będzie baza, ale po pierwszym całodziennym teście (+/- 10 h) dowiedziałam się, że nie ma takiej potrzeby. Produkt utrzymywał się przez długi czas, dopiero po kilku godzinach i dwóch posiłkach musiałam trochę go dodać, ale to nie była konieczność, usta nie wyglądały w sumie źle. Szminka ładnie się ściera i absolutnie nie zauważyłam, żeby uwidaczniały się jakieś skórki. Miałam już wiele pomadek matowych i tutaj muszę przyznać, że dzięki formule, która dodatkowo ma nawilżać usta, to są one gładkie przez wiele godzin. Co do kształtu, to nie wszystkich on zachwyci, bo po pierwsze: różni się od tego w typowych pomadkach, a jak czegoś nie znamy, to często podchodzimy sceptycznie do nowego konceptu; po drugie: szminka jest ścięta skośnie i jest bardzo cienka (dla mnie to zaleta, bo mogę dzięki wyciętej linii precyzyjnie wyznaczyć usta a następnie je wypełnić. Nie zauważyłam, żeby pomadka miała jakiś zapach. Dla mnie jest to spoko opcja, bo nie lubię, kiedy produkty na usta miały jakąś intensywną woń. Dostępna jest ładna gama kolorów, które ślicznie prezentują się na ustach. Zdecydowanie mogę polecić ten produkt.

Posiadam kolor "Loaded" - obiecująca ciemna ceglana czerwień. Opakowanie jest jak najbardziej na plus - smukłe, małe i z zabezpieczającym kliknięciem. Ale tu się kończy. Szminka rysuje się tłustą i nierównomierną warstwą na ustach, kolor się ściąga przy każdej poprawie, a suche skórki są podkreślone tak bardzo, że ma się wrażenie odchodzących płatów na wargach. Po miesiącu kolor na ustach różni się od koloru pierwotnego - ewidentnie wpada w fiolet. Forma na ustach uległa poprawie - jest matowa, sucha, lepiej się rozprowadza, zostaje na wargach (wcześniej nie dało się jej nałożyć), ale czuć od razu, że będzie wysuszać, do tego jest nieco lepka.

Ta "ścięta końcówka" to niezły bajer, ale nawet na zdjęciach widać, że to tylko końcówka - z czasem te ostre brzegi wycierają się i szminka wygląda jak każda inna tego typu. Mam jedną, w kolorze "Night Crawler" (bardzo ciemny brąz, niemal czarna). Aplikacja łatwa, przyjemnie rozprowadza się na ustach. Lekki, miły zapach. Trwałość średnia, wymaga poprawek po np. jedzeniu, nosi się nieźle, nie wysusza ust. Miła odmiana po pomadkach w płynie. Sztyft jest węższy niż typowe pomadki tego rodzaju.