Yves Saint Laurent Paris Roses Enchantees 

Witam Wachajac sobie ta limited edition czuje roze i ..roze i w sumie tylko roze, moze w lekko mydlanym obloczku. Zapach jedno strefowy- glowna nuta roza. Mimo to zaliczam do jednych z lepszych (choc nie najciekawszych) perfum a na pewno do trwalszych. Pachnie dlugo, poprawia humor i daje uczucie rozanej swierzosci. Nie koniecznie moj na codzien ale od casu do czasu lubie sobie nim popachniec :) Zarowno ja jak i moje otoczenie czuje go wowoczas niemal przez caly dzien. Używam tego produktu od: wiosna 2008 Ilość zużytych opakowań: pol flakonu o poj. 125 ml

Lubię powąchać sobie limitowanki Paris. Już nie mogę sie doczekac tegorocznje-Paris Pont des Amours. Ale wróćmy do rozspiewanych róż. Zapach jest troche mydlany i zdecydowanie bardziej konwaliowy niż różany. Myślę, że mozna było zrobić ten zapach inaczej... A tak jest mydełko i jak to z mydelkiem bywa jest bardzo mdle. Dlatego to jest raczej zapach do powachnia sobie na nadgarstku a nie do noszenia całościowego. Flakonik w miare, trwalość zaskakująco długa. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: próbka

Bardzo piekny, kobiecy zapach , dla mnie bardzo trwały. Róza jest delikatna i przy tym sie pięknie rozwija. Nie wiem czy kupie, bo jeszcze mam sporo tego zapachu. Używam tego produktu od:ok 3 m-cy Ilość zużytych opakowań:pare ml

O dziwo, mnie podobaja sie chyba bardziej niz klasyczne Paris, ktore niestety srednio ladnie sie na mnie rozwijaja. Paris Roses Enchantees to po prostu czyste, radosne roze w takiej ilosci, ze moga przyprawic o bol glowy kogos, kto nie jest wielkim rozanym maniakiem :D Za to panowie reaguja na ten zapach bardzo pozytywnie i to jets chyba najwiekszy plus tych perfum :D Co do ich trwalosci - na mojej skorze jest przecietna, nie wyroznia sie ani na plus, ani na minus.

Oto kolejny przykład jak sprzedać jeszcze wiecej czegoś, co się dobrze sprzedaje: przepakować, rozcieńczyć i zareklamować jako serię limitowaną. Opis i słaba dostępność (a za czas jakiś pełna niedostępność) działają na wyobraźnię i otwierają portfele, sama -jako fanka klasycznego "Paris"- gotowa byłam kupić tą wersję w ciemno i całe szczęście że poprzestałam na miniaturce! Zapach jest bowiem wybitnie nijaki, to popłuczyny po wielkim pierwowzorze, nie czuję wcale tych wielobarwnych róż, jedynie bardzo ogólną kwiatową słodycz rozpuszczoną czymś trawiastym. Pachnie ładnie i subtelnie, zdecydowanie ciepłymi różami tylko prosto z butelki (przy czym jest to zapach niemal identyczny z pierwowzorem, byłam tak zaskoczona, że musiałam przetestować oba jednocześnie i tu dopiero "Roses Enchantees" więdną błyskawicznie), w zetknięciu ze skórą natychmiast zmienia się w mydlany, słabiutki, cukierkowy zapach jakich setki, niczym się nie wyróżnia, poza pobrzmiewającym na czwartym planie podobieństwem do starszego brata. Płaski, nie rozwija się tylko trwa w niezmienionej postaci, z resztą skandalicznie krótko (po dwóch godzinach nie ma po nim śladu). Jeśli to miał być zapach wiosny, to chyba jakiejś umownej, naszkicowanej zaledwie. Poprawny zapach, nie razi, nie narzuca się, nie wywołuje żadnych migren, można go sobie nosić za dnia, nie jest nawet brzydki, ale z dużo większą przyjemnością sięgnę po klasyka.

Oczekiwalam po tym zapachu ekspozji roz- skoro sa tu az 3 rodzaje.Nie czuje jej wiecej niz w Stelli..a nawet mniej.Nie upaja slodycza, ani delikatnoscia rozy, do tego jest nietrwaly! nawet bardzo.. Taki bezpieczny, slodko- rozowy(a nie rozany) zapach.. bardzo delikatny, bardzo subtelny, bardzo mizerny w odbiorze, nie moglam sprawidzic jak sie rozwija gdyz po 2 godzinach nie bylo po nim sladu..